Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dobra Urszula

mąż mnie wyzywa

Polecane posty

Gość gość
Nie wiem czy ten temat jest jeszcze aktualny,ale ja mam podobny problem...jestesmy razem 5 lat a po ślubie 6 miesięcy...od ślubu zaczęło się wszystko psuć...mamy 10miesiecznego synka. Mój mąż czasami mówi do niego na przykład jak nie patrzę gdy sie bawia,ze chodz synku bo mama nie chce na ciebie nawet spojrzec...bola mnie takie rzeczy przeciez on dobrze wie ze dziecko jest dla mnie wszystkim. Bardzo czesto sie klocimy...gdy gdzies wychodzi nie odbiera ode mnie telefonu albo mowi ze za chwile bedzie...ostatnio wyzwal mnie pierwszy raz a mianowicie jestem dla niego p********ą rurą,powiedział ze to w nerwach. Bardzo mnie to zabolało. Staram sie przeciez zeby wszystko bylo dobrze,owszem nie dam sobie wejsc na glowe i gdy jest klotnia to nie siedze jak mysz pod miotłą... Chyba trace kontrole nad tym wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To są chorzy ludzie, problemy mam identyczne: K***Y, W*********J, CIĄLE COS ŹLE ROBIĘ.... mamy dziecko 15mies. nawet do niego powiedział 2 razy S*******NKU - BRZYDZĘ SIĘ TYM I NIM PO TYM... ojciec jego taki sam jest a nawet gorszy. Tak bywaja dobre chwile, ale szystko dla niego jest złe, jedziemy autem wyzywa klnie, jest tak dosłownie ze wszystkim i wszystkimi. Widzę że jest dużo takich facetów... obleśnych świń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie w życiu jest prosta zasada, wybrałeś sobie taką czy inna drogę, kontynuujesz ją bo nic innego aktualnie nie robisz - więc szkoda czasu, bo życie jest jedno a czas mija - a więc starasz się by każdy dzień był jak najlepszy. Bo skoro i tak tkwisz w związku którego chcesz czy nie chcesz, to chyba lepiej ten czas starać się przeżyć jak najfajniej się da niż leżeć i się użalać tym samym przyczyniając się do tego by ten twój czas który mija był beznadziejny. Wiesz że jest kredyt w banku, nie chce ci się spłacać, trzeba porobić opłaty, o jak strasznie się nie chce, no ale mówisz sobie muszę, wstajesz i dobijany przez własnego partnera drążysz, wracasz zjebany jak pies, baba się kłuci z dziećmi chociaż prosiłeś straszyłeś błagałeś groziłeś by tego nie robiła bo sobie nie życzysz by taka atmosfera panowała w domu, w domu nie posprzątane, nie ma co liczyć na to że twój partner też dzisiaj włożył siebie w wasze życie i o jakiejś kolacji niespodziance zapomnij, a ona umiera bo nie może pójść do lekaża chociaż ją praktycznie do niego wyrzucasz. Nie no spoko dzieci same sobie robią kolację jedno ma 9 drugie 4 lata, spoko położysz je spać opowiesz bajkę, tylko gdyby ona jeszcze tak nie dawała znać pojekując że umiera. Patrząc na to z kurwicy ukrusza mi się kawałek jednego z zębów które muszę zagryzać w tym samym czasie udając najszczęśliwszego ojca przy dzieciach. Ona im nigdy nie może opowiedzieć bajki, ciężko jest być jej miłą. Jest opcja da się nią sterować, można ją namawiać i tak dalej, i tak dalej, nagradzać jak dziecko bawić się w teatrzyk i dusić w sobie kurwice. Ale do kurwy nędzy skąd ja mam brać na to siłę jak sam sobie z naszymi problemami ledwo radzę, kiedy któś przyjdzie do mnie i zemną porozmawia, kiedy to ja otrzymam z kogoś strony wsparcie, kiedy to ktoś zrobi kolację żeby mnie pocieszyć. Zawsze wygląda to tak że jak ja się rozchoruje to ona musi się rozchorować dwa razy bardziej. I żyj z takim człowiekiem. Pozdrawiam mojego przyjaciela który w momencie ślubu żartował "Chciałeś Panią to teraz zapierdalaj na nią". Poza tym to bardzo fajna dziewczyna, tylko że brak jej kompletnie silnej woli, ma słomiany zapał, i wiecznie woli zwalać winę na innych, jeżeli nie umie czegoś zrobić znaczy że jest to dla idiotów. I to jest w niej nieuleczalne, ja dostałem wrzodów, nerwicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może powód tych kłótni jest gdzieś pomiędzy wami ? Może też trochę winy jest po waszej stronie ? Staracie się tą sytuację jakoś analizować w inny sposób niż z punktu świętej racji "Ja jestem ofiarą" ? Wydawało mi się że jestem odosobnionym przypadkiem, bo też zbyt często źle traktuje swoją żonę, chociaż wcale tego nie chce, po prostu jej zachowanie kompletnie wyprowadza mnie z równowagi. I też tak samo jak wy mam często noce gdzie się kładę i marzę o tym żeby się już więcej nie obudzić, bo już zwyczajnie nie mam siły, tak mnie to wszystko dołuje że często sypiam po dwie godziny na dobę. Z mojej strony wygląda to tak że moja żona nigdy nie stara się zemną rozmawiać,dzieci rosną, sprawy są coraz poważniejsze, a z jej strony możemy co najwyżej porozmawiać o fejsbooku, i jakichś kompletnych pierdołach. Nie jest zainteresowana wcale naszą przyszłością, do tego stopnia że czuje się jak bym miał kolejne dziecko. Po parunastu latach związku dopiero co nauczyła się jakoś sprzątać, dopiero po milionie kłótni o to, bo wcześniej o ile ja nie posprzątałem bałagan był dosłownie po kolana, w jednej szufladzie żywność skarpety i narzędzia. Ona nie rozumie czemu jej się czepiam, przecież już się poprawiła, omija kilka drobnych faktów jak na przykład to że dwa lata wcześniej zdecydowaliśmy się razem że zainwestuje w jej pracę otwierając jej dosyć spory lokal by mogła się realizować w zawodzie którego się podjęła. Z góry zaznaczałem że jest to przedsięwzięcie które obciąży mnie na skraj wytrzymałości, i potrzebuje w tym jej wsparcia. Zaangażowałem w to masę znajomych, przez pierwszy rok zarywałem praktycznie codziennie noce do czwartej by pozałatwiać wszystkie formalności, i gdy już wszystko było na ukończeniu niestety musiałem się wycofać, bo nie miałem już siły ciągnąć tego na siłę sam. W ciągu dwóch lat tak zaniedbała swoją działalność że straciła wszystkich klientów, nie chciało się jej poświęcić nawet dwudziestu trzydziestu minut dziennie na prace nad firmą, nadmieniam że przy zarobkach z klienta 150-300zł/godzina. Utopiłem w tym dwa lata ciężkiej pracy, i fundusze za które kupił bym sobie działkę pod dom o którym marzę od dziesięciu lat, zamiast tego mam o dwa zęby mniej i stracony czas. Pannie nie chciało się nawet zadzwonić do architekta gdy prosiłem bo nie miałem na to czasu, przecież dzwoniłam ale nie odebrał - i tak ze wszystkim jest. Doprowadza mnie to do niemiłosiernej k***icy. Rozumiem boi się nie chce interesów prowadzić ok, wystarczy powiedzieć, zamiast dalej brnąć i robić zemnie durnia. W końcu się w*******m powiedziałem dosyć tego, nie będę cię uszczęśliwiać na siłę, nie chcesz to jak dla mnie możesz iść myć podłogi, sama się martw o swoją pracę, ja nie mam siły wszystkiego za ciebie załatwiać od zusu przez wizytówki ulotki po pchanie cię cały czas do przodu. I nie jest tak tylko z biznesem, tak samo jest i było zawsze z łóżkiem, naszym życiem i rozmowami. Ona po prostu na nic nigdy nie ma ochoty jakoś specjalnie wielkiej. Nawet na to by spróbować zorganizować nam zabawę wspólnie z dziećmi, żebym to ja musiał o takich rzeczach myśleć... Jest to po prostu osoba tak leniwa umysłowo że nie mam do niej siły. Jej się nie chcę pomyśleć ona woli pooglądać rozmowy w toku, fejsbooka. Na litość boską też jestem osoba leniwą, ale w takim niezorganizowaniu żyłem jak miałem piętnaście lat a nie po trzydziestce. Dzisiaj doskonale rozumiem że jak chce by było lepiej to muszę ruszyć własną d**ę. 9 letnia córka lepiej od niej ogarnia, ma zły humor, to wstanie poszuka nam filmu, zrobi kolacje i ponakręca wszystkich żebyśmy razem zjedli coś obejrzeli, imponuje mi tym bo to się nazywa charakter. Ale moja żona potrafi jeszcze podczas takiej kolacji mieć do małej pretensje jakieś że coś nie takiego ma na sobie, czy coś źle zrobiła, no aż bym takimi momentami chciał jej z miejsca strzelić płaskiego, jak można tak się zachowywać, bo ja jak widzę że te biedne dziecko dla którego nikt nigdy niema czasu jest w stanie przełamać doła i się ruszyć to aż patrząc na to muszę się czasem powstrzymywać żeby mi łza nie pociekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby chciała mnie zostawić, mówiłem porozmawiajmy o tym na pewno się dogadamy jeżeli ty się w związku zemną źle czujesz i będziesz z kimś bardziej szcześliwa bo nie mogę patrzyć jak się męczysz, ale nie ona mnie bardzo kocha. Czasem się zastanawiam czy ona to robi specjlanie by mnie na śmierć zamęczyć czy poprostu jest taka głupia ? A z drugiej strony głupia nie jest bo jak chce potrafi sobie radzić lepiej niż nie jeden facet, tylko tu jest mały problem jak jej się chce, bo u niej wszystko jest chciała bym - w formie marzenia żeby się zrobiło samo, chciała bym mieć płaski brzuch, proszę bardzo bieżnia stoi, ale biegać już się nie chcę. Gdyby jej się tylko chciało trochę bardziej... zdobyli byśmy razem dla siebie cały ten wymarzony świat, a często jest tak że wszystko jest w zasięgu ręki. Nie nawidzę wymówek - ludzie całe życie powtarzają co im potrzeba by być szczęśliwymi, by coś zrobić, do tego by się starać nie potrzeba pieniędzy, kultura i miłość, fantazja, zaangażowanie, nie potrzebuje monet, a jest warta o wiele więcej. Więc może drogie panie trzeba czasami spojrzeć na siebie trochę bardziej krytycznie, i zacząć traktować męża jeszcze lepiej niż samemu chciało by się być traktowanym, może to wy go wielokrotnie zwiodłyście, może nie dajecie mu poczucia własnej miłości, przestańcie rozliczać go z tego co wam daje on a co zabiera, podajcie się a nie stawiajcie jak gwałceni chłopcy, kochajcie z całego serca, zaskakujcie, dawajcie do zrozumienia że bo kochacie z całych sił, i to nie na dzień dwa trzy, postarajcie się naprawdę go pokochać całym sercem, bo tylko największy s******l wtedy was odrzuci, i zrozumcie że mąż nie zmieni się z dnia na dzień. To on zazwyczaj musi się mierzyć na codzień z całym światem, a powrót do domu powinien być za waszą sprawą dla niego rajem, a nie katorgą, bo on ma siłe wysłuchiwać jak bardzo się zmęczyłyście pisząc notki na necie i oglądając pół dnia fejbooka, że się umęczyłyście bo sobie zrobiłyście jedzenie, i wyprałyście sobie rzeczy, że mogłyście się bawić z dzieckiem. No tak bo on jest baranem co musi na was robić, bo nie ma prawa do szczęścia, bycia kochanym i szanowanym. I czemu on się na mnie denerwóje, przecież powinien wrócić zmęczony z pracy, i odciążyć mnie, żeby na koniec uśpić mi dzieci bo mnie głowa boli, a jak chce seksu to przecież są strony p***o, jak mnie kocha to przecież powinien mi służyć. Przecież on ma obowiązek płacić za to bym mogła się nim wysługiwać, najeść się, nie posprzątać i mu marudzić. Podsumowując są różne przypadki - ale w większości same doprowadzacie facetów do szaleństwa - bo po prostu jakaś część z was myśli w specyficzny sposób. ( Tylko i wyłącznie o sobie - jak dziecko - pierw rodzice mieli obowiązek mnie niańczyć teraz ma obowiązek mój mąż. Gdybym myślał w ten sam sposób to wygonił bym żone z dziećmi do jej rodziców, niech sobie sami radzą, a ja biegał bym codziennie z inna panną do łóżka.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego sie godzicie na takie traktowanie?Nikt nie powinnien byc tak traktowanymTakie zycie to udreka .Zbierzcie w sobie sily i zostawcie ta patologiczna polowe.Bo takie zwiazki was zniszcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eaaaa
Do gościa który ma leniwą żonę. Ja jestem kobietą, której mąż stworzył tak idealny świat, tak piękny że aż nie mogę nawet sama naładować sobie komórki. Chodzi mi o to że wszystko za mnie robi. Od początku mi to przeszkadało i nie lubiłam tego. Walczyłąm z tym. Ale była ta walka tak trudna ze wręcz niemożliwa do wygrania. NIe będę się rozpisywać więcej, chcę tylko zwrócić uwagę na ważną rzecz: mianowicie my kobiety jesteśmy bardzo często zaradne i samowystarczalne. Ale nie możemy tego wykorzystać i wdrożyć gdy mąż całkowicie odbiera nam inicjatywę i wszystko chce za ns robić. Mózg nieużywany obumiera jak każdy inny mięsień. Z czasem prosta czynność staje się nie lada wyzwaniem. Podsumowując: zarówno kobiety jak męszczyźni bijcie się w własne piersi "moja wina" i zacznijcie od siebie - jaki jest wasz udział z zaistniałej sytuacji, patologii. Ja właśnie tak zrobiłam. Tzn zrozumiałam że przez lata dawałam na to przyzwolenie - z wygodnictwa, z lęków nieuzasadnionych że nie poradzę sobie z własnym biznesem, tym BARDZEJ ŻE MĄŻ UTRZYMUJE MNIE W TYM PRZEKONANIU. Ale czas z tym skończyć. I nic mu nie powiem - żeby mnie nie powstrzymywał przypadkiem. Wezmę się w garść i zmienię tą chorą sytuację, będę bardziej pewna siebie, będę bardziej zadowolona z siebie i będę wolna ( w sensie duchowym) a tym samym zyska na tym nasz związek ponieważ wszystko cokolwiek zrobię czy powiem będzie wychodziło ode mnie szczerze i bez lęku a nie z poczucia jakiegoś obowiązku osoby na utrzymaniu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eaaaa
...wiem Ze wiele jest w tym wszystkim mojej winy. Najgorsza jest bezczynność i przyzwolenie na krzywdę i patologię i w ogóle na całe zło. Wtedy ono triumfuje niestety.. Polecam książkę : " Jak mówić nie, które umacnia małżeństwo." Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam jak ktoś chce pogadać to proszę napisać na mój email, jestem w podobne sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneckowa
hej mam faceta kocham go bardzo bardzo mocno ale mamz nim problem kiedy sie zdenerwuje lub ja go zdenerwuje zaczyna mnie wyzywac o najgorszych ze jestem p******* k***a szamta a potem sie zachowuje jakgdyby nigdy nic***przeprasz amoi ze to sie nie powtórzya i tak potem jest to samo co mam zrobic bo nie wiem juz nie chche rozstawac sie bo kocham go bardzo mocno popimo wsyztsko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam tez mam ten problem jestesmy malzenstwem zaledwie ponad dwa lata mamy syna moj maz mnie wyzywa od jakich sie da oraz grozi jak nie zrobie tak jak on chce mieszkamy z jego rodzicami wiec ja nie mam nic do powiedzenia ja tylko musze chodzic do pracy i zajmowac sie domrm moj maz nie pracuje i ciagle wychodzi do kolegow a ja mam 24 lata tez bym chciala sie z kolezankami spotkac lub z siostrami albo mama ale nawet do nich mi nie wolno jechac z synem jakvmowie mu ze sie wyprowadze z synem to on i jego mama mowia ze sama tak a dziecka mi nie dadza co mam robic nie mam sil jak by tego malo to nie caly rok po slubie mnie zdradzil wybaczylam mu bo kazdy zasluguje na druga szanse ale teraz sie zastanawiam czy dobrze zrobilan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąz nie pracuje i jeszcze podskakuje? Zabierz dziecko i jedź do rodzicow jak twój maż pójdzie do kolegow. Teściowej powiedz, ze idziesz z dzieckiem na spacer. Wnieś do sądu sprawę o alimenty, bo ojciec musi łożyć n utrzymanie wlasnego dziecka. Jak się bedzie migał od płacenia to pozbaw go praw rodzicielskich a alimenty dostaniesz z funduszu alimentacyjnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z dnia na dzien zostalam bez grosza x z tego co wiem w uk jest pomoc socjalna x problem kobiet, ktore daja soba pomiatac lezy w nich a nie w katach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem szczerze,że nigdy nie byłam w związku ,w którym ktoś mnie źle traktował-w sensie wyzywał ,poniżał itp.Nie wiem jak to jest ale też nie potrafię sobie tego wyobrazić....bardzo współczuję wszystkim tym kobietą ,które to spotyka...walczcie nie jesteście śmieciami!Gdy wychodziłam za mąż,powiedziałam do swojego faceta,że jeśli mnie raz uderzy-będzie to jego pierwszy i ostatni raz...Moja mama doświadczyła przemocy (mnie i mojej siostrze tego oszczędziła-po prostu odeszła z dwójką małych dzieci).Zawsze wpajała nam ,że musimy mieć swoją godność,mamy swoją wartość i nikt nie może nam tego zabrać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odejść ? tak ja też miałam wiele razu chęć, ale dawałam kolejną ostatnią szansę i co, dalej wyzwiska. Co jakaś sytuacja sie pojawia, jakiś problem, który trzeba przegadać to ja zawsze jestem wszystkiemu winna, to ja jestem debilem, jestem niedoj****a, p**********a. Wieczne takie wyzwiska. Ja też tego psychicznie nie wytrzymuje, bo nawet nie wiem czy niedługo będę mogła się we własnym domu odezwać, bo jestem przecież niedoj****a i nie ma ze mną o czym gadać, ja go nie obchodzę. Ale co w takiej sytuacji z mieszkaniem kupionym na kredyt i 29 lat spłacania, bo synek to i tak by przy mnie został.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najgorsza_ja
Łatwo poradzić komus: "Odejdź, zostaw go" Ale gdy samemu się to przeżywa jest inaczej. Ja gdybym miała pieniądze od razu bym odeszła...wynajęłabym mieszkanie (bo mieszkamy w domu prawnie należącym do jego rodziców - oni mieszkają w innym) i stać by mnie było na opiekunkę...Marzę o tym. Gdybym wygrała w lotto choć 100 tys..Boże....mogłabym godnie żyć...Aktualnie jedyne wyjście to zostawić dzieci...bo z nimi nie mam szans....za 1200zł nawet z alimentami nie dam rady...jak wynajęcie mieszkania kosztuje od 1000 zł/m-c ..a jedzenie, rachunki, ubrania...itp...juz nie daje rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najwazniejsze by kobieta byla niezależną finansowo,zadbana,miała przyjaciół i rodzine która stoi za nią murem i w każdej chwili pomoże,ma gdzie wrócić to wowczas facet nie jest taki mądry i nie cwaniaczy .Jeśli nie ma kasy,pracy ani rodziny która by jej pomogła to wtedy jak jest chamem będzie sie znęcał.Moja przyjaciółka tak ma męża chama i żadnego wsparcia od rodziny.Inaczej bylo gdy jej ojciec byl za granica i forsę dawał dla niej,dzieci,na nowy dom .Jak ojciec zachorował,matka jej prace straciła i maja finansowe kłopoty to mąż tez zaczyna pokazywać rogi. Nigdy nie wiadomo z kim sie wiążemy tak naprawdę.I nie ma gdzie pójść w razie czego bo mieszkanie rodzice zamienili na mniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ble_ble_w_dupke
Przecież w związku to ile facet zarabia nie jest najważniejsze. Dla wielu kobiet tak, dlatego wpadają w takie związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem niezależna finansowo, od lat słucham wyzwisk męża, mamy jedno dziecko, wiele razy chciałam odejść a słyszę tylko "Mamusiu, a gdzie Tatuś?, kiedy wróci z pracy?" i serce boli. I znów muszę to znieść, wziąć na kark. Wczoraj usłyszałam, że jestem niedorajdą, która nic nie umie, dyplom ukończenia studiów kupili mi rodzice, mamy niezgodne charaktery, a na dodatek mój mąż mnie nienawidzi! Dziś z popuchniętymi oczami przyszłam do pracy. Cały czas mam gdzie wrócić, rodzice wiele razy to powtarzają. A ja trwam. Czasem nie wiem dlaczego. Może po to my mieć oparcie, w razie czego odezwać się do kogoś, liczyć na kogoś. Choć mało tego oparcia mam na co dzień. Ale trwam, jak głupia idiotka. Jestem w kropce, ani w lewo, ani w prawo. Czasem mam tego wszystkiego dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga po przejsciach
Czesto wybieramy takie zwiazki'ze wzgledu na dziecinstwo.nie mielismy poczucia bezpieczenstwa'spokoju'wybieramy to samo'bo to znamy'w tym nauczylismy sie funkcjonowac.trzeba zdawac sobie sprawe z tego'powtarzac sobie ze jestesmy wartosciowe i xe jak kazdy czlowiek zasluguje na uwage.najgorsze co moze byc to w takich warunkCh decydowac sie na dziecko.bedzie cierpialo'a w przyszlosci bedzie samo takim katem albo ofiara.trzeba szukac pomocy'i mowic o swoich problemach bliskim osobom.pomoga.jak nie ma sie sily do odejscia'isc na terapie psychologiczna,i nigdy sie nie poddawac'czas tak szynko mija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŻonaMęża2015
Jak tak czytam niektóre posty, to tak jak gdybym czytała biografię swego życia ... nie bije ale wyzywa, trudno mi powiedzieć kim już w tych słowach nie byłam. Jeśli coś się w domu popsuje to ja to zrobiłam, to może być tylko moja wina - inna opcja nie istnieje. Jeśli coś ugotowanego przeze mnie wg niego jest np. za słone, a wg mnie jest ok - to, to jest za słone a ja napewno się do tego nie chce przyznać. I choć tego samego dnia deser kupiony ze sklepu wg niego również jest słonawy to oznacza tylko jedno - zbieg okoliczności ... Pretensje o wszystko ... o niedokończone sprzątanie, bo nie masz prawa być zmęczona. Wszystko musi grać jak w zegarku szwajcarskim, nie chińskim ;) Gdy ja wracam z pracy to zawsze wracam przecież wypoczęta, bo ja to napewno w pracy jak w sanatorium mam, właściwie co ja w biurze mogę robić ... siedzieć, plotkować i kawę pić. Za to mi ponoć płacą :D On - nie, on przychodzi zmęczony i nic już nie musi robić. Zaprowadzić dziecko do przedszkola, odebrać po pracy (i to na tzw. wariata, bo masz ograniczony do min. czas) zakupy, codzienne gotowanie, pranie, pracowanie - wg niego to takie proste, szybkie, łatwe i przyjemne. Nawet zamieniłby się ze mną ... gdyby nie musiał dojeżdżać do pracy 10 km. To nic że ja samochodu nie mam i robie to na pieszo. Napewno źle organizuje sobie to wszystko. Łatwo powiedzieć weź rozwód, odejdź, idź do psychologa ... to nie takie prosteee, gdy się jest kruchą istotą, która potrzebuje miłości i która o miłość chce walczyć. To nie takie proste. Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny w podobnej do mojej sytuacji. Mam nadzieję, że los się jeszcze do nas uśmiechnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojjj mój mąż jest wojskowym. Mam 1,5 rocznego synka. Myślałam, ze coś się zmieni, na lepsze... lecz jest coraz gorzej. Wyzywa mnie przy małym od idiotek, szmacir, tepych debili i nieudaczników. Serce pęka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka 2
Też dziś ryczę, oczy spuchnięte, całą noc nie spałam, a w pracy (nauczyciel) powiedziałam że "to alergia na krem". 20 lat po ślubie i już wiem że TO się nie zmieni, jest tylko gorzej. Mąż mundurowy zarabia na rodzinę, kredyt we frankach na jeszcze 20 lat. Nie mam gdzie iść! Nikt nie uwierzy mi jak on się zachowuje, dla znajomych milutki. Telefony nosi przy sobie, a wcześniej tego nie robił, podejrzewam że może mieć kogoś. Ja jestem kurwą, pierdoloną suką itd. Nie daje rady, kupiłam dziś tabletki bym mogła zasnąć. Może czyta jakaś narzeczona, dziewczyna która się waha.., nie wiąż się z facetem do którego masz jakiekolwiek wątpliwości. Ja uśpiłam swoja intuicję. Żałuję ze przed ślubem nie poznałam lepiej jego mamy i ojca, mój mąż powiela to co jego ojciec robił matce! Widział jak ojciec poniża matkę, wyzywał i bił. Dziś są nadal razem! choć teść z racji wieku jest spokojniejszy. Niestety mój 15 letni syn też nie będzie dobrym mężem, nie widzi czułości i szacunku, tyko wyzwiska, popychanie. Do mnie syn mówi np. " wynoś się z pokoju cioto", wszystko jest na nie, słucha tylko męża, z nim gra, ogląda filmy. Jestem na przegranej pozycji... bo kocham i wymagam: posprzątaj, wyłącz komp i poucz się, idź się umyj i idż spać... i nic! Gdy zwracam się do syna on milczy, gdy nalegam odzywa się "czego". Żal mnie ściska za gardło, bo nie pozna jaka powinna być rodzina. Mój tata nigdy nie podniósł ręki na mamę. Wiem, że inne rodziny są normalne, żałuję że zaufałam mężowi choć przed ślubem przyłapałam go na bardzo poważnym kłamstwie i wtedy powinnam odejść. Może inaczej bym się zachowała i próbowała wcześniej odejść, ale jestem wierząca i trwam w tym chorym małżeństwie, wierząc że może na starość będzie lepiej. Pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj partner rowniez zlee mnie traktuje, mowi ze to moja wina, ze go prowokuje..., nie chce go zostawic, chce zeby sie zmienil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasze przyzwyczajenie.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając wasze problemy odważyłam się napisać o swoich... Otórz dzisiaj mam 27 lat. Zaszłam w ciąże w wieku 16lat i jestem szczęśliwa że jestem mamą... Ale problem leży w moim mężu ... Jestem jego włanością , nie mam koleżanek, znajomych. Dla niego przez wszystkie lata jestem w domu i wychowuję dziecko i tylko to należy do moich obowiązków... Jestem pozbawiona bycia człowiekiem... Nie mam szkoły ponieważ nie miałam możliwośi skończenia gdyż mój mąz uważa że nie jest mi potrzebna ... A praca nawet nie wchodzi w gre... Wychodze z domu tylko wtedy gdy musze i przy tym muszę informować męża gdzie jestem i za ile będę z powrotem w domu... Muszę o wszystko pytać gdyż zrobię coś źle to jestem wyzywana od najgorszych.... Na wszystko patrzy nasze dziecko ale on tym się nie przejmuje.... Od rodziny jestem odseparowana , a jak dochodzi już do odwiedzin to muszę udawać że wszystko jest ok... Moi rodzice mają go za wzór do naśladowania,no bo jaki to dobry mąż -tak twierdzi moja mama...Nie moge nic zrobić bo się boję a na dodatek jestem w 3 miesiącu ciąży... Ni chcę takiego życia i wiem że jak nawet postanowie to zostawić to i tak przegram.... Pomórzcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż też mnie wyzywa, ubliża mi, gdy wpada w szał nie panuje nad sobą, potrafi krzyczeć, że mnie zabije, że jestem kur...ą i szmatą, że to moja wina, bo go prowokuje, że sama stwarzam problemy. Na wszystko patrzy nasz 4-letni syn, który nie opuszcza mnie na krok, bo boi się, że coś mi się stanie. Mąż niby mnie przeprasza, ale tak naprawdę uważa, że nic złego nie zrobił i to ja do tego doprowadziłam. Nie chcę z nim być, ale mam trudną sytuację, nie mam rodziny, muszę poczekać, aż moje dziecko dorośnie, a póki co siedzieć cicho i udawać, że jest ok. Nie chcę niczego ratować, wiele razy powiedziałam, że nie chcę już z nim być, że ma się wynosić, ale on nic sobie z tego nie robi. Marzę o tym, żeby sam mnie zostawił, tymi wyzwiskami i obelgami zniszczył wszystko co między nami było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewka 2
Dziewczyny jesteście młode, uciekajcie. To straszne że rodzina, mama uważają, że on jest ok. Ale to dodaje mu siły i w swej głupocie myśli że jest naprawdę dobrze. Młode jesteście,,,,,,,,, co z tego że w ciąży, dostaniesz na dzieci i siebie alimenty od niego i nie musisz mieć rozwodu. Idź do prawnika, w urzędach dadzą poradę za darmo (niektóre dni i chyba w miastach powiatowych), poczujesz się pewniej. Młode jesteście....... nie zasłużyłyście by całe życie tak wyglądało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×