Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 3424234

muszę się wygadać

Polecane posty

Gość 3424234

Ja - 27 lat, on - 40. Mieszkamy razem. On po rozwodzie, ma dzieci. Ja panna, bezdzietna. Zaręczyliśmy się, potem zamieszkaliśmy razem i ani słowa o ślubie. Ale to nieważne, uzgodniliśmy tak jakby że dopiero gdy kupimy własny kąt. On jest strasznie zmęczony życiem. Pomijam już fakt że aby coś zrobił w domu, muszę bardzo prosić.... Twierdzi że skoro mu się nie chce to nie musi. Jest kochany. Dobry, mądry, wspaniały. Ale... Ostatnio zastanawiam się.... Chcę mieć kiedyś dzieci, on raczej nie? ... chociaż mówi że może kiedyś zachce. Że nie wie jakim będzie ojcem, że czuje się staro... Mamy psy, koty. On nigdy nie interesuje się nimi. Nie interesuje go czy mają jeść, pić, bo wie że ja o to zadbam. To chyba można przełożyć na stosunek do dzieci? Boję się że gdyby było dziecko, będzie tak samo... Że on wiecznie będzie zmęczony, a dziecko będzie na mojej głowie. Pomijam już fakt że on raczej dzieci nie chce, chociaż wydaje mi sie że zgodziłby się, gdybym bardzo chciała. Mój instynkt podpowiada mi że będzie kiepskim ojcem. Ze swoimi dziećmi też stosunkowo rzadko się kontaktuje, nie dotrzymuje terminów spotkań z nimi. Bardzo się denerwuje gdy o tym mówię, uważa że "nic nie wiem, nie wiem jak on to przeżywa". Ale fakty mówią za siebie... Martwię się... On jest taki że nie myśli o przyszłości, myśli tylko o tym co teraz. Ja natomiast myślę o tym co będzie kiedyś. To straszne i przygnębiające. Dorosły facet i w ogóle nie zastanawia się nad przyszłością. Kocham go... a jednocześnie kompletnie go nie widzę w roli ojca, pana domu... Nie radźcie żebym odeszła od niego, bo to niemożliwe. Kocham go. Porozmawiać z nim? Rozmawiam, on mówi "czemu się teraz nad tym zastanawiasz, a nie potem?". Jakbym związała się z jakimś 15-latkiem, czasami o podejściu umęczonego życiem 80-latka. Fajnie nam jest teraz, w chwili obecnej, wszystko wygląda jak fajna przygoda. Ale jak pomyślę o tym co ma być za 10 lat.... Boję się... że on kiedyś umrze, a ja zostanę bez rodziny. Bez dzieci. Boję się że gdy w końcu zdecyduje się na dziecko za np. 5 lat.... To dziecko mając 15 lat będzie miało 60-letniego ojca. Boję się przyszłości z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wygadałaś się, ale ja Ci tę najbardziej niepopularną radę i tak dam. Bierz nogi za pas dopuki możesz jeszcze coś zmiennić, chyba że chcesz ocknąć się mając lat 37 dokładnie w tym samym miejscu. Ty go nie zmienisz ale on zmieni Ciebie na swoje podobieństwo:o Chyba że dla Ciebie przygoda to zycie w wiecznej niepewności, to baw siędobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz moja I tez dla niej liczy sie teraz, nie mysli o przyszłosci, a jej Tomek mysli o przyszłosic i tu sie roznią:) a sa tak dlugoo razem., Mysle ze masz depresje.. bo myslisz o tym nie co teraz a co bedzie kiedys... dwa myslisz ze dziecko bedzie miec ojca 60latka.. a co to ma do rzeczy? niejedne 60latek wyglada na 50latka:) masz depresje po tym co piszesz i jak pojmujesz zycie to widac:) kontakt z jego dziecmi moze byc wynikiem relacji z matka ich. a pamietaj, ze ty masz wplyw na relacje widfywan z twoimi dziecmi a nim:) zatem co ty porownujesz? nie rozumiem jak mozna bawic sie w porownania jak nie masz z nim dzieci a juz wiesz jaki bedzie. nie wiesz:) i nie dowiesz sie dopoki tego nie spr:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3424234
nie chcę "sprawdzać" w ciemno. irodzić dzieci w ramach eksperymentu jak on się zachowa. Nie jestem jedną z tych które biorą ślub bo się zakochały w pierwszym lepszym, bo mają dziecko itd... Ja uważam że to decyzja na całe życie, wolę ją dobrze przemyśleć. To źle? Nie mam depresji. :) Ale z niego taki... niebieski ptak. Oszczędzanie, planowanie... to nie w jego stylu. Ma pieniądze, to wyda je w 2 dni. Ja muszę oszczędzać. Boję się... że wszystko będzie na mojej głowie. Jego nawet trudno doprosić żeby coś zrobił/naprawił w domu. Z przerażeniem myślę o tym że tak będzie zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obawiam się że tak będzie zawsze. Jakoś średnio wierzę w nagłą odmianę po 40. \"Może kiedyś się zachce\" - mnie tu pachnie że to jest taka obiecanka cacanka że niby coś tam kiedyś może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pytasz ,a sama wiesz jaki jest i jaki bedzie, nie widze waszej przyszlosci :((((( to nie facet dla rodziny, bo co to za facet na ktorego nie mozna liczyc??????????? lepiej byc samej w takiej sytuacji:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale z niego taki... niebieski ptak. Oszczędzanie, planowanie... to nie w jego stylu. Ma pieniądze, to wyda je w 2 dni. Ja muszę oszczędzać. == zdziwisz sie wiele kobiet jets takich nawet moja przyjaciolka I:) rodzice mowia- ty masz dzieci, 30 lat musisz juz byc powazna a nie taka fsiubziu:) a jednak jakos tak fajnie im z Tomkiem. On oszczedza:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę to masz tylko dwa wyjścia: albo pogodzisz się z tym, że jesteś tą sumienną i odpowiedzialną która wszystko popycha, ciągnie, planuje, przelicza i o wszystko dba - a jest wierz mi bardzo ciężkim kawałkiem chleba, albo jeżeli taka rola ci nie odpowiada wycofasz się ze związku. Nie zmienisz drugiego człowieka a czekanie aż on dojdzie do zmian... może trwać wiecznie. Mimo wszytko powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3424234
on mowi "pomyslimy o tym gdy bedziemy mieć swój dom". A z naszych obliczeń wynika że zajmie to ok. 5 lat. Czyli mając dopiero 32 lata albo więcej weźmiemy ślub. Potem MOŻE on się zgodzi na dziecko. On się nie spieszy i ja to rozumiem. Ma już wszystko. Ma dzieci. Jest po małżeństwie. Teraz chce tylko spokoju. A ja dopiero zaczynam życie. Chcę być żoną, mamą. Wszystko przede mną. Ale nie chcę rodzić dzieci facetowi który się łąskawie na to zgodzi, a potem będzie tylko gadanie "no ucisz go, nie słyszysz że płącze?" a sam będzie siedział przed kompem (mam teraz przykład ze zwierzętami). Nie jestem jedną z tych kobiet które wierzą że miłość odmieni mężczyznę. Taki jego charakter, takie jego poglądy. Ale czy ja się do tego nadaję? Odejście od niego nie wchodzi w grę, kocham go szaleńczo i nie zrobiłabym sobie tej krzywdy żeby się rozstać. Jestem w kropce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie radźcie żebym odeszła od niego, bo to niemożliwe. Kocham go. Porozmawiać z nim? Rozmawiam, on mówi \"czemu się teraz nad tym zastanawiasz, a nie potem?\".... nie wiem czego oczekujesz zamieszczając tą wypowiedź, ale ja napiszę tylko tyle: jest duża szansa że będziesz kiedyś cholernie nieszczęśliwa przez niego... Choć zyczę Ci zupełnie inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu nie chodzi oto, ze miłosc kogos zmienia tylko oto ze miłosc to pragnienie dobra drugiej osoby jesli to czlowiek z duszą, widzacy oczyma dusyz to wiedz, ze mimo ze nie lubi zmywac jak bedzie wiedzial ze zaraz wrociasz padnieta z [racy pozmywa za ciebie bys mogla zrobic cos innego:) to samo ty nie lubisz gotowac ale.. wiesz ze dzis zostal na zebraniu bedzie glodny wiec ucieszy sie ze swego steku:P na stole to jets milosc i zmiana w imie milosci. Dbanie o zwiazek. w miłosci jets 2, a nie 1, nie ma miejsca na egoizm:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3424234
czego oczekuję? chyba niczego. Jak w tytule - musiałam się wygadać. Nie chcę o tym mówić rodzicom ani znajomym, żeby ich nie obarczać problemami, więc wygadam się tu anonimowo. Chociaż oczywiście chętnie przeczytam każdą uwagę. Boli mnie że on mnie tak kocha a jednocześnie pozwala by było mi źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"i nie zrobiłabym sobie tej krzywdy żeby się rozstać.\" Cóż - pozostaje życzyć wszystkiego dobrego. I to nie sarkazm ani ironia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3424234
tamit - dbanie o drugą osobę? ok, czasami dba, to fakt... ale dla przykładu - kupiliśmy zasłonkę do prysznica, już ponad miesiąc leży na podłodze brudna bo jemu nie chce się zawiesić, chociaż przypominam mu o tym notorycznie. Niedługo będzie do wyrzucenia. Zaniosłam mu ją do pokoju w ramach buntu za to że nie chce tego zamontować, to zasłona leży i on po niej chodzi. To chyba nie jest dbałość o dobro drugiej osoby? To tylko przykład. On jest takim leniem właściwie w każdej dziedzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle,ze ma złe samopoczucie, depresje: wez go na spacer, razem zawiezcie te zasłonke:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×