Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

JARZEBINKO______dziekuje za bardzo ciekawa historie❤️ Dziekuje rowniez za golabka______swieta prawda! Nie potrafie wysylac zdjec na BIESIADE,,,,w zwiazku z tym przesylam link,by \"pospacerowac\" sobie po jednym z pieknych ogrodow w Chicago.Aby przenosic sie w rozne jego miejsca,wystarczy klikac na kolejne zdjecia. KOCHANE DRZEWKA__________zycze milych wrazen!!! http://www.flortar.com.pl/piekneogrody.php Pozdrawiam serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przy okazji mozna sobie "pospacerowac" w W-wie,Krakowie ,,,,, Zachwycam sie "D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wrocilam z przykoscielnego ogrodu______cos pieknego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANE DRZEWKA______czy lubicie szpinak? Leniwe ze szpinakiem w sosie z fety Kiedy człowiek zaczyna po latach nienawiści patrzeć na szpinak z apetytem, można o nim mówić, że jest dorosły. Niektórzy dorastają do szpinaku powoli, inni pewnego dnia ze zdumieniem odkrywają, że ta zielona breja jest naprawdę smaczna. Są też tacy, którzy testują wszystkie przepisy ze szpinakiem z zapałem neofity, by nadrobić stracony czas. Ten przepis jest dla wszystkich wielbicieli szpinaku. Składniki: 8 ziemniaków średniej wielkości, 4 łyżki mąki ziemniaczanej, 1 surowe żółtko, ½ kg świeżego szpinaku, 1 łyżeczka oliwy, sól, pieprz. Sos: ½ standardowego opakowania fety, 1 łyżka octu winnego, 1 łyżeczka oliwy, 2 ząbki czosnku, 100 ml bulionu (może być z kostki). Jak przyrządzić? Ziemniaki ugotować i ostudzić. Kiedy wystygną należy je zmielić lub dokładnie rozdrobnić widelcem. Szpinak opłukać i poszatkować. Wrzucić na patelnię podlaną odrobiną oliwy. Dusić pod przykryciem ok. 10 minut (można dla smaku dołożyć odrobinę czosnku i sproszkowanej gałki muszkatołowej). Jeśli boicie się, że szpinak się przypali – nie powinien - możecie wolno dodać odrobinę wody. Ostudzony szpinak dodać do zmielonych ziemniaków wraz z żółtkiem i mąką. Łyżką wyrobić całość na gładką masę. Gdyby ciasto było za luźne można dołożyć jeszcze trochę mąki. Najmilsze jest formowanie wałeczków (pozdrowienia dla forumowiczów!). Teraz tylko wystarczy pociąć je skośnie na kluseczki i wrzucić do wrzątku na kilka minut. Ugotowane kopytka same dadzą znać o gotowości do spożycia wypływając na powierzchnię gotującej się wody. Sos powinien być już przygotowany: Kroimy fetę na kawałki, czosnek przeciskamy przez praskę, mieszamy wszystkie składniki i podgrzewamy (nie gotujemy), tak aby całość połączyła się w jednolity sos. Nakładamy kopytka na talerz i obficie polewamy sosem. SMACZNEGO!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokuszę się was odwiedzac
Piszecie o ciekawych sprawach ! Dzięki ! Pozdrowienia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawaim biesiadniczki. Spacer Uliczki starego miasta Powoli ogrania ciemność Bruk skąpany szarym światłem Dziś dywanem moim będzie Smutne kamienic okna Nijakiej ciemności pełne Jak strażnicy kryją słowa Nie zdradzając ulicy myśli Powietrze nasycone ciszą Przecina niepewnym lotem Ćma pragnąca blasku światła W przeklętej studni nocy Ciemności ramiona kuszą Spokoju nadzieją marną Niech obejmą ciepłem czule Gdy brakuje woli bycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dwa słowa. Dwa słowa Jeden oddech Mrugnięcie powieki Na twarzy Kilka liter Wyrzeźbiło uśmiech W głowie Myśli pisze Atrament miłości W duszy Złote pióro Szczęście wypisało Dwa słowa Tak niewiele Wszystko odmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę ! Daj mi w prezencie szum kojący, kolor co chwilę inny...łagodne rozkołysanie... Daj mi łopot skrzydeł mewy, jej krzyk , gdy zerwie się do lotu... radosne szybowanie... Daj mi w prezencie piasek złoty, co pieści stopy przy każdym kroku... dalekie wędrowanie... Daj mi spojrzenie w oczy ciemne... spojrzenie głębokie i tylko dla mnie... bez słów rozmawianie... Daj mi to wszystko na chwilę , co minie jak wszystko na świecie... odwieczne przemijanie... Dam Ci za to radosne moje zachwycenie, łagodny dotyk... głębokie westchnienie... Jeanne , 09.2004 Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łagodność jak aksamit otula serce pelerynką. Jest jak bajka, jak pieszczota delikatniejsza od skrzydła motyla. Łagodnością mnie otul kochanie i nie pozwól już nigdy krzyczeć sercu... Z łagodności uszyj mi sukienkę, ubierz mnie w nią jak na bal. Z gwiazd zrób mi kolczyki i wachlarz z marzeń... A potem mów mi słowa pachnące ulotnie, mów łagodnie i miękko, aż schyli się nad nami błękit, zdziwiony, że jest na świecie tyle łagodności... Jeanne, ad 2004

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO! 🖐️ ORZECH! SREBRNA AKACJO! 🌻 za piekne wiersze! JODELKO!👄 Pospacerowalam po ogrodach, bylam w Chicago i zaraz potem w W- wie, Krakowie i przykoscielnym , szybka jestem co? :D :D :D Wszystkie jak z bajki....... marzenie!!!!!!!! Dziekuje! Co do przepisu to chyba jestem juz dorosla, bo dopiero teraz polubilam szpinak, :D jako dziecko zawsze mowilam, ze trawki jesc nie bede :D a moja Mamusia mowila, ze szpinak ma bardzo duzo witamin i jest dobry. po latach wiem , ze miala racje. Chociaz przekonal mnie o Tym MM . bo On sie szpinakiem zajada pod kazda postacia. Jutro skorzystam z Twojego przepisu i zrobie na obiad :D dzieki! Pozdrawiam cala Biesiade i zycze milego dnia!🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opowiadanie.... - Rany boskie, to nie moje osiedle! - uświadomił sobie, kiedy wysiadł z autobusu. To nie ta ulica, nie ten chodnik przecież... CAŁY SMAK ŻYCIA Joanna Grzegorzewska Środek nocy. Godzina pierwsza, druga, żywego ducha. Nie ma kogo zapytać o drogę. Czasami przejedzie jakiś samochód. Ale kto by się zatrzymał na takim pustkowiu? Idzie więc trochę w lewo, trochę w prawo. Jest blok, klatka schodowa - ale to nie ta. Następna - też nie. Nie ten zapach - po prostu. Każda klatka pachnie inaczej: bigosem, pierogami, dymem papierosowym, nowością, starością, wilgocią, czystością, mdławo, słodkawo, ostro, delikatnie... Wieje wiatr, zacina deszcz ze śniegiem. Zimno. - Nie miałem komórki. A nawet gdybym miał i zadzwonił do żony - to co z tego? l tak bym nie mógł powiedzieć, gdzie jestem - mówi Jerzy 0lszewski. Jerzy Olszewski jest niewidomy. Jerzy Olszewski ma 40 lat, 37-letnią żonę Renatę, 10-letniego syna Michała. Mieszka w Bydgoszczy, pracuje. - Pana niepełnosprawność... - Czuję się pełnosprawny. Oprócz tego, że nie widzę, nic mi przecież nie dolega. Jestem zdrowy, pracuję jak przeciętny śmiertelnik. Jerzy Olszewski jest nauczycielem. I muzykiem. * * * Historia z autobusem wydarzyła się kilka lat temu. - Mieszkałem wtedy w Fordonie. Autobus nie dojeżdżał na moje osiedle. Ale kierowca chciał mnie podwieźć pod sam blok (byłem na koncercie w klubie). Tłumaczyłem mu, jak ma jechać, a on niby tak jechał, no ale stało się. Do dzisiaj nie wiem, gdzie wysiadłem. I do dzisiaj nie wiem, jak trafiłem do domu! Może to instynkt? Palec boży? Renata: - Błądził tak przez parę godzin. Przyszedł nad ranem, zziębnięty. Jerzy: - A jaki byłem wkurzony! Renata: - I przemoczony. Jerzy: - Trudno. * * * - Jestem niewidomy, ale funkcjonuję normalnie. Mam oczywiście pewne trudności, ale kto ich nie ma? Jeden facet nie potrafi wbić gwoździ w ścianę, inny naprawić kontaktu. Ja zrobię jedno i drugie, wymienię uszczelkę, ale nie przeczytam nazwiska na domofonie. Jerzy jest wysoki; szczupły jak patyczek. Ma ładne dłonie, często się uśmiecha. Uwielbia radio, telewizję. Teraz trochę mniej, ale kiedyś słuchał jak leci: programy popularnonaukowe, rozrywkowe, filmy. Żona mówi o nim - \"odkurzacz\". Ale teraz w telewizji nie ma nic ciekawego. Komercja. Renata: - Zdrowi mało wiedzą na temat niewidomych. Nie interesują się, bo to nie ich problem. Operują stereotypami. Przykład? Wielu zdrowym wydaje się, że człowiek niewidomy to taki, który na okrągło siedzi w domu. Człowiek, który nic nie robi, nie ma nic do powiedzenia. Człowiek nieporadny, co nawet chleba sobie nie ukroi, nie umyje talerza, nie odkurzy, nie wyprasuje koszuli, a nawet kurtki nie ubierze. Renata jest niższa od Jerzego, drobna. Ma długie czarne włosy, złocistobrązowe oczy. Oczy, które niedowidzą albo widzą inaczej: tak jak przez lornetkę, ale trzymaną na odwrót. Przez lornetkę, która ma jakby rozmazany obraz. To barwnikowe zwyrodnienie siatkówki. Kiedyś - niestety - Renata nie będzie widziała wcale. Jest przecież gorzej, choroba się pogłębia. Z roku na rok. Renata nie jest sobie w stanie tego wyobrazić. Choć lekarze diagnozę postawili, kiedy miała 9 lat. Ale wtedy widziała dobrze. Do Polskiego Związku Niewidomych należy od pierwszego roku studiów. Jerzy jest niewidomy od urodzenia. Jaskra. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Próbuję. Zamykam oczy, czarno. Idę do kuchni, namierzam szafkę, otwieram. Czubkami palców przebiegam po brzegach kubków. Wyczuwam filiżankę. Lewą ręką trzymam ją na kuchennym blacie, prawą szukam wody mineralnej. Wiem, że gdzieś tam stoi. Jest. Taka mała, 0,3 litra. Przesuwam, odkręcam, wracam do filiżanki. Palcami szukam brzegu kubka, wiem, gdzie nalewać. Włożony wcześniej do kubka palec sygnalizuje, że mineralna za chwilę się przeleje. Proste. Ale jak nalać gorącą herbatę albo przelać z garnka do garnka wrzącą zupę? Idę do przedpokoju, powoli. I raczej przy ścianie. Dotykam wieszaka, przebieram i znajduję kurtkę spośród innych wiszących tam rzeczy. Zapinam guziki, później - schylona - szukam butów. Powoli, spokojnie, w ciszy. Poszło łatwo. Jestem w swoim domu, wiem, gdzie stoi krzesło, gdzie jest klamka, choć odległości - nie wiedzieć dlaczego - tak jakby się wydłużyły, czasami skróciły. Zejście po schodach z czwartego piętra? Da się przeżyć, choć trwa wieczność. Ulica. Nie ma ścian na wyciągnięcie ręki, krzesła. Jest - przestrzeń. Nie czuję się pewnie, nie wiem, co się dzieje. Zbyt duży hałas, zbyt dużo ludzi, za dużo ruchu. Nie mam odwagi iść dalej z zamkniętymi oczami. * * * Jerzy jest niewidomy od urodzenia, ale podobno kiedyś widział kolory, barwne plamy, bez kształtów. - Wydaje mi się, że coś pamiętam, że znam kolor czerwony. Ale czy mój czerwony jest prawdziwym czerwonym? Jerzy już nie jest pewny, tak jak nie jest pewny, czy dobrze wyobraża sobie morze, góry, niebo. I słonia na przykład. - Dużo rzeczy znam teoretycznie. Po prostu wiem, jak wyglądają, bo ktoś mi opowiedział, bo słyszałem, bo czytałem. Dobrze znam to, co udało mi się dotknąć. Jak mysz wygląda, wiem tylko dlatego, że ciocia złapała kiedyś jedną w polu i przyniosła mi. Mogłem jej dotknąć, mogłem ją więc zobaczyć. I wiem. A słoń? Słonia nie można ot, tak złapać i podotykać. Nie można, ale: - Miałem gumową, nadmuchiwaną zabawkę. Duże uszy, trąba. Więc tak wyobrażam sobie słonia, tylko dużo większego. Ale jak wyobrazić sobie kosmos? - Kosmosu nie potrafię sobie wyobrazić - Jerzy poprawia czarne okulary, które założył tylko ze względu na gościa, chyba. Chyba? Kiedy otwierał drzwi, okularów nie miał. Renata: - Niewidomy widzi dotykiem. Jurek miał wyjątkowe szczęście, bo to, co wie, to, co mógł zobaczyć, i to, kim jest, zawdzięcza rodzicom. Mąż miał wspaniałe dzieciństwo. Jerzy: - Rodzice po prostu nie cackali się ze mną. Ojciec nie widział, mama ledwo, ledwo. I byli mądrzy. Niezwykle mądrzy. Wychowywali małego Jurka... normalnie. Po pierwsze - nie robili tragedii z tego, że nie widzi. Nie rozczulali się, nie litowali. Po drugie - mógł chodzić po pokoju, biegać po podwórku i obijać się. Mógł się uderzać, upadać, nabijać guzy. W życiu to się zdarza i będzie się zdarzać. I już. Mógł jeździć nawet na rowerze. Wywracał się, przejechał psa. I co z tego? Był przecież normalnym dzieckiem. I może dlatego dzisiaj nie boi się chodzić po ulicy. Nie boi się robić zakupów, iść na spacer. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po trzecie - robili wszystko, żeby jak najwięcej rzeczy Jurek poznał. Kiedy był u dziadków na wsi, dotykał grządek, marchewek, jabłek, porzeczek. Zaprzyjaźnił się z krową, próbował z kurczakami (niestety, dla niektórych malutkich, delikatnych kurczaków to spotkanie było wyjątkowo... duszące). Był ogniwem w małym spięciu, kiedy ojciec chciał mu wytłumaczyć, co to jest prąd. Po czwarte - nie był wyręczany w codziennych obowiązkach. Bardzo późno uświadomiłem sobie, że nie widzę. To znaczy, zdawałem sobie sprawę z tego, ale nie wiedziałem, jak bardzo jestem do tyłu! Cały czas przebywałem przecież z takimi jak ja. Dopiero na studiach... Dopiero na studiach - wtedy WSP, dzisiaj Akademia Bydgoska - zetknął się z widzącymi. I był to kontakt bolesny, niestety. Przynajmniej na początku. A było tak: pierwszy etap egzaminów - zaliczony; drugi - niedopuszczony. - Szef wydziału powiedział mi, że to nie ma sensu, po co sobie i innym zawracać głowę, przecież i tak po pierwszym semestrze odpadnę - opowiada Jerzy. - Załamałem się. Bo jeśli taki mądry człowiek mówi to, co mówi, to coś w tym musi być. I tak prawdę mówiąc, pierwszy raz ktoś mi powiedział, że nie dam sobie rady, bo jestem niewidomy. To był szok! No i myślałem, co się będę pchał na to wychowanie muzyczne, jeśli mnie tam nie chcą? Ale, na szczęście, ojciec Jerzego był innego zdania. Mówił: - Spróbuj jeszcze raz. -A ja miałem do wyboru albo studia, albo spółdzielnię dla niewidomych, w której kręciłbym szczotki, ewentualnie skręcał kable (robiłem to zresztą przez rok, po tych fatalnych egzaminach). I ojciec pytał mnie: chcesz przez całe życie robić te szczotki? Chcesz? Nie chciałem. I gdyby nie ojciec, pewnie siedziałbym dzisiaj na rencie, zamknięty w domu. A tak? Następnego roku spróbowałem ponownie i okazało się, że już mogę. Dlaczego? Komisja się zmieniła. Po prostu. No i Jerzy wtedy dopiero uświadomił sobie, że różni się od kolegów! Były wykłady, tablica, książki, nuty, profesorowie, którzy nie pozwalali nagrywać wykładów albo którym przeszkadzał stukot maszyny brajlowskiej. Był obcy budynek, trzeba było uważać na popielniczki, krzesła ustawione jak bądź na korytarzu uczelni. Trzeba było udowodnić, że niewidomy da radę. Ktoś musiał mu czytać z tablicy, dyktować nuty, nagrywać książki na kasetę. Miał więc osobistego lektora, którego opłacał. Później czytali mu koledzy. - Musiałem diabelnie uważać na zajęciach, spinać się, zwracać uwagę na zachowanie. Nie chciałem sensacji, litości. Zrozumiałem, że to ja muszę się dostosować do wszystkich, a nie wszyscy do mnie. Renata: - I pomogła ci twoja otwartość. Nie masz problemów z nawiązywaniem kontaktów. Ano, nie ma problemów. W czasie studiów pracował ciężko. Dwa razy, a może nawet dziesięć razy więcej niż inni. Przepisywał, stukał na maszynie brajlowskiej, uczył się na pamięć tego, co inni czytali z nut. Jerzy Olszewski nie rozumie niektórych ludzi, nie rozumie niektórych pytań. Dlaczego, na przykład, na ulicy podchodzi do niego zupełnie obcy człowiek i pyta, czy jest niewidomy od urodzenia? Jakie to ma znaczenie dla tego człowieka, co go to obchodzi? Jerzy Olszewski nie lubi głupich pytań. - Jak pan radzi sobie w toalecie - zapytał pewien wykształcony, wydawać by się mogło, wykładowca. "Jak pan, panie doktorze" - padła odpowiedź. Albo taka niezbyt wyszukana propozycja pomocy: - Czy mogę obrać panu banana? - zapytała pewna pani podczas jakiegoś przyjęcia. To boli. Jerzy Olszewski lubi morze, piaszczyste wybrzeże. Nie lubi zimy, bo ślisko, bo śnieg wygłusza dźwięki. No i nie lubi grubych ubrań. Jego świat to jednolita szarość. Dzień i noc - szarość. Nie ma konturów, kształtów. Są zapachy, dźwięki. We śnie też. Jerzy Olszewski śni w szarościach o wrażeniach, sen przywołuje to, co przez cały dzień czuł - twardość krzesła w autobusie, miękkość fotela w samochodzie, nierówność jezdni, zapach tapicerki, rozmowy. Słońce, zapaloną lampę czuje na policzkach. Wie, kiedy żona wchodzi do zapełnionego pokoju, poznaje jej chód. Wie, kiedy rozmawiająca z nim kobieta jest elegancka i ładna. Bo to się czuje, bo kobieta roztacza trudną do opisania słowami aurę, bo używa fajnych kosmetyków, fajnych perfum. Jerzy Olszewski uczy muzyki w szkole, robi aranżacje muzyczne, gra na fortepianie i saksofonie. Ma mówiący komputer, brajlowskie książki, a żona ogromną lupę. Poznali się na obozie studenckim, są 14 lat po ślubie. Kiedy syn był mały - Jerzy sam prał pieluchy, przewijał, kąpał Michała (chłopak, dzięki Bogu, nie ma problemów ze wzrokiem). Jerzy: - Niepełnosprawny? Oprócz tego, że nie widzę, nic mi nie dolega. koniec. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA______witajcie🖐️ ORZECH i SREBRNA AKACJA______wiersze jak zawsze___piekne👄 JARZEBINKO____________kochana moja____dziekuje Ci za kolejna wzruszajaca opowiesc.Uczulasz nas na krzywdy innych! Moj Boze -ilez determinacji w tym czlowieku,,,,,jakie piekne podejscie do zycia,radosc z niego,,,,a jednoczesnie wymagania od siebie! Dzisiaj zdaje sobie sprawe___czytajac te opowiesc____ze mamy tendencje do uzalania sie nad takimi ludzmi,wyreczania ich,,,,ONI tego nie chca,nie zycza sobie. Dlaczego chcemy ich na sile uszczesliwiac??? RANY!!!! Bylam taka sama jak tysiace.,,,,Zamiast wymagac,,,wyreczalam.Bylam taka umeczona i rozgoryczona. A teraz to ja wymuszam na podopiecznej prace nad soba____oczywiscie dla jej dobra.I dopiero teraz zrozumialam,jak wazne jest,by sie nie rozczulac lecz wymagac,,,,,konsekwentnie wymagac.Tak tez robie____wreszcie.I cieszy mnie to moje \"stanowisko\",bo widac postepy. Nie lubie byc zaskakiwana.Kiedy slysze o roznych tragediach bliskich mi osob_____jest mi szalenie ciezko.Teraz jestem w szoku,,,,potrzebuje czasu.,,,,, Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO______niestety,nie doroslam jeszcze do tego,by jesc szpinak z apetytem.Naprawde zmuszam sie,,,jem,kiedy innym smakuje. Od pewnego czasu pracuje nad soba! Ugotowalam kiedys po swojemu,,,i przyznaje_____byl smakowity.Oczywiscie____roznosci do niego dodalam.,,,,hihi. No nic_________trzeba go jesc ,jak chce sie byc zdrowym!!! Podany przepis nalezy wyprobowac______bo brzmi zachecajaco. Czyz nie?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„Bawimy się w życie” Skoro zdecydowałeś pojawić się na planecie zwanej Ziemia, obojętnie jak długo potrwa na niej twój pobyt, twoja podroż, uczyń z tego wesołą zabawę pełną śmiechu i radości. Ciesz się każdą spędzoną tu chwilą, całym sobą doświadczaj niepowtarzalnego piękna miejsca, w którym jesteś. Nie ustawaj w ciągłym „wyczarowywaniu” życzliwości wobec wszystkich i wszystkiego. Zajmuj się tylko tym, co daje tobie i innym zadowolenie i dobre samopoczucie. Realizuj swoje najskrytsze marzenia, urzeczywistniaj najbardziej „zwariowane” (w opinii innych) pomysły, bacz tylko, aby wszyscy na nich wygrywali. Kiedy zaczniesz traktować życie jak pełną cudownych niespodzianek, wspaniałą zabawę, stanie się ono dla ciebie oceanem nieskończonych powodów do tego, aby czuć się szczęśliwym. To ty i tylko ty jesteś jego producentem, reżyserem i głównym aktorem w sztuce zwanej „Życie”. Zatem uczyń swoje życie „sztuką”. Pamiętaj, że każdy z nas jest podarunkiem Wszechświata dla Wszechświata – każdy czyli także i ty. Jesteś bezcennym, bo jedynym w swoim rodzaju darem. Bez Ciebie wszechświat byłby uboższy. Skoro zdecydowałeś się pojawić na tej planecie, tym samym zdecydowałeś, aby doświadczać życia w różnych jego przejawach poprzez osoby, miejsca, sytuacje. I tak jak reżyser okazuje wdzięczność dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do sukcesu jego dzieła, tak ty okazuj wdzięczność wszystkim i wszystkiemu, dzięki którym codziennie stajesz się tym, kim jesteś oraz tym, kim chciałbyć być. Wyrażaj swoją wdzięczność. Na swojej drodze spotykam wiele osób, bywam w różnych miejscach, jestem świadkiem wielu sytuacji i tu z tego miejsca chcę wyrazić swoją wdzięczność i podziękować za spotkania, możliwość przebywania oraz uczestniczenia. Z całego serca dziękuję i jestem wdzięczna napotkanym na mojej drodze osobom, wszystkim sytuacjom, których doświadczałam, wszystkim doznaniom, które stały się moim udziałem. Jestem świadoma, że całe to bogactwo i różnorodność posłużyło dobru zarówno mojemu, jak i innych. Dziękuję za wszystkie wspaniałe możliwości, które były i nadal są do mojej dyspozycji, abym wzrastała w miłości i uważności względem siebie i innych. Dziękuję za ten jedyny, niepowtarzalny czas – bez niego nie byłabym tym, kim jestem. Jednocześnie dziękuję również za to, co w tej chwili w moim wyobrażeniu jawi się jako krzywdzące lub raniące - jeszcze dla mnie niezrozumiałe - bowiem to skłania mnie do dalszego ćwiczenia się w świadomym ukierunkowywaniu i koncentrowaniu energii na „korzyściach” oraz dostrzeganiu, jak zmiana mojego nastawienia wpływa na moje samopoczucie. Przepełnia mnie wdzięczność za to, iż skierowałam swe kroki w tak wiele wspaniałych, pełnych świetlistych, przyjaznych mi istot i miejsc, że „było mi dane” dojrzenie miłości zarówno w sobie, jak i w innych. Dziękuję sobie i innym za to, iż każdy nadchodzący dzień daje mi możliwość cieszenia się, przeżywania radości tak ze spraw dużych, jak i tych malutkich, zwyczajnych, zdawałoby się „nic nie znaczących”, a jednak budujących moją codzienność. Jestem wdzięczna za moc podarunków i wspaniałych niespodzianek, jakimi nieustannie jestem obdarowywana przez hojny wszechświat. Pamiętaj: im bardziej jesteś wdzięczny, tym więcej masz powodów do wdzięczności. Poczuj różnicę w jakości podejścia do siebie i innych. Pozostań z dobrymi życzeniami tak długo, jak to tylko możliwe. Właśnie dzisiaj przez jeden dzień myśl o sobie i innych z życzliwością i miłością, potraktuj siebie i innych życzliwie. Kiedy zaczniesz bawić się życiem, życie zacznie bawić się z tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy wiecie,ze wino smakuje bardziej dzieki muzyce? Ciekawe,,,, No wlasnie,,,,,, muzyka klasyczna sprawia,ze wino wydaje sie smaczniejsze,,, Zdaniem badaczy,dzieje sie tak dlatego,ze muzyka uaktywnia obszary mozgu odpowiednie za zmysl smaku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam biesiadniczki. Skrawek nieba Ten mały skrawek nieba Pomiędzy obłokami Co ranek oświetlany Radosnym ciepłem słońca Niewielka część wszechświata Pod którą przelatują Niesione siłą wiatru Skowronki i słowiki Błękitne płótno Mistrza Na którym pędzel lekko Wodzony wyobraźnią Maluje me marzenia Na małym skrawku nieba Wysoko ponad głową Widziałam dziś anioła Skrzydłem odgarniał chmury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krzyk oczekiwania Głośne tykanie zegara Splątane myśli zagłusza. Każdy krzyk oczekiwania Coś w moim sercu wykrusza. Patrząc w szklane odbicie Sznur pereł widzę na twarzy Czy gdzieś tam po drugiej stronie Ktoś żyje, czeka i marzy. Drogą rozpiętą pod niebem Obok drzwi pustych przechodzę. Czy znajdę tu ciepłe dłonie, Nim miną wszystkie dni moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy nowy dzień niesie z sobą nadzieję. Wiara...ona czyni cuda...Czym bylibyśmy bez naszej wiary, nadziei i miłości? Zawsze patrz z nadzieją w niebo...tam znajdziesz ukojenie i spokój. Nie mówię żegnaj .............. lecz do zobaczenia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ Znow czytam o kolejnej smierci,___o siatkarce,,,Boze,,,,,za duzo tego smutku wokol!!! ORZECH_____uwielbiamy Twoje wiersze! Dziekuje❤️ Nawet nie mysl aby nas pozbawiac tych uroczych wrazen duchowych.:D JARZEBINKO__________-zostawilam zapytanie w naszym miejscu,,, Za chwile wyruszam na zakupy____dlatego wskoczylam na BIESIADE tak szybciutko. Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak stracic zbedne kilogramy i poczuc sie pieknie? Najlepszy jest oczywiscie wysilek fizyczny,czyli wiecej energii zuzywac,mniej dostarczac. Jest to sposob niezawodny,ale najmniej popularny. Nie myslmy o glodowce,lekach,suplementach diety,diecie. Najgorsze sa glodowki.Nie mam na mysli 1-dniowych postow,w czasie ktorych przyjmowane sa jedynie soki owocowo-warzywne. Glodzenie ma swoje miejsce w terapii,ale nie jest to metoda odchudzania. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam BIESIADE! 👄 ORZECH 🌻 za wiersze! Za piekne slowa, tylko nie bardzo rozumiem co znaczy ostatnie zdanie? \" \"nie mowie zegnaj .......lecz do zobaczenia\", czy wyjezdzasz??? JODELKO!👄 co do zdjec[wierz o czym mowie] to moge Ci pomoc dopiero na weekend. Pogoda... lato w pelni , goraco! :D Jedno co mnie meczy to mam uczulenie od slonca :-( wysypalo mnie jak przy ospie. :-( pozdrawiam cala Biesiade!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Natomiast Tomek ma w sobie taką siłę, że gdy wracam do domu po rozmowie z nim to czuję się jak po wizycie u jakiegoś terapeuty. ........." DUCHOWY STRONG MAN. Andrzej Rabiski Trzydziestosześcioletni Tomasz Grześikowski mieszkający w Sosnowcu w jednym z bloków przy ulicy Ostrogórskiej od najmłodszych lat porusza się na wózku inwalidzkim, ponieważ cierpi na porażenie mózgowe. To, co dla innych normalne: pokonywanie schodów, robienie zakupów, załatwianie różnych spraw w urzędach, od niego wymaga niezwykłej determinacji i odwagi. Mimo to jest bardziej aktywny niż niejedna sprawna osoba. - Urodziłem się jako wcześniak, któremu lekarze nie dawali żadnych szans na przeżycie - mówi Tomek. - Przeżyłem, jednak przez wiele lat musiałem zmagać się z różnymi chorobami. Ze względu na leczenie dużo czasu przebywałem poza domem. Kiedy uczył się w szkole podstawowej w Częstochowie mieszkał w internacie prowadzonym przez Caritas. Rozmowy z siostrami zakonnymi oraz z jezuitami i franciszkanami sprawiły, że chciał coś robić, nie chciał być bierny. W wieku 14 lat wraz z kilkoma uczniami zorganizował sklepik, w którym sprzedawane były tanie bułki, zeszyty i przybory do pisania. Żeby utrzymać ceny na niskim poziomie niezbędne było ciągłe szukanie sponsorów. Tomek był koordynatorem tego przedsięwzięcia, a inni wykonawcami jego pomysłów. Celem było pomaganie uczniom znajdującym się w trudnej sytuacji materialnej oraz uczenie przedsiebiorczości tych, którzy angażowali się w prowadzenie sklepiku. Kiedy Tomek miał 20 lat przebywał w szpitalu w Sosnowcu. W ciągu dwóch lat miał pięć operacji nóg. Liczył na to, że będzie chodził. Niestety, nic z tego. Załamał się do tego stopnia, że w nocy przeciął sobie żyły rąk i szyi. Potem połknął dwie złamane żyletki. Pacjent leżący w tej samej sali obudził się i wezwał pomoc. Lekarze stwierdzili, że to cud, że Tomek przeżył. Zadał sobie tak groźne rany, ze powinien się bardzo szybko wykrwawić. Połkniete żyletki tez nie uczyniły mu krzywdy. Po tym wydarzeniu Tomek zaczął więcej uwagi poświęcać sprawom duchowym. O jego zainteresowaniach wiele mówią półki w jego pokoju. Stoją na nich grube tomy z takich dziedzin jak religioznawstwo, filozofia i historia. - Od kilku lat regularnie czytam Biblię - mówi. Im bardziej zakorzeniałem się w tej księdze, tym większy wpływ miała na moje życie. Zamiast skupiać się na tym, czego nie mogę zmienić i narzekać, zacząłem sobie zadawać pytanie, co mogę najlepszego zrobić w danej sytuacji. Tomek znów otworzył się na otaczający go świat. Korespondował z różnymi osobami. Ponieważ ma zniekształcone dłonie, więc dyktował listy mamie. Pewna dziewczyna, Marzena Maślanka ze Szczecina, która korespondowała z Tomkiem, opowiedziała o nim swojemu szefowi. Ten kupił komputer i osobiście przywiózł go Tomkowi. - To był ogromny przełom w moim życiu - podkreśla. - Dzięki klawiaturze mogę pisać samodzielnie. Mogę również rozmawiać wykorzystując małą kamerę podłączoną do komputera. Poznałem wielu wartościowych ludzi. Tomek zaczął wykorzystywać swoje kontakty do tego, by pomagać innym. Kilka lat temu sprowadził z Niemiec wózki inwalidzkie, kule i tzw. chodziki. Przekazał je Szpitalowi nr 1 w Sosnowcu. W lutym 2005 roku zorganizował w Pszczynie akcję "Dar krwi". Dwadzieścia osób oddało krew na potrzeby PCK. Obecnie pracuje nad aukcją rysunków, obrazów i zdjęć, która ma się odbyć w Bielsku-Biatej w październiku. Dochód będzie przeznaczony dla fundacji Anny Dymnej "Mimo wszystko". - Kiedy czasami spotkam się z Tomkiem - mówi jeden z jego znajomych - to zaczynam się zastanawiać, kto z nas dwóch jest naprawdę chory: ja czy on? Ja, mimo, że jestem w pełni sprawny, ciągle przeżywam niepokoje, frustracje i załamania nerwowe. Natomiast Tomek ma w sobie taką siłę, że gdy wracam do domu po rozmowie z nim to czuję się jak po wizycie u jakiegoś terapeuty. To dziwne, ale doświadczenia życiowe zamiast go zniszczyć wyszlifowały jego charakter. - Każdy umie cierpieć - mówi Tomek. - To ludziom przychodzi najłatwiej. Najtrudniejszą i najambitniejsza rzeczą w życiu jest osiągnięcie szczęścia. 🖐️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JODELKO. widze, ze my chodzimy tymi samymi sciezkami.... ja tez biegne wlasnie na zakupy! 👄 :D do zobaczenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie KOCHANE DRZEWKA!!!_____Juz jestem :D JARZEBINKO____________wystrzegaj sie slonca,,,,,skoro masz uczulenie! A czy smarujesz sie ,kiedy wystawiasz sie na sloneczko? Nie bagatelizuj!!!!! cd o odchudzaniu,,,,____mam nadzieje,ze zainteresowana czyta to :D W czasie glodowki organizm przestawia swoj metabolizm na tryb oszczedny i po zakonczeniu glodowki,kiedy czlowiek wraca do swych dotychczasowych nawykow zywieniowych zaczyna gwaltownie tyc,gdyz zanim organizm zorientuje sie,ze nie trzeba juz funkcjonowac w trybie oszczednym mija troche czasu,a co za tym idzie,nadmiaer dostarczanego pokarmu odklada sie w postaci tkanki tluszczowej. Ponadto w czasie glodowki moze dojsc do czesciowego strawienia miesni osoby,ktora ja stosuje. Gdy po glodowce czlowiek przytyje,da to tzw.efekt jajo. Tak gwaltowne zwiekszanie masy ciala i efekt jojo moze wpedzic osobe glodujaca w ciezka depresje. Dlatego glodowkom mowie_____stanowczo NIE!!!!!!! O farmaceutykach,,,w nastepnym poscie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO___________dziekuje za optymistyczna opowiesc!❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wieczorkiem 🖐️ Ufff wrocilam z zakupow, co za goraczka ale juz teraz mozna posiedziec w ogrodku jak sloneczko zaszlo :D JODELKO kochana zostawilam Ci wiadomosc .Tak JODELKO ogladalam wiadomosci, Boze jakie to straszne kiedy umiera tak mlody czlowiek, Ona miala zaledwie 26 lat.:-( Co do mojej alergii to smaruje sie kremami i raczej zawsze jestem w cieniu, ale jak co roku[ a mam to od 5 lat] zapominam o wczesniejszym piciu wapna a to pomaga . Pije teraz. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO____faktycznie,moja kolezanka od dawna pila wapno. Nigdy jakos nie kojarzylam sobie tego z opalaniem sie,,,, Kochana moja,dziekuje za odpowiedz____chodzilo mi o limit na m-c. Niestety,,,,nie przydzielono mi go jeszcze,,, Napisalam do nich,ale nie udzielaja odpowiedzi_____taka dostalam informacje. jesli pojdziesz do tego naszego miejsca,,,,sprawdz,czy przydzielono go Tobie.Moze jestem w kolejce czy co? Ale heca!!!! Podaj mi ich adres,gdzie moge napisac,,,,o ile znasz.dziekuje za fatyge! U mnie jest przyzwoicie,,,,raz sloneczko pokazuje sie,to znow kryje sie za chmurkami.Jest cieplo,ale nie goraco.Lubie taka pogode,kiedy musze pracowac.Przed chwila przyszlysmy z dworu.Dotlenilam sie,,,,,:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co moga farmaceutyki? Najczesciej sa to blizsze lub dalsze pochodne amfetaminy. NIE radze ich stosowac. Suplementy diety?____Z nimi jest roznie.Sa suplementy o dobrze lub zle udokumentowanej skutecznosci.Dosc dobrze udokumentowana jest skutecznosc Chitosanu____jest to naturalna substancja,ktora zmniejsza wchlanianie tluszczy z przewodu pokarmowego,przez co obniza ich poziom we krwi. Ponadto dzieki wlasciwosciom peczniejacym wypelnia zoladek,hamujac apetyt i ograniczajac tym samym ilosc przyjetego pokarmu. Osobiscie w Centrum Ziololecznictwa Ojca Grzegorza zalecany jest on wraz z chromomem organicznym w preparacie Chitobon 2-4 kapsulek przed jedzeniem. O innym dobrym,udokumentowanym surowcem w nastepnym poscie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×