Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam dode w duszy

czemu decydujecie sie na dziecko jak nie macie mieszkania i pracy?

Polecane posty

Gość DJFG
Młode mamy puszczalskie bezmózgi? Najczęściewj to niedoświadczone, naiwne dziewczyny, które wpadaja z pierwszym partnerem. A POWYżSZYM mianem okreslilabym raczej autorkę topiku. Musi mieć niezły przebieg i doswiadczenie jak wtym "podeszłym'' wieku nie ma jeszcze dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra...
Przepraszam bardzo ale baaaardzo rzadko zdarza się tak, żeby dziewczyna np 24 letnia, nawet po studiach miała już dobrze płatną pracę, mieszkanie i była na tyle samodzielna żeby zapłacić sobie za wesele i zdecydować się na dziecko. Dla mnie logicznym jest, że w starcie zawsze pomagają rodzice! - biedni czy bogaci - nie istotne. Jeśli nie są leniami to i biedni sobie poradzą. Dlatego nienawidzę karierowiczek, które do 35 roku życia czekają na dziecko, bo "robią pieniądze", a potem płaczą, że dzieci mają chore, a na spacerze ludzie mówią "jaki ładny wnuczek". Prawda jest taka, że gdybyśmy chcieli analizować to NIGDY nie byłoby odpowiedniego czasu, bo zawsze jeszcze coś. Tylko chcę być dobrze zrozumianą. Nie popieram wpadek bezmyślnych 16-latek, dziwek itd., ale nie uważam, że żeby zdecydować się na dziecko trzeba mieć już wszystko poukładane (swoje mieszkanie, praca). Jest 9 miesięcy na to, żeby sobie poukładać życie - tylko oczywiście trzeba mieć wsparcie.... I nie rozumiem rzucania się z wyprawianiem wesela na siłę jak się na to niema. Są ważniejsze wydatki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkk..
Dziwki nie zachodzą w ciążę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szokia
wiecie ze moja znajoma(tznaczy znałam ją) zwariowała psychicznie, wyszła za byłego księdza i urodziła córkę której po półroku odcieła głowe z bezsilonosci czy jak niewiem.Chora nie wie co robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra...
Mam ciocię, która w wieku 45 lat zdecydowała się na pierwsze dziecko! Na szczęście urodziła zdrowe... ale baaardzo dużo ją to kosztowało. Mało sama nie zeszła z tego świata. Jest kobietą, która do wszystkiego doszła sama, ma mnóstwo kasy, dobrze wygląda, a na dziecko zdecyodwała się bo ma 27-letniego faceta. (Swoją drogą nie podoba mi się taki układ, ale to jej życie). Z tego co wiem, nigdy nie miała parcia na bycie matką. Piszę to po to, żeby pokazać, że ile ludzi tyle historii życiowych. Ale wiem też, że teraz mówi, że drugi raz by tak nie postąpiła. Urodziłaby duuuużo wcześniej, zamiast ciągle pracować poznawałaby ludzi i wcześniej znalazła "odpowiedniego" faceta. Jak sie jest normalnym człowiekiem, bez patologii, to zawsze się wszystko układa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra dlaczego az
nienawidzisz Mialam dzieci po 35 , nie chodzilo mi o robienie pieniedzy, tylko o kompletna niezaleznosc i samodzielnosc. To byl moj wybor, taki mam charakter. Dzieci zdrowe,ze znakomitym startem ( to nie tylko pieniadze). nie zmarnowaly go, sa swietne wyksztalcone, samodzielne - tak je wychowalam, kochamy sie wszycy bardzo , jestem szczesliwa i nie zaluje swojej decyzji. Ale kazdy postepuje, jak uwaza, troche tolerancji w obie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra...
A ta dagarowska to tak pieprzy, że ciężko to czytać. Te jej wypowiedzi o tym, że dziecko na kolonie będzie jeździć i, że nie będzie mu musiała niczego odmawiać i, że chce mu dać chleb z kiełbaską a nie cukrem... pfff śmieszne to trochę bo nie ma nic wspólnego z tym kiedy urodzisz to dziecko. Moi rodzice mieli mnie już w wieku 21 lat (są do dziś razem i będą do końca), mieszkaliśmy długo u babci, dwa razy do roku jeździłam na wakacje za granicę (mimo, że zarabiali normalnie w zwykłym zakładzie pracy-w sumie to plus bo tam jest zawsze dofinansowanie, więc niewiem czy tak dobrze jest wychodzić na "swoje"), a chleb z cukrem jadłam dobrowolnie (bo dzieci tak jedzą), a nie lubię kiełbasy (mimo, że zawsze była). Ja mam 24 lata (5 miesiąc ciąży), studia skończone, praca jest (obecnie chorobowe) z której mnie nikt nie zwolni, co chwilę dzwoni telefon z propozycją kolejnej, mieszkam jeszcze z rodzicami w swoim pokoju, w którym mieszkam od dziecka, a mój tata wraz z tatą mojego faceta remontują nam mieszkanie. Żyć nie umierać. Jak mówiłam wcześniej wolę w ten sposób, niż za wszelka cenę udowadniać całe życie, że ja jestem samodzielna, a potem się obejrzeć za siebie i stwierdzić, że moje rówieśniczki jeżdżą w wózkach z... wnukami. Wszyscy się u mnie cieszą i nie ma napięć typu co teraz będzie tylko wszyscy zakasali rękawy i byle do przodu. Jak się ma wsparcie, miłość i zrozumienie to ZAWSZE się ułoży - nie ma innego wyjścia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra...
To "nienawidzę" to słowo pokierowane bardziej frustracją z wypowiedzi dagarowskiej. Przepraszam za nie całą resztę. ja mogę zrozumieć jedną i drugą stronę, pod warunkiem, że ktoś drugi nie biadoli takich głupot jak ona. Ja naprawdę niemam nic do nikogo, ale ona próbuje właśnie udowodnić nam młodym, że rodzenie dzieci przed 30 to conajmniej zbrodnia bo dzieci będą zagłodzone, niedopieszczone i w ogóle nieszczęśliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna wypowiedź rzuciła mi się
w oczy że niby "późne dzieci" wstydzą się rodziców nie bądźcie śmieszne wpadnięte młode mamuśki! ja jestem takim dzieckiem moi rodzice pobrali się w wieku dwudziestukilku lat ale mama urodziła mnie w wieku 38 świadomie, po osiągnięciu w życiu pewnych rzeczy - mieszkanie, pewna praca, odpowiednia ilość czasu dla mnie itd. i jestem z tego bardzo zadowolona dzięki temu miałam spokojne, dostatnie dziecińśtwo (nie chodzi tu o luksusy ale o tzw. godne życie), teraz mam wykształcenie i sama zaczynam życie zawodowe - bez stresu, bez przymusu, bez nędzy moi rodzice żyją sobie fajnie na emeryturze, mogę liczyć na ich pomoc finansową możecie mnie nazwać wredną rozpuszczoną egoistką - proszę bardzo ja wiem jedno - mojemu dziecku chcę zapewnić dokładnie takie samo życie jak moje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dożyjesz...
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kgfgl
a ja wstydziłam sie starej matki. Moze to śmieszne ale dzieci tak rozumują. Przyszłam na swiat w czasch gdy pierwsze dziecko rodziło się przed 25 r. zycia. Moja mama miała 37. Niektóre babcie były w jej wieku. Zazdrościła innym dzieciom młodych mam. Dzeciaki chcą być dumne ze swoich rodziców, a wygląd ma dla nich duże znaczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kgfgl
a jeszcze jedno. Pamiętajcie, ze na dziecko trzeba łożyć aż do usamodzielnienia się im jest starsze tym koszty większe. zakładając że urodzicie gdzieś w okolicach 40-tki to czeka was tyranie min. do 65 roku życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna 5X83
do jednej wypowiedzi rodzice jak jestes teraz w wieku 20-paru lat pomagaja ci finansowo??? toz to niedopuszczalne!!! jak mozesz naciagac rodzicow zeby cie w tym wieku utrzymywali, to ty ich powinnas utrzymywac... sorki za ironie, ale jak dziewczyna z dzieckiem korzysta z pomocy rodzicow to jest be, a jak dorosla baba bierze na imprezy itp. to wszystko ok. kurcze, najlepiej zeby rodzice kopneli coreczke w zadek bo im linie przeciagnela:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój brat beż się chyba wstydził...chociaż rodzice dobrze wyglądaja, ale widać, że są starsi niż inni, trudno nie zauważyć różnicy 20 lat :D On jest 7 lat starszy od mojej córki i zazdrościł np. że my z córką słuchamy sobie głośno tej samej muzyki a jego mama tylko marudzi : ścisz te wrzaski ... i takie tam... to jednak zbyt duża różnica wieku Oczywiście różnie bywa, ale jednak ja bym nie chciała ... No i może mój synek też tak kiedyś powie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kgfgl
Studia kończy sie w wieku 24 lat, a obowiązek alimentacyjne wobec dzieci istnieje az do usamodzielnienia si ę (max 26 lat)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kgfgl
a w praktyce dorosłe dzieci mieszkają z rodzicami pracują i praktycznie mozna powiedzież że tez sa na utrzymaniu rodziców bozarobione pieniadze wydaja na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiula27.
Niejedna 34 latka lepiej wyglada niz 20 bez kasy i ubrankach z bazaru,teraz sie rodzi po 30!!!!!!!!!!tez moglabym w 20 ale bidowalabym i niemiala na mleko i z mamusia w pokoju dzieki wole byc starsza mama a zapewniajaca byt.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może lepiej ubrana
ale wygląda starzej niestety :) a znam tez 40 w ubrankach z bazaru i 20 świetnie ubrane :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablablaaaa
A czemu miałabyś bidować? W wieku 20 lat spokojnie można iść do pracy :) No chyba, że ktoś ma lenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna 5X83
czy ktos mi to wyjasni, dziewczyny chca zapewnic swoim dzieciom jak najlepszy start, ale jak ktos inny zapewnil to swojemu dziecku to juz jest cos nie tak, bo ono samo sie nie dorobilo. ja mam sie wstydzic, bo sama nie zarobilam na swoje mieszkanie, bo skonczylam studia, z dzieckiem, z minimalna pomoca ze strony ojca, przysylajacego standardowe alimenty, bo nie mialam nikogo do pomocy przy dziecku... i moze jeszcze tego, ze znajac swoja sytuacje zdecydowalam sie swiadomie na V roku studiow na drugie dziecko, nie majac pracy... oh, jakze sie wstydze, ze moj "pryszczaty" maz nadal ma na na mnie chrapke po czterech latach zwiazku i trzech malzenstwa. wstydze sie tez, ze moje dziecko na sniadanie jada kangusy lub nesquiki, chleb z czekolada lub dzemem, albo parowki, ze do obiadu smarze jej ryby frosta, bo innych jesc nie chce, ze pije kubusie lub pysie, ze zabawki kupuje jej z fisher price'a, ze ma cala polke ksizeczek. normalnie zyje w ubustwie, karmie ja suchym chlebem i doprowadze na samo dno, bo moj poziom to nawet na rynsztok nie zasluguje... maz zasowa jak glupi od rana do nocy, zeby nas utrzymac i jedyne na co nas faktycznie nie stac to jakiekolwiek wyjazdy, choc nie uwazam, zeby to mialo wplyw na rozwoj naszego dziecka, no ale przeciez moje dzieci beda kradly, cpaly i mialy rodzicow alkoholikow bez wyksztalcenia... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arleen
Dziewczyny dlaczego tak generalizujecie? Młoda matka = zła matka. :O Ja urodziłam jak miałam 24 lata. Z moim chłopakiem byłam w związku od 6 lat. Pobralismy się. Dostalismy w prezencie slubnym od moich rodziców duzy kawałek zimi kilka kilometrów za miastem. I mogliśmy go sprzedać i kupić mieszkanie w miescie albo wybudować na niej domek. Ze wzgledu na dziecko zdecydowalismy sie na to drugie... Obecnie synek ma 1,5 roczku. Dom kupilismy i postawielismy z przeniesienia, wyszło taniej... Po generalnym remoncie wyszedł naprawdę fajny i przytulny 2- pietrowy dom z duzym ogródkiem, gdzie Mały ma swój basen, piaskownicę, i mini plac zabaw... Wszytko to ze wspólnych oszczędnosci bo bedąc jeszcze parą kilka lat z rzedu jeździlismy razem na wakacje za granice (ja na 3-4 miesiące a mąż na 1,5 m-ca bo juz wtedy miał stałą pracę w Polsce) i odkładalismy wspólnie zarobione pieniadze + to co udalo nam się uciułać w kraju. W ciagu tych 6 lat uzbierała się ładna sumka. :) Obecnie mam 25 lat i siedze z dzieckiem w domu. Mam to szczęscie, że mam talent i mogę sie realizować zawodowo nie odzierając się tym samym z uroków macierzyństwa. Pracuję dla wydawanictwa i maluję ilustracje do książek (głownie dla dzieci) i dodatkowo drabiam sobie malując portery na zamówienie... Mam z tego naprawę dobry pieniadz. Mąż ma 30 lat i pracuje w Policji w stopniu oficerskim i też przynosi do domu godziwą (jak na Polskie warunki) wyłatę. Nie żyjemy w luksusach ale nie musimy dziubać i kombinować, by nam starczyło do piewszego... nie musimy sie głowić za co zapłacić rachunki... co wiecej udaje sie nam jeszcze odłozyć pieniadze i wpłacać miesięcznie synkowi na fundusz powierniczy... Dziecko ma wszytko czego potrzebuje... i zabezpieczenie materialne i kochajacych go nad zycie rodziców. I żyby nie było... jedyną pomoc finansową jaką dostalismy od moich rodziców to owa ziemia na której sie pobudowalismy ale to był prezent slubny... Od tesciów nie dostalismy nic... Zresztą nie potrzebowalismy finansowej pomocy... świetnie dawalismy sobie radę sami. Co do opieki nad dzieckiem to obie babcie aż sie palą do opieki nad wnukiem (bo dla jednej i drugiej to narazie jedyne wnuczątko)... Korzystamy z ich checi pomocy i raz w miesiacu podrzucamy ktrórejś synka i idziemy do kina czy na koncert... Częściej nam nie trzeba bo oboje z natury jestesm domatorami. Nie zamienialabym mogego życia na żadne inne bo czuję sie usatysfakcjonowana i spełniona... jako kobieta, matka i jednostka pracujaca. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że autorka już nie wróci
Pokazała swój poziom i została adekwatnie podsumowana. Z czym tu wracać? Z czym do ludzi? Teraz trzeba ładnie się wycofać po angielsku i poczekać aż topic spadnie w czeluście Kafeterii. Autorko, nie będę się powtarzać w kwestii Twojej osoby. Też myślę, że próbowałaś podleczyć cudzym kosztem jakiś własny kompleksik. Pewnie sama uważasz, żeś w wieku już... powiedzmy, że nie nastoletnim, a jeszcze nie masz pierwszego dziecka. Więc próbowałaś ośmieszyć młode matki, żeby podnieść siebie. Niestety chyba tylko we własnych oczach. Co do chwalenia się idealnym mężusiem i wykształceniem, to już Cię chyba podsumowano. Nawet najbardziej cudowny mąż może kopnąć w dupę, życie jest zaskakujące. Co do wykształcenia... cóż, jeśli rzeczywiście je posiadasz, to wstyd dla polskich uczelni, że oprócz poziomu wiedzy nie wymagają jeszcze elementarnego poczucia klasy, taktu i wrażliwości. Kobiecina z magla ma ich więcej. Może jeszcze co do Twojego rzekomego bogactwa. Nie wiem, jaką miarą je mierzysz, ale jeśli miarą tego, że Cię stać na pomidorki, szynkę i klocki Lego... Może wyprowadzę Cię z błędu - to nie jest bogactwo, to jest poziom elementarny. Więc co zrobisz, jak Twój mały, materialistyczny narcyzek, którego sobie wychowasz, zacznie od Ciebie wymagać rzeczy, na które jednak nie będzie Cię stać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×