Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zapach_rumianku

moje nieżycie

Polecane posty

Dzien dobry, cześc i czołem. Ogłoszenia parafialne: Uprzedzam wszystkich, że będe pisać o depresji, więc jesli ktos już żyg.....wymiotuje takimi tematami, to proszę go uprzejmie o wzięcie siedzenia w troki i nie komentowanie. Koniec ogłoszeń parafialnych. Mam na imię...., zresztą to nieważne jak mam na imię. Mam 18 lat, maturę na karku i myśli samobójcze od kiedy pamiętam. Chodzę do jednego z najlepszych liceów w moim mieście, na świadectwie będe miała srednią powyżej piątki, planuje zdawać 4 przedmioty rozszerzone. Mam brata, rodziców, psa, chomika, dwie babcie, jednego dziadka, kilka ciotek i wujków, nielicznych kuzynów. Od biedy dwie tzw. przyjaciółki. To tyle tytułem wstępu. Nikt mnie nie lubi... To nawet nie jest tak, zeby mnie ktoś otwarcie nienawidził, ja po prostu nie istnieję. Jeśli jest wybór pomiędzy rozmową ze mną a kimś innym, to właściwie jest żaden wybór. Moja klasa zdaje się mnie nie zauważać. Nie wiem, czy zraziłam ich czymś do siebie, przecież nie jestem idealna. Rozmowa ze mną to ostateczność, jeżeli już nie ma nikogo innego. Ja wiem czemu tak jest. Ze mną nie ma o czym rozmawiać. To może wydać się śmieszne, ale ja sama nie wiem o czym mam rozmawiać z ludźmi. Nie jestem nieśmała, wręcz przeciwnie, dośc otwarta, nie sprawia mi trudu zawieranie znajomości. Umiem i lubię słuchać innych. No właśnie. Ja jestem żałosna. Nie mam własnego życia. Nie mam własnych spraw, najchętniej żyłabym życiem innych. Ekscytuje się nad miarę życiem postaci z książek, filmów. Chcę być kimkolwiek, byle nie sobą. Podobno nie jestem brzydka. Chłopaki nawet zwracają na mnie uwagę, ale tylko przez chwilkę. Podobno jestem lodowata. Nie wiem na czym to polega. Kolejna sprawa, to mój brat. Od tygodnia sie do niego nie odzywam. To mój bunt na jego zachowanie. Gnojek jest ode mnie młodszy i mnie normalnie terroryzuje. Nie rozmawia ze mną, poza słowami \"zamknij się\" w wersji hard. MAM JUż DOSYć SWOJEGO żYCIA. ALE NIE MAM ODWAGI GO ZAKOńCZYć. CZY JEST TU KTOś, KTO MI POMOżE ZNORMALNIEć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cześć Rumianku
ja Ci nie pomogę, bo mam podobne kłopoty, ale możemy sobie wspólnie pomarudzić ;) też mam myśli samobójcze, od zawsze; wiesz tak w wieku 13 -20 lat myślałam, że mi to przejdzie, że z tego się zwyczajnie wyrasta, kiedy się dorasta ;) Niestety, mam teraz 30 lat i czuję się tak samo jak wtedy, gdy miałam 13, może tylko trochę więcej " luzu " złapałam, ale to taki " luz " wynikający z apatii :( fajnie piszesz, czuć w Twoich słowach energie, to dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapach_rumianku - normalnie, jakbym o sobie czytala, jak bylam w Twoim wieku... u mnie duuzo sie zmienilo od tego czasu, ale jak to w zyciu - gorki i dolki... tez mialam taka zalamke w klasie maturalnej, to taki okres przelomowy, bo musisz decydowac co dalej z Twoim zyciem i jednoczesnie robisz jakies zyciowe podsumowanie, uswiadamiasz sobie, jak bardzo sie dusisz.. coz moge Ci poradzic - zacisnij zeby i przeczekaj, bo niedlugo zaczniesz studia i wszystko moze sie zmienic na lepsze.. po drugie, czasem jest tak, ze czekasz, az ktos Cie zauwazy, zagada, czekasz na jakies specjalne zaproszenie, z wielka wrazliwoscia bierzesz do siebie takie sygnaly od ludzi.. a chodzi o to, zeby samemu wyjsc, odezwac sie, dusze towarzystwa zawsze pierwsze wychodza z inicjatywa ;) ja juz wiem, dlaczego ludzie sie nie odzywaja do takich jak my ;) - oni sie denerwuja tym milczeniem, czuja sie oceniani, mysla, ze my ich krytykujemy..ludzie czuja sie bezpieczniej z gadulami, takim sercem na dloni.. po prostu trzeba cos w sobie przelamac i zaczac sie odzywac - nie martw sie, ze nie masz o czym rozmawiac, to nie musza byc rozmowy filozoficzne od razu, ludzie najczesciej gadaja o glupotach :D ja mam tak do tej pory czasami, taka pustke w glowie, bo wydaje mi sie, ze trzeba rozmaiwac o czyms madrym, ale po prostu trzeba szukac z ludzmi wspolnych cech, wspolnych zainteresowan i nie bac sie, ani nie myslec, co tez ta osoba o mnie mysli teraz ;) chyba najwazniejsza cecha, jaka zlapalam z czasem jest po prostu dystans do siebie i ludzi nie wpadam tu za czesto na kafeterie, ale jesli masz ochote, to pisz do mnie na maila 3mam kciuki za Ciebie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam towarzyszkę niedoli. :) Bożesztymój, jak ja bym już chciała mieć to pojechane LO za sobą. Niech już będzie 25 maja! Szukam fajnych ludzi, którzy pomogą mi być normalnym człowiekiem, dla którego sen jest zwykłym procesem fizjologicznym a nie najlepszą ucieczką od świata. Siedzę w domu, bo nie chce mi się nigdzie wychodzić. Powinnam się uczyć, ale nie umiem się zebrać na tyle, żeby wziąc tą cholerną książkę do historii i zrobić cokolwiek. Niech mnie ktoś nauczy, jak być normalną nastolatką, o czym rozmawiać z ludźmi, jak żyć swoim życiem. Liese: ja tak mam od zawsze. Nie mogę znowu sobie obiecywać, że jak już zmienię szkołę, to wszystko będzie cacy, bo wiem, że nie będzie. Tak samo się okłamywałam przed gimem i liceum. Jestem gadułą. Chyba infantylnym. Funny, ale najchętniej wrócłabym do przedszkola. Żeby nie mieć problemów i bawić się lalkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cell
rumianek, wyjeli mi to z ust poprzednicy - naprawde fajnie piszesz, widac, ze masz zywa wyobraznie i jestes nieschematyczna. Zobaczysz, wszystko sie zmieni, gdy pojdziesz na studia, gdy zaczniesz odnosic sukcesy, robic to co lubisz i w czym jestes dobra. Bedziesz sie smiac z tego, co teraz widzisz jako problem. Nie traktuj ludzi z klasy jako calego swiata, nie pozwol, by ich opinia okreslala Twoja wartosc! Oni zaraz przemina, a Twoje zycie dopiero nabiera rozmachu! Wszystko przed Toba i przed Toba najwspanialsza przygoda poznawania siebie :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przeżywam załamanie. Od 7 lat. Odkąd mój dziadek zmarł. Siedziałam 4 razy z nożem kuchennym w ręku, przedawkowałam dwa razy leki... Ale nie skończyłam ze sobą. Miało być pięknie, kiedy poznałam Michała... Wczoraj powiedział mi, że chce zacząć wszystko od nowa, żebyśmy zostali przyjaciółmi, że chce mnie lepiej poznać. Wszystko było by okej, gdyby nie ostatnia kłótnia moich rodziców. Mama chciała się rozwieść, ale jakoś się pogodziła z tatą... Tylko, że mi powiedziała, że tata nią pomiata. Nie chciałam wczoraj płakać przy Michale. Nie mogłam powstrzymać łez. Nie mogłam dzisiaj iść do szkoły, płaczę od rana. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Mam przed oczami nasze pocałunki... to wszystko... Wiem, że on ma dobre serce. Jego rodzice są po rozwodzie. Wiem, że mu zależy, że nie mógł patrzeć na moje łzy... Ale jest mi tak smutno. Taki ogromny ból czuję. Znowu opuszcza mnie ktoś, kogo tak bardzo kocham. Jemu jedynemu to powiedziałam i już nikomu nie powtórzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cześć Rumianku
Rumianeczku :) wrzuciłam Cię do ulubionych, bo muszę już lecieć, ale ja tu jeszcze zajrzę ! to żebyś była ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajnie :* Moje (nie)szczęście miało na imię Paweł. Rok ode mnie starszy, zabójczo przystojny blondyn ze ślicznymi, błękitnymi oczami. Byliśmy razem na trzy raty, w sumie prawie rok. Mówił, że mnie kocha, a jak był pijany, to nawet krzyczał. Ja też go kochałam. Ale on przestał. Półtora roku temu, w piękną wrześnową słoneczną sobotę, huśtając mnie na huśtawkach w parku, powiedział, że już nic do mnie nie czuje. Wtedy nie płakałam. Ale płakałam cały rok później. Doszło nawet do tego, że pisałam do niego, co czuje. Żałosne, tak się poniżyć. Od tamtej pory nie mam nikogo. Paweł jest mom \"przyjacielem\", ale ma już dziewczynę, której też pewnie krzyczy, że ją kocha. Głupia jestem, ale chcę wierzyć, że mnie kiedyś naprawdę kochał. Mieszkam w wysokm wieżowcu na przedostatnim piętrze. Śmierć byłaby szybka i bezbolesna, żadnych szans na uratowanie. Ale mimo wszystko szkoda mi każdej sekundy, której jeszcze nie przeżyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miniminka
jakbym czytała siebie :-O a przeciez jestem kilka lat starsza... Całą szkołe byłam niewidzialna dla otoczenia-chyba, że potrzebowali zadania domowego z matematyki :-P w liceum byłam pewna, że muszę tylko przetrwać a potem zacznie się Moje Wielkie Życie :-) po maturze sporo schudłam, rozjaśniłam włosy, kupiłam fajne ciuchy, nauczyłam się porządnie malować-pierwszy raz w życiu zaczęłam chodzić na imprezy i czuć zainteresowanie facetów. Chyba byłam łatwą zdobyczą skoro nigdy wcześniej nie miałam chlopaka to teraz byłam wdzięczna za każdy ochłap no i to musiało się źle skończyć. Teraz skończyłam studia i nie wiem co zrobić, jestem ładna, może nawet bardzo bo faceci dalej się mocno interesują ale zamiast iść między ludzi oglądam durne filmy i czytam książki i wyobrażam sobie, że moje życie nie istnieje, że mogę nie iść do pracy, nie udawać już więcej, że ta dziewczyna jest pewna siebie :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety, tyle jeszcze pięknych chwil przed wami, wiem, co mówię, wasze nastroje nie są mi obce, szczególnie zwierzenia autorki topu dotyczące jej relacji z innymi, jeszcze czasem nawiedzają mnie podobne myśli-że jestem gorsza, nudna itp., ale jednocześnie zdarzają się chwilę, dla których warto żyć, rumianku-jesteś zapewne inteligenta, zdolna i odnajdziesz się na studiach, zobaczysz, poznasz nowych ludzi i będzie zupełnie inaczej, może na początku niełatwo, ale zobaczysz, że wszystko sie zmieni. Piszę to z własnego doświadczenia, trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nawet nie jest tak, że ja się uważam za gorszą. Największy problem jest z tym, że nikt nie chce ze mną rozmawiać. Wychodzę do ludzi, staram się, ale najwyraźniej jestem okropną nudziarą, bo naprawde nie wiem o czym mam rozmawiac. Nawet najwieksze pierdoly nie przychodza mi do glowy. Mam odrębne od większości ludzi, których znam, zainteresowania. Nie mam mokrych majtek na widok przystojniaka z Prison Break\'a, nie zabijam się dla muzyk Beyonce czy Metaliki. Lubię muzykę Robbi\'ego Williamsa, czytam książki (głównie kryminały) na tony, oglądam Veronica\'e Mars i CSI Miami. Tylko ja i nikt węcej. To o jakich wspólnych zainteresowaniach my mówimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deferencja
Ja też miałam podobnie. W szkole śedniej niby miałam "pzyjaciółki", ale nieaz doświadczyłam, jak za moimi plecami śmieją się ze mnie, "wykluczają" ze swojego towazystwa. A byłam miłą dziewczyną, staałam się byc miła i wesoła, nigdy się nie odwacałam do nikogo plecami, możnabyło na mnie polegac. Miałam sece i pzyjazn wyciągnięte na dłoni, ale nie było nikogo, kto chciałby je pzyjąc. Wiem jak to boli. Dziewczyny po lekcjach ze śmiechem gdzieś szły np. na lody, nawet nie pytając czy idę z nimi. Było mi badzo zle, nikt o tym nie wiedział. U mnie pzełom nastąpił po skończeniu szkoły. Nie poszłam na syudia ze względów mateialnych, znalazłam pacę w sklepie odzieżowym i to dobze płatną, schudłam, weszcie miałam pieniądze na ciuchy, poznałam inny świat, koleżanki z pacy, potem zaczęłam chodzic na siłownię, badzo to lubiłam, chodziłam egulanie, nowo poznani ludzie dla któych - o dziwo - nie byłam nudna, ale też nie liczyłam nigdy na innych, na ich towazystwo, byłam miła, gdy ktoś zagadał to poozmawiałam, czasami sama zagadnęłam, ale gdy czułam, że ne ma o czym gadac to kończyłam ozmowe i zajmowałam się czymś innym zanim duga osoba zdążyła się mną znudzic, albo zanim odkyje, że nie mam o czym gadac. Tak mijał czas, poznałam miłego chłopaka, dla któego byłam wszystkim, zaszłam w ciążę, wzieliśmy ślub. Teaz mam 29 lat, męża, któego kocham tak mocno jak na początku, cókę 5ipół latek i syna 4latka i 3 m-ce. Kocham ich tak badzo, że nie potafię tego opisac. Teaz jestem szczęśliwa. Kocham, jestem kochana i co najważniejsza jestem potzebna. Za nic nie chciałabym znowu miec naście lat. Nawet jeśli teaz czujesz się beznadziejnie to nie wiesz co cię w życiu czeka. Mnie spotkało wielkie szczęście, musisz wiezyc, że ciebie też spotka.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 24
Jestem w szoku. Naprawdę, poczytałam Wasze posty i normalnie się popłakałam. Być może dlatego, że odnajduję cząstkę siebie gdzieś tam między Waszymi słowami... Po piewrsze- zapach_rumianku - zaintrygowałaś mnie. Piszesz niesamowicie, masz świetny styl, aż chce się czytać. Nie wierzę w to, że ktoś kto potrafi tak pisać, nie potrafi rozmawiać! Ale ja nie o tym, tak naprawde to wcale nie mam zamiaru Cię pocieszać, przekonywać ani opowiadać w co wierzę a w co nie. Tak naprawdę chcę powiedzieć, że czuję się podobnie. Najgorsze jest to, że często mam wrażenie, że wszystko co dobre zostało za mną. Mam porównanie z tym jak było kiedyś i jak jest teraz i...to bardzo boli. Pokrótce moja historia wygląda następująco: w podstawówówce też byłam taką trochę małą kosmitką, niewidzialna, obojętna, w zasadzie nieobecna dla innych. Taka cicha egzystencja i wiara w to, że kiedyś wszystko się zmieni. No i się zmieniło. W liceum po prostu wszystko odwróciło się o 180 stopni! Chyba wtedy dopiero tak naprawdę zaczęłam życ. Od razu odnalazłam się w nowym towarzystwie, byłam lubiana i przez koleżanki i kolegów, wyładniałam, poznałam super chłopaka (największą i jedyną miłość mojego życia), który był dla mnie wszystkim. Przez bardzo długi czas byliśmy razem szczęśliwi. To był najpiękniejszy okres mojego życia. Miałam właściwie wszystko, czego człowiek do szczęścia potrzebuje! Miłość, przyjaźń, akceptacja - po prostu szczęście. Niestety, te czasy minęły... Teraz od 5 lat jestem sama i nie zawaham się użyć tego słowa - ekstremalnie SAMOTNA. Okazało się, że chłopak kochał mnie za bardzo, żebyśmy mogli nadal być szczęśliwi... Zrobił coś, przez co od kilku lat jestem emocjonalnie niepoełnosprawna i w ogóle, życie straciło dlla mnie barwy. Na pierwszy rzut oka nie powinnam narzekać, studiuję to o czym zawsze marzyłam, mam dużo znajomych, jestem dosyć ładna i właściwie wydaje się, że wszystko jest ok. Tak naprawdę jednak coś we mnie pękło, coś się wypaliło i wiem, że nigdy już nie będzie tak samo. Nawet nie próbuję już z nikim być, bo to nie ma sensu. Zawsze wszystko kończy się zanim jeszcze tak naprawdę się zacznie. Ja nie potrafię już dzielić z kimś mojego życia. Zamknęłam się tak szczelnie, że chyba nikt już do mnie nie dotrze. Zresztą po co? Ja już chyba wyczerpałam swój limit miłości, więcej już dla mnie nie ma... Był czas kiedy myślałam o samobójstwie, ale to było chwilowe. Na szczęście w ostatniej chwili ocknęłam się, że mam niezwykłych Rodziców, którzy nie zasłużyli na to, żebym Ich tak skrzywdziła...Moje życie teraz jest mi teraz obojętne. Jest szare, nudne, nie widzę celu, który chciałabym osiągnąć. Nie wiem co chcę robić w życiu, kim chcę być, czym się zajmować. Moja egzystencja trwa już 5 lat i przestałam już wierzyć w to, że pewnego dnia obudzę się z uśmiechem na twarzy, wstanę prawą nogą, spojrzę w lustro i powiem sobie szczerze prosto w oczy: "Jestem szczęśliwa"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cocojambooooooooooo
no ładnie;) widzę żę nie tylko ja przeżywam ból istnienia;) też podzielę się z wami moimi bolączkami jak wszystkie to wszystkie. 1.mam prawie 19 lat za chwilę będę zdawać maturę pewnie jej nie zdam a nawet jeśli jakimś cudem mi się to uda pewnie i tak nie dostanę się na moje wymarzone (?) studia (wymarzone to one były jakis rok temu teraz mi się odwidziało ale innej opcjii jeszcze nie wymyśliłam więc trzymam się starej ;) 2. miłości mojego życia nie spotkałam i pewnie nie spotkam bo najzwyczajniej w świecie boję się facetów i nie potrafię wyobrazić sobie że jestem z kimś do końca życia (o byciu żoną już nawet nie wspomnę) 3. paniucznie wręcz boję się przyszłości. 4. mam matke wariatkę która skutecznie uprzyksza mi życie. żeby było weselej ostatni punkt jest prawdą i to nawet zdiagnozowaną podsumowując: zajebicha!! ps: zapomniałam dodać że też nie potrafię odnaleść się w grupie a już o wychodzeniu przed szereg nie ma mowy. Wy przynajmniej widzicie jakąś szansę w swojej przyszłości ale ja jej tam nie widzę. ps2:sory za byki nawet nie chce mi się sprawdzać w słowniku jak sie piszę marzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rumianku i inne
jestescie swietnymi, ciekawymi i inteligentnymi dziewczynami:) powtarzajcie sobie to czesto i postarajcie sie wyluzowac, rozmowy towarzyskie to nie zawody;) na poczatek zaakceptujcie ze stoicie troche na uboczu, wysylajcie pozytywne sygnaly a powoli wszystko sie zacznie zmieniac..najbardziej odpychajacy sa ci co sie najbardziej boja odrzucenia- wiedzac to nie mozna juz dac sie zranic;) o czym rozmawiac? hm- o drobnostkach, pozartowac, powyglupiac sie, wystarczy zadawac pytania i sluchac- ludzie lubia o sobie opowiadac, zapytac sie o jakas rade- ludzie lubia takze pomagac i wspierac- np temat jak sobie radzic z nieznosnym bratem itp;) bedzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje że jesteście. Smutna: Dokładnie to samo powstrzymało mnie przed wyjściem na balkon ostatnio. Nie chciałam skrzywdzić moich niesamowitych rodziców. Chciałabym mieć kiedys tak udane małżeństwo. Tylko takiego syna jak oni to bym nie chciała. Rumianku i inne: fajnie, tylko że z takiej życzliwości zostałam skutecznie wyleczona przez pewną panienkę z klasy. Moją chęć zaprzyjaźnienia się i wszelkie pytania przyjmowała jako wścibstwo. Nie wiem, czy jestem wścibska, chcę być miła, ale nie wiem jak, żeby ludzie odbierali to normalnie. A z bratem sobie nie radzę i dlatego się do niego nie odzywam. Ignoruje go kompletnie. Tylko w ten sposób mogę uniknąć ciągłych kłótni i wyzwisk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktośka mała
mi to wygląda trochę na to że jesteście \"egoistki\" sory za takie okreslenie , ale jak można tak myślec tylko o sobie że nikt nie zwraca na wasu uwagi , albo czujecie się nie dowartościowane ... chcecie się czuć lepiej , czuć się potrzebne ... pomyślałyście kiedyś że wolontariat może wam pomóc zapomnieć o tym że jestescie same ..bo co mają powiedzieć ludzie którzy sa albo chorzy , albo starzy i wogle nie mający szansy na to zeby ktoś do nich zagadał ... Dla kogoś kto pomyśli trochę nie tylko o własnych potrzebach może to być wyjście z tego zamkniętego koła . Jest wielu ludzi którzy czekają na chwile żeby ktoś przy nich pobył nawet nic nie mówiąc . Dodam jeszcze że zwierzęta również sa w potrzebie i również potrzebują słowa i pogłaskania .... Moze któraś zamias myśleć o nieistnienu pomyśli o wsparciu innych ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wiesz co ja myślę
że jesteśmy bardziej wrażliwe i inteligentniejsze niż nasz otoczenie, że łatwiej nawiązujemy kontakty z ludźmi starszymi niż z rówieśnikami. O czym ja mam rozmawiać z dziewczynami w moim wieku? no ile można w kółko o kosmetykach, ciuchcach i kto co robi z kim jak rodziców nie ma w domu :-O nie jestem drętwa-jak jest impreza to wypiję kilka drinków, jak mam ochotę to zapalę papierosa albo jointa, jak jestem zakochana to nie udaję cnotki... Na tej płaszczyźnie nie mam problemów ale jak tylko powiem o nowej książce, że zachwycił mnie Joseph Heller albo, że w jakimś mieście jest super muzeum albo wystawa-to patrzą na mnie jak na kosmitę, dziwoląga i drętwotę :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wiesz co JA myślę
ze uważacie się za lepsze od innych, niektore przynajmniej. Wszystkie dziewczyny w waszym wieku tylko o ciuchach i chłopakach, nie to co wy.... nie dziw się, że was nie lubią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wiesz co ja myślę
nie wiem czy nie lubią-mam przyjaciół, jestem akceptowana, zapraszana na imprezy, mówie tylko, że tolerowane jest teraz wszystko-geje, konkubinaty itd, standardem jest puste gadanie młodych ludzi o niczym, ale jak ktoś chce więcej od życia-dziwadło :-O nawet Ty przed chwilą w ten sposób do mnie podeszłaś :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ppppppppppppppp
na poczatku wspomne, ze nie czytalem wszystkich postow. Wydaje mi sie jednak ze jezeli masz duze problemy w porozumieniem sie z innymi to byc moze robisz wielki blad, a mianowicie starasz sie z nimi dogadac, robisz to na sile. Jest wg mnie jedna rada, latwo brzmiaca ale taka w rzeczywistosci nie jest, powinnas sie przestac przejmowac. Wiem ze to sie wydaje smieszne, ale mowie totalnie powaznie. Nie jest to latwe, ale wydaje mi sie ze jezeli przejmujesz sie tym to automatycznie wymusza to na Tobie pewne zachowania, wpycha Cie w maske ktorej nie chcesz nakladac ale niestety. WIeccos co nie jest proste, przestan sie przejmowac, jezeli nie masz z tymi ludzmi o czym rozmawiac nie rozmawiaj z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktośka: Ile można wyciągać ręce? Na wolontariat mam cholerną ochotę, ale nie mam czasu. Mam maturę i chcę ją zdać jak najlepiej. Od jakiegoś czasu moja kochana Słoninka (pies rasy kundel) jest jedynym stworzeniem na ziemi, które mnie uspokaja. W te dwie noce, kiedy myślami krążyłam tak nebezpiecznie blisko barierki balkonu, przyszła do mojego łóżka i dała tyle ciepła. Poczułam, że nie ma sensu mysleć o śmierci. Tylko dzięki temu, że moja mała blondi przytuliła się do moich nóg. a wiesz: Jakbym czytała samą siebię. Nie mam super-ekstra-bombowo-wystrzałowych szmatek, moje ciuchy są raczej wygodne niż modne, Glamour, Cosmo i Elle nie kupuję i nie czytuję. Jestem normalna jakąś dziwna normalnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kocham rady pt: nie przejmuj się. Przepraszam, teraz będę ironiczna: to tak, jakby powiedzieć deszczowi, że ma przestać padać. Łatwo i pięknie się to mówi. Jakby przejmowanie się było zależne od mojej woli. JA: nie uważam się za lepszą ani gorszą. Po prostu nie porównuję się do nikogo. Czy to źle, że gadki o chłopakach i ciuchach mnie nie interesują? Pisałam już, że to nie jest tak, że ktoś mnie nie znosi, ja po prostu za bardzo odstaje więc wygodniej jest mnie nie widzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wiesz co ja myślę
Rumianku zakochaj się na wiosnę-od razu poczujesz, że masz w nosie co inni o Tobie sądzą :-) i nie martw się maturą-czytam Cię z zachwytem i spokojnie zdasz-bo kto zda jeśli nie Ty? :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
a jak studniowka? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katiiiiiiiiiiiii
mam podobnie i ogarnia mnie juz rozpacz, zapytam tylko: skad jestescie? a noz widelec ktos z mojego zadupia jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Studniówka.... nie najgorzej, ale rewelacji nie było. Taka ot sobie impreza. Mieszkam w niewiele ponad stutysięcznym mieście w połowie drogi między Rzeszowem a Krakowem. Miasteczko nazywa się Tarnów. Katii: a jak się wabi to Twoje Zadupie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
no ale bylas sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×