Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość iwnax

hemofobia/lęk przed widokiem krwi i badaniem/

Polecane posty

polecam dyskusje: HEMOFOBIA forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=99&w=68763029

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elise
Ja równiez boję się panicznie... nie tylko igieł, strzykawek, ale w ogole wszystkiego co jest związane ze szpitalem czy lekarzem.. Nie potrafie tego opanować choć jak muszę iść do lekarza (rodzinnego)to tlumacze sobie, że nic mi nie zrobi. Pomaga średnio, bo łzy zawsze mam w oczachi cala sie trzese. Nie potrafie tego opanować..Już pare razy mialam skierowanie na badanie krwi, ale nigdy sie nie odwazylam pojśc, moze dlatego,że nie bylam powaznie chora. W poniedzialek dostalam skierowanie na badanie krwi ze wzgledu na ciągle bóle glowy no i dzis..bylam.To bylo cos strasznego.Ryczlam jak bóbr i trzęsłam się, ale pani pielegniarka byla wyrozumiala i fachowa- nic nie bolalo, nic nie czulam.. serdecznie jej za to dziekuje.. Ale nie skierowanie od lekarza mnie doprowadzilo na same badanie. Chcialam sprawdzic czy jestem w ciąży . Czysta kalkulacja podpowiedziala mi za jednym badaniem bede miala dwa rozwiązania z glowy. Rzecz jasna nigdy nie mialam badania krwi ani w zyciu nie bylam u ginekologa - ze strachu.Strach strach strach jutro wyniki- i co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cleo32
Dziewczyny! Swietnie was rozumiem Nawet nie wiedziałam ze jest nas tyle, myślałam ze to ja jestem takim dziwolągiem. Nikt mnie nie rozumie , co ja przezywam kiedy tylko ktoś wspomni o krwi. Robię się buraczkowa,krew uderza mi do głowy,tracę oddech,miękną mi nogi, a potem urywa mi się film. Na kazda wzmiankę o pojsciu na badania i pobieraniu krwi jest mi niedobrze, mam mdłości, kołacze mi serce, jest mi goraco. Ale dzieje się podobnie gdy widzę u kogoś ranę albo skaleczenie, żylaki na nogach,itp.Ostatnio wyrywałam zęba u dentysty, po znieczuleniu przez chwilę było ok, ale nagle czarno przed oczami ,fala gorąca i koniec pieśni. Podobno nie mogli mnie docucić.A do siebie dochodziłam jeszcze przez 2 dni.przez pół godziny byłam tak wysztywniona z nerwów ze nie mogłam rozprostować palców u rąk potym jak mi się przykurczyły.normalnie obłęd! Albo przestałam chodzić do jednego ze sklepów po tym jak zaczęli ogłaszać komunikaty o chonorowych dawcach krwi.na sama myśl robi mi się niedobrze do tej pory! poradzcie jak z tym cholerstwem walczyć, przecież tak się nie da żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parampampamol
Mnie nie odrzuca widok krwi u kogoś, ani nawet u mnie. Uprawiam różne sporty i siniaki, zadrapania, otarcia to dla mnie codzienność. Boję się tylko tego wysysania krwi podczas badania. A niestety takowe trzeba zrobić żeby np dostać się na uczelnię albo podpisać umowę o pracę. Niestety, w gabinetach nikt tej fobii nie traktuje poważnie i nie ma mowy o np cześciowych badaniach z krwi pobranej z palca (wszystkich badań się w ten sposób zrobić nie da). Dlaczego??? Obawiam się że ta fobia zrujnuje mi życie- nie przyjmą mnie do pracy, nie urodzę dziecka (w czasie ciąży stale się pobiera krew). To jest straszne. Radzicie żeby spokojnie iść na badanie. Jak??? Fobia to coś bardzo silnego, nawet teraz na samą myśl jestem roztrzęsiona, o samym wejściu do gabinetu nie ma mowy, chyba że bym zażyła nie wiem ile środków uspokajających i by mnie tam zaniesiono. Za parę dni mam mieć badania laboratoryjne do wymarzonej pracy. Nie wiem co robić... Pomocy.. Czy można poprosić o "głupiego jasia" przy okazji pobierania krwi? Albo odpuszczę sobie tą pracę albo naszpikuję się nasenami/upiję się do nieprzytomności i poproszę kogoś o zaprowadzenie na miejsce cierpień.. Nie jestem tchórzliwą osobą...uprawiam wspinaczkę, skaczę na bungee, uprawiam judo, niestraszny mi dentysta itd itp. A z "głupią" hemofobią sobie poradzić nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwna
xxxxxxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwna
witam czy udalo Wam sie znalezc jakas terapię ? mnie psycholog zalecil zazycie srodka uspokajajacego przed badaniem , niestety to absolutnie nie pomoglo pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babarrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babarrr
Witam. Ja mam poważny problem, ponieważ mam to samo, co Wy. Jak myślę o pobieraniu krwi to mi słabo. A jednak wybrałam się na studia - na weterynarię!!! Na razie jest dobrze. Prosektorium, nogi, głowy końskie mi nie straszne, krew w probówkach na ćwiczeniach do badania też nie, byłam przy operacji własnego kota(sterylizacja) i nic. Ale jak ostatnio widziałam jak koniowi robią zastrzyk i znieczulają nerw prawie umarłam. Zrobiło mi sie gorąco, ciemno przed oczami, byłam blada i musiałam natychmiast usiąść. Te studia są całym moim życiem, nie chcę z nich rezygnować, ale tak być nie może. Szczególnie, że raz mogę na to wszystko patrzeć, innym razem nie. Muszę jakoś się z tego odczulić, ale czy się da??? Proszę pomóżcie jakoś!!! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiapalisia
Witam, ja mam ten sam problem.. juz od dziecka. Kaze pobranie krwi rowna sie u mnie omdlenie. Wystarczy ze slysze o zylach i krwi to robi mi sie slabo. Teraz chodze na badania krwi tylko wtedy kiedy jest taka potrzeba, a moj sposob radzenia sobie jest taki ze klade sie, okno jest otwarte , zamykam oczy i mi pobieraja krew... panie z przychodni juz chyba sa przyzwyczajone do mojej fobi haha, ale nie ma innego wyjscia bo i tak predzej czy pozniej zemdleje, a jak leze jest o wiele lepiej, nie mam zaburzen sluchu i widzenia... troche poleze po pobraniu i szybko wracam do siebie. Niestety lada dzien ide na kolejne pobranie , mam nadzieje ze przezyje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa O
Ja również cierpię na hemofobię ! Właśnie wczoraj i dziś zemdlałam z tego powodu ! Wczoraj wczesnym rankiem gdy przygotowywałam śniadanie do pracy ucięłam się nożem i padłam na podłogę a dziś myłam akwarium dla rybki i pękło mi w rękach - również padłam ! 6 palców zawiniętych i opatrzonych ! Mi wystarczy że tylko spojrzę i pozamiatane ... oprócz tego gdy ide na pobranie krwi najczęściej rezygnuje i wznawiam zamiar kolejno dzień po dniu ! Nie mogę wytrzymać na sam widok strzykawki zaraz panicznie krzyczę, płaczę , robi mi się słabo i ciemno przed oczami a do tego oblewają mnie zimne i gorące poty naprzemiennie! Sama rozmowa czy teksty związane z obiegiem krwi czy związanymi z tym sprawami podejmowany przez kogokolwiek jest dla mnie niezbyt chetnie wysłuchiwany ! Nawet to co teraz pisze wcale mi nie pasi i kończę bo zaraz wata w nogach i padam ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LOoooooooooooooooo
Hej. Mam 20 lat, mam fobię gdy mowa o pobieraniu krwi, żyłach, i tym podobne. Chodzę na pobieranie krwi, bo zmuszam się i tylko potem robi mi sie biało przed oczami. Raz zemdlałam. Pierwszy raz poczułam to na lekcji biologii, było na temat układu krwionośnego, ran i żylaków i myślałam że zemdleję. Pozatym nie boję się krwi. Choć to już fobia to nadal uważam że da sie z tym zmierzyc jeśli regularnie np. raz na rok, 2 lata robisz badania krwi. Kiedys miałam ogromny lęk przed paroma innymi rzeczami, np. winda (miałam wrażenie że się uduszę) ale zmuszałam się i przeszło całkowicie. Pozrv

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość air_show
Błyskotka dostałaś się w końcu na studia? Trzeba było na badanie krwi wysłać koleżankę, ja bym chętnie za ciebie poszła, ale jestem trochę starsza i chyba by się wydało :). Nie chcę umniejszać waszego problemu, ale ja mam inny, ja to bardzo lubię: wkłuwanie igły, patrzenie na krew, poszukiwanie żyły, sama sobie pobieram krew do doświadczeń na chemii. Nie mogę być honorowym krwiodawcą ze względu na przebytą żółtaczkę a byłabym przeszczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oeclipse
Odkąd pamiętam tez robi mi sie słabo przy pobieraniu krwi, a nawet szczepionkach. Kiedy byłam mała zdażyło mi sie zemdlec gdy mowiono o chorobach krwi itp. Zemdlalam pare razy w szkole na biologii, a w podstawowce na przyrodzie. Robilo mi sie slabo za kazdym razem gdy bylo cos o organizmie( ale tylko u czlowieka, zwierzeta nie dzialaja). Ale z czasem nauczylam sobie z niektorymi sprawami radzic, dlatego ze baaaardzo chce byc lekarzem(stomatolog). Wiem ze to dziwnie brzmi, ale to moje marzenie. Zaczelam rozmawiac o krwi, wypadkach, ciązy. Czesto w internecie czytam o chorobach. Juz udaje mi sie wytrwac na biologii, mało tego- juz nawet nie jest mi slabo!!! Ale niestety to na razie tylko tyle. Ostatnio mialam robiona szczepionke i zaslablam. Dlugo sie przygotowywalam do tego, myslalam o tej szczepionce, wyobrazalam sobie jak mi ja robia, jednak siew nie udalo:( rzczarowalam sie, ale bd probowac dalej. Wiem, ze w sekundzie nie wylecze sie z tego. Bede probowac dalej- juz nie moge sie doczekac kolejnego poboru krwi- trzymajcie kciuki ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulka20
hej dziewczyny! :) mam ten sam problem panicznie boje sie pobierania krwi..a niestety musz ja pobierac co miesiąc ze wzglegu na moja chorobe;/i za kazdym razem kiedy przychodze na badanie nie moga znalezc mi zyly ;/i kują mnie kilka razy,robi mi sie słabo a łzy leca jak woda z kranu...tragedia!!!! jutro ide znowu i juz sie cała trzese ze strachu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris00
jestem mężczyzną...i też mam tę fobię. Ledwo doczytałem posty do końca. Kilkakrotnie musiałem odejść od monitora na świeże powietrze, żeby nie zemdleć. Pobieranie krwi to największa moja zmora. zaraz mdleję i po zawodach. Krwi nie da się mi pobrać bo nie puszcza. Tak się wstydzę, a jednocześnie obawa nie pozwala mi na nic. Ostatnio kombinuję jak się da, żeby nie iść na badania. Ale jak długo? Wszyscy znajomi mają niezły ubaw ze mnie. A ja jak słyszę o krwi, staję się zielony. Jak z tym żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris00
wybaczcie, że się wpisałem na forum dla kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tempe
Wiecie co? Mam podobnie ;/ Tylko że w moim przypadku widok krwi mojej czy czyjejś nie działa na mnie. Tylko jak pomyślę o pobieraniu krwi (tylko) to znana śpiewka, mdleję itp. Ostatni raz byłam na badaniu jak miałam 7 lat (teraz mam 18), oczywiście po pobraniu ciemno pod oczami, szum w uszach i koniec ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiDi
Ja mam niecałe 17 lat, i ludzie, jest coraz gorzej! ;( Jak kiedyś p prostu się bałam iść na pobranie krwi, ale odwracałam głowę i było git, to jak byłam ostatnio (1,5 roku temu!), niby nic, ale nagle taka myśl "O, mam igłę w żyle", i już praktycznie po mnie.. ;/ Mama mnie prawie niosła do samochodu, bo ani nie mogłam całkiem zemdleć, to by mnie chociaż po prostu ocucili, ani nie mogłam dojść do siebie.. Masakra! Aż tak strasznie nie mam, jak czytam o tym, to jeszcze ujdzie, ale czasami - jak sobie wmawiam - to nawet filmów nie mogę oglądać! Chłopak taką bekę już ze mnie ciśnie, że dajcie spokój... Tak się zastanawiałam nad hipnozą, poszłabym spokojnie, ale u mnie nie ma gdzie, to raz, a dwa -cena... ;( Ostatnio, jak siedziałam u nas w Domu Kultury, przyleciał pan akustyk, bo rozwalił sobie dłoń szlifierką... ;/ Zobaczyłam kawałek, to wyszłam na dwór, i myślałam, że mi się słabo zrobi.. ;/ Albo to jest też wmawianie - bo wczoraj, jak się moja młodsza siostra na schodach przewróciła, rozwaliła fest wargę, to tylko podeszłam, popatrzyłam, tyyyle krwi, i spokojnym tonem powiedziałam, żeby poszła ze mną do łazienki to jej to wypłuczemy :E Ja już nie wiem, co jest pięć ;/ Bo wmawianie to mam ze wszystkim, wypiję 1 piwo i tak mi mózg podświadomie coś wmawia, ze zachowuję się ponoć jak po 3 ;/ Coś da się z tym zrobić?! Moim największym marzeniem jest móc iść na pobranie krwi bez strachu i patrzeć na to, nie mdlejąc, czy coś.. ;) POMOCY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anianiasek
Witajcie... Sama nie odczuwam lęku przed krwią, ale zmaga się z nim mężczyzna, którego kocham. Nawet rozmowa o krwi wywołuje u niego duszności, utratę powietrza, zieloną buźkę i tak dalej. Bardzo chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak. Faceci przecież nie tak łatwo przyznają się do własnych słabości. Boję się o niego, bo to bardzo utrudnia mu życie, on mdleje, nie byłby w stanie w tak patowej sytuacji komukolwiek pomóc... wiem, że sama miłość i zrozumienie, nawet największe, nie wystarczą. Powiedzcie, proszę, jak mogę mu pomóc, co poradzić, by nie wpadał w tak wielkie ogromne przygnębienie z powodu tego panicznego strachu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anianiasek
Pomocy...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze, ze duzo kobiet tutaj poza mną ma homofobie.... TEraz kiedy jestem w ciazy musze sie przelamac i isc na badania, ale jak juz mam tam isc to dostaje ataku paniki i w efekcie rezygnuje, nie wiem jak dam sobie z tym rade tym bardziej, ze to dla dobra dziecka :(... raz w zyciu tylko mialam pobieraną krew i wtedy zemdlałam i mialam takie drgawki ze szok..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deneuve
Wiecie, móc dowiedzieć się że jest tu tyle kobiet które czują to samo podnosi na duchu. Sama borykam się z tym problemem. Odkąd zostałam trafiona wenflonem w tętnicę w wieku 6 lat, nie jestem w stanie zrobić sobie badania krwi bez lęku. W dodatku mam niewidoczne żyły i zawsze wiercą mi tą igłą dobre kilka minut zanim się wkłują... Strach unieruchamia mnie do tego stopnia że nie mogę patrzeć na kłucie, igły, nie mówiąc już o wenflonach, nawet na zdjęciach- wtedy robi mi się czarno przed oczami, szumi mi w uszach, mięśnie dosłownie się 'rozpływają', a w głowie mam obrazy baby wpychającej mi na siłę wenflon, ból, czerwony strumień tryskający do góry, krew na pościeli, na mojej ręce, ubraniu, wszędzie... pełno krwi... słabo mi i chce mi się płakać jak o tym piszę. Od jakichś 4-5 lat nie byłam na żadnych badaniach, nawet na morfologii pobieranej z palca. Źle mi się robi na samą myśl o korytarzu przed gabinetem i siedzeniem tam. Mam 19 lat, czuję wewnętrznie że z moim ciałem jest coś nie tak, podejrzewam jakiś rodzaj anemii - ale prędzej chyba umrę niż przemogę się i pójdę na badanie. Matka często prawi mi złośliwości że zachowuję się jak niemowlę, że to 'tylko ukłucie jak u komara', że przesadzam, zdarza się też jej ośmieszać mnie tak przy innych - wtedy robi mi się jeszcze bardziej smutno i przykro, bo to nie jest tylko 'coś uciążliwe i czego nie lubię', to jest obezwładniający, paraliżujący strach, nie ma drugiej rzeczy której się tak boję... Moja noga prawdopodobnie wymagać będzie kolejnych operacji, ale nie wyobrażam sobie tego, skoro idąc po korytarzu i widząc kogoś z wenflonem dostaję gęsiej skórki. I najgorsze jest to że nie ma skutecznych metod na wyleczenie tego... Komentarze i docinki ze strony otoczenia są ostatnią rzeczą która pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwkowa92
Jeśli chodzi o badania itp, to jestem to w stanie przeżyć. Nie boję sie tak bardzo, wiem, że jak zemdleje to pielęgniarka/lekarz wie co zrobić. Ostatnio byłam się szczepić po prostu nie patrzyłam sie i było ok, choć troche się bałam. Natomiast jesli chodzi o widok krwi jak sie skalecze lub ktos inny to od razu mdleje, na lekcjii PO lub innej jesli ktoś porusza temat krwii, bólu, śmierci itp to mdleje choc czasem uda mi sie powstrzymać ale jestem spocona, blada itd. Gdy w domu ogladam jakis film nic mi sie nie dzieje ale np. w szkole to zemdleje. Ta fobia bardzo utrudnia życie, zreszta sami wiecie. Jesli ktos rozmawia na tematy zwiazane z krwia itd to ledwo wytrzumuje, lub o ile to mozliwe wychodze. Teraz chce zrobić prawko, jutro zaczynam ale cos co wydaje sie byc ok, dla mnie jest straszne. Boje sie ze na wykładach o pierwszej pomocy itd zemdleje. Nie wiem jak sobie z tym radzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SickKid
Heyy, mam 11 lat i mam wielkie zawroty głowy. Czasami z tym takrze bóle lewej strony klatki piersiowej. Mam ten sam problem jak Justa007. Mój Email to nwiniarski@buziaczek.pl i bardzo proszę o pomoc. Całe dni i noce płaczę przez to. to zaczeło się 2 miesiące po tym jak zemdlałem po szczepionce. byłem w szpitalu i miałew bania krwi. nic nie wyszło złego ale dlaczego te rzeczy mi się robią? karzdy mówi mi że to tylko strach ale ja w to wątpie. proszę abyście jak naj szybciej odpisali i pomogli mi. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marusia i pies
Dziewczyny jak dobrze, że nie jestem sama.. ;) 3 razy miałam pobierną krew i za każdym razem mdlałam, raz się poślizgnęłam i prZewróciłam na kamyczek, który mi się wbił w kolano, zobaczyłam ranę, wsiadłam w auto, pojechałam do apteki po wodę utlenioną i jak stałam w kolejce to zemdlałam... Nikt mi za bardzo nie wierzył i się nabijali, ale dziś znowu musiałam jechać na pobieranie i pojechał ze mną tato, samo pobieranie przeżyłam, ale zemdlałam w poczekalni jak wyszłam z laboratorium...:( Tato był przerażony, pielęgniarki też, powiedziały, żebym lepiej poszła do neurologa, żeby to sprawdził, bo przez chwilę miałam drgawki kończyn:( W życiu zemdlałam 5 razy (zawsze w sytuacjach związanych z widokiem krwi). Strasznie się boję co to będzie jak zajdę w ciążę i trzeba będzie zrobić badanie...:( Dziewczyny wy byłyście u neurologa? Czy taka wizyta w czymś pomoże?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mattttt
Tez to mam ;q ale nie przejmuje się tym tak bardzo. Gdy zaczynają mi pobierać krew odwracam głowę i staram się nie patrzeć co robi pielęgniarka a w szczególności staram się nie myśleć o tym. Jeśli już mi się to uda, nie zemdleć w czasie pobierania krwi to od razu biegnę do auta żeby się położyć ( 2 razy zemdlałem raz przed szpitalem :P) HARDCOR :D Może tak mam z powodu mojej wady serca ( wypadanie zastawki) Gdy zobaczę krew z nosa albo gdy skaleczę się odrazy mi się robi słabo, kręci mi się w głowie, mam mroczki przed oczami. Hemofilia zniszczyła mi życie bo chciałem zostać strażakiem jak moj dziadek, może jest jakiś sposób żeby się z tego szybko wyleczyć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOLD :)
Witam. Też boje się krwi-ale nie u siebie.Nie mogę patrzeć no np. na żylaki, strupy i rany u innych, oczy(tak " z wierzchu tak, ale nie bardziej), spodnią część kolana itp.A szczególnie warjuję jak na obiad jest mięso, w którym zdażają się jakieś żyłki itp.....O fu... Bardzo boje się pobierania krwi... MACIE JAKIEŚ METODY, ŻEBY NIE ZEMDLEĆ PODCZAS POBIERANIA KRWI?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umpa lumpa
Przeczytalam temat i sie poplakalam, bo wyobrazilam sobie, co my wszyscy przechodzimy. :( Tez mam to samo, tylko ja staram sie racjonalnie myslec i tlumacze sobie "Pojdziesz na badanie, dobrze wiesz, ze lepiej to teraz zrobic, niz czekac, bo wtedy NIGDy tego nie bedziesz miala za soba! Idz jak najszybciej i bedziesz miala z glowy! Wiesz, ze to trwa z 5 sekund, pozniej do domciu i koniec!". I tak sobie tlumacze przez pare dni, potem ide na badanie, staram sie rozmawiac z pielegniarka, zartowac. One mnie zagaduja, bo wiedza, ze sie boje. Czasami pojdzie jak po masle, ja sie odwracam, one robia swoje szybko i zawsze mi mowia "No i juz, juz, skonczone!", na mnie to dziala jak najpiekniejsza muzyka. Wiem, ze juz koniec, ze juz wiecej mnie nie czeka i jestem z siebie dumna. Ale czasami lek jest nie do przezwyciezenia, zaczyna sie od lez, potem mam gule w gardle, cala jestem spocona, mam dreszcze, zaczynam szlochac. Raz zemdlalam. Pare razy pielegniarki daly mi spokoj, bo po prostu nie chcialam odwinac rekawa... i poszlam do domu, zla na siebie, ze moglam juz miec to z glowy. Zazwyczaj kaza mi sie polozyc, bo sama mowie od razu, ze zle przechodze badania krwi. Na kozetce mi lepiej, czuje sie spokojniejsza. Nie lubie tych starszych pielegniarek, ktore uwazaja to za jakas fanaberie rozpieszczonej gowniary i docinaja "A jak ty sobie wyobrazasz porod, cooo? Wez sie w garsc, nie histeryzuj!" i patrza z gory na czlowieka. Ale jest coraz wiecej pielegniarek, ktore sa lagodne i rozumieja obawy pacjenta. Pomoglo mi samobadanie cukru we krwi. Naprawde, to byl cud. Lekarz kazal mi badac cukier w domu, oczywiscie, trzeslam sie jak osika, dlonie mi sie tak spocily, ze nie moglam utrzymac tego pena i sie wkluc. Ale przezwyciezylam strach, a badanie nic nie bolo, bo ta igielka jest najciensza i bardzo krotka, wbija sie tylko na milimetr, albo w tych granicach. Po kilku razach fobia przeszla, jak reka odjal! Po miesiacu szlam na pelne badanie krwi, siadlam jak u siebie w domu na fotelu, zupelny luz, usmiech na twarzy i dzieki temu, ze nie bylam spieta, NIC NIE BOLALO! Pielegniarki mnie nie poznawaly! Takie peny mozna kupic w kazdej aptece, naprawde polecam. W psychologii stosuje sie wlasnie terapie szokowa - gdy ktos sie boi kotow, to trzeba przebywac z kotami jak najwiecej, gdy ktos sie boi igiel, to musi wlasnie sie z nimi oswoic. Od dawna nie musze juz badac cukru we krwi, a co za tym idzie - fobia wraca. Znowu zaczynam plakac, trzasc sie, pocic, jest mi z tym zle, czuje sie jak jakis wybrakowany czlowiek, jak ktos gorszy. Moje drugie spotrzezenie: gdy ma sie jedna fobie przez lata, czlowiek robi sie tak znerwicowany, ze zaczyna bac sie drugiej rzeczy. Ja teraz nie tylko boje sie igiel i krwi, ale i lotow samolotami (wczesniej bardzo lubilam loty), boje sie ciemnosci, zamknietych drzwi, nadmiernej predkosci w samochodzie. Jedna fobia tworzy druga. Juz wybralam sobie psychologa, zamierzam umowic sie na wizyte jeszcze w tym roku, bo czas z tym skonczyc. Tu nie chodzi tylko o fobie, ale o nerwice. Fobie nie biora sie znikad; trzeba uleczyc siebie, pozbyc sie lekow, zlosci, zalu, zeby wyleczyc fobie. Dlatego kazdemu polecam taka oczyszczajaca wizyte u psychologa, a wyjdzie to na dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oeclipse
Dziewczyny! Ja sama zmagam się z tym problemem, jak pisałam wczesniej. Chcialabym podzielic sie z Wami kilkoma sposobami. Po pierwsze- przy pobieraniu krwi, poproscie pielegniarke, abyscie mogły połozyc się na kozetce, bo mozecie zemdlec. Kazda dobra pielęgniarka zrozumie to. Wtedy krew nie odpłynie tak szybko z głowy, jak podczas siedzenia, nawet nie będziecie musiały patrzec, tylko odprężcie się. Ja mam często pobieraną krew i dzięki temu nie zemdlalam(a za kazdym razem podczas siedzenia tak się działo). Po drugie- jak wiemy jest to fobia. Mozna z nia walczyc. Najpierw usiadzie przed komputerem i czytajcie rozne posty o pobieraniu krwi, obserwujcie swoje zyly, a jakby bylo Wam słabo, to głowa w dół. Jak poczujecie, że to juz tak na Was nie dziala, pojdzcie o krok dalej- zobaczcie na youtubie filmiki z pobieraniem krwi, szczepionkami itd. a znow jak bedzie slabo to polozcie sie. Musicie się do tego przyzwyczaic. Kiedy czujecie sie na silach rozmawiajcie o tym, aby się oswoic. Z tego da się wyjsc. Ja walcze z tym od kilku lat i jest poprawa. Zainteresowalam sie anatomią, duzo czytam na ten temat i juz tak nie reaguje na krew. Czasami zdaza się, ze gdy czytam o krwotokach jest mi slabo, ale robie pzrerwe i dalej prowadze terapie. Im mniej rzeczy na mnie dziala to brnę dalej, oglądalam juz operacje na youtubie i filmiki z pierwszej pomocy. Dziewczyny! Nie zostawiejcie tego, walczcie z tym, to ułatwi Wam zycie i poczujecie się lepiej. Wyobrazcie sobie jak będziecie sie czuc, gdy z tego wyjdziecie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno, jeszcze z nim
Dzięki za temat. Ja myślałam, że taka wariatka jak ja jest tylko jegna na świecie... Teraz wiem, że jest to choroba, na którą cierpi wiele osób.. Krew miałam badaną ostatnio 8 lat temu i to po doprowadzeniu do ośrodka przez matkę po uprzedniej ucieczce spod drzwi laboratorium- pierwszy raz, co pamiętam i ostatni - miałam wtedy 18 lat i bilans na koniec szkoły. Wyników nie odebrałam do dziś. Za każdym razem, jak mam iść do lekarza, to mnie skręca. Jak słyszę np. opowiadanie koleżanek - o badaniu krwi z glukozą kilka razy pod rząd - chłopak musiał mi ustąpić miejsca w autobusie, bo o mało nie zjechałam - a do siebie dochodziłam chyba z pół godziny - do końca trasy :P Nie wspomnę, że dzień miałam z głowy ;) W ogóle jak widze strzykawki, że się komuś w plecy, pośladki, piersi, twarz etc wstrzykuje- np. w TV, momentalnie boli mnie to miejsce, jakby to mnie dźgali. Jak dziecko urodzę, to też nie wiem - nawet nie ze względu na widok krwi własnej - bo w związku z miesiączkami to "opatrzyło się" przez te lata, ale strasznie się boję że coś sknocą, że umrę.. Całe szczęście nie mam instynktu macierzyńskiego i nie chcę mieć dzieci - ale co jak np. wpadnę albo nagle po 30-tce mi się zachce ? Wszyscy dokoła uważają, że jestem dziwak. Może i jestem - pracę, gdzie trzeba było zrobić badanie krwi rzuciłam jak tylko usłyszałam o tym (po latach na dobre mi wyszło, bo pracuję w wymarzonym zawodzie, lepiej zarabiam i u lekarza badanie jest "smsowe" :P) Jak mogę, tak załatwiam zaświadczenia lekarskie zaocznie. Dodatkowo mam fobię, że cierpię na jakąś nieuleczalną chorobę - i najpewniej jak pójdę do lekarza, to za chwilę umrę od samej diagnozy. Sam rodzaj choroby zmienia się średnio co tydzień, w zależności od zapotrzebowania - raz jest to HPV, raz nowotwór piersi albo węzłów chłonnych (każdą pachę mam inną -miałam takie całe życie, nawet raz je lekarka obmacywała i stwierdziła, że są Ok, ale jak wspomnę o lekarzach od razu przychodzą mi na myśl) Z dentystą jest trochę lepiej, ale i tak nie jest łatwo. Chciałabym raz zrobić komplet badań, takich podstawowych - krew, mocz, cytologia, ginekologiczne normalne - ale mam takiego stracha, że na samą myśl o tym zjeżdżam z krzesła. Masakra po prostu tak żyć !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×