Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

Gość Kasia0310
no właśnie o to i mnie idzie!!! Najpierw ciało. Prawda, że my też zaczynałyśmy od badań i biegania po specjalistach i tego sie człowiek bał, że nie wiedzą co to za choroba, ze zawał, guz mózgu itp.? To, że zacznie leczyć ciał wydaje mi sie że skłoni ja do albo zrzucenia balastu, bo wszytsko z nim bedzie ok, albo do walki, bo coś nie tak. A dla tych dzieciaczków trzeba walczyć! A dla siebie też! W angli oczywyiście nie byłam, nigdzie prawie nie byłam, bo się......... bałam! Samolot, woda, o nie! to nie dla mnie. Mnóstwo jednal ludzi wokół wyjeżdża i wydaje mis ie, ze tam mnie byłoby jeszcze bardziej smutno i źle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Z zawodu jestem...NIKIM, bo mimo że skończyłem studia, to jeszcze nie miałem okazji pracować. A mam zje***e życie, bo składa się ono głównie z kombinowania, w jaki najlepiej byłoby się zabić i jednocześnie zadowolenia z tego, że każdy dzień samoistnie przybliża mnie do śmierci. Poza tym moim zdaniem ogólnie życie samo w sobie nie ma w ogóle sensu. Nie ma nic na tym świecie, dla czego warto by było żyć. I nie mówcie mi tu o dzieciach, kwiatkach, pieskach, rodzicach itp. bo to są ŻADNE powody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
Oj! mam podobnie...... Jak to jesteś nikim? i to przez wielkie litery? Przecież w jakimś kierunku sie wykształciłeś. Ale i to nie ważne, ważne CO chciałbyś robić? Ja z wykształcenia jestem chemikiem, pracuje w księgowości, uwielbiam psychologię a studiowałam socjologie (teraz rachunkowość). Ja przez te swoję leki zrozumiałam, że muszę wzmocnić dzieci moje przez pracę. I wzięłam od teściów kawałek działeczki, siedzą tam pielą, sieją koszą, ale to lubią i ja tez. Nie namwawiam na ogródek bo nie każdy musi to lubić alee na pracę. Kiedy mi jest ciężko samej pogodzić pracę, dom, dzieci i studia, to sie wkurzam troszkę, że ktoś mógłby pomóc takim osobom a zamyka się. Może zacząłbyś od wolontariatu? W naszym miescie poszukują takich osób? nie kręciłoby cię gdybyś zobaczył uśmiech wdzięcznych ci dzieciaczków czy ludzi chorych? Dla mnie to jest depresja, ale jesli biernie czekasz na śmierć, to jednak chcesz walczyć, tylko nie masz siły i nie widzisz sensu? Ale Twoja dusz chce żyć, chce walczyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Z zawodu - nikim, bo studia to nie zawód. A to, jakie studia skończyłem, nie jest ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Co chcę robić, to też nie jest ważne, bo i tak nie mogę tego robić w moim mieście, a żaden wyjazd nie wchodzi w grę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
mam podobnie.. A co sie czepaisz tego zawodu? Dołuje cię to? Naprawdę niewielu ludzi znam, którzy najpierw sie wyuczyli i w tym zawodzi pracują. Wielu skończyło coś tam, np. LO, zaczęło pracować jako fizyczni nawet, a potem spełniają swoje marzenia, weryfikują, walczą i pracują już tam, gdzie chcą albo gdzie mają pieniążki, a studia kończą w miedzy czasie np. turystykę, gdy są przedstawicielami handlowymi. Ważne co CHCIAŁBYŚ i CZY chciałbyś coś robić, czy też diobrze ci z tym, że nic nie musisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
Sory, ale słowa "to nie ważne", irytują mnie! Własnie że WAZNE!!! WAŻNE Bo to część ciebie!!!!!!! To TWOJE marzenia!!!!! A TY jesteś WAŻNY!!!! Każdy z nas jest w?AŻNY!!!!!!!! Nie wierzę, że w Twoim mieście nie da się robic tego co chcesz, wszedzie chyba można spełniać swoje marzenia, tzn. przynajmniej próbować! Spróbuj, błagam Cię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny-ale napisałyście, jest co czytać. U mnie tak o la la. w sumie nic sie nie dzieje. zobaczymy jak długo będzie taki zastój. Nie mam weny do pisania ale czytam was na bierząco.Miłego dnia wam życzę :) Ewinia - co u Ciebie? Witam nową dobrą duszyczkę Kasię, pisz dziewczyno jak najwięcej bo Twoje wypowiedzi są pełne optymizmu a takich potrzebujemy jak najwięcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
Kika dzieki! Ale bardzo bym chciała żeby mi już tak zostało a nie: wielka góra a potem dóóóóóóóóóóóóóóóół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam podobnie jak ty Niestety położyc sie i umrzeć to \"se ne da\" tak łatwo Odliczanie dni do smierci hmmm ciekawe, ale po co ci to, jeśli będizesz żył na przykład 40 lat jeszcze to masz do odliczenia 14600 dni a co będzie jeśli w połowie 7300 stwierdzisz że to odliczanie do tej pory nie miało sensu i straciłes pół zycia na \"pierdolenie o szopenie\" że tak to nazwę Mówię Ci szkoda zycia na takie dywagacje, jeśłi zyjesz to po coś, musisz miec jakies zadanie do spełnienia, to nie musi byc uprawianie jakiegos tam ogródka, ale może to że akurat weszłeś na nasz topik miało jakis cel, los sobie wymyślił ze ma juz dośc Twojego marudzenia że jesteś nikim i postanowił Cię delikatnie popchnac w jakimś kierunku? Jak myślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
Opuszczam Was na chwilkę, idę popracować, bo sie wkurzą na mnie w końcu. Anula ciągnij mam podobnie!!! Wrócę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Jak pisałem posta, to myślałem, żeby użyć słowa "odliczanie", ale stwierdziłem, że za bardzo nie pasuje, bo żeby odliczać to trzeba mieć chociaż blade pojęcie do ilu odliczać. A mnie śmierć może spotkać każdego dnia (tak samo jak i innych), więc nie za bardzo da się to odliczać. Dla tego napisałem, że każdy dzień samoistnie przybliża mnie do śmierci. Nie chodzi o to, że się czepiam zawodu. Pisząc, że to nieważne miałem na myśli, że nie będę pisał o tym na forum. Skończyłem takie studia, jakie mnie interesowały. Myślałem, że będę miał po nich pracę, ale niestety. W większym mieście znalazłbym pewnie pracę bez większego problemu, ale w moim nie. Tak sobie myślę, że może to dlatego, że w moim mieście nie ma zapotrzebowania na "intelektualistów", a do urzędu nikt mnie nie chce przyjąć, bo może boją się, że jestem zbyt inteligentny (chociaż ja o sobie wcale tak nie myślę) i później ich wygryzę. Większość ludzi w moim mieście pracuje albo fizycznie albo jako sprzedawcy i to trzeba mieć spore znajomości, żeby gdzieś znaleźć pracę. Jeśli chodzi o to, czy chciałbym pracować - to chciałbym, ale niestety nie mogę nic znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam podobnie jak ty no to możemy sobie podac ręce z tej storny historyczka po studiach się kłania i tezz zamiłowania niestety pracy w zawodzie też nie znalazłam, byc może to dla ciebie jakies pocieszenie. Kim teraz jestem? Kierownikiem sklepu, choć do handlu nie chciałam za cholerę iść Ale wiesz, są plusy tej pracy bo intelektualista ma więcej empatii w sobie niz taki ścisły matematyk i dlatego radzi sobie lepiej w zyciu. Mój wykładowca ze studiów wykładał stara łacinę, a oprócz tego prowadził wycieczki wakacyjne z zaprzyjaźnionym biurem pdróży i mimo tego ze nie miał na uczelni wysokiej pensji kupił sobie telewizor za 5000. Kurcze nigdy nie jest tak ze nie ma wyjścia, kij ma dwa końce zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
Mam przerwę na papieroska (coć dziś dzień bez) więc jestem. Zauważyłam, że "mam poodbnie" zaczął wiecej mówić. Widzę po wypowiedzi,że jesteś wrazliwiec, a zresztą to jasne, bo tych o grubszej skórze raczej się takie rzeczy nie czepiają. Z czego żyjesz niepracując? Ja też nie pracuję wtym i tam gdzie bym chciał, też gdzieś w skrytości ducha uważam że mam za duży potencjaał aby tu być, ale jestem bo mi wygodnie w tej pracy wychowoywać dzieci np. Nie mam problemu z wychodzeniem keidy i na jak dugo chce np. Zaraz wracam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Mieszkam z rodzicami. No cóż...mimo wszystko mam umysł dość ścisły ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
Jestem. Chciałam o tym, że mam mnóstwo pomysłów na zrealizownaie siebie ale zawsze mam jakieś ale, bo kasa, bo dzieci małe itd. Ale marzę dalej i już widze światełko, bo dzieci już większe, jaj jeszcze młoda i dalej mi sie chce, więc los takim marzącym chyba sprzyja, bo już znalazłam potencjalne źródełko na finanse, bo zarażam tym koleżankę i może za rok już się będę realizować, tylo marzenia muszę w coś ubrac, dookreślić. Uważam, że najważniejsze to właśnie chcieć. Po za tym tak jak Anulka o prof. wspomniala, pracować mozemy też dla chleba, a realizować sie poza. Zawsze można jeśli tylko baaaardzo chcemy, podróżować, zrobić coś dla innych, musi nam sie tylo chcieć, a z tym gorzej, bo znajdujemy jakieś głupie aleeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
"Mieszkam z rodzicami" i co? ciepło i wygodnie? nic nie musisz? możesz się poużalać? wygodnie? A rodzicom też wygodnie? Ty wiesz jak to boli, jak sie patrzy na swoje dzieci, że one sobie nie radza? Mam np. ja wtedy żal do siebie, że nie potrafiłam ich nauczyć życia, że popełniłam błąd. A tu widzę dzieciom poprostu tak wygodnie. Może to nie w porządku, ale u nas już nie mozna mówić: nie mam pracy, bo wiadomo że jej nie ma. Bo u nas jest, czasem byle jaka ale zawsze jest i każdy kto chce pracować lub musi, to pracuje. Choć czsami za grosze. Ale po tej drabince mozna iść dalej, chocby powolutku. Dość z tym marudzeniem: nie mam, bo jej nie ma, bo to już powolutki nieprawda. Teraz to chyba jest : nie mam bo nie chcę. W ogłoszeniach na naszym rynku razdko są już wygórowane wymagania, a czesto po prostu: chęci do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
No chwila...To po ch****ę mnie rodzili? Ze swoich egoistycznych pobudek - oto jest odpowiedź!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Jestem ciekaw, gdzie mieszkasz, bo ja w 20-tys. mieście i tu naprawdę nie jest łatwo o pracę. Domyślam się, że mieszkasz w większym, mam rację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to jak jestes intelektualista a do tego potrafisz liczyc to zyc i nie umierac, świat stoi przed Toba otworem, tyle że Ty jeszcze tego nie dostrzegasz, ale wstawiłes usmiechnięta minke więc mniemam że troszkę się uśmiechnołes mimo wszystko. Świat jest popieprzony i nikt nie mówił że będzie łatwo, choc ja czasem oponuje bo mówię że nikt nie mówił że będzie ciężko. jest jak jest, sztuka jest się przystosować, to jest dzungla, trzeba nauczyc się walczyć. Nie wiem ile masz lata, ale ja jak skończyłam studia to tez byłam załamana, zero pracy, zero perspektyw, ojciec alkoholik, deprecha na maxa, no i w końcu jakoś poszło. Trzeba się nauczyc cieszyć tym co się ma. Zobacz jesteś młody, zdrowy, wykształcony, zobacz ile ludzi sypia na betonie, bo im się życie tak ułożyło albo sami sobie je zapieprzyli. Nie zmarnuj tego co masz, wielu by się z Toba chciało zamienić. Masz rodziców, a człowiek jest bogaty jak ma rodziców, ja tez ich mam i choć sa strasznie prosci i więcej mi podcinają skrzydła niz pomagają to wiem że są i moge do nich przyjść, dostane gorącą herbatę i ciepłe łóżko przynajmniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Co z tego, że "świat stoi przede mną otworem" Ja nie zamierzam szukać pracy "na świecie" tylko w swoim mieście. TYLKO I WYŁĄCZNIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
mam podobnie... Mieszkam w Płocku, nie wiem ile on tam ma tych mieszkańców, ale zawsze obok małych miejscowości są większe, ja tez dojeżdzałam do szkół i pracy 30 kilometrów. Ale nie chce mi sie z Tobą juz gadać, przepraszam, ale tekst, ze rodzice mają cię utrzymywać, bo rodzili cię z egoizmu, jest dla mnie nie do przyjęcia i mogłalbym byc wobec ciebie zbyt okrutna. Mam tylko nadzieje, ze przyjdzie czas i rodzice przyjdą po rozum do głowy, odcinajac cie od wszelkich wygód i zamykajac przed tobą drzwi, bo to chyba jedyny sposób na to, zebyś wrescie stuknął się w ..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Czy ja powiedziałem, że mają mnie utrzymywać? Nie! To odnosiło się do tego twojego zdania, że mają żal do siebie, że nie potrafili mnie życia nauczyć. A jeśli naprawdę mi się całkowicie życie spiep**y, to zawsze mogę po raz drugi spróbować się zabić, choć naprawdę wolałbym umrzeć śmiercią naturalną. Im szybciej, tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
Mimo wszystko dość mam Twoich żądań wobec wszystkich, zacznij żądać wreszcie od siebie. Myślisz że jak postraszysz, że sie zabijesz to inni muszą ci służyć? Sory, ale tak mnie zaczynasz wkurzac, że narazie bujaj się i nie pisz "mam podobnnie jak ty", bo nie masz, masz tak jak se umysliłeś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna86
dzieki, za wyrozumialosc.a moja depresja??wiem o niej od dawna,mialam ja przed ciaza, mam i po.w polsce nim przyjechalam do anglii , chodzilam do psychologa,pozniej poszlam do psychiatry,ale co z tego?kiedy zaczelam leczenie , okazalo sie ze jestem w ciazy.i pal licho wszystko.pozniej juz na to nie bylo czasu.a bliscy??nikt mnie nie rozumie.kiedy probuje cos wspomniec o moim stanie,to sie nabijaja ze mnie."depresja"-sresja-slysze-poprost ci sie z domu dupy nie chce ruszyc. i tak to jest.na sama mysl o tych slowach, chce mi sie plakac. aha i dzieki za pomysl , zeby otworzyc sobie grupe wsparcia,ale w anglii to raczej nie wypali,zreszta mieszkam w malej miescinie , gdzie mieszka malo polakow,a nawet gdyby byli,to co mialabym zrobic-powiedziec"hej mam depresje-tez tak masz??-to moze otworzymy grupe wsparcie??przeciez o tym ciezko jest mowic.tutaj to co innego-nie znamy sie i nikt sie z tego nie smieje,bo sa ludzie tacy jak ja,w mniejszej , badz wiekszej depresji.ALE I TAK DZIEKUJE ZA DOBRE INTENCJE. a jesli chodzi o pojscie tutaj do psychologa , badz psychiatry,to raczej tez byloby trudno i nie chodzi mi tutaj o pieniadze,ale o sam fakt ze nie znam na tyle jezyka by mowic o swoich problemach,a mowienie jeszcze do tlumacza,to byloby chore... odpada. najgorzej boli mnie to ze krzywdze swoim stanem dziecko i nie raz przez to plakalam.jak mi dziecko mowi ze chce isc ajciu , a ja nie moge,bo nie daje rady.zespol jelita drazliwego, nie daje mi normalnie zyc,nie moge nawet isc przez to do pracy,nie moge wyjsc z domu-juz nie chce...nie moge.... nie potrafie...a tak bardzo bym chciala, by dziecko bylo szczesliwe,zeby wszyscy byli szczesliwi.zawsze stawialam szczescie innych ponad swoje.staram sie jak moge,ale nie potrafie sie starac dla siebie.ale sie teraz zwylam...... dzieki anulka i dziekuje wszystkim-za to ze jestescie tutaj ze mna i innymi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie jak ty
Myślisz, że jak przeczytałaś moich 10 czy 20 postów to już wszystko o mnie wiesz? Napisałem tu tylko to, co chciałem napisać. Wszystkiego to nie wie nawet ani mój psycholog, ani moi rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
Wiem że trudniej nam jest, gdy pomyslimy właśnie o dzieciach. Nie wiem smutna so ci napisać, bo rzeczywiście nie z nam tamtejszyhc realiów z realu tylko z opowieści. Ja też czasem uchodzę za dziwaka jak zaczynam mówić o swoich lękach, ale mówię bo częścicej jednak otrzymuję wsparcie. Oczywiście nie chodzę na lewo i prawo ale czasem w gadkach o zyciu, czasem półżartem półserio. Nawet nie wiesz jak wiele osób zaczyna się otwierać i też maja różne takie.... A co z kościołem polskim tam? wiem że są, może tam coś sie dzieje? a co z tym jelitem? nie możesz nawet na chwilę, albo w takie miejsca, gdzie byłabyś bezpieczna "w razie" czego? Co do bliskich, to gdybyśmy mieli innaczej niz ty z nimi, to takiego forum by nie było , oni nie chcą tego rozumieć, może się boją? Może czują sie winni? Np. mój lęk podobno jest po to, żeby było moje małżeństwo, bo gdybym przestała sie bać, odeszłabym. Ściskam gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia0310
jeszcze do "mam podobnie" nie daję sobie takiego prawa, że wszytsko wiem o Tobie, po prostu wkurza mnie trochę (no dobra: bardzo) Twoja postawa wobec rodziców i tyle. Muszę ochłonąć bo jestem zbyt podekscytowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedno jest pewne wiesz czego chcesz, a to juz sukces Wiesz że chcesz pracowac w swoim miescie i wiesz że chcesz umrzeć w sposób naturalny. Niestety jedno wyklucza drugie, więc albo się zdecydujesz na zycie i szukanie pracy, albo na wegetacje, rozczulanie się nad soba i marnowanie swojego potencjału. Jeśłi jednak wiesz że chcesz pracowac w swoim mieście to jest to juz jakis postęp. Wiesz co chcesz robić, to juz jest duzy krok, i myślę że jednak znajdziesz to czego szukasz, bo właśnie takich ludzi chca zatrudniać pracodawcy, którzy wiedzą czego chcą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×