Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lady_venera

pomocy- potrzebuję psychologa.

Polecane posty

ale bzduuuura - masz racje. tylko wiesz to są takie rozstaje - albo chcesz od nowa zaczynać z tą osobą jednak i z tym ciężarem, brzemieniem tego co się wydarzyło albo mówisz żegnaj i koniec albo kogoś poznasz albo nie. tylko ta druga droga.... ciężko nawet o niej myśleć. niestety ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale bzduuuura
No właśnie mówiłam o problemach z psychiką, a jeśli chodzi o związek to rzeczywiście tu trzeba właściwie wiedzieć czego się chce i że chce się tego na pewno, bo jeśli się nie wie to sie człowiek bedzie dalej zastanawiał jak związek naprawić a do tego też ciężka droga i nie zawsze możliwa, a z kolei nie każdy jest jasnowidzem żeby przewidział czy coś sie da naprawić czy nie. zagmatwane to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale bzduuuura - no właśnie wszystko zagmatwane. dlatego potrzebuję psychologa. tym razem wiem, że nie dam rady sama. nie tym razem a wiem, że nie mogę sobie pozwolić na szpitale i choroby (bo nie jem 2 tyg. - dostałam wstrętu. zmuszam się do zjedzenia kanapki i 1 banana dziennie. to zaskakujące jak silne ciało ma człowiek). no i liczę na to, że w końcu uczona osoba podpowie \"coś\" - jak myśleć, czego mogę oczekiwać- sama nie wiem. wiem, że to nie wróżka i nie dostanę wskazań co i jak robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olki111
tym sposobem sie wykolejsz czy nato zasluzylas chyba nie nabiesz szacunku do siebie zacznij spotykac sie z ludzmi bo zwarjuiesz on ma cie gdzies jak sie czujesz co przezywasz dla takiego drania nie warto zacznij kochac siebie to minie kiedy spotkasz nastepno milosc to najlepsze lekarstwo wiem ze to trudne ale psycholog ci nic nie pomoze najpierw pomuz sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olki111 - ja wiem, mam świadomość, że z boku to nic tylko w czoło się puknąć. ale wiesz z bliska to inaczej czujesz. tych lat nie spędzaliśmy z musu - mieliśmy ustalone plany. no cóż dostał amoku - powiem wprost i sory za wulgarność: złapała go za kutasa a z tych okolic blisko do portfela. nie mam siły wstać, wyjść do pracy a o gadkach szmatkach w wesoło gaworzącym towarzystwie nawet nie chcę myśleć. a o nowej miłości to wybacz ale nawet nie chcę słyszeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olki111
nie muwie odrazu o milosci moze za rok a moze wczesniej mnie tesz zucil facet nie moglam sie poskladac i muwilam sobie nigdy w zyciu disaj jestem szczesliwa masz szanse na inne zycie niektuzy jej nie majo np smiertelnie chozy ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, rozum swoje - ja to wszystko rozumiem, że może powinnam, zapomniec ale coś w środku nie pozwala....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olki111
nie muwie odrazu o milosci moze za rok a moze wczesniej mnie tesz zucil facet nie moglam sie poskladac i muwilam sobie nigdy w zyciu disaj jestem szczesliwa masz szanse na inne zycie niektuzy jej nie majo np smiertelnie chozy ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olki111
nie muwie odrazu o milosci moze za rok a moze wczesniej mnie tesz zucil facet nie moglam sie poskladac i muwilam sobie nigdy w zyciu disaj jestem szczesliwa masz szanse na inne zycie niektuzy jej nie majo np smiertelnie chozy ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobra, tylko czy dla chwili oglupienia warto zaprzepaścić tyle lat? może jednak zawalczyć? wiesz gdybym chciała dać sobie szansę to zakończylabym znajomość wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olki111
nie jestes jedna natym swiecie malzenstwa sie rosypujo po 10 15 latach stakim mysleniem to nawet najlepszy psycho ci nie pomoze ....... prubowalas z nim rozmawiac jesli tak to co ci powiedzial chodzi mi o twojego meza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olki111- kup sobie słownik proszę, bo już nie mogę tego czytać, zarówno poziom merytoryczny twoich wypowiedzi jest żałosny, jak i ortografia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olki111
trudno mi z ortografio bo zadlugo mieszkam za granico a jesli interesujesz sie ortografjo to znajc inny topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko potoczyło się błyskawicznie. tak szybko, że nie zamieniliśmy ze sobą słowa. najgorsze było to, że ta panienka wydzwaniała do mnie mówiąc mi orgastycznym głosem \"to jest teraz mój mężczyzna\"- siksa 20-23 lata. starszny cios - jak mógł do tego dopuścić?? po 2 dniach jej telef. postraszyłam go, żeby się nie ważył ani on ani ona do mnie zadzwonić nigdy więcej.mam spokój. nie rozmawialiśmy o zaistniałej sytuacji ale zanim wszystko się stało- tego samego wieczoru omawialiśmy wszystko -wróciłam po kilku dniach nieobecności - że tak przemyślałam, że czasem za nerwowo reaguję ale że on mi nie pomaga, że zmieniamy to, sam wychodził z pomysłami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a do autorki - uważam, że psycholog Ci pomoże. Zresztą, jeśli piszesz, ze potrzebujesz takiej pomocy, to chyba wiesz, co mówisz. Właśnie kończę psychoterapię po rozstaniu z mężem i uważam, że sama nie osiągnęłabym tego, co mam (chodzi mi o stan emocjonalny), gdyby nie pomoc psychoterapeuty. Widze znajomych, którzy próbują sobie pomóc \"domowymi sposobami\", ale to jak leczenie raka aspiryną. Łatwo powiedzieć: zrób to, czy tamto, weź się w garść, uśmiechaj się. Możesz zakladać maski, możesz zaciskać zęby, ale po co? Psycholog naprawdę może pomóc osiagnąć wewnętrzną równowagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
była żono - dokładnie. właśnie o to mi chodzi o czym piszesz. odzyskanie jakiejkolwiek równowagi. a ze wszystkimi dookoła tak właśnie jest - przychodzą z szampanem i gratulują. litości. tylko wiesz, muszę jeszcze znaleźć jakiegoś normalnego psycho bo po jednej wizycie miałam ochotę skoczyć z dachu. dobrze, że mam w sobie jeszcze na tyle rozumu, że przetłumaczyłam sobie, że to był tłuk a nie psycho i szukam kolejnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, psychoterapia pomoże Ci uwolnić się od natrętnych pytań, które zaczynają się od: dlaczego on...? Ważne, żebyś zaczęła myśleć: co ja mogę zrobić dla siebie? Jesteś w jakimś punkcie w życiu i czasu nie da się cofnąć. Z tego miejsca musisz ruszyc dalej. A wiem, jakie to jest cholernie trudne. Psychoterapueta może pomóc Ci przejść te pierwsze, najtrudniejsze kroki na nowym terenie. A dokąd pójdziesz, to już bedzie Twoja decyzja. Możesz walczyć o ten związek, możesz spróbowac ułożyć sobie życie od nowa bez niego - Twój wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olki111
stego co widze ona jest prostaczko ,napewno dlugo z nio nie zabawi niechce ci robic nadzieji pozna jo lepiej to mu sie odechce mysle ze oprucz sexu to ona wiecej nie potrafi znudzi mu sie szypciej jak myslisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chodzę do terapetki poleconej przez to Laboratorium Psychoedukacji, którego namiary ktoś wcześniej podał i jestem bardzo zadowolona. Zanim trafiłam do niej, chodziłam wcześniej do kilku innych. Próbowałam też tej metody Gestalt (przez dwa miesiace gdzieś chodziłam do teraputki pracującej tą metodą) - nie odpowiadała mi. Ale każdy ma swoje oczekiwania i potrzebuje czegoś innego. Byłam też u jednej idiotki, która była podobna do tej opisywanej przez Ciebie. Szkoda czasu i kasy na nia było. Ale z drugiej strony, warto próbować, żeby w końcu trafić na odpowiednią osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olki111- kurcze, nie chodzi tu chyba tylko o to, żeby on wrócił, ale bardziej o to, jak poradzić sobie w tej trudnej sytuacji. Bo nawet jeśli bedzie tak, jak piszesz, to co? Wracamy do naszej sielanki? Myślisz, że to takie proste? Robimy reset i udajemy, że nic się nie stało? Przecież lady venera jest teraz strzępkiem nerwów, potrzebuje pomocy, wsparcia. Straciła zaufanie, żyje w stresie. Powrót tego faceta nie sprawi, że wszystko co złe - zniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rumburaczka
Droga Autorko, obralas bardzo dobra droge, gdybym 7 lat temu miala taka mozliwosc, to zostaloby mi zaoszczedzone mnostwo stresu...Niestety leczylam sie wlasnie "domowymi sposobami" i przyplacilam to niemal obledem. Mnie sie kiedys zdawalo, ze pojscie do psychologa to cholerny wstyd, a poza tym: ze to co sie stalo to moja wina... Moja historia ma szczesliwe zakonczenie. On zostal z ta druga i teraz ...staczaja sie wlasciwie oboje. Ja sobie radze i mam faceta, ktory mnie uwielbia i traktuje jak ksiezniczke.. A byly? Podly manipulant, daje mi do zrozumienia, ze ciagle mnie kocha, ze to byl blad.. Ale wiesz co, mam to gdzies. Nikogo w zyciu nie kochalam tak jak jego, tylko ze on sobie tym podtarl tylek...I tyle. Z calego serca zycze Ci powodzenia, sily i wsparcia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
była żono - świetnie mnie rozumiesz. teraz opanowanie umysłu żeby nie zwariować a potem ? zobaczymy. jeśli będzie chciał wrócić - nie widzę załatwienia spraway na zasadzie reset. psychoterapia obowiązkowa - bo skoro się zdecydujemy na powrót to nie będziemy mogli sobie pozwolić żeby zgniótł nas ciężar tego co się stało. samemu nie podołamy.zdaję sobie sprawę. czy możesz mmi powiedzieć jak długo trwało postawienie cię do pionu przez psycho? z jaką częstotliwością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rumburaczko - skapnęło kilka łez. \"Nikogo w zyciu nie kochalam tak jak jego, tylko ze on sobie tym podtarl tylek...I tyle.\" wyjęte z moich ust, tylko ja jednak uważam, że wszystko za szybko, zbiegi okoliczności i się potoczylo. nie tłumaczę się ale wiem ile może sprawić w życiu przypadek. i mam nadzieję że nie będę dodawać, że on podtarł tym tyłek. gratuluję i cieszę się, że wyszłaś na prostą. dzięki za miłe słowa. powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno powiedzieć, jak długo trwało dochodzenie do siebie, ale spróbuję. Na początku chodziłam na terapię raz w tygodniu. Tak około roku, potem przez niecały rok - dwa razy w tygodniu. Teraz wróciłam do sesji raz w tygodniu. Moja terapia trwa już ponad dwa lata, ale nie załamuj się tym czasem. Po dwóch miesiacach widzialam już wyraźną poprawe. Może to dzięki temu, że miałam takie poczucie, że w końcu spotkałam kogoś, kto mnie w pełni rozumie, przyjmuje moje problemy, moje niezdecydowanie, moje zmienne nastroje, głupie pomysły. Nie oskarża, nie oczekuje, że będę inna, lepsza, nie wymaga określonego zachowania. Po pół roku widziałam juz wyraźne zmiany w życiu codziennym: w relacjach z inymi ludźmi, no i przede wszystkim - w moim stosunku do byłego męża. A potem było coraz lepiej. Chociaż bywało ciężko i przechodziłam naprawdę różne stany, to teraz mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. To tak w skrócie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lady, wiem, że to strasznie trudne poradzić sobie z tą pustka, która się czuje po stracie miłości, ale wszystko jest możliwe. Może teraz to brzmi, jak jakiś banał, ale ja wierzę, że i Ty będziesz szczęśliwa. Acha, też brałam leki, zanim trafiłam do obecnej terapeutki. Potem przestałam. W zasadzie to po tym, jak wziełam na raz dwa opakowania. To był wyraźny znak, że trzeba się za siebie porządnie wziąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lady, podziwiam Twoje podejście. gdyby moja dziewczyna zrobila cos takiego - nie mialaby powrotu... ciesze sie tez, ze tak sensownie podchodzisz do tematu poradzenia sobie. mysle jednak, ze po jakims czasie wlasnej terapii nie bedziesz juz go chciala w swoim zyciu. jesli jednak wrocicie do siebie - bedzie cholernie ciezko z tym zyc. terapia par + wiele staran i walki + mnostwo problemow. bedziesz musiala zdecydowac czy warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nie moge sie powstrzymac.... wedlug mnie, jesli facet zrobil cos takiego - rozpierdolił WSZYSTKO. az nie moge tego czytac w spokoju. niecierpie takich gnojow... przepraszam... i to nie jest jej wina. to JEGO wina i to ON Cie zdradził, zostawił, oszukał i olał. nie ona. a jesli to szmata zgodnie z tym co mowisz - to tym gorej dla niego i dla Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
była żono właśnie takiego kokoś potrzebuję - żeby wwysłuchał, nie oceniał, żebym mogła powiedzieć o wszystkim, nawet o tych najgłupszych pomysłach.i żeby swoją wiedzą i doświadczeniem zawodowym pokierował mnie tak, zebym zaczęła myśleć normalniej i zaczęła się zbierać. Bliscy stawiają mnie pod murem - zrobił tak więc jeśli z powrotem się zejdziecie to dam ci w kły i więcej mnie nie zobaczysz. jest to dla mnie w tym momencie dodatkowy dramat. uważam, że nie mają prawa stawiać mi takich wyborów. jeśli będę chciała walczyć o naszą wspólną przyszłość to będzie moja przyszłość i jeśli się nie powiedzie to sama zapłacę za to cenę- nie oni. a jeśli po kilku sesjach dojdę do wniosku, że nie warto to sama muszę do tego dojść własnymi siłami a nie z przymusu. muszę podjąć świadomą decyzję, żebym potem nie wracałe, że może jednak trzeba było inaczej... ja biore jakieś przepisane tabletki przez lek 1 kontaktu ale nic nie dają. wszystko się trzęsie w środku. \"Może teraz to brzmi, jak jakiś banał, ale ja wierzę, że i Ty będziesz szczęśliwa.\" masz rację banał w tym momencie ale kto wie... muszę mieć nadzieję. jeszcze nie potrafię jej mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×