Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sun4

Zdradzone kontra kochanki-tylko kulturalnie

Polecane posty

Ale prowokacja Myślę, że to jest zwyczajna zazdrość o szczęście, jakie dałaś jej byłemu mężowi. Pewnie na początku eks żona myślała, ze Wasz związek to przelotna znajomość, a teraz, kiedy jesteście razem szczęśliwi, ją to poprostu \"kłuje\" w serce. Nie wiem tak naprawdę co nią kieruje, mogę sie tylko domyślać ;) Ja powiem Ci jedno- mój mąż został postawiony przed wyborem i to w naszej (mojej i kochanki) obecności. Nikt go do niczego nie zmuszał, nie szantażował, nie była stosowana \"karta przetargowa\" (o których często się tu pisze) w postaci dziecka...Poprostu wolny wybór...Zaakceptowałabym każdy...Jego odejście równeż...I nigdy, przenigdy, jeśli wybrałaby kochankę, nie stanęłabym im na drodze!!! Skoro mój mąż stwierdziłby, że to ona zapewni mu szczęście, to pożegnałabym się z nim i już. Pewnie serce by mi do końca pękło, ale co miałabym zrobić? Nic...pogodzić sie z sytuacją i żyć nadal...chociażby dla dziecka! Tyle tylko, ze każdy z nas jest inny. Ja podeszłam do tematu tak a inna zdradzona żona podejdzie inaczej! Nie rozumiem tylko tego nękania, nachodzenia, rękoczynów (!!!!) i innych głupich zachowań, jak w przypadku tej-drugiej!! W życiu bym się tak nie poniżyła, jak żona jej K! Przecież takie zachowanie źle by świadczyło o mnie! ta-druga Fajnie! Dzięki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się rozkręciłyście :) Wrócę do papierka :) Jest niestety taka grupa osób,która właśnie ten papierek traktuje jak fakturę zakupu czy to żony,czy to męża i traktuje dosłownie jak rzecz,którą można dowolnie przestawiać ,używać-jak ten samochód :) - i nie znosi ze strony źle używanej rzeczy protestów czyli awarii no bo jakże taka rzecz się śmie popsuć? :) Przysięga nigdy nie da żadnej gwarancji trwałości związku bo tej przysięgi muszą dochować obie strony,a jeśli zaczyna się coś psuć to nie dochowanie leży tak po jednej jak i po drugiej stronie.I nikt mnie nie przekona,że osoba zdradzona dochowuje zawsze przysięgi ,a zdradzająca nie bo gdyby tak było,to (upraszczając) nie pojawiła by się przyczyna zdrady.Ten kto zdradza też ma prawo powiedzieć,że zdradził bo zdrodzona/y nie dochowywał przysięgi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowe pytanie...
do A*G*I ile czasu minęło od zdrady, jesli oczywiście chcesz odpowiedzieć...? Wydaje mi się bowiem, że dystansu do całej sprawy, a może i obiektywizmu, nabiera się z czasem. Widze to po sobie. Kiedy dowiedziałam się o zdradzie mojego m, miałam ochote pobić i zniszczyć jego kochankę. Tak wiem, w opinii wszystkich tu piszacych i tejże kochanki nie okazałam klasy, ośmieszyłam się nie raz, zachowałam się jak histeryczka. Niektórych zachowań, z perspektywy czasu, żałuję. Ona rzekomo była z klasą i nie dawał się prowokować. Ale jedynie do czasu, gdy mój m się z nią rozstał - wówczas to zaczęła mnie zasypywać nieprawdziwymi informacjami, które miały utrudnić nam ponowne bycie razem, mimo wszystko. Po prostu łatwo jest doradzac z boku, gdy nie ma ogromu tych emocji, gdy to nie nam wali się świat, wszystkie wartości, w które wierzylismy, ten jeden jedyny facet okazuje sie takim samym samcem i zwierzęciem, jak ci, na których dotąd splunąć by się nie chciało. Dopiero po jakimś czasie dostrzega się własne niedoskonałości i dostrzega różnicę między winą męża a kochanki. Nienawiść i chęć zemsty przeradza się w pogardę, a z czasem i obojętność....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Aga moja eks do tych rękoczynów sie nieposunęła, chociaz widac było że chciała.Za to leciały takie teksty ,ze ja stwierdziałam,że samej siebie chyba nie znam. Miałam byc ta która rozwala zwiazki dla samego rozwalania. I jakze dobrze sie stało,ze przy tym był mój facet. Prawda sie objawiła ze mną az wzdrygneło- tak naprawde nie interesowałam sie dlaczego sie rozwodza, stwierdziłam,ze sam mi powie jak bedzie gotów. Ona przyspieszyła jego reakcję.Nie mam odwagi tego tutaj pisac, bo kiedy to słuchałam byłam jak szoku traumatycznym. Myslę że łatwiej byłoby jej gdybym faktycznie była powodem ich rozwodu, ale po tym co powiedział głośno to rozwiódł sie z nia przez nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomarańczowe pytanie... Odpowiem, czemu nie... Od momentu, kiedy sie dowiedziałam minęło prawie 5 m-cy, czyli to całkiem świeża sprawa. Nie powiem, że nie myślałam o kochance źle, bo to nie prawda! Owszem w myślach leciały epitety, ale w życiu nie posunęłabym się do wyzwisk czy rękoczynów!!! Trzymałam nerwy na wodzy i starałam się być opanowana. W domu, owszem, był płacz w poduszkę w momencie, kiedy opadały ze mnie emocje, jak również siły. Ale jest jeszcze coś...Otóż ja, jak już wspomniałam, dałam wybór mężowi. Bez lamentów, próśb i gróźb. Wybrał mnie. Stało sie to w obecności jego kochanki. Dopiero tu rozpętała się \"mini wojna\" z jej strony. Pisłałam juz o tym wcześniej i niektóre dziewczyny to wiedzą, że ona mnie próbował straszyć, nadal ingerowała w nasz zwiazek itd, co ja zupełnie zignorowałam. I to było to! Skoro ja ignorowałam jej zachowanie, to ona się poddała. Ileż można toczyć \"walkę z wiatrakami\"??? Zupełnie jej nie rozumiem, ale to dlatego, ze jesteśmy całkiem inne, bardzo sie różnimy. Tak to wygląda w skrócie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do faceta
dziwny facet co na kobiecym forum pisze i wlascieiwe nie potrafi podjac konkretnej decyzji, dziwny,bo nie zalezy mu na kobiecie z która sie ozenil.Papierek nic nie daje-to prawda, ale facet tez powinien sie o malzenstwo troszczyc, jesli sam jest w porzadku to wszystko moze sie ulozyc,ale nie taka droga,ze ktos zdradza, oszukuje i w tym wszystkim szuka usprawiedliwienia dla swoich dzialan,. No coz sprawiedliwosc ma byc po smierci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale prowokacja No widzisz, to poprostu taki typ człowieka! Waleczna kobieta i już ;) Sama nie potrafiła zadbać o związek a teraz szaleje z zazdrości, że Wam się powiodło. Cóż, myślę, ze to zawiść, taka zwyczajna ludzka zawiść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo ranne pantofle
Ale prowokacja ... co zza winkla rzucam? że nie toleruje zdrady? jeśli chodzi o konkrety to proszę. Oprócz mojego doświadczenia ze zdradą męża, mam w swoim otoczeniu dwa podobne. Mąż zdradza, bo żona hetera, żona pomyłka i żona bez uczuć. Po czasie. Bicie się w piersi. Kochanka pomyłka, kochanka błąd. Kolana i chęć naprawienia małżeństwa. W moim przypadku nierealne, bo już jesteśmy po rozwodzie. Gardze "moją kochanką" co w dużym stopniu buduje moje podejście do kwestii "zdrady". Gardzę nią, bo manipulowali bardzo z moim eks, żebym się nie dowiedziała, bo mogłabym chcieć rozwodu z orzeczeniem jego winy, bo nie chciałam się wyprowadzić z wspólnego mieszkania, a oni właściwie chcieli się tylko kochać i zamieszkać w naszym mieszkaniu. Ja miałam ze swojej strony pozwolić na rozwód, spakować walizeczki i się wyprowadzić ku chwale nowego związku. Uparcie się wyrzekali swojej miłości (bo przecież mogłabym chcieć jeszcze alimenty) aż do momentu, kiedy eks rzucił kochankę ... to ja jako pierwsza padłam ofiarą jej nachodzenie, lamentu na eks, łącznie z wyzwiskami (poczułam się w pewnym momencie jak ta druga strona, tylko nie bardzo rozumiejąc jej zachowania) itp itd. Jestem zdradzoną żoną, opisałam tu w dużym skrócie moje dwa lata życia z kochanką. Przeszłam depresję i wiem co to ból rozstania i zdrady, bo cholernie mnie to bolało. Niestety nad pewnymi emocjami czasami nie da się zapanować i wyjść z klasą. Trudna sztuka opanować wszelkie emocje, które targają, kiedy ktoś wydawałoby się najbliższy staje się psychicznym katem. Przeszłam swoje. Dostałam lekcję od życia i ludzi. Ale wyszłam z tego i cieszę się życiem. Nie stałam się zgorzkniałą rozwódką, ale odkryłam siebie na nowo. Moje przeżycia umocniły mnie w przekonaniu, że nie zrobię niczego żeby ktoś przeze mnie cierpiał. Nie ma takiej opcji, że świat stanie sie idealny i różowy, ale dużo można dać z siebie i byc cholernie szczęsliwym nie wplątując się w sytuacje kiedy ingerujemy w życie innej osoby. Lubię klarowne sytuacje, nie lubię klamst, ukrywania się, tchórzostwa. Jesli faktycznie da rady uratować małżeństwa. To dlaczego go nie zakończyć, ale ukrywanie się? Przeczenie własnym uczuciom? No naprawdę ... nie dla mnie takie zabawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do faceta - a skąd ty wiesz,że tego nie robiłem? przeczytałaś jeden wpis i już wszystko lepiej wiesz jak było? :p Tylko facet ma dbać o małżeńswto? :D Rany ale się ubawiłem :D :D :D :D Usprawiedliwienia oczekuję? Nie oczekuję bo sam się potrafię świetnie usprawiedliwić jako rasowy egoista i samiec,który nic w domu nie robi tylko od biednej żony wymaga :) :p :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do faceta
przynajmniej na takiego wygladasz po swoich wpisach.Nie tylko facet ma dbac, ale jesli jego "dbanie" polega na szukaniu wrazen poza malzenstwem to gratuluje podejscia. Zycie nie trwa wiecznie:) Pomysl o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do faceta
kiedys chyba kochales swoja zone skoro zdecydowales sie na slub...nie pamietasz juz tamtych uczuc? wiadomo,ze latwiej znalezc "odskocznie" niz naprawic trudny, dlugotrwaly zwiazek... ale malzenstwo zawarles nie tylko na te "dobre" dni . Tak dla przypomnienia, bo Swieta sie zblizaja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli przez 20 lat będziesz stawała na rzęsach żeby było dobrze i szukała wrażeń w małżeństwie i gówno z tego będziesz miała to zostań więc cięrpiętnicą,nie chciej już nic więcej od życia,daj sobą manipulować,nie miej swojego zdania ani potrzeb i ciesz się ,że masz się za dobrze :p Powodzenia. Nie za mną te numery ............. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta na dobre dni ale tylko dla niej moje dni mogą być do dupy :p Poczułem się oszukany wcześniej niż sam zacząłem oszukiwać :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do faceta
to nie mlodziak z ciebie:)) jak 20lat w malzenstwie... i co ZAWSZE zle bylo? Nie jestem cierpietnica, ale wiem,ze romans nie jest rozwiazaniem problemow -najpierw je rozwiaz, potem szukaj wrazen, ale wiadomo,ze latwiej od nich uciec, a poza tym gdyby nie osoby trzecie to wcale by sie tak szybko zwiazki nie rozpadaly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie jestem taki idealny i wszystkowiedzący jak ty żeby tak od ręki rozwiązać problem,a próby były ale mi się taka zabawa znudziła.Ma być jak ona chce i koniec.Reszta to mój problem i miałem go sobie sam rozwiązać więc rozwiązałem :) Co może mam się przed żonką pokajać bo święta idą,a potem jak większość świętojebliwców robić swoje i np zacząć obijać jej twarz,do spowiedzi,obijanie i do spowiedzi,gorzoła po ryju i do spowiedzi? Wtedy będę dobry bo nie zdradzam? :p W dupie mam takie coś :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do faceta
Dziwnie do tego podchodzisz,a to co mówisz zakrawa na patologię, jakie bicie i spowiedź? Chyba w innym świecie żyję;) No cóż, mam widać szczeście, że nie trafiam na takich jak ty, bo faceci są w większości cudni:) A zonce wspolczuje tylko zlego wyboru. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xyzed-spokojnie.... 👄 i juz uciekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do faceta-to widac jeszcze mało w zyciu widziałaś ,ale to dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do faceta
i nie wiem dlaczego mnie atakujesz, ze niby jestes wszystkowiedzaca, oj nie jestem, nie jestem, zreszta nie aspiruje na to stanowisko:) mowie tylko(po twoich wypwoiedziach) ze jestes taki troche dziwny, masz lekcewzacy stosunek do kobiet (do zony), lubisz flirtowac,ale w zyciu mozesz byc zupelnie inny, zuuupelnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do faceta.... tere fere.... tere fere.... związek się nie kończy dlatego, że pojawiła się kochanka - kochanka to tylko kropka nad \"i\" a na rozpad małżeństwa pracują oboje małżonkowie latami :) Nikt nie pcha się w długoterminowy romans tylko dla zabicia czasu czy z nudów. Dla wrażeń to można iść do agencji towarzyskiej. Nikt nie położy na szali wielu wspólnych lat, nikt nie będzie ryzykował, że się wyda dla kilku upojnych chwil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do faceta
do tej-drugiej jak widac wielu RYZYKUJE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowe pytanie...
A*G*A* dziękuje za odpowiedź. Podziwiam zatem, że potrafiłaś swoje emocje trzymac na uwięzi (przynajmniej na zewnątrz) i nie robiłaś żadnych "nieklasowych" szopek. Nie wiem czy to kwestia charakteru, sytuacji życiowej, dotychczasowych doświadczeń, zachowań zdradzacza - pewnie wszystkiego po trochu. Każdy jest inny i niektórzy ten wewnętrzny spokój odzyskują dużo dłużej. Ale tak mnie uderzyło, że od żon oczekuje się właśnie klasy, ambicji, honoru, a zachowania męża czy kochanki tłumaczy się ....miłością...;-) p.s. Jak przeczytałam niektóre (!!!) wypowiedzi dziewczyn na "Kochankach", to mi się ich autentycznie żal zrobiło - sa niestety tak samo naiwne, łatwowierne i nieracjonalne w swoim zachowaniu, jak te, których często nienawidzą (choć jakże niewiele o nich wiedzą)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ta druga Bedzie ryzykowal dla tych chwil dla tej przyjemnosci tylko ze mysli dopiero po fakcie wydania sie jego drugiego zycia.Owszem jezeli jest zle to trzeba nad tym pracowac ale co jezeli jedno uwaza ze to drugie tylko sobie wymysla problemy bo nie ma nic innego do roboty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta-druga Masz rację, w związkach, w których źle sie dzieje rzeczywiście kochanka/kochanek jest \"kropką nad i \", ale są też małżeństwa niemalże doskonałe, gdzie partner/partnerka zdradza dla sportu. Nie zawsze tak jest, że tylko w tych związkach z problemami pojawia się ktoś trzeci. Zdarzają się \"ryzykanci\"...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do faceta - naucz się czytać i rozumieć co czytasz bo nie napisałem ,że biję tylko podałem to jako przykład kogoś lepszego ,nie zdradzającego,chodzącego do kościólka i spowiedzi ,a potem robiącego coś innego.No ale .... :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do faceta
:) czytac potrafie:) ale widze,ze ty najbardziej lubisz sie oburzac i uwazac za kogos LEPSZEGO:) poczytaj o faryzeuszach:) bo to podejscie do ciebie troche pasuje"Boze dziekuje Ci,ze nie jestem jak ten celnik".. bo ja TYLKO zdradzam zone, nie bije jej ani nie pije.. a sa tacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomarańczowe pytanie... Nie, nie, nie!!! to nie jest tak, że -cytuję- \"...od żon oczekuje się właśnie klasy, ambicji, honoru, a zachowania męża czy kochanki tłumaczy się ....miłością...\" Poprostu ja wychodzę z założenia, że trzeba wyjść z tego problemu z twarzą i nie dać się prowokować! Wiem, ze zdrada męża to dla żony poniżenie (\"moja\" kochanka z ironicznym uśmiechem mi to uświadamiała), dlatego też pokazałam, że można zachować się w sposób właściwy! To zbiło ją z tropu, bo pewnie oczekiwała awantur, wyrzutów i moze nawet rękoczynów a tu...zonk ;) Żona (czyli ja) przyjechała, pogadała i nawet odwiozła spowrotem kochankę, która to zrobiła \"wielkie oczy\" :) Ja nie tłumaczę żadnych zachowań. Twierdzę jednak, że wina leży po środku! Za wszystko są odpowiedzialni oboje kochankowie i nie jest tak, że \"tej trzeciej\" osobie trzeba wybaczyć, bo ona kocha...Nie, nie tędy droga, nie poprzez zmuszanie sie do czegokolwiek.Tę osobę trzeba zrozumieć...Ona też czuje, teskni, jest zrozpaczona. W końcu kochanka też człowiek, prawda? No cóż, przedstawiam tylko swój punkt widzenia, jednakże szanuję czyjeś, często odmienne zdanie. Każdy z nas ma prawo do własnych poglądów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie bądź taki jak twojego ojca dzieci :) Nie jestem ,jestem gorszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AGA Zaczynam żałowac, że to nie Ty jesteś żoną mojego K. Też bym chciała usiąść i pogadać skoro ona tego chce - ale zachowajmy pewien poziom - ja rozumiem, że nią targają skrajne emocje, że ma święte prwo być wściekła i rozżalona ale to co pokazała to mnie przerosło ..... Tym bardziej, że ona wie o jego zdradzie od dobrych kilku miesięcy bo go szpieguje, ma dodowy jawne jego zdrady i trzyma się go ze wszystkich sił - mimo tego, że ona ma swoje ładne mieszkanie, ma pracę, nie jest od niego zależna.... I jak wpadła do mnie z awanturą to nie powiedziała słowa pt. \"zostaw go bo ja go kocham\" - tylko wrzeszczała, że jestem taka i owaka, że mu nie pozwoli odejść bo żadnej dziwce nie da wygrać.... czyli tylko i wyłącznie ambicja i poczucie, że ona jest lepsza, porzadniejsza itp.... No nic - psy szczekają karawana jedzie dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta-druga jej zachowanie to typowe zachowanie psa ogrodnika :) A Ty się nie daj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×