Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Następnego dnia było gorzej. Staszek tryskał humorem i po całym dniu na stoku zaczął kombinować, jak by tu przyjemnie spędzić wieczór. Kiedy wymówiłam się od rajdu po knajpach, spojrzał na mnie z takim rozżaleniem, że aż głupio mi się zrobiło. Czułam się, jakbym psuła mu ten wyczekany urlop. Kolejnego dnia poszedł ze mną na stok dla zaawansowanych. – Monia mówiła, że mam się od ciebie poduczyć i bez tytułu króla Tatr nie wracać – tłumaczył, kiedy protestowałam i ostrzegałam, że to za wcześnie. – Jak złamiesz nogę, to Monia głowę mi urwie – śmiałam się. Z godziny na godzinę robiło się coraz przyjemniej. Skrępowanie, które czułam w jego obecności przez ostatnie miesiące, nagle gdzieś znikło. Może on się wcale nie domyśla, co do niego czuję? Może wszystko sobie wymyśliłam? – pocieszałam się w głębi serca. Otuchy dodała mi jeszcze pewna starsza pani, która stała przed nami w kolejce do wyciągu i z uśmiechem słuchała naszych przekomarzań. – Państwo to pewnie rodzeństwo? – zagadnęła życzliwie. – Prawie – przytaknęliśmy oboje ze śmiechem. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama zdziwiłam się, jak wielką ulgę przyniósł mi ten, nietrafiony przecież, domysł. Bo skoro starsza, doświadczona życiowo osoba uznała nas za rodzeństwo, to widać nie mam tych swoich głupich uczuć wypisanych na twarzy – pomyślałam. Od tej chwili przestałam się zadręczać. Od nieszczęśliwej miłości się nie umiera – uznałam. Staszek i Monika naprawdę są dla mnie jak rodzina. Nawet gdybym kochała go tysiąc razy bardziej i nawet gdyby on zdradzał Monikę na prawo i lewo, dla mnie jest niedostępny i koniec. O dziwo, takie postawienie sprawy przyniosło mi ulgę. Przestałam podskakiwać ze strachu, gdy dotknął mnie choćby przelotnie, a kiedy czwartego dnia zaproponował, żebyśmy poszli na kolację do jakiejś porządnej knajpy, zgodziłam się zaledwie po chwili wahania. – Tu jest fajnie – złapałam go za rękaw, gdy mijaliśmy jakieś rzęsiście oświetlone wejście. – Myślisz? – spojrzał na mnie z powątpiewaniem. – Zaczekaj tutaj, sprawdzę – powiedział po raz kolejny tego wieczoru i zniknął w środku. – Eeee tam, tłok i muzyka ryczy – zaraportował po chwili. – Staaaszek – jęknęłam. – Głodna jestem. – To już trzecia knajpa. Wszystkie są identyczne. Czego ty szukasz? – Nie marudź i nie pyskuj. W końcu, kto tu jest mężczyzną – skarcił mnie z szelmowskim wyrazem twarzy. Przeszliśmy główną ulicą jeszcze dobre pół kilometra, a Staszek wstępował po drodze do każdej knajpy. Nawet takiej, która wyglądała na absolutnie niedostępną dla naszych kieszeni. Czekałam na chodniku, czując, jak żołądek skręca mi się z głodu. – Wchodzimy. Tu jest fajnie – Staszek pociągnął mnie za rękaw. – Tutaj? A tu w ogóle można coś zjeść? – spytałam, bo wygląd restauracji jakoś nie budził mojego zaufania. – Kelner mówi, że mają najlepsze placki po góralsku po tej stronie granicy – zachwalał. – A co miał powiedzieć – burknęłam, ale weszłam za nim. Usiedliśmy w zacisznym kąciku, zamówiliśmy zachwalane placki i nagle zapadło pełne skrępowania milczenie. Znowu poczułam zdradziecki rumieniec zalewający mi twarz, ale Staszek wydawał się nie zwracać na to uwagi. – Słuchaj – powiedział nagle. – Przepraszam, że się wtrącam, ale... – zawiesił głos, a ja zamarłam. – No... Chciałem zapytać, czy doszłaś już do siebie po Andrzeju – dokończył niepewnie. – Pewnie – roześmiałam się, czując taką ulgę, jakby kamień mi spadł z serca. – A czemu pytasz? – Bo wiesz... Albo nie, chodź, zatańczymy – pociągnął mnie na parkiet. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tej uciechy na parkiecie pokazałam, co potrafię. A trzeba przyznać, że kiedy jestem w dobrej formie, potrafię sporo. Staszek też świetnie się rusza i razem daliśmy popis godny "Tańca z gwiazdami". – To teraz odwróć się i zobacz, kto od ciebie oka oderwać nie może – szepnął mi Staszek do ucha. Spojrzałam. Od stolika wstawał... Andrzej i szedł prosto do mnie. – Dasz się zaprosić do tańca? – zapytał z pewnym siebie wyrazem twarzy. – Nie ma mowy – Staszek uśmiechnął się i otoczył mnie ramieniem. – Dziś jest nasz wielki dzień, prawda? – mrugnął do mnie łobuzersko. – Prawda – przytaknęłam i z niekłamaną przyjemnością patrzyłam, jak Andrzejowi rzednie mina. – To źle o mnie świadczy, ale... – zaczęłam, gdy Staszek przytulił mnie w kolejnym tańcu. – ... ale dobrze ci robi – dokończył. – Zabawimy się trochę jego kosztem, co? – zaproponował jeszcze mocniej mnie przytulając. Chciałam zaprotestować, ale po chwili zorientowałam się, że ta intymna przecież bliskość nie robi na mnie wrażenia. Świetnie się bawię i tyle. Żadnych uderzeń gorąca, żadnego zmieszania. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przetańczyliśmy dobre dwie godziny i z satysfakcją zobaczyłam, jak Andrzej zły jak osa, opuszcza towarzystwo. Kiedy my wychodziliśmy z lokalu, było już dobrze po północy. Szliśmy środkiem ulicy, trzymając się pod ręce. Przez chwilę delektowałam się tą koleżeńską atmosferą, która nagle między nami zapanowała. Zupełnie, jakby nie było tych miesięcy mojego szaleństwa. I nagle przypomniałam sobie, jak Staszek parę godzin temu szukał "odpowiedniej" knajpki. – Skąd wiedziałeś, że on tam będzie – spytałam, bo uświadomiłam sobie, że on wcale nie lokalu szukał, że to spotkanie z Andrzejem nie było przypadkowe. – Nie wiedziałem – Staszek uśmiechnął się. – Zobaczyłem go dzisiaj na stoku. Poznaliśmy się kiedyś przelotnie, pamiętasz? Podsłuchałem, jak umawiał się na wieczór. Tylko nie dosłyszałem, w której knajpie. Chciałem go znaleźć, bo uznałem, że już sobie z tym poradziłaś, tylko sama o tym nie wiesz i że taka terapia bardzo ci się przyda. – Przydała się – szepnęłam. – I rzeczywiście poradziłam sobie... Nie tylko z tym zresztą – dodałam nagle. – Daj spokój, nie warto o tym gadać. Byłaś w depresji, a ja się nawinąłem i tyle – powiedział po chwili milczenia. – Jak to? – aż się zakrztusiłam z wrażenia. – To ty... Wiedziałeś? – wyjąkałem. – A Monika? – No właśnie Monika mi powiedziała – wyjaśnił. – Już dawno. I cały czas kombinowała, co z tym zrobić, bo nie mogła patrzeć, jak się męczysz. – O Boże – idiotycznie poczułam się winna. – Co ona musiała przeżywać? – Ona myślała o tym, co ty musiałaś przeżywać. I wiesz, to ona wymyśliła, że powinnaś spotkać tego Andrzeja na neutralnym gruncie, żeby się przekonać, że ani on, ani ja wcale cię nie obchodzimy i możesz zacząć nowe życie. – Z takimi przyjaciółmi jak wy, zaczęcie nowego życia to pestka – roześmiałam się, czując, że to naprawdę nic trudnego. Miroslawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Witam i pozdrawiam biesiade🌻 [kwiatMoje klopoty z Internetem mam juz za soba. Odpukuje w niemalowane drzewo by nie zapeszyc. 🌻Jodelko, 🌻Jarzebinko, 🌻Witam Orzecha🖐️ 🌻Drogie drzewka,dziekuje za wiersze i sliczne opowiadania. Jasieński Bruno \"Deszcz\" Motto: \"Oh, le bruits de la pluie...\" Verlain Pada deszcz. Pada deszcz. Tańczą cienie na firance... Biały Pierrot, nocny wieszcz, Deklamuje lilii stance. Nocą... Cśśścho... Wszystko śpi... Jacyś... w kryzach... Mrok... rozpływa... Wynosili coś przez drzwi... Miękkie kroki wchodzą w dywan... Krzywy pajac, biedny klown, Głupi rycerz Beatryczy Twarz wykrzywił zło, jak faun, Na podłodze siadł i KRZYCZY... Jak chcesz wrzeszczeć - ciszej wrzeszcz! Przyjdą ludzie!... Światło wniosą!... Pada deszcz. Pada deszcz. Monotonnie. Capricioso. Tobie, Reniu 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Nie skarby są przyjaciółmi, ale przyjaciel skarbem.🌻 — Epiktet z Hierapolis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEN DOBRY 🖐️ BIESIADO! 👄 Witam GRABKU 👄 dla Ciebie! Dzieki Bogu, ze masz juz internet :D, dziekuje za wiersz! Kochane moje wlasnie przed chwila wrocilam od ortopedy, mam problemy z kregoslupem i prawa reka,boli mnie strasznie a w prawej calej rece tak jakby prad mi przechodzil :-( ale p. doktor zapisal akupunture, teraz musze dwa razy w tygodniu jezdzic na igielki, mam nadzieje, ze mi pomoze:D . 🌻🖐️ GRABKU, piekne............. i powtorze za Toba............ tak,tak .....Nie skarby sa przyjaciomi, ale PRZYJACIEL skarbem! ! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻 Zwycięstwo ma tylu przyjaciół a klęska biedę. Pamiętaj jednak, że dla Ciebie jej nie będzie gdyż ja będę zawsze Twoim PRZYJACIELEM! 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opowiadanie......... ....................................T U N E L................................... ...Pewnego dnia moi rodzice zginęli w wypadku autobusowym i zostaliśmy wraz z siedmioletnim bratem i trzyletnią siostrą sami. Mieliśmy w końcu oprócz siebie tylko ciocię i wujka, którzy mieli czwórkę własnych dzieci, i którzy mogli nam ofiarować tylko pomoc w trudnych chwilach. Rozumiałam to i dlatego nie byłam zła, że muszę iść do domu dziecka. Był jednak jeden szczegół, który mnie niepokoił. Taki, iż rodzeństwo trafiło do domu maluchów, a ja zostałam umieszczona w domu z dziećmi powyżej ósmego roku życia. Ponieważ mieszkali także w innym mieście miałam problem by z nimi jak najdłużej bywać. No i jeszcze szkoła, do której musiałam chodzić zabierała mi dużo czasu. Chodziłam do jednej klasy z moją przyjaciółką Kornelią. Tam także zapoznała mnie ze swoim chłopakiem Przemkiem... Po jakiś trzech, czterech miesiącach, gdy przyjechałam do rodzeństwa siostra przełożona zawołała mnie do siebie by powiadomić: \"Są państwo, którzy chcą adoptować Angelikę, więc za jakiś czas będziecie się musiały rozstać...\" Na drugi dzień rano, pojechałam do pracy wujka i wyjaśniłam mu wszystko. Poprosiłam go także o jakieś pieniądze i podanie miejscowości gdzie się kryje opuszczony budynek, gdzie niegdyś bawił się z moim ojcem. Tam miałam zamiar zamieszkać z rodzeństwem, aby nikt nas nie znalazł. Na szczęście zgodził się, po czym zadzwonił do cioci i wszystko jej wyjaśnił. Poprosiłam także Kornelię, aby spakowała mi rzeczy oraz umieściła je w tym budynku. Powiedziała, że się boi, ale zgodziła się. I za to jestem jej bardzo wdzięczna... Pojechałam do domu wujków, gdzie ciocia dała mi oszczędności ze sprzedaży domu, oraz powiedziała, że wszystkie zakupy mój kuzyn Marek umieścił już na miejscu. Pojechałam więc do rodzeństwa i jakby nic się nie stało wyszłam z nimi na dwór, poczym wsiedliśmy do autobusu... Pomyślałam o tym, że będą mnie szukać i mogę mieć kłopoty jak mnie znajdą, ale to mnie już nie obchodziło. Najważniejsze było to, abyśmy byli razem... Po miesiącu przesiadywania cały czas w tym samym budynku, wyszłam by kupić coś do jedzenia i farbę do włosów by częściej móc wychodzić po coś do jedzenia... Na szczęście moje rodzeństwo nie sprawiało mi kłopotów. Było dla mnie dziwne, że takie maluchy umieją zrozumieć sytuację. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnego dnia gdy byłam w supermarkecie zauważyłam transmisję wiadomości, w której podano, że ja i moje rodzeństwo zginęliśmy w autobusie jadącym przez granice do Niemczech. Autobus został ostrzelany przez "mafię". Wiedziałam, że była to totalna bzdura, ale cieszyłam się iż nie będę się już musiała martwić glinami. Po przyjściu do "domu" zauważyłam, że Kornelia siedzi z Przemkiem przy Tomku i Zuzannie. - Co Wy tu robicie? - zapytałam ze zdziwieniem, a zarazem ze szczęściem w sercu. - Cześć ruda. Chciałam sprawdzić, czy już wiesz o tym, że nie musicie się już obawiać, że was złapią?! - Tak wiem... To Wasza sprawka? - Nie - odezwał się Przemek - Mojego brata. Jest artystą, no nie? - Gdzie on pracuje? - pytałam dalej - Nie mówiłeś, że masz brata. - Bo to jest brat przyrodni. Dopiero co się o nim dowiedziałem, przez przypadek właściwie... O właśnie. Teraz jak jesteś "wolna" to możesz zamieszkać z nami, ze mną i z moim bratem. - To raczej niemożliwe. Kornelia sobie źle o mnie pomyśli. - Od jakiegoś miesiąca nie jesteśmy razem. - odezwała się Kornelia - No to jak, pakujecie się ruda? Przepraszam, ale nie podoba mi się twój kolor włosów. Wolałam Cię jako blondynkę. - A mnie się właśnie bardzo podoba - powiedział z uśmiechem chłopak - No nie wiem, zastanowię się jeszcze. Kolejne dni mijały spokojnie. Nie musiałam się już nikogo obawiać. Lecz przyszedł taki dzień, w którym zorientowałam się, że moje oszczędności już się kończą i muszę iść do pracy. Nie chciałam być cały czas ciężarem dla moich wujków. ...Kolejne sklepy odmawiały mi pracy. Nie wiedziałam co począć. Pewnego dnia, gdy moje pieniądze się "rozsypały" stwierdziłam, że muszę zrobić rzecz nie moralną. Co było dziwne, nie pomyślałam o tym żeby iść do Przemka by poprosić go o pomoc. Poszłam więc do domu publicznego i poprosiłam o przyjęcie mnie do pracy. Odmówili twierdząc, że nie mam skończonych osiemnastu lat i nie chcą mieć żadnych problemów. - Na tym jednak nie skończyłam... Gdy przyszłam do domu i położyłam rodzeństwo spać przebrałam się w krótką spódniczkę i wyszłam na ulice. cdn........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podeszłam do jakiegoś chłopaka i zapytałam: - Chcesz się ze mną pieścić? - Jesteś dziwką? - zapytał chichocząc pod nosem. - Ja bym siebie tak nie nazwała, ale jak chcesz to mogę nią być. Chłopak zgodził się ze mną kochać. Pomyślałam, że jeżeli dziewczyna jest dziewicą to powinna dostać więcej pieniędzy, ale on stwierdził, iż tak nie jest. Poszliśmy więc do lasu, a tam napotkaliśmy Przemka: - Cześć Smerfetko - przywitał się - Przedstawisz mnie swojemu koledze. - Nie jestem jej kolegą! Ona jest dziwką, z którą mam zamiar się przespać. - Już nie jest! - zezłościł się - Możemy Lidko porozmawiać?! - zwrócił się do mnie - Tak oczywiście Po odejściu podniósł na mnie głos: - Jak możesz to robić? Nie poznaje Cię zupełnie. - Muszę przecież zarobić jakoś na jedzenie dla mojego rodzeństwa. - Proponowałem Ci przecież, abyś zamieszkała u mnie i mojego brata. To chcesz iść teraz?! - ...Tak. Tylko muszę iść do domu po rodzeństwo.. - No to chodźmy. - Ej, szmato! - chwycił mnie za rękę nieznajomy - mieliśmy chyba coś do załatwienia. Chyba nie masz zamiaru się wymigać. - Puść ją gnojku. Ona idzie ze mną. - Po moim trupie - powiedział i uderzył go pięścią w brzuch. Zaczęła się bójka, a ja nie wiedziałam jak pomóc Przemkowi. Gdy przestali się bić, Przemek poszedł ze mną do domu po rodzeństwo. - Gdzie byłaś tak długo Nikita? - zapytał się brat - Niepokoiliśmy się o Ciebie. Zuzia prawie cały czas płakała. A Tobie co się stało? - Nic takiego. Nikita, Zuzia? Co jest grane Lidia? - zdziwił się kolega. - Ostatnio zmieniłam imiona, aby nikt się nie domyślił, kim jesteśmy. - A jak Przemek ma teraz na imię? - Tomek... Chodź opatrzę Ci rany. - Nic mi nie jest. cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie udawaj bohatera i chodź. - No dobra... - Dlaczego mówicie o mnie w liczbie trzeciej? - oburzył się Tomek - Przepraszamy cię Tomaszku... - powiedzieliśmy. - Lidia może się już zbieramy? - Tak! Już zbieram nasze rzeczy, ale pamiętaj, że mam na imię Nikita. - Dobrze, zapamiętam. - Gdzie my idziemy? - zapytał się Tomek. - Do Przemka domu. - Ale dlaczego? Przecież tu nam jest dobrze. - Niezupełnie. Chodź pakuj swoje rzeczy. - Ale ja nie chcę! - zaprotestował. - Przemek mógłbyś mi pomóc spakować rzeczy Tomka i Zuzanny, a ja za ten czas z nim porozmawiam. Proszę. - Oczywiście - odpowiedział Gdy on pakował, ja przekonałam brata, że musimy się przenieść. Na szczęście zrozumiał. Po dojściu do domu Zuzanna się obudziła i zaczęła płakać, iż chce wracać do domu. Po półgodzinnej udręce udało mi się ją uspokoić. - Masz na imię Kacper, no nie? - zapytałam się po przyjściu do ich domu - A możesz mi powiedzieć ile masz lat? - Jak to jest takie ważne. Mam trzydzieści lat, a Ty jesteś o cztery lata młodsza od mojego brata, prawda? A na imię masz Lidia? - Tak mam szesnaście lat. Ale na imię mam teraz Nikita. - Jak to? - Musiałam zmienić swoje i rodzeństwa imiona, żeby nikt się nikt nie domyślił, że to my. - No tak. Mądre posunięcie. - Dziękuję. - To jak twoje rodzeństwo ma teraz na imię? - Zuzanna i Tomek. - Cześć Smerfetko. - przywitał się rano Przemek - Jak spałaś? - Dobrze, a Ty? Dzieci Ci nie przeszkadzały? - Nie. cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dobrze - ledwo wypowiedziałam te słowa, a w drzwiach pojawił się Kacper z Zuzanną na rękach - Zuzia chciała Cię zobaczyć - powiedział z uśmiechem po czym podszedł z nią do łóżka i położył ją koło mnie - Przemek możesz ze mną porozmawiać?! - Tak, oczywiście - odpowiedział - Przepraszam Was na chwilę. Po jakimś czasie usłyszałam trzask w kuchni. Miałam zamiar iść zobaczyć co się stało, ale nie mogłam, gdyż się przebierałam. Chwilę później, gdy Przemek wparował do pokoju ja stałam w pół ubrana. - Przepraszam, że nie zapukałem ale Przemek..., a raczej Tomek rozwalił sobie rękę. Ubrałam się szybko i pobiegłam do kuchni, gdzie Kacper robił Tomkowi opatrunek. - Coś Ty zrobił - krzyknęłam, a brat jak na żądanie zaczął płakać. - Nie krzycz na niego - próbował mnie uspokoić Przemek - To nie jego wina. Tomek zamiast przestać płakać, zaczął jeszcze bardziej. - Przestań - krzyknęłam, bo wiedziałam, że zaczyna histeryzować - Marsz do małego pokoju. - powiedziałam jeszcze i uderzyłam go w tyłek. - Dlaczego jesteś dla niego taka surowa. Przecież, mówiłem, że to nie jego wina. Powinnaś go do siebie przytulić, a nie drzeć się. - Możesz się nie wtrącać. Mam dosyć problemów, więc przestań. Jak Ci się nie podoba to się wyniosę... - No coś Ty?! Idę do niego. A Ty Kacper powiedz jej coś. - Nie wtrącam się...szczególnie, dlatego że muszę iść do pracy. Nie mam czasu. - Najlepiej tak powiedzieć. - oburzył się Przemek i wyszedł trzaskając drzwiami. Patrzeliśmy się przez chwilę z Kacprem na siebie, aż zdecydował się wyjść. Nie wiedziałam co zrobić. Czułam się w tym domu nieswojo z powodu, że jestem krótko... i na dodatek ta kłótnia. Poszłam do małego pokoju, gdzie siedzieli Przemek, Tomek oraz spała Zuzanna. I widząc, że mała śpi szybko wyszłam. Przez jakieś piętnaście minut chodziłam z kąta w kąt, lecz w końcu zdecydowałam się pójść się położyć, by poczytać. Po około godzinie przyszedł Przemek i stwierdził: - Idę z Przemkiem do parku. Zaraz Ci przyniosę Angelikę, aby nie była sama w pokoju jak się obudzi. - gdy chciał wyjść z pokoju odezwałam się - Stój! Musimy porozmawiać. Tomek idź do siostry! - nakazałam braciszkowi - Ale... cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tej chwili. Muszę z nim porozmawiać. Po wyjściu brata znów zaczęłam rozmowę. - Po pierwsze dlaczego mówisz ich poprzednie imiona i dlacze... - Dla... - Nie przerywaj mi. - No dobra. Mów. - Dlaczego nie zapytałeś się mnie, czy możesz z nim wyjść, tylko stwierdzasz fakt iż masz zamiar wychodzić. - Teraz mam pozwolenie, na odpowiedź? - Tak. - Dziękuję bardzo. Po pierwsze nic się nie stanie jak w domu będę mówił poprzednie imiona, a jeśli chodzi o drugą sprawę to dlatego to zrobiłem ponieważ Przemek... - Tomek! - Przepraszam, Tomek był smutny, więc mu to zaproponowałem. Nie sądziłem, że będziesz o to zła. Chociaż widać, że dzisiaj wstałaś lewą nogą. To co możemy iść? - Nie! Nigdzie z nim nie pójdziesz. - Zachowujesz się jakbyś miała ze czterdzieści lat i była starą panną. - Jesteś bezczelny. Już wiem dlaczego nie jesteście już razem z Kornelią. Pewnie miała dosyć twoich docinek. - Po pierwsze Kornelia ze mną nie zerwała. Oboje zdecydowaliśmy się na rozstanie, a po drugie nie mówiłem jej takich rzeczy, gdyż nie musiałem. Ona się tak głupio nie zachowuje. I na pewno nie myśli, że jest pępkiem świata. A teraz tak jak obiecałem Tomkowi, idę z nim do parku i nie próbuj mnie powstrzymać. - Jak możesz - krzyknęłam, po czym podbiegłam pod drugi pokój, aby nie mógł do niego wejść. - Odejdź Lidia. - Nic z tego. Wiedziałam, że jak by chciał to by mnie odsunął siłą, a i tak postanowiłam stanąć przed nimi. I zrobił to. Wziął mnie na ręce i idąc w kierunku dużego pokoju stwierdził: - Widać, że nasza rozmowa się jeszcze nie skończyła. - Skończyła się. Puść mnie. I idź już z nim do cholery. - Zaraz z nim pójdę tylko z Tobą jeszcze porozmawiam - stwierdził i położył mnie na wersalce w dużym pokoju - Czego jeszcze do cholery chcesz? - Tego np. żebyś nie klęła. - Bo co mi k... Nic więcej nie mogłam powiedzieć gdyż zaczął mnie całować. Najdziwniejsze było to, że się nie broniłam, a nawet przedłużałam nasz pocałunek. - Nikita - zawołał nagle z progu Tomek - Zuzanna się obudziła i chce pić. Przestaliśmy się całować. Zeszłam z wersalki i poszłam w stronę małego pokoju po Zuzannę i poszłyśmy do kuchni. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W czasie gdy ja szykowałam picie i jedzenie Zuzannie Przemek z Tomkiem ubrali się i wychodząc usłyszałam. - Lidia idziemy - zawołał kolega. - Możesz tu jeszcze przyjść? - zapytałam. - Oczywiście - odpowiedział i za chwilę obydwoje byli już w kuchni - Powiedziałam abyś nie mówił do mnie Lidia? Jesteś głupi, czy złośliwy, że nie możesz zapamiętać iż na imię mam Nikita - Ok. Ale zmień swoje imię, bo nikt takiego imienia nie używa i ludzie mogą się domyśleć, że zmieniłaś imię. - Jak uważasz, że powinnam zmienić imię, to zmienię, ale nie wiem na jakie. - To później na tym pomyślimy. Na razie idziemy. - Czekaj! - zatrzymałam ich znowu - A co powiecie jak ktoś będzie pytał, kim on jest i jak ma na imię. - No tak. Przecież nie wiadomo co powiedział Kacper. Że też nie pomyślałem o tym wcześniej. Przepraszam Cię Tomku, ale zdaje się, że pójdziemy jak mój brat przyjdzie i się dowiemy co powiedział. - Nigdy nie pójdziemy - zaczął płakać brat - Nienawidzę was. - krzyknął jeszcze i pobiegł do małego pokoju. - Idę do niego - stwierdził Przemysław - Poczekaj! Ja z nim porozmawiam. Ostudź jeszcze tą herbatę i zrób coś do jedzenia. Jak oczywiście możesz. - Mogę. Po przyjściu do pokoju gdzie leżał siadłam na łóżku i powiedziałam: - Przepraszam Cię bardzo. Musisz to zrozumieć, że musimy wiedzieć co jego brat powiedział. Kim jesteśmy itp. Nie chcesz chyba znowu uciekać?! - Najchętniej bym uciekał. Nienawidzę tego miejsca. Ty widać także nie. - Dlaczego tak sądzisz? - przerwałam mu. - Dlatego, że się z Przemkiem co chwilę kłócisz. Nie podoba mi się to, bo go lubię. Jak bym miał co chwilę się z kimś kłócić to wolałbym nie odzywać się, albo z tym kimś nie mieszkac. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zrozumiesz tego, dlaczego prowadzę do kłótni. - Bo go kochasz? - zaskoczył mnie pytaniem. - Coś w tym stylu. - To dlaczego nie powiesz mu o tym? - Nie mogę, nie chcę. I tak nic z tego nie zrozumiesz... Prześpij się, albo poproś Przemka aby w coś z Tobą zagrał, a później z Tobą wyjdzie. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju. Wchodząc do kuchni zauważyłam, że Zuzanna jadła grysik. - Co tam ciekawego Bączku jesz? - Przemek zrobił mi grysik. Chcesz? - Nie dziękuję. Mam pytanie. - zwróciłam się do Przemka - Na którą mam zrobić obiad? - Teraz trzeba przecież zrobić śniadanie, a Ty już myślisz o obiedzie. Zrobię śniadanie i pomyślimy. Ile kromek? - Ja później zjem. Nie jestem teraz głodna. Jest coś do zrobienia, bo jak nie to idę spać. - Nic nie ma. A jak tam z Tomkiem. Dalej jest na mnie obrażony? - Nie! - odpowiedział stojąc przy progu do kuchni. Położyłam się w małym pokoju. Wiedziałam, że mogę spaść z tego małego łóżka, ale nie chciałam nikomu przeszkadzać śpiąc w pokoju Przemka i Kacpra. Gdy się obudziłam zauważyłam, że śpię w ich pokoju, przykryta i na dodatek w samych majtkach i staniku. Po tym jak się ubrałam wyszłam do przedpokoju gdzie stali wszyscy w czwórkę. - Już przyszedłeś? - zapytałam ze zdziwieniem Kacpra. - Na chwilę. Zjem obiad i lecę dalej. - Przecież jeszcze nie ma. Nie zrobiłam jeszcze. - Ja zrobiłem - odezwał się Przemek - Tak smacznie spałaś, więc Cię nie budziłem. Chodźmy do dużego pokoju, a Ty jak wstałaś możesz pomóc mi nałożyć. Wiesz ile oni jedzą, a tak w ogóle będzie szybciej. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście. Szczególnie, że muszę Cię opieprzyć. Po przyjściu zaczęłam się pytać: - Dlaczego przeniosłeś mnie do swojego pokoju i na dodatek zdjąłeś mi spodnie i bluzkę? Co Ty sobie myślisz?! - Przecież nic takiego nie zrobiłem. Wstydzisz się swojej bielizny? Zastanawiam się jak Ty chciałaś zostać prostytutką?... Nie chodziło mi przecież żeby Ci coś zrobić. A może dalej chcesz się kłócić. Jak coś do mnie czu... - przerwał nagle. - Dokończ! - rozkazałam - Rozmawiałeś z Tomkiem? Po dłuższym patrzeniu się w moje oczy, pokiwał głową. - Długo jeszcze? - otwarł drzwi Kacper. - Nie - odpowiedziałam po czym podałam mu talerz i wyszłam - Ja nie jem. Nie jestem głodna. Wychodząc usłyszałam Kacpra: - A ją co znowu ugryzło? - Wszystko. Tomek. Chodź jeść! Gdy poszłam do pokoju się przebrać by wyjść z domu przyszedł Kacper - Mógłbyś wyjść?! Nie widzisz, że się przebieram?! - Już wychodzę. Ale za pięć minut przyjdę, bo chcę z Tobą porozmawiać. - Ale ja nie chcę z Tobą rozmawiać. Ani z nikim innym... Gdy wyszłam przebrana do dużego pokoju wszyscy siedzieli i jedli obiad. - Siadaj i jedz! - powiedział Przemysław - Po co dałeś mi to na talerz jak powiedziałam, że nie będę jadła. - Przestań i jedz - podnieśli obydwoje głos. - Chciałeś porozmawiać Kacper! To mów! Powiedz mi tylko co mam powiedzieć sąsiadom, bo zaraz wychodzę. A nie chcę by pomyśleli, że ich okłamuje. - Tomek i Ty jesteście naszymi kuzynami, a Zuzanna jest twoją córką. Ty zaś na imię masz Marcela. - Po co jej to mówiłeś? Tak by nie wyszła. - Nie wtrącaj się. Dużo Ci jeszcze zostało Zuzanna? Chcesz iść na dwór? - Tak - ucieszyła się bardzo. - Najpierw zjesz - oświadczył Przemysław - Nic z tego. Nie będziesz mi rozkazywał. Kacper możesz mi dać jakieś pieniądze, to sobie kupię zapiekankę. cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zjedz obiad. Nie wiem o co obraziliście się na siebie, ale to nie jest powód, aby nie jeść obiadu, przy którym on się namęczył. - Nikita mogę iść z wami na dwór? - wtrącił się brat - Później pójdziesz ze swoim kolegą. Do mnie się nawet nie odzywaj. - Nie rozumiem o co Ci chodzi?! - udawał głupiego Tomek. - To się do cholery zapytaj niego. - pokazałam ręką na Przemka - Może on Ci na to odpowie. Chodź Zuzanna. Idziemy na dwór. A tak na marginesie. Teraz mam na imię...Marcela. - Zjedz chociaż coś - poprosił Kacper. - No dobra - poszłam do kuchni by wziąć kotleta. Wieczorem już byłam z Przemkiem pogodzona, pomagałam nawet w przenoszeniu mebli. Szczególnie łóżek. Teraz w małym pokoju było łóżko Kacpra. Ja miałam łóżko Przemka na spółkę z Zuzią, a Tomek w tym samym małe łóżko. Przemek miał spać na wersalce w dużym pokoju. Kolejne dni mijały bez kłótni i spięć. A najlepsze, że między mną a Przemkiem było coraz większe uczucie. Pewnego dnia gdy byliśmy razem z rodzeństwem w parku, siedząc na ławeczce mój kochany zapytał się mnie: - Chcesz zostać moją dziewczyną? - Tak - ucieszyłam się z propozycji. Chciałam go z tego powodu pocałować, ale on się obrócił, więc pocałowałam go w policzek. - Dlaczego to zrobiłeś? - zdziwiłam się. - Tutaj musimy się zachowywać jak kuzyni, a nie jak para. Kto to widział, żeby kuzyni całowali się w usta?! Nie chcesz żeby coś podejrzewali, co? - No. Chyba nie?! Uważałam, że to jest głupie, aby parą być tylko w domu, aby nikt tego nie zauważył, ale widać tak musiało być. Wieczorem, gdy Przemek bawił się z moim rodzeństwem ja zaczęłam rozmowę z Kacprem: - Przemek dzisiaj poprosił mnie o chodzenie. - Co? - zapytał się z niedowierzaniem - I co zgodziłaś się? - Tak. - Dlaczego? - Jak to dlaczego? Ponieważ mi na nim zależy. - Wiecie przecież, że swojej miłości nie możecie okazywać na ulicy. Nie lepiej abyś poszła z nim na dyskotekę. Może kogoś fajnego poznacie?! - Nigdzie nie idę. Często przebywamy razem w domu, więc nie ma przeszkód, abyśmy byli razem. - Róbcie co chcecie. Ja uważam to za głupotę. - Marcela! - podbiegła do mnie Zuzanna. - Mów mi mamo. - Co chwilę coś zmieniacie. Co ja z wami mam. A dlaczego mamo? Przecież mówiłaś, że mama jest w niebie. - Tak kochanie, ale Kacper powiedział, że jesteś moją córeczką. - Ale to nie prawda przecież. - No tak ale musiał tak powiedzieć. Nie zrozumiesz tego kochanie... A co chciałaś w ogóle? - Chciałam powiedzieć, że Przemek z Tomkiem się cały czas kłócą. Nie mogę już tego słuchać. - To co zrobimy Zuzia? Idziemy ich okrzyczeć, aby się nie kłócili?! - Tak - powiedziała poczym wzięła mnie za rękę by zaprowadzić do pokoju. cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Zuzia prosi mnie abym was uspokoiła, byście się już nie kłócili. - To dlaczego nie przychodzi wtedy, gdy wy się kłócicie? - oburzył się Tomek. - Nie denerwuj się Tomek. Zuzia nie miała złych zamiarów. - próbował załagodzić sprawę Przemek - A Ty Zuzia chodź tu na chwilę. - wziął ją na kolano i rzekł - Myśmy Żabko się nie kłócili, tylko spierali, a to jest różnica. - Nieprawda - zaprzeczyła siostra. - Jesteś za mała by wiedzieć jaka jest różnica między kłótnią, a dyskusją - powiedziałam pochylając się nad nią i głaszcząc ją po głowie, po czym planowałam wyjść z pokoju. - Nie prawda - rozpłakała się mała po czym wybiegła z pokoju. Gdy chciałam za nią wyjść Przemek powstrzymał mnie mówiąc: - Poczekaj ! Ja z nią porozmawiam, a Ty jak możesz to złóż z Tomkiem grę. - Ok. Po jego wyjściu poprosiłam brata o wyjaśnienie o co się kłócili, ale nie chciał mi nic powiedzieć... Wieczorem kiedy kładłam rodzeństwo spać przyszedł do pokoju Przemek i poprosił bym spała dzisiaj z nim w jego pokoju. Za pozwoleniem maluchów zgodziłam się. Od tej pory każdej nocy spaliśmy razem, aż do czasu gdy pokłóciłam się z Przemkiem z powodu pewnej dziewczyny o imieniu Magda. Ta szmata wpieprzyła się w "nasze" życie. A mianowicie dwa tygodnie po poproszeniu przez Przemka o chodzenie poszłam z nim na dyskotekę i po jakimś czasie siedzenia przy stoliku zauważyłam podchodzącą do nas Magdę. - Zatańczysz ze mną blondynie? - Nie dziękuję. Rozmawiam jak widzisz. - Zostaw kuzynkę i chodź się pobawić. - Chyba słyszałaś, że masz się odczepić?! - zabrałam głos i z nienawiścią popatrzałam na Magdę. Po dziesięciu minutach Przemek oznajmił, że chce jednak z nią zatańczyć i choć bardzo go prosiłam aby tego nie robił, poszedł do niej. Wtedy wyszłam niezauważona i poszłam do mojego "starego" domu. Ku mojemu zdziwieniu gdy położyłam się spać zauważyłam Kacpra u swojego boku. - Co Ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona. - Przyszedłem po Ciebie Smerfetko. - Po pierwsze proszę abyś nie mówił już tak do mnie, a po drugie nigdzie dzisiaj nie idę. - Ale dlaczego?.. O co tak w ogóle się na Przemka wkurzyłaś? Za to, że zatańczył z inną dziewczyną? - O to, że ją znam i wiem o co jej chodzi. Prosiłam go więc, aby z nią nie tańczył, ale niestety mnie olał. - Chodź porozmawiamy w domu. - Nie proś bo i tak nie pójdę. - Możesz mi powiedzieć chociaż skąd ją znasz? - Tak. To koleżanka z klasy, która mnie nienawidzi i niestety mnie poznała. - Dlaczego Cię nienawidzi? Co jej zrobiłaś? I skąd wiesz, że Cię poznała? - Nieważne co się stało, że mnie nienawidzi. Ważne, że wiem iż mnie poznała i będzie szukać zemsty. Zapewne będzie chciała mi odebrać Przemka. - Głuptasie jak może Ci odebrać Przemka? - Zobaczysz. Wspomnisz moje słowa jak będzie za późno. - Zobaczysz, że to tylko twoja zazdrość i wybujała wyobraźnia. No idziesz, czy nie - Nie!!! Ku mojemu zdziwieniu wziął mnie na ramię i zaniósł do domu. - Jutro pogadamy, a teraz idź spać. - Gdzie? - Jak to gdzie? Do Przemka. - Nie ma mowy. - No dobra. To ja idę do niego spać, a Ty idź do małego pokoju byś nie budziła maluchów. Przez jakiś czas był spokój i myślałam, że jednak się myliłam, lecz pewnego dnia, Przemek po przyjściu ze sklepu, wszedł do kuchni i rzekł: cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Spotkałem dziś Magdę. Skąd ją znasz? - A o co chodzi? - Mówiłaś abym trzymał się od niej z daleka. - Tak! - Więc wiedziałaś co może się stać?! - Tak. Może powiesz mi, co powiedziała?! - Poprosiła mnie o chodzenie, a że powiedziałem iż nie jestem zainteresowany, stwierdziła że jak nie chce z nią być to Cię wyda. - Spodziewałam się tego. I zapewne powiedziała także iż chce się do nas wprowadzić?! - Tak. Możesz mi powiedzieć w końcu skąd ją znasz? - Ta dziwka jest dziewczyną z klasy do której chodziłam przed ucieczką. To kiedy się wprowadza? Jutro? Podobnie jak on nie wiedziałam co począć. Wiedzieliśmy tylko, że obojętnie, czy Magda przyprowadzi się do nas, czy też nas wyda i tak nie będziemy razem. Z tą tylko różnicą, że ja nie będę w więzieniu, a rodzeństwo w domu dziecka. Mogliśmy sobie tylko przysiąc, że jeżeli nadarzy się tylko okazja będziemy "razem". Gdy dokończyłam obiad Przemek zawołał Tomka z dworu i przy stole opowiedziałam co jest grane: - Za dwa dni przyjdzie do nas pewna dziewczyna, która z nami zamieszka. Będzie spała w pokoju Przemka. - A dlaczego? - zapytała Zuzanna. - Ponieważ chce z nami zamieszkać. - Dlaczego. Nie ma domu, tak jak my? - Tak. To jest biedna dziewczyna, która potrzebuje pomocy. - okłamałam siostrę. - To dlaczego będzie spała w Przemka pokoju? - zapytał Tomek - Bo to jest jego dawna dziewczyna. - Nie rozumiem. - Zrozumiesz jak będziesz starszy... - Chodzi o Magdę? - drążył tym razem Kacper. - Ależ oczywiście - odpowiedziałam z cynicznym uśmiechem na buzi. - To chodź porozmawiamy na osobności. - Nie ma mowy. Jak chcesz rozmawiać to tutaj masz swojego brata, który może także Ci wszystko wyjaśnić. W sobotę rano puściłam Tomka na dwór i zaczęłam szykować ubrania do wyprowadzki, ale niestety niepotrzebnie, ponieważ gdy Magda przyszła i zobaczyła iż pakuję swoje rzeczy siadła sobie na łóżku i zapytała złośliwie: - A Ty gdzie się pakujesz? Mam zawiadomić gliny gdzie jesteś? - Masz przecież Przemka, więc po co ja Ci jestem potrzebna. - Chodzi mi o zemstę. - Dlaczego dalej mnie oskarżasz za coś, czemu nie byłam winna? - Przestań pieprzyć, iż nie rozbiłaś specjalnie naszego związku z Marcinem. - Nie rozbiłam go. Wiem, że jakiś czas przed waszym rozstaniem, były ciągłe awantury. - A myślisz z jakiego powodu? - podniosła głos po czym się rozpłakała - Z twojego. Rozkochałaś go w sobie, a jak rozstaliśmy się nie chciałaś z nim być... - Po pierwsze... - Nie przerywaj mi. Wiesz co się stało, gdy Marcin się dowiedział, że uciekłaś z rodzeństwem? Zaczął ćpać. A gdy dowiedział się, że nie żyjesz popełnił samobójstwo. - Ale dlaczego? Nikt nie umiał mu pomóc?! - Nie! Był w tobie z niewiadomo jakiego powodu zakochany i nikogo innego nie chciał słuchać. - Ale do jasnej ciasnej, to nie była moja wina. - Jak to nie? cdn.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Jesteś doskonałością, którą wszyscy faceci pragną mieć przy sobie. Ale ja Cię zniszczę, aby już żaden facet przez ciebie nie cierpiał. - Po pierwsze nie jestem doskonałością, a po drugie Przemek przez ze mnie nie cierpi. Kochamy się. To przez ciebie będzie cierpiał. - Chyba kpisz. Chyba nie wiesz na czym polega miłość... - O co Ci chodzi? - zapytałam wystraszona. - Postaram się go w sobie rozkochać tak jak Ty to robisz. Nie zranię go tak jak Ty to robisz. - Czasami go zranię, ale nie celowo. Ale on mi wybacza, tak jak ja jemu. Na tym polega miłość. - Ośmieszając go na placu też pokazywałaś iż go kochasz. - Kiedy? - Mniejsza z tym... - Mam prośbę do Ciebie. - Ty??? Ale no dobra.. Słucham. - Proszę Cię o to abyś nie wyżywała się na moim rodzeństwie. - Dobrze. Ale Ty także ich nie podburzaj przeciwko mnie. Przez dwa najbliższe tygodnie byłyśmy tak dla siebie nie miłe, że już wszyscy mieli nas dosyć, ale potem zaczęłyśmy schodzić sobie z drogi. Najbardziej ucieszył mnie dzień, w którym Magda weszła do kuchni by oznajmić: - Jutro idę szukać pracy, bo nie mogę już tu usiedzieć. Co innego jest widzieć się z chłopakiem w domu... - Z jakim chłopakiem? - wydarłam się - On nigdy nie był twoim chłopakiem. - Teraz jest. Czy tego chcesz, czy też nie. Ale nie martw się... zrobię Ci na złość, abyś odeszła z dzieciakami z tego domu. - Jak chcesz to już dzisiaj to zrobię. - Nie - przeciągnęła lekko głos patrząc na mnie drwiąco - chcę Ci jeszcze uprzykrzyć życie, abyś odeszła dlatego, że Przemuś Cię znienawidzi i wyrzuci. - Ciekawe jak to zrobisz? - Zobaczysz... Gdy następnego dnia Magda wyszła szukać pracy tak żeśmy się z Przemkiem ucieszyliśmy się tak, iż pod chwilą emocji wylądowaliśmy w łóżku. Kochaliśmy się pierwszy raz. Było bardzo przyjemnie, choć nie wiem jeszcze czym jest orgazm i jak rozbudzić Przemka by było mu przyjemnie. Ale to chyba normalne?! Po przyjściu Kacpra z Zuzią i Tomkiem z parku Przemek poprosił go do dużego pokoju na rozmowę. Z tej rozmowy wiem tylko tyle, że Przemek chce z nami uciec do Niemczech, do rodziców. Podobno Kacper stwierdził, że to głupota. Ja zaś stwierdziłam, że się zastanowię. Muszę trochę rzeczy przemyśleć. Wieczorem gdy siedzieliśmy przy kolacji w dużym pokoju Magda powiedziała iż dostała pracę ekspedientki w sklepie niedaleko. Choć twierdzi, że będzie pracować na różne godziny, ja wiem iż będzie pracować od 8oo - 16oo . Każda dziewczyna, która tam pracowała miała taką godzinę pracy. A tak w ogóle jestem ciekawe ile ona tam wytrzyma. Rano, po jej wyjściu Przemek zaczął ze mną rozmowę: - Tak wczoraj przed zaśnięciem myślałem, że jeżeli ona ma przychodzić po 16oo to ja pójdę (w końcu) do pracy, ale od godziny16oo. - Dobry pomysł. Ale są w ogóle takie prace? - Dziwne pytanie. Oczywiście, że tak. A myślisz, że jak pracują osoby, które się uczą? - Ja najchętniej bym poszła z Tobą do tej pracy, by nie wiedzieć tej "małpy". - To na pewno dałoby się zrobić, ale co wtedy z Zuzią i Tomkiem? Wiesz, że Kacper pracuje o różnych godzinach?! cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Wiem - zasmuciłam się. - Ale nie martw się już tak. Poradzimy sobie... I tak jest już lepiej, no nie? Tydzień minął spokojnie. Choć Magda przychodząc do domu patrzyła się na mnie jakby myślała, że coś pod jej obecność z Przemkiem robimy. Jakiś miesiąc później Magda przy kolacji oznajmiła nam wszystkim: - Będę miała dziecko z Przemkiem. - Jak to? - zapytał zdziwiony Przemysław. - przecież używałem stosunku przerywanego. - Skończcie o tym mówić przy dzieciach - przerwałam im - Zuzia i Tomek do małego pokoju. - Ale... - chciał powiedzieć coś brat. - Nie ma żadnego, ale. Wynocha z pokoju, ja zaraz do was przyjdę. Po wyjściu maluchów Przemek zapytał. - A od kiedy jesteś w ciąży? Widziałam, że patrzy na nią z lekkim zdenerwowaniem, ale i radością. - Od trzech tygodni. Dzisiaj byłam u lekarza, bo się źle czułam i wysłał mnie do ginekologa. Resztę już znacie. - W ten sposób na pewno mnie nie znienawidzi. - Co? - zapytał zadziwiony Przemysław - O co Ci chodzi? Co tu jest grane? - Nic! Ona jest po prostu wściekła, że to nie ona będzie miała z Tobą dziecko. - Nie prawda - zaprzeczyłam, poczym spojrzałam na jej głupi, zadowolony uśmiech. Na drugi dzień, gdy Magda przyszła z pracy, a ja byłam niestety sama w domu, przyszła do kuchni by się ze mnie ponabijać: - Widzisz teraz będzie mój. Zapomni o Tobie. - Jak się dowie, że nie jesteś w ciąży to się wkurzy. - Skąd wiesz, że nie jestem w ciąży? Jasnowidz jesteś?! A choćby to co? Myślisz, że nie mogę teraz zajść w ciążę, albo poronić. - Na Twoim miejscu bym poroniła. Widzę jak nie lubisz dzieci. - Odwal się... cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze. Już idę. - Gdzie? Siedź jak do Ciebie mówię. - Nie! Nie będziesz mi więcej rozkazywała. Wychodzę, a Ty jeżeli chcesz to wezwij gliny. No i wyszłam. Dotarłam do Korneli, która bardzo miło mnie przyjęła. Gdy jej opowiedziałam co mnie gryzie, stwierdziła iż na moim miejscu, albo by uciekła gdzieś z rodzeństwem, albo poszła na policję by się przyznać. Po przyjściu do domu, gdy pilnowałam Zuzię zaczęłam się zastanawiać o tym co mi proponowała Kornelia. Gdy skończyłam zawołałam do pokoju Tomka: - Co myślicie o tym, aby stąd uciec?! - Nie chcę uciekać. Dobrze mi tu jest. A dlaczego chcesz uciekać? - Ponieważ nie mogę znieść już kłamstw i szyderstw. - Ale uciec chcesz z Przemkiem i Kacprem, no nie?! - Nie! Kacper ma przecież swoje życie, a Przemek zapewne się cieszy z dziecka, które się nie narodzi. - Jak to się nie narodzi? Przecież Magda mówiła... - Jesteś mały i o dużo sprawach nie wiesz. Mam jednak nadzieję, że nie będziesz musiał myśleć o takich rzeczach jak ja teraz. Choć wiem jak dużo wycierpieliście przez nasze przeprowadzki i ucieczki, proszę Was jednak abyście uciekli jeszcze raz, ponieważ jak tego nie zrobimy, to za niedługo nie wytrzymam i pójdę przyznać się na policję. - Nie rób tego! Co będzie z nami? - Nie wiem. Pewnie traficie do domu dziecka. - Ale ja chce zostać z Tobą. - powiedziała Zuzia po czym się rozpłakała. - Wiem. Ja z Wami także, ale przecież nie możemy się ukrywać wiecznie. - Przecież mówiliście, że już nam nic nie grozi. - No tak, ale zaszły pewne zmiany. - Jakie? - Magda to dziewczyna z mojej byłej klasy, która mnie nie lubi i gdy się dowiedziała, że nie zginęłam i jestem z Wami u Przemka postanowiła przyprowadzić się tutaj by zemścić się. Na tym poprzestaliśmy rozmowę... cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A następnego dnia, gdy znowu się wkurzyłam na Magdę, a Przemka i Kacpra nie było, puściłam Tomka na dwór i poszłam z Zuzią do Kornelii. Gdy dosyć długo tak siedziałyśmy i rozmawiałyśmy pobiegłam do ubikacji zwymiotować. - Coś Ty jadła? - zapytała ze zdziwieniem przyjaciółka - Rano to co zwykle, a na obiad kartofle z gulaszem. - Nie było coś z tego stare, albo Magda nie mieszała w tym łap? - Nie. A dziwne jest to, że przedwczoraj także wymiotowałam. - A u lekarza byłaś?! - No coś Ty?! Przecież nic mi nie jest. - Przepraszam, że tak pytam. Możesz mi na nie, nie odpowiedzieć. Kiedy miałaś ostatni raz miesiączkę? - Jakiś miesiąc temu. Chyba nie myślisz, że jestem w ciąży?! - Lepiej sprawdzić... A kiedy ostatni raz kochałaś się z Przemkiem? - Przedwczoraj. To nie możliwe abym była w ciąży. - Jak to, nie?! Przemek przecież nie używa prezerwatywy. Przynajmniej jak ze mną sypiał. A z Tobą jest inaczej? - Nie. - No widzisz. - Ale... - Wiem - przerwała mi koleżanka - wycofuje zanim dojdzie... - Tak. - To wielka bzdura. Wiem to od jakiegoś roku. I dlatego nie jesteśmy z Przemkiem razem. - Jak to? - "ciągnęłam ją za język". - Prosiłam aby używał prezerwatywę, bo wiedziałam, że mogę w ten sposób zajść w ciążę, a ten idiota ... Przepraszam, Przemek stwierdził, że chciałby zostać ojcem. Nie wiedziałam co na to powiedzieć, popatrzyłam się na nią tylko przez dłuższy czas i stwierdziłam: - Przepraszam Cię, ale muszę już iść. - Dobra, ale jak jeszcze raz zwymiotujesz to pójdziesz sama do lekarza, albo przyjdziesz po mnie i pójdziemy razem, ok.? - No dobrze - powiedziałam po czym poszłam po Zuzię do drugiego pokoju, gdzie bawiła się z bratem Korneli - Idziesz? cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę dokończyć grę? - Tak, ale zaraz jak skończysz, przyjdź do Korneli pokoju. - Przynajmniej dokończymy naszą rozmowę - zaśmiała się Kornelia - No to chodź jeszcze do pokoju. - Przepraszam Cię, ale nie chcę rozmawiać o lekarzach i ciąży. - Ale możesz coś sprawdzić, no nie?! - Co znowu? - Mam schowany w szafce test ciążowy... - Dlaczego cały czas drążysz ? - Abyś sprawdziła co jest grane. Niekoniecznie musisz być w ciąży, ale wszystko jest możliwe. To co sprawdzisz? - No dobra, ale u siebie - powiedziałam gdyż zauważyłam siostrę u progu drzwi. - Poczekaj! Mogę iść do Was? - Tak. Przemek się pewnie ucieszy. Dawno Cię u nas nie było... Gdy zadzwoniłam do domu drzwi otworzył nam Przemek. - Cześć Złotko. - przywitała się Kornelia. - Cześć! Miło Cię znowu widzieć. Co Cię do nas przywiodło? - Litość... Zażartowała - Słyszałam, że spodziewasz się iż zostaniesz ojcem. Magda... A mniejsza z tym. - Dokończ proszę. - Znam ją lepiej niż Ty i wiem, że nienawidzi dzieci, więc choćby zaszła w ciążę to dawno by ją usunęła. Jesteś ślepy... - Przestań Kornelia - zaprotestowałam - Daj temu spokój temu. Jego sprawa co i z kim robi. - Ok., ale powiedz mi tylko Przemku co byś zrobił jak byś się dowiedział, że Lidia jest w ciąży? - Jak to co? Jak by chciała to bym się z nią ożenił. A co jest? - Możliwe... - ciągnęła dalej rozmowę Kornelia. - Przestań! Chodźmy stąd . - prosiłam - Nie mąć mu, bo jutro mnie już tu nie będzie. - Jak to? Dlaczego chcesz odejść? Wiesz, że Cię kocham i tak jak Ci mówiłem chcę z Tobą uciec. Gdzie się podziejesz? - To już nie Twoja sprawa Misiu. Po dłuższej ciszy powiedziałam mu: - Chcę się zgłosić na policję. - Ogłupiałaś?! Wiesz co się może z nami stać?! - Nie martw się, Ty i twoja kobieta będziecie żyć długo i szczęśliwie, a mną się nie przejmuj. - Co Ty opowiadasz? Przestań się ze mną drażnić. - Nie drażnię się, jutro idę na policję. - Najpierw do lekarza - przerwała przyjaciółka - Przestań! Ty także mnie nie wkurzaj! - Jak to? - zapytał Przemek. - Czyżbyś myślała, że Lidia jest w ciąży? - Nie! Drażni się tylko ze mną i z Tobą. Chce tylko się do wiedzieć co byś zrobił gdyby - stwierdziłam po czym pociągnęłam ją do małego pokoju gdzie siedziało rodzeństwo. Co Ty wyrabiasz? Jakbym chciała aby tak myślał, to bym sama mu to powiedziała. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co będzie jak to będzie prawda?! - Przynajmniej teraz to przemyśli i będzie z Tobą. - Nie chcę aby był ze mną z powodu dziecka...A o czym ja mówię przecież ja nie jestem w ciąży. - Idź sprawdź! - rozkazała Po przyjściu zapytałam się: - Test zawsze mówi prawdę? - Nie, nie zawsze, a co wyszedł Ci dodatni?! - Tak. Niestety - powiedziałam ze smutną miną. - Lidia będzie miała dzidziusia? - zapytała siostra. - Tak - powiedział brat - Będziemy ciocią i wujkiem. - Widzisz Przemek i Angelika się już cieszą. - uśmiechnęła się przyjaciółka - Ha ha ha . - powiedziałam z niezadowoloną miną po czym wyszłam z domu. Na drugi dzień rano, gdy siedziałam z rodzeństwem w domu i przygotowywałam obiad, przyszła Kornelia by oznajmić: - Pakuj się, idziemy do lekarza. - Ok. Po dotarciu do lekarza i zrobieniu różnych badań dowiedziałam się, że jestem prawdopodobnie w ciąży i powinnam iść do ginekologa. Po przyjściu do domu oznajmiłam rodzeństwu: - Jutro idziemy na policję! - A po co? - zapytał brat - By się przyznać. - Co? - zdziwił się brat - Musimy? - Tak. Nasze dobre dni tutaj się już skończyły. - Przemek też z nami idzie? - zapytała się Zuzia - Nie kochanie. On zostanie z Magdą, tutaj. - Ale my nie chcemy nigdzie iść bez Przemka. - Nie ma dyskusji. - zdenerwowałam się. - Jutro idziemy stąd i koniec. Rano gdy przyszła po mnie Kornelia ja już byłam spakowana i po rozmowie z Przemkiem i Magdą. Po dotarciu na policję Kornelia została z maluchami przed komendą, a ja weszłam by porozmawiać. - Przepraszam, chciałam porozmawiać z kimś na temat porwania. - Proszę ze mną - powiedział po czym zaprowadził mnie do gabinetu gdzie przy biurku siedział inny policjant. - Dzień dobry - odezwał się pierwszy - Proszę siadać i opowiadać o co chodzi. - Chodzi mi o porwanie... - A dokładnie? Muszę sporządzić protokół, więc muszę się dowiedzieć kogo porwali. - Moje rodzeństwo... - Ile mają lat? cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Siostra skończyła teraz cztery latka, a brat dziewięć. - Kiedy ostatnio pani ich widziała? - Przed chwilą. - Pani sobie ze mnie żartuje? Proszę się wynosić z tego pokoju. - Przepraszam. Chodzi o to, że porwałam ich około dwa lata temu, a teraz przyszłam się przyznać... Nie mógł zrozumieć dlaczego po dwóch latach przyszłam się przyznać. ...No i zaczęła się rozprawa, która trwała około czterech miesięcy. I powiem że wyrok mnie trochę zdziwił: "Rok,na dwa lata w zawieszeniu" Rodzeństwo zaś trafiło do domu dziecka i przez pół roku nie będę mogła ich widzieć. Po przyjeździe do "domu", zaczęłam rozmowę z Przemkiem: - Jak teraz jesteś "wolna" to może wyjedziemy gdzieś razem?! - Nie gadaj głupot. Co z Magdą i jej dzieckiem? - Będę jej płacił alimenty. - Cóż za zmiana?! Niestety nie zbajerujesz mnie tak jak Magda Ciebie, a więc żegnaj i...idę się pakować. - Poczekaj chociaż aż Kacper wróci. Proszę! - No dobrze. Gdy się pakowałam weszła Magda. - Widzisz Małpo wygrałam. Twój ukochany zostanie ze mną. - Na pewno odejdzie gdy się dowie, że nie miałaś żadnego dziecka. - Nie odejdzie! Widzisz dobrze, że jestem w ciąży...z kolegą Marcinem. Nie znasz go. A Ty pewnie jesteś w ciąży z Przemkiem?! - Myślałam, że jeszcze nie widać zbytnio. A tak w ogóle co Cię to obchodzi? - Nic. - Jak to nic? - zaskoczył nas Przemek - Oszukiwałaś mnie Magda od początku. Jak mogłaś? Wynoś się z mojego domu. - Zrozum... - próbowała się tłumaczyć - Kocham Cię i zrobię wszystko abyś ze mną był. - Ale ja Cię nie kocham. Nie rozumiesz tego, że byłem z Tobą tylko z powodu iż nas szantażowałaś i wmówiłaś mi, że jesteś ze mną w ciąży?! - Wiecie co, może ja wyjdę - zasugerowałam - A Wy sobie pogadajcie. Przyjdę później by się spakować. - To nie Ty powinnaś się pakować, lecz ona. - Ona może odejść jak chcesz, ale mnie nie zatrzymasz. Ja także odchodzę. - Ale dlaczego chcesz odejść? - zapytał z wyrzutem - Ponieważ...muszę. - Wiesz, że Cię kocham, więc zostań ze mną proszę. - Kiedyś może tak było. A teraz popatrz na nas. Nie wiem, czy po tym wszystkim powinniśmy być razem. Nie chcę być z kimś z powodu dziecka. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Po pierwsze sama go nie wychowasz, bo co wtedy z pracą? A po drugie wiesz, że Cię kocham. Powinnaś z nami zostać. - Muszę się zastanowić, a na razie proszę Cię abyś opuścił ten pokuj. Wieczorem Magdy już w domu nie było, a ja niestety (jak mi się wtedy wydawało) zostałam. Gdy Przemek poszedł się kąpać ja rozmawiałam z Kacprem. - Nie wiem czy powinnam z wami zostać. - Dlaczego? - Ponieważ nie wiem już, co czuję do Przemka, a ja nie chcę budować rodziny z rozsądku. Powiedziałam już Przemkowi, że nie powinniśmy być ze sobą z powodu mojej ciąży. - Jak to nie?! Wiesz, że Przemek Cię kocha, no i jak zarobisz na jedzenie i śpiochy dla dzieci. Pomyślałaś o tym? - O tym nie pomyślałam...,ale sądzę, że uda mi się znaleźć dobrą pracę i będę mogła zatrudnić nianię. - W cuda wierzysz? Wiesz ile kosztuje niania? Miesięcznie zarabia tyle co Przemek. - Skąd wiesz? - Moja dziewczyna jest nianią. - Nie wiedziałam, że masz dziewczynę. Dlaczego nic wcześniej o niej nie mówiłeś? Jak ma na imię i gdzie ją poznałeś? - Skończymy najpierw nasz wcześniejszy temat, a później opowiem Ci o Kornelii, dobrze? - Oczywiście... Przerwaliśmy jednak rozmowę ponieważ z łazienki wyszedł Przemek. - Ty wiedziałeś, że Kacper ma dziewczynę? - Nie. Nigdy się nią nie chwalił... Kolejne dni mijały spokojnie aż do czasu, kiedy szliśmy do lekarza by zobaczyć jak przebiega ciąża i zobaczyłam jak około dwurocznego owczarka niemieckiego potrącił kierowca i zaraz uciekł. Sądziłam, że jest to bezpański pies ponieważ nie miał obroży. - Zadzwoń do... - Już dzwonie - powiedział Przemek po czym wyjął komórkę. Po przyjeździe weterynarza zapytałam się: - Czy on z tego wyjdzie? - Pewnie tak... A co się dokładnie stalo? cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy Przemek wszystko wytłumaczył mu wszystko zapytałam się: Po dojechaniu do domu Kacper miał pretensje, że przywieźliśmy psa: - Co wy wyrabiacie?! Nie wiecie, że jak Lidia urodzi będzie ciężej, a pies to jeszcze pogorszy? - Nic się nie stanie, jeżeli zostanie. I tak ja będę się nim opiekować, więc nie narzekaj. A jeżeli chodzi o pieniądze. - Wiesz dobrze, że nie chodzi o pieniądze. - To o co? - Może po prostu nie lubię psów. - To więc się nie czepiaj. Nie chciałam, aby trafił do schroniska. Nie rozumiesz tego? - zaczęłam płakać - Jak chcesz się go pozbyć, to bardzo proszę, ale wraz z nim, pójdę ja. - Przesadzasz. - Nie! Idę spać. Przynajmniej nie będę musiała Cię słuchać. Idąc do swojego pokoju razem z Wilczkiem usłyszałam Przemka: - Przesadziłeś Kacper. Wiesz, że z takim psem nie ma dużo kłopotów. - Jak to nie? Więcej niż ze szczeniakiem. - Jak to? - Wiesz co może zrobić? Znasz go? Rozumiem, że ona kocha zwierzęta i chciała go przyjąć, bo się zlitowała, ale Ty powinieneś pomyśleć o przyszłości. Nie wiadomo co mu odbije. Może się przecież rzucić na dzieci. - Nie przesadzaj! Widzisz przecież, że jest bardzo potulny... Zastanawiałam się dłuższy czas, czy iść z powrotem do nich by pogadać na temat "mojego" owczarka niemieckiego i zdecydowałam się na spanie. Po pierwsze ta rozmowa nie miała sensu, po drugie głupio by to wyszło, jak bym poszła do nich, a po trzecie wiedziałam iż muszę się uspokoić. Przez dwa najbliższe tygodnie Kacper był na nas zły, do czasu, gdy wyszłam z Miśkiem na dwór i "uratował" mnie przed jakimś pijakiem, który się do mnie dostawiał... Kilka dni przed ósmym miesiącem ciąży wylądowałam w szpitalu. Uważaliśmy z Przemkiem, że coś niedobrego dzieje się z naszymi dziećmi. Po wielu badaniach lekarze stwierdzili, że będę musiała do porodu zostać w szpitalu i na dodatek będę musiała rodzić przez cesarskie cięcie. Choć pytałam, co jest z moimi dziećmi nikt mi nic nie chciał więcej powiedzieć. Nazajutrz ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam przy łóżku moje rodzeństwo. - Pozwolili Wam do mnie przyjechać? - zapytałam z zachwytem - Na ile? - Na około godzinę. O 1600 muszą być z powrotem w domach dziecka. Zostawiam Ci ich i wrócę za godzinę. - Opowiadajcie co tam u Was słychać. - Ja zaczęłam chodzić do zerówki - zaczęła mówić Zuzia I jak tam jest? Podoba Ci się? Nauczyłaś się już więcej niż ja do tej pory cię nauczyłam? - Nie. Uczymy się liter. A jesteśmy na literze d. Pani mnie kilka razy pochwaliła, że tak dobrze mi idzie. - To się bardzo cieszę kochanie. A jak tobie idzie Tomku? cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Przemku - oburzył się - Wiesz, że już tak na mnie nikt nie mówi?! - No dobrze, Przemku. - Jestem na Ciebie zły, bo chodzę zamiast do trzeciej, to do drugiej klasy. Gdybyśmy nie uciekali to chodził bym z moimi kolegami. - A co byś zrobił, jakbyś poszedł do szkoły dopiero za rok?! - Jak to? Nie rozumiem o co Ci chodzi. - Najpierw nie chciałeś abyśmy się ujawnili, a teraz masz pretensję, że uciekliśmy. Przecież jakbyśmy nie uciekli to zabraliby Zuzię jacyś obcy ludzie, i moglibyśmy już nigdy jej nie zobaczyć. Czy o to Ci chodzi? Miałam zostawić ją? - Nie. Przepraszam Cię Lidia. A dlaczego musieliśmy się przyznać? - Tłumaczyłam już Wam, że nie mogliśmy się już dalej ukrywać. Szczególnie dlatego, że nie mogłeś chodzić do szkoły. Zrozumiecie to jak trochę dorośniecie. A teraz jak możecie przytulcie się do mnie. Około godziny 1530 zobaczyłam w drzwiach Przemka. - Przemek, Angelika zbieramy się. Pożegnajcie się jeszcze i jedziemy. - Dobrze. - Będę u ciebie za około pół godziny Lidia. - powiedział jeszcze przed wyjściem... Gdy przyszedł czas narodzin, Przemek był ze mną na porodówce, a rodzeństwo, Kaper i wujkowie z kuzynami na korytarzu. Po czterech godzinach męczarni urodziłam dziewczynkę i chłopczyka... Doszliśmy do porozumienia, że dziewczynkę nazwiemy Wiktoria, Rozalia, a chłopca: Rafał, Wiktor. Kilka dni po wyjściu ze szpitala, gdy siedziałam z Przemkiem przy obiedzie zadzwonił dzwonek do drzwi. - Pójdę otworzyć - oświadczyłam wstając z fotela - To na pewno Kacper. W drzwiach ku mojemu dziwieniu oprócz Kacpra zobaczyłam także długowłosą brunetkę trzymającą go za rękę. - Cześć - powiedziała po wejściu. - To jest moja dziewczyna Kornelia, a to jest dziewczyna mojego brata, Lidia -przedstawił nas sobie. Po wejściu do pokoju Kacper przedstawił Kornelię Przemkowi i poszedł do kuchni zrobić herbatę. Rozmawialiśmy dosyć długo i stwierdziłam, że jest wspaniałą dziewczyną, choć oczywiście nie znałam jej tak długo jak Kacper. Sądzę jednak, że to można wyczuć na pierwszy rzut oka. - Lidia! Maluchy zaczęły płakać. - krzyknął z kuchni Kacper. - Już idę!. Przepraszam na chwilę. Gdy przebierałam Rafała do pokoju weszła Kornelia i zapytała: - Mogę Ci pomóc uspokoić małą? - Tak. Wiesz jak to się robi?! - Tak. Mam młodszego brata, którym się zajmowałam jak rodzice...wychodzili, no i kuzynkę, którą się także zajmowałam. Bardzo kocham dzieci. - To widać. - powiedziałam widząc, że Wiktoria się zaraz uspokoiła. - Dzieci także Cię także kochają. A ile lat ma twój brat? - Pięć. A twoje rodzeństwo? cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×