Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Ostatnio zapytalam sie ,czy uczuciom nalezy zaufac? Oczywiscie,ze tak! Jezeli sie pojawiaja,to znaczy,ze maja sie pojawiac. Ale trzeba umiec je odczytac!!!! Jezeli nie przezywamy uczuc swiadomie i wypieramy je do podswiadomosci,objawiaja one potem ogromna,niekontrolowana sile,,, To wlasnie represja uczuciowa mozemy wyjasnic skale przemocy,jaka istnieje szczegolnie wsrod mlodych ludzi,,,chociaz niekoniecznie mlodych____ktorzy czesto nie maja okazji wypowiedziec swoich uczuc,,, Zwlaszcza krzywdy i zalu,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolanthe_______Wino Wino rozpuściło nasze myśli w marzenia. Mówiłeś, że jest takie miejsce... Nie uwierzyłam! Byłam pewna, że znów... Ktoś chce tylko na chwilę zmienić mój wyraz twarzy. Wszystko było takie proste... Ale dla ciebie. Ja znów zapadłam się w swoich marzeniach, Czekając, aż deszcz je zmyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przemoc moze wiec byc wynikiem represji wlasnych uczuc. Tym bardziej,ze uczucia to gigantyczna energia.Sa jak zywiol!!!! Woda moze alabo zalac wszystko i spowodowac powodz,albo byc wykorzystana do produkcji pradu elektrycznego. Podobnie uczucia! Mozemy wykorzystac ich sile ku zlemu albo ku dobremu,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolanthe _______Ciężkie wskazówki Pogubiłam się... ( w życiu?) Słońce zaświeciło dziś po raz pierwszy czy ostatni? Razem chcieliśmy cofnąć czas... Nie dało się, wskazówki były za ciężkie i nawet nie drgnęły. Na złość, z przekory czy za mało chcieliśmy? Byliśmy silni, a siła na nic nam się nie zdała... Iluzja dowiodła, że władza to ograniczone możliwości... Zawiodły instynkty czy emocje? Nami czy czasem? Czas wygrał wyścig i nie musi nic mówić. Zwycięzca ma prawo milczeć po czas swego blasku, A przegrany po czas swojego cienia. Czy role się odwrócą? Zdania są podzielone... Chodzą słuchy, że z czasem jeszcze nikt nie wygrał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj KALINKO BIESIADNA! 👄 Gdy późna godzina na zegarze słodziutki sen Ci przynoszę w darze smutny jest czas, gdy nie ma razem nas Ale przyjaźń pozwala nam żyć i na odległość przy sobie być... Pozdrawiam Was kochane Drzewka.🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANA JARZEBINKO__________masz racje!!! Doceniam❤️ To ,o czym pisalysmy wczesniej________tylko nas utwierdza w naszym przekonaniu___prawda? Przyznasz,ze piekna stronke znalazlam___naprawde piekna❤️ Pamiętam Pamiętam... To było wtedy... Kiedy słońce nie chciało pójść nam na rękę. Przypominało, że czas nieubłaganie mija. A my? Zatraceni w sobie straciliśmy już dawno rachubę czasu. Słońce było częścią nieba, a ja... Chyba częścią ciebie. Ono nienagannie pasowało do całości. Za to my odbiegaliśmy od rzeczywistości, Wyprzedzając fakty i zdarzenia, które nie powinny nigdy mieć miejsca. Byliśmy tam ze sobą, a jednak nie dla siebie. Przyjemnie było tam być z tobą i czuć... Z tobą? Byliśmy tam razem, czy to kolejny wytwór mojej nieznośnej wyobraźni? Pytasz czy było nam dobrze? Było tak jak zawsze. Jolanthe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Cierń w miłości\" Opowiadanie o niezwyciężonej sile miłości. Thomas i Kate są wzorową parą. Ale czy los okaże się dla nich równie wzorowy? Co stanie się, kiedy jednemu z naszych bohaterów zajrzy w oczy cień śmierci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektóre rzeczy trudno pojąć, a żeby je zrozumieć trzeba mieć otwarty umysł. Thomas nigdy nie potrafił opierać się na prostych słowach i definicjach, bo zwyczajnie w nie nie wierzył, a żeby w coś uwierzyć, musiał tego doświadczyć, przeżyć na własnej skórze. Żył, wierząc, że siła tkwi w więzach, które sam uplótł, mając nadzieję, że są to więzy dość silne i mocne, by wytrzymać ataki wszelkich przeszkód i przeciwieństw losu. Thomas pracował w redakcji dość popularnego miesięcznika dla mężczyzn, i marzył, żeby kiedyś w przyszłości założyć własną gazetę. Lubiano go zarówno w pracy, jak i wśród znajomych. Nikt nie potrafił powiedzieć na niego złego słowa. Sztuką by było w ogóle takie znaleźć. Thomas cieszył się życiem, bo wiedział, że ma je tylko jedno. Umiał odszukać szczęście w prostych rzeczach, czego wielu ludzi nie umie, bo jest to szczególna umiejętność, zarezerwowana jedynie dla nielicznych. Kiedyś jednak nie wiedział jak żyć; brakowało mu sensu, celu, do którego mógłby dążyć. Gdy w jego życiu pojawiła się Kate, wszystko się zmieniło. Nie musiał już marzyć; nawet marzenie o własnej redakcji i gazecie przestało mieć znaczenie. Wystarczyło mu to, co miał, a uważał, że ma wszystko, bo miał ją, swoją miłość, na którą czekał, i która przyszła do niego, kiedy już zaczął oswajać się z myślą, że nigdy się to nie zdarzy. Kate pokochała Thomasa równie mocno jak on ją. Bardzo się nawzajem potrzebowali i byli ze sobą szczęśliwi, a czas mijał im beztrosko, przynosząc coraz więcej wspomnień, zapisujących się w ich pamięci z pewnością do końca życia. Nic się nie zmieniało. Ich szczęście nie uciekało, uciekał tylko czas, ale dla nich to nie było nic strasznego, gdyż żadna chwila nie była wcale stracona. I tak właśnie minęły dwa lata ich znajomości... Wszystko byłoby dobrze, gdyby Thomas nie zaczął narzekać na często u niego występujące w ostatnim czasie bóle głowy. On, nie przejął się tym, bo nazywał siebie klasycznym przykładem zdrowia. Innego zdania była Kate, która poprosiła go, żeby udał się na badania. Thomasowi nie spodobał się ten pomysł, ale dla swojej ukochanej zrobiłby wszystko, więc wedle życzenia, nazajutrz pojechał do szpitala, gdzie jego przyjaciel Michael, który był w nim dyrektorem i ordynatorem jednego z oddziałów, otoczył go fachową opieka. Wykonano mu wszystkie potrzebne badania i mógł ze spokojnym sumieniem wrócić do swojego mieszkania. Mimo, że znał się z Kate już dość długo , nie mieszkali razem, ale chcieli to wkrótce zmienić. Wyniki swoich badań Thomas miał odebrać w biurze Michaela za dwa tygodnie. Minęły one bardzo szybko i ponownie musiał się pojawić w miejscu, którego tak bardzo bał się w dzieciństwie. cdn.... *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Thomas wkroczył do szpitala z szerokim uśmiechem na twarzy. Szedł długim korytarzem, witając się z każdym, kogo napotkał po drodze. Jego dobry humor nie był spowodowany niczym specjalnym. Po prostu taki miał charakter. Potrafił zarażać innych ludzi swoją pogodą ducha. Był bardzo optymistycznie nastawiony do życia i całego otoczenia. Michael czekał na niego na trzecim piętrze wraz z jego wynikami. Thomas ruszył więc wysokimi schodami, mimo że po drodze mijał windę – dla niego byłoby to zbyt proste. Kiedy już znalazł się na miejscu, odszukał wzrokiem drzwi biura Michaela i udał się w ich kierunku. Gdy przed nimi stanął, przeczesał ręką swoje kruczoczarne włosy i odetchnął głęboko, po czym – przez chwilę się wahając – zapukał. Usłyszał zaproszenie i wszedł do środka. Znalazł się w dość dużym pomieszczeniu, którego ściany pomalowane były na cytrynowy kolor. Po prawej stronie stały szafki z licznymi półkami, na których poukładano książki i teczki z dokumentami, a po lewej, na ścianie wisiało mnóstwo dyplomów i certyfikatów, oprawionych w dość ładne i eleganckie ramki. Na końcu, tuż przy oknie, znajdowało się duże, drewniane biurko, za którym siedział Michael. Michael był starszy od Thomasa. Jego włosy pokryte były pasmami siwizny. Miał bladoniebieskie oczy i lekko zakrzywiony nos. Jasna cera postarzała go o kilka lat. Kiedy Thomas stał przy biurku, Miachael wpatrywał się w niego poważnym wzrokiem. - Cześć Michael – powiedział Thomas, uśmiechając się serdecznie i podając swojemu przyjacielowi dłoń. - Witaj – odpowiedział Michael oschłym tonem. - Masz wyniki moich badań? – zapytał Thomas. - Tak, mam je tutaj – Michael zamachał białą kopertą, którą po chwili otworzył. - Nie ma żadnych problemów, tak? – spytał Thomas bez cienia obawy, patrząc na wyniki badań, które po wyjęciu z koperty leżały na biurku. - Nie do końca... - Co to znaczy? - Pytasz, co to znaczy? - Tak. Właśnie takie pytanie ci zadałem. - Wiesz, chciałem ci przekazać to osobiście, ale teraz to okazuje się takie trudne... Michael wstał z fotela i podszedł do okna. Ukrył na chwilę twarz w dłoniach, otworzył okno i po krótkiej ciszy, odezwał się ponownie. - Nie mogę cię okłamywać, bo zasługujesz na to, by znać prawdę. Thomas westchnął cicho. - A jaka jest ta prawda? – zapytał. - Znaleźliśmy przyczynę twoich częstych bólów głowy. - No, więc co je powoduje? - Wykryto u ciebie... To jest... Posłuchaj mnie, Thomas... - Mów w końcu! – Thomas krzyknął na Michaela, ale po chwili zdał sobie sprawę, że nie powinien tego robić. – Przepraszam – powiedział. – Bądź ze mną szczery i wytłumacz mi to wszystko. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Masz... Masz... - Powiedz to w końcu. - Masz dużego guza mózgu, Thomas. To on powoduje te bóle – wykrztusił z siebie Michael, blednąc na twarzy. - Da się go zoperować? Wytną mi go i wszystko będzie dobrze, prawda? – spytał Thomas, mając wielką choć w jakimś małym procencie nieco żałosną nadzieję w głosie. Michael, blady jak kartka papieru, stał wciąż przy oknie, patrząc na Thomasa smutnym wzrokiem, z nad swoich prostokątnych okularów w metalowej oprawce. - Nie patrz tak na mnie! Mów coś – powiedział Thomas podniesionym głosem, na co Michael odparł: - Jest już za późno. Nie wiem ile zostało ci czasu. - Czasu na co? – zapytał Thomas, marszcząc czoło. Nie usłyszał jednak odpowiedzi. Po chwili zrozumiał. Wszystko to dotarło do niego nagle i uderzyło z olbrzymią siłą. Miał guza, którego nie można zoperować. Umrze. Myślał teraz tylko o Kate, która tworzyła całe jego życie. Myśl, że ją straci strasznie go przytłoczyła, ale nie potrafił teraz myśleć o niczym innym. Przez chwilę zastanawiał się czy to nie jakiś dowcip. Lecz wiedział, że Michael nie jest skory do takich żartów. Thomas, nic nie mówiąc odwrócił się i wyszedł z biura, nie zamykając za sobą drzwi. Idąc szpitalnymi korytarzami poczuł dobrze mu już znany okropny ból. Czuł jakby metalowa obręcz zaciskała się coraz mocniej wokół jego głowy. Schodząc po schodach z trudem utrzymywał równowagę. Musiał trzymać się poręczy, by nie upaść. Jedna z pacjentek szpitala, widząc to, zapytała: - Wszystko dobrze? Może panu pomóc? Thomas odpowiedział, że wszystko w porządku. Że nie potrzebuje pomocy. Dziewczyna żegnając się, ruszyła po schodach w dół, znikając mu z oczu. Po kilku sekundach zdał sobie sprawę, że ją okłamał. Przecież nic nie było w porządku. To nie tak miały wyglądać wyniki tych badań. Kolejne dni mijały wolno. Kate zaczęła się martwić o Thomasa, który w ciągu ostatniego tygodnia nie spotkał się z nią ani razu. Wszystko to wydawało jej się bardzo dziwne, bo nigdy tak się nie działo. Jeszcze do niedawna spotykali się codziennie, a ich związek przypominał bajkę, w której wszystko dzieje się wspaniale i nic nie może się zepsuć. W ich bajce jednak coś się popsuło. Kate nie spodziewała się, że nadchodzi dzień, który miał odmienić wszystko. Dzień ten od samego rana nie przypominał żadnego z tych pięknych, wiosennych dni, które Kate i Thomas spędzali zawsze razem. Brakowało złotego słońca wysoko nad budynkami i głowami ludzi oraz mlecznobiałych chmur, pływających leniwie po błękitnym niebie. Na dworze, zimny wiatr wyginał gałęzie drzew, a krople deszczu stukały głośno w szyby okien. Słońce znikło za ciemnymi chmurami, które snuły się po niebie, otaczając całe miasto. Kate miała zły humor. Bardzo nie lubiła takiej pogody. Przyprawiała ją ona o uczucie smutku i przygnębienia.. Ale to jednak nie pogoda była główną przyczyną jej złego nastroju. Niepokoił ją również krótki list od swojego ukochanego. O ile w ogóle wiadomość składającą się z kilku niezrozumiałych słów można nazwać listem. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy Kate rano otworzyła drzwi swojego mieszkania, na wycieraczce znalazła zaklejoną kopertę, a w niej małą karteczkę, złożoną na pół. Było na niej tylko jedno zdanie, ułożone z krzywych liter, napisanych jakby w pośpiechu i niewyraźny podpis. Kate rozpoznała charakter pisma Thomasa, który prosił ją o spotkanie o 24.00 przy parku. Treść kartki nic więcej nie mówiła i choć była sformułowana wyraźnie, Kate nie mogła z niej nic zrozumieć. Takie zachowanie nie było w stylu jej ukochanego. Thomas nigdy nie zostawiał jej żadnych liścików. A już na pewno nie wtedy, kiedy chciał się z nią spotkać. Zazwyczaj dzwonił albo przychodził z bukietem pięknych kwiatów. Tym razem zrobił inaczej i Kate wciąż zastanawiała się dlaczego. Gnębiło ją to od chwili przeczytania jego słów. Co prawda Thomas lubił ją zaskakiwać, ale zawsze robił to w sposób niezwykły i czarujący. Kate nie wiedziała co ma robić. Postanowiła czekać do godziny spotkania, co okazało się trudne i irytujące. Każda minuta wydawała się godziną, a każda godzina dobą. Dręczyło ją wiele pytań. Nie zadzwoniła jednak do Thomasa, by mu je zadać. Bała się czy wstydziła? Na to pytanie również nie znała odpowiedzi. Czekała, pełna obaw i wątpliwości, pełna strachu, powagi, patrząc jak deszcz spływa po szybie okna w jej pokoju. Tymczasem Thomas również czekał samotnie w swoim mieszkaniu. Siedział w fotelu, który tego dnia nie wydawał mu się już taki wygodny jak zwykle. Dla niego wszystko było już inne, bo wszystko się zmieniło i nic nie było takie jak kiedyś. I szczerze wątpił, by kiedykolwiek mogło tak jeszcze być. Szczęście, na które czekał tak długo zostało mu zabrane. Wyniki badań były jednoznaczne. Nie wiedział, ile zostało mu czasu. Wiedział jednak, że nie potrwa to długo i wkrótce umrze. Nie było mu żal swojego życia, bo nie stanowiło ono dla niego tak olbrzymiej wartości jak jedyna osoba, dla której mógłby je oddać. Wciąż myślał o wspaniałych chwilach z Kate, których mogło być jeszcze tak wiele. Zastanawiał się co się z nią stanie, kto się nią zaopiekuje, czy ktoś zajmie jego miejsce i jeśli tak, to jak szybko się to wydarzy. Tysiące myśli kłębiło się w głowie Thomasa. Kiedy jedna gdzieś ulatywała, nadchodziła druga. Thomas pogrążał się w tych myślach, a na jego twarzy panowało ogromne skupienie. Umówił się z Kate o tak późnej porze, ponieważ musiał wszystko dokładnie przemyśleć. Próbował poukładać myśli w jedną całość, co nie było wcale łatwe, a w rzeczywistości okazało się niemożliwe. Miał ochotę krzyczeć na cały głos, wyrzucając z siebie swój ból i cierpienie. Nie krzyczał jednak. Nie miał już na to siły. Marzył, żeby to wszystko okazało się tylko złym snem. Uszczypnął się w ramię z wielką nadzieją przebudzenia. Była to niestety złudna nadzieja, bo wcale się nie obudził. Za każdym razem, kiedy zamykał oczy, pod powiekami widział swoją ukochaną, jej uśmiech i każdą łzę. W jego sercu żal mieszał się z okropnym smutkiem i rozgoryczeniem. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zbliżała się chwila spotkania. Thomas już wiedział, co ma powiedzieć Kate. Nie miał pojęcia czy robi dobrze, ale nie zamierzał już zmieniać zdania. Stawiał wszystko na jedną kartę. Na dworze wciąż wiał zimny wiatr i padał deszcz. Pogoda nie była w stanie nikogo podnieść na duchu. Mogła jedynie przygnębić. W taką pogodę miejsce spotkania nie było już takie miłe jak kiedy Kate i Thomas spotkali się w nim po raz pierwszy. Oboje pamiętali tamten cudowny, słoneczny dzień, który w żadnym stopniu nie był podobny do tego. Na niebie nie świeciła teraz ani jedna gwiazda, a półokrągły księżyc oświetlał miasto bladym blaskiem. Kate przybyła na spotkanie punktualnie. Widząc przemokniętą kurtkę Thomasa domyśliła się, że przyszedł on o wiele wcześniej. - Witaj Kate – powiedział Thomas, nie uśmiechając się, tak jak to robił zwykle. - Cześć, kochanie – odpowiedziała Kate, patrząc na Thomasa, który nawet nie przytulił jej na powitanie. Nie zrobił nic, jak gdyby byli całkiem obcymi sobie ludźmi, a w najlepszym wypadku zwykłymi znajomymi. Stali oboje nieruchomo w miejscu, a światła ulicznych latarni padały na ich młode twarze. Żadne z nich nie potrafiło wydusić z siebie już nawet słowa. Wśród panującej ciszy, słychać było tylko krople deszczu, cicho rozbijające się o chodnik i ulicę. Po dłuższej chwili milczenia, Thomas w końcu postanowił się odezwać. - Przepraszam, że pora tego spotkania jest nieco późniejsza niż zazwyczaj. - Nie musisz mnie przepraszać – powiedziała Kate. - Muszę. Kate zbadała Thomasa uważnym wzrokiem. - Wydaje mi się, czy masz mi coś ważnego do powiedzenia? – zapytała z niepokojem. - Nie zdaje ci się. Jest coś co muszę ci powiedzieć. To bardzo ważne. - Nie zwlekaj i mów. - Już mówię. Kate, chwile spędzone z tobą to naprawdę najpiękniejsze momenty mojego życia. Byłaś dla mnie kimś kto... - O co ci chodzi? – przerwała Thomasowi Kate. – Kochanie, co się dzieje? - To bardzo trudne. - Po prostu powiedz mi prawdę – poprosiła Kate, podchodząc do Thomasa o krok bliżej. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My...My nie... - Co my? - My nie możemy być już dłużej razem. Musimy się rozstać – Thomas ledwo wydobył z siebie te słowa, chociaż starał się żeby zabrzmiały stanowczo. Kate przymknęła na chwilę oczy. Otworzyła je i zbliżyła się do Thomasa. Pocałowała go. Teraz już ostatni raz jej usta dotknęły jego. Wyciągnęła rękę, by dotknąć twarzy ukochanego. On chwycił jej dłoń. - Dlaczego? – spytała. - Nie kocham cię – odpowiedział głosem, w którym nie było żadnego uczucia. Spojrzeli sobie w oczy. Ta chwila mogłaby trwać wieki, ale niestety okazała się tylko sekundową sekwencją. Thomas odwrócił się i szybkim krokiem ruszył chodnikiem, nie odwracając się nawet na moment. Chwilę później zniknął za rogiem. Kate została sama. Nie miała już nic, bo to on był dla niej wszystkim. Stała w tym miejscu jeszcze długi czas. Nie mogła zrozumieć. Człowiek, który tyle razy wyznawał jej miłość, właśnie ją zostawił. Krople deszczu spływały po jej policzkach, mieszając się z łzami. Płakała, bo właśnie straciła swój największy skarb, całe ciepło. Straciła miłość, osobę, dla której biło jej serce. Nie wiedziała jednak, że kiedy Thomas znikał za rogiem, po jego policzkach również spływały gorzkie łzy. Nie tylko oni płakali. Płakała też miłość, krzycząc głośno w ich sercach. Płakało także niebo, wylewając z chmur swoje łzy na miasto. Następnego dnia, wczesnym rankiem, Thomas czekał już na lotnisku na samolot. W ręku trzymał bilet w jedną stronę. Nie zamierzał wracać do miejsca, w którym zostawił tyle uczucia. Chciał umrzeć w zupełnie obcym mieście, gdzie nikt go nie zna i nie jest mu bliski. Postanowił wyjechać, nie mówiąc Kate o wynikach badań, żeby mogła ułożyć swoje życie na nowo, a jego uznała za bezwartościowego drania, który obiecywał jej życie z marzeń, a zostawił ją, wypowiadając kilka pustych słów, które w zasadzie i tak nie miały większego znaczenia. Wiedział, że gdyby jej powiedział prawdę, ona zostałaby z nim do jego ostatnich chwil, cierpiąc tak jak on. Dlatego ją okłamał, nie chciał jej cierpienia, pragnął jej szczęścia, chociaż bolała go wizja Kate z innym mężczyzną u boku. Nie myślał o śmierci jak o czymś strasznym. Prawie w ogóle o niej nie myślał. Jego myśli cały czas zajmowała Kate. Kiedy Thomas wsiadał do samolotu, poczuł ostre kłucie w okolicy żołądka. Ogarnęło go dziwne uczucie, gdy pomyślał, że widzi to miasto już ostatni raz. Zajął miejsce na pokładzie samolotu, który powoli zaczął wzbijać się w powietrze. Usiadł przy oknie, patrząc na oddalający się Nowy Jork. Widział malejące budynki i ludzi wielkości mrówek, żyjących swoim własnym, normalnym życiem, różniącym się tak bardzo od jego teraźniejszego życia. Wiedział, że pewnie wśród nich znajduje się Kate, zmartwiona, zamyślona, a może z uśmiechem na twarzy. Nie miał pewności, co teraz czuje jego ukochana. cdn........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Thomas nie widział już nic oprócz fragmentów niebieskiego nieba i chmur, na tej wysokości przypominających zwykłą mgłę. Nigdy wcześniej nie wsiadłby do samolotu, bo bał się latania. Teraz jednak wszystko było mu obojętne. Wiedział, że czeka go śmierć i był gotów nawet na katastrofę lotniczą. Kiedy nie miał już Kate, wolał umrzeć jak najwcześnie,j żeby nie musiał cierpieć samotności. Panicznie lękał się momentów kiedy zostawał sam na sam ze swoimi myślami. To były dla niego przerażające chwile, które zabijały go od środka, niszcząc w nim wrażliwość i wszelkie uczucia, a na jego nieszczęście takich chwil w ostatnim czasie było wiele. Właściwie nie było innych, były tylko one, zżerające jego świadomość. Thomas nie wiedział już kim jest, bo zniknął ten pewny siebie, zawsze uśmiechający się człowiek. Po prostu zginął, umarł duchowo. Chociaż nie było pogrzebu z udziałem rodziny i bliskich, ani zniczy na jego grobie, bo nawet nie było grobu. Nie popełnił samobójstwa, nikt też go nie zamordował, a mimo to, on nie żył. Przepadł gdzieś bez śladu i nie zostawił nic, oprócz bólu. Samolot w końcu dotarł do celu. Dom w Cleveland już na niego czekał. Kupił go kilka tygodni temu i chciał w nim zamieszkać razem z Kate. To miała być niespodzianka. Los jednak chciał inaczej. Thomas lubił wyzwania. Teraz czekało go największe, jakie mógł sobie wyobrazić. Musiał żyć bez swojej Kate. Nie potrafił nazwać tego życiem, może wegetacją, jakąś pustą wędrówką bez celu, ale na pewno nie życiem. Nic nie było w stanie oddać tego co czuł. Ruszył chodnikiem nowego dla niego miasta. Mijał setki, nawet tysiące obcych twarzy. Żadna z nich nie miała dla niego znaczenia, bo żadna nie należała do Kate. Wszystko tętniło tu życiem. Ludzie uśmiechali się do Thomasa, lecz on nie potrafił odwzajemniać tych uśmiechów. Mijał ich z kamienną miną i obojętnym wzrokiem. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chciał już dalej iść. Brakowało mu sił, żeby utrzymywać się na nogach. Wsiadł do taksówki. - Dokąd? – zapytał taksówkarz, który wyglądał na równie przygnębionego jak on. - Najlepiej do nikąd – odpowiedział Thomas. Kierowca odpalił silnik samochodu i pojechał prosto ulicą, wiedząc, że pewnie dowie się po drodze, gdzie ma jechać. Tak też było. Thomas podał adres i w końcu dojechali pod jego dom, który był naprawdę piękny. Kate marzyła właśnie o takim. I ten fakt jeszcze bardziej dołował Thomasa. Przekroczył próg domu z nadzieją, że znajdzie w nim choć odrobinę ukojenia. Rozpakował swoje rzeczy i zwiedził go dokładnie. Zbliżał się już wieczór. Słońce powoli zaczęło znikać za horyzontem. Kiedy na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, Thomas usiadł w salonie z kubkiem gorącej herbaty. Włączył telewizor z myślą o odprężeniu. Najpierw chciał obejrzeć wiadomości, ponieważ zawsze uwielbiał być na bieżąco. To co usłyszał wcale go jednak nie zaciekawiło, bo niczym dla niego była wojna w Afryce czy kolejna afera polityczna w Europie, w porównaniu z tym co przeżywał. Wyłączył telewizor, a w ręku dalej trzymał kubek z herbatą. Myślał, co stanie się z nim po śmierci. Wiedział, że raczej nikt nie będzie na jego pogrzebie, bo nikt nie wie o jego chorobie i gdzie teraz jest. Nikt, oprócz Michaela. Thomas był katolikiem, ale zastanawiał się w tym momencie czy bóg istnieje i jeśli tak, to dlaczego zabiera go z tego świata tak wcześnie, odbierając mu tak olbrzymie szczęście. Nie mógł tego zrozumieć, nie wiedział na czym to polega i dlaczego tak jest, że ten, który stworzył świat wyrządza zwykłym, niewinnym ludziom krzywdę. Miał już dość wszystkiego. Położył się w pokoju na dużym łóżku. Jednak na sen musiał czekać długo. Następne dni mijały tak samo. Polegały wyłącznie na walce z myślami, zarówno dla Thomasa, jak i dla Kate. Jedyną osobą jaka kontaktowała się z Thomasem był Michael. Dokładniej mówiąc to próbował się z nim kontaktować, bo przecież nie czytania i rwania listów nikt nie może nazwać kontakyem. Tak było przez pierwszy miesiąc. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdego dnia Thomas ze swojej skrzynki na listy wyjmował białą kopertę, w której zawsze była wiadomość od Michaela. Za każdym razem Thomas rwał list na setki kawałków i wyrzucał do kosza na śmieci. Pewnego razu postanowił zrobić inaczej. Miał dość niepewności, co teraz dzieje się z jego bliskimi w Nowym Jorku. Pomyślał, że może Michael napisał mu co u Kate. Wyjął kolejny list od Michaela, otworzył kopertę i rozłożył kartkę, na której zapisano kilka zdań. Przeczytał list kilka razy, aż w końcu zrobił to na głos, bo nie ufał teraz nawet własnym myślom. Nie mógł uwierzyć w treść wiadomości. Choć wydawało mu się, że minęła krótka chwila od otwarcia koperty, stał w miejscu już od kilkunastu minut, gapiąc się w zapisaną kartkę. Kiedy zaznajomił się z tym listem tak dobrze, że znał go na pamięć, powtarzał sobie jeden fragment, który brzmiał: „Pomylono wyniki badań, nic Ci nie jest. Jesteś zdrowy, a te bóle głowy to zwyczajna migrena. Wracaj szybko do Nowego Jorku. Czeka na Ciebie Kate.”. To był najwspanialszy list, jaki Thomas dostał kiedykolwiek w życiu. Zaczął tańczyć, nieważne było dla niego, że robi to bez muzyki. Tańczył do melodii, jakie grało jego serce. Wyszedł przed dom i krzyczał z wielką radością, nie przejmując się, że sąsiedzi patrzą na niego jak na wariata. Nie chciało mu się pakować swoich rzeczy. Miał nadzieję, że wkrótce wróci tu razem ze swoją miłością. W kilka minut znalazł się na lotnisku, gdzie kupił bilet na najszybszy odlot do Nowego Jorku. W samolocie Thomas próbował przygotować się do rozmowy ze swoją drugą połówką, bo wiedział, że podobnie jak poprzednia, ta również nie będzie łatwa. Kate wiedziała już o wszystkim, o kłamstwie Thomasa i jego rzekomej chorobie, która na szczęście okazała się nie istnieć. Ale z pewnością to wszystko jakoś się ułoży. Thomas pożyczył na chwilę laptopa od sympatycznie wyglądającej, młodej kobiety, siedzącej obok niego i której kolor włosów przypominał mu kolor wiosennego słońca. Napisał Kate wiadomość, na którą odpisała błyskawicznie, jakby przez cały ten czas czekał przy komputerze, aż Thomas da jej jakiś znak. Umówili się w swoim stałym miejscu, czyli w parku. Samolot wyjątkowo szybko doleciał do Nowego Jorku. Thomas prosto z lotniska pojechał w miejsce spotkania. Usiadł na jednej z drewnianych ławek i czekał na Kate. Park wyglądał naprawdę cudownie. Wysokie, zielone drzewa i mieniące się kolorami kwiaty były czymś, czego teraz potrzebował. Brakowało tylko Kate. Nagle Thomas uświadomił sobie, że ktoś musi przeżywać w tej chwili to, co on przeżywał przez ostatnie tygodnie. Jemu nic nie było, to fakt. Ale wyniki tych badań do kogoś należały i tak jak Thomas, ten ktoś musiał żyć ze świadomością, że umrze. Tylko, że ta osoba rzeczywiście umrze. A dla Thomasa to była tylko próba. Thomas nie miał czasu się dłużej nad tym zastanawiać, bo właśnie pojawiła się Kate, jak zwykle punktualnie. Miała na sobie piękną, błękitną sukienkę i była jeszcze śliczniejsza niż zawsze . Usiadła obok niego, a on przywitał się z nią: cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Cześć Kate. Wróciłem. Wróciłem do ciebie. Znasz już prawdę? - Znam – odpowiedziała. - Szkoda tylko, że dowiedziałam się o tym od Michaela, a nie od ciebie. - Przepraszam. Wybaczysz mi? - Nie mogę wybaczyć ci kłamstwa – powiedziała Kate, po czym wstała z ławki. - Jak to?! – zapytał Thomas tak cicho, że Kate ledwo usłyszała to pytanie. Nie odpowiedziała na nie. Nie patrząc już w jego kierunku, wolnym krokiem ruszyła ścieżką prowadzącą do wyjścia z parku. Thomas był bardzo zdziwiony, zwłaszcza przypominając sobie list Michaela, w którym jego przyjaciel napisał, że Kate na niego czeka. Teraz wiedział co musiała czuć, kiedy to on odwrócił się od niej i zostawił ją bez słowa pożegnania. Ku jego jeszcze większemu zdziwieniu, Kate nagle odwróciła się z uśmiechem na twarzy. - Chodź tu, głuptasie – powiedziała, wyciągając ręce w jego stronę. On, nie czekając sekundy dłużej zerwał się natychmiast z ławki i biegiem do niej podążył. Nie chciał już wypuszczać jej z ramion. Pragnął ją przytulać do końca świata. - Dlaczego to zrobiłeś? – spytała Kate. - Dla twojego dobra. Żebyś mogła być jeszcze szczęśliwa. - Przecież to ty jesteś moim szczęściem. Thomas uśmiechnął się. Teraz chciał robić tylko to, uśmiechać się i patrzyć na swoją ukochaną. - To bardzo bolało. Wbiłeś cierń w moje serce – powiedziała Kate. Thomas uśmiechnął się, po czym powiedział: - *Gdy znajdziesz cierń w miłości, kochaj jeszcze wierniej, że masz różę przy sobie, poznajesz to z cierni. Stali tak w objęciach jeszcze kilka minut. Słońce powoli zaczęło zachodzić. W parku nie było już nikogo oprócz nich, a wkrótce i oni go opuścili. Wiedzieli, ze mogą kochać i żyć spokojnie. Ich bajka została naprawiona. koniec. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KALINKO BIESIADNA 👄❤️ DRZEWO OLIWNE 👄 SREBRNA AKACJO 👄 ORZECH 👄 MAGNOLIA 👄 Zycze Wam milego weekendu! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO____dziekuje za przepiekna opowiesc o milosci z \"kolcem\".Pieeeeeeeeekna i wzruszajaca👄 Wzruszyla mnie do lez,,, *Gdy znajdziesz cierń w miłości, kochaj jeszcze wierniej, że masz różę przy sobie, poznajesz to z cierni.\" Buziaczki👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! Co to jest miłość... Co to jest miłość Nie wiem Ale to miłe Że chcę go mieć Dla siebie Na nie wiem Ile Gdzie mieszka miłość Nie wiem Może w uśmiechu Czasem ją słychać W śpiewie A czasem W echu Co to jest miłość Powiedz Albo nic nie mów Ja chce cię mieć Przy sobie I nie wiem Czemu Jonasz Kofta Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam biesiadniczki! Cudowne słowa Sześć najważniejszych słów: \"Przyznaję, że to ja popełniłem błąd\" Pięć najważniejszych słów: \"Zrobiłaś mi to naprawdę wspaniale!\" Cztery najważniejsze słowa: \"Co o tym myślisz!\" Trzy najważniejsze słowa: \"Proszę Cię bardzo.\" Dwa najważniejsze słowa: \"Dziękuję bardzo!\" Najważniejsze słowo: \"My\" Najmniej ważne słowo: \"Ja\" Pino Pellegrino Czym jest miłość Płomieniem który posiadł drewnianą chatę - pijanym pocałunkiem wgryzł się w głąb strzechy. Piorunem - który kocha wysokie drzewa - wodą uwięzioną płasko - wyzwalaną przez niesyty wolności wiatr. Włosami sosny - gładzonymi jego ręką - włosami rozśpiewanymi w szaloną wdzięczną pieśń. Ciemną głową topielicy - która palce rozsnuła w poprzek fali - a uśmiech dała nieżywemu słońcu. Wyciągnięta na brzeg - płakała długo i nie wyschła aż dotąd póki smutni ludzie nie zakopali jej w ziemi. Płomieniem. Halina Poświatowska Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 pomysłów, aby przypomnieć o swojej miłości! Czy wasze \"kocham cię\" stało się zbyt rutynowe? Jest na to rada. Oto 10 zwariowanych pomysłów, aby przypomnieć o swojej miłości. Kup w ciastkarni tort z wypisanym \"kocham cię\". Wyślij pocztówkę (zwykłą pocztą) - niby drobiazg a strasznie cieszy. Opraw wspólne zdjęcie w gustowną ramkę i napisz na nim dedykację. Wyślij wiersz miłosny (np. korzystając z naszego serwisu) wraz z dedykacją. Zrób romantyczny wygaszacz ekranu złożony z Waszych zdjęć i zainstaluj na jego/jej komputerze (są specjalne programy, które zrobią to za ciebie). Zamów kwiaty wraz z dostawą do domu. Nie zapomnij o załączeniu miłosnej dedykacji. Zostaw miłosną wiadomość na poczcie głosowej, ew. skorzystaj z gotowych miłosnych piosenek/dźwiękówek oferowanych przez operatorów telefonii komórkowej. Wyślij pudełko czekoladek, oczywiście z piekną miłosną dedykacją. Kup drobiazg, który małżonek(ka) zawsze chciał mieć, ale z niewiadomych przyczyn ciągle go sobie odmawiał Porozlepiaj po całym domu, w róznych dziwnych miejscach małe karteczki z napisem \"kocham cię\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA____________--witajcie🖐️ SREBRNA AKCJO👄,MAGNOLIA🖐️ JARZEBINKO__________zycze relaksu!!!👄❤️ Dziekuje za spotkanie!!👄 No wiec,,wracajac do uczuc_____otoz samo uswiadomienie uczuc to za malo. Trzeba je wypowiadac,,,,twierdza psychologowie.Mowia oni,ze najlepsza szkola uczuc jest rodzina.Kiedy rodzic wyraza swoje uczucia wobec dziecka,albo kiedy potrafi wydobyc z dziecka jego uczucia,to prezentuje dojrzaloscia w doroslym zyciu. Jesli to sie zaniedba,,,niestety,pozniej w doroslym zyciu sa probemy.Juz jest stanowczo za pozno,,,, Pozdrawiam bardzo serdecznie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! "Na początku nic nie było..." Adam Asnyk Na początku nic nie było, Tylko przestrzeń ciemna, pusta; Wtem jej czarne błysły oczy i różowe, świeże usta. Od jej spojrzeń, od rumieńca Zajaśniała świateł zorza, A gdy pierwsze rzekła słowo, Ziemia wyszła z głębi morza. Gdy przebiegła ziemię wzrokiem Śląc jej uśmiech, rój skrzydlaty Wzleciał ptaków i motyli, A spod ziemi wyszły kwiaty. Lecz nie istniał jeszcze człowiek, Tylko martwa gliny bryła; Aż nareszcie swym płomiennym Pocałunkiem - mnie stworzyła. I zbudziłem się do życia W cudowności jasnym kraju. Lecz mnie również, tak jak innych, Wypędzono z tego raju. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i pozdrawiam! Miłość to najpiękniejsze uczucie. Każda istota na ziemi chce kochać i być kochana. Każde serce jest godne miłości.Ale... \"Według psychologów nie każdy jest zdolny do miłości. Prawdziwą miłość mogą odczuwać osoby dojrzałe psychicznie, zdolne do empatii, takie, które rozumieją jej istotę. Miłość to bycie z kimś na dobre i na złe. Mówi się, że miłość zaczyna się wtedy, kiedy potrzebujesz kogoś, bo go kochasz. Jedni uważają, że uczucie to jest darem, który trzeba pielęgnować, o który trzeba jak najlepiej dbać. Darem, który dostajemy tylko raz w życiu, albo nigdy. Zależnym od ingerencji fatum, losu, szczęścia. Szczęście i miłość możliwa jest tylko dzięki znalezieniu swojej połówki. Jednak nie zawsze się to udaje. Czasem jesteśmy niezdolni do jej odnalezienia. Miłość nie jest dana raz na zawsze. Zaczyna się dopiero wtedy, kiedy od drugiej osoby nic nie potrzebujemy. Kiedy jesteśmy z kimś dla samego uczucia, wtedy możemy powiedzieć, że jest to miłość. Miłość ma różne stopnie zaawansowania. Miłość to proces, który następuje powoli, który spełnia się w uczuciu rodzicielskim, małżeńskim, w związkach. Każda miłość przechodzi różne etapy, ale na każdym z nich można znaleźć swoje szczęście\". Wszystkim życzę prawdziwej miłości oraz szczęścia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość jest najwyższą siłą wszechświata, to ona wprawia w ruch gwiazdy. (A. Dante) Prawdziwie kochasz wtedy, kiedy nie wiesz dlaczego. (L. Tołstoj) Nie, ta sztuczka się nie uda... Jak można wytłumaczyć prawami chemii i fizyki tak ważny biologiczny fenomen, jakim jest pierwsza miłość. (A. Einstein) Miłości nie udowadnia się słowami. (M. Gogol) Dla większości ludzi problem miłości tkwi przede wszystkim w tym, żeby być kochanym, a nie w tym, by kochać, by umieć kochać. (E. Fromm O sztuce miłości) Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz. (A. de Saint-Exupéry) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA____________witajcie🖐️ Chcialoby sie zaspiewac,,,kochac to nie grzech,,,,Pieknie👄 Poprzednio mowilam o uswiadamianiu uczuc i ich wypowiadaniu___a teraz o ich oswajaniu,,,, Kolejny krok w porzadkowaniu uczuc____to oswajanie ich. Musimy sie im przygladac i nabierac do nich dystansu.Bo uczucie to jeszcze nie cali my. W modlitwie ludzie prosza Boga o laske uzdrowienia uczuc.Latami np.moze meczyc ich poczucie krzywdy.W pewnym momencie pod wplywem modlitwy,ale i wlasciwego dzialania,doswiadczaja faktycznego uzdrowienia.I bolesne uczucie zanika. Wiele osob wyczuwa,ze taka jakosciowa zmiana nie mogla nastapic bez Jego mocy. Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×