Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Drobineczka

Nie kocham go juz, nie wiem jak odejsc

Polecane posty

Jestem z moim facetem okolo 4 lat, po roku znajomosci wyjechalismy razem do Anglii. I zamieszkalismy razem. Bywalo roznie, orzez dlugi czas nie moglam znalezc pracy, on mnie utrzymywal, potem sie jakos ulozylo, zarobilismy wspolnie na telewizor, wszystkie sprzety do mieszkania, samochod tez mamy wspolny, wspolne oszczednosci. Razem jezdzilismy na wakacje, normalne, na swieta do domu. Rodziny zadowolone, mysla ze sie bedziemy pobierac niedlugo. On nic nie wspomina, w kieracie pracy, jak to za granica. Ja skonczylam w polsce studium rachunkowosci, jezyk angielski znam ciagle slabo, bo pracuje z samymi polakami, mamy znajomych polakow, sa to raczej jego znajomi, ktorzy go tu sciagneli. A on sciagnal mnie. Ja pracuje w pralni, zamkneli nam polowe punktow i zredukowali nam godziny, w rezultacie pracuje 15 godzin tygodniowo, wiec on mnie utrzymuje. Nie chodzimy na zadne imprezy, chyba ze do jego znajomych. Ja ciagle siedze w domu i gotuje, sprzatam. Wszystko bylo ok, dopuki sobie nie zdalam sprawy z tego, ze go nie kocham juz. Wszystko sie wypalilo. Seks machinalnie, bez zadnego uczucia, meczy mnie jak mnie dotyka, jak ze mna rozmawia. Myslalm ze mi przejdzie, ze to przejsciowe. Ja juz tak mam od stycznia i nie umiem juz tak zyc. On planuje kolejne wakacje razem, a ja juz nie chce. Na poczatku tak go kochalam, wbrew rodzicom przyjechalam tu za nim, wszystko bylo cudownie, mimo ze bywalo ciezko, nie mielismy pracy, pieniedzy, to nic, bo mielismy siebie. Teraz ja tego nie czuje. On ciagle mowi ze kocha, ja nie potrafie, Jest naprawde dobry. Do polski nie wroce, bo przed rodzina spalilabym sie ze wstydu chyba, nie utrzymam sie sama tu w Anglii bez jezyka. chyba pozostalo mi tylko pogodzic sie z losem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawosci nie za duzo
co ty za brednie opowiadasz nie jestes niewolnica amoze jestes??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem niewolnica. Po prostu nie kocham go juz, ale wszystko tu mu zawdzieczam. I nie umiem odejsc, nie wiem jak mu to powiedziec. A najgorsze jeste to, ze nie poradze sobie tutaj sama, bez niego. A do polski nie wroce, bo nie mam do czego, raczej do mieszkania rodzicow sie nie wprowadze, juz pal szesc ten wstyd, ale mieszkanie w dwupokojowym mieszkaniu z rodzicami i siostra z mezem i dzieckiem nie jest najlepszym pomyslem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie umiem wybrnac z tej sytuacji. Dlaczego milosc odeszla? :( Dlaczego tak sie wszytsko uklada? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie moje dizecko tylko siostry. Tez myslalam, zeby mu o tym powiedziec, ale jak bym mogla, on tyle razy mi wypominal, ze to dzieki niemu tu jestem, w ogole teraz nie mam pracy, tylko kilkanascie godzin tygodniowo, troche malo, zeby sie samej utrzymac. Ja naprawde mu wiele zawdzieczam. A wiem, ze raczej bym nie mogla z nim zostac. Mozeby pomogl mi wrocic do polski, ale jak podzielic rzeczy? Jak dalej zyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt_ wazny
nie wiesz jak odejsc? czy zastanawiasz sie jak przetrwasz bez niego bez jezyka w obcym kraju ? Z Twojego opisu wynika raczej ze facet raczej dba o Wasza przyszlość o wasz związek ktory dla ciebie stal sie nudny :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a w jakim miescie w Anglii jesteś?Moze jestem w stanie ci pomóc.Tez w Anglii mieszkam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawosci nie za duzo
a wczesnieuj go kochałas i tak nagle przestałas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Good love never dies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabuś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem_
Drobineczka >>>Jestem wlasciwie w podobnej sytuacji do twojego faceta Odkladam funta za funtem, swojej milosci nie widzialem 7mcy i teraz tak sobie mysle :(((( jesli w jej glowie zrodzilo sie podobne zwatpienie ? straszne !!!!!!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mam 6666
czasami myslac o swoim zwiazku , poprostu napisalas to co ja chcialam, dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabuś
Pytasz jak dalej życ.tak się nie da żyć.ja byłam w takiej samej sytuacji tyle,że z dzieckiem.Odeszłam zostawiając wszystko.Wróciłam do matki,która ciągle mi to wypominała.Teraz mieszkam sama z dzieckiem i choć jest ciężko nie załuje ,że odeszłam.Wiem,że to trudna decyzja,ale chyba najlepsza.Szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DOKLADNIE....
Dokladnie jest tak jak mowicie. Byl dla niej zadobry a rola pani w kuchni czekajacej w domu na swojego faceta jej nie odpowiada. Ksiecia z bajki niech sobie poszuka tak jak wszystkie palki za granica. Co wy macie w tych glowach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szary hgoryzont

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kachna19-20
l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kachna19-20
mam podobny problem.. jestem z chlopakiem od niespelna roku..na poczatku wszystko bylo cudownie..czulam ze to jest naprawde to..ze znalazlam swojego ksiecia z bajki.. z czasem zaczelo sie psuc.. on jest bardzo porywczy..i niewiarygonie zadrosny.. zaczely sie klotnie, akty zazdrosci..jego docinki (ktore fakt faktem byly wynikiem jego porywczosci) za ktore pozniej szczerze przepraszal.. i tak klotnia za klotnia zaczelo cos we mnie przygasac... przez jego zazdrosc zylam jak w klatce.. na tyle ze chodzenie do pracy stalo sie dla mnie przyjemnoscia..zawsze bylo z kim pogadac.. a on..na dziendobry pierwsze pytanie to czy nikt mnie nie podrywal, z kim gadalam i czy byl przystojeny..i tak dzien w dzien.. Postawilam sprawe na ostrzu noza.. chcialam odejsc..on plakal.. obiecal sie poprawic..naprawde..stara sie..widze to kazdego dnia..staje sie lepszym czlowiekiem..kocha mnie i czuje to bardzo..zawsze czulam.. widze ze mu zalezy.. wiem..naprawde wiem ze nigdy mnie nie zdradzi, nie zostawi.. potrafi byc czuly i kochajacy.. z punktu widzenia rozsadku pragne z nim zostac na zawsze.. z punku widzenia serca..JUZ GO NIE KOCHAM.. drazni mnie jego dotyk, pocalunki..nawet nie slucham gdy szepcze szczere wyznania.. nawet nie zauwazylam kwiatow ktore zostwil mi na lozku.. a seks.. modle sie o to by poszedl szybko spac..nawet nie mam na niego ohoty... On jest nieprzecietnie przystojny, dba o siebie..cwiczy...a nawet mnie juz nie pociaga.. racja, jestem w stanie przyznac ze jest seksowny, jednak nie wywoluje we mnie porzadania.. mam wrazenie ze cos sie we mnie wypalailo..poleglam na tych wszystkich klotniach..mimo ze juz szare dni minely ja juz nie czuje tego co wczesniej.. to jest naprawde dobry czlowiek..jak btym miala wypisac ceh swego idealu to on by nim byl..ale sercr mowi NIE.. pragne go znow pokochac.. obwiniam siebie o to co sie ze mna stalo... jemu wmawiam ze wszystko jest jak zawsze..ale on cos przeczowa..im bardziej go odtracam, tym bardziej chce byc przy mnie, co wywoluje u mnie jedynie irytacje.. wiem ze nie znajde juz nigdy nikogo lepszego od niego bo on jest moim idealem..wiec dlaczego sercr uschlo..co zrobic.. czy da sie to jeszcze odbudowac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona..
myslalam ze wchodzac tu znajde dle siebie jakas porade ale tu nic..u mnie tak samo..zamieszkalam z nim wbrew wszystkim i wszystkiemu, jest zaborczy i zazdrosny, nie mam juz prawie zadnych kolezanek a jak sie spotykam z nielicznymi to w tajemnicy, kazdy moj ruch jest kontrolowany.. nie chce wracac do rodzicow bo mi wstyd, nie chce odejsc bo mnie utrzymywal przez dlugi czas chociaz warunki byly srednie. czekam na jakis pretekst zeby odejscalbo chce go sprowokowac zeby to on kazal mi sie wyprowadzic. nie kocham go i w tej chwili zastanawiam sie czym w ogole jest milosc. chce byc sama i chce rozwijac to co zablokowalam na 3 lata-szkole, przyjaciol i swoja mala kariere..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olejzpierwszego
jednym slowem chcialabys zeby on cie utrzymywal... a sama chciala bys dostac robote za 15 funtow za godzine i miec mase wolnego czasu zeby walic sie z murzynami... zostaw faeta widac ze chcesz duzo nic nie dając

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska2207
witam, u mnie jest co innego .Przyjechałąm do Anglii zostawilam w domu dzieci i męża, poznalam tu kogos i wzieło mnie ale okazało sie ze nie moge liczyc na cos wiecej bo on ma kobiete w polsce mimo to dzwonil spotykalismy sie dosc czesto a po 8 miesiacach zalatwil mi prace u siebie w miescie i zamieszkalismy razem mieszkamy juz od 4 miesiecy ale nadal on ma ta kobiete ,dzwoni do niej czesto rozmawiaja ona nie wie nic o mnie ale ja juz tak nie moge po tym jak ona przyjechala do niego i musialam przenies sie do pokoju goscinego i udawac ze nas nic nie laczy nie moge sie pozbierac teraz jej nie ma ale ja ciagle ja slysze wszedzie, nie umiem odesc od niego bo kocham go ponad zycie ale to jak musze sie ukrywac i udawac jak dzwoni wychodzic z pokoju bo wlancza kamere tego nie moge znies-rozmawia z nia a mnie caluje prosze o jakakas pomoc,dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiesz jak skończyć?? Normalnie mówisz: \"wiesz co śmierdzielu - mam cię dosyć - wypierdalaj z mojego życia ty parszywy złamasie\" - i sprawa załatwiona - potem wywalasz przez okno jego majdan , zmieniasz zamki i paszoł won :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Willie_K
Witam. Gdy tak to czytam, to zaczynam watpic w ludzi. Dlaczego zawsze musimy chodzic to latwa droga, dlaczego nie potrafimy walczyc o swoja milosc. Czy ty na prawde myslisz ze to milosc? Czym sie rozni milosc od zakochania? Gdy jest sie zakochanym- nie trzeba robic nic, wszystko sie samo uklada, czujemy sie swietnie Po zakochaniu przychodzi -Milosc, ktora trzeba caly czas pielegnowac. Jezeli tej milosc sie nie pielegnuje, to predzej czy pozniej ona przeminue. Wracajac do tematu. Czy wy na prawde wierzycie, ze skoro nie potrafilyscie utrzymac swojej milosci, to bedziecie to w stanie zrobic z nastepna? Nie wierze. Pisze to z wlasnego doswiadczenia. Kobieta ktora kocham, z ktora mam 2 dzieci, mnie nie kocha. Mieszkamy ciagle razem. To pewnie tylko kwestia czasu, kiedy sie rozejdziemy. Ona -bo nie moze mieszkac z kims kogo nie kocha, a ja -bo nie moge mieszkac z kims kto mnie nie kocha. Ale na razie sie poddaje, ciagle walcze o swoja milosc. Trwa to juz ok pol roku. Jakies 3 miesiace temu dowiedzialem sie o zdradzie zony. Wybaczylem, nie przestalem kochac. Wrecz przeciwnie wydaje mi sie ze kocham bardziej. To co sobie obiecalem, to ze nie wazne czy moja zona zacznie strac sie nad poprawa naszego malzenstwa, ja bede staral sie jak najbardziej przez rok. Jezeli nawet nam sie nie uda i sie rozejdziemy, to przynajmniej nigdy nie bede musial zadawac sobie pytania- czy bylo cos co moglem jeszcze zrobic, aby uratowac nasze malzenstwo? Wracajac do pan. Nie wierze ze ta milosc zginela. Ja wiem ze ona ciagle tam gdzies jest. Na pewno nie tak mocna jak kiedys, ale ciagle jest. Teraz zalezy tylko od was, co Wy z nia zrobicie. Poddacie sie i pozwoilicie jej umrzec, albo postanowicie ja odbudowac. To nie w mojej naturze poddawac sie, nawet jezeli wiem, ze moje starania sa skazane na porazke. Rowniez mieszkamy w UK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znudziło się autorko.... Wiec żegnam - zal mi tylko tego chłopaka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sysuniaMala
Dziewczyny, tak piszecie o tych swoich sytuacjach a czy któraś z was jest w stanie w ogóle odejść od swojego partnera? bo ja mam ten sam problem.. rodziny już nas cisną o ślub.. a ja nie czuje się na siłach żeby zostać jego zona.Mało tego- niedawno odbudowałam kontakt z dawnym przyjacielem , jeszcze z liceum , który kiedyś darzył mnie uczuciem - w sumie to z wzajemnością. i pytam się sama siebie co mnie pchnęło do tego żeby ta znajomość wtedy zerwać. Serce ma swoje racje których rozum nie zna- czuje ze dobrowolnie niszczę sobie życie. :( pomocy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaniedbana...
Może i nie mam takiego problemu jak wy, ale mam chłopaka który traktuje mnie jak powietrze...już nawet nie mogłam tego znieść i z nim zerwałam, ale obiecał, że się zmieni i poprosił o drugą szanse, a ja mu ją dałam... z początku było dobrze, ale potem wszystko wróciło do normy...Mimo wszystko jak jesteśmy sami to jest fajnie, ale przy kimś to zachowuje się jakby mnie nie znał, ciągle robi ze mnie idiotkę przy znajomych i coraz częściej krytykuje...niby mówi że kocha, ale daje mi odczuć co innego. I już szczerze mówiąc jestem tym zmęczona i już mi nie zależy na nim i go nie kocham. Tylko boje się ze jak z nim zerwie to sobie coś zrobi:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znajomy problem...
Jestem z chłopakiem 4 lata, mieszkamy razem od 3 lat. Pokochałam go rozumem, a później sercem. Wydaje mi się, że kocham go, bo wiele mu zawdzięczam - jest idealny, dobry, bardzo mnie kocha i nigdy nie zranił. Ale ja szukam kogoś, pomimo tego, że jestem z nim. Chcę się zakochać i być szczęśliwa. Chcę być z kimś z miości, która nie będzie tylko przywiązaniem. Wiem, że go ranię, więc chcę zakonczyć ten związek, ale on tak bardzo cierpi, że chce mnie zatrzymać wierząc, że to się zmieni. To nie prawda... Nie mam w sobie już tych uczuć, sex z nim nigdy nie był dla mnie przyjemnością, bo od początku nie było żaru... Gdyby chociaż była namiętność, ale ja nie umiem się zmienić, chociaż się staram... Proszę o wypowiedź panów - czy chcielibyście żeby kobieta była z Wami z wdzięczności i z rozsądku? Mówię, że kocham, ale on wie, że to miłość jak do brata, ojca, przyjaciela, a nie ta inna, do mężczyzny... To straszne, ale ja też nie wiem jak to odciąć... Czy wspólne życie ma polegać na tolerowaniu siebie, czy na byciu ze sobą?! Czy są pary, które po wieloletnim życie razem czują namiętność, adrenalinę, pożądanie, emocje...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Między niebem a ziemią /
Znajomy problem... -mam bardzo podobny problem do Ciebie, sadzę, że nie powinno się zatrzymywać osoby, która już nie kocha :/ -chyba z tej drugiej strony, która chce żebyśmy zostały jest to bardzo egoistyczne...nie jesteśmy niczyimi własnościami i każdy ma prawo do szczęścia...z punktu psychologicznego - tak właśnie radzą, odejść, jeżeli oczywiście jest się tego pewnym... niestety z poradami psychologicznymi się zgadzam, ale trudniej jest to wnieść w praktykę, co mnie strasznie boli...;/ Jestem w związku 4 letnim, próbuje odejść, nie udaję mi się to ;/ i coraz bardziej się zadręczam. Kiedyś byłam pewna, że kocham, że było na sto procent uczucie, rok temu bym w życiu nie wpadła na taki pomysł, żeby odejść !!!! Jak to się stało spytacie- otóż kłótnie wszystko wypaliły, nie stało się to przez kaprys, z dnia na dzień, tylko w długoterminowym okresie czasu, zabrakło WŁAŚNIE PIELĘGNACJI MIŁOŚCI, ktoś tu bardzo ładnie powiedział, że MIŁOŚĆ NIE JEST OT TAK _ TRZEBA JĄ PIELĘGNOWAĆ- u mnie tego nie było, było więcej kłótni i jeszcze raz kłótni, teraz nie czuje nic...przeraża mnie to, mówiłam mu o tym, on mi nie wierzy, mówiłam, że zaczyna się dziać ze mną coś złego jak tylko się zorientowałam, od tego momentu minęły jeszcze ze trzy miesiące, a on nic z tym nie zrobił, starać się zaczął niedawno... jak zaczęłam regularnie mówić o rozstaniu, wczoraj PRAWIE wiem, że to śmieszne ,prawie że zerwałam , ale nie mogę przejść obojętnie, że on cierpi, zaczął płakać, co robi bardzo rzadko, potem stwierdził, że wolałby jakbym zginęła w wypadku niż żyła gdzieś obok, potem mówił jak bardzo mnie kocha , co we mnie kocha i że będzie dobrze.... Tylko pytanie który raz z koleji ma być dobrze ?? Poza tym ja nic nie czuję łatwo by było mi odjeść, jestem przerażona, że faktycznie z uczucia może nic nie pozostać.Nie wymagam już żadnych motylków w brzuchu ani namiętności niesamowitej już rok temu tego nie było, ale wtedy wiedziałam pomimo wszystko, że go kocham. A teraz mam pustkę i ponownie będzie mnie to męczyć,... Moim zdaniem osoba, która przestałą kochać, nie powinna byś skreślona, z resztą kto by chciał być z osobą, która już nie kocha i nie daję miłości, to jest oszukiwanie się nawzajem....a potem na stare lata zostaną tylko kłotnie.... Jak odejść od takie osoby ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alizeeee
Nie wiem co doradzić jak zerwać z taką osobą. ja sama mam bardzo podobną sytuacje jestem z facetem od 6 lat mieszkamy razem od 4 lat a od 1 roku na "swoim" (mieszkanie ja kupiłam, on częśc mebli) jednak nie ma miedzy nami zadnego uczucia. juz czuje to od 3 lat ale nie potrafie sie odciąć od niego nie kocham go to wiem na pewno. ciągłe kłutnie, wyzwiska doprowadzają mnie do szału, od 2 lat nie powiedział mi że mnie kocha, a jak go sie zapytałam powiedział nie. To dlaczego musimy to ciągnąc dalej nie mam zielonego pojęcia jak mówie mu że nie chce być z nim on nic sobie z tego nie robi tylko wyzywa mnie od wariatki. Jest bardzo porywczy nie można z nim porozmawiac bo odrazu krzyczy nie potrafi spokojnie porozmawiac krzyczy i wymyśla zmyślone historie i wmawia mi cos. jesli chodzi o seks hmm... moge powiedziec co to takiego od ponad pół roku sie nie kochaliśmy mam obrzydzenie do niego. Gdy mowie czasem w czasie powaznej sprzeczki (wiem ze to nie fair) ze ma sie wyprowadzić lub go wyżucze i oddam mu kase za meble lub niech se bierze je to on mowi ze sie nigdzie nei wyprowadzi ze bedzie tu mieszkał dopuki nie zdechne, a jak sie wyprowadzi to wszystko tu zniszczy ze bede miała wszystko do remontu. jedynie trzymało nas przy sobie wspolne hobby mianowicie sport (piłka nozna), i to ze mi było go zal. Ostatnio zaułwazyłam, ze ja go nie tylko nie kocham ali i go nienawidze noie moge na niego patrzec. boli mnie to ze tyle poswiecilam czecs znajomych na jego konto bo nie miałam czasu by wszystko połaczyc. czasami mam nawet wrazenie nie on ma cos z głowa bo normalne osoby nie wyzywaja swoich dziewczyn od dziw** i k*** itd. a ja nie raz kaze mu wyp********. nie wiem sama jak zrobic by go sie pozbyc i nie wiem co wam powiedziec jak to zrobic byscie odeszły. Moge wam powiedziec jedno jako rade nie wpakujcie sie tak samo z mieszkaniem jak ja jesli juz czujecie ze go niekochacie i nie chcecie z nim byc bo pozniej to jest błedne koło coraz trudniej wyjśc z sytuacji. 3majcie sie i powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beatrice6262
Kiedy zaczynają się wyzwiska, to nie ma szacunku, dla mnie taki związek jest zóry skreślony. Ja, nawet po kilku latach związku, nawet w największej furii nigdy, przenigdy nie wyzwałabym swojego mężczyzny, pomimo tego, że brakuje mi uczuć do niego i pomimo, że jestem bardzo nerwowa. Ale największy problem jest wtedy, kiedy Ty nie kochasz, a on kocha. Kiedy Ty nie kochasz kogoś, kto daje Ci 100% siebie, wiesz, że jesteś dla niego wszystkim i że stara się jak nikt nigdy. Ale mimo to nie kochasz. To jest moja największa tragedia w życiu. Zaczęło się nowe uczucie do kogoś innego, ale zabijają je wyrzuty sumienia wobec tego drugiego. Nie umiem być szczęśliwa wiedząc, że on cierpi... Nie wiem czy psycholog coś temu zaradzi, bo może podpowiedzieć 2 warianty: - zostań z nim i zbuduj to uczucie w sobie od nowa - odejdź i żyj nowym życiem oba warianty jak dla mnie bez wyjścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×