Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tipika

kochać na zabój a za kilka dni odchodzić . jak to możliwe?

Polecane posty

Gość tipika
słońce a skąd ty takie rzeczy wiesz? hm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wazka
ktos kiedys powiedzial ze faceci sa jak autobusy........nawet gdy sie swpoznisz to i tak zawsze bedzie nastepny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tipika
słońce ty jakieś nowe podejście do leczenia miłości wymyśliłeś hehe ale ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Krótko mówiąc, miłość dostarcza organizmowi takich samych bodźców jak... amfetamina. Przypuszczenie to potwierdziły badania przeprowadzone na ochotnikach, którym podano amfetaminę, a także zadbano o ich dobre samopoczucie. Dodatkowo przemawia za tą koncepcją \"obraz kliniczny\" choroby zwanej miłością - wzmożona aktywność, żeby nie powiedzieć nadaktywność, bez wytchnienia, bez snu, bez jedzenia, ale i bez uczucia zmęczenia. Jeśli komuś nie podoba się porównanie rauszu miłosnego z narkotycznym, mam inne - wzmożone wydzielanie katecholamin obserwuje się także w stanach... maniakalnych. Powróćmy jednak do poprzedniej analogii. Kto choć raz był zakochany, wie doskonale, że stan ten nie trwa wiecznie. I dobrze, bo musiałby doprowadzić do zniszczenia człowieka. W końcu bilans energetyczny ma swoje prawa. \"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakby kochał na zabój to by nie odchodził.. cyzli nie kochał na zabój.. a czy kochał.. pewnie myślał że kocha.. zauroczył się w tamtej.. i pomyślał że sie zakochał.. niemniej ciężko jest spotkać kogoś i pokochać go po tygodniu.. i wiedzieć że to prawdziwie uczucie (miłość od pierwszego wejerzenia) a nie zauroczenie.. a związku długie ponoć właśnie w 3 i jeśli dotrwają 7 roku mają najwieszy kryzys.. co związane jest właśnie z ta "chemią - chormonami"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Powszechnie uważa się, że pierwszy kryzys nadchodzi nie później niż po trzech latach, a pośredniego dowodu na to dostarczają statystyki rozwodowe. Psychologia mówi wtedy o kryzysie tożsamości, zawiedzionych nadziejach, znudzeniu. Okazuje się jednak, że można o tym mówić także w języku biochemii. Do fenyloetyloaminy, jak do narkotyku, organizm się przyzwyczaja. Potrzebuje zatem coraz większych dawek, których nie otrzymuje, bowiem organizm nie może wytworzyć więcej PEA. W efekcie przyjemne doznania, jeszcze niedawno wywoływane przez spojrzenie, głos, dotyk, a nawet samo wyobrażenie ukochanej osoby, wyraźnie słabną. Jak szybko przebiega proces przyzwyczajania się organizmu, przynajmniej częściowo zależy od indywidualnych cech biologicznych każdego z nas. Wystarczy, żeby w genach znalazła się instrukcja mniej intensywnego wydzielania monoaminooksylaz (MAO), enzymów rozkładających noradrenalinę i już człowiek bardziej stworzony jest do szaleństw niż spokojnego, skromnego życia. Dla psychiatrów nie jest tajemnicą, że takie osoby są zadziorne, skłonne do brawury, nadmiernego ryzyka, hazardu i... częstej zmiany partnerów. Zatem mówiąc pół żartem, pół serio, wybór towarzysza życia powinien uwzględniać również wyniki paru analiz chemicznych.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wazka
nowe..???raczej nie powiedzialabym bardziej ze stare jak swait:) nie tak naprawde to gdy zostaje sie samej bez niego to swoat staje na glowie i wszystko sie wali ale czlowiek jest tak skonstuowany ze wytzyma wiecej niz jest sobie wstanie wyopbrazic .......nie mam dobrej rady bo czasem nie poterafie poradzic sobie ze swoim zwiazkiem i dlatego nie chce radzic tobie jedyne co moge tobie nbapisac to glowka do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tipika
i to wprowadzasz w życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co tipika, nie wiem jak ty, ale ja chyba wole to co proponuje sprzedawca, zwykla reakcja organizmu, zadne tam zlamane serce, ot hormony co usprawiedliwia i twojego bylego i jego byla i mojego eks, a nawet cale nasze cierpienie, no a najwazniejsze, ze masz pewnosc, ze ci przejdzie, bo organizm predzej czy pozniej musi wrocic do normy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a stan tzw. zakochania nie może trwać długo gdyż taki osobnik dostał by zawału serca lub czegos innego.. dlatego zakochanie sie kończy i nic nie zostaje lub zaczyna się miłość.. tylko właśnie nie pamiętam ile takie zakochanie trwać moze:P...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wazka
do sprzedawcy slonca kolego skad czerpiuesz takie madrosci???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najwazniejsze to aby dorosnac... nie czynic z milosci wiecznej magii... trzeba byc gotowym na kryzys i mimo to go przetrwac... bo wiemy z doswiadczenia ze to najodpowiedniejsza dla nas osoba... duzo jednak osob nie ma pojecia nawet o tym.. stwierdzaja ze to partner sie zmienil stal sie nudny i wogole.. szukaja uciechy w zdradzie itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tipika
to jak zakochanie minie to co zostaje? przyzwyczajenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeśli sie chce być z daną osobą to takich kryzysów w jeszcze dłuższym niż 3 letni związek będzie więcej.. :) a każdy kryzys sprawie że stajemy sie silniejsi:) noi jeśli taki kryzys sie przetrwa to zbliza również.. ------------------------

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po zakochaniu jest miłość lub nic.. ----- zakochanie ze wzgl. czysto biologicznych/biopchemicznym wiecnzie trwać nie może bo organizm tego nie wytrzyma.. na dłuższą metę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tipika
to wiem że jest potem miłość albo nic a jak jest miłość to co z hormonami i ty co słońce pisał.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alez oczywiście.. \"a zreszta milosc to tylko znamietniona przyjazn\" ładne to najlepiej być przyjecielem, kumplem i kochankiem :) w jednym :) ----------------- ja myślę że nawet wcześniej.. bo to jest gorsze niz amfetamina..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nie wprowadzam zadnych nowosci bo ta wiedze mialem jakies 5 lat temu juz.. nie wiedzialem tylko dlaczego dochodzi do takich reakcji z dana osoba.. dlaczego ta a nie inna... ale to zagadnienie wyjasnia psychologia.. a dokladniej w ksiazce \"Anatomia uczuć\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość to jest jakby wyzszy stan.. zakochania.. chormony sie uspakajają.. ale to nie znaczy że się przestaje kochać.. wtedy się z kimś pomimo.. dlatego ze sie chce.. a nie dlatego, że sie jest pod wpływem "narkotyku"..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tipika
wiesz słońce pisze książkowo pisze a ty to na nasze kobiece myślenie tłumaczysz heheh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tipika
no raczej bo sam by tego nie wymyślił ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wymyśliłby, ale moze nie nazwał po imieniu.:P ------ wyobrażasz sobie małżeństwa z 25letnim w stanie pemamentnego zakochania?? to jest juz inna forma tego stanu.. właśnie miłość.. fakt że czasem bywa tak że do zakochania dochodzi po iluś latach ponownie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×