Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Z ogorkow o tej porze roku mozna wyczarowac prawdziwe przysmaki. Jesli chcemy przygotowac ogorki kiszone,wybierajmy raczej ogorki nieduze i podluzne,gdyz okragle robia sie puste w srodku. Gdy kisimy ogorki,do kazdego sloika wlozmy takze liscie czarnej porzeczki,wisni lub debu.Wtedy ogorki robia sie twarde. OGORKI W ZALEWIE MUSZTARDOWEJ 3/4 szklanki cukru,3/4 szklanki octu,4 szklanki wody,3 lyzki soli,2,5 kg ogorkow,musztarda sarepska Wszystkie skladniki zagotowac i wystudzic.Nastepnie do zimnej juz zalewy dodac 9 czubatych lyzeczek musztardy sarepskiej. Dobrze wymieszac.Ogorki cienkie obrac ze skorki,kroic w slupki,wkladac na stojaco w sloikach,zalac przygotowana zalewa,zakrecic i gotowac. Od chwili zagotowania 5 minut. Wyjdzie nam 6-7 sloiczkow salatkowych /0.5-0.3l/ SMACZNEGO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WiTAJ BIESIADO! 👄 SREBRNA AKACJO 👄 KALINKO BIESIADNA 👄 dziekuje za e-maila , jestes kochana. ❤️ Są takie chwile, kiedyś czyjaś pomocna dłoń jest niezbędna; czyjaś obecność jest ratunkiem, wybawieniem, otuchą, pocieszeniem. Jak dobrze, że jest ktoś, do kogo możesz zwrócić się o pomoc. Jak dobrze, że ty jesteś, by komuś przyjść z pomocą, po prostu przy nim być, gdy tego potrzebuje. Jak dobrze, że jesteś.. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dostać się na szczyt... Dlaczego tylko chandra przywołuje wenę...? Jak mam dostać się na szczyt Gdy do marszu tchu mi brak Wszyscy mówią "poddaj się" A ja robię wszystko wspak Nie dam się wichurze, burzy Ani gromom doświadczenia Więc śpiewam teraz ludziom którzy Sprawiają, że nadchodzi wena Śpiewam dla was dzisiaj tu Dla was śpiewam piosnkę tę Chcę wiecznie grać wam móc Zdobyć szczyt - tego chcę Góra ta przyjaźnią waszą Stała się już lata wstecz Pozwólcie mi zatknąć więc Flagę - na szczycie też. Razem z wami chcę iść w świat Rozpalić iskrę w duszy mej Poczuć w ustach słodki smak Ambrozji w postaci tej Wyciągnijcie do mnie rękę Okażcie miłosierdzia znak Zakończcie moją udrękę Zakończcie moje życie wspak Jak mam dostać się na szczyt Powiedz jak to zrobić mam Nie pomagał płacz i krzyk Ani żaden świetny plan Przyjmij mnie do grona swego Zdradź mi swej przyjaźni sekret Ja się będę trzymał tego Trzymając tą wyciągniętą rękę. Jak osiągnąć ten szczyt... Autor: Brighter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SZCZĘŚCIE....... Chwila spędzona obok Smak ulubionej potrawy Uśmiech dziecka Początek zabawy Prezent Ulubiona zabawka Misiek do spania Wschody i zachody słońca Ciepło matki Pierwszy raz Nowa praca Dostatek Zapach kwiatów jakże słodki I chodzenie na bosaka Gdy rosa moczy nogi Szum wiatru I śpiew ptaków Urodzaj Woda - gdy jest pragnienie Łzy szczęścia Niespodzianka Nowe hobby I te stare Smak i wszystkie receptory Które dają odczuć życie Pierwsza miłość Ta największa Pies lub kotek może rybki I Największe Powiem szczerze Jest nim człowiek Bratnia dusza Która z tobą je porusza Dając tobie upojenie I radości pomnożenie. 👄❤️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO KOCHANA___________-buziaczki👄 Piekne te Twoje wiersze.Dziekuje❤️ Ciesze sie niezmiernie,ze Ciebie widze.Bardzo sie ciesze👄 Przytulam cieplutko👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
K ALINKO BIESIADNA 👄❤️ JEST COŚ Jest coś, co kocham najbardziej na świecie, coś, co chcę mieć do końca życia, to o czym wszyscy najlepiej wiecie, coś, czego nie mam do ukrycia. Jest coś, co z zimy uczyni wiosnę, coś, co pozwoli mi przetrwac szczęśliwie, coś, co złe chwile zmieni w radosne, coś za czym wszyscy tęsknimy tkliwie. Ja mam to coś – zazdrośćcie mi tego, to coś, co chroni mnie od choroby, coś, co bym chciała widzieć u każdego, to przyjaźń i wierność drogiej osoby. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego... Dla tych, którzy wiedzą cóż oznacza strata kogoś bliskiego... Bezlitosny dźwięk nieopisanej rozpaczy Spływa na mnie cicho i nieubłaganie Pustka w moim sercu po tym jak odszedłeś Zieje swym ogromem niczym czarna dziura Wszystko było piękne, wszystko było jasne Po tym jak odszedłeś szarość tylko niczym chmura Pokrywa mój świat Czemu stąd odszedłeś drogi przyjacielu Zostawiłeś mnie samego na tym szarym świecie Koniec wspólnych przygód, jestem rozżalony Nie wiem kiedy mi znów przyjdzie spotkać Ciebie Pustka się gnieździ we mnie Pokrywa swym płaszczem moją rozpacz mój ból Już nic nie czuję niczego nie pragnę Byle byś tu wrócił przyjacielu mój Ponury los nas teraz rozdzielił Cisza zaległa nad całym wszechświatem Jednak wiem, że kiedyś znów się spotkamy Poza tym światem, poza tym czasem. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziwni są ludzie, nie świat czasem się zastanawiam nad sensem wielu rzeczy nieświadoma, wyprawiam coś, co podobno się leczy słyszę czasem wiem, wiem nie! to bzdura ja nawet nierozumiem życie, myśli- czarna dziura pytam czasem dlaczego? skąd ten mrok?? -nie ma sędziego jest wyrok myślę czasem...co mi pozostało? gdzie się pomyliłam? gdzie jest to, co mi w sercu grało? gdzie ja byłam? patrzę czasem na ten świat ale teraz, teraz przecież jeszcze drogi szmat i pójdę, potykając się raz po raz ale nie upadnę W czeluść -nie spadnę widzę, teraz widzę moi.... przyjaciele ja świata nie nienawidzę nie mam was wiele.... a to jakość się liczy czemu milczysz? przecież to dla Ciebie! nie obiecuje wiele ... tylko siebie dobrze, dobrze, że was mam teraz już wiem w sercu głucho było, teraz ja gram nie poddam się słyszysz? cisza też gra jestem spokojna spokojność cos w sobie ma... już niedługo, krótko raczej nie, to już... jest inaczej lepiej? Ty mi powiedz raczej.... 'jak się czujesz?' wiem nigdy o to nie pytam pojawiam się i znikam ale wciąż wierzę że dla Ciebie jestem- po prostu. 🖐️ 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolanthe___________Kawałki czyjegoś życia Znów fale uderzyły o brzeg. Rozprysły się kawałki czyjegoś życia. Ptaki obniżyły swój lot, Lecz kimkolwiek były nie zauważyły nic. Wiatr powiał szybko w tamtą stronę nanosząc piasek, A kolejna fala zmyła poczucie winy. Kawał czasu został wykreślony z rejestru a iluzja życia nie przypominała nawet muzyki bez słów. Kawałki zniknęły na zawsze, A jednak poraniły komuś ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolanthe_______Pamięć Umarłam za życia. To kara za wygórowane pragnienia. Miałam żyć we wspomnieniach innych, ale Ich wspomnienia umarły śmiercią naturalną. Wegetuję przez szyderczy śmiech tych, którzy mieli pamiętać o mnie. Anioły życia wiecznego spoglądają na mnie z pogardą. Z skąd wiedzą o tym, że nie umiałam być sobą!? Przecież chciałam... Nie mogę uwierzyć, że ani przez chwilę nie byłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO _________dla CIEBIE Jolanthe___________Anioł Wydawało mi się... A może działo się to naprawdę... Że widziałam Anioła... A może to był zwykły człowiek.. Powiedział, że na wszystko w życiu jest miejsce i czas. Potem zniknął?... A może po prostu odszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻❤️🌻🌻 Tysiące myśli w danej chwili tworzy obraz świata, gdzie piękno i brzydota się przeplata. Gdy człowiek myśli, że jest dobrze rzeczywistość brutalnie go traktuje, bo w net to co dobre fantazją się okazuje. Lecz zawsze gdy jest źle, zjawiają się przyjaciele, wtedy widać prawdziwą urodę życia, bo tylko miłość i przyjaźń jest warta zdobycia. Więc gdy łza kręci Ci się w oku, pomyśl o przyjacielu, który zawsze dotrzyma Ci kroku. Gdy jesteś smutna lub zła pamiętaj, że zawsze jest ktoś kto myśli i czuwa. DOBRANOC BIESIADO 🖐️ Kochana KALINKO zycze milego popoludniia! 👄❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM BIESIADO! 👄 PORANEK...... O poranku Okrywając przyjaznym kocem nadziei kołyszesz do snu mój bezsenny smutek budząc uśpiony rzeczywistością uśmiech słowami kolorujesz bezbarwność tęczy szepczesz \"życie to nie bukiet orchidei\" pamiętaj my bliscy w oddaleniu przyjaciele . 👄🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Bogactwo Andrzej Ozga Spójrz Ja jestem naprawdę bogaty Bogaty Mam przecież gwiazdy na niebie I ciebie, i kwiaty Spójrz To dla mnie samego zbyt wiele Podzielę Skarby te na równe części dwie Przypadnie tobie pół, pół mnie Spójrz Obojgu nam się to opłaci ZobaczyszNic nie stracisz, lecz dalej się będziesz bogacić Spójrz Gdy zgodzisz się ze mną to będzie Nas prędzej Stać na to by na wiele długich lat Móc ofiarować dziś Ja tobie świat i ty mi świat Będą ci kwiaty się tulić do rąk Będziesz w nich brodzić po pas Dłonią po niebie zatoczysz wnet krąg Wpleciesz we włosy gwiazd garść Z tobą podzielę się wszystkim co mam Każdy mój dzień będzie twój Wiem, że nie może nie udać się nam Jeśli nie wierzysz, to spójrz Spójrz Ja jestem naprawdę bogaty Mam przecież gwiazdy na niebie I ciebie, i kwiaty Spójrz Gdy zgodzisz się ze mną to będzie Nas prędzej Stać na to by na wiele długich lat Móc ofiarować dziś Ja tobie świat i ty mi świat Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SREBRNA AKACJO..... witaj. 👄 🌻 za piekne wiersze. Już gorzej nie będzie \"Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą\"... Nieproszony przyjaciel puka do drzwi Błagam zrób to dla mnie nie otwieraj ich Boże spójrz tu z nieba z chmur Czy tak ma wyglądać życie? –totalny dół Nie umiem pogodzić się z tym płyną mi łzy Jaki jest Twój plan? Wytłumacz go mi Spójrz moimi oczyma na ten bezsensowny świat Jak można go opuszczać mając tyle lat? Przecież Ty go przysłałeś i Ty go zabierasz Nie rozumiem tylko dlaczego już teraz Tyle bezbronnych istot zabrałeś choćby dziś Czy Ci to nie wystarczy? Po co on musi tam iść? Chyba nie umiesz wyjaśnić mi Dlaczego jemu odliczasz dni? Już patrzę na świat zupełnie inaczej Wiem że w życiu się ciągle płacze Czasami tylko ktoś się śmieje Głupiec który ma jakąś nadzieję Dlaczego on ma z Tobą być? Tyle osób będzie wycierać łzy Strata kogoś bliskiego to olbrzymi cios Czemu tak wygląda ludzki los? Na tyle pytań nie otrzymałam odpowiedzi Tyle pytań w głowie siedzi Śmierć zapuka – nieproszona I otuli go w swoich ramionach Nie zobaczymy go nigdy więcej Czy mu tam lepiej będzie? Odezwij się wreszcie powiedz coś Czy tak ma wyglądać nasz ludzki los?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wiara" Ile snów trzeba było prześnić, aby jeden się spełnił? Ilu bogów poznać, Aby w jednego uwierzyć? Czy sens istnienia ukryty jest w nas, w środku? Jakże trudno przyjąć zadanie nam powierzone. Płyną nowe dni, jak liść rzucony w nurt rzeki życia. Nadal nie wiem gdzie jest moje miejsce. Los zdążył zabrać mi najcenniejsze chwile, Nim zdążyłam je pochwycić. Płomyk ucichł... Nie jaśnieje już jaskrawym światłem, jak niegdyś. Nawet czekolada nie jest słodka, Gwiazdy już nie błyszczą, A księżyc nabrał szarości, niczym biały kot snujący się o zmroku w mrocznej rzeczywistości. Już nic nie jest tak prawdziwe, Tak naturalne, jak niegdyś. Słowo, w którym zamyka się cały świat już nie króluje w nas. Ile bym dała, by usłyszeć szczere "kocham" Z ust kogoś zwykłego... prostego. Nasze życie jest poukładane, niczym kilka okruchów rozrzuconych przez wiatr... Ja chcę wyjść z tej rzeczywistości, Zamykając za sobą drzwi I nie pozostawiając nawet szpary, by przeciskała się przez nią światłość. Moje marzenia pryskają, Jak banki mydlane bezlitośnie przebijane przez los. Lecz wciąż trwam I tańczę jak mi życie zagra. Mimo to wiem, że gdzieś tam, w dali jaśnieje maleńkie światełko, Przeznaczone dla każdego z nas. Niesiona przez wiarę i nadzieję, Wierzę w lepsze jutro, Które rozjaśni ciemności, Bo przecież wiara i nadzieja umierają ostatnie... Pozdrawiam Was kochane Drzewka. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienienie serca Zamknij oczy. Jest jesień, powietrze pachnie morzem tak jak zawsze jesienią. Słońce zalewa blaskiem kolorowe drzewa wzdłuż uliczki. Uliczka jest szara, pokryta grubą warstwą opadłych liści, których nikt nie zdążył, lub może nie chciał zabrać. Nie wiem, jakie to drzewa. Może kasztany, bo one jesienieją najpiękniej, ale jeśli wolisz wyobrazić sobie inne drzewa to proszę bardzo. Najważniejsza w tym momencie jest jesień, słońce i para idąca wzdłuż szpaleru drzew pochylających z szacunkiem głowy i zrzucających im pod stopy liście. Świeży jesiennobarwny dywan szeleszczy miękko pod dotykiem. Chłopak zbiera liście. Układa je w fantastyczny bukiet, ozdabia jarzębinowymi koralami i podaje dziewczynie. A ona się uśmiecha, tuli do ust jesienny bukiecik, patrzy ciepło. Rude warkocze oplatają jej promienną twarz niczym słońce. Jest szczęśliwa. Zielony płaszczyk trochę zbyt obcisły ukazuje zaokrąglony brzuch. Będą mieli dziecko. On też wygląda na szczęśliwego. Uśmiecha się, obejmuje ją ramieniem. Podnosi kolejne liście, podaje jej do bukietu. Właściwie to nie jest już taki młody. Jego gęstą czarną brodę pobielił upływający czas, ale szczere, wesołe spojrzenie ukazuje duszę chłopca. Ona też nie jest już młoda. Warkocze, które w słońcu mieniły się czerwienią leżą schowane w tekturowym pudełku na strychu wśród zdjęć i pocztówek. Jej krótkie kasztanowe włosy oplatają twarz, wciąż tak bardzo promienną pomimo zmarszczek w kącikach oczu i ust. Patrzy wesoło i z radością ściska w dłoniach bukiet świeżych liści. Na ręku lśni stara obrączka, wciąż tak samo ważna jak przed pięćdziesięciu laty, gdy on wsunął jej ją na palec. Stary zielony płaszczyk oplata ją dość mocno. Upływające lata pozostawiły co nieco tu i ówdzie. A on obejmuje ją ramieniem. Całuje jej twarz i włosy, wkłada do rąk kasztany. Kochają się. Naprawdę się kochają. Jakie to dziwne. Wchodzą w starą skrzypiącą bramę. Przed kamienicą bawią się dzieci. Dwaj chłopcy podbiegają do nich - Dziadku, co dla nas masz? Mężczyzna wyjmujez kieszeni kasztany i podaje chłopcom. Śmiejąc się odbiegają. A para staruszków wolno wchodzi po kamiennych schodach kamienicy. Tych samych, co przed pięćdziesięciu laty, gdy ona w białej sukience i on jeszcze taki młody. Tych samych, po których wbiegała akuszerka, gdy rodziły się ich dzieci i, po których pielęgniarze zbiegali zabierając ich córki na porodówkę, gdy te rodziły swoje dzieci. Po tych samych, po których teraz wbiegają ich wnuki, a za parę dni ich wnuczka wniesie pierwszego prawnuka. Jesienni staruszkowie wolno domykają drzwi. Promienie słońca jeszcze raz delikatnie musnęły ich twarze. Radosne, szczęśliwe twarze, takie znajome... Myślisz, że nasze? 🖐️ i tym krociutkim opowiadaniem zegnam sie z Wami do wieczora.Pa,pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i pozdrawiam! Zmieniam temat i napiszę o sośnie.Jest moim drzewem. Nie dopatrzyłam się informacji na jej temat i dlatego umieszczam ją. Myślę,ze warto poznać legendę i trochę wiedzy o kolejnym drzewie,jakim jest sosna. Zapraszam do czytania... Stara legenda mówi, że kiedy Pan Bóg stworzył polską ziemię i popatrzył na nią kontrolującym okiem, zauważył tu i ówdzie żółtą nagość suchych piasków, wypalonych słońcem, a tak łaknących wilgoci i roślinności, że aż ulitował się nad nimi w swoim dobrym sercu. I wtedy specjalnie dla nich, dla tych naszych szczyrków i kujaw, stworzył sosnę. Sosnę i złotą dziewannę. Miło człowiekowi, gdy się dowiaduje, że jego ziemia ojczysta jest wyróż­niona przez samego Stwórcę. Aliści gwoli prawdzie trzeba powiedzieć, że niemal identyczne podania znane są i na. Półwyspie Bałkańskim, i w Pirene­jach, zarówno po francuskiej, jak hiszpańskiej stronie, i chińska legenda mówi o czymś takim. W jednym miejscu Pan Bóg ulitował się nad piaskami, w innym - nad bagnami. Nic dziwnego, skoro sosna występuje aż w 80 ga­tunkach drzew i krzewów na całym obszarze strefy umiarkowanej półkuli północnej, a niektóre gatunki zapędziły się nawet po Archipelag Malajski. Jest to na domiar drzewo prastare. Można śmiało powiedzieć, że istnieje od świata pamięci, gdyż niektóre jej gatunki wchodziły już w skład europejskiej nory okresu kredowego, zawartego w czasie od 135 do 70 milionów lat temu. A w kilkadziesiąt milionów lat później, w oligocenie, na tym miejscu, gdzie szumi nasz Bałtyk, rósł sławny \"las bursztynowy\", złożony z czterech ga­tunków sosen i jednego gatunku świerka, drzew wydzielających tak obficie żywicę, że powstały z niej całe złoża bursztynu – polskiego złota. To waśnie sosna pospolita, czyli zwyczajna, była u różnych ludów drzewem świętym, ją otaczano szczególną czcią w starożytnych Chinach i Japonii, w Grecji, Rzymie i Galii rzymskiej, a także nasi pradziado­wie mieli ją w wielkim poważaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chińczycy, kiedy poznali herbatę za panowania legendarnego cesarza Szen-nunga 3000 lat przed naszą erą, pijali ją ze ścisłym ceremoniałem pod sosną - na cześć dobrego ducha mieszkającego w tym drzewie. Od niepa­miętnych czasów sadzili też sosnę na grobach, aby ciała zmarłych wzmocnić żywotnością tego drzewa i ocalić przed rychłym rozsypaniem się w pył, a za­razem dodać energii duszom przodków. Japończycy po sprowadzeniu w VIII wieku herbaty z Chin pijali ją również pod sosną w celach obrzędowych. Grecy poświęcili sosnę Matce Bogów, bogini Kybele, i jej umiłowanemu Attisowi. Temuż wybrańcowi za to, że z miłości do Kybele sam się wytrzebił (a może zazdrosny o matkę Zeus to mu uczynił?). Potem ofiarnego Attisa spotkała jeszcze jedna wielka nagroda: gdy umarł, został wskrzeszony. Rzy­mianie, do których Kybele przeszła jako Cybele, zwana Wielką Matką, Magna Mater, również ofiarowali jej świętą sosnę. Posługiwali sie też młodymi sosenkamiw Magalezjach, uroczystościach na cześć Wielkiej Macierzy odznaczających się orgiastycznymi obrządkami i zabawą. Nasi przodkowie Słowianie byli skromniejsi. Nawet nie śmieli pomyśleć o wyczynianiu jakichś tam świństw w obecności majestatycznej sosny. Rosła w świętych borach i gajach, traktowana zawsze z należnym respektem i po­wagą. Nawet przy witaniu Święta Wiosny nigdy nie doznawała kultu podejrzanej jakości. Przy chodzeniu z gaikiem - u nas nazywało się to jeszcze chodzeniem z królewną", u sąsiednich Ukraińców "haiwki", u Białorusinów „zielone wino", u Czechów ,.kralovna nedele" - spełniała sosna rolę przedmiotu liturgicznego. Zieloną gałąź sosnową lub małą sosenkę strojono w kwiatki, świecidełka, brzękadła i obnoszono ze śpiewem po siołach życząc bliźnim szczęśliwego „nowego latka”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O tym, jakim autorytetem cieszyła się sosna jeszcze przez długie stulecia po przyjęciu chrześcijaństwa, świadczy bodaj legenda o sośnie brata Pio­tra z zakonu św. Franciszka. Krótko mówiąc, było mniej więcej tak: Kasztelan sądecki Zygmunt Tarło sprowadził do Polski franciszkanów zwanych także reformatami. W roku 1622 wystawił im drewniany klasztor. Jeden z zakonnik6w, świątobliwy brat Piotr Chytkowicz, zasadził obok klasztoru­ małą sosenkę, a kiedy go pytano, w jakim celu to zrobił, odpowiedział: "Tak długo ściślejsza nasza obserwancja (odłam franciszkanów o surowej regule, obserwanci _ M.Z.) trwać będzie, jak długo to drzewko kwitnąć i trwać będzie. Kiedy zaś pocznie usychać, stanie się to znakiem upadającej obserwancji". Sosna braciszkowa trwała... bez zmian - ani nie rosła, ani nie marniała, tylko wiecznie jednakowo kwitła... Ciekawe, czy rosłaby do dziś, gdyby w 1656 roku Szwedzi nie obrócili li Zakliczyna, gdzie ona trwała, w popioły i zgliszcza. Kto wie, skoro w korzystnych warunkach drzewo to może żyć nawet 600 lat. Sosna, podobnie jak inne drzewa, już w prapuszczy związane z człowiekiem, miała również moce magiczne i uzdrawiające. Popiół z jej igieł przykładany na dziąsła, uśmierzał bóle zębów nie tylko naszym protoplastom, ale też Japończykom (im do końca XVII wieku), a także Indianom po tamtej stronie Atlantyku i Pacyfiku. Szyszki sosnowe i pęczki, gotowane razem w serwatce i wypijane zaraz po pacierzu porannym, stanowiły skuteczny lek przeciw darciu w kościach, swędzeniu głowy, paskudnikom, czyli wrzodziankom kamieniowi w dołku. Nasiona jedzone na czczo uzdrawiały dychawicznych. Ale powietrze, "napełnione balsamicznemi cząstkami sosien” było - o, dziwo! - jeszcze w XIX wieku uważane przez niektóre sławy lekarskie za "wielce szkodliwe dla cierpiących na chorobę piersiową”. Natomiast wióry z trumny sosnowej, utarte na mąkę i uwarzone z gorzałką a następnie wlane w pusty żołądek, przeciwdziałały rzekomo przepuklinie wynikłej z dźwigania nadmiernego ciężaru. A sama trumna sosnowa była przez długie wieki wręcz nieocenionym dobrodziejstwem zarówno dla umarłych, jak i dla pozostałych przy życiu. Pierwszym zapewniała spokój wieczny, sprawiała, że duchy ich godziły się z nową rzeczywistością i nie pragnęły wracać na ziemię z zaświatów. Drugim zaś dawała pewność, że zmarły w najbliższym czasie nie pociągnie ich za sobą. Ale pod warunkiem: deski na trumnę musiały być bez sęków. W przeciwnym bowiem razie, gdyby sęk był w desce i z niej wypadł. nieboszczyk mógłby wypatrzyć sobie przez dziurę po sęku kogoś do towarzystwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogie drzewka. Swoje informacje dokonczę póżniej.Chcę poczytac Ciebie Jarzębinko i Srebrną Akację. Dziękuję! Pozdrawiam! Sosna pospolita, jest okazałym pięknym drzewem. Pień ma mocny, prosty, strzelisty, jeżeli rośnie w lesie, gdzie musi pchać się w górę ku słońcu. Jeśli natomiast rośnie sa­motnie, napastowana przez wichry, pień miewa krzywy, konary rachitycznie powykręcane. I wtedy bywa nader interesująca, zarówno w rysunku, jak w tym, o czyni mówią jej deformacje. Kora sosny jest w młodości gładka i szarożółta, później u wierzchołka czer­wonożółtawa, z cienkimi jak papier tafelkami, a w dolnej części gruba, na zewnątrz szarobrązowa, u podnóża jakby zabrudzona zeschłym błotem, od wewnątrz zaś czerwonobrązowa. Starsze sosny, już stuletnie i bardziej wie­kowe, mają korę spękaną, pobrużdżoną. Korona sosny pospolitej, w młodości stożkowata, w późniejszym wieku sklepiona, staje się wreszcie parasolowata. Igły jej są ostre, zgięte, szarozie­lone lub niebieskozielone, z woskowym nalotem. Dochodzą do 7 centymetrów długości. Szyszki nie odznaczają się ani szczególną urodą, ani wielkością ­są popielate, matowe, zwisające, nie dłuższe niż igły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozsiewanie się sosny utrudniają w pewnym stopniu wiewiórki, bardzo łase na wszelkie nasiona i cieszące się zawsze wielkim apetytem. Młodym sosnom, które dopiero co zdążyły oczyścić się z dolnych gałęzi, dokuczają jelenie i sarny, też młode, zmuszone przez naturę do ocierania poroża o pnie. Owadów i pajęczaków, zajadle żerujących na sośnie pospolitej, jest całe mnóstwo. Ale do najbardziej reprezentatywnych szkodników należy niewąt­pliwie strzygonia choinówka; inaczej zwana sówką choinówką, motyl o przed­nich skrzydłach rdzawoszarych, tylnych brunatnoszarych, niepozorny jak zeschnięty listek. Gąsienice strzygoni choinówki zjadają pączki i młode igły, a następnie stare igły sosen mających od 40 do 80 lat. Widziałam kiedyś sędziwą sosnę umierającą. Pień miała suchy, popielaty, łuszcząca się kora odpadała płatami... Pamiętam, jak w chwili ścinania piłą zaczęła drżeć, strząsnęła trochę igliwia i uschłych szyszek, zachwiała się potem, zatrzeszczała, jakby łamały się w niej kości, i padła z łomotem na ziemię, Jej korona o przerzedzonym, pożółkłym igliwiu wydała się teraz, na ziemi, o wiele większa niż tam, w górze. Sosna ścięta nie wypuszcza pędów z pozostawionego w ziemi pnia, jak to robią liczne drzewa liściaste. Stąd pochodzi dawne powiedzenie żołnierskie "wyciąć wroga jak sosnowy las" - czyli bez nadziei na odrodzenie pokonanego wojska. Ale sosna ma za to inną rzadką właściwość: umie sama wyleczyć się z ran po obłamaniu gałęzi. Oblewa chore miejsca żywicą i powoli wychodzi z kryzysu. Drewno sosny już od zarania dziejów było dla człowieka prawdziwym dobrodziejstwem. Z żywicznej sękatej drzazgi sosnowej zrobił sobie łuczywo, żeby nim rozświetlić mroczną chatę albo przegonić głodne wilki. Gałęziami sosnowymi, jako dającymi w ogniu więcej ciepła niż jodłowe, palił na palenisku kurnej sadyby. Czółno, niesłychanie ważny wynalazek w czasach rybołówstwa wydrążał nasz przodek najchętniej z sosnowego pnia, gdyż nie na siąkało wodą - jak topolowe czy bukowe - było lżejsze i zwrotniejsze. Z sosny budował kiedyś pierwsze gontyny, później pierwsze kościoły. Na koniec ciekawostki... - Największe szyszki - półmetrowej długości i szerokie do czterdziestu centymetrów - ma s o s n a Pinus coulteri, rosnąca w Kalifornii. Drwale tamtejsi nazywają te szyszki ,.widow makers", czyli "wytwórcami wdów” gdyż zdarza się, że taka spadająca bomba zabija człowieka. - Najstarsze sosny świata, jak podaje Stefan Myczkowski, rosną w Górach Białych w Arizonie. Są przedstawicielkami gatunku s o s n y kolczastej - Pinus aristata. Najbardziej wiekowa z nich dożywa obecnie 4600 i czuje się znakomicie. Może będzie miała szczęście zrównać się latami ze zbadaną w 1968 roku i niestety nieżyjącą już sosną, która liczyła sobie... 7112 wiosen - Pod "Sosną" (urodzeni od 19 do 28 lutego i od 24 sierpnia do 2 września) urodzili się: Fryderyk Chopin, Gustaw Morcinek, Kazimierz Wierzyński, Jarosław Iwaszkiewicz. p.s.Przepraszam za przydługawe opowiadanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA____________-witajcie🖐️ Ilez mam do poczytania,,,bardzo dziekuje!!! Zanim rozsiade sie na dobre na BIESIADZIE__________powiem,ze uwielbiam WAS!!! Przytulam cieplutko kazda z osobna.👄 Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie🖐️🖐️[czesc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stworzona na wieki Prawdziwa przyjaźń nie powstaje tak po prostu; musi być budowana, a materiał, jaki użyjemy do tworzenia przyjaźni, zadecyduje o jej jakości. Pierwszym podstawowym budulcem trwałej przyjaźni jest dawanie. Przyjaciel nie jest jedynie tym, który zaspokaja moje potrzeby, ale tym, którego potrzeby ja mogę zaspokoić. Przyjaźń nie zaczyna się, gdy ktoś zostaje moim przyjacielem, ale w chwili, gdy sam decyduję się nim zostać. Drugim składnikiem przyjaźni jest dzielenie wspólnych zainteresowań. Jeśli jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, nie pozwolimy, aby zazdrość czy współzawodnictwo poróżniło nas: będziemy wspólnie pracować, dzielić wspólne dobro dla wspólnego dobra. Trzecim elementem jest wzajemne wspieranie się. Zawsze wtedy, kiedy mój przyjaciel potrzebuje pomocy, mnie potrzebuje. Potrafię być z moim przyjacielem zwłaszcza wtedy, kiedy życie staje się ciężkie, aby pomagać mu i dodawać otuchy, a także, aby zachęcać go do podążania drogą wyznaczoną przez Boga, chronić go przed trudnymi sytuacjami. Jeśli zawiodę go w tym momencie, zawiodę go w największej potrzebie. Fiodor Dostojewski napisał: "Kochać to znaczy widzieć drugą osobę taką, jaką Bóg zaplanował". l to jest sprawdzianem prawdziwej przyjaźni; nie tylko widzieć przyjaciela takim, jaki jest, ale - przez wzgląd na to, że jesteśmy przyjaciółmi - działać w tym kierunku, aby on potrafił w większym stopniu przekształcić swoje możliwości w rzeczywistość. Autor nieznany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Razem jest lepiej Biegaliśmy codziennie, lecz to było coś innego. Ociekaliśmy potem od chwil, gdy wyskoczyliśmy z łóżek jeszcze przed świtem, lecz teraz wilgoć sączyła się wszystkimi porami. Był to etap treningu fizycznego w szkole komandosów Stanów Zjednoczonych; oczywiście spodziewaliśmy się wysiłku. Nawet wyczerpania. Jednak to nie był poranny bieg w podkoszulkach. Biegliśmy w mundurach polowych. Jak zwykle rozkaz brzmiał: - Wyruszacie razem, trzymacie się razem, działacie jak jeden i wchodzicie razem. Jeślibyście nie mieli wejść razem, wcale nie zawracajcie sobie głowy wchodzeniem! Podczas drogi mój umysł poprzez mgłę bólu, pragnienia i zmęczenia zarejestrował coś dziwnego w naszym szyku. Zauważyłem, że dwa rzędy przede mną jeden z chłopaków wypadł z rytmu. Duży, kościsty rudzielec o nazwisku Sanderson. Jego nogi pracowały, lecz nie w takt pozostałych. Następnie jego głowa zaczęła chwiać się z boku na bok. Ten chłopak walczył. Był bliski przegranej. Nie tracąc kroku, komandos po prawej stronie Sandersona sięgnął po karabin wyczerpanego człowieka. Teraz był objuczony dwoma karabinami. Swoim i Sandersona. Jeszcze przez jakiś czas rudzielec trzymał się dzielnie. Lecz potem, podczas gdy pluton wciąż się posuwał, jego szczęka opadła, oczy stały się szkliste, a nogi pracowały jak tłoki. Wkrótce jego głowa znów zaczęła się kołysać. Tym razem komandos po lewej stronie sięgnął, zdjął hełm Sandersona, wetknął sobie pod ramię i biegł dalej. Każdy system jest dobry. Wzdłuż polnej drogi słychać było zgodny, mocny tupot naszych butów. Bum - bum - bum. Sanderson cierpiał. Naprawdę cierpiał. Biegł coraz bardziej pochylony, prawie padając. Lecz dwóch żołnierzy, którzy byli za nim, podźwignęło tornister z jego pleców, każdy chwytając wolną ręką za rzemienie ramiączek. Sanderson zebrał pozostałe siły i wyprostował ramiona. Pluton kontynuował bieg. Całą drogę do linii mety. Wyszliśmy razem i powróciliśmy razem. A każdy z nas zyskał dzięki temu nowe siły. Razem jest lepiej. Stu Weber Każdy z nas jest aniołem z jednym skrzydłem, możemy latać, tylko obejmując się nawzajem. Luciano de Crescenzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze wiersz Jolanthe,, Jolanthe _____Obudzone marzenia Ktoś moje marzenia znów obudził. Choć biegły przez las dopadły je wspomnienia. Gdyby miały skrzydła zdążyłyby uciec. Trawa nie skrzypiała, ptaki ucichły, drzewa nie wydały żadnego szelestu. Cały świat zobojętniał na jedno ludzkie nieszczęście. Nikt nie powiedział słowa, Nikt nie zrobił gestu, Wszyscy pomyśleli, że to tylko miłość. Do zobaczenia KOCHANE DRZEWKA🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytalam od deski do deski! KOCHANE DRZEWKA_________ilez tu emocji i wzruszen dostarczacie! Pieeeeeekne wpisy.Dziekuje👄 JARZEBINKO____Twoje opowiadanie,przepiekne! Oby tak bylo w zyciu. Ale chce powiedziec cos innego.Otoz w amerykanskiej tv jest reklama analogiczna do Twojej opowiesci. Babcia wkurzona na dziadka,,,,,juz chciala upierdliwemu dziadkowi cos przykrego powiedziec,czy odpowiedziec____nagle w swoich myslach ujrzala go jak za dawnych lat___mlodego,uroczego.Na te mysl usmiechnela sie ,,,,i dziadek z wdziecznosci przytulil ja do siebie. Tak niewiele trzeba,,,prawda? Mysle,ze na starosc trzeba byc przede wszystkim gluchym i slepym___oczywiscie w przenosni,bo to i tak predzej czy pozniej dopadnie nas.Hihihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Dziękuję Jarzębince ,Kalince i Drzewu Oliwnemu za pochlebne słowa , za wiersze , opowiadania,informacje. Najważniejsze w życiu to razem jak ci starsi ludzie. Jak to w życiu,czasami sa i smutne dni.Oby jak najdłużej razem. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×