Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

flawenol

Wyjazdy żony - nie daję rady !!!

Polecane posty

Gość ** ** ** ** ** ** ** ** **
nie czytałam całości ale powiem swoje...moim zdaniem problem w cale nie tkwi w wyjazdach żony...mnóstwo ludzi jeździ i radzą sobie!! problem polega na tym ze żona o Ciebie nie dba, o waszą relację i o wspólne życie towarzyskie!! na co dzień jesteś w stanie przymrużyć oko na ten problem, ale gdy zona ma wyjazd wszelkie pretensje w tym temacie się kumulują i zaczyna bolec nie do wytrzymania. moja rada jest taka: nie poruszać tematu wyjazdów, ale zacząć oczekiwać od partnerki tego czego się potrzebuje...innymi słowy piłować dupę o imprezy i wyjścia...a jak już wychodzicie razem to nie wychodzić wcześnie...jak będzie zmęczona zamówić taksówkę i wysłać ja do domu samą..po kliku razach zadba by na wyjście być wypoczętą...no i sami też róbcie imprezki. zapraszaj ją też do elegantszych knajpek wtedy i dla ciebie będzie się stroić. naprawdę uważam że problem nie jest w tych wyjazdach tylko w tym że chcesz się poczuć najlepszym towarzyszem zabawy dla swojej żony, ze chciałbyś się poczuć adorowany i podrywany przez własną żonę...bo ona z jakiś powodów zaniedbała zabiegania o Ciebie...rozmowa i wyjawienie potrzeb moim zdaniem by pomogła...a może ona ciebie zaniedbała bo ty tez jej skąpisz adoracji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam to samo ze swoim mężem :( więc doszłam do wniosku, że będę bawić się sama, a on niech siedzi w domu i cześć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ze Statku, tylko lepiej mi pasuje Flawenol Jak już żonka wróci to wszystko wraca do normy. A do kamili1981: - nie jestem wkurzony siedzeniem z dziećmi, tylko brakiem zaintersowania nimi osoby wyjeżdżającej. - wydaje mi się, że zauważam starania żony i sam się też staram \"nie straszyć\" - taaaaa, dzieci to straszna przeszkoda - na szczęście są takie firmy, ktore pozwalają uciec - i zauważ, że dla mnie nie jest problem zdrada (choć przyznam robalę się w głowie lęgną) tylko \"zatracenie\" w tych wyjazdach na niekorzyść rodziny. - pomijam tu jeszcze aspekt, domowej pracy na komputerze, który dodatkowo zabiera nam czas oraz kilku na kwartał jednodniowych spotkań \"organizacyjnych\" ...ot i tyle. Inna sprawa, że potem nadrabiamy zaległości małżeńskie w dwójnasób :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..aha, dodam tylko, że te wyjazdy nie przekładają się na pieniążki. Po prostu są to cykliczne spotkania firmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tempica - ano wszystko wróciło do normy. Tak jak pisałem, jak nie wyjeżdża to jest raj. Te wyjazdy tylko wytrącają mnie z trajektorii, bo u żonki chyba niekoniecznie. Właśnie zarezerwowałem wyjazd na nurkowanie do Egiptu. A tam kurna właśnie się ramadan zaczyna - taki \"mundry\" jestem bo słuchałem dzisiaj Pawlikowskiej w Esce czy Zetce. Ot i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja a ja
a ja mam problem, bo moj partner wyjezdza na urlop-sam...na dwa tygodnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech, flawenol, mam podobnie... Mój facet już miesiąc przed wyjazdem integracyjnym podnieca się co na siebie włoży, jakie weźmie buty, co zrobi z włosami... Cieszy się jak dziecko na myśl o tańcach, popijawie, paintballu czy co tam firma wymyśli. Chyba nie muszę dodawać, że ja nie jestem w stanie wyciągnąć go do pubu..? Nie jestem zazdrosna o obecność innych dziewczyn, ale wkurza mnie, że ja nie umiem zainteresować go do tego stopnia. Po wielkiej kłótni nauczył się dzwonić w czasie wyjazdu (przedtem dzwonił po powrocie). Łączę się w bólu, może też spróbuję \"nurkowania\" :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja a ja
ja nie moge z nim pojechac. po glowie biegaja mi same dziwne mysli i urojenia na temat tego co sie moze przydarzyc:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ajaaja miałam to samo ,do tego zazdrość,poczucie własnej wartości spadło do zera ,mój facet był tak podekscytowany jak wrócił z takiego wyjazdu ,że z szoku przez długi czas nie mogłam wyjść :o Przeszliśmy konkretny kryzys w związku,który przypłaciłam załamaniem :( A z wyobraźnią nie radzę sobie zupełnie.Staram się,ale ciężko mi jest jak cholera :o Nienawidzę pracy mojego faceta!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano właśnie i dochodzimy chyba wszyscy do sedna sprawy - winne są firmy i ich polityka wobec pracownika. Chcesz pracować to się utożsamiaj z firmą. Dużo pracuj - czytaj zarywaj kontakty rodzinne. W nagrodę za dobre wyniki (i często zawalone życoie rodzinne) wyjazd na parę dni ....i znowu rodzinie wspak. Odnoszę wrażanie (i nietylko), że socjotechnika HR w korporacjach jest nastawiona na singli i na niszczenie rodziny - jak w domu kiepsko to więcej czasu spędza się w pracy. Ja co prawda nie dam się zapędzić w ten róg i staram się, jak mogę, żonce oczy otworzyć. Inna sprawa, że pokus ajest duża bo i kasa na te wyjazdy idzie ogromna. Jak współmałżonek może finansowo dorównać korporacji. Wiem, wiem - wystarczamy sobie nawzajem - ale gdzieś w podświadomości to zostaje i kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flawenol ,masz 100% racji..ja mam tylko nadzieje ,że mój mąż jest na tyle rozsądny,że będzie umiał ocenić wpływ firmy na jakość relacji między nami.. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy jestem taka młoda 32 lata czegos mnie nauczyły hehehehe. Dla mnie małżeństwo to świętość, sakrament. Pamiętaj zgoda buduje, niezgoda ruinuje. Wydaje mi się ,że twoje małżeństwo jest całkiem udane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FacetDoFaceta
Ciekawe, flawenol mowi ze teskni za zone, mowi wam ze czuje ze chce dac zonie wszystko a nie uslyszec ze bylo fajnie gdziesz indziej czy z innymy ludzmi. A tu wiekszosc od was slyszec ze jest zazdrosny, ze nie chce zajac sie dziecmi itd. Nawet jak facet mowi ze jest taki jaki wiekszosc z was by chcial zeby partner byl to wam nie wystarcza. Zgodze sie z flawenolem, napewno chce wiedzic od zony ze to co on jej daje to jej wystarcza i jest zadowolona z tego. Jak ciagle jego zona bedzie miala czegos lepszego to dlaczego ma sie nie obawiac ze kiedys ktos albo cos lepszego jej sie spodoba. Kazdy by tak myslal, on nie jest jakis inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
facetdofaceta Bardzo haotycznie napisałeś ,nie mogę wydobyć sensu z tego co piszesz,może spróbuj jeszcze raz:o :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tempica - żadna tajemnica - Warszawka, niestety. A nawiązując do tematu: - żonka właśnie ma spotkanie biznesowo/rozrywkowe z klientami i wróci późno w nocy - ja też byłem na konferencji po której można było sobie pysznie pojeść i popić, ale jakoś mi nie smakowało. Wolałem przyjechać do domu, zwolnić opiekunkę i sam położyć córeczkę spać. (rozumiem, że jestem nienormalny :-) ) PS. Mam tylko nadzieję, że połowinka też \"zatrybi\" i jak najszybciej się zerwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flawenol dlaczego niestety? Je mieszkam w małej miejscowości na podkarpaciu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano, niestety. Nie lubię tego miasta i jego wszechogarniającego chamstwa i agresji. Ideałem jest tu zarabiać a mieszkać np. na podkarpaciu :-) Staram się to realizaować wyprowadzając się 30 km od stolycy. Wiem - Ty pewnie byś chciała tu a ja tam gdzie Ty - ciężko to zrealizować więc znaleźlismy rozwiązanie pośrednie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tolusia
ja wlasnie przezywam teraz wyjazd meza. czuje sie tak samo ja ty,z tym ze nie mamy jeszcze dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Cie rozumiem Flawenol, zaluje ze weszlam na topic w momencie, kiedy nikt juz sie na ten temat nie wypowiada.... Jestem szczesliwa - bo moj maz rowniez to rozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tempica--->>> Ciebie tez cholernie (przepraszam za slowo) rozumiem, ja do pracy mojego meza odnosze sie neutralnie; moj maz nie chodzi na imprezy integracyjne, pomimo, ze 90% pracownikow chodzi, ci smai pracownicy pozniej podkladaja sobie swinie, zlorzecza, obgaduja sie, plotuja, etc., nalezy pamietac, ze z pradem tylko gowna plyna! praca -ok, ale po pracy jest czas prywanty i nikomu nic do tego! Najwazniejsze to chyba zwiazac sie z kim, kto mysli o tych sprawach tak samo jak my.. ja mialam to szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
flawenol i tempica ---> ladnie ubraliscie to w slowa... u mnie bedzie bardziej chaotycznie, juz po polnocy, swiezosc umyslu nie ta... ale wypowiem sie, bo to temat, ktory mnie bulwersuje (choc staram sie nie dopuszczac emocji i wyobrazni do glosu...) moj maz wlasnie teraz jest na takim wyjezdzie, jutro wraca... wszyscy baluja na dyskotece (jak zerwane z lancucha bestie) , integruja sie etc., a on nie odpoczywa w pokoju, cyzta zalegla prase, ksiazki, odpoczywa... pojechal sluzbowo, po wykonaniu obowiazkow sam spacerowal po miescie, itd.i ma w dupie, ze pomysla o nim, ze jest dretwy, bo wazne dla niego jest tylko to co ja o nim mysle, co ja czuje etc. nie pisze o tym dalej, bo to nasze zdanie i nikomu nic do naszej jednosci;) wszystko jak widac jest kwestia czlowieka, jego podejscia,wartosci.... JESTEM SZCZESLIWA, ZE MAM TAKIEGO MEZA... astanawiam sie nad ludzmi... co to za ludzie, ktorzy wyjezdzajac na jakakolwiek sluzbowa "wyprawe" czy to szkolenie, czy delegacje wieczorami maksymalnie korzystaja z zycia nocnego... przypomina mi to sytuacje, w ktorej dziecko na co dzien pozbawione przez rodzicow dostepu do czekolady pod rodzicow nieobecnosc najada sie do rozpuku, umazujac buzie, rece i wszystko dookola... i teraz zastanawiam sie czy ludzie imprezowi w domu tez sa tacyimprezowi (ot, taka ich natura), czy tylko poza domem zachowuja sie tak jakspuszczeni z lancucha???... chca sie wyszalec, bo na co dzien tego nie maja, wielkie miasto, czuja sie wolni? nie wiem? (bez zony, dzieci, partnerow, mezow) nie rozumiem tego i nie chce rozumiec, bo przeciez to nie moja sprawa...ale smieszy mnie takie wieczorne uderzanie na miasto, do ktorego przyjechalo sie sluzbowo; dyskoteki itd. to smieszne, chyba charakterystyczne dla malomiasteczkowych prostaczkow.... jedni bo tacy sa, taka ich natura! (przeciwstawiona naturze jest kultura!!!!!) drudzy, ulegajacy wplywom, malo asertywni dolaczaja do reszty, bo boja sie odstawac, nie chca byc inni... ludzie za wszelka cene nie chca byc inni, nie chca odstawiac..a przeciez z pradem tylko gowna plyna! . ile ludzi, tyle opini, tyle pogladow etc. niech kazdy zajmuje sie przyslowiowym swoim ogrodkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, takie wyjazdy powinny być konstruktywne i wnosić coś nie tylko do firmy, ale także nie niszczyć relacji pracownika z jego otoczeniem/rodziną.Jak tak piszecie, to ta myślę, że może te wyjazdy są po prostu źle zorganizowane? Bo w niektórych firmach tak jest, że się to załatwia na własną rękę, a jednak takie wyjazdy powinny organizować firmy, które się tym zawodowo zajmują typu megatravel. I wtedy wyjazd jest tym, czym powinien być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markoso
Byłem na takim wyjeździe kilka tygodni temu, tutaj - http://www.zielonapolana.com.pl/oferta_dla_firm.php W sumie 30 osób - najpierw szkolenie, później zabawa na całego. Nie dochodziło do ekscesów, o jakich mówi się w sieci. Moim zdaniem to zwykłe szukanie sensacji, a samo miejsce integracji - genialne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaro1980
moja żona też wyjeżdża gdyż jak nie wyjeżdża tom jest inna zostaje z dwójką małych dzieci szlak mnie trafia jak jej nie ma dobrze że są dzieci to mam co robić i nie myślę. Nie to że żonie nie wierzę tylko moja wyobrażnia psota mi figle {chyba?} nic mi o wyjeżdzie nie opowiada nie wiem czemu. Kocham ją nad życie ale jak wraca mogła by coś opowiedzieć co by mnie uspokoiło chyba że to kłamstwo to lepiej niech milczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaro1980
dodam jeszcze że nie mam mocy żeby zabronić jej wyjazdu bo pewnie by nie pojechała ale coś jej się od życia należy ale jak wyjedzie to trafia mnie szlak chyba muszę się udać do psychologa choć nie wieżę im ja psy bo sami nie potrafią sobie poradzić ze swoimi kłopotami, ale może on powie mi jakąś uspokajającą bajkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×