Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

- Cześć! Nie ma jeszcze mamy? - zapytałam - Nie ma jej. Jak przyszłam to jej nie widziałam. - A nie wiesz gdzie poszła? Bo jej rano już nie było. - Mówiła mi, że musi coś załatwić, ale nie mówiła co dokładnie. Wiesz, że Kate Moss bierze narkotyki! Właśnie teraz czytam! Taka modelka i tak się zmarnowac! - Co mnie tam obchodzi jakaś modelka - zaczęłam się śmiac- Idę na trening. Powiedz mamie jak wróci, że będę później. Cześć. - Cześć. Na trening postanowiłam przejść się na nogach. Zajeło mi to 30 min. i niestety sie spóźniłam. - Dzień dobry trenerze. Przepraszam za spóźnienie! - powiedziałam z dyszana, bo połowe drogi biegłam, bo zauważyłam, że juz późno się zrobiło. Myślałam, że będzie na mnie zły, a on: - Dzień dobry. Dobrze się już czujesz? Słyszałem, że miałaś dziś mały wypadek. Może lepiej dziś nie trenuj. - Nic mi nie jest! Nie mogę opuszczać treningów. - Jak chcesz, ale uważaj na siebie. Dołącz do chłopaków, a zaraz zaczniemy kolejny mecz towarzyszki. Czyżby Jason uprzedził trenera? Miło z jego strony. Dobiegłam do chlopaków. Kopaliśmy piłki do brami. Każdą zaliczyłam. - Dobrze ci dziś idzie mała. A dobrze się czujesz, bo słyszałem, że miałas mały wypadek nad basenem? - zapytał się Mat, stojący koło mnie. Byli także jego kumple a takze Steve, ale Jasona jeszcze nie widziałam. - Nie martw się o mnie. Wszystko oki. - odpowiedziałam, nawet nie patrząc się w jego stronę. - Nie bądź taka oschła. Martwimy sie tylko o naszą kolezankę z drużyny. - on sobie żartuje czy co? Martwimy się? To znaczy, że wszyscy sie martwią? To chyba on dziś dostał piłką w głowę - Dobierać się w drużyny!! Zagramay sobie w mały mecz towarzyski! - krzyknał trener i wybrał kapitanów. O, Jason przyszedł. Ciekawe gdzie był przez ten czas. Od razu do mnie podszedł i powiedział: - Cześć Lena! Widzę, że jednak postanowiłas przyjsć. Lepiej sie już czujesz? - Cześć! Dobrze się już czuje. Jeszcze raz dziękuję, za to, że mnie wyciągnąłeś z wody - i pocałowałam go w policzek. Nigdy bym sie tego po sobie nie spodziewała, ale tak jakos wyszło. Widziałam, jak wszyscy się dziwnie patrzyli, a z nich wszystkich to Steven był najbardziej zdziwiony. - Lena idzie do mnie! - kto mnie wybrał do drużyny? Steve?! Steve i Mat wybierali dziś drużyny. I to właśnie Steve mnie wybral, i to jeszcze jako druga? Wczoraj to wogóle mnie nie chcieli. - Dobra! Drużyny mamy! Zaczynamy mecz! - powiedział trener i zagwizdał w gwizdek. Gdy ja rozpoczynałam mecz, Jason puścił do mnie oczko. Był w przeciwnej drużynie. Widziałam, że Steve to zauważył, bo mu podawałam. Zrobił strasznie dziwną minę. Dziś to jakbym ja była gwiazdą boiska. Wszyscy mi podawali, strzeliłam chyba 3 bramki. Czułam się swietnie. Niestety była już 19:00 Koniec treningu, a dziś było tak fajnie. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby każdy trening taki był. Może wszyscy poprostu mnie tak dobrze traktowali przez ten wypadek nad basenem? Może naprawde się martwili. Poszłam do szatni po swoje rzeczy, a wszyscy chłopcy już tam byli. Gdy już prawie otweirałam drzwi, usłyszałam nagle swoje imię: - Lena dobrze dziś grała, co nie Steve? - powiedział Mat. - Ona już od poczatku dobrze gra, tylko wy nie chcieliście jej dać się wykazać. - odpowiedział. - Co wy o niej sądzicie jako dziewczynie? - spytał Jack, bramkarz z drużyny. - Moim zdaniem jest ładna i niczego sobie. - odpowiedział bez zastanowienia Mat. - Ja uważam.... - zaczął Steve, ale niestety nie skończył, ponieważ drzwi do szatni się otworzyły, a ja za nimi stałam. - Cześć! Przyszłam po swoje rzeczy. - powiedziałam speszona. Moze nie zauważyli, że słyszałam ich rozmowę. - Moze pogadasz z nami? Nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać - podszedł do mnie Mat i objął mnie. Wzięłam jego ręke i powiedziałam: - Sory, ale nie mam dziś za bardzo czasu. Może nastepnym razem. Muszę lecieć. Cześć wam. - Cześć - odpowiedzieli wszyscy razem. Jason wyszedł za mną i powiedział: - Mogę cię znów dziś odprowadzić? - Z przyjemnością. - uśmiechnęłam się, a on wziął mój plecak i niósł mi całą drogę. - Już wiem jak możesz mi się odwdzięczyć, za to, że cię wyciągnąłem z wody. - zasugerowałam, uśmiechając się swoim szczerym i serdecznym uśmiechem. - No słucham. Ja teraz mam ciebie wyciągnąć z basenu ? - zażartowałam i zaczeliśmy sie śmiać. - Co robisz dziś wieczorem? - Zależy, a co? - Może byś poszła ze mną na jakiś dłuższy spacer po parku? Co o tym sądzisz? - Musiałabym się zastanowić... - widziałam, ze Jason posmutniał - Z przyjemnością pójdę. - To fajnie. Mogę wpaść po ciebie tak koło 20.? - zapytał, gdy już dochodzilismy do mojej furtki. - Dobrze. Do zobaczenia. - udałam się do swojego pokoju, a mamy nadal nie było... cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Drzewka, co wydarzy sie na spacerze, z jaka wiescia wroci mama i jaka decyzje podejmie Amber...?? dowiemy sie jutro! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JODELKO! 👄 pewnie jestes bardzo zajeta, a ja juz ide do lozeczka, poczytam ksiazke! Dobranoc BIESIADO! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Biesiado! Grab dziekuje za powitanie :-) bede z Wami biesiadowac. Jarzebino zapowiada sie ciekawe opowiadanie, dzieki i czekam na nastepne.:classic_cool: Orzech! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nudziara wielka z..
jarzebina ,,,,,ty sie do roboty lepiej wez,,, a nie kopiujesz cudze opowiadania,,,,,wstydz sie:O i patrz lepiej sama na siebie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEN DOBRY 🖐️ BIESIAD!👄 Witam CIS, a co Ty taki ranny ptaszek? :D JODELKO👄 GRABKU👄 ORZECH🖐️ i pozostale Drzewka👄 U mnie zawitala zima, jest bialo a juz myslalam, ze sniegu nie bedzie ! No tak \" marzec figlarzec\" :D Mysle,ze do swiat pogoda sie zmieni, bo jak nie to bedziemy jajka w sniegu szukac :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drzewka kochane, dalsze odcinki opowiadania ......... Udałam się do swojego pokoju. Zobaczyłam, że już prawie 20, postanowiłam szybką wziąć kąpiel i się przebrać. Gdy wyszłam z łazienki usłyszałam dzwonek do drzwi. - Ja otworzę! - krzyknęła Fibby, która nie dawno przyszła. Słyszałam jej rozmowę : - O cześć Jason! - Cześć Fibby. Jest może Lena? - Lena? Do niej przyszedłeś? - No tak, A ty co taka zdziwiona? - Nie nic, tak tylko pytam. - Mogłabyś ją zawołać? - Tak jasne. Już ją wołam. Lena!! Chłopak do ciebie!! - wydzierała się Fibby zdołu, a ja szybko zleciałam po schodach. Śpieszyłam się aż tak bardzo, że nie zauważyłam na ziemi leżacej szmatki, na której się poślizgnęłam. Poleciałam prosto w stronę Jasona, który w ostatniej chwili mnie złapał. Ja to mam pecha do przewracania się: - I znów cie uratowałem - zaczęliśmy się smiać. Głęboko popatrzyliśmy sobie w oczy. Ja się trochę speszyłam, wyrwałam sie delikatnie z jego ramion. - To co, idziemy? - zapytał Jason. - Oczywiscie - zamknęłam za sobą drzwi i poszliśmy w stronę parku. Na dworze było już ciemno, a niebo było pełne w gwiazdach, bez żadnych chmur. Przez cały czas rozmawialiśmy o różnych rzeczach: - Od kiedy zaczęłaś uprawiac piłkę nożną? Czemu akurat ten sport? - Mój tata jest trenerem drużyny piłkarskiej. Zawsze jak chodził na treningi, zabierał mnie ze sobą. Czasami nawet grałam z chłopakami mecze towarzyskie. Mój pierwszy, prawdziwy mecz odbył się, gdy miałam zaledwie 5 lat. - No to super! Ja też gram od małego. Piłka to moje życie. - Piłka pozwala zapomnieć o problemach życia codziennego. - szliśmy cały czas spacerkiem,. - Może usiądziemy na chwilę? - zaproponował Jason, gdy zauważyliśmy niewielką ławeczkę, stojącą nieopodal małego stawu, który znajdował się w naszym parku. - Ślicznie tu teraz! - Lubię przychodzić tu sam wieczorami i rozmyślać. - Ja także lubię rozmyslać o wszystkim, co sie w moim życiu dzieje. - O, patrz kto idzie w naszą stronę - powiedział Jason, Doszedł do nas akurat Steve! - Cześć Jason! Cześć Lena! A wy co tu robicie o tej porze? - zapytał Steve - A rozmawiamy sobie - powiedział Jason - Może wam przeszkadzam? - Nie no co ty! Siadaj tu i pogadaj z nami - odpowiedziałam szybko i nie dałam dojść do słowa Jasonowi. - A ty skąd to wracasz? - zapytał Jason - Byłem u Mata, bo musieliśmy obgadać ważną sprawę. A wy już długo tu siedzicie? cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedawno przyszlismy. - Dobra, ja muszę lecieć! Cześć wam, do jutra. - pożegnał się Steve i poszedł w swoją stronę. Żeby sobie tylko nie pomyślał, że mnie coś łączy z Jasonem. Traktuje go jak dobrego qmpla z drużyny, z którym moge pogadać o wszystkim. - Która jest już godzina? - zapytałam. - 21:30. A co? Musisz już iść? - Miałam być w domu o 21! - powiedziałam i odruchowo wstałam z ławki. - To chodźmy - uśmiechnął sie i poszliśmy. - Naprawde miło spędziłam dzisiejszy wieczór - powiedziałam, gdy doszliśmy już pod mój dom. - Ja także. Może jeszcze kiedyś to powtórzymy - popatrzył mi głęboko w oczy. Nachylił się nade mną. Czyżby chciał mnie pocałować? Nie!! Nie jestem gotowa! Zauważył, że jestem speszona, więc dał mi słodkego całusa w policzek. - Cześć. Do jutra. - powiedział i poszedł. Ja jeszcze stałam przez chwilę przy furtce. Nagle jakiś samochód podjechał pod nasz dom. To była mama! Podeszłam do niej: - Cześć mamo! Gdzie byłaś dziś cały dzień? - Zaraz tobie i siostrze wszystko od początku wytłumacze. Wejdźmy do środka. - powiedziała i skierowałyśmy się do domu. Położyła zakupy, które zrobiła na blacie kuchennym i powiedziała: - Musze wam o czymś powiedzieć. - Słuchamy - powiedziałyśmy równocześnie z Fibby, która była już w swojej piżamie. - Wiecie, że tata teraz został trenerem naszej reprezentacji i jest teraz w Niemczech. - No tak wiemy. Ale o co chodzi? - Będe musiała wyjechac do taty na 2 tygodnie, ponieważ zostałam poproszona, abym ułożyła choreografie dla cherleederek, a taka okazja już sie moze więcej nie trafić. - powiedziała i rozpakowywała zakupy. - Mamo! To swietnie! - krzykneła Fibby i rzuciła sie jej na szyje. - Ale jest jeden problem. Nie wiem z kim mam was zostawić. Przeciez same nie zostaniecie na 2 tygodnie w domu! - Nie bój sie o nas. Jestesmy już prawie dorosłe. - wtrąciła Fibby. - I tego sie własnie obawiam. - Przecież nie rozsadzimy domu, ani nic w tym stylu - zażartowała Fibby, ale widocznie mamie nie było do śmiechu. - Może poproszę ciocię Ane? - Ciocia Ana? Nigdy! Jest to kobieta po 40-stce i stara panna. Wiadomo co mozna spodziewac sie po takiej kobiecie. Ja osobiscie za nią nie przepadałam tak samo jak Fibby. - Mamo zlituj się nad nami! Tylko nie ona! - zaczęłyśmy marudzić, bo to już byłby koszmar. - Pamiętasz jak wyjechałaś z tatą do Nowego Yorku na 3 dni i co wtedy sie wydarzyło? - Moze i macie rację! - Mamo zaufaj nam! - zaczełyśmy ją błagać . - No dobrze, ale jeśli coś nabroicie, dostaniecie szlaban aż do własnego ślubu. Babcia Zosia będzie do was wpadła, i sprawdzała czy dom jeszcze stoi. - Dziękujemy mamo! Ja już ide do swojego pokoju. - powiedziałam i posżłam na górę. cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Była już godzina 22:45. Kładłam sie do łóżka, gdy nagle Fibby zapukała do pokoju: - Mogę wejść? - zapytała - No jasne! Wchodź! - Chciałabym z tobą pogadać - wesżłyśmy razem pod kołudrę i zaczęłysmy rozmawiać: - Co cię łączy z Jasonem? - zapytała. - To jest mój kumpel z drużyny. Lubimi ze sobą spędzać czas. A czemu pytasz? - Mogę przecież wiedzieć co tam u mojej młodszej siostry - zaczęla się śmiać i walła mnie poduszką. -Cieszę się, że w końcu sobie kogoś znalazłaś. U mnie teraz nie za bardzo w związku - nagle posmutniała. Zrobio mi sie jej żal, bo wiedziałam o co jej chodzi. - Chodzi o Steva, prawda? - Tak. Ja chyba juz do niego nic nie czuje. Ostatnio poznałam fajnego chłopaka. - gdy to usłyszałam, jakby kamień spadł mi z serca. Nie mogłam uwierzyć w to co Fibby powiedziała ! - Mówiłaś mu o tym? - Przecież nie powiem mu prosto w oczy, "Steve! Wybacz mi, ale już cie nie kocham. Koniec z nami. Poznałam nowego chłopaka"...?. - Ale jednak powinnaś być z nim szczera. - Myślałam nad tym. Powiem mu chyba jutro, ale jeszcze nie wiem. - Tak by było najsprawiedliwiej dla ciebie i dla niego. - Dzieki za radę. Powinnyśmy częściej tak ze sobą rozmawiać. - Tez tak sądze - zaśmiałyśmy się - To ja idę już do siebie. Ale żeśmy się rozgadały. Cześć. - Cześć. Szybko zasnęłam. Byłam starsznie zmeczona tym dzisiejszym dniem. Jutro muszę odwiedzić Amber, bo nawet u niej dzis nie byłam. Nie mogę jej zostawić. 6;30 - pobódka! Dziś niedziela, brak szkoły, brak treningu. Poszłam do koscioła na 8:00. Nikogo w czasie drogi nie spotkałam. Pomodliłam się za Amber, aby wszystko sie ułozyło między jej rodzicami. Wróciłam do domu o 9:20. - Cześc mamo! Juz wiesz kiedy jedziesz do taty? - spytałam mamę, która robiła coś w gabinecie. - Własnie teraz rozmawiałam z tatą i powiedział, że musze być gotowa juz na jutro. Napewno dacie sobie same radę? To są całe 2 tygodnie! - widziałam po mamie, że naprawdę się o nas boi. - Mamo! Naprawde z Fibby sobie damy rade! Przecież jeszcze ciocia mieszka po sąsiedzku i babcia, to jak bedziemy miały jakis problem to sie do nich zwrócimy. Nie raz już nas samych zostawialiście. - Uspokoiłas mnie już trochę. Bede dzwonić codziennie! Ja już pójde sie spakować. - Pomóc ci w czymś? - Nie trzeba. Amber dzwoniła niedawno i powiedziała, żebyś przyszła. - Dobra. To ja idę do niej. Czesć. Szbyko pobiegłam do Amber, bo miałam jakieś złe przeczucia. Zauważyłam jak Amber huśta się za domem na huśtawce, którą zrobiłyśmy 10 lat temu. - Cześć. Jak się czujesz? - zapytałam, siadając na trawie. cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć. Tata wyjechał teraz do innego miasta, i chyba tam już zostanie - dwie małe łezki jej poleciały po policzku, ale nadal mówiła - Już ich nic nie łaczy prócz mnie. ... Sąd nie wiem komu przyznać opiekę nade mną, więc sama muszę wybrać, z kim chce mieszkac - zaczęla teraz płakać. - Postanowiłaś już? - Przecież cię nie zostawie! Zostaję z mamą tutaj. Do taty będe jeździć co jakiś czas. Dowiedziałam się dziś, że.... - przerwała. Wzięła głęboki odech i dokończyła. - Dowiedziałam się, że to przez tatę jest ten rozwód. Przez tatę to wszystko się rozwaliło!! - Ale jak to!? - Tata wyjechał, bo chce zamieszkać ze swoją nową sekretarką!! Słyszysz!! On nas chce zostawić dla innej kobiety!! - zaczęła krzyczeć. Przytuliłam ją do siebie. Nie potrafię sobie wyobrazić jak ona sie teraz czuje. - Ale przemyślałam to wszystko wczoraj wieczorem i stweirdziłam, że nie będe sie tym przejmować. Nie będe sobie życia marnować, przez jakieś głupie troski. - To mi się wlaśnie w tobie podoba. Zawsze myslisz optymistycznie! Przeciez i tak będziesz miała kontakt z tatą! - Amber uśmiechnęła się i otarła łzy. - Może skończymy już ten temat? - powiedziałam. - A masz moze jakiś inny? Lepszy od tego? - zaśmiała się. - Wczoraj bylam na spacerze z Jasonem w parku. - No co ty! To fajnie - powiedziała, ale jakoś nie była z tego za bardzo zadowolona. - A co ty wogóle o nim sadzisz? - zapytałam, gdy zauważyłam jej dziwną minę. Jeszcze nigdy takiej nie miała. - Nie mogę o nim za dużo powiedzieć, ale jest fajny. - Amber! Znam cię prawie całe zycie! Czy on ci wpadł w oko? - nastała niezręczna cisza. - Ty to zawsze musisz mi "czytać" w myślach. tak podoba mi się. Spodobał mi się już w pierwszy dzień w szkole, ale ci nic nie mówiłam, bo wiedziałam, ze nie mam u niego zadnych szans. Jeszcze jak widziałam, że się z nim znasz i on coś do ciebie... - Amber posmutniała. - Ale on mi się nie podoba! Wiesz kogo kocham! Jestesmy tylko dobrymi kumplami, i tak zostanie. - pocieszyłam ją, jej wyraz twarzy od razu się zmienił. - Ja już muszę lecieć. Będe musiałą mamie w czymś pomóc, bo już jutro jedzie do Niemiec. - Fajnie! Przez 2 tygodnie wolna chata - zaczełyśmy się śmiać. - To cześć. Poszłam do domu. Cieszę sie, że Amber już czuje się lepiej, że pogodziła się z tym wszystkim. Wiedziałam, że jest silna. Przez cały czas wierzyłam, że się nie podda. W domu pomogłam mamie przy pakowaniu. A całe popołudniu spędziłam przed domem na werandzie na czytaniu książki "Pamiętnik narkomanki". Wieczorem byłam sama w domu, ponieważ Fibby poszła na noc do Kate, a mama wyszła do cioci pogadać. Oglądałam w telewizji jakiś nudny horror, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi: cdn..... 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Drzewka dalszy ciag opowiadania. Któż to dzwoni o tej porze. Wyrwałam się od niechcenia z fotela i poszłam otworzyć drzwi: - Steve? Cześć - powiedziałam zszokowana, gdy za drzwiami zobaczyłam Steva - Cześć. - Fibby jest teraz u Kate. Nocuje u niej. - Ale ja nie przyszedłem do niej tylko do ciebie. - nastała niezręczna cisza. Czy Steve powiedział, ze przyszedł do mnie czy mi sie wydawało? - Moze wejdziesz? - zaproponowałam. Weszlismy do salonu. - Widze, że przeszkodziłem w oglądaniu filmu. - Nie no coś ty. Widziałam go już chyba z setny raz. siadaj - wskazałm mu sofe i usiedliśmy. - Pewnie jesteś ciekawa po co przyszedłem. - Szczerze mówiąc tak. A moze się czegos napijesz? - Nie, dziekuje. Chciałem się ciebie zapytac.... Nie wiesz może, czy Fibby naprawdę chce ze mna zerwać? Moze rozmawiałaś z nią o tym? - Przykro mi to mówić, ale to prawda. Znalazła sobie kogoś innego. Przykro mi, że słyszysz to ode mnie. - Ale ja się cieszę, że nie będe już musiał znosić jej fochów. Bez urazy oczywiście. - Nie przejmuj się - zaśmiałam się - Nie miałem żadnego pretekstu, by z nią zerwać, a na szczęście samo przyszło. - Mogę się coś zapytać? - Jasne. - Czemu z nią wcześniej nie zerwałes? - Coś czułem do niej na początku, ale z dnia na dzień to mijało. Nie wiedzialem jak jej to powiedzieć. Jeszcze qmple mi wmawiali, że nie mogę ją rzucić, bo strace reputacje. A tak wogóle ktos inny mnie zauroczył - no świetnie! bardzo mi miło, że jest szczery w tych wyznaniach! Już się cieszyłam, że może cos uda, a tu znów kogoś ma. Wiedziałam, że tak będzie... - Życzę ci powodzenia z tą dziewczyną - powiedziałam od niechcenia. W głebi duszy byłam strasznie smutna i zrozpaczona. Steve to moja pierwsza, prawdziwa miłość. - Dziękuję. A tak wogóle to chciałem ci powiedzieć, że świetnie grasz! - Dzięki - uśmiechnęłam się. - Jestem pewien, że napewno dostaniesz się do naszej drużyny. Wszystkim byłoby miło, gdyby tak się stało. - No nie jestem pewna, czy wszystkim. - Na początku byli dla ciebie nie mili, bo cię nie znali. - Jason mówił to samo. - A właśnie. Między wami coś jest? - Nie! jesteśmy dobrymi kumplami i tyle. - Aha, to fajnie. - Fajnie? Czemu akurat fajnie? Mógł powiedzieć, że szkoda, że miedzy wami nic nie jest. - Wiesz co ja już bede się brał, bo juz późno, a jutro do szkoły. - Dobrze. Odprowadze cię do drzwi. - Dziękuję ci za tą rozmowę. Dała mi wiele do myslenia. Cześć i do jutra. - Cześć. - powiedziałam i zamknełam drzwi. Nie miałam ochoty już oglądać niczego w telewizji. Poszłam do siebie do pokoju, rzuciłam się na łózko i od razu zasnęłam. cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rano wstałam o 7:00. Nie miałam ochoty wychodzić w łózka, ale nietstey musiałam. Poszłam wziąć zimny prysznic. Ubrałam się i zeszłam zjeść śniadanie. Mama jak zwykle śniadanie już zrobiła. - Cześć mamo! O której dziś wyjeżdżasz? - Właśnie zaraz. To trzymajcie się dziewczynki - Buziaki mamo. Miłej podrózy i macie wrócić z pucharem - pożegnałyśmy ją. Posżłam po Amber i pojechałyśmy do szkoły autobusem. Opowiedziałam jej wszystko jak Steve był u mnie. - Wiesz co, ale ja sądzę, że on za podejrzanie się wypytywal o ciebie i Jasona. - Pewnie był poprostu ciekawy i już. Chodź wychodzimy. Jesteśmy na miejscu. - A tam co to za tłumu? - powiedziała Amber. Przy tablicy ogłoszeń stało duża gruba ludzi. Byłyśmy ciekawe co tam jest napisane: " 26 września o godz. 20:00 w liceum w Houston odbędzie się bal szkolny! O 24:00 zostanie wybrany król i królowa balu! Serdecznie wszystkich zapraszamy z osobą towarzyszącą!!! " - Rany!! Szkolny bal!! Już za 2 tygodnie!! - zaczełyśmy piszczeć z Amber. - Ciekawa jestm czy wogóle ktoś nas zaprosi - posmutniałam, bo wiedziałam, że nikt nie bedzie miał ochoty mnie zaprosić na ten bal. - Uspokój się! Do balu 2 tygodnie czasu! W ciągu tych tygodni, może sie wiele wydarzyć. - oznajmiła Amber - Może i masz rację. Chodźmy już do szkoły. - weszłyśmy do klasy. Lekcje jak zwykle byly nudne. Drugie śniadanie poszłyśmy zjeśc niedaleko fontanny. Zauważyli nas chłopcy z drużyny, był z nimi także Jason i Steve : - Dziewczyny! Chodźcie tu do nas! - krzyczeli. Postanowiłyśmy do nich podejść. Co nam szkodziło. - Cześć wam! - Dosiadźcie się koło nas. Przeciez takie ładne dziewczyny nie będą same jadły i to jeszcze na trawie. - powiedział Mat i zrobił nam miejsce. ja siedziałam akurat koło niego i Steva, a Amber koło niego i Jasona. - Co tam u was? - Wszystko w porządku. - powiedziałam. Widziałam, ze Amber rozmawia z Jasonem. - Idziesz dziś na trening? - zapytał sie mnie Steva - idę, a o której wogóle dziś jest? - Od razu po 7 lekcji. - A to spoko. Akurat tyle mam. - Słyszałyście już o szkolnym balu? - wtrącił się Mat. - No jasne! Wszyscy już napewno wiedzą. Nie moge sie doczekać - powiedziałam. Wogóle byłam zdziwiona, ze jestem taka wyluzowana przy tylu chłopakach. Była przy nas cała reprezentacja szkolnej piłki noznej Kuguary! Widziałam jak Jason był zajety Amber. Widziałam jak była bardzo podekscytowana. Nie dziwie jej się. Rozmawia z chłopakiem, w którym sie bujneła. ja ze Stevem zamieniamy zaledwie kilka zdań. - Masz juz jakiegoś partnera? - zapytał się mnie Steve, ponieważ widział że Amber jest zajęta Jasonem i pytania nie usłyszy. - Dopiero dzis ogłosili o balu, a tak wogóle to wątpie, że z kims pójde - zasmiałam się. - Napewno dużo chłopaków bedzie chciało pójść z toba na bal - odezwał się w końcu Jack, który wogóle sie teraz nie odzywał. - To sie okaże na balu. ( zadzwonił dzwonek) Chyba już musimy spadać na lekcje. Czesc wam i do zobaczenia na treningu. - posżłysmy do klasy. Amber przez całe lekcje opowiadała mi tylko o Jasonie. Nie mogła się skupić na zadnej lekcji, ponieważ była tak bardzo podekscytowana. Nareszcie koniec lekcji! - Cześć Lena! wpadne do ciebie tak koło 18. Miłego treningu i pozdrów ode mnie chłopaków. - powiedziała Amber, gdy wchodziła do autobusu szkolnego. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy przyszłam na trening, trenera jeszcze nie było: - Lena, musze z toba pilnie porozmawiac. - podszedł do mnie Jason. Był trochę zdenerwowany. - Mozemy tutaj usiąść? - usiedliśmy na samej górze trybunów. - O co chodzi? - Bo ja w końcu musze ci to wyznać!! - Jason prosze mów, bo się niepokoje! - Podobasz mi się! - Że co? To nie moze byc prawda! To nie miało tak być! - Słucham? - Podobasz mi się. - Ale ja ci sie nie moge podobac! - Dlaczego? Jesteś super dziewczyną i wogóle! - Ale ty nie rozumiesz! - Powiedz to zrozumiem! - Bo to chodzi o to, ze jesteś super chłopakiem, ale ja cie traktuje tylko jak dobrego qmpla, z którym moge o wszystkim pogadać. - Rozumiem, Chodzi o Steva? - Że co...? Skąd wiesz? - zatkało mnie. - Zauważyłem jak się na niego patrzysz. To da się zauważyć. - Ale Jason! - Nie mów już nic! - wstał i schodził zawiedziony po schodach - Jason! ja nie mogę zrobić tego Amber? - usłyszał to i stanął. - Co Amber ma do tego? - Dużo.... - Powiedz! - Rany no co! Podobasz jej się! - krzyknęłam. Jestem bardzo zła na siebie, ze mu to powiedziałąm. Obiecałam Amber, ze nikomu nie powiem, a w szczególności jemu! Jestem wredną przyjaciółką, która nie potrafi dotrzymac danego słowa. - Co ty mówisz? - Jason był wyraźnie tym zdziwiony. - To co słyszałeś! Czy ona znaczy coś dla ciebie? - Nie mogę tego jeszcze powiedzieć, ale... - Zbiórka!!! Szybko!!! - akurat trener musiał nam w tym momencie przerwać!! - Chodź na trening. Później skończymy nasza rozmowe - powiedział i puścił do mnie oczko. Myslałam, że bedzie zły o ta rozmowę. Ci chłopcy to dziwni sa naprawde! Trening jak to trening meczący był trochę, ale za to mogłam sie wyładować na piłce. Wszyscy chyba zauważyli, że jestem jakaś zła. Po treningu czekałam na Jasona. Odprowadził mnie do domu, a Steve niestety to widział=/ - Ty serio mówiłaś o tej Amber? - zapytał Jason - Tak! Ale prosze nie mów jej tego, ze ci powiedziałam! - Nie, no co ty! Nie powiem jej. Przeciez jesteśmy dobrymi qmplami - znów na jego twarzy pojawił się ten szczery uśmiech, który widzę prawie codzinnie. - To się ciesze. Ale przez to wszystko między nami się nic nie zmieni, prawda? - zapytałam ze smutkiem w głosie, jakby naprawde się coś miało zmienić, ale niestety na złe. Doszliśmy już do mojego domu: - Coś ty! Ciesze się, że byłaś ze mnę szczera. Przytul się do najlepszego qmpla na świecie - od razu wtuliłam się w jego ciepłe ciało, które mnie całą objeło. Było mi tak dobrze... - Lena!!! Jak mogłaś!! cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nagle usłyszałam znajomy głos. To była Amber! Widziała jak Jason przytulił mnie po przyjacielsku, ale tego chyba nie zauważyła, ze po przyjacielsku. Podeszła do nas: - Lena jak mogłaś! Myslałam, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółkami, a ty myślisz tylko o sobie! - AMber! Ty nic nie rozumiesz! - zaczełam wyjaśniać, to co jej zdaniem było kłamstwem. Nie chciała niczego słuchać i pobiegła z płaczem do domu - Amber! Zaczekaj! - jason próbował ją dogonić, ale nie zdąrzył. - Jason! Ona nic nie rozumie! - Musimy jej jutro wszystko wytłumaczyć. Do jutra. Pa - dał mi słodkiego buziaka w policzek na dobranoc. - Cześć. I co ja narobiłam! Amber jest na mnie wściekła! Czy ona musiała akurat w tym momencie nas zobaczyć? Jutro musze jej wszystko wytłumaczyć... cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co stanie sie z przyjaznia Leny z Amber, czy Amber jej uwierzy, a kto zorganizuje impreze u siebie w dmomu..... tego dowiemy sie wieczorem! :D Drzewka moje , czy ja Was czsem nie zanudzam? pozdrawiam!🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ JARZEBINKO kochana_____________dziekuje za przyjemna lekturke!!!!❤️ Przepraszam za moja nieobecnosc wczorajasza_________nie moglam wejsc na BIESIADE. Ale chcialam cos innego powiedziec____________jakim prawem jakas wredota przemienia sie w pomaranczowa i atakuje. Czyzby powtarzala sie laweczka? Tu nie bedzie zadnej laweczki. Wczesniej___________pisaly tutaj znane nam osoby i wiemy,ze nigdy nas nic zlego nie spotkalo. Nagle teraz____________-doszly dwa drzewa i zaczela sie \"akcja\" na nas.Tak naprawde nie wiemy,kim jestescie____ORZECH i CIS. Nie dziwcie sie,ze chcemy wiedziec z kim mamy do czynienia. Dzisiaj jest atakowana nasza kochana JARZEBINKA,a jutro moge byc ja lub kto inny.Wara od nas!!! Pomaranczowa _____nie urzeduj tutaj,bo nikt nie chce byc w Twoim towarzystwie.A BIESIADA jak widac bardzo Ci \"bliska\". Z Biesiada Ci sie nie uda!!! To,co bedziemy tu pisac i o czym,czy bedziemy kopiowac wiersze i opowiadania______________to tylko nasza i wylacznie nasza sprawa.Nie twoja!! Znow urwalo mi post,,,, GRABIK____powinien do nas niebawem dolaczyc.Jest w trasie_________wczoraj bylysmy na telefonie,,, Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO_____________kochana,nie zanudzasz.Bardzo ciekawe opowiadania.W tej chwili jestem wolniejsza,,,,obowiazki mam za soba__________zatem zabieram sie do czytania. Kochane drzewka!! Mam powazne zaleglosci w czytaniu ,,,,Zrobilam kawusie,ciasteczko przede mna i WASZE posty!!To jest to,co bardzo lubie,,,,na sniadanie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dwaj przyjaciele Starszy nazywał się Frank i miał 20 lat. Młodszy Ted miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie u rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie. Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni. Przez pewien czas Frank i Ted przebywali o obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela. - To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant. - Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają. Frank mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach znalazł Teda śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle dosięgnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do obozu. - Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant. - Tak - wyszeptał Frank, gdyż przed śmiercią Ted powiedział: - Wiedziałem, że przyjdziesz. To właśnie powiemy Bogu w takiej chwili: "Wiedziałem, Boże, że przyjdziesz!" Bruno Ferrero

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Urzekająca. ,,,,,,,,,,,, "Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy" John Eldredge, Stasi Eldredge Każda dziewczynka zadaje podstawowe pytanie: "Czy jestem śliczna? Czy się mną cieszysz?". Odpowiedź, jaką uzyskałaś na to pytanie w swojej młodości, ukształtowała cię w kobietę, którą obecnie jesteś. Dla większości z nas była to odpowiedź niewłaściwa,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest w porządku ❤️❤️❤️ Matka chce korzystać z uroków emerytury. Córka uważa, że powinna jej pomóc przy dziecku.,,,,,,, Agata tak przyzwyczaiła się do mojej pomocy, że traktuje ją jak coś, co się jej ode mnie należy. A ja naprawdę jestem już zmęczona i zwyczajnie chcę odpocząć. Długo się w sobie zbierałam, ale w końcu musiało dojść do tej rozmowy. Bo tak naprawdę nie może dłużej być. Kocham wnusia nad życie, ale ja też swojego przecież jeszcze nie skończyłam. I w ogóle uważam, że Agata powinna więcej czasu poświęcać dziecku. – Agatko, dziecko, musimy porozmawiać – powiedziałam, kiedy późnym wieczorem wróciła do domu. No tak, oczywiście najpierw poszła do Maciusia, zaczęła go przytulać, a on się wybudził. Tyle czasu zajęło mi usypianie go, ale skąd ona ma to wiedzieć, skoro cały dzień jest poza domem. – Chciałabym porozmawiać o zatrudnieniu opiekunki do dziecka. Wiesz, Maciuś ma już prawie roczek i... – podjęłam rozmowę, kiedy uśpiłam wnuczka na nowo. – Ty mamo nie mówisz chyba tego poważnie? – spojrzała na mnie z niedowierzaniem. – Przecież jesteś na emeryturze i masz mnóstwo czasu. Dlaczego miałabym zatrudniać opiekunkę? – Owszem jestem na emeryturze, ale chciałabym mieć trochę więcej czasu dla siebie – ciągnęłam niezrażona. – Poza wszystkim jest jeszcze inna kwestia. Uważam, że powinnaś zwolnić tempo w pracy i zająć się trochę dzieckiem. Nie może tak być, że wracasz wieczorem i Maciuś cię przez cały dzień nie ogląda. Nie powtarzaj moich błędów. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze, że to z siebie wyrzuciłam. Chyba dlatego tak intensywnie zajęłam się wnuczkiem, że cały czas miałam poczucie winy wobec Agaty. Po jej urodzeniu siedziałam w domu prawie rok, ale potem rzuciłam się w wir pracy i już zawsze tak było. Prawda jest taka, że była dzieckiem z kluczem u szyi. Nic z tego dobrego nie wynikło. Miałam z nią ogromne kłopoty w okresie jej dojrzewania i nawet później. Właściwie nie miałyśmy dobrego kontaktu, aż do urodzenia się Maciusia. Nic dziwnego, wiecznie byłam taka zapracowana, zaganiana. Kiedy więc pojawiła się możliwość wcześniejszej emerytury, postanowiłam z niej skorzystać. – Pewnie, że idź na emeryturę – poparł mnie Andrzej, mój mąż. – Należy ci się za całą tę życiową harówkę. Już zaczęłam wyobrażać sobie, jak to podróżuję po świecie (podróżuję to może za dużo powiedziane, ale choćby raz za granicę się wyrwać), pielęgnuję roślinki na działce i wreszcie się wysypiam. Takie małe miałam marzenia. Ale nawet z nich nic nie wynikło, bo pewnego dnia Agatka oznajmiła nam: – Kochani, będziecie dziadkami, cieszycie się? Pewnie, że się ucieszyliśmy. Nawet od razu powiedziałam Agacie że jej przy dziecku jakiś czas pomogę. No ale ten \"jakiś czas\" dawno już minął, a ona tak przyzwyczaiła się do tego, że właściwie ja matkuję Maciusiowi, że teraz zachowuje się, jakby to był mój obowiązek. – Nie tylko nie bierzesz pod uwagę moich potrzeb, ale także potrzeb swojego dziecka – zarzuciłam jej. – Opamiętaj się, żeby nie było za późno. – Maciek jest jeszcze za mały, żeby to wszystko rozumieć – odparowała. – Wiesz, że teraz muszę się wykazać w pracy, bo inaczej skończy się moja kariera. – Nie każę ci z pracy rezygnować, tylko trochę przystopować – teraz już kłóciłyśmy się na dobre. – Opiekunka przychodziłaby do południa, ty byłabyś z dzieckiem po południu. To nie tak, że całkowicie umywam ręce, też mogłabym czasami cię wyręczyć, ale na Boga córko, tak jak teraz być nie może! Odwróciła się do okna nagłe zamilknąwszy. Może się zastanowi, może zrozumie... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic nie rozumiem. Kiedy urodził się Maciuś, mama sama zadeklarowała się z pomocą. I co? Teraz nagle zmieniła zdanie? Nie zrobi mi tego, przecież nie może mi tego zrobić. I to teraz, kiedy awansowałam. Przecież w końcu jest moją matką, a od kogo mogę oczekiwać pomocy, jak nie od matki, przecież obiecywała, że jak Maciuś się urodzi pomoże mi przy nim, przecież mi to wyraźnie obiecywała... – Mamo – próbowałam być spokojna. – Wiesz, że na matkę Jacka w ogóle nie mogę liczyć, zresztą ona jeszcze pracuje. Ty jesteś na emeryturze i masz czas. – Kochanie, Maciuś ma już ponad rok – argumentowała. – Siedzę z nim od rana do wieczora. Ciebie właściwie nie ma w domu. To nie jest dobrze dla dziecka, jeśli w ogóle nie widuje matki. Poza tym chcę po prostu mieć trochę czasu dla siebie. Dlaczego nie chcesz się zgodzić na opiekunkę? Dołożylibyśmy wam trochę z tatą do jej pensji. – Opiekunka? O nie! Nie będzie mi tu jakaś obca baba zajmować się dzieckiem. Zresztą, wiadomo to na kogo się trafi? Czytałam ostatnio taki artykuł o opiekunce, że włos się jeży na głowie. Dobre sobie, opiekunka. Tak się ucieszyłam, kiedy mama powiedziała, że wybiera się na wcześniejszą emeryturę. Dzień wcześniej dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Szaleliśmy z Jackiem z radości. No i czy to nie cudowny zbieg okoliczności? Mama też się przecież wtedy ucieszyła. – O, to nawet dobrze się składa z tą moją emeryturą – wyściskała mnie. – Będę teraz miała więcej czasu i pomogę wam trochę przy dziecku. Zawsze to w pracy będziesz luźniejsza. Nic się nie martw. Możesz na nas liczyć. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
,,,właśnie powiedziała: "Możesz na nas liczyć". I co? Teraz, tak nagle się z tych deklaracji wycofuje? Czy to jest w porządku?! I jeszcze ten zarzut, że jestem złą matką. Może nie powiedziała tego wprost, ale tak to zabrzmiało. Nie było to miłe. W jakim ona świecie żyje? Może ją w pracy jako starą pracownicę traktowano inaczej, ale my młodzi musimy się bić o swoją przestrzeń. Jak teraz nie sprawdzę się na tym stanowisku, to w kolejce czeka kilkanaście następnych osób. I nikt mi nie da drugiej szansy! Chociaż... Trochę racji ma... Ostatnio tak mi się przykro zrobiło, kiedy Maciuś się na mój widok rozpłakał. Jakby zobaczył jakąś obcą osobę. A przecież tak marzyłam o dziecku... Czy to dziwne, że chcę go przytulić, kiedy wracam po całym dniu pracy. Mama zarzuca mi, że wybudzam dziecko, ale to przecież moje dziecko. No tak, ale trochę racji chyba ma... Pamiętam, jak się czułam, kiedy sama byłam dzieckiem, a jej nie było godzinami w domu. Tak za nią tęskniłam... Do czasu. Potem nauczyłam się radzić sobie sama. Długo nie mogłyśmy się dogadać. Nie chciałabym, żeby kiedyś tak się stało ze mną i Maćkiem. Nie, na pewno tak się nie stanie. Jest jeszcze malutki, wszystko da się nadrobić. – Nic nie da się nadrobić – jakby czytała w moich myślach. – Pamiętaj, że tych lat nieobecności w życiu dziecka nikt ci nie zwróci. Te chwile bezpowrotnie mijają. No i ja też już jestem tym zmęczona. Wygląda na to, że jest zdecydowana. O Boże, co ja teraz zrobię? Tylko nie opiekunka.... Ale jeśli mama naprawdę się uprze, czy będę miała inne wyjście? Halina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj JODELKO! 👄❤️ Nie denerwuj sie Kochana bo na takich intruzow my nie mamy wplywu! Zastanawiam sie tylko komu tak na tym zalezy, zeby mnie zniechecic do pisania....... ale marne twoje szanse pomaranczo :D GRABKU👄 pewnie zmeczona po podrozy? 🌻 Zaczytalam sie w Twoim opowiadaniu, dziekuje! ❤️ Mysle, ze Agata nie ma racji, matka jej nie moze poswiecac calego dnia wnukowi. Agata postawila na kariere ale to chyba nie wszystko o co w zyciu chodzi. Skoro swiadomie zdecydowala sie na dziecko to tez powinna wiedziec jakie beda ja czekaly obowiazki. Pewnie,ze babcia zrobi duzo dla wnuka ale mamy nigdy dziecku nie zastapi!:D Pozdrawiam! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JODELKO! 👄 Specjalnie dla Ciebie dalsze odcinki opowiadania. Próbowałam zadzwonić do niej na komórke, ale nie odbierała. Postanowiłam pójść do niej do domu: - Dzień dobry pani Craft. Czy jest może Amber? - Witaj Leno. Amber nie ma, poszła, przecież do ciebie, tak z godzinkę temu. A czy coś sie stało? - zapytała mama Amber. - Nic się nie stało. Proszę jej przekazać jak wróci, żeby do mnie zadzwoniła. - Dobrze. Dowidzenia. - Dowidzenia. Gdzie Amber poszła? Strasznie się o nia martwię. Jest juz 20. Poszłam sie położyć. Jutro w szkole pogadam o tym co sie wydarzyło z Amber. Gdy poszłam po Amber do szkoły rano tak jak zawsze, jej już nie było. Ja jej muszę szybko to wytłumaczyć! Byłam już przed szkołą. Zauważyłam Amber rozmawiającą z Matem: - Jesteś Amber! Musze ci wszystko wytłumaczyć! - Nie ma tu nic do tłumaczenia! Zdradziłaś mnie i już! Nienawidze cię! - krzyczała, a wszyscy zaczęli się na nas dziwnie patrzeć. - Dziewczyny, uspokójcie się! - Mat próbował nas pogodzić, ale niestety on tutaj w niczym nie poradzi. - Ja spadam. Nie mam zamiaru gadac z tą zdrajczynią. - powiedziała AMber i weszła do szkoły. - O co jej chodzi? Chyba się mocno pożarłyście - spytał Mat - Źle wszystko zrozumiała! Muszę jej wszystko jak najszybciej wytłumaczyć! - Cześć Lena! - podszedł Jason i pocałował mnie w policzek na przywitanie. Przyzwyczaiłam się już do tego. - Czy ja też mogę się tak z tobą witać? - zażartował Mat. - Jak zasłużysz to tak - zaśmiał się Jason. - Dobra ja spadam. Narqa wam. - powiedział Mat i skierował się do qmpli stojących niedaleko. - Widziałem jak rozmawiasz z Amber. Udało się jej juz wszystko wytłumaczyć? - Nie! wogóle nie chciała słuchać. Co ja teraz zrobię. Straciłam najlepszą psiapsiółe - posmutniałam.. - Nie martw. Napewno się wszystko wyjaśni. Musimy jej tylko powiedzieć co zaszło, to napewno zrozumie. - Mam nadzieję. Chodźmy już do szkoły, bo dzwonek zaraz bedzie. - To chodźmy. Przez wszystkie lekcje AMber nie odezwała się do mnie ani słowem. Próbowałam coś do niej powiedzieć, a ona zaczęła coś mówić, że nie chce niczego słuchać. I tak zleciały lekcje. Nie widziałam jej nigdzie na żadnej przerwie. I jak ja mam jej to wytłumaczyć? Na trening nie miałam dzis ochoty iśc i nie poszłam. Ważniejsza była Amber, niż jakiś trening. Poszłam do domu, a Fibby jeszcze nie było. Dom wydawał sie taki pusty bez rodziców. Udałam się do pokoju. Gdy jest mi smutno i mam ochotę nad wszytskim rozmyśleć, siadam sobie na oknie w pokoju, które wychodzi na ulicę. Widzę z niego cały dom Amber, jednak jej nigdzie nie widziałam w pobliżu. Siedziałam tak chyba z 2 h. Postanowiłam jeszcze raz spróbować wytłumaczyć wszystko Amber: cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pani Craft pieliła ogródek przed domem i pozwoliła mi wejść do domu. Zapukałam do drzwi: - Wejść! - odezwał się głos, dochądzący z pokoju. - Cześć Amber! To ja Lena. - Czego tu chcesz? - Chce ci wszystko wyjaśnić! - Ale tu nie ma nic do wyjaśnienia. Zdradziłaś mnie i już! Przyjaciele tak nie robią. - Daj mi chociaż szanse wyjaśnić to wszystko! - Proszę cię, wyjdź z mojego pokoju! - AMber proszę! - Wyjdź! - zaczęła krzyczeć. Widziałam, że miała ochotę sie wypłakac i wyżalić. Jednak ona juz tyle wycierpiała, że potrafi panowac nad uczuciami. - To cześć. - wyszłam, a Amber trzasnęła za mną drzwiami. Zaczęlam płakać! Do domu biegłam cały czas z głośnym płaczem. Czemu to wszytsko musiało się tak ułożyć? Obiecałyśmy sobie, że nigdy przez żadnego chłopaka, nasza przyjaźń się nie rozsypie. A tu jeden chłopak stanął na drodze i.... i koniec! Przez najbliższe dwa dni wszystko wyglądało tak samo. Wogóle nie odzywałyśmy się z Amber, nie widziałam się wogóle z chłopakami, a na treningi nie miałam ochoty. W piatek popołudniu rozmawiałam z Fibby w salonie: - Dawno nie widziałam cię z Amber. Pokłóciłyście się? - spytała Fibby. - Długa historia, nie godna opowiadania. - Pogodzicie się napewno! Zapomniałabym. Mat powiedział, żebyś wpadła dziś z Amber na jego impreze w domu, bo robi. - A ty się na nia wybierasz? - No jasne! Żadna fajna impreza się beze mnie nie obejdzie! A ty? - Ja jakoś nie mam ochoty się dziś bawic. Posiedze w domu i pooglądam tv. - Jak chcesz, ale coś czuje że impra bedzie odjechana. Idę do Kate się przygotować. Jak zmienisz zdanie, to chyba wiesz, gdzie Mat mieszka. Cześć - i wyszła. Znów zostałam sama. Strasznie mi smutno jest=( Poszłam sobie przygotować jakiś dobry koktajl truskawkowy, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi: - Amber...? Co ty tu robisz? - Lena! Chciałam cię bardzo przeprosić! - Amber zaczeła płakać! - Amber co się stało! - Jestem idiotką! - Amber! O co chodzi! - Jason wszystko mi dziś wyjaśnił. - Chodź, usiądźmy sobie tutaj. - usiadłyśmy sobie na dużej huśtawce, postawionej na werandzie przed domem. -Jak to Jason ci wyjaśnił? - Przyszedł dziś do mnie popołudniu. Powiedział, że nie moze patrzeć jak taka przyjaźń jak nasza, rozpada się przez niego. - Ale to nie przez niego tylko przeze mnie - Nie prawda! To wsyztsko moja wina! Nie dałam ci szansy, abyś mogła mi wszytsko wyjaśnić. - Ale Amber ja także zawiniłam! - Ciekawe w czym? cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedziałam mu...... powiedziałam mu, że czujesz coś do niego. - Wiem, to też mi powiedział. Nie mam ci tego za złe - uśmiechnęła się. - No to wszystko jest już wyjaśnione? - No jasne! Cieszę się, że mamy to juz za sobą - mocno się do siebie przytuliłyśmy. - Idziemy na tą imprezę do Mata? - wtrąciła Amber - Też nad tym myslałam. - No to nad czym się tu zastanawiać! Jest dopiero 19, to zdąrzymy się przygotować! Poszłyśmy szybko do mojego pokoju. Znalazłyśmy coś w mojej szafie. Amber ubrała spodnie 3/4, koszulkę w kolorach Jamajki i buty adidasy. Ja długie, dżinsowe spodnie, fioletową koszulkę na ramiączka i buty adidasy. Umalowałyśmy się, uczesałyśmy i byłyśmy gotowe już na 20:30. Wyszłyśmy z domu: - Nie mogę się doczekać kiedy już dojdziemy na miejsce - Amber była cała podekscytowana. Do Mata zajęło nam ok. 30 min. drogi. Byłyśmy już na miejscu. Drzwi otworzył nam gospodarz imprezy: - Cześć dziewczyny! Super, że jesteście! Wchodźcie! - Widze, że imprezka się już rozkręciła - powiedziała Amber i od razu poszła na parkiet. Ja jeszcze musiałam się rozkręcić. Stanełam sobie z boku i patrzyłam jak inni tańczą. Połowy osób nie znałam. Byli wszyscy chłopcy z drużyny. Zauważyłam, że Jason tańczy razem z Amber. Fajnie ze sobą wyglądaja. Byłam taka zapatrzona na nich, że nie zauważyłam, że Steve stoi koło mnie od jakiegoś czasu: - Cześć! Myślałem, że nie przyjdziesz - odezwał się słodko - Cześć! Nie zauważyłam cię. W ostatniej chwili zdecydowałam się, że wpadnę. Dobrze się bawisz? - Nawet dobrze, ale mogło by być lepiej. - Ja to się narazie rozkrecam - zaśmiałam się - O, to mój ulubiony kawałek (.... Story of my life, Searching for the right ....) - Mój też. Może zatańczysz? - Nie wiem czy pasuje. Nikt nie tańczy jak narazie wolnego. - nie byłam pewna czy powinnam, wszyscy będą na nas patrzeć. - To nic. - wziął mnie za ręke i wyciągnął na środek sali. Byłam strasznie zdenerwowana, nie wiedziałam co robić. On chyba to zauważył. Zawiesił moje ręce o swoją szyje, a sam objął mnie wokół bioder. Czułam się bezpieczna w jego ramionach. Nie obchodził mnie cały świat, tylko ta chwila. Chciałam, żeby sie ona nigdy nie skończyła. Na początku tańczylismy sami, jednak wszyscy po chwili zaczynali tańczyć. Niestety każda piosenka ma koniec, takze i ta. Jednak my nadal tańczylismy, nadal byłam w jego ramionach. Szepnęłam mu do ucha: - Muzyka nie gra, nikt nie tańczy... - Przeszkadza ci to? - Nie... - Więc tańczymy. - przysunął mnie bliżej do siebie. Czułam się jak w niebie! Nagle DJ powiedział do mikrofonu: cdn........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tą piosenkę dedykuję dla pary tańczącej na środku parkietu!! Yeah!! - zapuścił muzę, a wszyscy zaczeli krzyczeć i bić brawo. Nie wiedziałam o co chodzi, ale Steve dał mi do zrozumienia, żebym się nie przejmowała niczym, tylko tańczyła. Przetańczyliśmy tak chyba z 5 piosenek. W końcu DJ zapodał szybką muze, techniawę, więc musieliśmy zejść. Poszłam się czegoś napić. Widziałam, że Amber nadal szaleje na parkiecie. Ona chyba tez się dobrze bawi u boku Jasona. Zasłużyła na to. Poszłam jeszcze potańczyć na chwilę, ale musiałam już iść do domu. Była już godz. 1:00. jak ten czas szybko leci. Powiedziałam do Amber: - Amber, ja już muszę iść do domu. Idziesz ze mną? - Ja jeszcze na chwilę zostanę. - powiedziała i posżła nadal tańczyć z Jasonem. Pożegnałam się ze wszystkimi. Steve zaproponował, że mnie odprowadzi, bo przecież nie będe szła sama do domu o tej porze. Miło z jego strony. W czasie drogi dużo rozmawialiśmy. Blizej go poznałam, i przez co jeszcze bardziej do niego coś czuje. Na pożegnanie dał mi buziaka w policzek i się pozegnaliśmy. Wiem, że on już jutro o wszystkim zapomni. Będzie mnie traktował tak jak wcześniej, jak zwykłą pierwszoklasistkę i koleżankę z drużyny. Nic wiecej... Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łózko. Zasnęłam od razu, nawet nie ściągając z siebie ubrania. 10:00 - o tej godzinie się obudziałm. Leżałam jeszcze w łóżku chyba do 11. Mogłam tak dłuzej, tylko, że Amber wparowała do mojego pokoju: - Dziewczyno ! Ty jeszcze śpisz! - Leżałam w łózku. A ty co taka szczęśliwa? Opowiadaj wszystko ze szczegółami wczorajszy dzień! - weszła do mnie pod kołudrę i zaczęłyśmy komentwoać wczorajszy dzień. - Jak wczoraj posżłam wtedy od razu na parkiet, to Jason do mnie podszedł i zaczęlismy tańczyć. - Widziałam właśnie, że wogóle nie przestawaliście tańczyć - śmiałam sie. - Naprawde super było! A co tam ze Stevem? - byliscie parą wieczoru - Nawet tak nie żartuj! Poprostu poprosił mnie do tańca.... - I przetańczyliscie wszystkie wolne piosenki, co nie? - wtrąciła Amber. - No, ale powiedz co tam jeszcze z tym Jasonem. - Prawił mi różne komplementy! rany! Może wpadłam mu w oko! - Amber była podekscytowana. Nie dziwię jej się. - To świetnie! Każdy w końcu znajdzie swoją polówkę, tylko nie ja - posmutniałam. - Co ty dziewczyno wygadujesz! Jesteś sliczna, fajna, i Steve na ciebie czeka! - Taa, napewno! - i zaczęłyśmy wojnę na poduszki. Oczywiscie to ja miałam przewagę nad Amber=) - Ja już muszę lecieć. Po obiedzie jadę z mamą do babci. - Oki. To do zobaczenia. - Cześć. Cały dzień spędziłam przed tv lub na podwórku. Na szczęscie ten dzień szybko się skończył, bo był troszke nudnawy. Rano poszłam po Amber i pojechałyśmy do szkoły, szkolnym autobusem. W szkole o niczym innym nie rozmawiano, tylko o szkolnym balu, który odbędzie się już w tą sobotę. Ja z Amber jeszcze nie mamy partnerów. - Lena nie przejmuj się! Jeszcze jest dużo czasu, zeby nas zaproszono, albo poprsotu będziemy się śwoetnie same bawiły. - ona to zawsze ma pozytywne myślenie. - To fajnie. - weszłyśmy do klasy. Na lekcji historii, przyszedł do nas dyrektor z jakimiś dwoma mężczyznami i psem - owczarkiem niemieckim: cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro mi, ale w naszej szkole jest dealer narkotykowy. Niestety będziemy musieli przeszukac wasze wszystkie rzeczy - Że co? Dealer w naszej szkole? To pewnie jakas pomyłka. A to grzebanie w naszych rzeczach nie było z byt miłe - Pies coś wyczuł! - zawołał jeden z facetów. Stał koło Diany! To pewnie jakaś pomyłka. - Daj plecak Diano - powiedział dyrektor. Diana była cała blada, ale to nie możliwe, żeby ona była tym dealerem. Jest jedną z najlepszych uczennic, nie ma problemów z prawem i wszyscy ja bardzo lubią. - Marihuana i Amfetamina!! - wszyscy byli zszokowoni, a Diana nie powiedziała ani słowem. - Diano, pójdziesz z nami. - i wyszli. - To pewnie jakaś pomyłka - szeptała do mnie Amber, która jeszcze nie mogła w to uwierzyć. - Pozory mylą - dołączyła się do dyskusji Lizzy. Dzwonek. Dzisiejszym tematem w szkole była Diana. Słyszałyśmy z Dianą różne wersje na jej temat. najgorsza była ta, że dlatego dealeruje, ponieważ rosyjska mafia porwała jej całą rodzinę i teraz musi ich przez "odkupić". To była jakaś bajeczka wyssana z palca. Po lekcjach w końcu poszłam na trening. Mam nadzieje, że trener nie będzie na mnie zły, za to, że opuściłam tyle treningów: - Cześć chłopcy! - powiedziałam do chlopkaów, siedzących w szatni. Oni także dyskutowali o Dianie. Moim zdaniem to wszystko się szybko wyjaśni i już. - Cześć Lena! Jak tam po imprezce u mnie? - zapytał Mat. - Fajnie było. Muszę Ci powiedzieć, że potrafisz organizować imprezy. - Oh, dziękuje . Jest mi bardzo miło, że to mówisz. - Chodźcie, bo terenr już jest! Ostrzegam, że nie jest w zbyt dobrym humorze! - przybiegł Jack, żeby nas poinformować. No to będe dziś miała przechlapane. trener pewnie będzie się na mnie wyrzywał, za to, że mnie nie było. nawet już nie wiem na ile, ale to nie moja wina! cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×