Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mufffinka

ta, która nie wie

Polecane posty

Gość mufffinka

Czy jak strona porzucająca decyduje się na powrót, to bardziej prawdopodobne jest, że nastąpi to w chwilę, parę miesięcy po rozstaniu? Czy wlaśnie wtedy negatywne emocje sa zbyt silne i trzeba poczekać, aż ta osoba coś przerobi, aż zrozumie co straciła? Czy jeśli ludzie kończą awanturą, to małe szanse, że będą chcieli zbliżenia? Lepiej utrzymywać kontakt na zasadzie koleżeństwa, czy zerwać całkowicie, zniknąć i czekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na nic nie ma reguły i nikt nie da ci jednoznacznej odpowiedzi, bo każdy ma inne doświadczenia, a swoją (chyba swoją?) sytuację najlepiej znasz ty sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
Oczywiście, wiem. Szukam jednak jakiś generalnych zasad, uogólnień, aby wiedzieć jak postępować, aby było łatwiej. Pojęcia nie mam co tu można jeszcze zrobić. Tak wyszło, że nie mamy kontaktu, a same rozstanie bylo dość nurzliwe, okraszone złym słowem i emocją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma \"generalnych zasad\", bo nawet jeśli coś się u kogoś sprawdzi (np. milczenie po kłótni, które uzdrawia), to u kogoś innego może okazać się chybione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
Dzięki desiree83 :) już za pózno, topik przeczytałam rano. :) Ja niestety pożegnałam się w wielkich emocjach, staralam się, ale wyszlo tak, że temperament, albo może! .. brak klasy wzięly górę i nie wytrzymałam. Nagadałam mu za wszystkie czasy. A właściwie powodu do tego nie było, on nie odszedł do innej, nie oszukał mnie, ale właśnie po awanturze - podziękował za współpracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
Chcicałam powiedzieć, że napisałam do niego list, na który nie odpowiedział. Było mi cieżko. Po półtora miesiąca dostałam smsa, w którym przeprasza i mówi, że nie umiał się odezwać. Od tej pory cisza. Jak myślicie, dlaczego nie mógł napisać mi czegokolwiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
.. no właśnie Natia, ale ja mialam poczucie, że to on sie poczuł odrzucony, skrzywdzony a z drugiej strony to on ostatecznie powiedział - nie wiesz, ja napisałam list, aby wyjaśnić swoje złe zachowanie, nie był on utrzymany w błagalnym tonie, raczej rzeczowy, miły tak się zastanawiam ... może powinnam sobie darowac, bo faktycznie minęło już parę miesięcy, a z jego strony nie bylo ani jednego ruchu w moją stronę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
tak zgłębiam temat, ale ciekawi mnie czy jak właśnie ktoś ma poczucie winy, czuje , że mnie skrzywdził czy to nie powoduje, że jestem mała, może wręcz żałosna w jego oczach ... że jak pisałam list, przeżywałam, to na tyle straciłam w jego oczach, że nie zechce we mnie zobaczyć życiowej partnerki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muffinka, zapytaj go o to sama, przecież my nie wiemy, dlaczego on milczał :O Może był chory, pił, wyjechał,wstydził się, nie wiedział co i jak ci napisać albo jeszcze co innego. Tak na marginesie: ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh moj Janek tez sie cos nie odzywa mimo ze wczesniej chcial ciagnac znajomosc. i tak jakby sie obawial spotkania ze mna. a to on zerwal i tez mial wyrzuty sumienia ze mi zrobil cos zlei ze nagle nie wie czy mnie kocha czy nie..Dziwne to milczenie. Najlepie zapytaj go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
--------------ferry To nie jest tak, że on nie odczytał listu, wkleiłam mu go na gg, kiedy byl dostępny. Posiedział, przeczytał na pewno, do pózna siedział, wyłączył, wrócił ... no teatr. Ale w końcu wyłączył i już się nigdy nie pojawił. A potem dostałam tego smsa [po 1,5 miesiąca, że "nie umiał się odezwać po liście"] Sama już nie wiem co to ma znaczyć. Szczególnie, że prosiłam go, aby mi napisał chociaż jedno słowo, tylko jedno - nie i ja juz odpuszczam. Więcej się nie odezwałam. Mamy po 20-parę lat. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulala kejan
a moj pewno nie wroci bubububub :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem ci ze swojego doświadczenia: w październiku rozstałam się z facetem, z którym byłam prawie 2 lata (o 2 lata za długo, ale od początku wiedziałam, że nic z tego nie będzie). Kiedy ostatni raz się widzieliśmy, powiedział, że \"potrzebuje czasu\", ok, dałam mu go, choć nie wiedziałam, ile dokładnie tego czasu mu potrzeba. Niemniej jednak wiedziałam, że z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej i że to ja podejmę tę decyzję - co też się stało. Facet nie odzywał się w tym swoim \"czasie\" 3 tygodnie i w sumie nie widział w tym większego problemu :O Podobnie było, kiedy nie widzieliśmy się 2 miesiące: zadzwonił do mnie RAZ, nie odzywaliśmy się do siebie np. 2 tygodnie (chciałam zobaczyć, kiedy pierwszy zareaguje, bo to przeważnie ja przełamywałam milczenie) i też według niego było to normalne, a dzieliło nas 800 km. Na moje oko, to z jego strony wyraźny sygnał, że koniec waszego związku. Jak nie dał ci wyjaśnień, to raczej już niczego się nie dowiesz (chyba, że coś go oświeci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
Czyli nie odpisanie mi na list, bylo wyraznym sygnałem - "spadaj mała"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
nieodpisanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro się nie odzywa, to najwidoczniej ma ku temu jakiś ważny powód. Na twoim miejscu może ostatni raz napisałabym do niego, że takie milczenie jest dla ciebie jednoznaczne z tym, że przekreślił wasz związek. I koniec pieśni. Prawda jest taka, że jak facetowi zależy, to zrobi naprawdę dużo. Mój przyjechał do mnie do Łeby (prawie 700 km) na jedną noc :D A temu, któremu ciężko było do mnie dzwonić, równie ciężko było pokonać niecałe 80 km i w ciągu dwóch lat był u mnie dwa razy - łącznie dało to 8 godzin jego wymuszonych wizyt :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
Najgorzej, że ten jeden męzczyzna i zabiegał i potrafił prosić i przepraszać, a teraz po prostu heh przyszedł, zakończył i od tej pory milczy z jednej strony wiem, że taki ma charakter no i na pewno go upokorzyłam, a to dumny mężczyzna no nic .... ja już pisać nie będę szczególnie, że nie mamy kontaktu od miesięcy, on pewnie myśli, że juz zapomniałam jakbym nagle wyskoczyła z listem, solidnie by się zdziwił :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli od miesięcy, to chyba nic z tego... Zachowania człowieka nie przewidzisz. Nie obwiniaj siebie, zrobiłaś, co mogłaś. Chciałabyś się spotykać z kimś innym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mufffinka
Cięzko powiedzieć, spotykałam się z innymi, a nadal myslę o Nim. Mam olbrzymie poczucie winy, bo pierwsza to zakończyłam, potem chciałam wrócić, a on juz się nie zgodził. Mam jakieś przeczucie, że to jeszcze nie koniec, ale może się łudzę. Juz na pewno nie wykonam zadnego ruchu w jego stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli on, pomimo twojej chęci, nie chciał, to nic nie zrobisz. Gdyby mu zależało, to schowałby urażoną dumę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×