Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

Bananowy Songu - takich sytuacji, o których piszesz też miałam w życiu trochę. Doskonale je pamiętam, doskonale pamiętam jak się wtedy czułam... Bardzo mi wtedy brakowało, żeby ktoś był ze mną. Tylko tyle. Moja babcia zawsze uważała, że mam za dużo obowiązków, ale rodzice nic sobie z tego nie robili. Jakby nie było rozmowy. Lubię tę babcię, zawsze trochę panikowała, jak ze wszystkim daję radę, ale było to miłe :) Niestety mieszkamy daleko i nie za często się widywałyśmy. Ale pogoda okrutna ostatnio. U mnie pada cały tydzień. Codziennie! To chyba specjalnie dla nas :D. Dzisiaj smażę naleśniki z jabłkami, których hurtową ilość dostałam w podarku. Tylko obierać mi się nie chce!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szlafrok_myszki_miki
Fajnie wlasnie mi skasowalo post dlugasniy jak nie wiem co.Pousypialybyscie prze czytaniu, moze to i lepiej. tez mam dola i chyba skonczy sie u mnie tym, ze pokloce sie z matka i tak zostane druga wyrodna corka. Czarna owca rodziny. Ehh zle mi i znow mam poczucie winy czuje sie jak kupa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szlafrok_myszki_miki
acha dobrze ze jestescie mozna sie wam zwierzyc, wy jak nikt inny rozumiecie. Problemy podobne i jakos czlowiek nie czuje sie taki smotny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
A ja myślę, że pójście do pracy wcale nie zwolniłoby mnie z myślenia.Myślałabym tak samo dużo, jeśli nie więcej.I tu jest pies pogrzebany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Szlafroczku, napisz proszę więcej co tam u ciebie słychać.Jak sprawy z mężem, z pracą, z dzieckiem?Ja mam drugoklasistę, a ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szlafrok_myszki_miki
dlugie rzesy ja mam pierwszoklasiste, ale u nas w Polsce zerowkowicza (6 lat) Jak na razie jest dobrze, chociaz piatku nie mogl sie doczekac, a szczegolnie dwoch ostatnich godzin gier i zabaw. Z mezem dobrze, tylko czasem wkurza mnie ze hej i przez to robi sie gesta atmosfera. Poza tym u mnie w domu byly awantury, tak po prostu z igly -widly, moja mama ma czepialski charakter i ja po czesci tez. ale walcze z tym, a moj maz czasem mi tego nie ulatwia. Obiecalam sobie ze nie bede sie w moim domu awanturowala i dlatego zamiast czasem wykrzaczec wszystko, dusze w sobie. A mezczyzni sa tacy bez wyobrazni, co dla nas jest problemem dla nich jest blachostka. Czasem mam dosc rozumienia jego ( i innych), kiedy on nie stara sie zrozumiec mnie. Nie jest chyba taki zly skoro wytrzymalam z nim 11,5 roku ( jest moim pierwszym facetem) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
No to niezle.Za parę dni ja będę miała 10 rocznicę ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szlafrok_myszki_miki
Witam jeju ale wczoraj mialam dzien takie dni wytracaja mnie z rownowagi. Ale od poczatku ksiazki dla dziecka do szkoly zamowilismy 5 tygodni temu, ksiazki oplacone tylko czekac. Minimum dwa tygodnie, pozniej trzy, cztery i piec. Wczoraj chcialam sie awanturowac, bo skoro pieniadze wzieli, to zamkneli mi droge zamowienia w innej ksiagarni, poza tym dali gwarance- zaplacone kupione. Dziecko juz tydzien w szkole bez ksiazek. Wiec idziemy sie pytac Pan z szokowany ze tak dlugo ( tjaaa :\) szuka. Wola pania, pani mow ze sa, ale nie rozpakowane, trzeba przyjsc jutro ( slysze to na wlasne uszy, wiec oddalam sie z dzieckiem do dzialu z ksiazkami dla dzieci, maz zostaje) Myslalam ze pan sie gesto tlumaczy w tym czasie, ale sie okazalo, ze ksiazek nie ma i nie wiadomo kiedy beda, wiac maz zada zwortu pieniadzy, oni nie moga bo musza najpierw odwolac zamowienie. Maz mi o tym powiedzial, jak wyszlismy, bo bal sie ze wpadne w szal, wyzwe sprzedawce po polsku, a na koniec zrobie obciachu. No ale ile mozna, przepraszam to sobie moga w dupe wlozyc, ksiazek nie mam, pieniedzy nie mam, rok szkolny w toku, dziecko potrzbuje ksiazek. Skarge i tak napisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ja też opowiem,co ostatnio mnie z równowagi wyprowadziło.Była impreza firmowa,wszyscy pracownicy bawią się,jest alkohol i niestety niektórzy przesadzają.A wiadomo,że kiedy wypiją,to zaczynają się jakieś smęty i niestety podczepili sie do mnie.A o co?Że nie mam dzieci,zaczęły się wypytywania,przytyki,śmiechy.Kurczę,czy w tym kraju każda kobieta musi iść do ślubu z brzuchem albo w rok po ślubie już dziecko mieć.Trudno polemizować z kimś,kto jest pijany.Najgorsze,że szef temat podłapał i dopiero się zaczęło.Może ja to przyjmuję do siebie za bardzo.Ale wkurza mnie to i niestety imprezę mogę zaliczyć do nieudanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szlafrok_myszki_miki
Dalej jedziemy do Ikei. Musimy kupic biurko, krzeslo i mnostwo zaleglych rzeczy. Prosilam od 3 tyg. Przyjechalismy 3 godz przed zamknieciem, bo malzon jak zwykle byl zmeczony i wogole. No nic wybieramiy rzeczy, spisujemy i dalej do magazynow. A tam - suprajs akurat rzeczy ktorych potrzebujemy brakuje, jak na zlosc. Ale co sie dziwic, koniec tygodnia, tuz przed zamnknieciem. A moj malzon mowi w magazynach- wybierz cos innego, ot tak No zesz k..., moglam od razu na magazyny smigac, a nie wybierac przebierac. Do informacji nie chcialo mu sie isc ( w sumie ja moglam, jak zwykle, powiedziec powiedzialabym, ale moglabym nie zrozumiec jak by mi tlumaczyli co i jak), bo pozno, bo sam nie wie. Nie no, lepiej sie szwedac miedzy regalami i rozgladac sie jak ciele. Ten jego luz tak mnie wkurzyl, ze myslalam ze go zabije. i jeszcze ta akcja z ksiazkami. Dzien mialam ch....y ( przepraszam za wulgaryzmy, ale w pelni odzwierciedlaja moje wczorajsze odczucia :D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szlafrok_myszki_miki
Bananowy songu bo u nas tak jest Ostatnio spotkalam kolezanke i malo nie posilkala sie z radosc, bo wiesz co? Bo WYSZLA ZA MAZ. Szczyt marzen i ambicji posiadanie meza :\ Po mezu musi byc dziecko, to jest mus. Nie ma czegos takiego jak swiadomy wybor nie posiadania dziecka ( np w chwili obecnej), jest natomiast cos takiego jak dociekanie ktory z malzonkow jest bezplodny :\ Po pierwszym dziecku musi byc drugie, tez musowo ( z tego to ja sie akurat tlumacze) itp. Czasem rzygac sie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Ratunku!!!!!!! Jestem zdenerwowana.Znowu pokłóciłam się z mężem.Nie zgadniecie o co? O ziemniaki!Znowu.Więc niech nikt mi nie mówi ,że szczytem marzeń kobiety jest posiadanie męża. bo nie uwierzę. Wyszło tak, że mąż powiedział że nie muszę dla niego gotować, bo on będzie jadł na mieście.A wszystko przez ziemniaki.Ale ci faceci mają nieżle nasrane w głowach. Dla mojego nic się nie chce robić w domu, bo niby dlaczego?Przecież to ja jestem na nieustających wakacjach i to ja mam latać do piwnicy po ziemniaki. Poza tym mamy problem z chodzeniem do kościoła.A raczej mój mąż ma.To ja zawsze chodziłam z dzieckiem, a teraz druga klasa, to trzeba raczej w każdą niedzielę iść.No i pojawia się problem, bo mój mężuś ma alergię na kościół i księży.A chodzi o dziecko, bo trzeba mu dać przykład, coś wpoić, nauczyć.I dlaczego ma to ciągle spadać na mnie?Zapowiedziałam więc, że raz ja będę chodzić z synem do kościoła, a raz mąż.Oczywiście nie spotkało się to z akceptacją męża, ale ja nie daruję, o nie! Słodkie jest życie mężatki, nic tylko wychodzić za mąż, rodzić dzieci itp.Gorąco polecam! Jestem trochę rozżalona , to fakt.Ale to dlatego, że nie można się dogadać w takich kwestiach.Ziemniaki ciężko przynieść, do kościoła ciężko pójść.Tak na prawdę to ciężko też się mu golić, myć.Szkoda tylko że nie ciężko spędzać długie godziny przed komputerem i wałkować od kilku lat tą samą grę.Nie pisałam wam jeszcze , że mój mąż spędza trzy czwarte swojego wolnego czasu przed komputerem.A skoro sprawa tak wygląda, to już nic dziwnego , że na nic innego nie ma czasy, ani chęci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
I jeszcze jedno.Po pracy mąż zjada obiadek, potem obowiązkowo tak ze dwie godzinki pospać, bo przecież taki zmęczony-do póżna grał na komputerze, potem tak malutko snu, no to trzeba od razu po pracy pod kocyk.I jaki zły ,że wtedy hałas, że głośno , nie dają mu spać.A to sąsiedzi walą drzwiami, a to ktoś do drzwi dzwoni, a to telefon.A nie daj Boże ktoś zechce nas wtedy odwiedzić!Jak to , dlaczego nikt mu się nie daje wyspać?Potem wstaje-jeść już się chce i grać....A tu jeszcze żona prosi, żeby do piwnicy poszedł po ziemniaki...........................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Sharamysho, ratuj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
długie rzęsy-Ty chyba o moim mężu opowiadasz? Niemalże w 100% się zgadza!Z tym wyjątkiem,że dzieci nie mamy,ale wiem,że wszystko wyglądałoby tak samo.Czemu oni są tacy leniwi,to nie mam pojęcia!Problemem jest wszystko dosłownie,począwszy od wyniesienia śmieci skończywszy na nałożeniu nowej rolki papieru toaletowego.A już pójście do piwnicy to szczyt możliwości,sto razy trzeba przypominać,a potem jest zdziwienie i zniecierpliwienie z jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
no , śmieszne to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
I jeszcze mi na koniec powiedział,że on mi cały czas idzie mi na rękę, a ja tego nie widzę. ku..a, o co chodzi?Bo nie rozumię. O to ,że ja nie pracuję zawodowo, czy co? Powiedział to , zabrał się i pojechał na ryby.Siedzę sama z dzieckiem, i taką właśnie miłą niedzielę mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do księży-to oboje mamy na nich alergię.Chodzimy do kościoła przy okazji wesel,chrztów ,pogrzebów,nawet nie w święta.Ale gdybyśmy mieli dziecko to oczywiście trzeba byłoby zacząć się w to angażować,bo nie wyobrażam sobie wychowanie dziecka bez elementu wiary.Na pewno będę miała ten problem.Choć muszę przyznać,że mój mąż dorósł do roli ojca na pewno,to raczej ja mam z sobą problem.Napiszcie kobiety,czy macierzyństwo sprawiło,że patrzycie na świat z większym optymizmem,czy pozbyłyście się dzięki temu negatywnych emocji i nastrojów.Ja mam już 30 lat, zaczynam przewartościowywać swoje życie.Nie chcę,by dziecko było remedium na całe zło,bo przecież sama nie mogę dać rady ze sobą.A dziecko to duża odpowiedzialność,czy zdołam to udźwignąć,a może zdecydować się w nadziei na poprawę własnego samopoczucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Ja też nie jestem przesadnie religijna, nie mam nawet ślubu kościelnego, a do kościoła chodzę właściwie ze względu na dziecko i to nie w kazdą niedzielę. Co do twoich pytań o macierzyństwo , to nie wiem co ci doradzić Bananowy Songu.Jak widzisz nie wpłynęło ono na poprawę mojego samopoczucia.Ja dziecko urodziłam w wieku 22 lat , a więc byłam b. młoda, miałam tak samo jak teraz problemy z emocjami, a dziecko tego nie zmieniło.Tak , dziecko to odpowiedzialność, czasami jest naprawdę ciężko.Ale nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej ,żeby mojego synka nie było.To , co wiem na pewno, to to,że ciężko byłoby mi zdecydować się na drugie dziecko, zwłaszcza mając świdomośc że ojciec dziecka miewa często problemy z angazowaniem się w jego wychowywanie, spędzaniem z nim wolnego czasu itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Say
Sharamysho----->>> jestem młodsza, ale czuje dokładnie to samo... najgorsze jest to,ze nikt z bliskich niegdy nie potrafi mnie zrozumieć , ani tak naprawdę odkryć.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Gdy nasze dziecko miało około 4 lat zaczęło się bardzo interesować komputerem.Synek chciał często sobie pograć na komputerze, ale stał się niechcący małym konkurentem dla własnego taty jeśli chodzi o chęć spędzenia czasu przed ekranem.Tatusia zaczęło to z lekka denerwować, że nie zawsze może zasiąść przed monitorem,więc co zrobił??? Kupił dla dziecka drugi komputer, no i zaczęła się jazda!Dziecko zaczęło spędzać dużo czasu przed komputerem, były z tego różne problemy.Pojawiły się np. bóle głowy.Ale tatuś miał za to spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda że nie możemy usiąść razem w kółeczku z paczką chusteczek i skrzynką wina. Ja mam ostatnio takie schizy że lecę na melisie i pastylkach i bardzo się staram nie ryczeć. Powód? Podobny co u niektórych z Was - mężczyzna. Kompletnie niczego nie rozumiejący i nie chcący zrozumieć samiec. I równoczesnie mam wyrzuty sumienia że narzekam bo przecież on biedny tak ciężko pracuje i wraca do domu, nie pije, nie bije, nie zdradza. Szczyt marzeń! Czasem strasznie żałuję że jednak nie jestem singlem. Ale oczywiście mam Swoje Największe Szczęście - Dzidziusia i tylko On mnie czasem trzyma przy życiu. Pewnie jak bym była singielką w wieku lat 20 kilku czy 30 kilku to pewni bym ryczała w poduszkę że inne to mają faceta, rodzinę a mnie nikt nie chciał. Bo oczywiście związek byłby dla mnie niezmierzonym oceanem szczęscia, oazą spokoju i bezpieczeństwa itd itd i że na pewno inni to mają. A ja co? A ja mam kierat po pachy i Pan Gościa bez Skazy w domu. Na wszystko się broni, ja juz nawet nie próbuję rozmawiać bo dokładnie to samo przerabiamy co jakiś czas i ja jestem na tyle inteligentna żeby się w końcu nauczyć że te rozmowy nic nie dają. OJ, chyba będzie długo... wzięlo mnie No wiec wracam do tematu. Mam tak jak Wy, jak sama nie poproszę to się samo nie stanie, a jak poproszę to słyszę czy zrobienie tego czy tamtego to taki problem dla mnie że aż on musi. Czuję się jak bym prowadziła pensjonat dla Pana Doskonałego ktory łaskawie przygarnął kopciuszka pod swój dach. A tylko przypomnę to że wszystko ja załatwiałam. Kiedyś sie strasznie broniłam przed dzieckiem, że na pewno nie z nim. Potem jakoś mi przeszło. Ale mam to czego się obawiałam. Wszystko na mojej głowie. I jeszcze pretensja że nie tryskam szczęsciem. Już nie wiem co robić żeby nie chodzić zapłakana cały dzień. On oczywiscie nic nie rozumie i tylko się dopytuje o co mi chodzi a jak zaczynam coś mówić to od razu słyszę że znowu mam focha! Boże, nie wiem co robić. Nie możemy sie rozstać bo jest Dziecko. Rozmawiać nie umiemy. Żyć obok siebie też się nie da. Długie rzęsy to że śpicie oddzielnie chyba jest niezłym pomysłem. A że królewicz nawet wyra nie pościeli - założe się że miałabym to samo. Tylko to że tak mamy w żaden sposób tych naszych panów nie usprawiedliwia. Bo moze inne jednak trafiły ok. A my jesteśmy depresyjne bo nie mamy bezpieczeństwa w związku. Może nasze samopoczucie jednak ma jakieś podstawy? I mimo że wielu rzeczy mi brakuje to i tak JA się czuję winna. Mam takiego dobrego męża i narzekam...... przepraszam że tak długo. I tak nie umiem ubrać w słowa tego wszystkiego. Dlatego nie wiem z czym iść do psychologa. Wykończę się. Boję się że ta cała frystracja psychiczna bedzie musiała znaleść ujście w sferze fizycznej, boję sie że przez te nerwy wpędzę sie w chorobę cielesną, nawet raka. Że mi się ta cała nerwica gdzieś skumuluje i uderzy. Czasem bym chciała wylądować w szpitalu dla neurotyków. Ale żeby świat zrozumiał że ktoś mnie tam wpędził a nie że mąż jest cacy i jeszcze biedny ma babę wariatkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdyby wiedział że się udzielam na takim forum i że wypisuję to wszystko to nie wiem czy by mnie w końcu nie uderzył... Długie rzęsy - akcja z ziemniakami to niemal jak u mnie. I jak to taki problem to mogę nie gotowac, on zje na mieście, da se radę. Jezzzzu, ostatnio tak żyję że mam dość wszystkiego. I mogłabym się tu do północy rozpisywac tak mi źle. Szkoda że najbliższa osoba, moje wsparcie (buhaha!) tego nie rozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Sharamysho-zgadzam się z tobą.Te złe samopoczycie wynika z braku bezpieczeństwa w związku.Chyba innego wytłumaczenia nie ma.Ale weż i to powiedz swojemu kochanieńkiemu.Niby jest ok.Kochamy się ,często to sobie mówimy nawzajem,przez jakiś czas jest dobrze, ale potem wszystko się wali.Niby powinnyśmy być zadowolone, no bo przecież mamy mieszkanie , samochód, dziecko ,siebie, jako takie pieniądze, na chleb starcza.Mój mąż czasami się mnie pyta tak trochę żartobliwie, czy jestem zadowolona?Ja się pytam z czego? A on: z życia?I co ja mam mu powiedzieć?Gdybym była , to nie łykałabym antydepresantów.A on pewnie myśli, że jestem happy, bo jakie ja mam problemy? Do pracy nie chodzę,mam przecież tak super-na pewno jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
O swoje zdrowie też się martwię.Te ciągłe nerwy, napięcie gromadzące się w organiżmie.Często nie mogę się wyluzować, a wtedy cały czas myślę o swoim napiętym ciele idenerwuję się jeszcze bardziej. Mój mąż też nie wie, co ja tutaj wypisuję. Ale ja cieszę się, że jesteście i że mogę do was czasem napisać, podzielić się tymi swoimi zmartwieniami.Fajnie, że mogę poczytać też o was.Myśl że nie jestem sama z podobnymi problemami trochę podnosi mnie na duchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Jak na złość, moja sąsiadka i przy okazji dobra koleżanka ma takiego męża, że tylko jej pozazdrościć.A to podłogi umyje, a to okna, a to kwiatki podleje,do piwnicy skoczy(jak trzeba, to i 7 razy dziennie),naczynia umyje, gazówkę wyszoruje...Przykładów bym mogła podawać do wieczora.Jak się człowiek napatrzy ,to nie dziwota,że się buntuje. Zaznaczam,że oboje pracują zawodowo, ale ona jakby zliczyć godziny pracy, to tak jakby na pół etatu.A pomoc w domu ma naprawdę duzą.I też czasami jeszcze narzeka na męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szlafrok_myszki_miki
Witam kochane oj przydalaby sie laweczka i winko, ale bysmy plakaly i narzekaly. Ja tez martwie sie o to swoje napiecie. U mnie kumuluje sie w szczece ( wiem wiem glupio brzmi :) ) Czuje to w nocy, wtedy sie budze, albo rano. Zrobilam sobie nakladke na dolna szczeke, zeby bardziej zebow nie zjadac ( choc jak juz pisalam wygladaja fatalnie), ale na niej widze, jak ja powoli w nocy przegryzam. Chyba sobie kolek zafunduje :) Moj maz baaaardzo, a to baaaardzo przypomina waszych. Czasem mam z nim lepsze dni, ale ostatnio cosik zgrzyta i to za czesto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
długie rzęsy - a propos Twojej sąsiadki... mi też wszyscy w koło męża zazdroszczą.... chcesz coś mi jeszcze powiedzieć? Na początku sama we własne szczęscie nie wierzyłam. Mój Pan Doskonały umie robić wrażenie i wiele osób długo pod tym wrazeniem pozostaje. Dlatego ja nawet nie mam komu się wyżalić bo wszyscy uważają mnie za wielką szczęściarę że mam takiego supermana i jeśli złe słowo na niego powiem to ja jestem wielka świnia... tak więc ja naprawdę lekko nie mam.A przykłady na psucie krwi mogłabym tu mnożyć. Mój Nieskazitelny Kryształ wciąż coś gubi. I ja mu to znajduję. Niby nie ma problemu, ale ostatnio po znalezieniu mu czegoś co sam gdzieś upchnął usłyszałam z pretensją że to pewnie ja mu tam schowałam... Pozazdrościć! Los na loterii Tak bycie w związku to jak by żywcem do nieba trafić... To wszystko to są drobiazgi ale ile takich drobiazgów może znieść jeden damski organizm. Ja się naprawdę boję o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×