Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mandy2002

Ratować to małżeństwo?

Polecane posty

To znów ja po Wielkanocy... To były trudne święta :( Dostawałam praktycznie codziennie a wyglądało to tak: piątek kopniaki bo chciałam zapalić w nerwach fajkę, sobota - to samo, ale potem gwałtowne pogodzenie bo trzeba było iść do rodziny - nie chciałam na świeta robić przedstawień i psuć wszystkiego więc żyłam jakby sie nic nie stało - i było dobrze, niedziela jak w bajce, jakbyśmy się nigdy nie kłócili, w poniedziałek znowu dostałam bo miałam pretensje że nie dba o nas, że nie spędzamy świąt razem jak rodzina, a on zamiast raz od święta coś zorganizować dla nas, w domu bądź jakieś wyjście zajmuje się naprawą swoich rzeczy, dostałam w twarz i wtedy pomyślałam, że szkoda że nikt tego nie widzi .... Zapytałam czemu nie bije mnie tak żeby było widać, odpowiedział że następnym razem tak zrobi i wyszedł, no to poszłam za nim i poprosiłam żeby wyszedł, że nie chcę z nim zostać na noc pod jednym dachem i znowu dostałam więc powtórzyłam że niech bije tak żeby było widać (tak naprawdę sądziłam, że tego nie zrobi, że się opanuje) - i wtedy dostałam cios pięścią w policzek - to chyba cud że nic mi nie złamał (najgorsze jest to że mogłabym pójść na obdukcję ale mimo całego bólu i tak teraz już nic nie widać :/) - on sam się tego wystraszył co zrobił, wyleciał z domu, potem wrócił powiedział że lepiej się rzeczywiście wyprowadzi, bo jeszcze mi coś nieodwracalnego zrobi, albo zostanie i spróbujemy od nowa... i ja uległam żeby został (wiem idiotka ze mnie ale chciałam wtedy tak bardzo ciepła, przytulenia).- wiem- powiecie że to moja wina, że powinnam was słuchać, ale naprawdę nie jest łatwo odejść od kogoś kto cały czas sprawia wrażenie, że nie jest z gruntu zły, że się pogubił, że mnie kocha, ale coś się z nim dzieje co wywołuje w nim taką agresję :( Potrzebujemy chyba oboje pomocy, widzę że on chciałby to wszystko zmienić ale nie radzi już sobie nawet ze sobą, ze swoją agresją. Może można gdzieś pójść po pomoc? Może ktoś mu pomoże dojść do ładu ze sobą? Ja też wiem że powinnam ustalić jakiś plan postępowania, ale kompletnie nie wiem jak się za to zabrać... Cały czas jest też ten drugi, coraz bardziej się do mnie zbliża i coraz bardziej zaczyna mu na mnie zależeć, pojawiają się coraz poważniejsze wyznania z jego strony, choć praktycznie się nie widujemy i nie ma mowy o jakiejkolwiek miłości fizycznej... Zaznaczam, że on nie ma bladego pojęcia co się dzieje w moim małżenstwie, chyba oprócz was nikt nie ma. Z jednej strony chciałabym mu paść w ramiona, wypłakać się i wszystko opowiedzieć a z drugiej - nie wiem czy to dobry pomysł, czy dobry grunt dla naszej znajomośc... :( chyba lepiej to ukrywać, zwłaszcza że on też ma swoje problemy... A ja już się gubię, we własnych uczuciach w tym co robić, nie chciałabym nikogo skrzywdzić, i chciałabym być szczęśliwa ale to wszystko się tak pokręciło, że już nie umiem się odnaleźć - strasznie się boję wyboru, jego późniejszych konsekwencji i tego czy jestem jeszcze zdolna do jakichkolwiek uczuć, czy potrafię jeszcze kochać... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tego juz za wiele
mandy !!!! ratuj siebie poszukaj telefonu niebieskiej linii - dla ofiar przemocy w rodzinie ja nie będę ci nic doradzać, bo ty nie myślisz racjonalnie bierz za słuchawkę i dzwoń- oni ci poradzą, skontaktują z kim trzeba trzymaj się dziewczyno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tego juz za wiele
Błękitna linia - 93 93 dzwoń !!!! proszę !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm, cala Twoja sytuacja w malzenstwie - to wszystko zaszlo juz za daleko, jest toleracja do pewnych zachowan, chyba jedynie bardzo ostre postawienie sprawy i kontrola mogly by tu cos zmienic. Oczywiscie zachowanai meza nie mozna usrpawiedliwiac, moga byc powody ale chcialbym napisac cos innego, zwrocic uwage nz cos innego. Do autorki - postu, to co napisze poniezej nie moze byc dla Ceibie powodem do szukania winy w sobie, wina lezy bo obu stronach, ktos nie panuje nas soba, itp. To co napisze ma za zadanie zobrazownie problemu z drugiej strny, od strony mezczyzny. Powiem, ze ja mialem dlugi nieudany wczesniej zwiazek, gdzie posawa parnerki wzbudzala we mnie agresie, przenisolem to na obecny zwiazek (na zasadzie przyzwyczajenia sie do swojego zachowania) ale lata temu juz z tego wyszedlem. Analizujac cala te sytuacje obiektywnie stwierdzilem ze kiedys, w przeszlosci, przeplataly sie agresja fizyczna z psychiczna z obu strony. Po pierwsze wasze mazenstwo nie bylo oparte ma takim az uczuciu. To na pewno mialo wplyw na zachowanie, Twoje zachowanie, stosunek do meza i spraw. Jakby byk spokojny to moze nigdy to by nei wyszlo, ale okazalo sie ze nie byl. SEdni lezy w tym ze nie umial sobie poradzic jako mezczyzna z wyrzutami i pretensjami. Zmienic prace, dostrzec mnie, zrozumiec i akceptowac moje pretensje! A co z drugiej strony, gdzie zrozumienie? Jak mozna wurzycac zeby zmienil prace?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Skoro sie poznaliscie, mial te prace, to bylo ok ale potem sie poajwily wymagania! Po drugie jak dostrzegalas z Nim mezczyzne, nie byl oszacunku, pierwsza przekroczylas pewna granice i sie potem zdziwilas. Sobie przyznalas prawo do czegos a admowilas tego mezowi. Wlasnie ze czesto jest tak, ktos sie powstrzymuje, rozne sa osoby ale jak juz zobaczy agresje z drugie jstrony to ja powiela. Czemu nie, w koncu jest ronouprawnienie a bicie meza jest tym samym co bicie zony. Potem pretensje. Mozna oczywiscie z ;) mowic ze jest to cecha kobiety ale czy to jest przyjemne, czy to nie wkurza, nie deprymuje i nie denerwuje? Jak wtedy wyglada taki dom, mezczyzna czuje sie jak przedmiot. Gdzie uczucie, zrozumienie, wsparcie, itp? Nad emocjami, nastrojami trzeba nauczyc sobei radzic a nie mowic co slinotok do ust przyniesie. Niestety w wielu zwiazkach tak jest i jedna osoba unieszczesliwia druga nawet jesli tamta nie potrafi zareagowac a ta pierwsza tego wszystkiego dostrzec. Byla wiec agresja psychiczna, nacisk, brak zrozumienia i wsparcia przede wszystkim. To sa pwoody. To zrodzilo agresje fizyczna a powodem waznym tego bylo PRZYZWOLENIE na takei zachowanie. Dlatego wina lezy po obu stronach. Oczywiscie mozna np. zwalic wine na jedna ze stron, bo sa dowody na agresje ale prawda jest inna. Natomiast teraz, nie ma sensu zasanwaic sie nad powodami ale co zrobic dalej. Maz przede wszsytkim - jesli Ci zalezy na malzenstwie, powienien byc postawiony na zewnatrz zeby obnazyc te jego agresje, przeciez moze miec poczucie wstydu. Dobrym pomyslem jest terapia malzenska a ostatecznie wyjawienie na forum rodzinnym ale to moze byc przykre dla was obojga. Ale na pewno nie mozna dalej tolerowac tej sytuacj. Co do wyboru drugiego kolesia to nie bede sie wypowiadal. Kwestia romansu, malzenstwa to zupelnie inne sprawy niz kwestia konstruktywnej naprawy zwiazku. Chociaz w pewnych okolicznosciach obie sprawy moga sie katalizowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, przecież nie twierdzę że nie ma tu mojej winy, może nawet jest większa... Chciałabym to wszystko jakoś poskładać i choć do tej pory jakoś nad tym panowaliśmy i się udawało to obawiam się, że tym razem sami sobie nie poradzimy... Gdyby mi nie zależało, nie chciałabym nic zrobić, nie widziała też swojej winy - to po prostu walnęłabym drzwiami i zamieszkała sama, albo z tym drugim. Tylko że tego nie chcę i dlatego zastanawiam się czy jest to możliwe i jak to zrobić, żeby go/nas wyprowadzić na prostą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamincia 28
Mandy Kobietko!!!!!!!!!!!!!! Co Ty chcesz ratować????????????? To ma być małżeństwo? Uciekaj jak najszybciej, bo w koncu dojdzie do czegoś gorszego niż pojedyncze uderzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starrygirl
Do Kuny "Jak mozna wurzycac zeby zmienil prace?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!" A jak można liczyć na to że żona mnie utrzyma przy pomocy rodziców, jak mozna ze stoickim spokojem pracować za drobne grosze i nie robić nic aby zapewnić rodzinie byt? Nie wiesz jak wygląda sytuacja w rodzinie Mandy, jak myślisz ile byś wytrzymał jako kobieta gdyby twój mąż nic nie robil w tym kierunku aby cię odciążyć? A poza tym jakoś nie zauważyłam żeby Mandy miała do niego o to żal - ona pisze że ją bije - rozumiesz co to znaczy? Wiesz jak się czuje kobieta która dostaje pięścią w twarz? i za co? Za to że śmiała zwrócić uwagę Panu mężowi że najwyższa pora przestać brać pieniądze od mamusi? No jeśli według Ciebie to jest usprawiedliwienie, to współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość illlki
Uciekać jak najdalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tibidibi
Trudna sprawa - czy przemoc fizyczną można usprawiedliwić? Czy naprawdę istnieje jakiekolwiek wytłumaczenie jak przedstawił to pan powyżej? Według mnie nie - przemoc rodzi tylko krzywdę i wali wszystko w gruzy. Romanse- o ile zrozumiałam autorka nie ma romansu, a to że w tym samym czasie pojawił się ktoś inny - pewnie by go nie zauważyła gdyby nie to co się dzieje w jej małżeństwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I co sie dziwic ze facet sie wkurza. Autorak listu nic nie napisala ze utrzymuje rodzine przy pomocy rodzicow a jedynie ze mogloby byc lepiej niz liczyc na pomoc rodzicow, cos w tym sensie a tutaj czytam: \"A jak można liczyć na to że żona mnie utrzyma przy pomocy rodziców, jak mozna ze stoickim spokojem pracować za drobne grosze i nie robić nic aby zapewnić rodzinie byt? Nie wiesz jak wygląda sytuacja w rodzinie Mandy, jak myślisz ile byś wytrzymał jako kobieta gdyby twój mąż nic nie robil w tym kierunku aby cię odciążyć?\" Skad takie cos sie bierze?!!!! A moze jest dokladnie odwrotnie. Mnie sie wydawalo ze rodzina to jest razem. Tutaj problemem byla zmiana w trakcie trwanai malzenstwa. Kwestia po co, dla qwygodnieszego zycia, dzieci, mieszkania? Pewnie ze to moze miec znaczenie ale to nie jest przyjemne - na to chcialem zwrocic uwage. I widac odezwala sie kolejna kobieta ktora ma wymagania a faceta traktuje jako zrodlo piniedzy niestety. Ale to taka mala dygresja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi Kuno To może ja sie wypowiem :) Przyjemne to to może nie jest, ale uwierz mi że jeszcze mniej przyjemne jest kiedy nie możesz liczyć na drugą osobę, na jej pomoc, wsparcie, Czy według Ciebie traktuję męża jako źródło pieniędzy oczekując że będziemy razem utrzymywać dom w równych częściach? Ja nie mam żadnych wymagań, no może poza tymi dziećmi i mieszkaniem w przyszłości. Czy to dla Ciebie nieistotne? To po co zakładać rodzinę skoro nie można mieć ani dzieci ani domu ani niczego tylko prosić o pieniądze rodziców? Zresztą jak napisałam to nie jest istotne (zresztą uwierz mi że ja już nie mam żadnych pretensji, znieczuliłam się i wisi mi to czy on poczuwa się do utrzymywania rodziny czy nie, nauczyłam się że to ja zarabiam i do tego sprzątam, gotuje itp. spoko, luz - przecież wy jako mężowie tego właśnie chcecie) - istotne jest to że jakiekolwiek moje obawy, pretensje, zwrócenie uwagi na problem wyzwala w nim agresję i bicie - rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem, brak jest konstruktywnego zrozumienia siebie, rozmowy. Wlasnie rozmowy. Ale taka rozmowa, potrzebna nie moze byc wykrzykiwaniem swoich pretencji. Trzeba usiasc przy kawie, ciastku, herbacie, pojsc gdzies i spokojnie porozmawiac. Podejscie do rozwiazywania problemow jest bardzo wazne. Czasami wystarczy zmienic podejscie, sposob rozmowy, przedstawianai swoich racji. Nie powinnas odnosic zachowania swojego meza do ogolu mezow. Natomiast ja jako maz moge ci powiedziec ze wogole nie akceptuje wykrzykiwania oczekiwan przez moja zone. Jesli jzu cos takeigo sie zdarzy to albo wychodze albo przeklinam -czego Ona nie lubi. Jesli chce proozmawiac to siadamy i rozmawiamy ale jak juz dzieci pojda spac. TRzeba panowac nad emocjami. Natomiast samo wyrzkywkiwanie jest powodem do zastanowienia sie nad problemem, pewnie ze pozwala dostrzec ale klotnia sama swoja forma, krzyk, zaslania istote problemu. Aha, kiedy sie zdecydowalismy na dzieci, nie mielismy ani mieszkanai anie super pracy. Wiec tutaj myslimy zupelnie inaczej. Blo jednak wsparcie we wspolnym wychowywaniu. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×