Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Gość 60-siatka
Ok ! Dzieki za nalewke wisniowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieśmiertelna noc Blady księżyc pobłyskuje na niebie Płacze szarym śniegiem. . . Jakaż piękna jesteś nocy, Jakaż piękna twa czerń. . . . Łzy spadają na ziemię Mrożąc ją powoli Sprawiając, Że staje się nieczuła. . . Jakaż piękna jesteś nocy, Jakaż piękna twa czerń. . . . Zupełnie jak On Zmieniony w wilka Nieczuły na ból, Tych, Których morduje. . . Jakaż piękna jesteś nocy, Jakaż piękna twa czerń. . . . Choć bestia Dostojnie kroczy przez las Gdzieś tam. . . Jakaż piękna jesteś nocy, Jakaż piękna twa czerń. . . . Gdzieś tam Zupełnie jak ja, Gdy jest mi źle. . . O nocy, Kocham cię Choć nie wiem, co kryjesz w tym mroku. Autor AGA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry 🖐️ ❤️ Chciałam życzyć Wam dobrej i spokojnej niedzieli. Niech słońce otuli promieniami i pozwoli zaczerpnąć pozytywnej energii :) Cudnie tu wracać...Dziś będę popołudniem :) 👄 P>S> Kawa stoi na stole w termosie, więc wciąż gorąca. Zostawiam kawał szarlotki. I piękne zasuszone różę...na wspomnienie lata.... Pa Kochani ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zycze Wszystkim bywalcom milej niedzieli👄 Dla przyjaciół Kiedy was nie ma to jakby nagle Zabrakło w moim życiu muzyki Kiedy Was nie ma to czas mnie straszy Że przeminę, że będę chwilą Kiedy was nie ma to jakby niebo Miało się rozstać na zawsze ze słońcem Kiedy Was nie ma dosyć mam wszystkiego I pragnę stąd na zawsze odejść Moi przyjaciele Moi przyjaciele Moi przyjaciele bądźcie zawsze ze mną Moi przyjaciele Moi przyjaciele Z wami wiem, że wszystko mogę Że wystarczy tylko chcieć Jak mam wyśpiewać, jak mam dziękować Jak wytłumaczyć, że bez was mnie nie ma Przytulam do was moją miłość I wdzięczność mą w modlitwę zamieniam Milion aniołków narysuję I wszystkie razem postrącam z nieba Dom na górze wybuduję I zagram klauna kiedy trzeba Moi Przyjaciele Agata Budzyńska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaraz wyjezdzamy do rodziny :) Korzystajcie z pogody bo sliczna:-D Dziękuję Dziękuję za Twój uśmiech, otwarte okno Twego istnienia. Dziękuję za Twoje spojrzenie, zwierciadło Twej uczciwości. Dziękuję za Twoje łzy, które są znakiem, że dzielisz radość lub smutek. Dziękuję za Twoją rękę zawsze wyciągniętą, aby dać lub otrzymać. Dziękuję za Twoje objęcie, które jest szczerą gościną Twojego serca. Dziękuję za Twoje słowo, wyraz tego, co kochasz i w czym pokładasz nadzieję. Dziękuję, że jesteś. Helena Oshiro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-D http://www.giftinfo.uni-mainz.de/gift_de/images/pflanzen/MAHONIA3.JPG SPOTKANIE Byłem sam w całym przedziale pociągu. Potem wsiadła jakaś dziewczyna - opowiadał pewien niewidomy hinduski chłopiec. - Mężczyzna i kobieta, którzy ją odprowadzali, musieli być jej rodzicami. Dawali jej mnóstwo rad i wskazówek. Nie wiedziałem jak wyglądała dziewczyna, ale podobała mi się barwa jej głosu. Czy jedzie do Dehra Dun? - pytałem się siebie, kiedy pociąg ruszał ze stacji. Zastanawiałem się, jak mogę nie dać po sobie poznać, że jestem niewidomym. Pomyślałem sobie: jeśli nie będę się ruszał z mojego miejsca powinno mi się to udać. -Jadę do Saharanpur - powiedziała. - Tam wyjdzie po mnie moja ciocia. A pan dokąd jedzie, można wiedzieć? - Dehra Dun, a potem do Mussoorie - odpowiedziałem. - O, jaki pan szczęśliwy! Pragnęłabym bardzo pojechać do Mussoorie. Uwielbiam góry. Szczególnie w październiku, kiedy jest tam pięknie. - Tak to najlepszy sezon - odpowiedziałem, sięgając pamięcią do czasów, kiedy jeszcze widziałem. - Wzgórza usłane są dzikimi daliami, słońce jest łągodne, a wieczorem można sobie siedzieć wokół ogniska i rozmyślać popijając brandy. Większa część letników już wtedy odjeżdża, ulice są bezludne i ciche. Milczała, a ja zadawałem sobie pytanie czy moje słowa zrobiły na niej jakieś wrażenie, czy też jedynie myślała, że jestem sentymentalny. Potem popełniłem błąd i zapytałem: - Jak jest na zewnątrz? Ona jednak w moim pytaniu nie zauważyła nic dziwnego. Czyżby już spostrzegła, że nie widzę? Jednak słowa, które zaraz po tym wypowiedziała, pozbawiły mnie wszelkich wątpliwości. - Dlaczego pan nie spojrzy w okno? - zapytała mnie z największą naturalnością. Przesunąłem się wzdłuż siedzenia, starając się z uwagą odszukać okno. Było otwarte, odwróciłem się w jego stronę, robiąc wrażenie, że przyglądam się mijanym widokom. Oczami wyobraźni widziałem telegraficzne słupy, które przesuwały się w biegu. - Zauważyła pani - ośmieliłem się powiedzieć - że te drzewa wydają się poruszać? - Zawsze tak się wydaje - odpowiedziała. Odwróciłem się znów w stronę dziewczyny i przez pewien czas siedzieliśmy w milczeniu. Potem powiedziałem - Ma pani bardzo interesującą twarz. Zaśmiała się miło wibrującym i jasnym głosem. - Przyjemnie to usłyszeć - rzekła. - Nudzą mnie ci, którzy mówią, że moja twarz jest ładna! Musisz mieć naprawdę ładną twarz pomyślałem sobie, a po chwili dodałem pewnym głosem: - Hm, interesująca twarz może być również bardzo piękna. - Jest pan bardzo miły ? powiedziała. - Ale dlaczego jest pan taki poważny? - Już niedługo będzie pani na miejscu, stwierdziłem dość nieoczekiwanie. - Dzięki Bogu. Nie lubię długich podróży pociągiem. Ja natomiast byłbym gotów siedzieć tak nieskończenie długo, byleby tylko słyszeć jak ona mówi. Jej głos posiadał tak srebrzysty dźwięk jak górski strumień. Zaraz po wyjściu z pociągu zapomni pewnie o naszym spotkaniu; ja jednak zachowam ją w swojej pamięci przez pozostałą cześć podróży a może i dłużej. Pociąg wjechał na stację. Ktoś zawołał i zabrał ze sobą dziewczynę. Pozostał po niej jedynie zapach. Mrucząc coś pod nosem wszedł do przedziału jakiś mężczyzna. Pociąg ruszył ponownie. Odszukałem po omacku okno i usadowiłem się naprzeciwko wpatrując się w światło, które było dla mnie ciemnością. Jeszcze raz mogłem powtórzyć moją grę z nowym towarzyszem podróży. - Szkoda, że nie mogę być tak nęcącym towarzyszem w podróży jak ta dziewczyna, która dopiero wyszła ? powiedział do mnie, starając się nawiązać rozmowę. - To bardzo interesująca dziewczyna - stwierdziłem. - Czy mógłby mi pan powiedzieć... czy jej włosy były długie czy krótkie? - Nie pamiętam ? odpowiedział zdawkowym tonem. - Przyglądałem się jedynie jej oczom a nie włosom. Były rzeczywiście piękne! Szkoda, że nie mogły jej do niczego służyć... Była niewidoma. Nie zauważył pan tego? Dwoje niewidomych ludzi, którzy udają, że widzą. Ileż ludzkich spotkań jest podobnych do tego. Ze strachu, by nie objawić tego, jacy jesteśmy naprawdę zaprzepaszczamy nieraz najważniejsze spotkania naszego życia. A niektóre spotkania zdarzają się jedynie raz w życiu. Bruno Ferrero

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek 64
🖐️ Zwiędły listek Nie mogłem tłumić dłużej Najsłodszych serca snów, Na listku białej róży Skreśliłem kilka słów. Słowa, co w piersiach drżały Nie wymówione w głos, Na listku róży białej Rzuciłem tak na los! Nadzieję, którąm pieścił, I smutek, co mnie truł, I wszystkom to umieścił, Com marzył i com czuł. Tę cichą serca spowiedź Miałem jej posłać już I prosić o odpowiedź Na listku białych róż. Lecz kiedy me wyrazy Chciałem odczytać znów, Dojrzałem w listku skazy, Nie mogłem dostrzec słów. I pożółkł listek wiotki, Zatarł się marzeń ślad, I zniknął wyraz słodki, Com jej chciał posłać w świat! Adam Asnyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajny pomysl
👄 Zakochani Jest tam tak cicho, że słyszymy piosenkę zaśpiewaną wczoraj: "Ty pójdziesz górą, a ja doliną..." Chociaż słyszymy - nie wierzymy. Nasz uśmiech nie jest maską smutku, a dobroć nie jest wyrzeczeniem. I nawet więcej, niż są warci, niekochających żałujemy. Tacyśmy zadziwieni sobą, że cóż nas bardziej zdziwić może? Ani tęcza w nocy. :: Wisława Szymborska Ani motyl na śniegu. A kiedy zasypiamy, We śnie widzimy rozstanie. Ale to dobry sen, ale to dobry sen, bo się budzimy z niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
"Wędrówka Życia" Wędrowcze kiedy przyjdziesz w me progi. Gdy przyprowadzi Cię tutaj droga. Spójrz jaki spokój jest w ciszy błogi. W kościele który ja mam od Boga. Podziękuj jemu że tu w tej ciszy. Jaką mi stworzył dla ducha mego. Można odpocząć w wędrówce życia. Wielbiąc i chwaląc Najwyższego. Podziękuj Panu za chleb powszedni. Za każdą noc i każdy poranek. Podziękuj Panu za jego miłość. Za wolność którą przyniósł Baranek. I w naszych sercach miłujmy Pana. Wznosząc ku niebu ręce wysoko. Niechaj kościoły otworzą bramy Aby duch święty stał się opoką. Pozdrawiam WB W]❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
Witam W oazie W K I K !8czesc] Poczytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocham Oazę ! Witam i posyłam dla wszystkich buziaczki... Czuje się dobrze i mam lepszy humorek:-D Ja dzisiaj ugotowalam kasze gryczana,... Mowie wam taka miałam ochotę na kasze, muszę częściej ja gotować przecież jest bardzo zdrowa... Teraz idę na jesienna przechadzkę... Nudno mi tak siedzieć cały czas w domu:) Umówiłam się do mojej starej kawiarenki z dobra znajoma... Irena Jarocka - Kawiarenki A kiedy już przyjdzie czas, pełne po brzegi są kawiarenki. Pod okna ich, pełne gwiazd, gdzieś w zakamarki wielkich miast ciągnie nas. Kawiarenki, na, na, na, kawiarenki na, na, na Małe tak, że zaledwieś wszedł, zniżasz głos aż po szept. Mimochodem, kamien w wodę, wpadnie coś z bardzo wielkich spraw w czarną toń małych kaw. Kawiarenki na, na, na, kawiarenki na, na, na Z cienia w pół i ze światła w pół ty i ja, i nasz stół Za witrażem szklanych marzeń ledwo świat poznajemy już, choć jest tuż. Miejsc wkoło nas coraz mniej, już dymi z okien złotym obłokiem I barman już woła: \"Hej ! Już kawiarenka rusza w rejs, wielki rejs\" Kawiarenki na, na, na kawiarenki na, na, na Stolik nasz w nieważkości lamp krąży tu, krąży tam. Filiżanki - białe ptaki -lecą wprost w kolorowy dym, płyną w nim, giną w nim. Pan i pani zaszeptani, któż to wie, gdzie naprawdę są, ona z nim i on z nią. Kawiarenki, kawiarenki, porwą gdzieś w siódme niebo aż stolik nasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiolkowa niezapominajka
LES ART : Opowiadania : Okiem Matki Pamiętam dzień, w którym Ją urodziłam. Słonce przygrzewało jak w maju, chociaż był dopiero początek marca. Była taka śliczna. Miała po pięć malusieńkich paluszków w każdej rączce, i po pięć malusieńkich paluszków w każdej stopce. Niby oczywista sprawa, ale właśnie ta oczywistość wprawiała mnie w euforyczną zadumę nad darem życia. Kobieta na sąsiednim łóżku urodziła dzieciątko bez rączek. Na salę porodową zabrali ją dzień przede mną. Pamiętam, jak ją uspokajałam, miała takie makabryczne przeczucia - jak to matka. A może wcale nie ją uspokajałam i zapewniałam, że wszystko będzie dobrze, tylko siebie i człowieczka, który mieszkał we mnie. A potem był poród. Ordynarna położna narzekała, że znowu źle wygolona pizda... Bałam się, inaczej sobie to wszystko wyobrażałam. Myślałam, że wszyscy będą w patetycznym nastroju, bo oto Bóg zsyła nowe życie. Ze będą się uśmiechać i pomagać... Tymczasem w szpitalu traktowano mnie jak intruza, nieproszonego gościa, wroga nawet. Znalazła się jedna przemiła siostra, która pomagała mi w rzeczach, o których dotąd nie miałam pojęcia. Przybiegała do mnie na nocnym dyżurze, kiedy bolało i szeptała, że paluszek już wkrótce pojawi się na świecie. A potem kładła dłonie na moim grubachnym jak beczka brzuchu i masowała, jakby była ojcem. Z wdzięcznością patrzyłam w jej przemęczone, podkrążone oczy. Krotki sen, lewatywa, golenie, nacięcie krocza, ból, nie wiedziałam czy to, co się działo to sen czy jawa. I cisza. Paniczny strach, że coś nie tak. Klaps w pupkę mojej małej kruszynki i zbawienny płacz... I największa ulga, jakiej doznałam w życiu. Mój skarb przywitał świat swoim przejmującym krzykiem. Moja córka siedzi po przeciwległej stronie stołu. Obok tej osoby. Kiedy spadł mi widelec i schyliłam się po niego, zobaczyłam pod stołem dwie splecione dłonie. Aż kostki palców zbielały... Strasznie się speszyłam . - Może jeszcze surówki? - zapytałam i natychmiast poczułam, że się czerwienię... - Tak, bardzo chętnie. Cały obiad jest przepyszny... Nałożyłam tej osobie na talerz dokładkę. No, musiałam przyznać, że ta osoba miała apetyt - talerz rosołu, potem dwa schabowe, góra ziemniaków i dwie porcje surówki... Zamyśliłam się chwilę ze wzrokiem utkwionym w te osobę. Musiałam przyznać, ze spodziewałam się kogoś zupełnie innego, kiedy moja córka zaprosiła tę osobę po wielu rozmowach, bataliach, łzach na obiad. Wiedziałam, że jest kobietą , ale w wyobraźni widziałam krępego, spasionego mężczyznę z bandyckim wyrazem twarzy. A tymczasem ta osoba była zupełnie niepozorna - Boże drogi, gdzie ona to wszystko mieści? Na sekundę moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem córki... Chyba odgadła moje myśli, bo zrobiła minę, jakby mówiła "Ona tak zawsze", uśmiechnęła się. Podniosłam brwi tak, jak to robię, kiedy coś podziwiam. Bałam się tego spotkania. Panicznie. To takie trudne. Moja córka kocha kobietę. Przyjęłam do wiadomości. Staczałam codziennie jedną bitwę z poczuciem winy, gniewem, wstydem i zazdrością o inne córki, które w pięknych, białych sukienkach, prowadzone przez ojców do ołtarza, wychodzą za mąż. Tyle mnie kosztowało samo oswojenie się z wiedzą o tym... Nie dopuszczałam do siebie oczywistego faktu, że któregoś dnia będę musiała stanąć twarzą w twarz z wybranką mojej córki. Noc przed tym dniem była katorgą. Wiedziałam, że nie mam innego wyboru... Albo dobrowolnie, przez własny upór stracę jedyną istotę na ziemi, która stanowi moją cząstkę, albo wykonam ten heroiczny wysiłek i spróbuje zrozumieć... Zjawiły się dokładnie o czasie. Moja córka ubrała jeden ze znienawidzonych przez siebie strojów wizytowych. Zachciało mi się śmiać, kiedy ją zobaczyłam w takim szyku... Obie były strasznie przejęte. Trzęsły mi się ręce. Resztka sil udawało mi się utrzymywać chłodny dystans... Dziwne, tygodniami wyrabiałam w sobie niechęć do tej osoby i byłam pewna, że kiedy ją ujrzę, moje wyobrażenia o niej nie tylko się sprawdza, ale okażą się sto razy gorsze. Moja pierwsza myśl na jej widok była porażająca: "Ona ma dobro wymalowane na twarzy..." Kiedy wychodziły niezdarnie je objęłam. Obie... I ze ściśniętym gardłem powiedziałam, że za tydzień będzie królik w potrawce... A potem widziałam załzawionymi oczyma przez okno dwa anioły wybiegające jak szalone z klatki, trzymając się za ręce. Agnieszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Zaznaczam swoja obecność juz po uczelni :) Zmęczona (wiedzą) ;) ale zadowolona, że odpoczne w domu trochę. Musze się położyc na trochę, bo śpie na stojąco.... ❤️...to ono mnie tu przywiodło do Oazy spokoju.....Wieczorem nadrobie trochę czytanie....Tyle pieknych tu rzeczy... Udanego popołudnia tej niedzieli 🌻 Dla zakochanych...i tych co kochają...❤️ Widziałam miłość prawdziwą Tak po prostu na ulicy Staruszek o lasce, z bukietem róż W dzień zakochanych Czekał na swoją wybrankę Na damę swego serca Na miejsce spotkania Przybyła poczciwa staruszka W oczach ich obojgu Pojawił się młodzieńczy blask On podarował jej bukiet, Ona złapała go za rękę i poszli... Poszli razem szczęśliwi Jak wtedy gdy mieli po 20 lat Jak wtedy gdy pierwszy raz Wyznawli sobie miłość Wtedy pewnie jeszcze nie wiedzieli, że ich miłość będzie tak trwała Podarowali sobie wtedy swoje serca Wzajemnie do końca... Taka zwykła prawdziwa miłość, a jak z bajki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochani! Ja tez czytalam... Cieszylam Sie z Wami, i nawet lze uronilam przy niektórych wpisach... Witam Wszystkie kolezanki i kolegow ktorzy do oazy wpadaja... To krociutkie opowiadanie warto przeczytac.... Spiesze sie na spaser do parku... Jasek juz czeka naburmuszony...:-D:-D:P AUTOR: Dacara A-autor Kilka dni, całe życie. W przebłysku świadomości, ciszy i radości, słowa płyną rzeką czarną, pachnącą atramentem i odrobinką, cząstką kurzu. Dowiaduję się wszystkiego. Smutki i radości zostają odkryte, radości, choćby te i najdrobniejsze, po raz pierwszy budzą się z papirusowego snu i ujrzą światło dzienne. Ciężkie pachnące strychem skóry, otulają atramentową duszę w papierowym ciele, opiekuńczym gestem tuląc je do siebie. Ciało, niegdyś pieszczone delikatnie czułymi palcami i piórem, w procesie tworzenia Życia, teraz leży nagie przed moimi oczyma. Obdarte ze skóry, dostępne dla wszystkich, nawet gdy te ukochane palce odeszły tak dawno, tak bardzo dawno... Słowa przeszłości, obrazy czynów, te najbardziej prywatne zakurzone zakamarki Życia, schowane do tej pory w Nadziei, że takie pozostaną. Powoli pozwalam skórom znów zamknąć wszystkie sekrety w swoich ciężkich popękanych powiekach. Słyszę jak Życie jęczy cicho w moich obcych dłoniach, napędzane wiatrem i wstydem, roniąc zakurzone łzy. Delikatnie głaszczę je po policzku zapewniając iż zdrada, której dokonało nie było jego winą, a jedynie przypadkiem. I rzucam je przed siebie, patrząc jak zmienia się w dumnego ptaka, lecącego z rozpostartymi skrzydłami,choćby i na chwilę, nim spada w morze płomieni. Leży teraz na plecach z duszą na wierzchu i krzycząc, i płacząc, błaga, o odwrócenie wzroku, o pozostawienie sekretów w sekrecie. Bez wahania skinęłam głową i odeszłam nie obserwując więcej, płonących kartek dziennika. Podpis: Dacara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny 60
halo! halo! Bylem na rybach i zlowilem az dwie :-D ha ha ha... 🖐️ Musze wziac prystnic:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×