Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

KALINO BIESIADNA pięknego urlopu i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka2009
Witam. Zapraszam na stronę córeczki mojej koleżanki http://www.weronika-pomoc.pl Może ktoś będzie chciał pomóc tej uśmiechniętej, a jednak chorej dziewczynce. Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę! GDZIEKOLWIEK JESTEŚ Agata Ty, co wciąż nikogo nie masz - Puste ręce i samotność w kątach... Tobie gra po nocach Mozart, A deszcz mu na pudle skrzypiec brzdąka - Smutku brat... GDZIEKOLWIEK JESTEŚ, WYJDŹ Z POKOJU PRZED SWÓJ DOM... KTOKOLWIEK JESTEŚ, BĄDŹ, JAK LAMPA W NOC - JESTEM TEŻ... Ty, co jak bezludna wyspa, Czekasz wciąż na swego Robinsona - Pod Twój próg tęsknota przyszła, Przez skrzypce Mozarta wytęskniona - Tobie gra... Ty, co chowasz duszę w dłoni, By jak ptak nie zwiała Ci przez okno - Puść ją, niech tęsknotę goni, Choćby miała w deszczu łez przemoknąć - Po to jest... Ty, co gdzieś milczeniem śpiewasz Słowa nigdy niewypowiedziane - Daj, niech je wyszumią drzewa I w modlitwie zwrócą Ci nad ranem - Po to są... GDZIEKOLWIEK JESTEŚ... Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... Nigdy i nigdzie nie odchodzę od Ciebie Nigdy i nigdzie nie ma mnie bez Ciebie Nigdy i niegdzie nie zasypiam, nie biegnę, nie pragnę i nie czekam, nie tęsknie, nie westchnę... Żadna podróż, żaden żal nie jest skończony bez Ciebie, bez Twojego imienia, co oddycha we mnie S. Stabro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM BIESIADO🖐️ KOCHANE DRZEWKA 👄 witam cieplutko ! SREBRNA AKACJO 🌻 ORZECH🌻 za wiersze. KALINKO BIESIADNA👄przeslij nam promyki sloneczka bo u mnie zimno! :D -------------OPOWIADANIE----- BLIZNIACZKI---------------------------- Dwie siostry. Jednakowe, a jednocześnie różne od siebie jak ogień i woda. Do czego jest zdolna się posunąć jedna, żeby unieszczęśliwić drugą? I dlaczego mężczyzna, który pragnie szczęścia jednej z nich, dodaje jej tylko cierpień? Jaki może być finał tak niezwykłego związku trzech dusz?....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętasz Kelly? – mama wskazała na szczupłą blondynkę, która pudrowała nos jego siostrze. Obie podeszły do nich po chwili. - Witaj, braciszku! – Angel uśmiechnęła się i uścisnęli się serdecznie. - Jak ty wypiękniałaś! – zauważył z podziwem. - To jedna z moich najlepszych modelek – powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się przyjaźnie. – Witaj, Nick. - Witaj, Kelly! – uśmiechnął się. – Ty też się zmieniłaś!… Ciągle pamiętam cię, jak w piaskownicy wysypałaś mi na głowę wiaderko z piaskiem… Dziewczyna momentalnie spoważniała. - To nie byłam ja, tylko Nelly – powiedziała cicho. – Angel, zaczynamy za dziesięć minut. Przyjdź, jak będziesz gotowa – dodała i odeszła. - Nick, jak mogłeś! – brunetka popatrzyła oskarżycielsko na brata. - Co??? – popatrzył na nią zdziwiony. – To nie była Kelly? - To Nelly cię zawsze zaczepiała – wyjaśniła matka. – Kelly była drugą z bliźniaczek. - Tą, która… – blondyn popatrzył uważnie na dziewczynę. - Tak. Tą, która jeździła na wózku – odpowiedziała Angel. - Ale… teraz chodzi normalnie – powiedział Nick. - Ma za sobą kilka poważnych operacji – odpowiedziała pani Jane. - Jak się dokładniej przyjrzysz, to zauważysz, że troszkę utyka na prawą nogę – powiedziała cicho Angel. – Ale na pierwszy rzut oka nic nie widać – uśmiechnęła się. Nic nie odpowiedział, tylko przyglądał się jednej z bliźniaczek. Dałby sobie głowę uciąć, że to ta sama, z którą spędził razem tyle godzin. Właściwie byli nierozłączni, dopóki nie skupił się na swojej karierze i nie wyjechał z Tampa. Potem jedynie do siebie dzwonili, a jeszcze później w ogóle stracili ze sobą kontakt… Z rozmyślań wyrwał go szum przy drzwiach wejściowych i zauważył, że do sali weszła wysoka dziewczyna. Ba, kobieta. Miała na sobie czarny obcisły skórzany komplet, a włosy upięte wysoko na głowie. - To jest Nelly – szepnęła mu mama. Przyglądał się dziewczynie z zainteresowaniem. I starał się odnaleźć w niej przyjaciółkę z lat przedszkolnych. Była… zimna. Czuł to nawet stojąc w przeciwnym rogu sali. Patrzył, jak rozmawia z siostrą. Nie była to przyjemna rozmowa. Obie energicznie gestykulowały, a po chwili wyszły na zaplecze. - Nie lubię jej – odezwała się Angel. – Jest jak wampir. Wysysa wszystkie soki z Kelly. - Nie mów tak – zganiła ją mama. – Nelly to dobra dziewczyna. - Tak. Kiedy śpi – odpowiedziała Angel. – Nie lubię jej i już. Jedna z operatorek kiwnęła w jej kierunku i brunetka podeszła do grupy dziewcząt stojącej na środku sali. Po chwili drzwi od zaplecza otworzyły się i obie siostry weszły do sali. Nelly spojrzała w kąt sali i dojrzała Nicka z mamą. Uśmiechnęła się szeroko. - Nicky! – krzyknęła radośnie i podeszła bliżej. – Kopę lat! – dodała i uścisnęli się. - Dziesięć dokładnie – powiedział. - Ale ten czas ucieka… – zaśmiała się. – Zostajesz w mieście na dłużej? - Jeszcze nie wiem – odpowiedział. I skorygował swoje wcześniejsze odczucia. Blondynka nie była zimna. Wręcz przeciwnie – była gorąca… - Koniecznie musimy się spotkać! – powiedziała. – Zapisz sobie mój numer!… Po prostu koniecznie musimy się spotkać!… Powspominać dawne czasy… – uśmiechnęła się znacząco. - Bardzo chętnie – odpowiedział. Wyciągnął telefon i zapisał sobie jej numer. - A teraz muszę już lecieć!… Pa! – powiedziała Nelly. Cmoknęła go w policzek i uszczypnęła w pośladek. Uśmiechnął się. Nic się nie zmieniła. Nic a nic. Patrzył, jak wychodzi. Poruszała się jak modelka na wybiegu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że będzie na nią patrzył. Podobnie, jak pozostali mężczyźni w pomieszczeniu. Kusicielka… Westchnął. Kiedy wyszła, spojrzał na salę. Kelly szybko odwróciła głowę, ale zdążył zauważyć jej smutne spojrzenie. Obserwował ją uważnie. Przyglądała się modelkom i przebiegowi całej sesji. Oceniała i pudrowała nosy, kiedy było trzeba. - Kelly stworzyła tę agencję razem z Jackie Mansfield – powiedziała cicho mama. – Pamiętasz Jackie? Mieszkała kilka domów dalej… Przyjechała tu z mężem kilka lat temu, a rodzina Rowlandów zaraz po nich. Kiedy rodzice bliźniaczek zginęli w wypadku, Jackie wszystkim się zajęła. Wysłała je obie na studia, a z Kelly założyła agencję modelek. Nie masz pojęcia, jaka ta dziewczyna jest zdolna – powiedziała kobieta z podziwem. – Skończyła ten rok z wyróżnieniem, ma świetnie prosperującą agencję modelek… - A Nelly? – zapytał. Mama westchnęła. - Ona to ma już całkiem bogatą biografię – powiedziała. – Przerwała studia i próbowała swoich sił w aktorstwie. Wyjechała na pół roku z jakimś reżyserem. Wróciła skruszona, a Kelly przywitała ją z otwartymi ramionami. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak jej pomaga. Nelly startowała z dużo wyższej pozycji, niż Kelly. Ale może jeszcze wróci na właściwy tor… – uśmiechnęła się. - Tak dobrze je znasz? – zapytał Nick. - My też już długo mieszkamy w LA, synu – odpowiedziała. – Gdybyś częściej u nas bywał, to byś wiedział więcej. - Ale liczę na to, że mnie wprowadzisz w temat i będę na bieżąco – powiedział. Mama uśmiechnęła się i objęła go ramieniem. - Tęskniłam za tobą, synu – powiedziała. – Mam nadzieję, że tym razem zostaniesz na dłużej. - Zobaczymy – uśmiechnął się. – Ja też za wami tęskniłem… cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Postanowił, że tego dnia też odbierze Angel z agencji. Miał nadzieję, że przy okazji zobaczy Kelly. Choć bardziej zależało mu na spotkaniu Nelly. Jeszcze do niej nie zadzwonił. Chciał najpierw zorientować się w sytuacji, a dopiero potem przedsięwziąć jakieś kroki… Wszedł do sali. Praca wrzała na całego. Dziewczynki się przebierały, ustawiały do zdjęć. Kelly była z boku, zawsze gotowa do pomocy… Obok niej stał mężczyzna. Razem oglądali jakieś zdjęcia. Kelly dotykała dłonią jego ramienia i śmiała się wesoło. Nick poczuł jakieś kłucie w sercu. Wyglądała tak normalnie… Nie mógł pojąć, że to ta sama dziewczyna, która jeszcze kilka lat temu jeździła na wózku… Dlatego wiedział, że musi z nią porozmawiać. Przeprosić za to swoje wczorajsze zachowanie. Nic dziwnego, że pomylił ją z Nelly. Były do siebie podobne jak dwie krople wody. Teraz może trochę mniej, bo każda miała swój styl, ale kiedyś… Westchnął. Niewiele przez te lata rozmawiali, bo ona, przez swoje kalectwo, trzymała się troszkę na uboczu, a poza tym, kiedy Nelly była w pobliżu, absorbowała całą jego uwagę. Uśmiechnął się. Nelly… Mała urocza diablica… Była szalona i miała masę zwariowanych pomysłów… A on nie potrafił jej odmówić i zawsze dawał się wciągać we wszystkie psikusy, za które potem oboje obrywali. - Kelly, telefon! – usłyszał czyjś głos i popatrzył na dziewczynę, która stała przy drzwiach. – To Miranda!… Chyba rozładowała ci się komórka, bo mówi, że nie może się do ciebie dodzwonić… - Już idę, Rose! – odpowiedziała blondynka. Wiedział, że go zauważyła, bo automatycznie się spięła i wyprostowała. Nie chciał wprowadzać ją w stan zdenerwowania, więc to był jeszcze jeden argument ku temu, żeby z nią porozmawiać. Patrzył, jak wychodzi z sali. Szła lekko i w żadnym wypadku nie dało się zauważyć, że utyka. Przynajmniej on tego nie zauważał. I, podczas gdy krok Nelly był perfekcyjnie wypracowany, dziś mógł się przekonać, że Kelly poruszała się naturalnie. Naturalnie i kobieco… Uśmiechnął się. - Nie musisz się tak na nią otwarcie gapić – Angel szturchnęła go łokciem i zorientował się, że na sali zapanował rozgardiasz, bo nastąpiła przerwa w zdjęciach. - Wcale się na nią nie gapię – odpowiedział. - Chcesz się przekonać, czy utyka? – zapytała z uśmiechem. Chwyciła butelkę z wodą. – Musiałbyś tu częściej przychodzić. Mówiłam ci, że tego nie da się tak zauważyć… - Wygłupiłem się wczoraj, prawda? – spytał. - No, nie było to najmądrzejsze posunięcie z twojej strony – przytaknęła. - Skąd mogłem wiedzieć, że to jest Kelly? – potarł dłonią skronie. – Zawsze były jak dwie krople wody. No, może nie, jeśli chodzi o charaktery, ale z wyglądu… - Dawno ich nie widziałeś – powiedziała brunetka. – Są jak ogień i woda… Nelly nie dba o innych. Nie interesuje jej nic poza czubkiem własnego nosa… Zrobi wszystko, żeby dojść do celu… Jestem dla niej miła tylko ze względu na Kelly. Ale czasem mam ochotę skopać jej tyłek… – uśmiechnęła się i zakryła usta dłonią. – Tylko nie mów o tym mamie… Ale, jeśli pobędziesz u nas dłużej, zrozumiesz, o co mi chodzi… - Wydoroślałaś… – Nick szturchnął siostrę łokciem. I popatrzył w kierunku drzwi, bo stanęła w nich Kelly. – Myślisz, że znajdzie chwilę, żeby ze mną porozmawiać? - Na pewno – uśmiechnęła się Angel. – No, ale muszę wracać do pracy. Został sam i przyglądał się przygotowaniom z zainteresowaniem. Obserwował też Kelly. Przez chwilę patrzyła na modelki, ale później wyszła na zaplecze. Nie mógł zmarnować takiej okazji. Wstał i wyszedł za nią. Na zapleczu były garderoby. Kelly stanęła przed jednym z wieszaków i zaczęła przeglądać kostiumy, które tam wisiały. - Możemy porozmawiać? – zapytał cicho. Odwróciła się, przestraszona. Uśmiechnęła się lekko. - Witaj, Nick – powiedziała. - Witaj, Kelly – odpowiedział i westchnął. – Chciałem cię przeprosić za wczoraj… Kiedy cię wtedy zobaczyłem… Naprawdę myślałem, że to ty jesteś tą szaloną dziewczyną, która mnie tak zaczepiała całe dzieciństwo… Uśmiechnęła się. - Nie ty pierwszy tak myślałeś – powiedziała. – Nie musisz sobie robić wyrzutów. Jakoś zniosę te ciągłe porównania do Nelly… – uśmiechnęła się. - Wydajesz się taka… normalna – powiedział z podziwem. – Pamiętam cię, jak siedziałaś na wózku i jaka byłaś szczęśliwa, kiedy zabieraliśmy cię do siebie, wjeżdżaliśmy wózkiem na taras, żebyś mogła popatrzeć na ocean… - Tak niewiele było mi potrzebne do szczęścia, prawda? – uśmiechnęła się. – Kiedy tak siedziałam na waszym tarasie i patrzyłam na ocean, zawsze sobie wyobrażałam, że jak będę dorosła, to zostanę aktorką, albo modelką, będę mieszkać w pięknym domu, jeździć ładnym samochodem, mieć przystojnego męża i śliczne dzieci… - A teraz? – zapytał, bo wyczuł w jej głosie smutek. - Teraz? – popatrzyła na niego uważnie. – Cieszę się, że jestem zdrowa… Cieszę się, że mogę chodzić. Że nareszcie nie jestem od nikogo zależna… Kiedy tu przyjechaliśmy, zmusiłam rodziców, żeby kupili dom nad oceanem. Chciałam mieć namiastkę Florydy w Kalifornii… Nick uśmiechnął się. Przyjemnie było dla odmiany porozmawiać z kimś normalnym. Nie z rozwrzeszczanymi i rozhisteryzowanymi fankami, ale z normalną dziewczyną. Z kimś, kto go w pewien sposób ukształtował… - Znajdziesz chwilę, żeby pójść ze mną na obiad? – zapytał. – Moglibyśmy posiedzieć i spokojnie porozmawiać… Popatrzyła na zegarek. - Sesja kończy się o trzeciej, więc mamy dwie godziny – powiedziała. – Jeśli znasz jakieś miejsce, gdzie możemy spokojnie zjeść… - Hej, to ty mieszkasz w Los Angeles, nie ja! – uśmiechnął się. - Ale to ty jesteś Nickiem Carterem, nie ja – odpowiedziała z uśmiechem. - I twoje szczęście – odparł. Objął ją ramieniem. Cieszył się, że nie była na niego zła. – Chodź. Obiecuję, że będziesz zadowolona. - Więc prowadź – odpowiedziała. – Zobaczymy, czego nauczył cię ten świat showbiznesu. Przeszli przez salę. Nick mrugnął porozumiewawczo do siostry, a ona się uśmiechnęła. - Muszę pójść jeszcze na chwilę do biura – powiedziała Kelly, kiedy już znaleźli się na korytarzu. – No i muszę powiedzieć Jackie, że wychodzę. - Nie ma sprawy – odpowiedział i razem weszli do pokoju. Sekretarka uśmiechnęła się. - Wychodzisz? – zapytała. - Tak – odpowiedziała Kelly. – Jackie jest u siebie? - Musiała wyjść na chwilę. - Powiedz jej, że wrócę przed trzecią – powiedziała blondynka i weszła do swojego gabinetu. Nick za nią. - Ślicznie tu – powiedział, przyglądając się pokojowi. Pod oknem stało biurko, a pod ścianą kilka jasnych mebli. W rogu stały dwa fotele i ława. Miał nadzieję, że kiedyś będzie mógł zagościć w tym pokoju na dłużej… Uśmiechnął się. Na ścianach wisiały zdjęcia modelek. I krajobrazy. Nie musiał długo się nad nimi zastanawiać, żeby wiedzieć, że to obrazki z Florydy. On też bardzo tęsknił za tamtymi klimatami… - Dziękuję – uśmiechnęła się. – Może kiedyś zaproszę cię tu na dłużej… - Bardzo na to liczę – odpowiedział. Puścił do niej oczko i otworzył drzwi. Wyszli. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siedzieli w restauracji od godziny. Wymieniali się ciekawymi opowiastkami z przeszłości. I z czasów zupełnie współczesnych. Bawili się doskonale. - A pamiętasz, jak Bobby koniecznie chciał się umówić z Nelly i wszedł na to drzewo, które rosło naprzeciwko jej sypialni?… - Jasne – zaśmiała się Kelly. – I potem zostali parą. Ty wyjechałeś, a Bobby ją pocieszał. - Ale chyba długo tą parą nie byli, co? – Nick popatrzył na nią spod oka. - Faktycznie – przytaknęła. – Zaraz pojawił się nowy kolega w szkole i Bobby poszedł w odstawkę. A potem przyjechaliśmy tutaj… Tato dostał pracę, ale przyjechaliśmy tu głównie ze względu na mnie – dodała ciszej. – Jedynie w LA była klinika, w której mogli mnie zoperować. A jeżdżenie z Florydy do Kalifornii co tydzień jakoś nikogo nie pociągało… - Bolało? – zapytał. - Czasem – uśmiechnęła się lekko. – Miałam zniekształcony staw biodrowy, więc musieli się nieźle namęczyć, żeby to wszystko wyprostować… W przeciągu pięciu lat miałam cztery operacje… Jak przechodzę przez odprawę na lotnisku, wykrywacz metali piszczy, jak oszalały… – zaśmiała się. – Mam w sobie kilka blaszek i śrubek… A w przyszłym miesiącu będę miała kolejną operację. Ostatnią. Mają mi to wszystko powyciągać. I to będzie moje pożegnanie z przeszłością… – westchnęła. – Czas przeciąć pępowinę i nareszcie się usamodzielnić. Powinniśmy pójść z Nelly swoimi drogami. Czasem mam wrażenie, że ją ograniczam. Ona chciałaby po prostu żyć, szaleć i nie myśleć o przyszłości, a ja wolałabym mieć wszystko poukładane. Potrzebuję pewności, że będzie jakieś jutro… Wystarczająco długo byłyśmy razem. Mimo, że jesteśmy bliźniaczkami, niewiele nas łączy. Muszę dać jej wolną rękę. Niech żyje tak, jak ma ochotę… - A co ty będziesz robić? – zapytał. - Mam na oku nowy dom – odpowiedziała konspiracyjnym tonem. – Wpłaciłam już zaliczkę i mam zamiar wprowadzić się na Święta. Niedaleko domu twoich rodziców, więc będziesz mógł do mnie zajrzeć, jeśli będziesz ich odwiedzał… – uśmiechnęła się. – Poza tym zamierzam skończyć studia, połączyć swoją agencję z agencją Toma Knighta, który szkoli tancerki, i w ten sposób stworzyć największą agencję na Zachodnim Wybrzeżu. - Ambitne plany – powiedział z podziwem. - Uważasz, że nie mają szansy się zrealizować? – popatrzyła na niego spod oka. - Tego nie powiedziałem, Kelly – nakrył jej dłoń swoją. – Nawet przez sekundę nie miałem żadnych wątpliwości, że coś może ci się nie udać. Jak sobie coś postanowisz, to na pewno tak będzie… Pamiętasz, jak kiedyś się odgrażałaś, że jak już będziesz chodzić, to mnie dogonisz, złapiesz i stłuczesz na kwaśne jabłko? – zaśmiał się. - To było wtedy, kiedy ciągnąłeś mnie za włosy. Misternie plotłam sobie warkocz, a ty zburzyłeś go jednym ruchem… - I jak myślisz? Dałabyś radę mnie dogonić? – zapytał. - Daj mi jeszcze rok – pogroziła mu palcem. – I sobie daj rok. Ja będę już normalnie chodzić i nauczę się biegać, a ty przez rok nazbierasz jeszcze trochę ciałka… - O, nie, Kelly – zmarszczył gniewnie brwi. – Takiej zniewagi ci nie popuszczę… – dodał i kiwnął na kelnera. – Proszę dwie porcje największych lodów, jakie tylko podajecie. - Nick, przestań – Kelly kopnęła go pod stołem. – Żartowałam. Przecież jeśli zaczniesz mi uciekać, to nigdy cię nie dogonię… - Żarty żartami, ale będziesz musiała zjeść te lody – odpowiedział z uśmiechem. Ale mina mu zrzedła, kiedy patrzył, jak Kelly pałaszuje lody i ma jeszcze siłę, żeby wstać i odejść od stolika. Chyba nie podejrzewał jej o taką wolę walki… Jeszcze wielu rzeczy o niej nie wiedział… cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Usiadła na fotelu i popatrzyła za okno. Westchnęła. Pracowała nad swoją silną wolą kilka długich lat. A tu nagle pojawił się ten wysoki blondyn i wszystko zaczęło się sypać. Już kiedy byli dziećmi, to się w nim podkochiwała. Nikomu o tym nie mówiła. Bo i nie było o czym. Była kaleką i mogła jedynie marzyć, żeby ktoś taki, jak Nick, zwrócił na nią uwagę. Teraz była już normalna, a on wyrósł na przystojnego faceta. Był radosny, dowcipny i sympatyczny. Był… Tak właśnie zawsze wyobrażała sobie swojego męża. Uśmiechnęła się. Może kiedyś znajdzie faceta podobnego do Nicka. Kogoś, kto będzie się o nią troszczył i o nią dbał. Kogoś, komu nie będzie przeszkadzało, że ona nie jest tak do końca normalną dziewczyną… Musi tylko rozstać się z Nelly. Muszą przestać wchodzić sobie w drogę. Muszą zacząć żyć każda swoim życiem… - Hej, jesteś tam? – usłyszała pukanie do drzwi i okręciła się fotelem, żeby spojrzeć w roześmianą twarz siostry. – Szukałam cię, sis. - Co się stało? – zapytała Kelly. - Może byśmy wyskoczyły gdzieś na obiad, co? – zaproponowała Nelly. – Mam do obgadania pewną sprawę. - Nie musisz się wysilać i zapraszać mnie na obiad, za który i tak JA będę musiała zapłacić – uśmiechnęła się Kelly. – Na co tym razem potrzebujesz pieniędzy? - Czasem cię nie znoszę, że tak dobrze mnie znasz – żachnęła się Nelly. – Ale może omówimy to wszystko przy obiedzie, co? Tutaj i tak nie ma dobrej atmosfery. Wszyscy patrzą na mnie wilkiem… - Dziwisz się? – uśmiechnęła się Kelly. – Rzucasz w ich stronę ciętymi słówkami, nigdy nie masz dla nich dobrego słowa… - Nie będę o tym z tobą rozmawiać – powiedziała Nelly. – I tak mnie przegadasz… Ale nie daj się prosić, sis. Tak mało czasu spędzamy razem… – nachyliła się nad biurkiem i popatrzyła bliźniaczce prosząco w oczy. – Chodź. Zobaczysz, będzie… – nie zdążyła dokończyć, bo usłyszały pukanie do drzwi. Po chwili do środka wsunęła się głowa Nicka. - Chciałem cię zaprosić na obiad, Kel – powiedział. – Ale widzę, że jesteś zajęta… - Nicky! – Nelly uśmiechnęła się szeroko. – Chodź z nami na obiad! Pomożesz mi przekonać siostrę do mojego nowego pomysłu!… A, tak poza tym… Co wy kombinujecie za moimi plecami? – popatrzyła na ich oboje podejrzliwie. - Nic – odpowiedział szybko Nick. - Odnawiamy starą znajomość – powiedziała Kelly. - To ze mną powinieneś odnawiać starą znajomość, Nicky! – Nelly szturchnęła go łokciem. – Będę u ciebie o drugiej, sis – dodała i wyszła z pokoju. Dumnie przemaszerowała przez sekretariat. Zacisnęła dłonie w pięści, kiedy już wsiadła do windy. Zaklęła pod nosem. Nick nawet do niej nie zadzwonił! I do tego bezczelnie flirtował z jej siostrą! A to ona jest gwiazdą w tej rodzinie! Ona!… I oni już niedługo się o tym przekonają… W pokoju zapanowała cisza. - Nie zadzwoniłeś do niej, odkąd tu przyjechałeś? – zapytała po chwili Kelly. - Jakoś nie znalazłem czasu – odpowiedział Nick. Ale to nie do końca była prawda. Spotkał Nelly kilka dni wcześniej w nocnym klubie. Była z jakimś mężczyzną. Chyba go nie widziała. Oboje byli wstawieni i nachalnie się obściskiwali. Na samą myśl robiło mu się niedobrze. Nie chciał być na miejscu tego mężczyzny i nie chciał być z kobietą taką, jak Nelly… Ale wiedział, że będą musieli się spotkać. Choćby po to, żeby oboje mogli się przekonać, jak bardzo się zmienili… - Coś się stało? – zaniepokoiła się Kelly. Popatrzył na nią z uśmiechem. - Nie – odpowiedział. - Nie musisz iść z nami na ten obiad – powiedziała. - Pójdę – odpowiedział. – Tylko obiecaj mi, że jutro znów pójdziemy sami… – pogroził jej palcem. - Mam wrażenie, że ty o coś walczysz – uśmiechnęła się Kelly. – Tylko jeszcze nie wiem, o co. - Może niedługo się dowiesz – odpowiedział zdawkowo. – A teraz pójdę popatrzeć na swoją siostrę. Ma zbyt wielu adoratorów, jak na mój gust. - U nas krzywda jej się nie dzieje, Nick – Kelly spoważniała. – Nie pozwolę, żeby spotkało ją coś złego… - Ani przez chwilę w to nie wątpiłem, Kel – nachylił się nad biurkiem i delikatnie ścisnął jej dłoń. – Ale, wiesz… Jestem starszym bratem. Muszę się pokazać… – mrugnął zadziornie okiem i wyszedł z pokoju. Uśmiechnęła się. Chciałaby mieć takiego brata. Nawet, jeśli mieliby się widywać kilka razy w roku. Zawsze to starszy brat… cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od półgodziny przyglądał się bliźniaczkom. Były takie same, a jednocześnie tak różne… - Pieniędzy po rodzicach wcale nie mamy zbyt dużo – powiedziała spokojnie Kelly. – Z twojej części już niewiele zostało… - Ale ty masz jeszcze sporo – żachnęła się Nelly. – Nie bądź taka skąpa, sis. Wyciągasz kupę forsy na tej agencji… - Ty też mogłabyś iść do pracy – powiedziała zdecydowanie Kelly. Nelly popatrzyła bezradnie na Nicka. - Pomóż mi, bo ja jej nie przegadam – powiedziała błagalnie. – Ja też pracuję, Kel! – dodała. – Poczekaj jeszcze trochę, a też będę miała z tego profity… Oddam ci co do centa, jeśli tak ci na tym zależy… - Wiesz, że nie o to mi chodzi – odpowiedziała Kelly. - A poza tym, mogłybyśmy sprzedać dom po rodzicach – zaproponowała zdecydowanie Nelly. – Jack zaproponował, żebym z nim zamieszkała… A ty chyba nie zamierzasz mieszkać w nim całkiem sama… Wyciągniemy z tego domu niezłą sumkę… Zrozum, że ja potrzebuję tych pieniędzy – w jej głosie było słychać determinację. Kelly westchnęła. - Idę do toalety – powiedziała i wstała. - Kelly, mam prawo do połowy domu – Nelly złapała ją za rękę. – I mogę sprzedać swoją połowę. A nie chciałabyś chyba mieszkać z kimś obcym, co?… Wiem, że jesteś przywiązana do tego domu, ale na sentymencie daleko nie zajedziesz… - Nel, puść mnie – powiedziała. – Jak wrócę, to dokończymy naszą rozmowę. I mogę cię bardzo zaskoczyć… - O co jej chodziło? – Nelly popatrzyła pytająco na Nicka. Wzruszył ramionami. - Nie mam pojęcia – odpowiedział, choć doskonale wiedział, co Kelly miała na myśli. – A ty nie zarabiasz żadnych pieniędzy? – zapytał. - Coś tam zarabiam – machnęła lekceważąco ręką. – Ale teraz mam przed sobą dużą szansę. Jack obiecał mi rolę w swoim następnym filmie… I obiecał zabrać mnie do Europy. Powiedział, że w tamtym kinie bardziej się przydam… – uśmiechnęła się. - Sypiasz z nim? – aż sam się sobie dziwił, że takie pytanie przeszło mu przez gardło. - Jak ty wszystko upraszczasz! – powiedziała zniecierpliwiona. – Jesteśmy ze sobą, bo jest nam dobrze… Jack ma wiele znajomości. Nie mogę sobie pozwolić na zmarnowanie takiej okazji… - Ciekawa droga do kariery – powiedział i uśmiechnął się. - Lepsza taka niż żadna – odpowiedziała. – Spójrz na moją siostrę. Kim jest? Nikim – uśmiechnęła się smutno. – Mieszka w LA, a nawet nie zna tutejszego towarzystwa. Nie to, co ja. Znam osobiście ludzi z pierwszych stron gazet. Modeli, aktorów… I znam ciebie – dodała znacząco, a on westchnął. Chyba po raz pierwszy marzył, żeby nie znaleźć się w tym towarzystwie… - Kelly też mnie zna – odpowiedział spokojnie. - Ale co ona osiągnęła?! – żachnęła się Nelly. – Siedzi w tym swoim biurze całymi dniami, nigdzie nie bywa… Nie ma nawet faceta! – zaśmiała się. – Tylko mi nie mów, że chciałbyś być z kimś takim, jak Kel! Westchnął. Chciał powiedzieć, że nie chciałby być z kimś takim, jak ona, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Nie potrzebował jej jako wroga. A zdążył się już zorientować, że potrafiła po trupach iść do celu. Nie chciał być jednym z takich trupów… I dopiero teraz zauważył, jak bardzo się zmieniła. Hołubiona od dzieciństwa, traktowana jak księżniczka… Stała się zimną i wyrachowaną kobietą. Wiedziała, jak dopiąć swego. Nie liczyła się z nikim i niczym. Wszystkich traktowała przedmiotowo. Jeśli byli jej potrzebni, trzymała się ich i czerpała z tych znajomości maksymalnie. Jeśli nie – nawet nie zwracała na nich uwagi. - No, jesteś nareszcie! – powiedziała Nelly na widok bliźniaczki. – Rozważyłaś moją propozycję? - Rozważyłam – odpowiedziała cicho Kelly. - I? – Nelly popatrzyła na siostrę zniecierpliwiona. - Sprzedamy dom pod warunkiem, że to będą ostatnie pieniądze, o jakie mnie poprosisz. Oddam ci też pieniądze po rodzicach i zaczniesz żyć na własny rachunek. Staniesz się samodzielna – odparła. Nelly popatrzyła na nią szeroko otwartymi oczyma. - Nie wierzę! – powiedziała z niedowierzaniem. - W co? Że nie zamierzam cię dalej finansować? – zapytała Kelly. Może rzeczywiście trochę się z tym pospieszyła… - W to, że tak ochoczo się zgodziłaś! – odpowiedziała Nelly. – Spodziewałam się łez i lamentów… Zaskoczyłaś mnie, sis – dodała z podziwem. Kelly poczuła, jak pod stołem Nick delikatnie kopie ją w kostkę i uśmiechnęła się lekko. Odetchnęła z ulgą. - Mówiłam, że cię zaskoczę – powiedziała i uśmiechnęła się. - Teraz ja muszę iść do toalety – powiedziała Nelly z radością. Wstała. – W poniedziałek pójdziemy do adwokata i obgadamy wszystkie formalności… Nie mogę pozwolić, żebyś się rozmyśliła… – dodała znacząco. – Boże, aż się cała spociłam z tego podniecenia… – zachichotała i odeszła od stolika. - Rozłożyłaś ją na łopatki – powiedział z podziwem Nick. cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli poważnie mówiła o tym adwokacie, to musi zdawać sobie sprawę, że potem nie będzie już odwrotu – odparła Kelly. – Wiem, że nie powinnam tak robić… Ona jest moją siostrą… Mamy tylko siebie… - Nie czuj się winna, Kel – powiedział Nick. Nakrył jej dłoń swoją. Uśmiechnął się. – Nie możesz jej bez końca pomagać. Jesteście już dorosłe i powinna umieć o siebie zadbać… Ona miała w życiu dużo łatwiej, niż ty. Powinna brać z ciebie przykład… – nie chciał jej mówić, że własna siostra ma ją za nic, ale wcale nie zamierzał przejść obok tego faktu obojętnie. - Nelly sama dla siebie jest przykładem – powiedziała Kelly. – Mam nadzieję, że, kiedy nasze drogi się rozejdą, będzie umiała o siebie zadbać. - Będzie musiała umieć – powiedział zdecydowanie. – Nie martw się na zapas, Kel. Wszystko się jakoś ułoży. - Nie mogę się już doczekać, kiedy wprowadzę się do swojego nowego domu – powiedziała z uśmiechem. – Nareszcie będę miała coś swojego… Coś, co jest dokładnie takie, jak ja chcę… - Zaprosisz mnie kiedyś, prawda? – zapytał nieśmiało. Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się. - Nie musisz ćwiczyć na mnie swoich minek, Nick – powiedziała. – Oczywiście, że cię zaproszę. Jeśli tylko będziesz chciał przyjść… - Na pewno będę – zapewnił ją i uniósł do góry kieliszek z winem. – Za nowe początki. - Za nowe początki – powtórzyła i upili po łyku. I znów byli na kolejnym obiedzie. Tym razem udało im się uniknąć towarzystwa Nelly. Wymówiła się jakimś ważnym spotkaniem, a oni odetchnęli z ulgą. Cieszyło ich przebywanie w swoim towarzystwie. Nie potrzebowali intruzów w swoim świecie… A Nick stwierdził, że Kelly wcale nie jest taką poukładaną dziewczyną, za jaką chciała uchodzić. Ale wcale mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie – takie odkrycie było mu jak najbardziej na rękę. Dzięki temu mógł jej powiedzieć o wszystkim, bo wiedział, że go zrozumie. Dogadywali się doskonale. Potrafili żartować i śmiać się ze wszystkiego… Te kilka tygodni ich obojga czegoś nauczyły. Kelly stała się bardziej otwarta na nowe pomysły, a Nick zrozumiał, że nie zawsze można mieć wszystko. Że trzeba cieszyć się z małych rzeczy… - Czy jutro też znajdziesz czas, żeby pójść ze mną na obiad? – zapytał Nick, kiedy weszli do jej gabinetu. Kelly schowała torebkę do szafki. - Chyba za dużo spędzamy czasu razem – starała się brzmieć jak najbardziej stanowczo. Usiadła na biurku. Pomachała nogami, niczym mała dziewczynka. Jak była mała, nie miała szans, żeby to zrobić… Uśmiechnęła się. - Za dużo? – podszedł bliżej i popatrzył na nią uważnie. – Przecież tylko jadamy ze sobą obiady. I to tak nie co dzień – w jego głosie brzmiała wyraźna skarga. Kelly klepnęła go w ramię. - Ale, kiedy jestem z tobą, nie jestem w stanie myśleć o niczym innym – powiedziała, jakby w swojej obronie. – Wiesz, ile czasu zajmuje mi dojście do równowagi? - Nie wiem – oparł się o biurko. Położył dłonie na jej kolanach. I już wiedziała, że znalazła się w pułapce. Nie miała żadnej drogi ucieczki. Mogła, co najwyżej położyć się na biurku, ale nie wiedziała, jak by zareagował Nick… A nie zamierzała się przekonywać… - Bardzo dużo czasu – odpowiedziała. Patrzyła mu prosto w oczy. Nerwowo przełknęła ślinę. – Całe popołudnie dochodzę do siebie… - Jak myślisz, ile czasu zajmie ci dojście do siebie, jeśli cię pocałuję? – zapytał i jeszcze bardziej się zbliżył. Dotykali się nosami. - Pewnie całe tygodnie – odpowiedziała. Uśmiechnął się przebiegle. - To znaczy, że cały czas będziesz w szoku? – spytał. Czuła jego oddech na swoich ustach. Cały świat zaczął wirować… Nie była w stanie nic powiedzieć. Prawie niezauważalnie skinęła głową. Uśmiechnął się. - Więc może wtedy będziemy razem jadać śniadania, obiady i kolacje? – zapytał. Uśmiechnęła się. - Jeśli będę w stanie myśleć o czymś innym, niż twoje pocałunki, to może uda mi się coś zjeść… – powiedziała. - Więc teraz już nie mogę się wycofać – odparł i pocałował ją delikatnie. Otoczył ją ramionami i przytulił do siebie. Całował ją delikatnie, starając się ją rozluźnić. Napięcie powoli ustępowało… Pocałunki stawały się coraz dłuższe, miejsce słodyczy zajęła namiętność… Kiedy odsunął się nieco, oboje mieli przyśpieszone oddechy. - I jak się czujesz? – zapytał. - Jestem w szoku – odpowiedziała. - Więc pozwolisz, że jeszcze trochę wykorzystam tę sytuację – zaproponował. - Jestem w szoku – powtórzyła i zaśmiała się. Uciszył ją pocałunkami. Byli całkowicie zajęci sobą. I nie zauważyli pary błękitnych oczu, która zaglądnęła do pokoju, po czym wycofała się i, ciskając gniewne błyski, zamknęła za sobą drzwi… cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cały wieczór próbowała skontaktować się z Nickiem. Mieli iść razem na obiad, ale najpierw nie mogła znaleźć swojej komórki, a poza tym nie pamiętała jego numeru, a potem okazało się, że czeka ją ważne spotkanie, o którym na śmierć zapomniała. I nigdzie nie mogła znaleźć Nelly. Chciała, żeby siostra przeprosiła go w jej imieniu. Nie chciała, żeby pomyślał, że go unika. Ich spotkania stały się bardziej intymne i wiedziała ku czemu zmierzają. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała Nickowi powiedzieć, że nic z tego nie będzie. Jej biodro potrzebowało jeszcze jednej operacji, żeby móc normalnie funkcjonować… Zastanawiała się tylko, czy Nick będzie chciał tyle czekać… Westchnęła. Spotkanie, na którym była, było połączone z bankietem i trwało do późnych godzin nocnych. Nie chciała wracać do domu po nocy, więc postanowiła skorzystać z gościny gospodarzy i przenocować w jednym z pokoi hotelowych. Postanowiła, że zadzwoni do Nicka zaraz po powrocie do domu. Wysiadła z taksówki i zapłaciła za kurs. Weszła do domu. Powiesiła torebkę na wieszaku i skierowała się do kuchni. Na blacie leżała jej komórka. Uśmiechnęła się i schowała ją do kieszeni. Rozejrzała się po kuchni. W domu było cicho. Wiedziała, że o tej porze Nelly jeszcze śpi. Dochodziła dziesiąta, ale dla jej bliźniaczki to był środek nocy… Nie to, co dla niej. Dla niej i… - Cześć, Nel – usłyszała radosny głos Nicka. – Ciężka noc? Odwróciła się powoli i popatrzyła na niego przerażona. Szklanka z mlekiem, którą podniosła ze stołu, wyśliznęła jej się z ręki i rozbiła się w drobny mak. - Nie musisz się bać – powiedział pocieszająco blondyn. – Kelly jeszcze śpi. - Chciałeś powiedzieć 'Nelly', Nick – usłyszeli głos z salonu, a po chwili do pokoju weszła druga z bliźniaczek. Pierwsza stała bez słowa. - To jest Kelly – Nelly uśmiechnęła się triumfalnie. Teraz zamurowało Nicka. - Co?! – popatrzył na nią z oburzeniem. Potem przeniósł spojrzenie na drugą z sióstr. W oczach lśniły jej łzy. I już wiedział, co się stało. Ale nie mógł zrozumieć, jak do tego doszło… - To jest Kelly, Nick – powtórzyła złośliwie Nelly. Uśmiechnęła się. – Słodka i niewinna Kel… Boże, jaki ty jesteś łatwowierny! – zaśmiała się szyderczo. – Ona ma śruby w biodrze! Myślisz, że mogłaby się tak bez przeszkód z tobą kochać?!… Widzisz, sis… – podeszła do siostry i objęła ją ramieniem. Popatrzyła na nią z uśmiechem. – Jestem aktorką. Najlepszą. I we wszystkim innym też jestem od ciebie lepsza. Będzie lepiej dla ciebie, jeśli to zapamiętasz… Kelly strąciła jej dłoń ze swojego ramienia. Zakryła usta dłonią, żeby nie rozpłakać się głośno. Czuła się taka upokorzona!… Odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni. Nick za nią. - Kelly, poczekaj! – poprosił. – Wszystko ci wytłumaczę!… Nie chciała go słuchać. Wybiegła z domu i wsiadła do samochodu. Drżącymi dłońmi przekręciła kluczyk. Nick próbował ją zatrzymać, ale mu na to nie pozwoliła. Odjechała z piskiem opon. Zaklął siarczyście i popatrzył na drugą z sióstr. - Jak mogłaś?! – zapytał. – Jak mogłaś nam to zrobić?! - Wam?! – zaśmiała się. – Sam wszedłeś do mojej sypialni!… Zrobiłeś dokładnie to, czego od ciebie chciałam!… I nie powiesz mi, że nie było ci dobrze!… W roli swojej biednej siostry jestem nawet lepsza od oryginału!… – roześmiała się triumfalnie. Miał ochotę ją zabić. Za to, że tak bawiła się ich kosztem. I miał ochotę zabić siebie, że dał się na to nabrać. Wyglądała dokładnie tak, jak Kelly… Zachowywała się dokładnie tak, jak Kelly… Nawet przez myśl mu nie przeszło, że to może być Nelly… - Brzydzę się tobą – wysyczał i wszedł do domu, żeby pozbierać swoje ciuchy. Nie spędzi w tym miejscu ani chwili więcej!… cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biedny, mały Nicky – zaśmiała się Nelly. - Zamknij się! – krzyknął z sypialni. - A co mi zrobisz, hę? – odkrzyknęła. Głośno się śmiała. – Co mi możesz zrobić?! - Najchętniej skręciłbym ci kark – odpowiedział, zbiegając po schodach. – I nie zrobię tego tylko przez wzgląd na Kelly… Cieszę się, że nareszcie się od ciebie uwolniła… - Jesteśmy siostrami, Nicky – odparła Nelly. – Nigdy się ode mnie nie uwolni. - Już się uwolniła, Nelly – odpowiedział zdecydowanie Nick. – Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się od ciebie uwolniła… – dodał i wyszedł trzaskając drzwiami. Patrzyła, jak odjeżdża. I śmiała się do rozpuku. Pokazała im obojgu, gdzie ich miejsce. Pokazała, kto jest górą... Samolot kołował nad lotniskiem. Całą drogę trzymała się dzielnie, więc wytrzyma jeszcze godzinkę. Nie miała ze sobą żadnych bagaży. Ale nie były jej potrzebne. Po pierwszym szoku, jaki przeżyła, wiedziała, gdzie odzyska spokój. Pojechała do Carterów poprosić o klucz do domu w Marathonie. W domu była jedynie Jane, ale Kelly wiedziała, że kobieta dotrzyma słowa i nikomu nic nie powie. A Kelly nie powiedziała jej za wiele. Zdradziła jedynie, że koniecznie musi gdzieś wyjechać, żeby odpocząć. Że potrzebuje samotności… Jane zawsze była dla niej wyrozumiała. Z resztą, przyjaźniły się od dawna i kobieta w pewnym sensie zastępowała jej matkę… Dobrze, że udało jej się znaleźć wolne miejsce w samolocie na Florydę. Tu odzyska spokój... - Mamo, nie było tu czasem Kelly? – zapytał Nick, kiedy wszedł do domu. Pojechał do agencji, ale tam jej nie znalazł. Próbował do niej zadzwonić, ale wyłączyła telefon. Musiał się z nią zobaczyć. Musiał jej wszystko wytłumaczyć… - A co się stało, synku? – zapytała kobieta z troską. Jeszcze nie zdążyła ochłonąć po wizycie dziewczyny. Wiedziała, że ten smutek ma związek z jej synem. Wiedziała, że rozpacz w jej oczach nie wzięła się znikąd… - Boże, jestem taki głupi, mamo! – Nick popatrzył na nią bezradnie. - Z grzeczności nie zaprzeczę – zaśmiała się. Podeszła do syna i objęła go ramieniem. – Powiesz mi, co się stało? - Jak ty to robisz, że potrafisz rozróżnić Kelly od Nelly? – zapytał. - One są zupełnie inne – uśmiechnęła się kobieta. – Nie widzisz tego?… Są jak ogień i woda… - Ale, gdyby Nelly tak bardzo chciałaby być Kel… Myślisz, że udałoby jej się to tak dobrze zagrać? – jak miał powiedzieć matce, że przespał się z siostrą swojej dziewczyny i przez cały czas miał pewność, że ma obok siebie tę właściwą bliźniaczkę? - Nie wiem, Nick – odpowiedziała szczerze Jane. – Nelly jest doskonałą aktorką. Jest niczym diabeł wcielony… Są bliźniaczkami. To tak, jakby jeden człowiek w dwóch ciałach. Mogłaby zagrać pewne zachowania… Dlaczego o to pytasz? – popatrzyła na syna uważnie. Spuścił wzrok i westchnął. - Zależy ci na Kelly, prawda? – pytała dalej. – Bardzo się cieszę, że wyrosłeś z tego szczeniackiego zauroczenia Nelly… - Nawet nie wiesz, jak bardzo – wszedł jej w słowo. Popatrzył jej w oczy. – Jeśli się okaże, że tego nie da się już naprawić, to nie wiem, co zrobię… - W co ty się wplątałeś, synu? – spytała z troską. – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że umówiłeś się z Nelly, myśląc, że ona to Kelly… - Nie chciałabyś tego wiedzieć, mamo – odpowiedział poważnie. – Wierz mi, że nie chciałabyś tego wiedzieć… Muszę ją odnaleźć. Muszę jej wytłumaczyć, że wszystko da się jeszcze naprawić…Muszę ją przekonać, że jeszcze nie jest za późno… – popatrzył na mamę bezradnie. Czuł, jak w kącikach oczu zbierają mu się łzy. Zacisnął powieki z całej siły. – Musisz mi pomóc, mamo! Musisz mi powiedzieć, gdzie ona jest!… Musisz!… Widziała w jego oczach desperację. W jego mocnym uścisku czuła desperację. I nie mogła tego tak zostawić. Obiecała Kelly, że pozwoli jej odzyskać spokój. Ale wiedziała, że sama tego nie dokona. Wiedziała, że cokolwiek zrobił Nick, muszą się porozumieć. Muszą porozmawiać… A ona musi im pomóc. Po prostu musi… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po raz kolejny przepłynęła całą długość basenu. Ciężko oddychała. Stwierdziła, że już wystarczy tej gimnastyki. Usiadła na brzegu i popatrzyła na ocean. Tak spokojnie szumiał… Słońce świeciło pełną parą i było jej gorąco w tym jednoczęściowym kostiumie. Ale nie mogła się ubrać inaczej. Nie potrafiła zaakceptować blizn na swoim ciele. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie umiała je zaakceptować… Westchnęła. Może za rok, może za dwa. Kiedy już pozbędzie się tych metalowych części… Może wtedy będzie mogła zacząć myśleć o sobie w pozytywnych kolorach. Może wtedy… Znajdzie tego przystojnego męża i będzie miała z nim śliczne dzieci… Uśmiechnęła się. Piękny dom już ma… Usłyszała jakiś hałas na tarasie. Nie musiała się nawet odwracać, żeby wiedzieć, kto to. Cały dzień zajęło mu dotarcie tutaj. Musiał się nieźle natrudzić, żeby znaleźć wolne miejsce w samolocie. Już ona coś wiedziała na ten temat… - Witaj, Kel – usłyszała jego cichy głos. Od razu się spięła. - Witaj, Nick – odpowiedziała. Nawet nie spojrzała w jego kierunku. Nie pozwoli się już tak zranić. Już nie… Słyszała, jak się zbliża. Zdjął buty i spodnie. Usiadł za nią. Zadrżała. Nie chciała tak zareagować. Chciała być twarda. Tyle, że nie potrafiła… - Możemy porozmawiać? – spytał. Chciał ją do siebie przytulić, ale widział, że jest spięta i nie chciał jej jeszcze bardziej denerwować… - Zabawne, prawda? – uśmiechnęła się smutno. – Nasza pierwsza rozmowa też się tak zaczęła… Też pomyliłeś mnie z Nelly… Tyle, że tamto dało się jakoś znieść, a to… – uniosła dłoń do twarzy i wiedział, że ociera łzy. Zaklął w duchu. Był gotów walić głową w mur, gdyby to miało wszystko naprawić. Ale wiedział, że nie naprawi. Starał się usłyszeć, co do niego mówi. - Wczoraj po raz pierwszy żałowałam, że dalej nie jestem kaleką… – powiedziała cicho. – I nie przez bolesne operacje, nie przez bolesną rehabilitację… Żałowałam, że nie jestem kaleką, bo, gdybym była, nigdy by mnie to nie spotkało… Żyłabym w swoim świecie i byłabym szczęśliwa… W normalnym świecie ciągle dostaje się po głowie!… Z każdej strony ktoś próbuje ci wbić nóż w plecy!… Nie mógł już tego słuchać. Otoczył ją ramionami i kołysał delikatnie. Drżała od płaczu. On też miał mokre oczy. - Przepraszam, Kel… Przepraszam… – powtarzał raz po raz. – Wiem, że to za mało, ale nie wiem, co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła… Przepraszam… Byłem pewny, że to ty… Taka radosna i uśmiechnięta… – zacisnął powieki, żeby powstrzymać łzy. – Przepraszam… Płakali oboje. On nad sobą, że ignorował ją całe dzieciństwo, że nie starał się jej zrozumieć. Że teraz, kiedy już zaczęła coś dla niego znaczyć, zachował się jak nieodpowiedzialny szczeniak… Że teraz, kiedy odkrył w niej wartościową kobietę, kobietę, przy której chciałby się budzić i zasypiać, wszystko spieprzył… Ona nad sobą. Że dała się tak oszukać. Że pozwoliła, żeby siostra, którą kochała nad życie, tak z niej zakpiła… Wiedziała, że Nelly jest zła, ale dopiero teraz mogła się przekonać, jak bardzo jest ZŁA. Jak bardzo musi nie szanować siebie, żeby tak skrzywdzić własną siostrę. Miały tylko siebie! Powinny się kochać, a nie… Dlaczego, kiedy człowiekowi się coś udaje, to z drugiej strony dostaje kopa, po którym nie umie się pozbierać?.... - To jest mój pokój, Kel – powiedział Nick, kiedy zszedł do salonu. Kelly siedziała i piła gorącą czekoladę. Osiągnęli jako taki kompromis. Najpierw oboje popłakali, a potem zmoczył ich deszcz. Stwierdzili, że dość mają wody, jak na jeden dzień i wrócili do domu. Byli ostrożni w stosunku do siebie. Jakby bali się powiedzieć coś, co by mogło zakłócić ten spokój. - Ale, kiedy ja jestem tu gościem, to ja w nim nocuję – odpowiedziała spokojnie. Było już późno i nie miała nastroju do zabawy. Czuła, że troszkę się przeforsowała z tą wodną gimnastyką, ale miała nadzieję, że jak się dobrze wyśpi, to wszystko wróci do normy. A łóżko w pokoju Nicka było najwygodniejsze w całym domu… - Więc będziemy w nim spali oboje – powiedział. - Szkoda, że w drzwiach nie ma zamka – westchnęła głośno. – Muszę poprosić twoją mamę, żeby wstawiła. - Chcesz, żebyśmy się zamykali na noc? – zażartował. – Co planujesz robić w nocy? Ja zamierzam spać. - Bardzo śmieszne – odpowiedziała i wystawiła mu język. Cieszył się, że się na niego nie obraziła. Miała ku temu wszelkie powody… Patrzył, jak staje przy schodach. - Dobrze się czujesz? – zapytał, kiedy zobaczył, jak się krzywi przy wchodzeniu na górę. - Nigdy mnie nie widziałeś przy wchodzeniu po schodach – odpowiedziała z uśmiechem. – A to właśnie tak u mnie wygląda. Powoli, po jednym schodku… - Mogę cię wnieść, jeśli chcesz – zaproponował. - Poradzę sobie – odpowiedziała. - Ale pamiętaj, że przyjdę do ciebie, jak zjem kolację! – pogroził jej palcem. - Nie boję się ciebie! – odpowiedziała już z góry. – Dobranoc, Nick! - Dobranoc, Kel – odparł i wszedł do kuchni. Zrobił sobie kilka kanapek i usiadł przed telewizorem, żeby zobaczyć, co się na świecie dzieje. Przerzucał kanały przez godzinę, nim stwierdził, że jednak nic ciekawego nie ma. Wyłączył telewizor. Wstał i stanął przy schodach. Pogasił światła i wszedł na górę. Cicho wsunął się do pokoju. Kelly już spała. Uśmiechnął się. Jeśli dobrze się postara, to przez całą noc się w tym łóżku nie spotkają… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otworzyła oczy. Za oknem świtało. Czuła, że ma zdrętwiałe nogi. I cały bok ją bolał. Próbowała przewrócić się na plecy, ale coś ją hamowało. Ktoś… Nick. A ból był coraz dotkliwszy… - Nick… – powiedziała cicho i po omacku wyciągnęła rękę, żeby go obudzić. – Nick, odsuń się. Nie mogę się przekręcić na drugi bok. Zająłeś całe łóżko… - Co?… – wymamrotał przez sen. - Nick, to boli… – szepnęła. - Boli? Co boli? – podskoczył i usiadł na łóżku. Miała pewność, że teraz może już się obrócić. Powoli przekręciła się na plecy. Głośno wypuściła z płuc powietrze. Trzymała się za bolące biodro. Popatrzył na nią przestraszony. - Boli? – zapytał. – Dlaczego? - Za długo leżałam na tym boku – odpowiedziała i uśmiechnęła się. – Zaraz przejdzie. - Przepraszam, Kel – powiedział i położył się obok. Dotknął dłonią jej czoła. Było mokre. I gorące. – Jesteś cała spocona! – poderwał się i zapalił lampkę. - Uspokój się – powiedziała przez zęby. – I zgaś to światło. Zaraz mi przejdzie – delikatnymi ruchami rozcierała bolące biodro. Wiedziała, że napięcie zaraz ustąpi. - Śmiertelnie mnie wystraszyłaś – powiedział i znów położył się obok. - Dlatego właśnie nie chciałam, żebyś spał ze mną – odpowiedziała. Słyszał, że mówienie sprawia jej trudność. Ból chyba jeszcze się utrzymywał. - Często ci się to zdarza? – zapytał. Objął ją ramieniem i położył dłoń na jej biodrze. Spięła się na chwilę, ale zaraz przesunęła swoją dłoń na łóżko. - Nie – odpowiedziała. - A widzisz? Co by było, kiedy złapało by cię, a mnie by nie było? – delikatnie rozcierał jej biodro. Czuł pod dłonią ostre kształty i nienaturalne nierówności. A ona stopniowo się rozluźniała. - Nie wiem, Nick – odpowiedziała znużona. Nagle poczuła się zmęczona. Czuła, jak powoli ogarnia ją sen. – Nie zadawaj mi takich pytań w środku nocy… - Już lepiej? – zapytał. - Tak – powiedziała cicho. – Dziękuję – wtuliła twarz w jego ramię. Cmoknął ją w czubek głowy. - Pozwolisz mi się sobą opiekować? – przesunął dłoń na jej brzuch. Gładził ją delikatnie. Rozluźniała się i oddech jej się wyrównywał. - Ja nie jestem normalną dziewczyną… - A ja nie jestem normalnym facetem – odpowiedział. Wiedział, że się uśmiechnęła, ale nie chciał się odsuwać, żeby sprawdzić to naocznie. Nie zamierzał się w ogóle odsuwać… Zamierzał tulić ją do siebie, szeptać czułe słówka i wielbić do końca swoich dni.... Znów zasnęli na jednym łóżku. Nick powiedział, że nie pozwoli jej spać samej, więc nie miała praktycznie żadnego wyboru. Prosiła go tylko, żeby za bardzo się w nocy nie rozpychał… Obiecał, że nie będzie i nawet mu się to udawało. Co z tego, kiedy znów obudziła się, zwijając się z bólu. Poczuł delikatnie szturchanie i otworzył oczy. Kelly leżała skulona i trzymała się za brzuch. Oprzytomniał w jednej sekundzie. - Co się stało, Kel? – poderwał się, zaniepokojony. - Boli… Jak to strasznie boli… – usłyszał jej stłumiony głos. - Gdzie cię boli? – zapytał. Chciał jej pomóc, ale nie wiedział, co robić. - Wszędzie… – powiedziała. – Głowa, biodro… Czuję się, jakby przejechała po mnie ciężarówka!… Co się dzieje, Nick?… - Nie wiem, Kel – odpowiedział smutno. – Nie mogę patrzeć, jak tak cierpisz… Nie wiem, co robić… Może wezwiemy lekarza? - Nie – złapała go za rękę. – Lekarz tu nic nie pomoże – powiedziała przez zaciśnięte zęby. – Zaraz mi przejdzie… Przytul mnie mocno… - Dobrze, skarbie – powiedział pieszczotliwie. Przytulił ją do siebie i starał się uspokoić. Cała się trzęsła i była cała mokra. Ale powoli się rozluźniała. Gładził jej plecy i mocno tulił. Kiedy oddech jej się wyrównał, wiedział, że zasnęła. Ale postanowił, że nie zostawi tak tych ataków bólu. Bo wcale mu się nie podobały… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obudził się, kiedy na niebie było już jasne i gorące słońce. Uśmiechnął się. Obok niego leżała Kelly. Spała. Oddychała spokojnie, a dłonią obejmowała go w pasie. Cmoknął ją w głowę. Poruszyła się lekko. - Dzień dobry – powiedział cicho. – Jak się czujesz? - Jak nowonarodzona – odpowiedziała z uśmiechem. – Jakby ten ból, który zaatakował mnie w nocy w ogóle się nie przytrafił… – westchnęła. – Ale przytrafił się… Myślałam, że umieram… To nie jest normalne… - Powinnaś pójść do lekarza. Nie czekać na termin operacji, ale iść jak najszybciej – odpowiedział i cmoknął ją w policzek. – Inaczej twoje ataki przyprawią mnie o zawał serca… – zaśmiał się. - Wcale nie musisz ze mną spać – udała oburzenie. - Wiem – odpowiedział. – Ale chcę. I nawet twój sprzeciw nie zmieni mojej decyzji. Westchnęła. - To, co wtedy mówiła Nelly… – zaczęła cicho. – O moim biodrze… - To dla ciebie jakiś problem? – wiedział, że mówienie o tym nie było dla niej miłe, więc nie chciał jej tego utrudniać. - A dla ciebie nie? – zdziwiła się. - Jeśli będzie, to na pewno ci o tym powiem – odpowiedział. – A, poza tym, znam inne sposoby na zaspokojenie namiętności… – mrugnął zalotnie okiem. - Nick! – klepnęła go w ramię i spuściła głowę. - Boże, ty się rumienisz!… Kel!… – Nick uniósł do góry jej podbródek. Z całej siły zaciskała powieki. - Popatrz na mnie – powiedział. - Nie – odpowiedziała przez zaciśnięte zęby. Zaśmiał się. - Uwielbiam cię – powiedział i zbliżył twarz do jej. Pocałował ją delikatnie. Powoli otworzyła jedno oko, ale kiedy tylko zobaczyła, że Nick na nią patrzy, na powrót je zamknęła. - Kelly, zachowuj się, jak duża dziewczynka – powiedział z uśmiechem. W odpowiedzi delikatnie ugryzła go w usta. - Ty mała diablico! – zachichotał i przyciągnął ją do siebie. – Powinnaś wiedzieć, że ze mną nie warto zadzierać – dodał zalotnie i pocałował ją. Gdyby to od niego zależało, to chciałby, żeby każdy ranek tak wyglądał… Żeby mogli tak leżeć obok siebie i przekomarzać się beztrosko… Żeby mogli zapomnieć o całym świecie, żeby wszystko inne przestawało istnieć… Z tego błogiego nastroju wyrwał go dźwięk komórki. Jego. Popatrzył zdziwiony na Kelly i wygrzebał się z pościeli. Wyciągnął telefon z kieszeni spodni. - Mama?… – powiedział właściwie do siebie. – Słucham? – przyłożył telefon do ucha. – Tak, jest obok mnie… – spojrzał na Kelly. Poprawiła pościel i patrzyła na niego pytająco. Wzruszył ramionami w odpowiedzi. - Tak… Co???… Kiedy?… – pobladł i usiadł z powrotem na łóżku. – Tak, dobrze… – potarł skronie dłonią. – Przylecimy pierwszym samolotem… – dodał cicho i rozłączył się. - Co się stało? – zapytała Kelly. Czuła nieprzyjemne świdrowanie w żołądku. - Chodzi o Nelly – odparł. Popatrzył na nią smutno. – Miała w nocy wypadek… Kelly zakryła usta dłonią. Patrzyła na niego przerażona. - Wjechała pod ciężarówkę… – mówił dalej. – Żyje, ale jej stan jest bardzo poważny… Leży na intensywnej terapii… - O, Boże!… – w jej oczach zalśniły łzy. - Tak mi przykro, Kel… – powiedział Nick i przytulił ją do siebie. - Ja to poczułam… – odparła cicho. Ocierała łzy, które płynęły po jej policzkach. – Ja to poczułam… Ten ból, tą ciężarówkę… - Cii… – starał się ją uspokoić. – Wszystko będzie dobrze. - Ona z tego wyjdzie – powiedziała zdecydowanie i odsunęła się od niego. – Musi z tego wyjść. Musi, rozumiesz?… Tylko ona mi została… - Oczywiście, że z tego wyjdzie – potwierdził, choć sam w to nie wierzył. Mama powiedziała, że sytuacja jest naprawdę poważna. Ale nie chciał denerwować Kelly. I bez tego miała dość zmartwień. Wstał. – Zadzwonię na lotnisko – zaproponował. - Idę wziąć prysznic – odpowiedziała i wstała. – Musimy lecieć do domu jak najszybciej. Jestem jej potrzebna. Patrzył, jak zamyka za sobą drzwi łazienki. Miała w sobie siłę, o jaką jej nie podejrzewał. Nie lamentowała, nie zalewała się łzami. Od razu przeszła do zdecydowanego działania. Wiedział, że to jej kalectwo ją tego nauczyło. Dało jej siłę, żeby przyjmować wszystkie ciosy z podniesioną głową… Żeby walczyć do końca i nigdy się nie poddawać… Westchnął i wybrał numer na lotnisko. Szczęśliwym trafem udało mu się znaleźć dwa miejsca na popołudniowy rejs. Potem przygotował śniadanie i zjedli je w milczeniu. - Wiesz… – zaczęła cicho Kelly. – Mimo, że postanowiłyśmy się rozstać, jakoś nigdy nie wierzyłam, że do tego dojdzie… Choć nie za bardzo się lubimy, bardzo się nawzajem potrzebujemy… Od śmierci rodziców mamy tylko siebie. Jeśli i ona odejdzie, nie wiem, co zrobię… – popatrzyła na niego zrozpaczona. Zaczynała się łamać. Potrzebowała wsparcia i nie mógł przejść obok tego obojętnie. - Wszystko będzie dobrze, Kel… – usiadł obok i przytulił ją do siebie. – Wszystko będzie dobrze… - Cieszę się, że tu jesteś… – odparła. – Gdybym była tu sama… - Nie myśl teraz o tym – uśmiechnął się i cmoknął ją w głowę. – Jestem przy tobie… cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weszli do poczekalni. Jane zerwała się na ich widok. Kelly popatrzyła na nią smutno. - Gdzie ona jest? – zapytała. - W sali 175 – odpowiedziała kobieta. – Ale może nie powinnaś tam wchodzić… To nie wygląda za dobrze… - Muszę się z nią zobaczyć – odparła zdecydowanie Kelly i wyszła z sali. Nick popatrzył pytająco na mamę. - Jest aż tak źle? – zapytał. - Jest bardzo źle – odpowiedziała Jane. – Ma wiele wewnętrznych obrażeń. I najprawdopodobniej ma uszkodzony kręgosłup. Udało im się zatrzymać wewnętrzny krwotok, ale lekarz powiedział, że szanse, że z tego wyjdzie są minimalne… Nick zaklął pod nosem i zacisnął dłonie w pięści. - Chciałem, żeby Kelly się od niej uwolniła, ale nie w taki sposób… Miały się od siebie wyprowadzić i to miało wystarczyć, żeby każda mogła zacząć żyć swoim życiem… – powiedział cicho. – Jak to się w ogóle stało? - Policjanci powiedzieli, że prowadziła po pijanemu. Chyba oślepiły ją światła tej ciężarówki… - Kelly obudziła się w nocy, cała zlana potem – powiedział. – Zwijała się z bólu. Powiedziała, że czuje się, jakby przejechała po niej ciężarówka… Pomyślałem, że może znów odezwało się biodro, ale to nie o to chodziło. Poczuła, że Nelly dzieje się krzywda… - Wbrew temu, co nam się wszystkim wydaje, łączy je szczególna więź. Są przecież bliźniaczkami. I naprawdę się kochają – odpowiedziała Jane. Nick nic nie powiedział. Kelly kochała siostrę, ale Nelly wręcz przeciwnie. Gdyby ją kochała, nie zrobiłaby tego, co zrobiła. Gdyby ją kochała, cieszyłaby się z sukcesów siostry… A ona nie potrafiła cieszyć się z niczego. Była okrutna i złośliwa. Na pewno nie kochała Kelly… Dziewczyna cicho wsunęła się do sali. Na środku pokoju stało łóżko, a dookoła niego mnóstwo różnych urządzeń. Kelly podeszła bliżej i popatrzyła smutno na siostrę. - Jestem przy tobie, Nel… – delikatnie dotknęła jej dłoni. Bała się, żeby nie zrobić jej krzywdy. Nelly była taka blada i posiniaczona… I te wszystkie rurki… Blondynka otarła łzy. Musiała być silna. Za ich obie. – Wszystko będzie dobrze… Wyjdziesz z tego… Wyjdziesz i razem zamieszkamy w moim domu na plaży… Siedziała przy łóżku trzeci dzień. Non stop. I za żadne skarby nie chciała dać się stamtąd wyprowadzić. - Kelly, powinnaś odpocząć – powiedział Nick i położył jej dłonie na ramionach. - Odpoczywałam w nocy – odpowiedziała. - W nocy przewracałaś się z boku na bok – odparł. – Martwię się o ciebie… - Nic mi nie będzie, Nick – uśmiechnęła się. Otarła się policzkiem o jego dłoń. – Jestem jej teraz potrzebna… - Na nic jej się nie przydasz, kiedy padniesz wyczerpana na ziemię – powiedział zdecydowanie. – Zabieram cię stąd. - Nick… - Wrócimy tu jutro z samego rana – nie dał jej nawet dokończyć. – Teraz pójdziemy zjeść coś porządnego, a potem zabieram cię do domu. - Nick… - Zabiorę cię stąd siłą, jeśli będę musiał – powiedział. – Nie sprzeciwiaj mi się, Kel… Wiesz, że potrafię postawić na swoim… Wrócimy tu jutro rano. Obiecuję. - Nie powinnam jej tak zostawiać… - Jej sytuacja się ustabilizowała. Jeśli się obudzi, natychmiast nas zawiadomią. - Może i masz rację – westchnęła, zrezygnowana. Wziął ją za rękę i podeszli do drzwi. Kelly po raz ostatni popatrzyła na łóżko siostry. - Trzymaj się, sis – powiedziała na odchodne i wyszli. cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabrał ją do domu rodziców. Wszyscy wyjechali do San Francisco w związku z promocją nowej płyty Aarona, więc miał pewność, że będą mieli święty spokój. Chciał być z nią sam. Żeby mogli pobyć trochę razem. W ciągu ostatnich kilku dni zaobserwował, że Kelly bardzo się zmieniła. Nie potrafiła mówić o niczym innym, jak tylko o Nelly. Żaden inny temat jej nie interesował. Jej myśli cały czas krążyły wokół siostry. - Powinnaś pomyśleć też o sobie – powiedział, żeby zatrzymać potok słów z ust Kelly. – Może popływalibyśmy trochę w basenie. Nie możesz zaniedbywać biodra. - Potrafisz skutecznie obracać moje myśli o sto osiemdziesiąt stopni – odpowiedziała z uśmiechem. - Ktoś powinien to umieć – powiedział i podał jej szklankę z sokiem. Wyszli z kuchni. - Wiem, że bardzo jestem skupiona na Nelly – powiedziała cicho, jakby przepraszająco. – Ale to moja siostra… Nie mogę po prostu przestać o niej myśleć. - Wcale od ciebie tego nie wymagam – odpowiedział. I to nie do końca było kłamstwo… Chciał, żeby myślała o siostrze, ale chciał też, żeby zaczęła myśleć o sobie. - Myślę, że odrobina gimnastyki mi nie zaszkodzi – powiedziała Kelly po chwili. – Jeśli tylko nie będziesz mnie zmuszał do bicia jakichś rekordów… - Do niczego nie będę cię zmuszał, Kel – odpowiedział. – Chcę tylko, żebyś się zrelaksowała – dodał i wyszli na taras. Postanowił, że będzie się starał, żeby Kelly nie zapominała się tylko dlatego, że Nelly leżała w szpitalu… Kelly weszła do sali siostry. Sytuacja była bez zmian. Nelly nadal była nieprzytomna. Doktor popatrzył na nią i uśmiechnął się smutno. - Nie możemy przeprowadzić wszystkich badań, dopóki się nie obudzi – powiedział. – Przyznam ci się, że na początku nie dawałem jej zbyt wielu szans na przeżycie… Ma wiele wewnętrznych obrażeń. Kręgosłup też najprawdopodobniej ma uszkodzony. Ale będziemy tego pewni, kiedy odzyska przytomność i będzie mogła nam coś powiedzieć… - Ale przeżyje, prawda? – zapytała Kelly z nadzieją. - Mam taką nadzieję – odparł lekarz. – Ale nie wiem, czy będzie w nienaruszonym stanie… Jej auto nadawało się na złom po tym wypadku. To, że przeżyła, zakrawa prawie na cud. Myślałem, że nie damy rady już nic zrobić… Dlatego chciałbym cię przygotować, że ona może nie być całkowicie sprawna… - Najważniejsze, żeby żyła – powiedziała Kelly i delikatnie uścisnęła dłoń siostry. – Najważniejsze, żeby żyła… - Jak ona się czuje? – zapytała Jane, podchodząc do łóżka. Kelly podniosła głowę z prześcieradła. Przetarła oczy. - Ciągle jest nieprzytomna – odpowiedziała. – Tak bardzo chciałabym, żeby już się obudziła… - Na pewno niedługo się obudzi – Jane ścisnęła jej ramię. Drzwi się uchyliły i do pokoju wszedł Nick. - Napij się – podał Kelly kubek. - Dzięki – uśmiechnęła się. - Jackie prosiła, żebyś jutro zajrzała do agencji – powiedziała Jane. – Ma jakieś ważne dokumenty do podpisania. - Zrobię to z samego rana. Pojadę tam w drodze do szpitala – powiedziała Kelly. – Nie chciałabym zostawiać Nelly samej na długo… - Przynieść ci coś do jedzenia? – zapytał Nick. - Nie jestem głodna – odpowiedziała. - Powinnaś coś zjeść – powiedział zdecydowanie. – A ja nie pozwolę ci się głodzić. Zaraz ci coś przyniosę. Wzruszyła ramionami. Nic nie odpowiedział, tyko wyszedł z sali. Mama za nim. I przez chwilę słychać było tylko równą pracę maszyn. Kelly westchnęła. - Musisz z tego wyjść… – powiedziała cicho. – Musisz… Zauważyła jakiś dziwny ruch na monitorach. A po chwili Nelly nieznacznie poruszyła głową. Kelly poderwała się z miejsca. Wybiegła na korytarz. - Panie doktorze! – krzyknęła do lekarza, który stał na korytarzu. – Ona się budzi!… Szybko! Ona się budzi!… Lekarz wraz z jedną pielęgniarką wbiegli do sali. Inna pielęgniarka próbowała wyprowadzić Kelly z sali. - Proszę wyjść. Proszę pozwolić nam pracować – delikatnie prowadziła ją w stronę drzwi. – I tak nic tu pani nie pomoże… - Ale ona się budzi!… – Kelly popatrzyła na nią z radością. – Budzi się!… - Proszę poczekać na zewnątrz – uśmiechnęła się pielęgniarka. Kelly stanęła na korytarzu i patrzyła przez szybę na to, co działo się wokół siostry. - Co się stało? – do dziewczyny podbiegł Nick. Popatrzyła na niego ze łzami w oczach. - Budzi się!… – odpowiedziała. – Nelly się budzi!… – powtórzyła i uścisnęła go mocno. Otoczył ją ramionami i przytulił do siebie. Oboje popatrzyli za szybę, gdzie grupa medyków krzątała się wokół Nelly. Nick westchnął. Zastanawiał się, co przyniesie przyszłość… Czy wypadek Nelly jakoś zaważy na ich wspólnych stosunkach… Nie była zadowolona, kiedy się dowiedziała, że się spotykają… Próbowała ich poróżnić… Czy nie będzie próbowała ich rozdzielić?… cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kelly wsunęła się do sali i usiadła przy łóżku siostry. Nelly spała. - Wyjdziesz z tego, sis – powiedziała cicho Kelly. – Zobaczysz, że z tego wyjdziesz… - Kelly Rowland? – do sali zaglądnęła pielęgniarka. - Tak? – popatrzyła w stronę drzwi. - Doktor panią prosi. Mamy już wyniki wszystkich badań. - Zaraz wrócę – powiedziała do Nelly i wyszła za pielęgniarką. Razem weszły do gabinetu. Lekarz uśmiechnął się smutno. - Wyjdzie z tego? – zapytała Kelly. - Mamy wyniki badań i wszystko wskazuje na to, że się będzie dobrze – odpowiedział. – Ale ma uszkodzony kręgosłup… - To znaczy? – Kelly popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma. - To znaczy, że nie będzie mogła chodzić – odpowiedział cicho lekarz. – Jest sparaliżowana od pasa w dół. - O, Boże!… – Kelly zakryła usta dłonią. – Nie ma… Nie ma żadnych szans, żeby to się dało jakoś wyleczyć?… Jakaś operacja?… - Obawiam się, że nie – odpowiedział. – Rdzeń kręgowy został poważnie uszkodzony i nie nadaje się do operacji. Przez chwilę panowała cisza. - Nie wiem, jak ona to zniesie… – powiedziała Kelly cicho. – Chciała być aktorką, być gwiazdą… Miała przed sobą karierę… A teraz… wszystko przepadło… - Z kalectwem da się żyć – powiedział lekarz pocieszająco. - Nie musi mi pan tego mówić – Kelly uśmiechnęła się smutno. – Kiedyś jeździłam na wózku. Nelly się mną opiekowała… Teraz role się odwróciły… - Wszystko będzie dobrze – odpowiedział lekarz. - Dziękuję, panie doktorze – Kelly wstała. – Pójdę do niej… Powinnam być teraz z nią… - Gdyby coś się działo, proszę mnie zawiadomić – powiedział lekarz. - Dobrze – odpowiedziała i wyszła. Otarła łzy. Musiała być silna. I za siebie, i za Nelly. Musiała… Powtarzała to sobie, kiedy weszła do sali siostry. – Wszystko będzie dobrze… – powiedziała i usiadła obok łóżka. - Kelly?… – Nelly poruszyła nieznacznie głową. - Jestem tutaj, Nel – blondynka uśmiechnęła się i głośno odetchnęła z ulgą. – Tak się cieszę, że się obudziłaś… – dodała ze łzami w oczach. Popatrzyła z radością na siostrę. - Gdzie byłaś? – zapytała Nelly szorstko. - Rozmawiałam z lekarzem. - Co powiedział? – siostra popatrzyła na nią wyczekująco. - Porozmawiamy później – odpowiedziała Kelly. – Jesteś zmęczona. Musisz dużo odpoczywać. - Już się naodpoczywałam – burknęła Nelly. – Leżę tu od kilku dni i mam już dość tego bezruchu… Powiedz mi, co ze mną będzie. - Wypoczywaj, proszę cię – Kelly starała się ją jakoś uspokoić. Nie wiedziała, skąd w siostrze tyle złości… - Nie mów mi, co mam robić, do cholery! – zaprotestowała Nelly. – Nie mam czucia w nogach… Jestem sparaliżowana, tak?! - Nelly, uspokój się – Kelly poczuła, że oczy jej się zaszkliły. Czy ona nie rozumiała, że ta sytuacja była trudna również i dla niej? Czy nie mogła się po prostu cieszyć, że żyje? Przecież to było w tej chwili najważniejsze. Żyła i tylko to się liczyło… - Powiesz mi wreszcie, czy mam to z ciebie siłą wyciągnąć?! – Nelly zachowywała się tak, jakby w ogóle nie słyszała siostry. - Powiem ci, ale jak się uspokoisz – odpowiedziała Kelly. – Twój gniew w niczym tu nie pomoże. Nelly popatrzyła na nią ze złością, ale już nic nie powiedziała. Czekała cierpliwie na wyjaśnienie. Kelly westchnęła. - Lekarz powiedział, że masz uszkodzony kręgosłup – powiedziała po chwili. - Czyli nie będę chodzić? – zapytała Nelly. - W tej chwili nie ma tej pewności… cdn........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przestań mi tu opowiadać jakieś bajeczki, tylko powiedz prawdę! – zażądała Nelly. Kelly patrzyła na bliźniaczkę w milczeniu. Wiedziała, że to ją dobije… - Jesteś sparaliżowana od pasa w dół – powiedziała cicho. – Ale nie martw się. Zaopiekuję się tobą… – dodała pocieszająco. - Oczywiście, że się zaopiekujesz! – parsknęła Nelly. – I nawet nie myśl, że będzie inaczej!… Nie pozwolę ci mnie zostawić!… Prędzej zostawisz Nicka, niż mnie! - Dlaczego tak mówisz? – Kelly popatrzyła na siostrę ze łzami w oczach. - Nie wyobrażam sobie życia z nim pod jednym dachem! – burknęła Nelly. – Będziesz musiała go zostawić!… - Proszę cię, Nel… – powiedziała Kelly błagalnie. - Chyba nie myślisz, że pozwolę ci się z nim spotykać?!… Kel, zastanów się! Ten facet się ze mną przespał!… - Przestań, proszę cię… – po twarzy Kelly płynęły łzy, ale w ogóle ich nie zauważała. Usiłowała zrozumieć, co mówi siostra. Nie chciała, żeby widywała się z Nickiem? Przecież nie mogła jej tego zrobić. Było im razem dobrze, zaczęli tworzyć coś wspólnego… Czuła się pewna jego uczuć, jak jeszcze nigdy dotąd. Nie chciała się z nim rozstawać… - Idź stąd! Muszę wszystko przemyśleć! – Nelly odwróciła się w stronę okna. - Nelly… - I nie mazgaj się! – zbeształa siostrę. – Muszę opracować plan działania. Jeśli nie będę chodzić, muszę jakoś zaplanować nasze życie. NASZE. Znaczy moje i twoje. Nie ma w nim miejsca dla Nicka. - Nel… - Idź już! – parsknęła bliźniaczka. – Wróć jutro! Mamy do porozmawiania!… Kelly spuściła głowę i wyszła z sali. Nie będzie płakać. Nie chciała płakać. Nie chciała… Kiedy pół godziny później wchodziła do domu Carterów, ledwo trzymała się na nogach. W domu był tylko Nick, bo pozostali nadal byli na trasie z Aaronem. Kelly zamknęła za sobą drzwi. - Kel, to ty?! – usłyszała wołanie z kuchni. Nie odpowiedziała. Zrzuciła torebkę na podłogę i weszła do salonu. Powłóczyła nogami, niczym sześćdziesięcioletnia staruszka. Osunęła się na sofę i wtuliła się w poduszki. - To ty, Kel? – Nick, zaniepokojony brakiem odpowiedzi, wszedł do salonu. – Kel, co się stało?! – natychmiast znalazł się przy niej. Popatrzył w jej zapłakaną twarz i przytulił do siebie. – Powiedz, co się stało… Coś nie tak z Nelly? Przytaknęła. - Nie żyje?! – zapytał przerażony. Pokręciła głową. - To co się stało? – popatrzył na nią zdziwiony. Wyglądała na zrozpaczoną. Przelewała mu się przez ręce. Nie wiedział, jak ma jej pomóc. - Cii… – powiedział uspokajająco. – Nie płacz… Uspokój się i wszystko mi opowiedz… Pokręciła głową. Popatrzyła na niego smutno. - Nie chcesz o tym rozmawiać? – spytał. – Dobrze – dodał, kiedy skinęła głową. – Porozmawiamy jutro… A teraz uspokój się, zaraz zjemy kolację… – delikatnie gładził ją po głowie. Zastanawiał, co takiego się wydarzyło, że wróciła do domu cała roztrzęsiona… - Chcę iść spać… – wytarła nos w chusteczkę. - Kelly, musisz coś zjeść – powiedział łagodnie, ale zdecydowanie. – Jesteś osłabiona, całe dnie spędzasz przy łóżku Nelly… Musisz zadbać o siebie. A, może raczej, powinienem powiedzieć: musisz mi pozwolić, żebym zadbał o ciebie – dodał z uśmiechem. Nic nie odpowiedziała, ale zauważył, że w jej oczach znów zalśniły łzy. - N-nie zostawiaj mnie – powiedziała. Wyczuł w jej głosie desperację. Uśmiechnął się i przytulił ją do siebie. - Nie zostawię cię, Kel – powiedział uspokajająco. – A teraz idziemy coś zjeść. I to bez żadnych sprzeciwów – pogroził jej palcem i wziął ją na ręce. Wyszedł z salonu. Zamierzał ją porządnie nakarmić. Żeby nawet miał ją przywiązać do stołu, postanowił, że naje się solidnie. Przez ostatni tydzień jadała tylko szpitalne jedzenie, a to było stanowczo za mało.... Obudził się, bo poczuł, że coś go szturcha. Ktoś. Popatrzył na Kelly. Spała niespokojnie, nerwowo kręcąc głową. Już miał ją obudzić, kiedy usłyszał, że coś mówi. - Nie, Nelly… Nie możesz… On jest dla mnie dobry… Nie mogę z nim zerwać… Nelly, proszę!… – zacisnęła dłonie na prześcieradle. Już wiedział wszystko. Tylko nie mógł pojąć, jak Nelly mogła wymagać czegoś takiego od bliźniaczki… Chyba była bardziej wyrachowana, niż im wszystkim się wydawało… Nachylił się nad Kelly i dotknął jej ramienia. - Obudź się, Kel… – powiedział cicho. – To tylko sen… - Co? – popatrzyła na niego wystraszona. - To tylko sen – odpowiedział i przytulił ją do siebie. Wtuliła się w jego ramiona i zamknęła oczy. A on kołysał ją delikatnie. Czuł, że czeka go poważna rozmowa z Nelly… cdn....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszedł do sali. Nelly nie spała. Kelly poszła porozmawiać z lekarzem, więc wiedział, że będzie mógł być z Nelly sam na sam. - Witaj – powiedział i podszedł do jej łóżka. - Czego tu szukasz? – odburknęła. – Kelly nie kazała ci się wynosić? - A tego od niej zażądałaś? – popatrzył na nią uważnie. Pokręcił głową z niedowierzaniem. – Chcesz ją odizolować od świata i przywiązać do siebie? - Chcę ją odizolować od ciebie – odpowiedziała szybko. – Pamiętasz, jak powiedziałeś, że się ode mnie uwolniła?… Nie uwolniła się, Nicky. I nigdy się nie uwolni. - Jesteś zła – powiedział cicho. – I pomyśleć, że kiedyś się w tobie kochałem… - Kiedyś – parsknęła. – To było dawno, Nicky. A teraz zwróciłeś uwagę na moją siostrę. Nigdy ci tego nie wybaczę… Postaram się, żebyście nigdy nie byli razem. - Dlaczego to robisz? – zapytał. – Uważasz, że ona nie zasługuje na miłość? Dlaczego każesz jej wybierać? Chcesz ją na zawsze unieszczęśliwić? - Jeśli ja nie będę szczęśliwa, to ona też się bez tego obejdzie – powiedziała stanowczo. - Nie wiem, co się z tobą stało – powiedział smutno. – Dlaczego jesteś taka okrutna. Kilka lat temu byłaś zupełnie inną dziewczyną. Wszyscy kochali twoje towarzystwo. A teraz musisz szantażem zmuszać siostrę, żeby z tobą była… – westchnął. – Mam tylko nadzieję, że tam, na górze, będzie ci to wybaczone… - Przestań gadać głupoty – burknęła. – Nie ma żadnej góry. A najważniejsze jest to, co dzieje się tu i teraz. - Nie będę z tobą rozmawiał – odpowiedział zdecydowanie. – I zrobię wszystko, żeby Kelly ci nie uległa. - Jest moją siostrą, pamiętasz? - uśmiechnęła się złośliwie. – Zrobi dla mnie wszystko… - Możesz się zdziwić – powiedział i otworzył drzwi. – Ona też się zmieniła, więc uważaj, bo możesz się zdziwić, Nelly… Na korytarzu zobaczył Kelly. Podszedł do niej szybko. - Musimy porozmawiać – powiedział. - Muszę iść do Nelly – odpowiedziała. – Jestem jej potrzebna. - Zrobisz to, o co cię prosi? – zapytał prosto z mostu. – Przestaniesz się ze mną spotykać? - Nick, proszę… – popatrzyła na niego smutno. – Ona wcale tego nie chce… Jak dojdzie do siebie, będzie znów tą samą Nel… Nic nie odpowiedział. Bo co miał powiedzieć? Miał swoje zdanie na ten temat, ale nie chciał jeszcze bardziej jej denerwować. Uśmiechnął się smutno i cmoknął ją w policzek. Kelly westchnęła i weszła do sali, na której leżała jej bliźniaczka. - Czy on tam jeszcze jest? – zapytała Nelly. - Kto? - Ten twój, pożal się Boże, facet – odpowiedziała. - Nelly, proszę… - Chyba wyraziłam się wczoraj dość jasno – powiedziała stanowczo Nelly. – Nie życzę sobie, żebyś się z nim widywała… I, jeśli mnie kochasz, spełnisz to życzenie… - Nie każ mi tego robić… – poprosiła Kelly. - Co mam ci jeszcze powiedzieć? – zirytowała się Nelly. – On się ze mną przespał!… Jakiego chcesz jeszcze dowodu?! - Nelly, proszę cię… - Kochał się ze mną, rozumiesz?! Kochał się tak, jak z tobą nigdy nie będzie mógł!… - Przestań… – Kelly czuła, że kręci jej się w głowie. Zasłoniła dłońmi uszy. - Słuchaj, co do ciebie mówię! – oburzyła się Nelly. Próbowała się poderwać, nie zwracając uwagi, że może sobie zrobić krzywdę. Jej oczy ciskały gniewne błyski. – Nie będziesz się z nim spotykać, zrozumiałaś?! Masz mu natychmiast powiedzieć, że między wami koniec!… - Nelly… – czuła się bezsilna. - Mam ci opowiedzieć, jaki jest w łóżku?! – krzyknęła Nelly. – Jak mam cię przekonać, że to nie jest facet dla ciebie?! Kelly podeszła do drzwi. Miała wrażenie, że pokój zaczął wirować. - Wracaj tu!… Natychmiast tu wracaj!… – grzmiała Nelly. Jej bliźniaczka otworzyła drzwi. Chwilę później poczuła, że osuwa się na podłogę. Nie słyszała nawet hałasu, który spowodowała wściekła Nelly, spadając z łóżka. Nick usłyszał jakiś hałas i spojrzał w kierunku pokoju Nelly. Zobaczył Kelly, leżącą na podłodze. Natychmiast poderwał się z fotela. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kel, co się stało!… Kel!… – ukląkł przy niej. – Niech mi ktoś pomoże! – wziął dziewczynę na ręce. Nadbiegły pielęgniarki i lekarz. Jedna z kobiet została przy nim i wprowadziła go do dyżurki, żeby mógł położyć dziewczynę na łóżku. Pozostali wbiegli do sali Nelly i starali się ją ratować. Upadając uderzyła się głową o szafkę i znów straciła przytomność. - Jak ona to zrobiła? – zapytała pielęgniarka. – Skąd miała tyle siły, żeby poderwać się z łóżka? - Nie mam pojęcia – odpowiedział lekarz. – Ale jeśli tak będzie z sobą postępować, to wyjedzie z tego szpitala w plastikowym worku… Zabieramy ją na badania. Nick stał w dyżurce i patrzył na Kelly przerażony. Była blada i osłabiona. - Co tam się stało? – zapytał cicho. Blondynka popatrzyła na niego bezradnie. - Była taka zła… – odpowiedziała. – Jest taka rozżalona i rozgoryczona… Nie mogłam już tego słuchać… Chciałam, żeby zamilkła… Ale ona wciąż krzyczała… – otarła dłonią łzy. – Nick, co się z nią stało?… Jest moją siostrą, a ja jej nie poznaję… – szepnęła. - Cii… – powiedział uspokajająco. – Wszystko będzie dobrze – przytulił ją do siebie. – Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze… – kątem oka zobaczył, jak przez korytarz biegną lekarze z Nelly na łóżku. Nie życzył jej źle, ale za wszelką cenę chciał wyzwolić Kelly spod destrukcyjnego wpływu siostry… Do poczekalni wszedł lekarz. - Co z nią? – zapytała Kelly. Nie było w jej oczach strachu. Miała obok siebie Nicka, więc wiedziała, że nie musi się niczego bać. - Niedobrze – lekarz pokręcił smutno głową. - To znaczy? – głośno przełknęła ślinę, a Nick mocniej objął ją ramieniem. - Upadając połamała kilka żeber i nabawiła się krwiaka – odpowiedział medyk. – I, jeśli nawet te połamane żebra da się jakoś wyleczyć, o tyle krwiak… Nie możemy go operować. Jest za blisko splotów nerwowych. - To znaczy, że ona… że umrze? – Kelly odważnie spojrzała na lekarza. - Nie możemy nic zrobić – odparł mężczyzna. – Bardzo mi przykro… Kelly ukryła twarz w dłoniach. Miała ochotę płakać. Ale nie mogła w sobie znaleźć ani jednej łzy. Jakby wszystkie już wypłakała podczas ataku gniewu bliźniaczki… - Tak mi przykro, Kel – powiedział cicho Nick. – Wiem, jak bardzo ją kochałaś… - Była dla mnie jak ja sama, jak moja druga połówka… – Kelly oparła głowę na jego ramieniu. – Myślałam, że zawsze będziemy się kochać… Że teraz, kiedy mam szansę być normalną dziewczyną, będzie się z tego cieszyć… A jej to przeszkadzało… Chciała być gwiazdą i błyszczeć… Ja miałam być kaleką siostrą, bez możliwości własnego zdania. Bez głosu… Kiedy się tu przeprowadziliśmy, bardzo mi dokuczała… Na Florydzie miała masę przyjaciół i znajomych, a tu musiała pracować na wszystko od nowa… Ale odzyskała to wszystko. Nawet z nawiązką – dodała szybko. – Dlaczego więc tak bardzo nie chciała, żebym ja była szczęśliwa?… - Nie wiem, Kel – Nick przytulił ją do siebie. Nie chciał jej odpowiadać na to pytanie. Nie w takich okolicznościach. On też chciał, żeby Nelly dała im spokój, ale nie chciał, żeby to się stało w taki sposób. Była zła. Ale to nie znaczy, że miała umierać… Westchnął. Zastanawiał się, co się zmieni w ich życiu, kiedy nie będzie w nim Nelly… Wyszedł na plażę. Na pniu siedziała Kelly. Była milcząca przez cały dzień. A na pogrzebie nie odezwała się ani słowem. Stała nieruchomo, z twarzą zastygłą, jak maska. Od rana niewiele rozmawiali. Wiedział, że potrzebowała spokoju i ciszy, więc jej tego nie utrudniał… Podszedł do niej powoli. Stanął z tyłu i położył jej dłonie na ramionach. Uśmiechnęła się i spojrzała w górę. - Jak się czujesz? – zapytał. Westchnęła. - Wolna – powiedziała po chwili. – Zawsze mi się wydawało, że ją hamuję… Ale chyba obie się hamowałyśmy. Ja, bo nie chciałam jej pozwolić, żeby żyła tak, jak chciała. A ona, bo nie chciała, żebym się od niej uwolniła… - Nie myśl teraz o tym – powiedział. – Byłyście bliźniaczkami. To tak, jakby jedna dusza w dwóch osobach. Nie umiałyście żyć bez siebie, a nie potrafiłyście żyć ze sobą… - Wydaje ci się, że tak dobrze nas znasz? – zapytała. Usiadł obok i objął ją ramieniem. - Widziałem was, jak ze sobą rozmawiałyście, jak się do siebie odnosiłyście… Nigdy nie zapomnę miny Nelly, kiedy powiedziałaś jej, że możecie sprzedać dom po rodzicach… – uśmiechnął się. - Może nie powinnam się tak szybko zgodzić na tę propozycję… Gdybym się wtedy nie zgodziła… – Kelly westchnęła. - Nie obwiniaj się, Kel – powiedział zdecydowanie Nick. – Gdybyś się nie zgodziła, Nelly sprzedałaby ten dom bez twojej zgody, wiesz o tym. - Wiem… Ona była taka zbuntowana, zagniewana na cały świat… - Ale nikt jej nie kazał wjeżdżać pod tą ciężarówkę. To, że zostawił cię facet, to nie powód, żeby się zabijać… - Musiała go bardzo kochać – powiedziała smutno Kelly. - Był jej potrzebny do zrobienia kariery – odpowiedział Nick. – Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz próbowała się zabić. - Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz próbował mnie zostawić – popatrzyła na niego uważnie. W tym spojrzeniu czaiło się wyzwanie. Uśmiechnął się i zbliżył twarz do jej twarzy. - Obiecuję – powiedział. - Więc ja też obiecuję – odpowiedziała. Dotknęła dłonią jego twarzy. Uśmiechnęła się. – Dziękuję, że jesteś, Nick. - Dziękuję, że pozwalasz mi być – odpowiedział i delikatnie ją pocałował. Potem oboje popatrzyli na ocean. Był niezmienny, od tysięcy lat… Mieli nadzieję, że ich obietnice będą tak samo niezmienne… koniec. Pozdrawiam bardzo serdecznie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziękujędziękujędziękuję
za te piękne opowiadania i ludzkie historie oraz za tak samo piękne wiersze i ciekawostki🌻 Dziękuję biesiadniczki! Pozdrawiam🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️🖐️🖐️ KOCHANE DRZEWKA_____________JARZEBINKO,SREBRNA AKACJO,ORZECH___witajcie🖐️ Dziekuje za mile slowa i zyczenia!❤️ Bardzo dziekuje za cudne wiersze i wzruszajaca opowiesc o blizniaczkach.Wzruszalam sie kilkakrotnie.,,,tyle mysli jednoczesnie.,,, JARZEBINKO____dziekuje👄za wspaniala lekturke👄 Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O bliźniaczych duszach,,,, Czy każda kobieta i mężczyzna mają przeznaczonego sobie partnera? Człowieka, z którym znajdą pełnię szczęścia duchowego i rozkosz w łóżku? A może wielka miłość kończy się tam, gdzie zaczyna się zwyczajne życie? W naszym życiu spotykamy wielu ludzi i wchodzimy z nimi w najróżniejsze relacje – tłumaczy prof. Jaime T. Licauco – Często wydaje nam się, że odnaleźliśmy tego „jedynego” lub „jedyną”, lecz uczucie prędzej czy później wygasa. Dlaczego? Nie ma żadnych gwarancji, że w tym życiu trafi się nam „bliźniacza dusza”, czyli wielka miłość. W każdym razie związek z idealnym dla nas partnerem nigdy nie staje się rutyną, monotonią czy nudą, a uczucia nie osłabi codzienność... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Profesor Licauco na swoich seminariach tłumaczy, czym jest „bliźniacza dusza” i podpowiada, jak ją odnaleźć. Uważa, że stanowią ją dwie istoty, które w ciągu szeregu inkarnacji zbliżyły się do siebie tak bardzo, że doskonale uzupełniają się w swojej podróży przez kolejne wcielenia: tak samo myślą, czują, odbierają świat. Gdy w ziemskiej powłoce nadchodzi kres wspólnej wędrówki, przyrzekają sobie, że odnajdą się w przyszłości... Przy ponownym spotkaniu rozpoznają się bez trudu, ponieważ dusza nigdy nie zapomina. – Dlaczego w takim razie tak trudno o prawdziwą miłość? – Licauco: Odpowiedź jest prosta – każdy z nas ma inne uwarunkowania karmiczne; nie ma pewności, że nasz parter odrodzi się w tym samym miejscu i czasie co my. Zdarza się, że spotykamy prawdziwą miłość, gdy już mamy ułożone życie: męża, dzieci... Dlatego też związek bliźniaczych dusz nie zawsze jest łatwy. Nie wiedzą, co robić i jak się zachować: czy porzucić dotychczasową rodzinę, skazać innych ludzi na cierpienie? Profesor uwaza, że ostateczna decyzja należy do tych osób, których bezpośrednio dotyczy. Czasami naprawdę nie ma łatwych rozwiązań... W wielu wypadkach jednak wystarczy naprawdę niewiele, żeby przyciągnąć idealnego partnera i żeby osiągnąć szczęście. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Według Jaime T. Licauco trzeba zacząć od samego siebie. Należy pozbyć się nienawiści, przestać życzyć innym źle, kochać świat i siebie. Profesor uczy konkretnych medytacji i wizualizacji za pomocą których wysyłamy „sygnał” do naszych przewodników duchowych, że jesteśmy gotowi. – Zapisałam się na seminarium, ponieważ nie mogłam już dłużej znieść samotności – wspomina Julianna z Poznania. – Byłam trzy lata po rozwodzie, mąż rzucił mnie dla młodszej kobiety, nie mieliśmy dzieci. Było mi w życiu tak źle, że aby jakoś funkcjonować, łykałam antydepresanty. Po pierwszym dniu seminarium miałam sen. Nie pamiętałam dokładnie jego treści, ale pojawił się w nim mężczyzna ubrany w... spódniczkę. Gdy opowiadałam o sennym marzeniu profesorowi, wyjaśnił, że moja dusza wybiegła w przyszłość, odnalazła człowieka, który gdzieś tam daleko na mnie czekał. Miesiąc później wyjechałam do Szkocji, rozpoczęłam pracę w hotelu, którego właścicielem był Harry. Od razu wpadliśmy sobie w oko. Ślub wzięliśmy rok później. Harry włożył kilt – tradycyjny szkocki strój, czyli taką spódnicę! Profesor uczy, jak rozpoznać drugą połówkę: – Poczujesz, że przyciąga Cię do niej nieodparta siła. Związek będzie spełniony na wszystkich płaszczyznach: fizycznej, emocjonalnej, umysłowej, astralnej, duchowej. Nie pojawi się odczucie strachu ani winy. Razem będziecie się rozwijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludziom obdarzonym prawdziwą miłością bez wątpienia jest w życiu łatwiej. Jaime T. Licauco podkreśla jednak, że nie to jest sensem istnienia. Zadaniem bliźniaczych dusz jest wzajemnie wspieranie się w pozbyciu wad i dążeniu do doskonałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiadę ! Chciałabym Ci dać wiosenne zorze. Szkatułkę szczęścia, wiatru śpiew. Majowy księżyc, groźne morze, Zima słowików śpiew. Chciałabym Ci dać świat Twoich marzeń, Jak kwiatów polnych błękit snów, I moje serce przyjmij w darze. W miłości, której brak mi już słów. Pozdrawiam biesiadniczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze długo będę odwracać głowę Na dźwięk Twojego imienia. Jeszcze długo wśród tłumu Będę szukać Twojego cienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×