Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kalinkka9

mój chłopak nie ma NIC, i nie zpowiada sie, aby miał...

Polecane posty

Straszne....bardzo Ci współczuje, bo trudno jest pogodzić miłość z poczuciem braku ewentualnego wsparcia finansowego od faceta. Ale trudno jest coś zaradzić w takiej sytuacji. Ty i tak bardzo się starasz, więc może wypadałoby, żeby jakoś poważniej o tym pomyślał Oo no nie wiem. Jak nie prośbą to groźbą. Skoro chcesz wiązać z nim przyszłość to musisz wiedzieć na czym stoisz, to zbyt ważne sprawy, żeby zastanawiać się nad nimi chwilę przed. Trudno tu coś doradzić. Czas mu możesz dać, byle nie za dużo. Poza tym, mój znajomy nie ma nawet matury, a robotę jakoś udało mu się znaleźć nawet tutaj. Może i nie rozwija jego zdolności umysłowych, ale przynajmniej zarabia. To są niestety bardzo ciężkie czasy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madmazelle
Choć z jednej strony dobrze by było, gdyby sie chociaż na wakacje gdzieś zakręcił do pracy, to jednak współczuje Twojemu chłopakowi, bo odnosze wrażenie, że podnosisz mu poziom ambicji. Może dajesz taki nacisk na tą sprawę, że chłopak specjalnie chce Ci pokazać, że "właśnie, że nie będę!" ? Ja rozumiem, że myślisz bardzo przyszłościowo, ale nie wymagaj, że ktoś kto nigdy przesadnie sie nie bał przyszłości też zacznie panikować. Ja też studiuję, tyle że dziennie i do tego pracuję w weekendy w dni kiedy w miarę wcześniej kończę zajęcia. I wiem, że do tego żebym wytrzymała taki tryb życia potrzebne jest wsparcie bliskich osób. A nie podejście, że na pewno sie nie uda, że na pewno nie dam rady, że na pewno sie nie utrzymam. Może jakbyś bardziej uwierzyła w swojego chłopaka to by mu troche pomogło, co? A czy on czasem nie ma teraz matury? może mu dodajesz stresu, co? I przede wszystkim: jakie on ma o tym zdanie >??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pipini
a ja uwazam ze masz racje, ze sie niepokoisz. ilez mozna zyc miłoscia? do pełnego szczescia pieniadze sa potrzebne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eleegancki pan
kalinka dziewczyno musze przyznac, ze bluzgam tutaj duzo na dziewczyny, ale przed Toba chyle czola ........ respect a co do chlopaka to kaleka spoleczna widze, ze jest. nie wiem co Ci poradzic. wiem, ze jak go rzucisz i poznasz faceta na ktorego silnym ramieniu bedziesz mogla sie oprzec to po 10 latach powiesz, ze zajebiscie zrobilas rzucajac kaleke spoleczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najwazniejsze jest to aby w zwiazku byla rownowaga....musicie miec podobne ambicje i dazyc do celow na podobnym poziomie. jesli ty masz marzenia dotyczace zakupu samochodu na raty, mieszkania itp. on tez musi miec podobne cele w zyciu i musi znalezc droge aby te cele krok po kroku realizowac. wystarcza proste kalkulacje...ale trzeba wiedziec mniej wiecej do czego sie dazy - wyznaczyc sobie prezycyjne cele. poza tym nie sadze aby ten chlopak byl jakas sierota tylko dlatego ze zawalil rozmowy kwalifikacyjne. niestety na rekrutacjach wiele osob nie przechodzi do nastepnego etapu, bo jest jedno stanowisko do wziecia, a masa kandydatow. trzeba szukac do skutku i miec troche szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona wisienka
kalinnka9 --> dobrze Cię rozumiem i mam nadzieję, że jakoś problem się szczęsliwie rozwiąże. Ja sama miałam kiedyś takiego chłopaka, więc dużo wiem na ten temat. Tu nie chodzi o to, że ona mu matkuje, że podosi mu ambicje. Ona wymaga PODSTAWOWYCH rzeczy os d faceta, bo sorry, facet ma gwarantować poczucie bezpieczeństwa w każdej sytuacji!!! A jak jej się coś stanie, zachoruje, to z głodu umrze, bo on nic nie zrobi!:O Albo on a go nauczy, albo będzie dalej taki nieporadny:O Sweet dreams--> jesteś żałosna, ciekawa jestem co rozumiesz przez słowa: "nie u kazdego rodzice byliby zachwyceni studiami zaocznymi", bardziej prymitywnego tekstu dawno nie słyszałam:O moi rodzice (jak wszyscy normalni i kochający swoje dziecko) nie wymuszali na mnie presji, nie udało się na dzienne, to studiuję zaocznie i co z tego? :O wolę zaocznie na porządnym uniwerku:D każdy kochający rodzic chce, aby jego dziecko było szczęsliwe, dążyło do osiągnięcia swoich marzeń itp. Twoi są jacyś zakompleksieni i bufonowaci, i pewnie nowobogaccy, którzy upatrują "klasy i elegancji" w chodzeniu na studia dzienne:O to pewnie z nikim nie rozmawiają kto jest na zaocznych, to super, przynajmnej nie musiałabym się męczyć z kimś takim rozmową:P szkoda, że tak mało jest fajnych na dziennych, przynajmniej u mnie na uczelni, same bufony:O ale skoro mają takich rodziców:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przeszyta
Zaradna jestes, i dobrze myslisz, nie chcesz zeby ktos cie utrzymywal, chlopak to nie twoje dziecko ktore masz wyzywic, wychowac, utrzymac Zazdroszcze ci tego, Ja sie boje biedy, mialam bardzo ciezkie dziecinstwo i niestety ale jestem taka kaleka spoleczna wlasnie, mam 26 lat i gowno w zyciu osiagnelam Teraz cos dzialam, mam nadzieje ze moja sytuacja za 2-4 lata diametralnie sie zmieni, ze bede studiowac, miec dobra prace, ze bede weszcie zaradna Nie chce zeby facet mnie utrzymywal 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
tu od początku jest coś nie tak takie chłopaki nie mają dziewczyn a nawet jak mają to nie takie praca dla mechaników samochodowych jest...no chyba że to uwłacza jemu lub tobie...no to macie problem "no tak, ci co studiują dziennie i nie wyjechali do pracy na wakacje to juz beznadzijne przypadki" o mnie to jest a uuuuuu szalalala mam dwie lewe ręce nawet u mnie może się coś zmienić...mimo że nie mam nikogo...nikt we mnie nie wierzy i nikt mi nic nie załatwi więc u niego może jeszcze bardzo dużo się zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kallinka9
dziekuje wsztkim za odpowiedzi, i te podnoszące na duchu i te troszke mniej;) chciałam powiedzieć tym, którzy wypowiadali sie, że sami nie radzą sobie w życiu, żeby wyszli do ludzi;)- jeśli macie chwilowy zastój w życiu zawodowym uczcie się jakiegoś języka, zapiszcie sie na jakiś kurs (w urzędzie pracy często są takie kursy dla bezrobotnych)...może zrócie prawo jazdy jeśli nie macie, a fundusze pozwalają- na pewno nie bedzie to czas stracony, a nabyte umiejętności być może przydadzą się na przyszłym stanowisku pracy:) co do mojego chłopaka- to wierze w niego, nawet bardzo...-ale mam wrażenie, że jemu sie nie chce starać... jestem (podobno w opinii mężczyzn) dość atrakcyjną kobietą, pracowitą, ambitną...lubie swoje studia...miałam wiele ofert od innych mężczyzn, nawet w pracy- wyjazdy na weekendy za granice, wakcje nad morzem, kolacje w luksusowych restauracjach-NIGDY NIE SKORZYSTAŁAM...często po pracy, szkole ktoś odwozi mnie do domu (kończe póżno, a dojazdy doma autobusami są bardzo uciążliwe-dlatego tak zalezy mi na kupnie samochodu)... on- nie czuje sie zagrożony..nawet jak ma akurat więcej pieniędzy (np. siostra przysle mu ze stanow) to raczej nie wymysla dla mnie nic super- np. jakiejś wycieczki, itd...ja przeciwnie- kiedy tylko dostaje jakąś premie- zaraz kupuje dobre wino, jakiś drobiazg dla niego lub organizuje jakiś fajny wypad... troche mnie to wszytko męczy...-po za tym, jestem troszke pesymistką i boje sie, że nagle strace prace (jeszcze pół roku bede na umowie-zlecenie), że mama zachoruje (ma problemy zdrowotne, leczenie jest bardzo drogie), że noga mi sie podwinie na studiach...CHCIAŁABYM MIEĆ WTEDY SILNE RAMIE, NA KTÓYM MOGŁABYM SIE OPRZEĆ...przez miesiąc lub dwa... po za tym, gdybym nie czekała na chłopaka już kilka miesięcy temu mogłam wynająć mieszkanie z koleżanką... chciałabym, żeby był bardziej odpowiedzialny- nie jest z bogatego domu, rodzice nie kupią mu auta, mieszkania...-ciągle sie z nimi kłóci, oni traktuja go jak dziecko, jego matka cigle wchodzi nam do pokoju (nie pukając)...-on chce sie wyprowadzić, ale nie robi nic w tym kierunku... ma niemiecki paszport- jadąc na dwa miesiące do pracy jest w stanie kupić auto, albo nawet opłacić studia zaoczne... :( uciekam do pracy kochani, życze wszytkim miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest takie proste
Myślę, że autorka ma rację z tymi obawami. Wiara w kogoś nie spowoduje, że JEMU się zachce coś robić. Na razie on jest zapewne w sytuacji, w której pracować i starać się nie musi - i zapewne nie zacznie tak długo, jak długo będzie to możliwe. Żeby w wieku 19 lat nie wiedzieć w ogóle, co się chce robić to już porażka. Można źle wybrac, można zmienić zdanie - ale najpierw jakieś w ogóle trzeba mieć. Czarno to widzę. Albo wymień faceta, albo z pełną świadomością sytuacji licz tylko na siebie. W wyjście trzecie - że on się zmieni sam z siebie - niestety nie wierzę. Tyle tu na forum kobiet z mężami pijakami albo bojącymi albo nie interesujących sięrodziną co to "po ślubie mieli sę zmienić". 3 lata są razem - jak by miało się coś zmienić, to już by się zmieniło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ja ja
Dlaczego autorka topiku ma utrzymywac swojego chlopaka?? Ona na siebie potrafi zarobic i wiadomo, ze we dwoje latwiej, pod warunkiem, ze on tez bedzie pracowal. Jest w wieku, w ktorym siedzenie u Rodzicow na karku powinno sie chyba juz skonczyc albo korzystanie tylko i wylacznie pieniedzy przyslanych przez siostre... No bez przesady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M jak Marcepan
na pewno na to w jaki sposób myslisz ma wpływ to jakie miałas do tej pory warunki finansowe. Z drugiej strony przyszły powazny partner( mąż) musi dawać kobiecie poczucie bezpieczeństwa, świadomość,ze zawsze sie nia zaopiekuje...no po prostu potrzebujemy tego!! Koniecznie szczerze z nim o tym porozmawiaj- jesteście długo razem, kochacie się- moze on sie nawet nie domysla, przyzwyczaił sie i dobrze mu. Dyskusja czy studia zaoczne czy dzienne...no nie wiem... ja jestem na dziennych, bo sie dostałam i bardzo sie z tego ciesze. Nie pracuje, bo nie musze. Ale gdybym musiała, to studiowałabym zaocznie. Czasami życie decyduje za nas :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
droga autorko widac ze masz naprawde madre i odpowiedzialne podejscie do zycia i doskonale cie rozumiem...facet powinien zapewnic kobiecie poczucie bezpiczenstwa zarowno psychicznie jak i finansowo...pogadajcie powaznie na ten temat musisz mu uswiadomic pewne sprawy aby wzial sie do roboty...nie rozumiem takiego podejscia jak niektorzy tu pisza, ze za 400 zl do pracy nie pojda...ludzie co wy mowicie, co za glupia wymowka, to lepiej ciagnac kase od rodzicow??lepiej zarobic na poczatku te 400 zl niz siedziec w domu jak pasozyt...milosc miloscia ,ale nia sie nie oplaci rachunkow i milosc nie zapewni godnego zycia, takze pogadaj z chlopakiem moze przejrzy na oczy i wszystko sie ulozy czego ci zycze z calego serducha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech zostanie tak jak jest...
kto powiedział ze musisz facetowi stawiac jakies wyjazdy???????każdy jest kowalem swojego losu!jesli Twój ukochany nie wie co chce robic... nie ma chęci by cos zrobic by było lepiej to ja dziekuje za takiego faceta...on jest na utrzymaniu innych...i Twoim... w przyszłym waszym małzenstwie tez tak moze byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszzce jak napiszesz że jest
maminsynkiem, to już wogóle... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.i.l.a.l
o czym wy ludzie piszecie...chlopak ma dopiero 22 lata a to nie obliguje wbrew pozorom do tego zeby ze 100% pewnoscia wiedziec co sie chce w zyciu robic. poza tym jeszcze sie uczy a dziewczyna (starsza od niego) wymaga zeby zakladal rodzine, kupowal mieszkanie, samochod itp ,itd.paranoja jakas... moim zdaniem ona powinna po prostu znalezc sobie starszego faceta, takiego ,ktory ja utrzyma. wtedy problem rozwiaze sie sam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Caprio
To ja sie wypowiem jak to wygląda z perspektywy tego chłopka... U mnie w domu nigdy pieniędzy NIE brakowało. Zawsze miałam najlepsze ciuchy, markowe kosmetyki i 50-100 zł dziennie na "obiad w szkole". Nigdy nie musiałam sobie niczego odmawiać, oszczędzać, kisić pieniędzy, szorować kibli (choć uważam, ze żadna praca nie hańbi)... Po prostu miałam to szczęście urodzić sie w zamożnej rodzinie. Mój BYŁY chłopak miał zupełnie odwrotnie. Matka samotnie wychowywała jego i jego młodszego brata. Zawsze im czegoś brakowało... czasem nawet na najprostsze potrzeby. Więc mój chłopak zaraz po maturze poszedł do pracy. Mój tato załatwił mu pracę w swojej firmie i dał mu naprawdę dużą pensję jak dla człowieka bez doświadczenia zawodowego i tylko z maturą!!! Oczywiście rozumiałam pobudki, które nim kierowały i go wspierałam. Pomogłam mu dostać sie na studia zaoczne... pisałam za niego prace semestralne, przygotowywałam materiały na egzaminy czy kolokwia, przepisywałam notatki... wszytko, by go trochę odciążyć. Wywalczyłam mu stypendium wiec za szkołę płacił niewiele. Praktycznie ukończyłam ta szkołę razem z nim. W tym czasie sama studiowałam dziennie prawo. Nie pracowałam bo nie widziałam takiej potrzeby. Wolałam sie skupić na studiach. Nadal lubiłam wydawać pieniądze, których mi rodzice nie skąpili, dobrze sie ubierać, chodzić do drogich knajp. Ale sytuacja sie wcale nie zmieniła... On mimo, ze pracował to dalej JA płaciłam za wszytko. Nadal pozwalał sobie kupować ciuchy itp. Przy czym non stop miałam JAZDY o to, ze nie potrafię oszczędzać, ze wydaję tyle pieniędzy, ze nie pracuję, że jestem obibokiem i leniem, nie myślę o przyszłości i jeśli sie nie zmienię to On będzie musiał przemyśleć nas związek. No koszmar normalnie. Któregoś dnia dowiedział go w domu i korzystając z okazji, że on sie kąpał chciałam pogadać z koleżanką przez gg korzystając z jego komputera... No i wiecie jak jest... Weszłam w archiwum i to co tam przeczytałam zwaliło mnie z nóg. :O Otóż On cały czas gadał z jakimś kumplem o mnie i tak po mnie jechał, że szok... Że ja jestem beznadziejna, że nic nie warta, głupia idiotka, że do niczego w życiu nie dojdę i jak już ze mnie wyciśnie co sie tylko da to zamierza mnie zostawić... pisał o mnie "panna Złota Karta Kredytowa" :O Nie muszę mówić jak szybko sie po tym wszystkim rozstaliśmy... :O Jeśli o mnie chodzi... skończyłam studia, później aplikację adwokacką, przesiedziałam 3 lata w USA i zrobiłam podyplomowe studia z Prawa Amerykańskiego... Teraz pracuję w międzynarodowej firmie zarabiam miesięcznie ok. 12 000 PLN, mój mąż ciut więcej. Mamy wielki dom, dobre samochody... A mój były... Z tego co słyszałam od koleżanki to jeszcze rok temu pracował w biurze w domu pogrzebowym za 1000 zł a jego żona była kasjerką w Auchanie. A tyle miał dokonać w przyszłości... takich pieniędzy miał sie dorobić... Taką fenomenalna karierę... szkoda tylko, ze na moich plecach zaplanował to wszytko osiągnąć... Najśmieszniejsze, ze według niego to ja byłam ta niedorajdą życiową, leniem i obibokiem bez widoków na przyszłość... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE CZYTALAM
wszystkich wypowiedzi, ale czy ty nie martwisz sie na zapas ? Moze więcej luzu ? Jestes mloda wioęc korzystaj z zycia, mlodość szybko przemija ... to tylko taka osobista wycieczka :-D Może dobrze by było żebys porozmawiala ze swoim chłopakiem, powiedziala co ciebie boli, uzgodniła pewne sprawy ... rozmowa, rozmowa, rozmowa to najlepszy sposob na rozwiązanie problemów... pozdrawiam i zyczę szczęścia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z kazdym zdaniem napisanym przez autorke,z kazdym slowem.Dziewczyna jest madra,wie czego chce,che miec zycie na jakims poziomie,i nie dziwie sie ze masz obawy co do swojego faceta,znam takich kilku,jeden to byly chlopka mojej kolezanki,byli razem przez 7 lat,w ciagu ktorych pracowal moze rok,a tak to zerowal na niej,tylko ze ona nie myslal tak jak ty,i dawal mu na wszytko co chcial,nie martwila sie,cieszyla sie ze go ma,ocknela sie po 7 latach,kiedy powaznie zaczela podchodzic do zycia,inny moj kolega,pracuje od 10 lat w tym sammym miejscu,zero szans rozwoju,zapiepraz na 3 zmaniy 7 dni w tyg za 800 zl,ale mu jest tam wygodnie,wszytkich zna,wie na co moze sobie pozwolic,kiedy moze nie przyjsc,boi sie zmiany pracy na lepsza,nowego srodowiska,nowych ludzi,i nie ma zadnych ambicji,ale kolegow w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a niektorzy niestety nie moga cieszyc sie tak mlodoscia jak inni,wiec ta rada poprzedniczki wydaje mi sie bezsensu,jedni szale co tydzien w pubach,korzystaja z zycia,wykezdzaja na wakacje a inni musza pracowac i martwic sie o przyszlosc,pomagac w domu,na wszystko zarobic samemu,niektorzy pracuja i moga poswiecic zarobione pieniadze tylko na siebie,ciuchy,zabawe,przyjemnosci a inni musza sie nie podzielic,zaplacic za nauke,pomoc rodzinie,zainwestowac i na przyjemnosci i korzystanie z zycia niewiel im zostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pjebana laska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram autorke topiku
mezczyzna powinien ci dawac pewnie psychiczne oparcie w zyciu. Wazne jest miec jakis cel, do ktorego sie dąży.... Uważam tez ze dwoje ludzi powinni miec podobne ambicje jeslui chodzi o przyszlosc. Wyjatakie jest sytuacja kiedy wspolnie ustalili ze np mąż zarabia a zona zajmuje się domem bąź dziecmi dopok nie podrosną. nie wyobrazam sobie sytuacaj ze kobieta utrzymuje rodzine i zarabia, a mąż nic nie robi w tym kierunku aby ja wesprzec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krawcowa
kalinkka..chyba trafilas na wyjtkowego faula:).... popieram cie w 100%, uwazam, ze masz prawo od niego wamagac , aby ruszyl tylek i poszedl do pracy...sorry, ale jak ktos ma niemicki paszport i nie moze sobie pracy znalesc to musi byc wyjatkowo leniwy!....zastanow sie czy ten facet ma ci cos do zaoferowania, byc moze on widzi, ze w przyszlosci nie bedzie musial pracowac, bo bedzie mial ciebie! nie wiem, ale ja jestem osoba twardo stapajaca po ziemi..sama zarobilam na studia, odkad pamietam zawsze pracowalam, nigdy nie siedzial u mamusi na garnuszku...teraz jestem daleko od rodzicow i daje sobie rade, a te zyciowe kaleki, co wszystko od rodzicowa na talerzu dostaly nie moga dac sobie rady!......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krawcowa- jesteś bardzo
dzielną kobietą masz faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zastanawiaj sie i zostaw tgo nieudacznika, potem bedziesz załowac....tylu jest fajnych zaradnych chłopaków!! szkoda zycia ...chcesz zmarnowac je na troszczenie sie o obiboka??? nic z tego nie bedziesz miała, tylko żal, a to MężCZYZNA MA UTRZYNMAć dom i troszczyc sie o kobiete i dzieci..bo co zrobisz jak one sie pojawia-->wtedy bedziesz myslała tylko o nich i racja.. i facet? wtedy nie bedzie czasu zeby zajmowac sie szukaniem mu pracy i nie łudz sie ze on sie zmieni...niestety... \"kto się\" takim\" urodził, ten...skowronkiem nie umrze\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żucić kogoś bo nie ma kasy
śmieszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katie007
tu nie chodzi o to ze nie ma kasy, ale ze zeruje na swojej dziewcznie. Wiem co mowie bo chodzilam z chlopakiem 4 lata, a w tym czasie nie splamil sie zadna praca. To ja kupowalam mu jedzenie, pozyczalam pieniadze na wieczne nieoddanie. Nie dosc ze zerowal na mnie to na swojej mamie i babci, zeby daly mu pare zlotych. Jak mlody, zdrowy chlopak moze siedziec bezczynnie i pozwalac sie utrzymywac przez kobiety, plec slabsza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalinnka9
czesc;) przepraszam, ze nie pisalam ale bylam troszke zapracowana, nie mialam czasu tutaj wejsc przeczytalam wszytkie wpisy, i dziekuje za kazda rade... wczoraj bardzo powaznie porozmawialam z chlopakiem, praktycznie od maja ma wolne...liczylam na to, ze w tym roku uda mi sie wyjechac gdzies, chociaz na kilka dni-tydzień wakacji...niestety powiedział mi, że raczej nic z tego, i jak chce jechać nad te morze (wśród moich znajomych z roku pojawiła sie taka propozycja,aby wyjechać do władysławowa większą ekipą, poszaleć pare dni;)) to mam jechać sama, i jego nie zapisywać...CHYBA, ŻE MAMA DA MU KASE-ale to sie zobaczy...i płakać mi sie chciało...nie pojade bez niego na wakacje, z samymi parami...a nie stać mnie, aby za niego zapłacić:( cieszyłam sie na te wakacje, od kilku miesięcy staram sie zaoszczędzić dodatkowe fundusze ezygnując to z jakiegoś ciuszka, to z wypadu, to z kosmetyku... :( ehh...jednak jestem z nim już długo, i ma na prawde wiele cudownych cech-jest zabawny, dobrze sie przy nim czuje... nie chciałabym, aby kasa nas podzieliła:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kalinkka rozumiem doskonale twoja sytuacje, sama bylam 4 lata w takim zwiazku. kochalam faceta bardzo dlugo calym sercem, na poczatku to wogole mnie oklamywal ze on to i tamto (potem mowil ze zartowal i myslal ze ja o tym wiem). byl bardzo cieply, opiekunczy, mial wiele zalet i wydawal sie inteligentny i taki ktory moze wiele w zyciu i nie jest ciapa. opowiadal jakie to on ma plany na przyszlosc a ja wierzylam...rok dwa trzy cztery.. zawsze mial wymowke i zawsze to juz niedlugo on sobie kupi samochod, znajdzie prace itd itd, zalozy firme... pracowal za grosze przez jakis czas ale potem mu sie odechcialo i powiedzial ze on za takie pieniadze harowal nie bedzie. zawalil jedne studia bo nie mial na oplacenie czesnego, a nie spytal mnie przeciez bym mu pozyczyla. na poczatku naszej znajomosci mowil ze on by nie dal nigdy kobiecie placic za niego, potem raz drugi zaplacilam za niego, przyzwyczail sie i prawie zawsze juz musialam brac kase dla mnie i dla niego bo on nie mial nic albo mial marne grosze. tlumaczylam sie sama przed soba ze jest mlody ze ma czas itd itd ale w pewnym momencie chyba cos we mnie peklo i powiedzialam dosc, zaczelam miec po prostu dosc ciaglego placenia za niego, patrzenia na moje kolezanki ktore faceci odwoza samochodem, odpowiadania wymijajaco gdy ktos mnie pytal- a co twoj facet robi? wygaslo we mnie wszelkie uczucie, znudzilo mi sie, moze przejrzalam na oczy , ze jednak czekam i czekam a tu nic i nic. teraz mam nowego faceta, zaradnego , ma studia, pracuje, ma samochod, wlasne mieszkanie, kupuje mi prezenty, placi za mnie jak gdzies wychodzimy i czuje sie o niebo lepiej. wiem ze ten facet da sobie rade w zyciu i jest przez to meski w moich oczach. oczywiscie nie znaczy to ze ja nic nie robie, tez pracuje mam skonczone studia. z 2 strony znam tez przypadek mojej kuzynki ktorej facet na poczatku byl golodupcem, nie mial kompletnie nic, mieszkali u jej rodzicow a on mial ze soba tylko 1 walizke... teraz maja 2 dzieci , po ok35 lat (sa w trakcie rozwodu ale to juz inny temat), on sporo zarabia, ona tez i jakos zyja na poziomie (zyli ), maja fajne mieszkanie i samochod, jezdza na wakacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vijet
Przeczytane przeze mnie posty są dość wstrząsające. W dalszym ciągu pod względem finansów w rodzinie nie panuje u nas partnerski model charakterystyczny dla zachodniej części naszego kontynentu. Dlaczego wymagacie od mężczyzny , żeby to właśnie na niego spadała odpowiedzialność za utrzymanie rodziny? Mamy równouprawnienie i również pod tym względem drogie kobiety powinnyście się dostosować. Jedyny argument , jaki dociera do mnie jest taki , że reprezentantki płci żeńskiej zarabiają około 85-90% tego , co mężczyźni , w związku z tym jej odpowiedzialność może być minimalnie mniejsza. Wymagacie bezpieczeństwa - a jak się ma do jasnej cholery czuć facet , który nie odnajduje się w wyścigu szczurów? Czy jemu nie byłaby potrzebna istota , która wspierałaby go w ciężkich chwilach? Byłaby , ale nasze tracące na aktualności normy kulturowe nie dopuszczają wizerunku biernego i niezaradnego mężczyzny. Dlaczego to płeć brzydka nie tworzy tematów w stylu: "moja dziewczyna jest niezaradna , jak my sobie poradzimy?". Kobiety - mamy XXI wiek - patrzcie się na siebie , Wy macie sobie same poradzić , chcecie samochodu - kupcie go sobie , chcecie mieszkania - tu sprawa jest bardziej skomplikowana , ale kompromis w postaci wkładu 50:50 jest jak najbardziej do osiągnięcia. Jestem jak najbardziej za Waszą emancypacją i usamodzielnianiem się , ponieważ nie tylko macie ku temu możliwości , lecz również spowoduje to odciążenie facetów i mniejszą presję społeczną wywieraną na nich. To mężczyzna i kobieta są współodpowiedzialni za finanse w prawie takim samym stopniu (minimalną różnicę już wytłumaczyłem) , a głosząc hasła pokroju "Facet ma zapewnić bezpieczeństwo" dyskryminujecie przeciwną płeć i wykazujecie się myśleniem z ubiegłej epoki. P.S. Żeby nie było , płacę za siebie i też czasami za dziewczynę (zwraca mi pieniądze według własnego uznania , nigdy jej nie rozliczałem) , w przyszłości gotowy jestem (pod warunkiem znalezienia dobrej pracy) sfinansować jej plany , ale to jest moja dobra wola , a nie obowiązek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×