Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

swirek_82

Szybki ślub, coraz bliższy rozwód

Polecane posty

Gość varicella
Powiem tyle - to jak zachowuje sie twoja żona to wcale nie jej wina, macie malutkie dziecko, tzn. niedawno rodziła, może ma depresje poporodową, a taka może trwać miesiącami, nie potrafi odnaleźć się w nowej roli, życie ją trochę przygniotło. Daj jej trochę czasu, na seks również może nie mieć ochoty takiej jak wcześniej albo wcale. Pomyśl, cały czas sama z dzieckiem, bo ty w pracy, może się czuć opuszczona. W takiej sytuacji trzeba rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać.Najprościej jest uciec. Być może jest na to wszystko za młoda, zbyt niedojrzała - no i co z tego? Jest już za późno na takie dywagacje, bo jesteście rodziną.Weź kartkę i podlicz wszystkie plusy i minusy, nazwij naprawde swoje uczucia.Jeśli teraz okażesz swojej żonie wsparcie i serce to może się za to kochać do konca zycia .Nie rób tego dla niej, dla dziecka , ale zrób to DLA SIEBIE. Życzę powodzenia i trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak to jest
Fnanana "Nie ma nic gorszego niż dysfunkcyjna rodzina i małżeństwo utrzymywane "bo co ludzie powiedzą"" - jest ! Dwudzieslojednoloatka , ktora zostawil facet z maym dzieckiem !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak to jest
O malzenstwo trzeba sie starac , walczyc dzien po dniu a nie nogi za pas i do innej !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka inna laska z poludnia
kurde, jakie to niesprawiedliwe gowniara ma kochajacego, ciezko pracujacego meza ..ktory znosi wszytsko, nawet toze mu zona penisa nie dotyka. ja bym robila wszytsko w seksie, uczucia umiem okazywac, a meza jakos brak.. kolejny dowod na to, ze nie warto byc dobrym dla facetow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAM TAKIE PYTANIE
Do swirka_82 --> --> czy mógłbyś mi, bardzo Cie proszę, wytłumaczyć, co takiego w niej widziałeś, że zdecydowałeś się z nią być? Sam napisałeś, że jest chłodna, nie okzauje Ci uczuć, jest egoistyczna, niezbyt pali się i wczesniej także nie paliła się do pracy, w łóżku nie dba o Ciebie, tylko Ty jej dogadzasz, a ona - jak napisałeś - "brzydzi się dotknąć Twojego penisa..". Co Ty w niej widziałeś??? Pytam, bo mam dokładnie odwrotne cechy charakteru i chciałabym komuś okazać uczucie i troszczyć się, i spełniać w seksie, a nikt tego nie chce. I próbuję dociec, co takiego robię źle? Co powinnam zmienić, żeby ktoś chciał przyjąć ode mnie wszystko to, co mam do ofiarowania... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co w niej widziałem? Nie była rozwydrzoną małolatą. Z wyglądu żadna jakaś tam laska. Ładna, spokojna, normalna dziewczyna. Wydawało mi się że ma poukładane w główce. Zaimponowało mi też to, że nie poszła ze mną od razu do łóżka. No później niestety okazało się że ma jeszcze w głowie głópawki. Ja rozumiem że jest młoda, że wszystko za szybko się dzieje - dla mnie również, ale w takiej sytuacji trzeba się otrząsnąć, szybko dorosnąć i stawić czoła życiu. Od samego początku staram się ją wspierać, pomagać. Jak po porodzie miałem 2 tygodnie urlopu, w każdą noc i dzień ja wstawałem do dziecka, przewijałem i podawałem jej żeby go tylko nakarmiła (nawet co pół godziny), kąpałem i zajmowałem się nim. No ale urlop się skończył, a poza tym nie mogę wszystkiego za nią robić. Pomagam jak mogę, ale ona tego chyba nie docenia. Pracy niestety nie rzucę. Nie chce jej ot tak zostawić samej z dzieckiem. Cały czas rozmawiam, staram się żeby było dobrze. Jestem cierpliwy, ale do czasu. Dziecko ma już 7 miesięcy. O depresji poporodowej chyba nie można tu już mówić, z resztą ona już to chyba przeszła. Często była zapłakana, mówiła że nie da rady. Uspakajałem wtedy najpierw dziecko, potem ją. Ktoś napisał tu że takie młode dziewczyny po przejściach są dojrzalsze niż te, którym w domu było dobrze. I chyba się z tym zgodzę. Mówi że mnie kocha, podobam jej się, mój charakter i nie wyobraża sobie życia z innym. Każdy jej mówi że trafiła na dobrego faceta i ma duże szczęście. Może rzeczywiście jestem za dobry. Czuje się jakby złapała dobrą partię. A skoro wzięła ze mną ślub i mamy dziecko, to będę z nią już zawsze i nie musi się starać. Kiedy w ciągu dnia nie mamy dla siebie za dużo czasu, kładę się koło niej chociaż na chwile (bo większość czasu spędza w łóżku) żeby ją przytulić, porozmawiać i co?... Patrze jak ogląda telewizje. A seks?! Jak raz na tydzień to jest dobrze. Ona oczywiście chce żebym był jej wierny i wogóle. Nie jestem egoistą i wiem że nie jest jej łatwo, dlatego cały czas staram się ją wspierać. Mówie jej co mogłaby zmienić żeby między nami było lepiej, że małżeństwo trzeba pielęgnować, ale do niej to jakby nie docierało. Jak pytam co jej we mnie nie pasuje, co przeszkadza, drażni, odpowiada że wszystko jest OK, tylko za często zwracam jej uwagę i czuje się wtedy jak małe dziecko. Ale kto ma to robić. Nikt nie zna nas lepiej jak my sami. Chyba lepiej jak ja jej powiem że coś robi nie tak, niż ma to wytykać ktoś inny. Przestałem zwracać uwagę, jak robiła jakieś głupoty zaciskałem tylko zęby i siedziałem cicho. To jednak też nie pomagało. Dzisiaj po raz ostatni porozmawiam z nią poważnie. Powiem jej dosadniej że nasz związek jest poważnie zagrożony. Może wtedy to do niej dotrze i w końcu się ogarnie. Jeszcze raz dzięki dla tych którzy mnie rozumieją i tych, co krytykują. To też daje mi dużo do myślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
==> Do kobiety, która jako ostatnia zadała mi pytanie: Prześlij mi swój numer GG. Może pogadamy, oboje wymienimy się doświadczeniami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak..
proponuje skorzystać z terapii rodzinnej. Dziewczyna sobie nie radzi z tym wszystkim, jest jeszcze za młoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taksobieja
popieram wypowiedź powyżej. Skoro jest tak źle to powinniście się udać do jakiejś poradni. Ale najpierw musisz jej uzmysłowić że jest źle. Porozmawiać otwarcie. Tak jak ktoś napisał, małżeństwo to nie zabawa. Bywa różnie. I nie należy od razu się poddawać, tylko walczyć. Aha, nie spodobało mi się stwierdzenie Kay: "facet ktory zrobil jej dziecko (...)". Kay, facet sam nie robi dziecka, do spłodzenia potomstwa potrzeba dwóch osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest gorzej świrku
jest znacznie gorzej Świrku z tobą niż opisujesz, i to z Tobą a nie twoją młodziutką żoną. Napiszę wprost, okazujesz się wyjątkowo niedojrzałym facetem, i to facetem zapatrzonym w siebie, chociaż pewnie tak nie uważasz W ostatnim poście przyznałeś się że codziennie twoja żona otrzymuje od ciebie porcję krytyki, wytykasz jej, naprawiasz ją czy raczej urabiasz według swojego widzimisię , takie postępowanie - przejmujesz nad nią kontrolę i swoim niezadowoleniem naginasz ją do swojego wyobrażenia - jak strasznie musi się ona czuć, i pewnie nawet nie uświadamia sobie co się dzieje. To ty potrzebujesz psychologa, terapii i wsparcia kogoś kto byłby w stanie uświadomić ci na czym polega dojrzałość faceta, na czym polega prawdziwe życie w małżeństwie. Sorry że ci tak powiem - ale jesteś niedojrzłym chłystkiem , wydaje ci się że wiele robisz, bo podasz śniadanie do łóżka, postrofujesz żonę i parę groszy przyniesiesz do domu. Wielka krzywda facetów gdy pojawia się dziecko, ona zajmuje się dzieckiem zamiast swoim mężem, zazdrość o dziecko, ma być seks na pierwszym miejscu i chodzi tylko o seks, z twojego penisa ma zrobić fetysza, penis najwyższy autorytet, penis uwielbiany najpiękniejszy (stań przed lustrem i popatrz na swojego penisa , wygląda jakoś tak....jakby ohydnie, nieprawdaż? wypij porcję swojej spermy, no i jak ci smakuje? Tak samo smakuje kobiecie........raczej ohyda, nieprawdaż?) I czego ty oczekujesz od 21 - letniej dziewczyny, czyli prawie dziecka ???(miotającego się w nowej strasznie trudnej rzeczywistości małżeńskiej i rodzicielskiej) . Ty uważasz że dajesz jej wsparcie? Jako rozwiązanie kryzysu widzisz ucieczkę? Jasne , problemy zamieść pod dywan, dziewczynę zostawić niech sobie radzi z dzieckiem i całym życiem, bo panicz pójdzie się bawić Myślisz że w innym związku będzie inaczej? To ty jesteś problemem,zacznij zmieniać siebie , ale najpierw dorośnij. Wziąłeś na partnerkę dziecko , sam jesteś życiowo niedojrzałym i nieodpowiedzialnym góóóówniarzem to teraz stań się mężczyzną i przejmij odpowiedzialność. Aleś wymyślił rozwiązanie kryzysu - myślisz że rozwód jest rozwiązaniem? dla kogo będzie lepiej? Dla ciebie bo chwilowo obowiązki będziesz mieć z głowy? (myślisz że z inną nie będzie kryzysów?) Dla żony i dziecka? Po co się żeniłeś? Po co spłodziłeś dziecko , ty niedojrzały niedorostku? Nie jest prawdą że dziecku będzie lepiej, lub żonie będzie lepiej, a nawet że tobie będzie lepiej. Tu otrzymałeś wiele rad od młodocianych tak samo niedojrzałych i nie znających życia ale za to egoistycznych osób (rady- rozwiedź się, zostaw ich , myśl tylko o sobie i swoich przyjemnościach ), te rady bardzo ci są na rękę, bo ty szukasz alibi aby zwiać ze zmniejszonym poczuciem winy, a najlepiej winę przenieść na partnerkę, lepiej się poczujesz ,nieprawdaż??? Niepojęte dla mnie że od młodziutkiej dziewczyny oczekujesz intymnych działań do których normalne kobiety dorastają z czasem w miarę wzrostu miłości intymności i zaufania...............ale są też młode , przechodzone i dostatecznie zepsute aby świadczyć w seksie wszystko bo grają rolę dla swoich celów........o takie doznania ci chodzi? idź do psychologa, idż na terapię, do księdza jeśliś wierzący, rozmawiaj z ludźmi starszymi którzy wiedzą co to jest codzienne życie w małżeństwie...................wreszcie wejdź na ścieżkę dorosłości i szukaj swojej części winy, to ty masz się zmienić. A ty co? Stracisz żonę i dziecko i do końca życia będziesz żałować bo na każdego przychodzi czas refleksji , więc i na ciebie przyjdzie, przyjdzie czas że nie będzie ci dobrze ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie poddaje się, dlatego nadal jesteśmy razem. Kocham ją. Wiele zaakceptowałem i nie uważam żebym był zapatrzony w siebie. Wiem że nie jest jej łatwo. Na pewno częś winy leży po mojej stronie, zdaję sobie z tego sprawę. Nie wytykam jej błędów na każdym kroku. Sam nie jestem idealny, ale staram się dopasować, u niej tego nie widać. Dla niej potrafiłem zostawić kumpli, życie jakie prowadziłem, uspokoiłem się i stałem bardziej odpowiedzialny. Może jej zajmuje to więcej czasu, dlatego czekam. Seks nie jest też dla mnie najważniejszy, ale ważny. Oboje zauważyliśmy że po takich czułych chwilach, między nami panuje zupełnie inna atmosfera. Przez moją pracę nie mamy zbyt wiele czasu dla siebie i w naszym związku brakuje czułości. Dla mnie również to wszystko za szybko się stało, ale staram się temu sprostać i pomóc przejść przez to mojej żonie. Tego że czasami zwrócę jej uwagę, coś podpowiem, nie uważam za nękanie jej. Wiem że opieka nad dzieckiem jest wyczerpująca, ale bez przesady. Dziewczyna całymi dniami leży przed telewizorem. Cały czas słyszę tylko jak się nudzi. Nie domyśli się żeby posprzątać, zrobić coś w kuchni. Leży tylko na łóżku, dziecko obok i tak cały dzień. Na nic nie ma czasu. Mieszkamy z moją babcią. Ona sprząta w całym domu, gotuje obiady, robi zakupy. Ma już ponad 70 lat i jej też nie jest lekko. Moja żona nie domyśli się żeby cokolwiek pomóc. Znam kilka młodych matek, dużo rozmawialiśmy i wiem że tak nie powinno być. Moja siostra sama wychowuje syna. nie przewala się całymi dniami na łóżku, tylko zajmuje się nim. A to posprząta, ugotuje obiad, wyskoczy po zakupy. Nie jestem dla żony jakimś tyranem, ale chcę żeby trochę się zmieniła, dorosła. Wiem że potrzebuje czasu, ale jak przez ponad rok nie widzę żeby się chociaż starała coś zmienić, to głupieje. Stało się, jesteśmy małżeństwem, mamy dziecko, ale oboje ponosimy za to odpowiedzialność. Ja czuję że jestem z tym wszystkim sam. Czy tak powinno być...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lizak na patyku
Swirek, mylisz sie...napisales w ktoryms z postow ze depresja poporodowa juz powinna przejsc...wlasnie, schematy, w innym poscie, ze inne matki to robia to czy tamto...znowu schemat...depresja poporodowa z najgorszych przypadkach moze zamienic sie w chorobe psychiczne jezeli nie jest leczona...inne matki to inne matki, a Twoja zona to Twoja zona...rozumiem ze wszystkiego i za wszystkich nie mozesz robic, oczywiscie ze Twoja zona powinna wziac sie w garsc, ale ona moze nie umie, po prostu nie umie...jezeli bedziesz jej wytykac cokolwiek (naucz sie z nia rozmawiac, to jest sztuka...wiem) to bedzie efekt zupelnie odwrotny, bedzie bunt...najlepiej byloby dla Was pojsc po rade do specjalisty...powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jej sie po prostu nie chce. Przed porodem też za bardzo do niczego nie garnęła się, ale nie musiała. Rodzice robili wszystko za nią. Dużo z nią rozmawiam, przyznaje mi racje, wie że powinna się trochę ogarnąć, ale jakoś jej to nie idzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×