Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mandy2002

Ratować to małżeństwo?

Polecane posty

Zależy co rozumiesz pod słowem \"to coś\" - bo ja te przysłowiowe motyle, które ma każdy zakochany - tego nie było to fakt, tylko że w 99,99% przypadków te motyle prędzej czy później odlatują... niektóre związki bez motyli nie potrafią przetrwać. Czy te przysłowiowe motyle są podstawą do małżeństwa, czy jak się ich nie czuje to nie można wyjść za mąż? A co to jest ta prawdziwa miłość (bo według mnie to nie te uniesienia w stanie zakochania)? Było zaufanie, nadzieja na ciepły, stabilny dom. Bezpieczeństwo, oparcie, troska - to wszystko było z obu - niestety pojawiające się problemy wydobyły z niego takie cechy, których wcześniej nie znałam - nie wiem czy były wcześniej czy pojawiły się na skutek różnych trudności z którymi nie umiał sobie radzić. Fakt też go raz uderzyłam- wiem, to moja wina i być może otworzyłam drzwi, których on teraz nie potrafi zamknąć. Ale martwi mnie tylko kilka rzeczy: Ja w momencie gdy to zrobiłam poczułam się tak jak bym to ja została uderzona, poprostu strasznie i nigdy więcej tego nie zrobiłam, u niego widzę w oczach po prostu złość/nienawiść - to nie bezsilność,skrajne wyprowadzenie z równowagi - to czysta nienawiść - i nawet wiem dlaczego - bo mówię mu rzeczy/ mam pretensje o coś czego on nie chce słuchać bo mu się to zwyczajnie nie podoba i on o tym rozmawiać nie chce. Wiem jestem winna że to zaczęłam, ale nie kierowało mną to co nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raaaanyyy
dziewczyno... Ty sie powinnas iść leczyć. Ktoś już CI napisał że u Ciebie widac syndrom kobiety maltretowanej. Masz poczucie, że to Twoja wina. Że on Cie uderzył bo Ty go kiedyś uderzyłaś, bo miałas do niego o cos tam pretensje.. Zgłos sie jak najszybciej do odpowiedniej poradni żeby ktoś Ci pomógł bo sama sobie z tym rady nie dasz. Uderzyłas go kiedyś ale sama mówisz że się źle z tym czujesz, że jużnigdy więcej Ci sie to nie przytrafiło. A jemu się co chwilę to przytrafia!!! Nie rozumiesz tego, że on nie przestanie? Skąd wziąść siłę by odejść? Przestać się zadręczac że to Twoja wina. przestać się bać że on będzie sam bez Ciebie (nie martw się, on sobie lepiej poradzi od Ciebie), uwierzyć w siebie i mieć do siebie szacunek!!! faktycznie do rozprawy przydałyby Ci się dowody. Bo tak to z Ciebie zrobi jeszcze winną. Może jak Cię uderzy to zadzwonisz na policję? Mówiłas o tym swoim rodzicom, znajomym? Przydałoby się powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzaneczka1045
Dziewczyno, ty masz problem ze sobą. Fecet może uderzyć raz i każda kobieta bez zaburzeń poradzi sobie z tym, by więcej do takiej sytuacji nie doszło albo brutala zostawi. A Ty szukasz w sobie winy i go usprawiedliwiasz. To chore. Idź do psychologa, bo skądś się takie pokręcone myślenie bierze. Moze miałaś trudne dzieciństwo i wmawiano Ci, że jak Cię ktoś leje, to twoja wina ? Nie wiem, gdzie jest źródło takiego myślenia, ale z pewnością siedzi w tobie i musisz sobie z tym poradzić. Leczyć ze współuzależnienia z przemocy. Nie dokonuj wyboru miedzy jednym a drugim facetem. Jedno trzeba definitywnie skończyć i dopiero po jakimś czasie można budować coś nowego. Bo nowego faceta też będziesz prowokować i czekać aż okaże emocje (miłość, ha , ha) i Ci przyleje. No i znowu zmiana ról. Przylał, żałuje, przeprasza, obiecuje, znaczy dobry człowiek i kocha. To nie ma nic wspólnego z miłością, to jest chore. Przestań kombinować: czy tu, czy tam będzie lepiej. Póki nie masz dzieci, posprzątaj swoje życie, masz na to czas i możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cze, napiszę Ci coś jeszcze, też tak myślałam jak Ty..... ktoś musi Ci pomóc! Narazie nie odchodż od niego, tylko jak Cię uderzy idż na obdukcję!! Przynajmniej 2 razy, nic mu o tym nie mów! Dpoiero potem odejdż i wnieś sprawę o rozwód z wyłącznej jego winy. Nie dogaduj się z mężem, on nigdy się nie zmieni! A dopiero na sprawie zobaczysz jaki jest! Agresorzy właśnie tak mają, że znęcają się a potem są mili i wywołują poczucie winy u ofiary... Jesteś dorosłą mlodą kobietą, nie marnój życia! Zawalcz o szczęście!! Jeśli masz jakieś pytania, to proszę... Pozdrawiam wszystkie dziewczyny!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Być może zachowuję się jak osoba z klasycznym syndromem ofiary, ale nie zapominajmy o jednym - powjawił się ten drugi - i tutaj chyba naprawdę jestem winna, że nie potrafiłam odrazu zerwać z nim kontaktu jak tylko poczułam, że \"coś krąży w powietrzu\" pomiędzy nami, że uległam temu uczuciu motyli (choć wiem, że one znikną prędzej czy później)... Nawet jeśli zdecyduję/-jemy sie na rozwód to bez orzekania o winie, ale jeśli mąż będzie chciał mojej winy dowieść - to jak mam udowodnić, że mnie bił - wysoki sądzie, dostawałam pojedyncze strzały w głowę, ale tam gdzie zasłaniają włosy więc nic nie widać... Obdukcji nie mam, świadków też nie - moja mama o tym co się działo wie i też go prosiła żeby mnie nie bił - obiecał i jej - wolę żeby się nie dowiedziała, że nie dotrzymał słowa - nie chcę jej martwić bo i tak ma full swoich problemów. Więc nic mu nie udowodnię, ale jak on wyciągnie w sądzie to że poczułam coś do innego to temu nie zaprzeczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam za błędy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno wszystko przerabiałam tak jak ty, identycznie, wszystko, bicie, inny mężczyzna, rodzina. Czytając Ciebie przypominam wszystko , jak było ze mną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja myslę że
nikt odpowiedzialny nie powie tobie co masz zrobić, bo przeciez nie znamy ani ciebie ani twojego męża ... to jest tylko twoja decyzja i twoje zycie. Ty musisz wiedziec czy chcesz nadal trwać w tym związku czy nie. Musisz tez brać pod uwage to, że mozecie miec dziecko i co wtedy ? Ja myslę, że twój mąż się nie zmieni a jak juz to napewno na gorsze. Terapia jest konieczna, to nie sa proste sprawy jak widzisz i trudno samemu wyjśćz tego ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raaaanyyy
ona w ogóle nie rozumie tego co się do niej mówi!!!! Albo już jest tak skołowna przez swojego kata albo to prowokacja. My jedno a ona wciąz powtarza to samo: ze to jej wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zoola
tez miałam kiedyś takiego , odeszłam rok temu, jestem teraz bardzo szczęśliwa , choć trudno było odejść. Taki strach przed nieznanym. warto było! Uciekaj! Dobrze ktoś wcześniej napisał" Łap szczęście" dodam , ze jeśli tego nie zrobisz zawsze będziesz żałować , a w ogóle kogo żałujesz teraz. KOGOŚ , KTO CIEBIE BIJE!! czytaj to do skutku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
typowa ofiara...usprawiedliwianie sprawcy...wine bierze na siebie ze go sprowokowala....boszzzz...kazda para sie czasem kloci ale nikt nie ma prawa nikogo bic, szarpac po prostu zniewazac! Jak tak mozna! Robisz najwieksza krzywde sobie a nie mezowi...masz 25 lat dziewczyno! Mloda jestes...nawet nie wiesz ile przed Toba....chcesz sie zorientowac za nastepne 25lat ze zmarnowalas sobie zycie u boku kogos kto wcale Cie nie kocha? Bo to nie jest milosc!!! Nie wiem jak moglas sobie pozwolic na to zeby to kontynuowac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestes bardzo młoda ....
i ty musisz zdecydowac czy chcesz trwać nadal w tym związku. Jak widzisz twój mąż się nie zmieni, to wiesz napewno. Jak widać masz osłabiony instynkt ucieczki i stajesz się ofiarą. Pułapka polega na tym, że raz jesteś traktowana dobrze potem znowu nie, ale liczysz na dobre traktowanie i nie potrafisz odejść, starasz się nie dostrzegać zła. To wielki błąd, takie postępowanie nic nie zmieni. Wy nic nie robicie żeby było lepiej, żeby nie dochodziło do przemocy nie tylko fizycznej ale również psychicznej. Niewolno zadowalac się byle czym, a zniewagi i napaści nie moga być chlebem powszednim. Małżeństwo to równiez intymność, zrozumienie i szacunek ... PS Jedynym sposobem rozwiązania problemów jest rozmowa,rozmowa, rozmowa ... tych 2-ch zainteresowanych osób, innego sposobu nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy ty pracujesz
i jesteś niezależna od męża ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dlaczego chcesz rozwodu bez orzekania o winie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zoola
a propos( skoro potrzebujesz rady prawnika) bardzo w to wątpię , aby Twój mąż chciał rozwodu z orzekaniem o winie. Po prostu załóż sprawę . Nie macie dzieci, więc czekają was tylko 2 spotkanka w sądzie! Powodzenia! Zrób to jak najszybciej. Szkoda życia. W żadnym wypadku nie ciągnij związku w którym ktoś Cie poniża. Nie ma do Ciebie szacunku i taka smutna prawda- to sie nie zmieni, tylko sie zestarzejesz , a w międzyczasie Twoja szansa na normalność odejdzie....Walcz o siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A nie pomyslałaś ....
że moze własnie dlatego pojawił się w twoim zyci tamten facet, bo w twoim małżeństwie jest właśnie tak jak jest ? Może widzisz , że on bedzie jakby furtką ... tylko pamiętaj nie podejmuj pohopnych decyzji, bo tak naprawdę tamtego nie znasz dobrze i możesz trafić z deszczu pod rynnę ... 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie chyba najlepsze co mogę na początek zrobić to poszukać czyjeś pomocy - zaraz mnie wyśmiejecie, ale kompletnie nie wiem jak się za to zabrać - za bajońską kasę to średnio mnie stać a do państwowych przychodni jakoś się zraziłam - zwłaszcza że to dość temat natury emocjonalnej a nie zwykła wizyta u lekarza Racja jest też w tym, że nie wiem czy sobie wybaczę jeśli przez moje zwlekanie i tkwienie w zawieszeniu stracę szansę na tę drugą osobę. Ciekawe tylko czy on przy nadmiarze własnych problemów na mnie zaczeka;) Jeśli chodzi o finansową niezależność od męża to tak pracuję i mam nawet troche lepsze dochody od niego Enda - tak tylko hipotetycznie zakładam - wolałabym nie wyciągać przed obcymi wszystkiego w imię moralnej satysfakcji - bo musiałabym opowiadać też o swoich winach - a tego nikt chyba nie lubi, nic od niego nie uzyskam - majątku do dzielenia nie ma więc wina mi niepotrzebna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zoola
wina a podział majatku nie ma nic do rzeczy!. bardzo nie lubie kiedy nie- prawnicy wprowadzaja ludzi w błąd! Wina to sprawa satysfakcji- oczywiscie jesli ktos jej potrzebuje- osobiście jestem przeciwniczka darcia szat, chodzi przeciez o to , zeby szybko i bezbolesnie sie rozstać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zgadzam się z ...
BAST tylko mam zastrzeżenia co do pkt. 5 Nie uwazam, że miłość to przereklamowana sprawa, milość to cudowne uczucie, warto kochać i być kochanym, miłość istnieje i wiem, że jak facet kocha to zrobi dla ukochanej wszystko, a nawet więcej i życzę tobie tego, żebyś kochała i była kochaną, dopiero zobaczysz jakie życie będzie dla ciebie piękne ... :-D Jestem od kilkunastu lat mężatką, w zyciu naszym było różnie wiadomo raz dobrze, raz gorzej i wiem, że gdybyśmy się nie kochali to raczej nie przeszlibyśmy tych trudnych okresów, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Orzekanie winy
przy rozwodzie to nie sprawa satysfakcji (jaka mozna mieć zreszta satysfakcję z rozwodu) to problem zobowiązań i przede wszystkim o to chodzi. Bo jezeli wina by była np. jego to on jest zobowiązany w razie jej niezdolności do pracy, inwalidztwa ... jej pomóc również finansowo, płacic na utrzymanie i odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niepotrzebnie
zraziłaś się do państwowych przychodni, po co płacic jak to samo masz za darmo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Bast :) W takim razie czekam na maila... Jeżeli nawet by doszło do rozwodu to w życiu nic bym od niego nie wzięła, nie chcę - zawsze radziłam sobie sama i w przyszłości też sobie poradzę a nawet jeśli będę potrzebować pomocy to od kogoś kto jest dla mnie ważny a nie stanowi przeszłość. Moralnej satysfakcji też nie potrzebuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raaaanyyy
tak apropos rozwodów to w przypadku bez orzekania o winie, może sie skończyć już na pierwszej rozprawie. (od ponad roku nie ma już czegoś takiego jak rozprawa pojednawcza). Mój przynajmniej rozwód trwał 5 minut. przypszczam że facet będzie Cię szantażowal i straszył gdy mu powiesz o rozwodzie. Ale coś mi to wszystko pachnie prowokacją.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja byłam na terapiach bezpłatnych, więc nie trzeba wydawać dużych pieniędzy, by uzyskać pomoc. Rozumiem cię doskonale, bo wiem, jakie silne i niszczące jest poczucie winy :O Jeśli w związku jest dobrze, to nie szuka się - świadomie lub podświadomie - kogoś innego. I absolutnie nie możesz czuć się winna, że znajdujesz w kimś innym to, czego nie daje ci mąż. Bycie z kimś w takiej emocjonalnej "lodówce" to koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To na pewno nie jest prowokacja - coś mi się nawet zdaje że tak pokręconej historii to nawet bym nie wymyśliła, zresztą co tu prowokującego? Po prostu wszystko się poplątało i to na różnych płaszczyznach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie popełniaj tego błędu i nie zgadzaj się na rozwód bez orzekania o winie! Teraz masz honor, nie wiesz jak bedzie za 20 lat, może wtedy bedziesz potrzebowała alimentów. A zobacz na to z drugiej strony, jeśli on zarząda ich od Ciebie, więc musisz zacząć się bronić już od samego początku.Nie prawda, że wina nie ma nic do podziału majatku, otóż ma! I to dużo. Wiem o tym z doświadczenia, no i jestem też prawnikiem. Najważniejsz decyzja to ta, czy na pewno czhcesz rozwodu, nie patrz na tamtego mężczyznę, popatrz na swoje małżeństwo i uczucia do męża.Musisz podjąć twardą i życiową decyzję, czy marnujesz swoje życie na własne życzenie czy walczysz o szczęście, a potem już nie patrząc na innych dążyć do celu. Nie patrz na rodzinę i znajomych, sąsiadów bo to nie oni dostają razy w domu tylko Ty! Rdzę Ci dobrze zrób coś ze swoim życiem skoro masz szansę i nie masz dzieci. Ja też ich nie mam i dzięki temu zapominam jak było mi ciężko i zaczynam cieszyć się życiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ty musisz wiedzieć
Myslisz, ze na podstawie tych kilku zdań, ktore tutaj napisalas ktos odpowiedzialny tobie powie co masz zrobić czy podejmnie za ciebie decyzję ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość t5t5t5
do ferry:gdzie mozna znalezc takie bezplatne terapie?,ja szukalam i w moim miescie nie moge nic znalezc,tylko prywatnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, z jakiego miasta jesteś. W moim przyjmuje tylko psychiatra (masakra), który przyjeżdża 2 razy w tygodniu. Musiałam na czas terapii zamieszkać w byłym mieście wojewódzkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość t5t5t5
dzieki ferry,od dluzszego czasu juz szukami i pozostanie mi chyba tez tylko psychiatra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×