Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zosia_samosiaaa

nikt mnie nie lubi, nie wiem czemu - zawsze tak bylo...

Polecane posty

Gość Pani_A
Coraz bardziej utwierdzam się w tym, że jestem aspołeczna. To jest to co mnie boli. Dzięki, że mogłam się tu wyżalić :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pani A
sami swoi ;) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani_A
Do Samotna w pracyy: moja siostra również pracowała w firmie gdzie czuła się samotna. Byly tam same lwice, ktore zarabialy dobra kase i ubieraly sie markowo. Patrzac na nia tylko cos szeptaly za plecami i nosily glowy wysoko uniesione. Na szczescie poznala tam jedna osobe (jedna!) ktora byla dla niej zyczliwa. Nie zostala tam jednak dlugo, bo stwierdzila, ze brak atmosfery niszczy psychike jeszcze bardziej. Tobie jednak zycze wytrwałosci i zalezienia bratniej duszy! :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna w pracyy
hej PAni_A no cóz ja nie wytrzymałam ciśnienia i odeszłam, ryzyko ale kamień z serca spadł, mam 1 zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nuba
PRZESTAŃ KURWA NERDZIĆ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samajestem
Ja juz nie wiem co ze mna nie tak. Staram sie zdobyc przyjaciol n w szkole odchodze do kogos staram sie zagadac ale czuje ze gadam jak komletna idiotka. Wydaje mi sie ze ludzie maja mnie za idiotke. Nie wiem co jest nie tak ze mna.... przez to trace pewnosc siebie i ciagle czuje sie jak idiotka!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koralowakarolowa
Też mama ten problem co wy z tym ze nie wiem co sie ze mna stało;// Zawsze byałam energiczna i szczerą osobą moze nie jestem za urocza z wygladu bo jesatem niska i chudziutka jeszcze 2 latat temu wyładniałam i dzieki temu spotkałam wspaniałych ludzi a potem jakies chorobstwo mnie dopadło i znopwu schudałam policzki mi sie zapadły jak chodze to w kapturze bo sie wstydze! Trudno mi rozmawiac z innymi bo mnie na pocżatku ignowowali wiele miałam akcji spalonych bo coś nie tak powiedziałam ale mam kilka koleankaek takich z ktorymi da sie porozmawiac...Daltego dziewuchy widzicie tak to jest ludzie szukaja inych energiczych osob umawiają sie poza zajeciami a inne tworzą szare tło. Mysle że bez przyjmowania zapro na imprezy od xznajomnych raczej trudno jest sie wybic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani_A
Zgadzam się z Koralowakarolowa. Nie wychodząc do ludzi ciężko poradzić sobie z nieśmiałością. Bo jak macie sporo przeżyć to macie o czym gadać i gdy macie o czym gadać zapominamy o naszej nieśmiałości. Ja tak przynajmniej mam. Ogólnie uważam, że moją misją jest rozbawianie ludzi dlatego gdy czujecie się jak kompletni idioci po wczesniej wypowiedzianych słowach zawsze odreagowujcie to smiechem. Ja tak robie i jest mi lżej na duszy. Mowie przy okazji to co sama uwazam np. "dobra nie wazne to bylo glupie xd" :D Mysle, ze ludzie inaczej nas wtedy postrzegaja jak smiejemy sie sami z siebie i zauwazamy wlasne błędy. śmiech to na prawde zdrowie i potrafi pomoc nam wyjsc z najbardziej klopotliwych sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JabyczPolska
A ja mam wszystkich w dupie :D Kto mi podpadnie dostaje wpierd.o.l. xD JP na 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka.pl
Najokropniejsze jest to że wszyscy do mnie (nas?) mówią : -daj zeta -daj odpisać -dawaj ćwiczenia -daj,daj,daj... A oprócz tego mogłabym nie istnieć...Jestem niewidzialna...Ciekawe ,czy ktoś zna moje imię?Chyba tak,bez przesady.Ta samotność jest bardzo irytująca... Np.wchodzę na gg i co? Wszyscy dostępni,ale nikt nie napiszę...Nie wspominam urodzin...Tylko rodzina pamięta :( Do tego dochodzi ta nieśmiałość,brak wiary w siebie, zamknięcie z sobie,niska samoocena i w końcu depresja.Jeszcze nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki.A przyjaciele?Niby podobałam się wielu chłopakom, gadali ze mną,jeździli ze mną,wszystko ze mną...A teraz się znudzili i jestem powietrzem...Napiszę jeszcze raz : samotność dobija!!! ;( ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samajestem
akurat o urodzinach nasza klasa przypomina:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani_A
No właśnie... najgorsze jest to, że samemu trzeba innym przypominać, że się istnieje... ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam chyba podbna osobowosc
do Panny_A. Dodam,ze ludzie mnie postrzegaja jako pewna siebie, twarda. Nie wiem dlaczego? Podobno mowie to "mowa ciala". Mam pare kolezanek. Lubie zycie w tepie. Ale wychodze raz na pol roku na impreze.. Nikt mnie nie zaprasza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ODRZUCANA
Ja mam wrażenie,że jestem jakaś trędowata!!! Mam męża i cudownego synka dzięki którym czuję się chociaż trochę potrzena,bo reszta świata mnie nie zauważa.Najbardziej boli mnie to,że rodzina się ode mnie odwraca.Wcześniej było wszystko ok,dopóki nie wyszłam za mąż,najpierw przestaliśmy istnieć dla rodziny męż,a teraz moja rodzina czepia się o wszystko. Teściowa obwinia mnie za to,że mąż stracił pracę i wszystkim mówi,że jestem nieodpowiednią kobietą dla niego.Cieszę się,że mam chociaż w nim oparcie.Koleżanek nigdy nie miałam z czym było mi ciężko,ale nie wiem jak sobie poradzę z odrzuceniem przez rodzinę. Oprócz męża nie mam z kim porozmawiać. Jest mi naprawdę ciężko. Ps. JESTEM RYBĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po raz pierwszy przeczytałam wypowiedzi innych osób które idealnie określają mój problem. Nigdy nie byłam szczególnie lubiana,w każdej szkole miałam jakąś jedną koleżankę z którą się dobrze dogadywałam a dla całej reszty byłam kompletnie niewidzialna,zawsze poza nawiasem. Kiedyś mi to nie przeszkadzało,ale w wiekiem zaczęło. Na początku myślałam że to przez nieśmiałość i dlatego że nie staram się z innymi mieć kontaktu.Z czasem jednak zrozumiałam że to chodzi o coś więcej. Mnie po prostu nikt nie lubi, mam wrażenie że tak jak jedni mają moc przyciągania ludzi,tak ja mam odpychania. Teraz jestem w lo,znowu mam jedną koleżankę a reszta nie dość że traktuje mnie jak dziwoląga to jeszcze czuję kompletny brak szacunku z ich strony. Jestem załamana,chciałabym być normalną osobą,mieć więcej znajomych i przede wszystkim czuć akceptację i chociaż minimalną sympatię ze str. innych osób. Nie mam pojęcia jak ja znajdę sobie chłopaka. Czuję się strasznie kiedy widzę jakiegoś fajnego i wiem że nie ma najmniejszych szans żebym mu się spodobała. Nie przez mój wygląd ale właśnie przez to "coś" odpychającego.Teraz na początku każdej znajomości jestem pewna że będzie tak jak zawsze,czyli albo natychmiastowe albo w niedalekiej przyszłości odrzucenie. Odczuwam straszną krzywdę,nikomu krzywdy nie robię,na początku lo kiedy jeszcze miałam nadzieję że nie jest ze mną aż tak źle starałam się naprawdę żeby mnie polubili. A tu kicha jak zawsze...Jak dorzucić do tego jeszcze moją małą pewność siebie (jak tu mieć w takiej sytuacji),to że nie palę,nie piję itp to już w ogóle...Doszło do tego że nie potrafię naturalnie się uśmiechnąć jeśli nie znam kogoś bardzo dobrze.To jest chore...Nie znajduję kompletnie języka z moimi rówieśnikami.Teraz jeszcze przeczytałam Wasze wypowiedzi, że z wiekiem w ogóle Wam to bycie poza nawiasem "nie minęło". Cały czas tak macie w pracy i w innych miejscach,że zawsze prędzej czy później jesteście z boku. Ja tak nie chcę!!!!!Ale co zrobić:/ Często mam ochotę płakać,ale rzadko mi się udaje...pare dni temu jakoś udało mi się wymusić pare łez,łez wielkiego żalu i bólu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodzina
w mojej rodzinie nikt mnie nie lubi tylko moją starszą ukochaną siostre. w szkole przyjaciułka woli gadać z kolerzanką. ten świat jest okrutny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona777
nie przeczytałam wszystkiego ale co do tematu to mam dokladnie tak samo albo prawie tak. Mam wrazenie,że w moim zyciu z czasem jest coraz godzej. Do 8 roku zycia mialam taka dobra kumpele od urodzenia :P i kolegow i kolezanek ale sie wyprowadzilismy. Potem w nowym miejscu tez mialam znajomych i dobre kolezanki ale juz nie moglam tak duzo czasu spedzac bo mieszkalam w domku a nie bloku i to byla i jest mala miejscowosc (wczesniej mieszkalam w duzym miescie). No i az do gimnazium bylo calkiem ok. Potem w gimnajzium zrobili podział i trafila mi sie tylko jedna kolezanka ktora znalam i nastepnie sytuacja juz sie tylko psula. Ta kolezanka byla takim odludkiem troche i byla troche toksyczna osoba i ja przy niej stracilam chyba pewnosc siebie i jakos stalam sie mniej towarzyska. Potem liceum no i o dziwo spotkalam pare fajnych osob ale bylam juz niesmiala tak sie trafilo ze liceum bylo w innej miejscowosi i nie wiem czy to ten dystans ale nie utrzymywalismy po skonczeniu szkoly kontaktow tzn do po ok roku to juz tylko zyczenia na swita dostawalam :P Nastepny okres studia licencjackie tu poznalam tez grupke osob ale po 3 latach licencjatu tez sie znajomosci pokonczyly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a propo
a ze mnie szew sie wysmiewa i kolezanki tez lubią pokpic sobie ze mnie, wszystki jestesmy juz w wieku przedemerytalnym a taka glupia sytuacja, a szew jest mlodszy o 20 lat a traktuje mnie jak glupka, niby mnie ceni bo mam najwyzsze premie zarabiam wiecej niz inni ale to wlasnie on lubi posmiac sie ze mnie i to przy wszystkich, tak jest codziennie i widze ze coraz czesciej przychodze do domu zdolowana . nie mam odwagi odpowiedziec mu tak zeby mu w piety poszlo bo jednak to moj przelozony , ale boli jak taki mlodzik kpi sobie ze mnie i to bez powodu.czesto jestem czerwona jak malolata. i co mam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapytaj, niby zartem
czy jednak musi naśmiewać się z osoby starszej od siebie? hmm, troszkę dałaś Mu na to przyzwolenia, ciężko to odkręcić acha i zrób to "sam na sam" nie przy koleżankach powiedz, że robi się to dla Ciebie krępujące i niemiłe, że masz wrażenie, że Cię nie szanuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a propo
to by tylko pogorszylo sytuacje, on jest mowiąc delkikatnie prostolinijny aby nie powiedziec gruboskórny , lubi poobgadywac innych , boje sie mu tak powiedziec nawet w cztery oczy, pozwolilam sobie na to to swieta prawda, poprostu jestem osobą spokojną, niesmiala i nie potrafie sie bronic, a on wedlug nie jest nieokrzesany, jedna z moich kolezanek to mu kila razy tak odpowiedziala ze zamknął sie na jakis czs ale teraz od nowa jej dogryza, w kilkunastoosobowej grupie jest tylko 3 osoby ktore on szanuje i odnosi sie do nich tak jak powinien. ech ,chyba najlepiej machnąć na to ręką i ignorować to. w koncu to taki czlowiek i nie jestem odosobniona w grupie ale jedynie ja nie umiem odpyskowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona777
co do tematu to mam dokladnie tak samo albo prawie tak. Mam wrazenie,że w moim zyciu, z czasem jest coraz godzej. Do 8 roku zycia mialam taka dobra kumpele od urodzenia :P i kolegow i kolezanek ale sie wyprowadzilismy. Potem w nowym miejscu tez mialam znajomych i dobre kolezanki ale juz nie moglam tak duzo czasu spedzac bo mieszkalam w domku a nie bloku i to byla i jest mala miejscowosc (wczesniej mieszkalam w duzym miescie). No i az do gimnazium bylo calkiem ok. Potem w gimnajzium zrobili podział i trafila mi sie tylko jedna kolezanka ktora znalam i nastepnie sytuacja juz sie tylko psula. Ta kolezanka byla takim odludkiem troche i byla troche toksyczna osoba i ja przy niej stracilam chyba pewnosc siebie i jakos stalam sie mniej towarzyska. Potem liceum no i o dziwo spotkalam pare fajnych osob ale bylam juz niesmiala tak sie trafilo ze liceum bylo w innej miejscowosi i nie wiem czy to ten dystans ale nie utrzymywalismy po skonczeniu szkoly kontaktow tzn do po ok roku to juz tylko zyczenia na swita dostawalam :P Nastepny okres studia licencjackie tu poznalam tez grupke osob ale po 3 latach licencjatu tez sie znajomosci pokonczyly. Obecnie jestem na studiach mgr i niby jestem w takiej grupce dziewczyn ( trzymamy sie razem) nie sa to moje najlepsze przyjaciolki ale jest ok . ale znowu jest jedna taka osoba co gra mi silnie na nerwach. Niby udaje wszedzie mila i bardzo przyjacielska ale zachowuje wie wobec mnie bardzo nie w porzadku. Nie bede tu opisywac tej osoby. Chodzi np o takie sytuacje gdzie ja zawsze o co mnie nie poprosila spelnialam jej ze tak powiem rzadania( jesli cos mi nie sprawia problemu to lubie pomoc ludziom). Tymczasem ostatnio poprosilam ja o jedna ja bym powiedziala ze dla niej blachą rzecz zarazem dla mnie wazna i dostalam ostrego kopa, az mnie wmurowalo. Oczywiscie takich sytuacji bylo wiecej. Zaczelam sie zastanawiac czy ze mna jest cos nie tak, ale doszlam wreszcie do wniosku ze to nie moja wina ze ktos sie tak zachowuje wobec mnie i nie powinnam sobie na to pozwalać. Dodam ze na ogol ta moja znajoma sprawia wrazenie osoby lubianej, jest wygadana, udaje milą ale to wszytko pozory. Jeszcze mam nikla nadzieje ze sa jeszcze dobrzy ludzie na swiecie- nie powiem znam pare takich osob akurat to są faceci, moze przypadek. Zaczelam tez dostrzegac ze im luzie maja wiecej kasy im bardziej moga sie wyroznic zdolnosciami itp tym mniej licza sie z innymi ludzmi w naszym spoleczenstwie utarlo sie ze im czlowiek ma lepsza prace, im wiecej zarabia tym jest lepszy. Ja natomiast uważam ze ludzie sa rowni. A jeszcze mi taka mysl do glowy przyszla ...ze nawet Jezusa ukrzyżowali wiec ze tak powiem wiekszosc ludzi nie jest dobra dla innych, najczesciej jesli juz to kieruja sie jakimis korzyściami, licza ze cos dostana wzamian. Nie zrozumcie mnie sle ja nie mowie ze ja jestem lepsza od innych ale dziennie slucham jak ludzie nasmiewaja sie z innych, obgaduja itp. mam juz tego dosyc. Mam wrazenie ze jestem po prostu z nie tego swiata. Nie moge sie juz odnalesc. Co dziennie zadaje sobie pytanie po co ja tu jestem, co ja tu robie, czy jest cos wiecej? Chciala bym miec przynajmniej pewnosc ze jest tam gdzies Bóg który nas wszystkich kocha. Sory, ze tak niezbyt zgrabnie to wszystko opisalam ale musialam sie po prostu wypisać :) ... troche mi juz ulżyło nawet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona777
co do tematu to mam dokladnie tak samo albo prawie tak. Mam wrazenie,że w moim zyciu, z czasem jest coraz godzej. Do 8 roku zycia mialam taka dobra kumpele od urodzenia :P i kolegow i kolezanek ale sie wyprowadzilismy. Potem w nowym miejscu tez mialam znajomych i dobre kolezanki ale juz nie moglam tak duzo czasu spedzac bo mieszkalam w domku a nie bloku i to byla i jest mala miejscowosc (wczesniej mieszkalam w duzym miescie). No i az do gimnazium bylo calkiem ok. Potem w gimnajzium zrobili podział i trafila mi sie tylko jedna kolezanka ktora znalam i nastepnie sytuacja juz sie tylko psula. Ta kolezanka byla takim odludkiem troche i byla troche toksyczna osoba i ja przy niej stracilam chyba pewnosc siebie i jakos stalam sie mniej towarzyska. Potem liceum no i o dziwo spotkalam pare fajnych osob ale bylam juz niesmiala tak sie trafilo ze liceum bylo w innej miejscowosi i nie wiem czy to ten dystans ale nie utrzymywalismy po skonczeniu szkoly kontaktow tzn do po ok roku to juz tylko zyczenia na swita dostawalam :P Nastepny okres studia licencjackie tu poznalam tez grupke osob ale po 3 latach licencjatu tez sie znajomosci pokonczyly. Obecnie jestem na studiach mgr i niby jestem w takiej grupce dziewczyn ( trzymamy sie razem) nie sa to moje najlepsze przyjaciolki ale jest ok . ale znowu jest jedna taka osoba co gra mi silnie na nerwach. Niby udaje wszedzie mila i bardzo przyjacielska ale zachowuje wie wobec mnie bardzo nie w porzadku. Nie bede tu opisywac tej osoby. Chodzi np o takie sytuacje gdzie ja zawsze o co mnie nie poprosila spelnialam jej ze tak powiem rzadania( jesli cos mi nie sprawia problemu to lubie pomoc ludziom). Tymczasem ostatnio poprosilam ja o jedna ja bym powiedziala ze dla niej blachą rzecz zarazem dla mnie wazna i dostalam ostrego kopa, az mnie wmurowalo. Oczywiscie takich sytuacji bylo wiecej. Zaczelam sie zastanawiac czy ze mna jest cos nie tak, ale doszlam wreszcie do wniosku ze to nie moja wina ze ktos sie tak zachowuje wobec mnie i nie powinnam sobie na to pozwalać. Dodam ze na ogol ta moja znajoma sprawia wrazenie osoby lubianej, jest wygadana, udaje milą ale to wszytko pozory. Jeszcze mam nikla nadzieje ze sa jeszcze dobrzy ludzie na swiecie- nie powiem znam pare takich osob akurat to są faceci, moze przypadek. Zaczelam tez dostrzegac ze im luzie maja wiecej kasy im bardziej moga sie wyroznic zdolnosciami itp tym mniej licza sie z innymi ludzmi w naszym spoleczenstwie utarlo sie ze im czlowiek ma lepsza prace, im wiecej zarabia tym jest lepszy. Ja natomiast uważam ze ludzie sa rowni. A jeszcze mi taka mysl do glowy przyszla ...ze nawet Jezusa ukrzyżowali wiec ze tak powiem wiekszosc ludzi nie jest dobra dla innych, najczesciej jesli juz to kieruja sie jakimis korzyściami, licza ze cos dostana wzamian. Nie zrozumcie mnie sle ja nie mowie ze ja jestem lepsza od innych ale dziennie slucham jak ludzie nasmiewaja sie z innych, obgaduja itp. mam juz tego dosyc. Mam wrazenie ze jestem po prostu z nie tego swiata. Nie moge sie juz odnalesc. Co dziennie zadaje sobie pytanie po co ja tu jestem, co ja tu robie, czy jest cos wiecej? Chciala bym miec przynajmniej pewnosc ze jest tam gdzies Bóg który nas wszystkich kocha. Sory, ze tak niezbyt zgrabnie to wszystko opisalam ale musialam sie po prostu wypisać :) ... troche mi juz ulżyło nawet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapytaj, niby zartem
hmm, no to niedobrze to taki trochę mobbing ze strony pracodawcy, sprawia, że źle czujesz się w pracy albo zdobędziesz się na odwagę i porządnie Mu dowalisz, albo qzaciśnij zęby i poczekaj do emerytury :( ale szczerze współczuje 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kami_20
Ja zawsze byłam lubiana i w każdej klasie miałam takie odludki... ale stwierdzam że takie osoby są winne same sobie poprzez swoje zachowanie i wstydliwość. Mnie np: zawsze wkurzały osoby nie dbające o wygląd i za bardzo przejmujące sie sprawami nauki. Może jesteś za bardzo zamknięta w sobie? Jeżeli nie weżmiesz się w garść nie licz na to że ktoś bedzie sier Tobie podlizywał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a propo
chyba najlepiej zacisnąć zęby bo jednak mam juz swoje lata i pracy nie dostanę a w naszym zakładzie ten moj szew jest najlepszy dla pracownikow niz inni kierownicy pozostalych jednostek tamci to stosują prawdziwy mobing włącznie z wyzwiskami, w porownaniu z nimi to on jest super , tylko to jego dziwne poczucie humoru....jeszcze te parę lat wytrzymam, dobrze zarabiam a bez pracy nie da sie zyc. czasem stosuje taką metodę ze oddzywam sie do niego wylącznie służbowo i to nie rozgadując się- odpowiadam jak można najkrócej na jego pytania, wtedy zaczyna chodzić za mną i jest naprawdę miły i fajny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapytaj, niby zartem
to moze po prostu stosuj taki chłód częściej :) jesli mógłby to być jakiś sposób i nie martw się i nie dołuj :) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
u mnie tez tak było w gimnazjum byłam kozłem ofiarnym, wysmiwanym na 10 stronę. w liceum miałam 2 koleżanki do dzis tak jest. na studiach z nimim sie nie przyjaznie, gadam z ludzmi tylko o nauce. na szczescie mam męza z którym moge pogadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brzydulicha
Wiecie, jesteście normalne i bardzo wrażliwe. Tak właściwie jesteśmy... i problem w tym żeby zostać normalnymi i nie zwariować. Bo mnie się już zdarza, zaczynam na siłę unikać ludzi bo wstydzę się siebie samej i nie wiem o czym rozmawiać. W podstawówce zawsze mnie odpychano, naśmiewano się ze mnie. W domu się bili, kłócili, ja ciągle byłam ubrana w ciuchy po mamie, męskie spodnie- nie dziwię się. Jak kupiłam pierwsze jeansy- dzwony , dowiedziałam się od ojca że będe dziwką.... teraz jak mam młodszą siostre i widzę na ile jej się pozwala wiem, że rodzice chcieli żebym była skromna i przegieli, a teraz nie chcą popełnić tego samego błędu. W gimnazjum w pierwszej klasie było super, jednak jak ludzie się ze sobą zaprzyjaźnili, zaczęli się zapraszać- ja poszłam w odstawkę. W trzeciej klasie jak kłóciłam się z kolegą zaliczyłm od niego policzek. Chciałam zmienić szkołeę, ale bałam się że ludzie będa pytać dlaczego. Bywało, że gdy szłam ulicą nawet jacyś obcy ludzie (w moim wieku, czy starsi) śmieli się z mojego wyglądu, wołali "ale ryj", jeszcze teraz zdarza mi się to słyszeć...nawet kiedyś katecheta powiedział mi co obraźliwego na temat mojej twarzy... Myślałam , że może w liceum znajdę przyjaciół- ale ja nie slucham hip hopu i techno, miałam swoje zdanie- choć szanowałam i innych. Po prostu mogłam nie istnieć. Zawsze modliłam się by w czasie rozdawania zaproszeń na 18 nie zostać ominiętą... byłam na dwóch...cieszyłam się jak wariatka... Teraz jestem na studiach i nie mam wrogów, ale jak zawsze jestem wszystkim obojętna. To znaczy ze chwile pogadamy, ale tylko na temat zajec... gdy probuje lepic rozmowe o kosmetykach, ciuchach, nawet ha! o głupiej pogodzie- niegdy nie idzie Wydaje mi się czasem ze w czasach gimnazjum przebywalam w towarzystwie ludzi, ktorzy byli ode mnie o wiele starsi i teraz troche inaczej mysle, robie,czuje.... Nie umiem tez wydobyc z siebie kobiecosci. Nie wiem jak sie ubierac, we wszystkim wygladam jak gimnazjalista albo niechluj... Znalazlam jednak chłopka- wlasciwie jest troche zagubiony w kontaktach jak ja. Staralam sie o niego i to ja zaproponowalam chodzenie- to bylo w liceum, gdy zdalam sobie sprawe ze albo bede z kims albo ze soba skoncze. Okazalo sie jednak, ze to milosc mojego zycia. Choc klocimy sie dosc czesto , a on nasmiewa sie z mojego wygladu, to jednak to nie jest wredne i sie wspieramy , bardzo. I nie wiem jak on mnie znosi - bo w moim miescie z osob mi znanych , wiekszosc mnie nie lubi. Niestety zastosowalam mechanizm obronny - i bedac wysmiewana, jestem dla innych niemila. To znaczy nie chamska, ale bardzo niedostepna dla osob ktore raz mi podpadna. To taki mechanizm obronny i nie ma sie co dziwic. Ale probuje nad nim panowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honey19
Cześć. Ja również jestem nielubiana albo obojętna innym ludziom. Staram się być koleżeńska i grzeczna, jednak jestem trochę nieśmiała i zamknięta w sobie. Oczywiście potrafię się kłócić i nie pozwalam sobą pomiatać, jednak na ogół próbuję być miła dla otoczenia w którym przebywam, choć i tak jestem olewana :( Nie wiem jak do tego doszło i na czym to polega. W podstawówce miałam przyjaciółkę i kilka dobrych kumpel. Po podstawówce nasze drogi się rozeszły. Poszłam do gimnazjum, gdzie z nowej klasy nie znałam nikogo. Ale i tam jakoś normalnie się ułożyło, już w pierwszym dniu nawiązałam kontakty, z biegiem czasu poznałam klasę. Złapałam świetny kontakt z dziewczyną, która jak się okazało mieszkała niedaleko mnie i zaprzyjaźniłyśmy się. Ogólnie nie czułam się odizolowana od grupy. Po gimnazjum razem z przyjaciółką poszłyśmy do tej samej klasy liceum, więc już od początku czułam się pewnie. Niestety w liceum nie było już tak jak wcześniej. W klasie dziewczyny zaczęły tworzyć grupy, lubiane były osoby, które miały wiele do powiedzenia o imprezowaniu itp. Ja na dyskotekach prawie w ogóle nie bywam, nie upijam się co weekend i nie palę, więc nie miałam czym "szpanować", dlatego moje kontakty z większością były słabe. Ale nie przejmowałam się tym, ponieważ trzymałam się z moją przyjaciółką, która była dosyć otwartą osobą, umiała zagadać do ludzi i dzięki temu czasami pogadałyśmy z kimś. Gorzej, gdy nie było jej w szkole, wtedy na przerwach siedziałam sama. Cała "elita" szła zapalić lub gdzieś połazić. Miałam w klasie nawet przypadek dwóch przyjaciółek, które w pierwszej klasie były ciche, spokojne, dobrze się uczyły i też nikt kontaktów z nimi nie nawiązywał, jednak one chciały awansować towarzysko i w związku z tym zaczęły palić, wagarować, opowiadać o imprezach i ich następstwach i od razu zmienił się stosunek otoczenia do nich :/ Przetrwałam liceum, trzymałam się z przyjaciółką przez cały czas i to mi wystarczyło. Sprawy skomplikowały się pod koniec, gdy ona poznała chłopaka, a mnie totalnie olała. Zostałam sama, nie mam teraz prawie nikogo oprócz pewnej kumpeli z gimnazjum, z którą czasem się spotkam. Nawet na rodzinę nie mogę liczyć :( Chłopaka narazie nie chcę mieć. W moim otoczeniu ciągle pojawiają się "puści" faceci, bez większych ambicji, ich życie kręci się tylko w okół imprez, a ja nie chcę wiązać się z kimś takim. Z resztą jeśli pójdę na studia to i tak kontakty by się zerwały bo wyjadę do innego miasta. Ale rzecz jest w tym, że nie potrafię teraz nawiązywać kontaktów z ludźmi. Nie umiem nawiązać dłuższej rozmowy, nie znajduję wspólnych tematów z nikim i też nikt nie stara się rozmawiać ze mną. Zawsze zaczyna i kończy się na "cześć", ewentualnie na wymienieniu dwóch-trzech zdań. Niektórzy piszą, że to właśnie nieśmiałość i brak otwartości wobec innych jest tym problemem. I ci, którzy tego problemu nie mają mówią "zmieńcie się, otwórzcie się". Ale jak to zrobić? Gdyby to było takie proste, to chyba w ogóle nie byłoby tego wątku. Nie wiem, być może niektórzy po prostu z góry są skazani na bycie samotnymi i nielubianymi, bo przecież ja nie robię tego celowo. Myślę, że każdy, kto tu się wypowiada chciałby mieć kumpli, na których mógłby liczyć, z którymi mógłby gdzieś wyjść i swobodnie rozmawiać. Ale tego nie można ani kupić, ani mieć na zawołanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pauliśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśka
zawsze miałam problemy z ludźmi, odkąd poszłam do liceum (jestem w 1 klasie) te problemy się nasiliły. w ogóle nie mogę dogadać się ludźmi z mojej klasy (prócz jedną osobą). nienawidzę ich... dużo mogłabym napisać o nich złego, ale szkoda literek a przede wszystkim moich nerwów. ale na szczęście zmieniam szkołę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×