Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tygrysek1

Zakupocholizm, czy jesteś uzależniona od kupowania????

Polecane posty

i ja :( ale ja sie trzymam zasady- max ilosc szt spodni czy bluz, jak mam komplet na jeden rozmiar to juz zaczynam kupowac na rozmiar wiekszy - poluje sobie na promocje, bo ja mam jakiegos takiego pecha ze zwykle jak szukam ubranek na juz to w promocji nic nie ma. teraz wyciagnelam wlaśnie koszulki z dlugim rekawem ktore kupiłam wiosna - jak znalazl bo u mnie w sklepie nic mi sie nie podoba - same wściekłe pomarańcze z brązem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropelkowa mama:::::::
Poza tym jak kupuję to wolę taniej i więcej kupić niż drożej u mniej ;) Zawsze na allegro idzie trafić na okazję ;) Tylko ta przesyłka :D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anno, a przeczytałaś jak skończyli Spartanie? I wiesz jak eliminowali słabszych - zrzucali ich ze skarpy. Nie ma co nimi zachwycać :) Poza tym byli wzorem idealnego społeczeństwa wg Hitlera :) Ja jestem uzależniona od internetowych sklepów z art do mojego hobby, ale w bardzo łagodnej wersji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamiii
ja mam to samo ale zakupy nie sa dla mnie tylko dla malego tyle ubranek ze musze zawsze mu cos kupic mam po nim pelno rzeczy dobrze ze jestem w ciazy i prawdopodonie bedzie 2 chlopczyk wiec ubranka sie przydadza i spokojnie moge dalej kupowac :) jak bym miala dziewczynke to znacznie wiecej bym kupowala bo dla chlopcow nie ma takiego wyboru niestety :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutny shopping
Witam. Ja od zawsze miałam gdzieś tam skłonności do zakupocholizmu a potem jak zaczęłam pracować i zarabiać to jeszcze bardziej wydawałam kasę bez opamiętania. Nic nie udało mi się odłożyć. Jakiś rok temu stwierdziłam że mam zapasy ciuchów i kosmetyków na całe lata i gdybym kupowała teraz już tylko to czego naprawdę wg zdrowego rozumu rzeczywiście potrzebuję to wydając na ciuchy czy kosmetyki 100 zł miesięcznie to bez problemu zaspokoiłabym wszystkie swoje elementarne potrzeby i nawet kiedyś sobie założyłam taki górnolotny cel że będę odkładać dla siebie na ciuchy/buty/kosmetyki/biżuterię jedynie 100 zł miesięcznie. Nawet na pierwszy rzut oka to się wydawało do spełnienia ponieważ z natury jestem domatorką, introwertyczką i praca często mnie tak wykańcza że po pracy już nie mam ochoty nigdzie iść, ale gdy tylko znajdę się przypadkiem w sklepie to mimo że jestem bardzo wybredna to jakoś zawsze się znajduje coś co mi się spodoba. Niby nie chce mi się łazić po sklepach ale kiedy już ten jeden raz znajdę się w sklepie i nie daj Boże spodoba mi się na tym jednym jedynym stoisku akurat 5 rzeczy naraz to koniec Odczuwam silny przymus kupienia tych 5-ciu rzeczy. Wpadam w jakieś szaleństwo opętanie. Zupełnie jakby te rzeczy się przyczepiły do mojej głowy i nie chciały się odczepić dopóki i nie kupię. Potem jak już wrócę do domu i potrzeba zakupu i posiadania zostanie zaspokojona to najczęściej nie chce mi się tych rzeczy nawet wyciągnąć z torby. Rzucam je gdzieś w kąt! Dosłownie. Bo mieszkanie mam małe i nie mam już miejsca w szafach więc po różnych kątach mam poupychane zakupy w reklamówkach nawet sprzed paru lat!!! Tak jak napisałam jestem domatorką, introwertyczką i praca mnie wykańcza więc nie bardzo mam gdzie i kiedy wychodzić w tych nowych ciuchach. 10 razy częściej chodzę na zakupy niż na spotkania towarzyskie więc te proporcje w stosunku do potrzeb wychodzą absurdalne i chore. Nawet do pracy nie ubieram tych ciuchów ponieważ pracuję w przemyśle spożywczym w białym fartuchu. Co gorsza moje zakupocholiczne upodobania są bardzo nierównomierne. Oznacza to że będąc w sklepie potrafię kupić setną bluzkę której nie potrzebuję, tylko dlatego że bardzo mi się spodobała, a jednocześnie nie mam butów na zimę, bo nie lubię oglądać zimowego obuwia i niezwykle rzadko mi się któreś spodoba. Czyli mam np. 100 bluzek (no tak strzelam teraz bo nigdy ich nie liczyłam) i tylko jedną lub dwie pary styranych butów zimowych. Natomiast buty letnie już lubię oglądać i mam ich dużo. Mam też świra na punkcie biżuterii i to właśnie bluzki oraz biżuteria są moją największą manią i wywołują we mnie największego moralniaka. Szczególnie biżuteria, bo jest ona jak na moją kieszeń droga a jednocześnie najbardziej niepotrzebna, bo rzadko kiedy mam okazję by ją włożyć, ale kiedy mijam jakieś stoisko z biżuterią to nie da rady żebym nie zlustrowała dokładnie gablot. Zawsze coś mi się spodoba. To jest po prostu okropne. Powoli przestaje być to już dla mnie przyjemnością i przestaje być śmieszne. Nawet wczoraj byłam w jubilerskim niby po drodze wstąpiłam zajrzeć od niechcenia i zakupiłam dla siebie dwie pary ślicznych kolczyków długich i dwie pary wkrętek. Sprzedawczynie zapakowały je w ramach niespodzianki w specjalne mikołajkowe błyszczące opakowania. Zapewne myślały że kupuję te kolczyki dla kogoś na prezent... A tymczasem ja to wszystko dla siebie.. Okropnie się z tym czułam. Czułam do siebie wstręt. Kiedy wróciłam do domu to schowałam to od razu do pudła żeby na to nie patrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja jestem bizuteryjnym
zakupoholikiem :( mam z 50-70 pierscionkow i 300-500 par kolczykow, wszystkie srebrne i mozna powiedziec, ze luksusowe. Kilkanasicie par bylo naprawde BARDZO DROGICH. A wcale az tak dobrze nie zarabiam.Mam ze 30 bransoletek modulowych a la Pandora, moze nie tych koralikami za 250sztuka, ale tez nie tych tanich pstrokatych z Allegro. @ sa srebrne z kamieniami. Ciuchy tez kiedys kupowalam, zwlaszcza bluzki. I lakiery do paznokci. A na codzien ubieram sie skromnie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małamamam
Ja chyba trochę jestem, chociaż przeszłam z fazy kupowania masy rzeczy tanich do kupowania pojedynczych sztuk drogich ale takich rzeczywiście super. I muszę powiedzieć, że to się sprawdza bo jak kupiłam na przecenie 10 parę takich samych kozaków za 350 zł to potem wszystkie stały w szafie i się kurzyły, a teraz wolę kupić jedną parę za 800 zł i chodzę w nich non stop. Do tego mam bzika na punkcie szlachetnych materiałów i wszystko co kupuje musi być ze : skóry, wełny, kaszmiru, bawełny, jedwabiu itd nienawidzę poliestrów, akrylików i innych sztucznych dziadostw. To samo niestety z biżuterią: tylko złoto i srebro i kamienie szlachetne, ale tutaj na szczęście wyręcza mnie mąż :-) Moją słabością jest też allegro niestety, kupuje fajne, porządne rzeczy tylko często okazuje się że nie leżą idealnie i trzeba by je przerobić, a ja nigdy nie mam czasu iść do krawcowej i boję się , że mi coś zniszczy przy przerabianiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutny shopping
Ktoś wyżej napisał że na co dzień ubiera się skromnie. Ja mam to samo i to też świadczy o chorobliwości tej sytuacji. Na co dzień ubieram się skromnie i chodzę w jednym i tym samym! Jak to wytłumaczyć ? Argumentów jest kilka. Wewnątrz mnie jest gdzieś przekonanie że moje życie codzienne jest zbyt szare, zbyt ponure, zbyt brutalne, zbyt ułomne, zbyt brzydkie abym miała na siebie wkładać te moje złowione na zakupach "perełki", bo wszystko co kupuję musi być piękne i wyjątkowe, ale moje prawdziwe życie, moja codzienność już takie nie są. Te rzeczy po prostu nie pasują do tego świata jakkolwiek to nie brzmi :( ale tak właśnie to odczuwam. Kupując te rzeczy tworzę sobie gdzieś tam w głowie swój własny perfekcyjny świat który pozostaje tak naprawdę tylko iluzją, marzeniem. Kupując te rzeczy kupuję niejako swoje fantazje o idealnym życiu. Oprócz tego jestem w sumie wiecznie czymś zajęta no i kiedy pojawia się okazja aby gdzieś wyjść i ładniej się ubrać to wtedy się okazuje, że mimo dużej ilości rzeczy nie mam obmyślonego żadnego zestawu żeby wszystko ze sobą idealnie grało, wiecznie czegoś brak aby ta układanka miała ręce i nogi, a to spodni, a to paska, a to torebki w odpowiednim kolorze itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutny shopping
witam to znowu ja Ostatnio zaszłam w ciążę i tab bardzo źle się czuję że od miesiąca dwóch nie wychodzę prawie nigdzie, nawet na zakupy nie mam ochoty. Już zaczęłam się cieszyć że to bardzo dobry objaw u mnie że nie mam ochoty po tych sklepach chodzić. Ja już dawno zauważyłam ze najlepiej dla mnie nawet nie przekraczać progu sklepu, bo nie wiem wtedy co tam jest. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Tylko niestety ostatnio zaczęłam siedzieć bardziej na necie i z nudów przeglądać sklepy internetowe i allegro i już czuje że coś mnie bierze. Najgorzej jak spodoba mi się coś co ma cenę z kosmosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×