Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kamila1981

bez meza

Polecane posty

Gość kamila1981

rodze za dwa miesiace. szczerze nie mam ochoty na porod rodzinny. moj maz tez nie jest do tego pomyslu przekonany do konca ale ... wszedzie mozia, ze to takie cudowne przezycie i w ogole. a ja wlasnie myusle, ze porod taki fajny nie jest, nie jest to piekny widok kiedy zona drze sie z bolu, klnie, placze, jest spocona i czerwona, zmczona do nieprzytomnosci, krew i rozne inne. po co taki widok mezowi ... przeciez to moze byc trauma nacale zycie. juz sama nie wiem czy dobrze robie, ze nie chce rodzinnego. a moze strace cos niepowtarzalnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie przejmuj sie. mialam 2 cc. ale przy pierwszym porodzie od 13 do 23.30 lezalam na porodowce. moj maz byl ze mna. denerwowal mnie masaz itp. wydaje mi sie ze warto miec meza [rzy sobie- do pomocy- podanie wody, pomoc w wstaniu itp. a sam porod- sam final. twoj maz nie musi ogladac. moj nie mial dane bycia przy wyciaganiu synkow. I mysle ze nie stracilismy na tym ani troche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz moja przyjaciolka tez bez meza rodzila, miala takie same powody jak ty, a teraz mowi ze zaluje! Zastanow sie:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA SIĘ NIE DARŁAM
nie klełam, nie płakałam, mąż był przy dwóch porodach i były i przy trzecim. :) Wspominamy te chwile ze łzami w oczach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA SIĘ NIE DARŁAM
byłby przy trzecim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli facet jest dojrzały, nie zmuszony do obecności (tzn sam chce) i świadomy tego co was czeka - to widzę same plusy sytuacji jak go to przerośnie - zawsze może wyjść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie wiem...Ja poprosiłam męża o to, by był przy mnie przy porodzie, bo wiem, że jego wsparcie mi się przyda.Choćby dlatego, żeby pogłaskał, potrzymał za rękę, ukoił dobrym słowem, podobno to działa lepiej niż najlepszy środek przeciwbólowy:) Poza tym mąż był przy tym, kiedy dzidzia powstała, więc niech będzie i przy tym , kiedy przyjdzie na świat. nie wiem jak w innych szpitalach, ale w moim mąż nie widzi krwi i tego, co się dzieje \"za parawanikiem\", bo siedzi przy głowie żony. Poza tym mąż może towarzyszyć np. tylko przy pierwszej fazie porodu, a potem wyjść, jeśli obawiasz się, że nie zniesie widoku krwi itd. Niektóre kobiety, które rodziły z mężami mówią, ż po porodzie mąż nabrał do nich więcej szacunku, że zaczął je jeszcze bardziej podziwiać, że takie są dzielne, silne, że poradziły sobie z takim bólem. Niektórzy doceniaja kobiete jeszcze bardziej, gdy widzą ile musi przejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamila1981
ja slyszalam rozne opinie. lancznie z tym ze mezwowie nabierali obrzydzenia do zon po obejrzeniu porodu. niektorzy przecez mdleja. dla niektorych to sa widoki nie do zniesienia. nie wiem czy to jest az takie super. nie kazdy porod jest lekki. wiem, ze mama rodzila mnie mnie 40 godzin. pare lat pozniej siostra rodzila sie 20 minut, tata zdarzyl tylko zawiezc mame na porodowke i byl przy porodzie bo to stalo sie tak szybko ze nikt nawet nie milaa czasu go wyprosic. niedawno rodzila moja kolezanka i rozmawialam z jej mezem. mozil, ze zonie sie do tego nie przyzna ale porod byl dla niego obrzydliwym widokiem. doslownie, obrzydliwym, ze teraz zona jest w okresie pologu ale on mysli ze strachem co bedzie za pare tygdoni bo nie ma chceci sie z nia kochac ... i co? ja nie chce, zeby moj maz tak mowil za moimi plecami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli masz takei wątpliwości to znaczy że nie powinnas decydowac się na poród rodzinny - będziesz się czuła lepiej kiedy mąż poczeka na korytarzu :) Ale radze ci mieć kogoś (mamę, siostrę, przyjaciółkę) kto w razie czego będzie ci towarzyszył. Nie licz na to że będziesz kontaktować w tej fazie porodu której się tak bardzo boisz (przekleństwa, krzyki, krew), ale wcześniej - ktoś bliski się przyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chcę żeby był ze mną mąż (on też nie wyobraża sobie inaczej) ja mogę nad sobą nie panować ale on będzie moim ochroniarzem :) będzie pilnował żeby mi się krzywda nie działa, żeby o mnie dbali szczegółów zza parawanu oglądać nie musi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zero zrozumienia
Nie rozumiem mężczyzn, którzy mówią, że obrzydzają ich porody...przecież nie muszą patrzeć, co się dzieje miedzy nogami żony!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamila1981
w trakcie porodu chcba wolalabym miec przy sobie mame czy tesciowa. siostra jeszcze nie rodzila i wole jej tego oszczedzic. ja sama objerzalam fim w szkole rodzenia i wracajac do domu chcialam rzucic sie pod pociag z rozpaczy. w szkole rodzenia tez odradzaja generalnie porody rodzinne, ze to nic dobrego, ze lepiej jak maz poczeka za drzwami a wroci na przeciecie pepowiny. z koli wszytkie kolezanki, ktore juz rodzimy zachwalaja porod rodzinny. niestety tylko koleznaki bo ich mezowie nie bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIesz wybór należy do Ciebie
ale ja nie zrezygnowałabym z obecności męża. Planujemy być wówczas ze sobą, bo mąż jest dla mnie niesamowitym wsparciem. Zresztą fantastycznie podchodzi do ciaży, rosnącym brzuszkiem cieszy się wręcz niesamowicie. Kocham go całym sercem i nigdy nie opuściłabym go w potrzebie, sczzególnie gdyby był chory, cierpiący. Wiadomo, że uwielbiam na niego patrzeć jak jest świeżutki spod prysznica, wypachniony itd., ale jak jest bardzo zmęczony, spocony, czy też chory w gorączce to kocham go tak samo. Nigdy nie pomyślałabym, że mógłby mnie brzydzić. Ja też już nieraz chorowałam itd. Myślę, że jeśli ludzie są dojrzali to są też dojrzali do tego by razem przyjąć dziecko. Co do tego, że mąż w ostatecznej fazie nie musi być to zgadzam się, ale wczesniej, w fazie rozwarcia myślę, że nawet powinien. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale nie1
Oj nieprawda! Przeciez w takiej szkole ucza jak mozna masowac kobiete zeby jej ulzyc! Moi znajomi sa zadowoleni ze byli przy porodach! Sluchaj rada dla ciebie! Mysle ze bedzie lepiej jesli twoj maz zaczeka na zewnatrz, ja widze ze uzbieralas juz wystarczajaca duzo powodow na to by tak sie stalo! Sama nie chcesz to widac po twoich wypowiedziach! Ale uwierz mi ze taki porod zbliza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez bym nie zrezygnowala
z obecnosci meza. Zwyczajnie boje sie byc sama.Teraz koelzanka rodzila z mezem i moj maz z nim gadal i tamten, mu wrecz kazal byc przy zonie i pilnowac co sie dzieje. Chyba,ze bedzie cc-na co licze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamila1981
no tak, wlasnie tak myslalam, ze w poczatkowej fazie kiedy jeszcze jest w miare ok to moze sobie byc. ale potem to naprawde. mnie samej dopadlo obrzydzenia jak zobaczylam porod sfilmowany ze szczegolami. a co dopiero faceta. a faceci sa wrazliwi. moj maz nie chce za bardzo tego widziec natomiast wszysc dookola mowia jakie to cudowne. wszyscy w sensie kobiety. rozmawialam z kilkoma facetami na ten telat i kazdy mozil, ze to ciezkie przezycie i ze lepiej bylo tego nie widziec, szegolnie ostatnie fazy. juz sama nie wiem co o tym myslec. swojego meza tez oczywiscie kocham ale facet to facet. pord od stuleci byl wydarzeniem w ktorym uczestniczyly wylacznie kobiety. tesciowa tez mozi, ze dobrze robie a ja nie jestem przekonania. ale martwie sie, ze cos strace. no juz sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale nie1
jesli sie nie martwisz ze cos stracisz to po co sie zastanawiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rodziłam sama (chociaż mój mąż nie mial nic przeciwko by być przy porodzie) i uważam , że podjęłam najlepszą (dla mnie) decyzję. Miałam wspanialą położną , lekarza dzięki którym poród wspominam bardzo miło. Jak bym miała znowu rodzić to tylko i wyłącznie sama:) Co do wiekszego szacunku do kobiety po porodzie. Jeżeli tego szacunku nie bylo wcześniej to i udzial w porodzie rodzinnym tego nie zmieni. Mój mąż i bez porodu rodzinnego od początku jest wspanialym ojcem który zrobi przy małym wszystko.Chodził ze mną na wszystkie wizyty u gina , dbał o mnie przez cała ciąże. Jednak na poród rodzinny się nie zgodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez meza
ja rodzilam bez meza i teraz rowniez (lada dzien) bede rodzic bez meza :) uwazam, ze jest to indywidualna sprawa kazdej pary - czy decyduja sie na porod rodzinny czy nie; napewno nie wolno zmuszac do tego zadnej ze stron; ja nie zaluje, ze meza przy mnie nie bylo - nie jestem histeryczka i doskonale daje sobie rade sama; poza tym uwazam, ze porodowka nie jest miejscem dla facetow (nie lekarzy); o wiele wazniejsze jest to co mezczyzna da nam po powrocie do domu z dzieckiem - zrozumienie, wsparcie, pomoc przy normalnych obowiazkach dnia codziennego; trzymanie za raczke czy masowanie pleckow na porodowce uwazam za zbedne ceregiele - i tak to ja musze urodzic dziecko, mnie to boli i maz nic mi nie pomoze; ale to jest moje zdanie :) i mojego meza :) wiec nie mielismy problemow zeby dojsc do porozumienia w tej kwestii; jak ktos potrzebuje porodu rodzinnego to prosze bardzo - wolny wybor; jedno jest pewne - ta decyzja musi nalezec do Was i nie kierujcie sie moda i naciskami innych - zdecydujcie sami - TO WASZE DZIECKO I WASZ ZWIAZEK :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to musi byc wasza wspólna decyzja! on musi wiedzieć że to nie tylko ta piekna chwila, ale tez Twój ból i cierpienie! a Ty że bliska osoba może byc dla Ciebie największym wsparciem... moja kolezanka chciała z mężem rodzić ale była juz po terminie i nic się nie działo, a on musiał wyjechać... rodziła sama i póxniej stwierdziła, że bardzo dobrze, że tak sie stało, bo sie męczyła okropnie prawie 12 godzin i dobrze, że męża nie było i nie musiał tego ogladac... natomiast mój kolega jak z nim gadałam, to sie cieszył że mógł byc przy zonie jak rodziła i że wie ile ja to wysiłku kosztowało, żal mu jej było, ale docenił chyba bardziej ten cud... porozmawiaj z mężem jakie masz obawy i co on mysli na ten temat...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez meza
ja tez rodzilam sama bez meza!!nawet za drzwiami nie byl tylko siedzial w domu bo sie bal!! i ciesze sie bardzo ze go tam nie bylo!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×