Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

bardzo_załamana

chłopak narkoman jak pomóc?? błągam

Polecane posty

siema wszystkim... mam bardzo smutny problem wiec pomyslałam ze moze tutaj ktos mi pomoze... a wiec...moze zacznijmy od poczatku... opowiem wam moja historie;/ dodam moze ze ja mam 15 lat a on 16 krecilam z jednym chlopakiem, ktory ma problemy z narkotykami...a mianowicie jara od 10 roku zycia... on cos do mnie ten teges...wszystko bylo ok... nie zdawałam sobie sprawy jakie narkotyki są straszne...po poł roku zakochalam sie w nim na zaboj... kiedy prosił mnie o chodzenie... powiedziałam albo ja albo marycha (bo \"tylko\" to jara) nie myslałam ze to jest takie straszne jak jest w rzeczywistosci i z czasem głupia dcałam mu przyzwolenie raz kiedys na imprezce...chciałam mu jakos pomóc ale nie dał se przegadac... ostatnio kiedy wyjechałam do ciotki na 1 głupi dzien tak sie zjarał ze nie wiedział co robi i napisał mi o tym... skonczyłam z nim!... wkoncu on wolał to gowno ode mnie a obiecywal... ;(;( teraz normalnie gadamy... ale on robi mi na zlosc mowiac kiedy to on nie mial jarania...kocham go... on podobnio mnie tez.... nie moge patrzec jak on chodzi zaj**any tj spalony....nic mu sie nie przegada probowalam tyle razy... on twierdzi ze moglby w kazdym momencie przestac... tyle ze to jest za bardzo fajne.... najgorsze jest to ze ma takie j**niete towatrzystwo... nie wiem co robic... jego rodzice o tym wiedzą ale co mogą mu powiedziec jak on im zagrozi ze jak go wyslą do monaru to sie powiesi.... juz nie wiem jak z nim gadac... prosze pomozcie mi... moze ktos jest/ był w podobnej sytuacji... co mam mowic... jakich argumentów uzyc... na innych forach radza abym sie nie przejmowała zostawila go...( jak on jest w potrzebie ja tak nie umiem trzeba byc czlowiekiem... chce mu pomoc),zeby udac sie do poradni... np do monaru i pogadac z terapeutami...czy to dobrze... czy moge w noim wieku?? mowia ze jestem wspołuzalezniona.... juz nie wiem co mam robic ... rosze bardzo Was pomocy....;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak on nie bedzie sam sobie chciał pomóc, to obawiam sie ze nikt tego za niego nie zrobi - taka niestety jest prawda. Podobnie zreszta jak z alkoholikami (niestety wiem cos o tym) Piszesz, ze jest niepełnoletni - rodzice moga go przeciez skierowac na przymusowe leczenie, Ty owszem, mozesz isc do Monaru czy innego ośrodka zeby porozmawiac ale tak jak pisałam wyzej - ON SAM MUSI CHCIEC! Inaczej nie widze szans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie o to chodzi ze rodzicom powiedział ze jak go gdziekolwiek wysla to se powiesi... teraz są wakacje wiec chciałabym go gdzies posłac do jakiegos osrodka detoxu...na te 6 tygodni... dopuki nie ma szkoły i nie bedzie to tak bardzo widoczne... tylko nie wiem jak.... ktos jeszcze sie wypowie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pomożesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna sprawa
naprawde, on musi tego chciec , mialam podobny problem z bratem ale nie chodzilo o narkotyki tylko alkohol, pisalam do roznych psychologow od uzaleznien, moja mama byla u jednego na wizycie - wszyscy mowili to samo - to musi byc jego decyzja bo przeciez sila go nie zaciagniesz. proponuje Ci przeprowadzic interwencje, wiesz cos na ten temat? podaje linka poczytaj - wszyscy psychologowie od uzaleznien mi o niej mowili - jest to pewien sposob na przemowienie do rozumu takiej uzaleznionej osobie, ja probowalam ale wszystko troche inaczej bylo przeprowadzone niz tam radza, bo nie bylo innej mozliwosci - ale torche poskutkowalo. Osoba uzalezniona jest zamknieta w swoim swiecie (tzw. zaczarowane kolo zaprzeczen) i wiem jak trudno sie przebi przez taki pancerz, mam nadzieje ze Ci sie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostaw ................
nie narkotykom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Donia eduina
Pozdrawiam Monar! uratowaliscie mi zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna sprawa
to wypowiedz lekarza z osrodka dla uzaleznionych - wiec wklejam (stosowalismy to w przypadku mojego upijajacego sie brata bo kroki w przypadku alkocholu i narkotykow sa podobne, ale od razu mowie - trzeba byc konsekwentnym - Przede wszystkim należy narkomanowi odciąć komfort ćpania. Jeżeli będziecie pomagać jemu w ogarnięciu konsekwencji to do niczego nie doprowadzi . Nie wiem jaka jest destrukcja spowodowana ćpaniem, ale sądząc na podstawie kategorycznych odmów dotyczących pomocy można dostrzec, że choroba jest bardzo rozwinięta (mechanizm zaprzeczania i iluzji). Trzeba jemu bardzo twardo uświadomić konsekwencje ćpania, co się stało złego w jego wyniku, postawić konkretny warunek leczenia, zadeklarować pomoc, a w przypadku jej odrzucenia nie pomagać w niczym. Niech sam bez żadnego łagodzenia ze strony rodziny, znajomych poczuje konsekwencje. Z pomocą należy wchodzić wtedy, kiedy osoba uzależniona cierpi, ma poczucie winy i ponosi konsekwencje zażywania narkotyków na zasadzie: Ja Ci pomogę, ale pod jednym warunkiem, musisz rozpocząć leczenie. W Polsce istnieje też instrument prawny w postaci zgłoszenia do Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ( istnieją przy Urzędach Miasta, Gminy i zajmują się także problemami narkomanii, w tym także przymusowym leczeniem). Niekiedy takie wezwanie wywołuje wstyd, który uświadamia osobie uzależnionej jej problem. Właśnie to może być tym przysłowiowym dnem jakie trzeba osiągnąć, aby rozpocząć leczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie próbuje mu to uswiadomic... tylko jemu sie nie da ;( próbowałam juz wszystkiego... boje sie o niego... Donia eduina napisałaś... \"... I jestem pewna ze mu nie pomozesz, chlopak musi spasc na \'\'swoje wlasne dno\'\' zeby uswiadomic sobie co robie i jakie to ma skutki. Jezeli do tego nie dojdzie, znajac zycie - siegnie po \'\'twardsze\'\' narkotyki. Tak jest na ogol w kazdym wypadku. Ty mu nic nie pomozesz, on musi sam...\" własnie ja chce zrobic wszystko przedn tym jak on spadnie na te dnno... nie moge patrze jak on sie truje... ja nic nie pomoge?? to kto pomoze jak nie ja...nikt!! spadnie na dno i co... po nim?! ja tak nie umiem musze cos zrobic zeby temu zapobiec... tylko ze on nie chce mi ulec... mowi ze jak bedzie chciał to z tym skonczy... a to teraz jest dla niego za fajne... musze mu pomóc,,, tylko jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do trudna sprawa-> tylko jak ja mam wykonac ta interwencje jak jestem sama... sama nikogo takiego nie ma... rodzice odpadają... bo sie go boją... jego inni \"przyjaciele\" tez cpuni... ja juz nie wiem co mam robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Donia eduina
masz dziewczyno 15 lat! Po co sie wpieprzasz w to?! On wie co robi, no moze nie do konca bo tez gowniarz z niego! sorry ale sie zdenerwowalam, skad on ma kase? odtnij mu ten przyplyw. nie masz pojecia o narkomanii, a to jest trudne. jak tak sie upierasz to ok, ratuj go. Zrob mu detox domowy. wez go do siebie i faszeruj . minimum tydzien, zeby siedzial w domu, jadl, pil zyl normalnie, bedzie mial glod - trudno zycie... Tylko go nie wypuszzcaj bo poplynie. jak by Cie kochal to by to zucil. Trawka uzaleznia ale mozna dac sobie z tym rade. Odseperuj go od kumpli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Donia eduina
kreci go to bo jest mlody.Zaczna sie problemy i z kasa i z tym ze zacznie brakowac zielska i wtedy bedzie cos mocniejszego. Jemu moze sie poprostu nie chce tego zucac, tylko ty sobie uroilas ze musisz go uratowac... eh. Niech robi co chce wkoncu zobaczy o co b...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po co sie wpieprzam?? bo go kocham ;( moze to sie wam wydawac dziewne ze mam 15 lat i jestem zakochana ale tak! i nie potrafie go oddac temu swinstwu... moze i on mnie nie kocha... ale jebac to wali mnie juz wszystko tylko zeby on nie cpał! i nic sobie nie uroiłam tylko nie dam sie chłopakowi jeszcze bardziej zmarnowac... nie umiem ;( dobra wkurzyłąs sie... ale co ty bys zrobiła na moim miejscu. zostawiłabys go??????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do - trudna sprawa
jak wejsc w tą interwencje bo jak kliknelam na to słowo wyskoczył krótki tekst na jej temat i koniec na tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zi zuu
Rzuć go. Jak juz tak szybko cpa,to do banii. Byłam z ćpunem 3 lata-zryte psyche,agresja itp itp. Pojebany był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czas dla twojego
chłopaka działa na nie korzyść. Sam z tego nie wyjdzie, potrzebuje pomocy profesjonalnej. Nie należy się rozczulać nad nim tylko działać, postawić mu wymagania, póki nie jest za późno. Osoby takie same się nie zmieniają, raczej się staczają, zostając na końcu same. Miłość to także umieć człowiekowi postawić wymagania !!! i nie godzić się na jego powolne wyniszczanie, zabijanie i śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna sprawa
Tam trzeba bylo przewinac tekst w tym malym okienku, ale skopiowalam Ci to wszystko co bylo tam napisane - System iluzji i zaprzeczeń, w którym żyje osoba uzależniona, uniemożliwia jej realistyczne widzenie faktów swego uzależnienia. Dlatego by pomóc takiej osobie - konieczna jest INTERWENCJA , by skłonić ją do zgody na leczenie i doprowadzenie do wyjścia z czynnego uzależnienia, do rekonstrukcji uzależnionego przez uzdrowienie ciała, umysłu i ducha. Skuteczność interwencji wynosi około 90% - pod warunkiem, że jest DOBRZE PRZYGOTOWANA. Interwencja jest akcją przygotowaną przez osoby najbliższe uzależnionemu (członkowie rodziny, przyjaciele), a jej ukoronowaniem jest wspólna sesja z uzależnionym, na której są przedstawione fakty przemawiające za koniecznością poddania się terapii. Sesję tę należy przygotować w tajemnicy przed uzależnionym , tak by nie "odkrywać kart" przed spotkaniem Uzależniony powinien zostać zaskoczony takim spotkaniem, gdyż w przeciwnym wypadku przygotuje się i będzie racjonalizował, nie zechce słuchać, obróci wszystko w żart, będzie się irytował, obrażał, kontratakował i w końcu obiecywał poprawę. W czasie interwencji staramy się nie pozwalać mu na to, a przynajmiej nie bierzemy pod uwagę tego , co ma do powiedzenia w swym chorym myśleniu. Interwencja jest konfrontacją, która ma charakter rzeczowy, konkretny i życzliwy wobec osoby uzależnionej. Rzeczowość zawiera się w tym, że mówimy o faktach i zacowaniach związanych z NARKOTYKAMI czy ALKOHOLEM - nie zajmujemy się domniemaniami ani faktami nie mającymi bezpośredniego związku z "BRANIEM" czy "PICIEM". Nie mówimy np. o intencjach NARKOMANA, ALKOHOLIKA (bo myślałeś, że ja tego nie zauważyłam, uważałeś, że ja nie mam pojęcia,...). Konkretność przejawia się w tym, że przedstawiamy fakty bez uogólnień. Nie mówimy więc: Zrobiłeś awanturę, lecz mówimy: Krzyczałeś głośno i przeklinałeś, obudziłeś Anię, która wystraszona płakała i nie mogła zasnąć. Bełkotałeś i miałeś taki błędny wzrok, ślinotok, byłam też wystraszona. Zyczliwość oznacza, że wszystko to dzieje się w atmosferze troski i miłości do osoby uzależnionej - jest to trudne lecz konieczne (panujemy nad emocjami). Przede wszystkim, czym interwencja nie jest: Nie jest awanturą rodzinną na temat brania narkotyków. Nie jest sesją oskarżeń i pretensji wobec narkomana. Nie jest okazją do użalania się na swój los. Nie jest dyskusją o tym , dlaczego uzależniony "bierze". Nie jest konferencją : czy "branie" jest sporadyczne czy chorobliwe. Nie jest "podsumowaniem" (jesteś złym dzieckiem, nie tak cię wychowałam!) Nie jest sesją terapeutyczną ani diagnozą uzależnienia. Nie jest dyskusją np. na temat narkotyków "miękkich" i "twardych". Nie jest publicznym upokarzaniem narkomana. Natomiast interwencja jest: Działaniem z zewnątrz. Jest pomaganiem osobie, która nie chce pomocy. Jest działaniem wbrew temu, co narkoman myśli i czego pragnie w sprawie swego problemu. Jest atakiem na obrony a nie na osobę uzależnionego. W interwencji bierze udział kilka osób - najmniej dwie, gdyż jedna osoba to za mało, by przebić się poprzez system obrony narkomana. Mogą w sesji brać udział również dzieci od 9-go roku życia. To, co wyrażają dzieci jest z reguły bardzo skuteczne na obalenie systemu obrony uzależnionego. Nie można dzieci jednak zmuszać do wzięcia udziału w sesji. Na sesji interwencyjnej mówimy o następujących sprawach: - O tym, że zależy nam na osobie uzależnionej i że kochamy ją. - O incydentach i faktach związanych z "braniem" narkotyków. - Że: Nie zgadzamy się na narkotyki w naszym domu ani w organizmie tej osoby! Dajemy prawo wyboru: albo narkotyki albo naszą pomoc! - Jeśli wybierze pomoc, to oświadczamy jakie podjęliśmy decyzje - co do leczenia i terapii i co w związku z tym czeka uzależnionego. To nie on wybiera rodzaj i sposób wychodzenia z czynnego uzależnienia. - Jeśli nie zgadza się na pomoc i leczenie... ...wówczas musi opuścić dom i nie ma wstępu do czasu zmiany postawy. Można wcześniej uzgodnić sprawę z dzielnicowym, że będą takie działania wobec syna czy córki by uniknąć potem nieporozumień z policją. Interwencja może być przeprowadzona tylko wtedy, gdy uzależniony nie jest pod wpływem narkotyków lub alkoholu. Miejscem interwencji może być własne mieszkanie, mieszkanie brata, siostry, rodziców, szpital - po odtruciu, detoksykacji. Przygotowanie do interwencji będzie polegało na sporządzeniu listy incydentów i faktów związanych z narkotykami oraz kilkakrotnym przećwiczeniu przebiegu całej sesji z osobami przewidzianymi do pomocy, potrzebny będzie też ktoś grający rolę narkomana. Z osób pomagających ktoś powinien przejąć funkcję prowadzącego spotkanie, powinien być najmniej zdenerwowany i stanowczy. W przygotowaniu mogą pomóc osoby mające już takie doświadczenie - te, które już takie interwencje przeprowadzały. Warto też zapoznać się z literaturą na temat narkotyków i związanym z nimi uzależnieniem, o mechanizmie, zachowaniach itp. I oczywiście nie zapomnieć o modlitwie o Boże wsparcie i prowadzenie. W czasie interwencji należy "ucinać" wszelkie dyskusje. Trzeba robić swoje według scenariusza i prosić uzależnionego by słuchał do końca i dopiero potem dostanie głos w kwestii prawa wyboru. Trzeba również pamiętać o tym, że konieczna jest konsekwencja i determinacja w takim działaniu, dlatego należy realizować podjęte decyzje i ustalenia. Odstąpienie potem od tego, uległość zadziała tak, że osoba uzależniona nie potraktuje poważnie takiego ultimatum i będzie "robić dalej swoje". Rodzicom mającym młodego narkomana w domu potrzebna jest determinacja, by osiągnęli zamierzony cel. Wyciągnięcie dziecka z czynnego uzależnienia wymaga poświęceń i ofiary. Trzeba pogodzić się (być może)z kilkuletnią rozłąką, być może zrezygnować z wypoczynku na urlopie, zapomnieć o swoich oczekiwaniach, wizjach w stosunku do wykształcenia dziecka, zdobycia zawodu. Może trzeba będzie wziąć kredyt w banku, zadłużyć się na koszty związane z umieszczeniem dziecka w odpowiednim ośrodku. Finałem czynnego narkomana jest śmierć i to bardzo szybko! Czy jest coś ważniejszego w naszym życiu niż to, by go ratować? Oprac. na podst.:Wanda Sztander

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna sprawa
zapewne po przeczytaniu interwencji powiesz ze takie rozwiazanie nie wchodzi w gre, bo mama nie wyrzuci syna z domu i poza tym nie ma takich osob z ktorymi moznaby bylo taka interwencje przeprowadzic. Na innych stronach wcale nie ma mowy o tym aby stawiac takie ultimatum (oczywiscie jesli ktos jest na to gotowy i ma 100% pewnosc ze bedzie w swoim postanowieniu konsekwentny to moze takie warunki stawiac), mozna poprostu przedstawic fakty zwiazane z uzaleznieniem, zaoferowac pomoc i tak sprawe zostawic, dajac jasno do zrozumienia ze nie bedzie sie tego tolerowac i ze pomozemy jesli tylko tego zechce. interwencje mozna przeprowadzac do skutku co jakis czas. Ja przeprowadzilam ja sama bo tez nie bylo innej opcji. I wtedy pierwszy raz w zyciu zdal sobie sprawe z tego co sie dzieje i przyznal sam ze ma problem (a takie przyznanie to pierwszy i najwazniejszy krok) Jednak jakies konsekwencje musza byc. Po pierwsze 0 kasy - Skad bierze pieniadze na narkotyki? natychmiast odciac takie zrodlo! PONADTO PRZESTAĆ ZAPRZECZAĆ Człowiek uzależniony zwykle nie dopuszcza do świadomości tego, jak wielkie spustoszenie uzywka zrobila w jego życiu i w życiu jego bliskich. Mówi: "wszyscy sie czepiaja" albo "Przecież jeszcze nie leżę w rynsztoku" Uważa, że matka się go czepia, szef się uwziął, przyjaciele są podli i dlatego odwracają się od niego itp. Myśli: "Cały świat przeciwko mnie", byle tylko odsunąć świadomość, że to on sam - a właściwie jego uzaleznienie - jest przyczyną coraz liczniejszych problemów. PRZESTAĆ ZAJMOWAĆ SIĘ JEGO UZALEZNIENIEM Przestać prosić, żeby już więcej nie bral, grozić, namawiać, zmuszać do obietnic poprawy. Przestać odciągać od kumpli, pilnować, kontrolować, sprzatac po nim. Jeżeli narkoman nie chce się leczyć, nie można go do tego zmusić. Nawet sądowy nakaz może co najwyżej spowodować, że ktoś znajdzie się na oddziale odwykowym albo zgłosi się do poradni. Ale nie można leczyć się za niego. Musi sam podjąć trudną i długotrwałą walkę z nałogiem, musi być przekonany o takiej konieczności. NIE OSŁANIAĆ I NIE CHRONIĆ Trzeba spowodować, aby do narkomana dotarła prosta prawda: "Twoj nalog niszczy całą rodzinę, na pierwszym miejscu ciebie". Nie można mu tego uświadomić zanim nie przerwie się zmowy milczenia wokół jego brania i nie zdejmie parasola ochronnego. Nie sprzątać po jego wyczynach, nawet gdyby mieli to zobaczyć sąsiedzi albo Nie rozbierać i nie kłaść do łóżka, nawet gdyby miał przespać całą noc na podłodze w korytarzu lub w lazience. Nie usprawiedliwiac nieobecności, Nie czekać do północy z obiadem, Nie płacić długów, nie tłumaczyć przed znajomymi i rodziną, że chory i zmęczony, nie przepraszać przyjaciół za jego skandaliczne zachowanie. Jednym słowem, nie udawać, że wszystko jest w porządku. Jeżeli chce się pomóc osobie uzaleznionej znaleźć drogę do leczenia, trzeba zacząć traktować go STANOWCZO i KONSEKWENTNIE. Używa się na to określenia "twarda miłość", bo nie chodzi o to, żeby przestać kochać człowieka, tylko żeby NIE GODZIĆ SIĘ dłużej na jego niszczące siebie i rodzinę zachowania. ORAZ wygłaszanie kazań i robienie wykładów nie ma również większego sensu, ponieważ narkoman prawdopodobnie wie już to wszystko o czym chcemy mu powiedzieć, można natomiast sprowokować go do dalszych kłamstw i wymusić obietnice, których nie będzie w stanie dotrzymać; nie należy przyjmować obietnic, o których wiadomo, że nie będą możliwe w tym momencie do spełnienia; dając okłamywać się i udając, że się wierzy można doprowadzić do tego, że uzalezniony dojdzie do przekonania, że potrafi przechytrzyć; używanie szantażu w formie "gdybyś mnie naprawdę kochał to byś przestał brac..." niczego nie zmienia, a jedynie zwiększa poczucie winy, nie mówi się przecież "gdybyś mnie kochał, nie przeziębiłbyś się"; wypowiadanie gróźb, których nie jest się w stanie spełnić pozwala uzaleznionemu sądzić, że nie traktuje się poważnie swoich słów; nie należy robić za narkomana niczego, co mógłby zrobić sam, natomiast usuwanie problemów, chronienie przed ponoszeniem konsekwencji swoich własnych, nieodpowiedzialnych, zachowań (np. nieobecności w pracy, szkole , zaciąganie długów i inne skutki) odbierają szansę na to, aby narkoman zauważył do czego doprowadziło go branie i aby zechciał zmienić swoje dotychczasowe postępowanie;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO TRUDNA SPRAWA-> WIELKIE DZIEKI ZA POMOC... BARDZO JESTEM WDZIECZNA.. MUSZE Z NIM POROZMAWIAC W TAKI SPOSÓN JAKI NAPISAŁAS... EHH BEDZIE CIEZKO ;( ALE DAM RADE... TYLKO BOJE SIE REAKCJI... ZE CO TO JA JESTEM ZEBY MU ZAKAZYWAC...;/ RKK ;(;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudna sprawa
Dlatego posluchaj jeszcze jednej rady :) rozmawiaj z nim bez nerwow ! nawet jak zacznie on sie wkurzac i zloscic, a jest to zupelnie ze tak powiem normalne w jego sytuacji, bo tak reaguje osoba uzalezniona, ktora nie dopuszcza do siebie mysli ze jest uzalezniona - bedzie uwazal ze wymyslasz, ze nie rozumiesz, ze on wie lepiej , ze sie wtracasz, przesadzasz, moze mowic, ze wie lepiej, zebys sie nie wtracala w jego zycie, ze sie uparlas i ze to Ty masz problem, powie np oj dobra daj mi spokoj, nie marudz, ja wiem lepiej, biore bo lubie a nie bo musze, biore bo chce i przestane jak bede chcial i nie wmawiaj mi choroby itp. jesli Ty w takim momencie sie uniesiesz to juz dalej sie potoczy wiadomo jak.... powstanie klotnia i na tym sie skonczy, a chodzi tu przeciez o to by by mu pomoc a nie sie wkurzac. Wiec schowaj emocje do kieszeni, nie daj sie wciagnac w jego gadanie, przygotuj sobie argumenty - to wazne argumenty bo pewnie zechce je podwazyc - nie daj sie, mow swoje ze spokojem , pokaz mu - ze rozmawiasz z nim dlatego, ze Ci na nim zalezy i dlatego ze chcesz mu pomoc, a nie dlatego ze go obwiniasz i chcesz mu zrobic wyklad! Mow np ze wiesz ze mu ciezko, ale ze Ci na nim zalezy, i nie bedziesz spokojnie patrzyla jak marnuje sobie zycie. Pamietaj nie wprowadz rozmowy na taki tor ze czegos mu zakazujesz - raczej na taki ze przedstawiasz mu czerno na bialym co robi ze swoim zyciem oraz ze chcesz mu pomoc i jesli tylko on tego zechce to mu pomozesz. poprostu popros go zeby wysluchal tego co masz do powiedzenia i jeszcze jedno - lepiej nie stosuj uogolnien np. za duzo bierzesz, ciagle bierzesz, ciagle cie nie ma, tylko - konkrety- np w czwartek tak sie nacpales ze ..... podaj przyklad dziwnego zachowania, palisz juz od np 3 lat, rok temu paliles tylko na imprezach raz na jakis czas, od paru miesiecy palisz coraz czesciej, pare razy w tygodniu, i rozne przyklady jego zachowania po paleniu, np jakies konsekwencje ze szkoly, z domu itp nie masz mu nic nakazywac tylko przedstawiac argumenty i mozesz dac ultimatum, ze poniewaz nie mozesz patrzec jak niszczy sobie zycie, nie bedziesz sie z nim spotykac dopoki nie przyjmie pomocy (jesli nie zamierzasz tego postanowienia dotrzymac to lepiej w ogole tego nie mow !!!) wszystko ma byc przeprowadzone w pelnej troski o niego atmosferze, bez zallow, wyrzutow itp. Zycze powodzenia ! i pamietaj ze osoba uzależniona, nawet, jeśli bierze dalej, po dobrze przeprowadzonej interwencji raz na zawsze traci komfort brania(taki komfort stracilby zdecydowanie w przypadku gdyby wziela w niej udzial np tez jego mama, ale zawsze to jednak jakis krok, niestety nic wiecej nie mozesz zrobic, poki on nie przyjmie takiej pomocy to mozesz mu pomoc tylko poprzez nie pomaganie mu :()

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WIELKIE DZIEKI ZA CENNE WSKAZÓWKI... SPRÓBUJE... TYLKO MUSZ ESIE DO TEGO JAK NAJSZYBCIEJ ZABRAC... BO TO MOZE BYC MOJA OSTATNIA ROZMOWA Z NIM...;/ ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nataliamag
Mam przyjaciela ktory jara sobie maryche. chce mu pomuc bo ja go bardzo lubie . mowi ze tylko czasami ale w tej sprawie mu nie wieze. powiedzial mi to po roku dopiero i sie kryje z tym.:( pomozcie bardzo prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mało_cierpliwy
Kocham dziewczynę narkomankę uzależnioną od heroiny ćpa już prawie 6 lat.Mimo że znam ją tylko od trzech miesięcy to nie staneło na przeszkodzie żeby się w niej zakochać i tak strasznie boli kiedy w smsach pisze mi wulgarne rzeczy żebym się od....lił,spie....ał i że jestem taki i owaki a są to słowa naprawdę nie wyszukane.Na początku było świetnie a teraz serce pęka mi z żalu i nie wiem co robić.Podobno zostawić narkomana samemu sobie to najleprze wyjście ale czy to po człowieczemu tak jest ? POMÓZCIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona narkomana
czesc, jestem zoną narkomana, nie cpal hery 5 lat, od pol roku znow zaczął, jestem z nim, kocham go ale ostatnio nie wytrzymalam, jakies 2 tyg temu powiedzialam mu zeby sie wynosil do swoich kumpli narkomanow, ze nie chce w domu cpuna bo sprowadza mnie i dzieci na dno, mamy przez niego kupe dlugow, postawilam mu sprawe jasno albo rodzina albo cpanie, prosil blagal przepraszal i obiecywal ze sie zmieni, po tygodniu dowiedzialam sie ze nie byl w pracy przez trzy dni, na szczescie udalo sie go tam zatrzymac, nie wywalili go, na drugi dzien przylapalam go na paleniu, oberwal ode mnie, doprowadzil mnie do furii, znow mu powiedzialam ze to juz koniec, ze dzwonie do jego siostry zeby przyjechala po nas (mieszkamy za granicą) plakal, blagal, to juz byl ostatni raz, wiecej szans nie bedzie to juz ostatnia jest, ma postawione ultimatum dopuki syn ma szkole to ma udowodnic ze nie bierze i ze bedzie sie leczyl, poci sie, boli go wszystko ale na dzien dzisiejszy jest OK, w swieta robimy test na obecnosc, zgodzil sie bez problemow, ( oczywiscie nasika do tego pojemnika w mojej obecnosci, nie dam sie zrobic w balona), mowi ze tamtego goscia juz nie ma i nie wroci, ze dziekuje ze przez ten czas byl okropny mimo to z nim jestem, mysle ze zrozumial, moze jestem naiwna, jednak jesli do lipca sie nie poprawi bede zmuszona go zostawic samemu sobie, moze wtedy zrozumie ( to podobno jedyne wyjscie, choc ja probuje jeszcze po swojemu) pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najwartosciowsze
nataliamag ---> moj chlopak tez jara i tez tweirdzi ze to nic zlego "poprostu sobie pali od czasu do czasu". doszlo do tego ze przynosi to do domu... nie rozumie ze mi to przeszkadza i bagatelizuje problem. nie reaguje na zadne prosby, a moje "grozenie" rozstaniem tez nic nie daje:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żona mojego kuzyna była z nim przez całą jego \"karierę\" narkomańską (zaczął jako nastoletni gówniarz). Nikomu nie życzę tego przez co przeszła ta kobieta. Bicie, wyzwiska, poniżanie... Przy tym oczywiście twierdził, że bardzo ją kocha... Zmarł niecały rok temu, w wieku 37 lat (dostał zapaści i go nie odratowali). Zostawił żonę i 15-letnią córkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izzzzzzzzzzzzzka
Mozesz zrobic jedno,poinformować jego rodzinę.Wsypać na policji osoby dstarczające mu trawę,olewać go,nie sprzatac po nim niczego,nie kryc go,wręcz przeciwnie.Początkow Ci znienawidzi,ale doceni to wierz mi jak tylko z tego wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona narkomana
mój na szczęście mnie nie bije, raczej jest spokojny, nie awanturuje sie, nie lubimy klotni i tego typu zachowan ale ostatnio ja nie wytrzymalam :( to byl jedyny raz kiedy tak zareagowalam, przykro mi z tego powodu, caly czas z nim rozmawiam, podkreslam do czego doprowadzil i do czego moze jeszcze doprowadzicdopiero tydzien jest spokoju, w pracy sam sie tlumaczyl i prosil zeby go nie wyrzucili, ponosil konsekwencje swojego zachowania, teraz codziennie dzwoni z telefonu firmowego wiec wiem ze na 100% jest w pracy, szef rowniez ma numer do mnie jak cos to bedzie dzwonil, jest nad nim jakas kontrola, wykasowalam mu wszystkie numery jego "dostawcow" cierpi z bulu przykro mi na to patrzec, podtrzymuje go na duchu, wspieram, czy to cos pomoże ?????? nadzieja matką glupich lecz na razie tylko to mi pozostalo, wiem jedno - pokazalam mu ze nie bede spokojnie patrzec jak dalej brnie na dno i ciągnie nas ze sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żona narkomana, dobrze, że Twój mąż chce się leczyć. Mój kuzyn niestety do końca uważał, że jak chce to może przestać w każdej chwili...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×