Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

osti

Urodziłyśmy na początku 2007 roku !!!

Polecane posty

Gość Patrycja 86
Witajcie cioteczki i kuzynowie Wczoraj bylam caly dzien prawie z Moim Tatusiem ...bo mama musiala isc do pracy ...i musiala mnie zostawic ...Z tata milo spedzilismy dzien bylismy na spacerku ...pozniej odpoczywalismy i bawilismy sie .apetycik to ja miałam ogromny,cały czas coś jadłam a pod koniec dnia to miałam będzioszek dwa razy większy już nawet mleczka całego nie zjadłam .Mama kupila mi koljna rzecz na zime oto kombinezon http://images25.fotosik.pl/107/53e9c5381e3e5550.jpg mam nadzieje ze bede w nim swietnie wygladac. Wlasnie z mama ogladalam zdjecia Wasze ale was by wszystkich usciskala ....jestescie KOCHANI I BUZIAKI DLA WAS PRZESYLAM .I mowie CZESC http://images34.fotosik.pl/34/da37743ee18e31d8.jpg Milutkiego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja 86
Chantal chyba ty pytalas sie ostatnio o dekoracje swiateczne ...nie wiem moze sie pomylilam ale moze tu cos znajdziesz : http://www.slubnytarg.pl/galeria/kwiaty/stroik__wi_teczny_krok_po_kroku http://www.slubnytarg.pl/galeria/kwiaty/stroik__wi_teczny_krok_po_kroku/slideshow http://sp31_dabrowag.republika.pl/otwarta2.htm Tak szczerze to chyba tez nie umiem nic znalezsc .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kochane Dziękuję za miłe słowa w imieniu Majki. Wczoraj Majka skończyła 10 miesięcy, ale czas leci, jeszcze dwa miesiące i roczek. Weekend minął u nas gościnnie, jak nie my w gościach to u nas goście, oczywiście byliśmy na cmentarzach trzech we Wrocławiu, więc jeżdżenia pół dnia, ale wszystko w biegu, bo deszcz padał a my z Majką. anesiu kochana to dobrze, ze lekarze robią więcej badań Oleńce ja trzymam dalej kciuki aby to nie była jednak padaczka, ale jeśli to bedzie padaczka to jeszcze nie koniec świata. Ola dostanie leki i będzie spokojniejsza, a ty razem z nią. Tak mi Was kochane szkoda, ze sie tak męczycie w nocy, ze Oleńka nie może spać i się wybudza. Kochana bedzie dobrze musisz w to wierzyć, zawsze możesz na nas liczyć na nasze wsparcie, po to tu jesteśmy, buziaki dla Was. Chantall, ależ ta Twoja córcia śliczna, a te oczy niebieskie ma piękne po mamie oczywiście. Alfi życzę duzo zdrówka dla Jasia, niech to choróbsko jak najszybciej minie. obecna mamo, ale Cię Zuzia nastraszyła z tym zakrztuszeniem, moja Majka też się tak zachwyca wciągając głęboko powietrze, boże ja to bym chyba nie wiedziała co robić ze strachu. Aga jak się czujesz na siłach kochana to jedź z Karolkiem do tego neurologa, będziesz to miała za soba , a tak znów czekać na wizyte i denerwować się co powie lekarz. Kochan na pewno z Karolkiem wszystko dobrze, trzymam kciuki. Jeszcze jedno, Aga napisz co to za cudowny lek, o którym pisałaś, przyda sie na przyszłość. nhunha, a co to kochana za dołeczki łapiesz, wszystko będzie dobrze, poukłada Ci sie zycie, zobaczysz, tylko nie rób nic na siłe tak jak z tata Filipka. Kochana uwierz w siebie, skończysz szkołe na pewno tylko odchowasz troszke Filipka i rodzice Ci pomoga i dasz rade. Ja też byłam mlodziutka jak urodziłam Klaudię i nie raz chcialam iść się gdzieś pobawić i wyrwać się z tych pieluch, ale jakoś dałam radę. Dużo pomogli mi właśnie moi rodzice, tyle tylko, ze miałam męża, który od rana do wieczora był w pracy. On też był młody i wiedziałam, że nie raz woli być w pracy niz z drącym dzieckiem w domu, bo Klaudia taka rozdarta właśnie była. Więc wiem co czujesz, ale musisz to przetrwać, a będzie dobrze, ja przy Majce dopiero wiem co to macierzyństwo a wtedy to byłam troche za młoda na to i duzo rzeczy mnie przerastało. Masz kochanego synusia, który nie może widzieć, że mama się denerwuje, martwi a nie daj boże płacze. Pozdrawiam cieplutko. Witusia to już chyba wróciła z wakacji, ciekawe jak Kubuś, czekamy na zdjęcia z Egiptu. Pozdrawiam wszystkich i zycze miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrycja, Paulinka śliczna, a te oczka cud miód. Paulinka zdaje mi sie roczek kończy w listopadzie, a moze juz skończyła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja 86
Kasia ...TAK masz racje Paulinka urodzila sie 10.11.2006 roku i za tydzien Wielka Impreza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja 86
Wszystkiego naj... dla Majki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Was kochane, medluje sie ze wróciłam z przemysla cała i zdrowa. nei stety mała nei daje czasu aby nadrobic zaległosci w czytaniu, ale doczytałam sie przemiłch słów KASI 74, której z cąłego serca dzikuje za otuchę, i Tobie MISIACZKOWA i całej reszczie, kochane dzis bede dzownic do szpitala o temrin na EEG ii zobaczymy co dalej, narazie po podaniu jejhydroxycyliny neri wdze poprawy i nadal sie budzi co chwie w nocy bardzxo niespokojnei spi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane, My już jesteśmy w Polsce od piątku. Było super i jeszcze nie mogę wejść w rytm normalnego codziennego życia. Chcę wracać z powrotem. Brak mi słońca, ciepła i ciepłego morza. Brakuje też tego Kubusiowi i mojemu mężowi. Postaram się w skrócie opisać wam wyjazd. A więc wylot mieliśmy o 21.00, opóźnienie było godzinę, a więc wylecieliśmy o 22.00. Lot trwa ok. 4godz. Bałam się że w związku na późną porę Kubuś będzie bardzo marudzić, bo on bardzo nie lubi jak jego budzą. A tu mamy wylądować o 2.00 w nocy, kontrola paszportowa, dojazd autobusem do hotelu, zameldowanie. No i trochę się martwiłam jak to wszystko mój mały Skarb zniesie. Otóż niepotrzebnie się martwiłam. Pod czas pobytu pisałam sobie w Wordzie takie krótkie opisy, żeby nic nie zapomnieć. To teraz wkleję to wam część. Mam nadz., że nie zanudzę. A jak ktoś będzie miał dość to przecież nie musi czytać. A więc, do odlotu Kubuś spokojnie bawił się na lotnisku, zaczepiał inne dzieciaczki, rozglądał się na wszystkie strony. Wreszcie jesteśmy w samolocie, start. Daję Kubusiowi picie, tak jak zalecał nasz P. dr. Słyszę płacz innych dzieci, czekam że pewnie Kubunio też się rozpłacze. A mój Aniołek w najlepsze w całe nie chce pić, jest tak zaciekawiony nowym miejscem, że chyba zapomniał o wszystkim na świecie. Wygląda przez okno, jest noc i świetnie widać różne światła. Mały jest tym zafascynowany, wcale nie odczuł zmiany ciśnienia (chyba ma to po rodzicach :) ). Już jesteśmy na górze, lecimy, możemy rozpiąć pasy, Kubuś nadal zaciekawiony nowym miejscem rozgląda się po całym samolocie, ale najbardziej wygląda przez okno. Samolot był nowiutki i czyściutki, okna nie zaparowane, była doskonała widoczność, a więc było co oglądać. Po godz. lotu maluch robi się śpiący, dostaje mleczko i zasypia. Tak przespał calusieńki lot, obudził się dosłownie w momencie jak wylądowaliśmy i ludzie zaczęli bić brawo. O dziwo mały obudził się w środku nocy, w obcym miejscu ale z uśmiechem na twarzy. Dalej wysiadamy z samolotu, odbiór bagażu, zakup wiz Egipskich, odprawa paszportowa. Kubuś ani razu nawet się nie skrzywił, uśmiechnięty podchodził razem z nami do wszystkich okienek, wydobywając przy tym uśmiechy od Panów z okienek. Idziemy dalej do autobusu. Nasz opiekun jest arabem, widząc nas z maluchem natychmiast zabiera ode mnie wózek i sam go prowadzi do autobusu, gadając przy tym coś do Kubusia. Mały zachwycony i ciągle się uśmiecha, pomimo 3.30 w nocy. Podchodząc do autobusu, nagle do naszego Kubusia zbiegają się kierowcy autobusów (chyba było ich z 6) i wszyscy coś do niego mówią, gugają, biorą na ręce, przytulają…Tak ok.10min. Kubuś jest w siódmym niebie, rozsyła im wszystkim swoje urocze uśmiechy, a my stoimy w małym szoku, że nasze dziecko o tej porze jest takie pogodne. Wsiadamy do autobusu i jedziemy do hotelu. W autobusie nasz mały szkrab dalej nie miał zamiaru iść spać, wyglądał przez okno, zaczepiał innych pasażerów. 4.00 jesteśmy w hotelu, dostajemy klucz i wreszcie będziemy mogli się położyć. My oboje padnięci i marzymy o spaniu, a nasze dziecko w najlepszym nastroju. W pokoju miła niespodzianka, bo już czeka na misia małe łóżeczko. Ok. 5.00 rano udaje nam się wszystkim zasnąć. Kubuś nie miał problemu z usypianiem w innym łóżeczku, wręcz bardzo się ucieszył jak go położyłam do niego. Następnego dnia ja budzę się pierwsza o 8.00 rano i już nie mogę zasnąć, wyglądam na taras, a tu słońce, ciepło. Zapach pięknych kwiatów i roślin. Już chcę iść na dwór, przejść się, wdychać to ciepłe powietrze. No ale cóż czekam aż obudzą się moje 2 najcenniejsze skarby. Czas ciągnie się dla mnie strasznie powoli. Od 7.00 do 10.00 mamy śniadanie. Wreszcie ok. 9.30 zaczęli budzić się moje chłopaki. I biegusiem poszliśmy na śniadanie. Kubuś nadal w amoku szczęścia, tyle nowych rzeczy, ciągle się coś dzieje, to jego żywioł, musi się ciągle coś dziać, wtedy jest szczęśliwy. Kelnerzy na widok Kubusia, zaczynają się do niego uśmiechać, zaczepiać. To się jemu podoba, wcale nie boi się obcych, uśmiecha się prawie do wszystkich i idzie na ręce. Egipcjanie uwielbiają dzieci i żaden (nawet sprzątacz) nie mija Kubusia żeby cokolwiek do niego nie powiedzieć albo przynajmniej się uśmiechnąć. Po śniadaniu idziemy na plażę. Bierzemy ze sobą dmuchany basenik (żeby mały miał gdzie siedzieć i się bawić). No i wreszcie tak oczekiwana woda i piasek. Jestem bardzo zaskoczona, na morzu są fale. Pierwszy raz w swoim pobycie widzę na morzu czerwonym fale. Tego się nie spodziewałam zupełnie. A więc będzie mały problem, żeby mały pływał sobie spokojnie po morzu. No cóż jakoś to będzie . Podchodzę z Kubusiem do wody, ten mi się wyrywa z rąk na ziemie, puszczam go na piasek, no i znowu jestem zaskoczona zachowaniem mojego dziecka. Mały położył się na brzuchu na ciepłym piasku i zaczął dotykać piasek. Zaczął go przesypywać z jednej do drugiej ręki, między paluszkami, wręcz głaskał podłoże rozsuwając ten piaseczek i widać było że to mu sprawia niesamowitą przyjemność, tak jak by już był tutaj dawno dawno, stęsknił się i teraz dotyka piasku całym ciałem, żeby upoić się tą chwilą. Po paru minutach takiego przebywania na piachu, ruszył w stronę morza. I dopiero było moje zaskoczenie, jak zamiast raczkując, Kubuś zaczął się czołgać po piachu na brzuchu. Ależ to było śmieszne. Wyglądał jak taka mała gąsieniczka. A przecież wcześniej nie czołgał się, on od razu raczkował. Nie wiem czemu tak zrobił, może podobał mu się ciepły piasek i nie chciał się go pozbywać . Tak czołgając Się moje misiątko doczołgało się do wody i dopiero było szczęście. Piszczał z radości, chlupał rękami i nóżkami. Wzięłam wtedy kółko i zabrałam go do morza. Tak jak i przewidywałam przy falach ciężko było mówić o spokojnym pływaniu Kubusia, trzeba było cały czas uważać żeby fala nie zalała mu oczka (woda w morzu czerwonym jest bardzo bardzo słona i nawet kropelka trafiona do oka strasznie piecze), trzeba było też nadmuchać komorę kółka której Kubuś już nie używał. Ale to były zmartwienia moje i mojego męża. Kubuś przeszczęśliwy pływał sobie, pozostawiając zmartwienia rodzicom. Po kąpieli znowu go puszczamy na piasek. Mały strasznie się cieszy przebywając na piasku, no i żeby było śmieszniej cały czas czołga się na brzuchu. O 14.30 idziemy na obiad. Mały do tej pory w ogóle nie spał, jest tak zafascynowany morzem i piaskiem, że zupełnie zapomniał o spaniu, a jak próbowaliśmy go ułożyć do wózka po wrzeszczał jak szalony. A więc stwierdziliśmy, że niech się bawi, dopóki nie padnie sam. Po drodze na obiad maluch padł, a więc posiłek zjedzony w spokoju. Wracamy na plażę. Ale już nie na długo. O 17.00 słońce już zaczyna zachodzić. Wracamy do pokoju. O dziwo w pokoju maluch raczkuje jak by nigdy nic. Po godzinie idziemy na spacer żeby obejrzeć cały kompleks. Kubuś dzielnie siedzi w wózku i rozgląda się, wszystko go interesuje, szczególnie, że tak dużo wszędzie lampek i takie ładne. O 19.00 idziemy na kolacje. Pod koniec kolacji mały już jest trochę zmęczony i zaczyna pomarudywać. Dostaje pićko i zasypia. Po półgodzinnej drzemce budzi się i jest już jak nowonarodzony :), pełny sił i energii. O 21.00 mamy przy basenie zawsze jakieś shou. A więc idziemy obejrzeć. Dziś mamy występ Nubijczyków. Oglądamy, Kubuś jest wpatrzony jak w obrazek, i tylko wydaje z siebie odgłosy zachwytu. 22.00 koniec występu. Wracamy do pokoju i wszyscy idziemy spać. Ciekawe jak jeszcze zaskoczy nas nasz synek. Następne 3 dni bardzo podobnie spędzamy jak pierwszy. Kubuś nadal zachwycony piaskiem, morzem, ciepłem i wszystkim co go otacza. Nadal na plaży łazi po piasku, w pokoju raczkuje. Nauczył się otwierać szuflady i teraz musimy go pilnować żeby się nie uderzył, a to oczywiście stała się jego ulubiona zabawa. Przez te 3 dni Kubuś wciąż nie chce w dzień spać, dopiero jak już padnie to śpi. Jest tak wszystkim zafascynowany, że nie chce tracić czasu na sen :). Czwarty dzień pobytu, jedziemy na wycieczkę statkiem na snurkowanie na rafy i na rajską wyspę. Kubuś zobaczył pierwszy raz z bliska statek, i oszalał na jego punkcie. Wyglądał cały czas na morze, był zachwycony. Kapitan zabiera go do swojej kabiny. Mały oczywiście zachwycony, próbuje od razu chwycić za ster. Statkiem zatrzymujemy się na rajskiej wyspie. Jest tu piękny biały piasek i płytka przezroczysta woda w morzu. Pakujemy Kubusia w kółko i idziemy pływać. Spędzamy tu godz. i płyniemy statkiem dalej. Odwiedzamy 3 piękne rafy, my z mężem snurkujemy na zmianę, jedno snurkuje, a drugie pływa z Kubusiem. Fal na otwartym morzu prawie nie ma, a więc raj dla małego pływaka. Przy jednej rafie spotykamy nurków. Mały jak zobaczył ich to dostał przyśpieszenia w pływaniu i próbuje ich gonić. Ależ to śmiesznie wygląda :). Instruktor nurków zauważa małego szkraba i płynie do niego, zaczyna coś mówić po swojemu, a mały zachwycony, dotyka jego za maskę, łapie za rękę. Na statku Kubusiem często zajmuje się nasz opiekun wycieczki. Zabiera go i chodzi z nim po całym statku. Kubuś jest tym zachwycony. Czuje się jak ryba w wodzie jak zwracają na niego uwagę. Na statku Kubuś zaprzyjaźnia się z chłopczykiem z Litwy. Mały ma ok. 6lat i jest zachwycony Kubusiem. Ciągle chcę się z nim bawić. O 16.00 wracamy do hotelu. Popołudnie spędzamy na basenie, na plażę już zapóźni. Później idziemy na spacer. Następny dzień, rano mały szkrab znowu nas zaskakuje. Otwieram oczy na jego radosny okrzyk, patrzę i nie mogę uwierzyć, Kubulek stoi w swoim łóżeczku, sam wstał pierwszy raz. I stoi przeszczęśliwy i dumny z tego co zrobił. Od tego czasu już ciągle wstaje, jak tylko może się czegoś uchwycić. Bardzo chce chodzić, chce żeby trzymać go za rączki i prowadzić. Samo stanie mu nie wystarcza, musi chodzić. Teraz ciągle chce chodzić. Na plaży, po wodzie, największą frajdą dla naszego malucha jest chodzenie. Nam już odpadają kręgosłupy, a on nadal tupać i tupać. Reszta wygląda podobnie do poprzednich dni. Za kilka dni jedziemy na kolejną wycieczkę do rezerwatu raf. Jedziemy tam busikiem. Wszystko było by dobrze, jak by nie mały incydent, który miał miejsce pod koniec wycieczki. Otóż mieliśmy ze sobą wózek jak zawsze. W jedną stronę wózek był w środku busiku, a więc jak wracaliśmy to nie zwróciliśmy uwagi gdzie ląduje wózek po oddaniu go kierowcy, byliśmy pewni że w bagażniku, ale niestety wózek wylądował na dachu busika, co zauważyliśmy już w trakcie jazdy po cieniu i w pewnym momencie przy prędkości 100km/godz. wózek spadł z dachu samochodu. Na szczęście wózek jest cały, tylko troszkę się poobcierał i odrobinę skrzywiło się przednie kółko ale jeździ, a po przyjeździe do W-wy oddamy go do serwisu. Ale teraz wiemy, że mamy naprawdę mocny i dobry wózek, bo wytrzymał naprawdę mocny upadek. Myśleliśmy, że się rozpadnie, a tu tylko kilka zadrapań :). Resztę dni były podobne, plaża, woda, basen, spacery. Oboje z mężem stwierdziliśmy że odpuścimy sobie tym razem Kair, żeby mały mógł się nacieszyć piaseczkiem i wodą. A Kubuś przez cały pobyt był zachwycony piaskiem i wodą. Widać było, że czuje się jak ryba w wodzie, po prostu znakomicie. Po czwartym dniu pobytu Kubuś uregulował wreszcie sobie dzienny rytm spania i do końca wyjazdu spał już regularnie o tych samych godzinach. Kubulek bardzo dużo pił, wypijał dziennie ok.1,5l płynów. Jadł różne owoce: pomarańcze, guawe, mango, winogrona, melon, gruszki. Jadł też bułeczki z masłem i dżemem, masłem i pomidorem. Próbował też ciasta. Dawałam mu też ze stołu ziemniaki jak były i marchewkę gotowaną. No i ostatni dzień. Zgodnie z rozkładem mamy wylecieć o 16.00. Ale dzień wcześniej pojawia się informacja, że mamy opóźniony lot i wylatujemy dopiero o 2.00 w nocy, pokoje musimy oddać o 12.00 w południe, a wyjazd z hotelu na lotnisko dopiero o 24.00. A więc 12 godz. bujamy się po terenie hotelu. Idziemy na plażę, basen i tak spędzamy czas do 17.00, później idziemy się umyć i przebrać do łazienek w głównym holu i idziemy na spacer. Później kolacja, trochę zabawy w holu z Kubuniem. O 22.00 maluch zaczyna być śpiący. Kładę go na kanapie w holu i po mleczku Kubunio usypia, nie przeszkadzają mu hałasy które panują w holu i śpi aż do momentu jak musimy już jechać na lotnisko (to znaczy do 24.00). I tu znowu maluch nas zaskakuje, bo po 2godz. spania, zachowuje się jak by przespał całą noc i znowu uśmiechnięty i radosny przez całą podróż na lotnisko, a później na samym lotnisku. Po oddaniu bagażu, kontroli paszportowej idziemy coś przekąsić, Kubuś nadal szaleje i ani cienia zmęczenia. Po jedzonku okazuje się, że niestety znowu mamy lot opóźniony i mamy wylot dopiero o 5.00rano, a więc jeszcze 4godz. czekania na lotnisku. Mamy nadz., że uśpimy Kubusia i sami odrobinę się zdrzemniemy, ależ gdzie tam. Kubuś jest pełen energii, znowu nowe miejsce, on musi wszystko obejrzeć. Wreszcie już się poddałam i puszczam go na podłogę. Mały zachwycony, że wreszcie może sam zwiedzać . Do 5.00rano misio w ogóle nie spał, szalał (my oczywiście padnięci i marzymy o śnie). Wreszcie już w samolocie. Misio rozgląda się przez ok. 15min i zasypia. Śpi do końca podróży. A więc podsumowanie. Jestem bardzo zadowolona z naszych pierwszych wspólnych wakacji z naszym małym Skarbem. I jestem bardzo dumna ze swojego maleństwa. Jest naprawdę bardzo dzielny. I teraz wiemy, że możemy spokojnie latać z nim samolotem, mały nie ma problemu ze zmianą ciśnienia. I jak mogliśmy się z mężem przekonać uwielbia nowe miejsca (chyba jednak to sprawa genów :) ). Kochane, zdjęcia zamieszczę później, bo muszę najpierw powybierać, bo mamy ponad 1000zdjęć. A do tego popsuł mi się ten program do wrzucenia zdjęć na stronę i pewnie będę musiała zrobić wszystko od nowa. Zdążyłam już was poczytać i pooglądać zdjęcia waszych pociech. Maluchy są cudne i bardzo szybko rosną. Co do bucików to my kupiliśmy w Bartku jesienne i zimowe. Bo Kubuś już prawie nie chce siedzieć w wózku, ciągle chce chodzić za rączki. W Bartku też można zmierzyć stópkę malucha, żeby dobrać odpowiedni rozmiar bucików. Kubuś ma 19 i jesienne kupiliśmy 19, a zimowe 20. Widać że te buty naprawdę są dla niego wygodne, bo ładnie w nich chodzi. Życzymy wszystkim chorym maluszkom dużo zdrówka. No i wiecie co, ja chcę z powrotem do Egiptu. Nie mogę się przyzwyczaić do zimna. Teraz uciekam, bo muszę porobić pranie. Buziaki dla wszystkich maluchów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CD: Za kilka dni jedziemy na kolejną wycieczkę do rezerwatu raf. Jedziemy tam busikiem. Wszystko było by dobrze, jak by nie mały incydent, który miał miejsce pod koniec wycieczki. Otóż mieliśmy ze sobą wózek jak zawsze. W jedną stronę wózek był w środku busiku, a więc jak wracaliśmy to nie zwróciliśmy uwagi gdzie ląduje wózek po oddaniu go kierowcy, byliśmy pewni że w bagażniku, ale niestety wózek wylądował na dachu busika, co zauważyliśmy już w trakcie jazdy po cieniu i w pewnym momencie przy prędkości 100km/godz. wózek spadł z dachu samochodu. Na szczęście wózek jest cały, tylko troszkę się poobcierał i odrobine skrzywiło się przednie kółko ale jeździ, a po przyjeździe do W-wy oddamy go do serwisu. Ale teraz wiemy, że mamy naprawdę mocny i dobry wózek, bo wytrzymał naprawdę mocny upadek. Myśleliśmy, że się rozpadnie, a tu tylko kilka zadrapań . Resztę dni były podobne, plaża, woda, basen, spacery. Oboje z mężem stwierdziliśmy że odpuścimy sobie tym razem Kair, żeby mały mógł się nacieszyć piaseczkiem i wodą. A Kubuś przez cały pobyt był zachwycony piaskiem i wodą. Widać było, że czuje się jak ryba w wodzie, po prostu znakomicie. Po czwartym dniu pobytu Kubuś uregulował wreszcie sobie dzienny rytm spania i do końca wyjazdu spał już regularnie o tych samych godzinach. Kubulek bardzo dużo pił, wypijał dziennie ok.1,5l płynów. Jadł różne owoce: pomarańcze, guawe, mango, winogrona, melon, gruszki. Jadł też bułeczki z masłem i dżemem, masłem i pomidorem. Próbował też ciasta. Dawałam mu też ze stołu ziemniaki jak były i marchewkę gotowaną. No i ostatni dzień. Zgodnie z rozkładem mamy wylecieć o 16.00. Ale dzień wcześniej pojawia się informacja, że mamy opóźniony lot i wylatujemy dopiero o 2.00 w nocy, pokoje musimy oddać o 12.00 w południe, a wyjazd z hotelu na lotnisko dopiero o 24.00. A więc 12 godz. bujamy się po terenie hotelu. Idziemy na plażę, basen i tak spędzamy czas do 17.00, później idziemy się umyć i przebrać do łazienek w głównym holu i idziemy na spacer. Później kolacja, trochę zabawy w holu z Kubuniem. O 22.00 maluch zaczyna być śpiący. Kładę go na kanapie w holu i po mleczku Kubunio usypia, nie przeszkadzają mu hałasy które panują w holu i śpi aż do momentu jak musimy już jechać na lotnisko (to znaczy do 24.00). I tu znowu maluch nas zaskakuje, bo po 2godz. spania, zachowuje się jak by przespał całą noc i znowu uśmiechnięty i radosny przez całą podróż na lotnisko, a później na samym lotnisku. Po oddaniu bagażu, kontroli paszportowej idziemy coś przekąsić, Kubuś nadal szaleje i ani cienia zmęczenia. Po jedzonku okazuje się, że niestety znowu mamy lot opóźniony i mamy wylot dopiero o 5.00rano, a więc jeszcze 4godz. czekania na lotnisku. Mamy nadz., że uśpimy Kubusia i sami odrobinę się zdrzemniemy, ależ gdzie tam. Kubuś jest pełen energii, znowu nowe miejsce, on musi wszystko obejrzeć. Wreszcie już się poddałam i puszczam go na podłogę. Mały zachwycony, że wreszcie może sam zwiedzać . Do 5.00rano misio w ogóle nie spał, szalał (my oczywiście padnięci i marzymy o śnie). Wreszcie już w samolocie. Misio rozgląda się przez ok. 15min i zasypia. Śpi do końca podróży. A więc podsumowanie. Jestem bardzo zadowolona z naszych pierwszych wspólnych wakacji z naszym małym Skarbem. I jestem bardzo dumna ze swojego maleństwa. Jest naprawdę bardzo dzielny. I teraz wiemy, że możemy spokojnie latać z nim samolotem, mały nie ma problemu ze zmianą ciśnienia. I jak mogliśmy się z mężem przekonać uwielbia nowe miejsca (chyba jednak to sprawa genów  ). Kochane, zdjęcia zamieszczę później, bo muszę najpierw powybierać, bo mamy ponad 1000zdjęć. A do tego popsuł mi się ten program do wrzucenia zdjęć na stronę i pewnie będę musiała zrobić wszystko od nowa. Zdążyłam już was poczytać i pooglądać zdjęcia waszych pociech. Maluchy są cudne i bardzo szybko rosną. Co do bucików to my kupiliśmy w Bartku jesienne i zimowe. Bo Kubuś już prawie nie chce siedzieć w wózku, ciągle chce chodzić za rączki. W Bartku też można zmierzyć stópkę malucha, żeby dobrać odpowiedni rozmiar bucików. Kubuś ma 19 i jesienne kupiliśmy 19, a zimowe 20. Widać że te buty naprawdę są dla niego wygodne, bo ładnie w nich chodzi. Życzymy wszystkim chorym maluszkom dużo zdrówka. No i wiecie co, ja chcę z powrotem do Egiptu. Nie mogę się przyzwyczaić do zimna. Teraz uciekam, bo muszę porobić pranie. Buziaki dla wszystkich maluchów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uffff..u nas wreszcie troszkę lepiej! Tzn. 3 dni temu zawzięliśmy się i czyściliśmy jasiowi nosek-bez względu na rodzaj płaczu i krzyku-i dało to efekt.Zresztą po raz pierwszy wypróbowaliśmy ten sprzęt do opróżniania nosa- i rzeczywiście łatwo, szybko i efektywnie. Kaszel ma okrutny, ale już inny niż kilka dni temu i dwie noce w miarę dobrze przespane. Teraz siadam i sporządzam jadłospis Jasiowy-tak by w razie czego tatuś sobie poradził kiedy mnie np. akurat nie będzie pod ręką. Obecna mamo-po dwugodzinnej męczarni z odkasływaniem Jasia mogę sobie tylko wyobrazić co przeżyłaś... Tymczasem znikam do obiadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witusiu--jak ja Ci zaaaaaaaaaaazzzzzzzzdroszczę takich wymarzonych i absolutnie wakacyjnych i słonecznych dni. A Kubuś??? Urodzony podróżnik! To cudowanie, że wyjazd tak się udał. I dobrze, że już jesteś z nami. A opis dałaś taki dobry, że aż poczułam sól w ustach. Pozdrawiam i też czekamy na zdjęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witusiu bardzo się ciesze, że wakacje się udały, a Kubuś taki dzielny mężczyzna i podróżnik jak mama i tata. Twój opis na prawdę tak mnie wciągnął, że już widzę nas tam oczyma wyobraźni. Kochana odezwę sie do Ciebie na pocztę, bo chciałabym, abyś mi udzieliła jeszcze kilku praktycznych informacji na temat wyjazdu do Egiptu, a nie chce tu wszystkim tym zawracać głowy, ale to później jak już odetchniesz po tych praniach i prasowaniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witusiu fajnieże przywizłas nam Kubusia bo sie za nium stęsknilismy i za Toba rowniez:) Fajnie ze było tak cudnowie, oczywsicie zjdecia chcemy obejrzec jak najszybciej:) Podaję antybiotyk to są trzy tabletki bierze sie poj djednej na dzien i on dizlaa jeszcze przesz 7 dni. Azitrox- mi pomaga nadal jestem podziębiona la epoprawa jest .:) Ewuniu ja sprzedalam kilka rzeczy na alleghroi tak sie zastanawiam, że to strach przed urzedem skarbowym, nie uwazasz? Wlasnie zaczelam sie martwicv, a ty o tym nie myslisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kochane Nocka nam minęła bez większych wrażeń, było ok. To i mnie rozkłada jakieś przeziębienie, boli mnie gardło i głowa, mam nadzieję, że Majka nie złapie nic ode mnie. Wczoraj miałam iść z nia na szczepienie, ale babka z przychodni jak dzwoniłam to powiedziała, ze jest tylko jeden lekarz, a ludzi chorych bardzo dużo, więc lepiej jak przyjdę w środę. Wszystko ok, ale boję sie, że do środy Majka coś ode mnie złapie i d...a ze szczepienia będzie. Aga dzięki za nazwę leku, bo może mi się przydać. Kochana jak po wizycie u neurologa, byłaś z Karolkiem wczoraj? Pozdrawiam i zycze miłego dnia, mam nadzieję, ze u Was jest ładna pogoda, bo u nas leje, jest ciemno i buro, paskudna pogoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane. Alfi, Chantall, Kasia-74 ---dziękuję wam za miłe słowa. Jak tylko zamieszczę zdjęcia to odrazu dam wam znać oczywiście. Kasiu-74---pisz Kochana, chętnie Ci odpowiem na pytania i podpowiem co zabrać ze sobą na taką wyprawę :). Chantall---nie wiem czy zatwardzenie może być od ząbkowania, ale możesz dać małej deserek ze śliwek suszonych, np.gerbera, albo soczek śliwkowy, to powinno jej pomóc. Pozdrawiamy wszystkich i życzymy miłego dnia :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane, Super Witusiu, że już wróciłaś i ciesze się że wyjazd się udał i że Kubuś tak się sprawdizł jako mały podroznik:-). Nas też choroba nie ominęła. Amelka ma dośc slny katar i tak już od dłuższego czasu. Zaraziła sie od opiekunki:-(. Trochę jje przechodzi, zaraz znów powraca. Może w tym tygodniu wybierzemy się do lekarza, żeby coś gorszego się nie przyplatało przez ten katar. Amelka więc marudna, nosek zapchany. Nie chce mi dać oczyścic noska frida, jak tylko z nia się zbliżam to płacz taki, że hej. A widze jak się męczy:-(. POradzcie co podawać na katarek. Może wcześniej już cos pisałyście ale sory KObietki normalnie zawrót głowy mam i nawet chwilki czasu aby przeczytac zaległe strony. Ale obiecuję, że znajde chwilke i dokładnie przeczytam co u ktorej słychać. Kupiliśmy fotelik romera i juz po pierwszej podróży i było ok:-). Amelka raczej zadowolona, chociaż tak ten pierwszy raz to się przyzwyczajała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu L Karolek tez ma katarek i ode mnie. Poszliśy w nd do lekarza i badala KArolka i dala krople Nasivin( 3*dziennie 1 kropla) Panadol (3*dziennie 5ml) i wir. C (2*dziennie po 10 kropli). I ma to samo też tylko katarek. Na\\ ulotce Nasivin piszą, że to lek od roku, al ejuz nie pirwszy daję niby wcześniej inic nie jest., Widzę poprawę, jeśłi Ciebie coś bierze polecam Azitrox, on działą przez 7 dni po tych trzech dniach brania leków. Ja już nie biorę a zd nia na dzień jestem coraz zdrowsza. Trochę późno zaczęłąm o siebie dbać z tym przeziębieniem, bo nie zachorowałabym gdybym wzięłą lek od razu. U neurologa byliśmy, Pani była nawet miła, po tym co prz\\eżyłam w rejestracji. Podłe baby. Co ona tam wygadywała do ludzi to się w głowie nie mieści. ;( Było mi wsmutno i źle, bo nie chciąłam nic mówić żeby nic mojemu KArolkowi nie zrobili z zemsty. Ale tam pani dr rzucala go i lapala ale to tak zgodnie z zaleceniami badania. robila spadochjron, podnosila za raczke i nozke jednoczescie i sprawdzala jakby leciał to jak zareaguje w dotyku z podłożem i wiele wiele innych, i popwiem Wam, że z jednej storny cieszę się, że była mbo poweidizłą, że rozwija się usper. JEst silny. Siada z pozycji leżacej, ona mówi dorośli mają niekiedy z tym problem. Na to, że nie raczkuje tylko chce chodzic, powiedizął, że to jednak moja wina, a przede wszystkim kojca, bo w kojcu on sobie siedzi i się bawi, a on ma mieć zachętę do zabawy. A w kojcxu coś kpnie coś się odbije i zaraz do niego prawie że przyleci, więc kojec na bok, tylko w koniecznościach. Kaorlke tak isę nasłuchał, że u Cioci, bo zachaczyliśmy ją w Szczecinie obleciał cały pokoj, :):):)Rasczej nie raczkował, ale pełzał ale to już cos:) I poweidzła, że taki sposób poruszania się u dzieic to foczenie. Co do padaczki, mamy skierowanie podobnie jak Anesia na EEG i bedziemy robioć pod koniec listopada. Tylko żle się umóiłąm, ale opowiem Wam jutro, Wiec powiedizłąa, że ni9e może nam wykluczyć, ani zatwirfdzić, bo to tylko badanie może wykazać, powiedziąła teżi \\ANESIA weż to do siebie też, że nawet badanie negatywne, czyli takie co coś wykaże nie znaczy żedziecko jest chore, i że mamy nie wbijać sobiwe, bo nie zawsze zmiany wykazują o chorobie. Wiec nie jartw się za w czasu choć ja też już się troszke sstresuję. Lecę spać bo ja wstaję po 5 jUtro skońccze, mąż już zasnął na kanapiem usze go zbudzici idziemy spaciuniać. PA pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witusiu rzeczywiscie dzielny chlop z tego synalka kochanego maly wloczykijek hihihi moj filipcio tez niedawno mnie zaskoczyl staniem w lozeczku dokladnie przedwczoraj mnie obudzil smiejac sie ze haha w lozeczku na stojak nie wiem jakim cudem ale sie przestraszylam w pierwszym odczuciu unas ida trzyzeby wiec aria dwudniowa byla ale dzieki bogu juz chyba sie przyzwyczail filipo do bolu i jest lepoej obnizylam lozeczko na najnzszy poziom dzis bo sie boje ze od tego wstawania filipcio wyjdzie z wyrka bo odkad dobrze zlapal to ciagle wstaje a najbardzie sie boje ze wstanie i upadnie do tylu i walnie glowka o szczebelki chyba rozloze turystyczne lozeczko a to pojdzie na barierki ;) ide kapusiac i lulu bo padam na ryjka dobranoc kochane moje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Kochane :) Ledwo na oczy patrze juz, nie wiem jak nasz TPJOM moze wytrzymac do 4, podziwiam :) Ehhh w ogole ciezki dzien dzisiaj za mna. Mielismy dzisiaj w firmie kontrole z PIP, po prostu super ;/ Wiedzialyscie ze sa podobno normy wysokosci scianek w toalecie dla pracownikow :( szkoda gadac, dobrze nie poszlo, tzn. nie bylo zadnego zlamania praw tylko ogolny nielad w papierach i nam sie dostalo, zobaczymy teraz co dostaniemy w raporcie ;/ My juz sie przeprowadzilismy zupelnie, juz nawet mamy w szafach poukladane:) a dzis zalozyli mi nawet net :) Olenka powoli sie przyzwyczaja, ale bardzo powoli. Poza tym kruszynka nasza ma juz 4 zeby, dwie dolne jedynki i u gory dwojki. Dosc abstrakcyjnie to wyglada no ale coz :) A w ogole musze sie pochwalic, ze Ola chodzi za jedna reke a czasami juz nawet sama. Staramy sie jak najrzadziej jej w tym pomagac, ale ona sama wstaje i idzie, przeciez do podlogi jej nie przywiazemy :) Moze kolo piatku wkleje nowe zdjecia, bo wypadaloby cos nadrobic. Ufff ja wogole przez ostatnia liczbe zajec cos taka nie dzisiejsza jestem, mam nadzieje ze mi sie odmieni :) Pozdrowienia dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
osti no to zycze zebyw tym paskudnym raporcie nie bylo az tak zle co za PIPy heheehe super ze olusia tak hej siup do przodu :) filipo odkad sie naiuczyl wstawac z podparciem oczywiscie to ciagle wstaje nawet jak sie na chwile przebudzi na herbatke w srodku nocy to wstaje na nogi i wola mama albo ju ehehe jak to wyglada normalnie kilka razy sie poplakalam ze smiechu a co do nawalu pracy ostusiu to napewno niedlugo minie i bedzie spokojniej gratuluje nowego gniazdka zycze wam zeby zawsze milo sie do niego wracalo zeby byl miejscem spokoju milosci i przyjemnej atmosfery tak aby kazdy z was sie w nim dobrze czul zawsze :) milego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry Wszystkim-u nas choróbsko powoli mija, chociaż Jasiek charcze jeszcze i ma straszliwy kaszel. jeśli chodzi o czyszczenie nosa KASIU L> to na nic protesty synka, bierzemy go na siłę i czyścimy fridą, i właśnie po takim czyszczeniu nastąpiła największa poprawa. Bo jak wiesz tu w UK-to do siedmiu dnie w ogóle nic nie robią.Natomiast jak było już naprawdę kiepsko i katar i kaszel dusiły i męczyły Jasia bardzo to polski , pediatra kazał obserwować oddech żeby nie był taki \"rybi\", patrzeć czy nie zapada mu sie klatka,nie wychodzić na dwór przez 2-3 dni, i trzymać w cieple, zwłaszcza stópki oraz nawilżać powietrze w pokoju gdzie śpi, położyć zdecydowanie wyżej-my kupiliśmy jeszcze w Polsce taki trójkącik, ale to było za mało, więc położyłam normalna poduchę tak by główka była zdecydowanie wyżej i już.I dziś mamy środę i od 2 dni widoczna jest poprawa, a wszystko zaczęło się ponad tydzień temu. osti--współczuję, że kontrola tak poszła, ja nigdy nie przepadałam za takimi formami monitorowania przedsiębiorstw,zawsze mam wrażenie, że przyczepią się do czegokolwiek jak będą chcieli i doświadczenia różnych osób pokazują,że tak jest. No ale może Cię milo zaskoczą tym raporcie-życzę tego z całego serca.A Ola to piechur niezły-Jasiek tez łazi po meblach i czasami, ale b.rzadko za rączkę..ale jeszcze chyba pupa za chybotliwa nhunha--z tym wstawaniem u nas podobnie, najbardziej dobija mnie to,że w nocy momentalnie po przebudzeniu siedzi i hop stoi iiii kurde zaczyna się walka z zasypianiem. chantall--jeśli chodzi o spanie..to mam wrażenie, że ta kwestia może się naszym Maluszkom zmieniać jeszcze nie raz-Jasiek już mial etap zasypiania na rekach, potem w wózeczku, potem na teletubisiach, kolejny etap to obecnie przy muzyczce, u taty na rękach, albo przewalając się na naszym łóżku. Podobnie z przesypianiem-były już super nocki, z 2-4 krotnym wybudzaniem na jedzenie i już, a teraz są niespokojne, przerywane ...nie mam pomysłu jak to zmienić. więcej później m=bo mnie synek podgryza i chyba czas na drzemkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym mam pytanie: jak wybierałyście foteliki samochodowe czym sie kierować: my wciąż wahamy się czy roemer-a wtedy który??, czy maxi-cosi tobi lub priori..Zupełnie nie wiem który. Zbieram też propozycje co na 1 lub 2 śniadanie..bo już nie wiem co wymyślać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agusiu dzięki kochaniutka za info co brać i ile na katarek - nasivin już jej podawałam, ale wczytałam, że do 4 dni tylko można. Dzisiaj idziemy już do lekarza, tym barzdiej że jak wyciągałam jjej osttnio katarek z noska to pojawła się krewka, bardzo malutko jednak pojawiła się i nie wiem skąd ona, czy ma już nosek podrażniony, czy za suche powietrze u nas w mieszkaniu? Cieszę sie Aga, że po badaniach u neurologa okazało się Karolkek prawidłowo sie rozwija, faktycznie z tym kojcem, trzeba uważać aby nie przesadzić. Ja nie mam nawet takich warunków lokalowych, zeby taki kojec rozłozyc, wiec mała szusuje po podłodze:-). Nie przejmuj się wsród moich znajomych dużo dzieci nie raczkuje, albo słabo - od razu chca chodzić. Trzymaj się cieplutko. Całuski od Amelki dla Karolka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Osti to super, że juz po przeprowadzce. Oleńka na pewno szybciutko sie przyzwyczai. Trzymam kciuki aby raport był łagodny:-) Chantall moja Amelka, też ostatnio ma problem z zasypianiem, więc zdaża się że usypiam ją na rękach - bo tak najszybciej wychodzi. Pewnie, że wiem że źle robię ale jak mam ja godzinę usypaiać w łózku to mi się odechciewa. Przyjdzie czas jak będzie ładnie zasypiać:-) Alfi, masz rację żeby ten nosek na \"siłę\" czyścić tylko moja córa tak się wyrywa, ze szok i tak placze, że serce mi peka i się poddaję. Normalnie wygrywa ze mną. Alfi ja wybrałam romera bo też zastanawialiśmy się nad romerem i maxi cosi ze względu na to że ma szersze siedzisko, wygodniejsze - grubsza wyściółka, pasy do przypinania dziecka są grubsze i tak skonstruowane, że się nie wzynają w ramiona i łatwiej się montuje na siedzeniu samochodu i łatwiej napina pasy samochodowe na tym foteliku niż przy maxi cosi - ale to moje odczucie. Wybór nalezy do Ciebie:-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu L.--ale jaki typ roemera? To sobie chociaż porównam:-) A z tym na siłę czyszczeniem nosa-to wierzę, że Ci się serce kraje..u nas 3 dni też Jasio \"wygrywał\" ale jak się zaczął krztusić tymi swoimi smarkami i plwocinami to się człowiek spina-serce mu krwawi, ale dziecko na siłę sadzam na sobie mocno przytulam, trzymam główkę, a mąż czyści-i to dało naprawdę najlepszy efekt. Teraz po kilku dniach nawet mniej protestuje-chociaż wciąż tego nie lubi to jednak nawet sam daje radę i . A ta krewka, to może z wysiłku poszło jakieś naczynko. Nie zamartwiaj sie przed czasem, ale faktycznie jak pójdziesz do lekarza to się sama uspokoisz. Kochane teraz pytanie-może banalne, ale muszę: - czy już dajecie mleko krowie-ile -te kaszę mannę podajecie normalną na mleku modyfikowanym, ale co gotujecie na tym mleku?? czy podajecie kaszę mannę jako kaszkę np. z nestle - jakie wędlinki-kurde tu w UK wędliny maja po prostu paskudne, chyba ograniczę się do parówek-ale czy można je podawać 10miesięcznemu dziecku -czy Wasze dzieciaczki też tak namiętnie wgryzają się w wasze ciała - w czym śpią dzieciaczki-u mnie Jasio tylko w pajacyku -jak ubieracie je na dwór w chłodniejsza pogodę -czy obiadki podajecie już dwudaniowe -czy piją czarna herbatkę -pomysły na zabawę z Maluszkiem... -jak nauczyłyście Maluchy siadać na nocniki-kurde jak Jasio zaczyna się skupiać na kupce-owszem siada sobie gdzies, lub stoi cichutko i ja już wiem co się dzieje,jednak na nocnik posadzić sie nie daje uffff-na razie tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alfi ja mam romera king ts plus najlepiej wypada w testach i jak kasia jestem zadowolona. Mały śpi w pajacu z nózkami, pije soczki i kompoty. I raczej co do żywienia to nie podpowiem bo Misiek ma często sensacje więc raczej dieta uboga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też się wahałam między nim a maxi priori , tymbardziej że priori jest tańszy o troszkę, i są ładniejsze kolory ale romer ma jedną gwiazdkę więcej w atestach. no ale każdy ma własny typ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alfi Kochana my kupiliśmy Amelce taki: http://calineczka.pl/sklep/product_info.php?cPath=36_49_346&products_id=6214 Obicie wybraliśmy naturalne - to najtańsza wersja romera King TS Plus - cena jest uzalezniona od rodzaju obicia. My wybraliśmy obicie najnaturalniejsze. Są też z jakimis domieszakmi sztucznymi, które powodują, że łatwiej sie czyści ale znowu w llato dziecko może się bardziej przez taki materiał pocić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chantel ale w tych testach jest maxi cosi priori z isofixem ( czyli z takim specjalnym mocowaniem) a zwyklego priori nie ma, zreszta romera też nie ma bo teraz to głównie w testach są te z isofixem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×