Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Gość mamuśkamamuśka
Minęło 2 lata a boli jeszcze bardziej, mimo wspaniałych dzieci, rodziny i przyjaciół - boli, czasem boję się że coś mi się stanie, że mój organizm dłużej tego nie wytrzyma. Dziękuję, że piszecie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowawdowa
Dlaczego odebrał sobie życie? Alkohol lubił zawsze. więc poszło z górki. Przyszły długi kredytowe, które zaciągnął na kogoś a ten ktoś nie oddawał (był bardzo naiwny, nie posłuchał mnie, nie nauczył się na wcześniejszych błędach, oszukiwał mnie, robił to wszystko za moimi placami, mówiąc co innego mi w oczy, dopiero po jakimś czasie to wszystko wyszło, więc ja byłam wściekła, że oszukuje mnie, że musimy spłacać kredyty za kogoś zamiast sami wyjść na prostą, nadal mnie nie słuchał i robił wszystko za moimi plecami na własną rękę bez porozumienia ze mną) W trakcie tego pogłębiły się problemy z alkoholem, alkohol był codzienną ucieczką. Ja prosiłam aby nie pił, mówiłam że ma problem, ale on tego nie widział. Zaczęło się unikanie mnie, nagłe wieczorne wyjścia, wyłączony telefon, późne powroty po alkoholu, może i zdrady, ponieważ wszystko na to wskazywało, ale on do tego nie przyznawał. W pewnym momencie ja już tez miałam tego dość, żyliśmy razem ale oddzielnie, powiedziałam że składam papiery o rozwód, wpadł w jeszcze większy problem z alkoholem, między nami było bardzo źle, rozwód wisiał w powietrzu, zaczął nie radzić sobie w pracy, skutkiem czego mniej zarabiał i nie dawał rady ze spłatą kredytów zaciągniętych przez swoją głupotę. Przez te kredyty był pokłócony z własną rodziną, więc niby nie miał nikogo. Miał nasze dziecko, które kochał i zapomniał o nim w tej chwili słabości. Zrobił to po alkoholu. Mój mąż nie był złym człowiekiem, ale bardzo się pogubił. Teraz bardzo mi go brakuje. Marze o tych chwilach, kiedy było jeszcze wszystko dobrze, zanim się to wszystko zaczęło. Teraz jest mi bardzo ciężko, część długów pozostała, pojawiły się nowe problemy związane z tym co się stało, borykam się z tym wszystkim samotnie. Mam wyrzuty że mogłam coś zrobić, albo mogłam czegoś nie robić, a moje dziecko miało by nadal ojca. Czasami myślę czy aby nie iść do niego, tracę nadzieje że będzie kiedyś lepiej, normalnie, powstrzymuje mnie tylko nasze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto, w tym momencie nie liczy się twoja tęsknota ale Wasze dziecko i tylko Ono! Wbij to sobie do ģłowy i żyj dla niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23
Witajcie, nie wiem czy jeszcze mnie pamietacie... troche mnie nie bylo. Ale niewiele sie u mnie zmienilo, niedlugo beda dwa lata, a boli tak samo jakby to bylo wczoraj.... ciezko mi nadal, nie wiem czy kiedys ten bol zmaleje... dla nowych dziewczat- 23letnia wdowa po samobojcy, z dwojka malych dzieci... odzywajcie sie dziewczyny, przejdzmy razem ta trudna droge... Pozdrawiam, Wdowa23 Moj nr tel gdyby ktoras chciala porozmawiac priv 726030474

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23
Witajcie, nie wiem czy jeszcze mnie pamietacie... troche mnie nie bylo. Ale niewiele sie u mnie zmienilo, niedlugo beda dwa lata, a boli tak samo jakby to bylo wczoraj.... ciezko mi nadal, nie wiem czy kiedys ten bol zmaleje... dla nowych dziewczat- 23letnia wdowa po samobojcy, z dwojka malych dzieci... odzywajcie sie dziewczyny, przejdzmy razem ta trudna droge... Pozdrawiam, Wdowa23 Moj nr tel gdyby ktoras chciala porozmawiac priv 726030474

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona wdowa
Od samobójstwa mojego męża minęło 7 miesięcy. Nie było dnia żebym nie płakała. Nie da się o tym nie myśleć, wszystko mi o tym przypomina. Najgorzej boli gdy widzę jakieś małżeństwo z dzieckiem, zaraz sobie wyobrażam że to mogłam być ja, mój mąż i synek. Czy ten ból kiedyś chociaż trochę się zmniejszy? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona 2016
ja jestem świeżą wdową, męża zabiła mi lekarka, która powiedziała, że jest wyniszczony(nieprwada-przytył i wracał już do siebie) i że nie będzie go reanimować gdyby mu się pogorszyło. On to wszystko słyszał płakał, ściskał mnie za rękę, ja się kłóciłam z lekarką, że skoro mąż nie ma raka i już jest z nim znacznie lepiej, to musi go ratować gdyby mu się pogorszyło. Miał trochę słabe serduszko, biło 140 razy na minutę, wystarczyło pomóc jego serduszku i żył by, ale tzw. "lekarka" udowoniła mi, że ona ma rację i nie reanimowała mojego męża. Serduszko mu nie wytrzymało, a wystarczyło troszkę uspokoic to serce. Wolałabym żeby mój mąż zginął w wypadku, albo popełnił samobójstwo, a tak mam świadomość, że na moim mężu popelniono eutanazję, bez jego zgody i bez mojej zgody. Ta "lekarka" powinna wyjechac do Danii tam eutanazja wbrew woli pacjentów jest dopuszczalna i modna. Mój mąż miał dopiero 46 lat. Czy pomożecie ukarać mi tę lekarkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona 2016
ja jestem świeżą wdową, męża zabiła mi lekarka, która powiedziała, że jest wyniszczony(nieprwada-przytył i wracał już do siebie) i że nie będzie go reanimować gdyby mu się pogorszyło. On to wszystko słyszał płakał, ściskał mnie za rękę, ja się kłóciłam z lekarką, że skoro mąż nie ma raka i już jest z nim znacznie lepiej, to musi go ratować gdyby mu się pogorszyło. Miał trochę słabe serduszko, biło 140 razy na minutę, wystarczyło pomóc jego serduszku i żył by, ale tzw. "lekarka" udowoniła mi, że ona ma rację i nie reanimowała mojego męża. Serduszko mu nie wytrzymało, a wystarczyło troszkę uspokoic to serce. Wolałabym żeby mój mąż zginął w wypadku, albo popełnił samobójstwo, a tak mam świadomość, że na moim mężu popelniono eutanazję, bez jego zgody i bez mojej zgody. Ta "lekarka" powinna wyjechac do Danii tam eutanazja wbrew woli pacjentów jest dopuszczalna i modna. Mój mąż miał dopiero 46 lat. Czy pomożecie ukarać mi tę lekarkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KP
Wspooczuje ci kochana :( mojego meza reanimowano, ale jestem zdania, ze za krotko, a lekarz ktory to robil znaczy dla mnie tyle to nic. Jak widze jadaca karetke to patrze czy to ten skur..... yn, mam ochote go wuciagnac i potraktowac tak jak kn potraktowal mojego meza, mnie i moja rodzine. Malo dziewczyn juz tu zaglada, ale ja sledze nagminnie wszystkie wpisy. Jestem 28 letnia wdowa od 16 miesiecy, mam 4 letnia corwczke, ktora trzyma mnie przy zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona 2016
do KP też miałam ochotę zabić tę lekarkę, wyobrażałam sobie jak biorę wielki nóż i rozpruwam jej wielki tłusty brzuch...ale nie zabiję jej, zgłaszam sprawę na prokuraturę za nieudzielenie pomocy i umyślne spowodowanie śmierci-czyli zabójstwo. Moje Słońce miało piękny pogrzeb, księdza który jego cierpienie porównał do cierpienia naszego Świętego Jana Pawła II i powiedział, że teraz jest w domu Pana i czuwa nad nami i mamy się (rodzina) modlić o to by się za nami wstawiał w naszych prośbach. Poza tym moje Słoneczko jest przy mnie, jak nie mogę czegoś znaleść pytam"Kochanie pomóż mi gdzie ja to położyłam?" i naprawdę natychmiast to znajduję. Tak więc nie jestem samotna ani sama, a tej ....nie podaruję, nawet jak ją uniewinnią to będzie miała zmarnowane kilka lat życia. Nie zrobię tego z zemsty- może w ten sposób uratuję chociaż jedna osobę?Wtedy śmierć mojego Słońca będzie miała sens. Zastanów się czy i Ty nie powinnas tak zrobić?Może Twój Mąż w ten sposób uratuje czyjeś istnienie? Wtedy jego śmierć będzie miała głeboki sens. Kochana pamiętaj:"Idziemy przez ten świat samotnie, ale jeśli mamy szczęście, to przez jedną chwilę należymy do kogoś i ta jedna chwila pozwala nam przetrwać całe wypełnione samotnością życie."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Witam! Jestem młodą wdową. Jest mi bardzo źle, mam w sobie tylle smutku, żalu, złości, milion pytań dlaczego. Jak wy młode wdowy radzicie sobie z tym wszystkim, że mąż partner, sam odebrał sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, czy już nikt tutaj nie zagląda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćKP
Ja zagladam regularnie, a tak tl widze, ze juz malo dziewczyn :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mlodawdowa
kochane too ja młoda wdowa po samobojcy, mineły juz 2 lata jak go nie ma... ukladam sobie zycie na nowo ale za bardz tesknie za nim moim zmarłym kochanym mezu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Ja nie dawno straciłam męża. Powiedzcie mi, jak z tym wszystkim sobie poradzić? Co czułyście, jak zostałyście same z dziećmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Do mlodawdowa. Jak sobie poradziłaś po stracie męża, sama z dzieckiem? Rodzina nie miała pretensji, że to Twoja wina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona wdowa
Moja siostra mieszka w Anglii i 3 miesiące(w październiku) po samobójczej śmierci męża wyjechałam z synkiem do siostry. Ciężko było podjąć taką decyzję, ale musiałam zmienić otoczenie i trochę się wyciszyć. Bo wiadomo jak to na wsi ludzie tylko czekają na takie tragedie żeby mieć o czym gadać i wymyślać różne historie jakby najlepiej wiedzieli dlaczego mój mąż to zrobił. Mieszkam do tej pory w Anglii, synek chodzi tutaj do szkoły i jakoś się staramy żyć. Dalej jest mi ciężko, prawie codziennie płacze, ale myślę że podjęłam dobrą decyzję z tym wyjazdem. Niedługo lecimy do Polski na 2 tygodnie, ponieważ chcę mężowi postawić nagrobek, chociaż tyle jeszcze dla niego mogę zrobić. Codziennie widzę męża w moim synku, bo jest tak bardzo podobny i dlatego ten ból jest jeszcze większy, nie wiem czy kiedykolwiek minie, ja go tak bardzo kochałam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Wiem, co czujesz, mi również jest ciężko. Zwłaszcza, że synek przypomina mi też męża. Ludzie niestety tacy są, że lubią gadać jeśli nie chodzi o nich, wszystko wiedzą lepiej i wymyślają historie. Ile Twój dzieciaczek ma, czy pyta o tatę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona wdowa
Mój synek ma 6 lat. Pyta czasami, bywały momenty że krzyczał patrząc w niebo "tata gdzie jesteś, widzisz mnie? " Wiem, że bardzo za nim tęskni. Będę musiała kiedyś mu powiedzieć co się stało tylko jak to wytłumaczyć dziecku???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Szkoda tych naszych dzieci... Mój również płakał, że chce taty, jak mu tłumaczyłam, że tatuś jest w niebie. Tylko, że jest młodszy. Sama nie wiem, jak to kiedyś powiedzieć, może jak będzie dorosły... A jak patrzą na to Twoi teściowie, rodzeństwa męża, znajomi, obwiniają Cie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona wdowa
Moja teściowa chorowała na depresje, w sumie dobrze jej nie poznałam, bo większość czasu przebywała w szpitalu. Jak byłam w 6 miesiącu ciąży powiesiła się w domu na strychu, mój mąż (jeszcze wtedy chłopak) zbierając się do szkoły znalazł ją i próbował ratować, ale niestety za późno. 2 lata przed śmiercią jego mamy powiesiła się też jego babcia czyli mama mojej teściowej. Nie wiem czy ta choroba nie jest jakaś genetyczna ( ale odrazu mówię że po mężu nic nie było widać, że coś jest nie tak :/ ) Z mężem mieszkałam u jego ojca, parę miesięcy po śmierci teściowej teść przyprowadził już jakąś babę, wiadomo mój mąż nie był z tego powodu zadowolony. Po 2 latach się z nią rozstał, minęły 2 miesiące przyprowadził następną, panna prawie 40 lat i moment go złapała na dziecko( dodam że przed tą prawdziwą ciążą ściemniała przez 9 miesięcy że jest w ciąży, jak dla nie wariatka). Zaczęła się panoszyć po domu jakby mieszkała tam od zawsze, nastawiała teścia na mnie i na męża a on zaślepiony nią czepiał się nas o wszystko. Mieliśmy wspólną ubikację i łazienkę, doszło do tego że ta przybłęda zaczęła chować przed nami papier toaletowy jak nam się skończył, albo jak mąż od nich pół szklanki mleka wziął ( mieliśmy oddzielną kuchnię) to teść zaraz aferę zrobił, ale nie patrzył na to że mąż z tej kuchni od dziecka korzystał jak jeszcze mama jego żyła. Któregoś dnia w lipcu teść przyszedł na górę i powiedział żeby mąż rozpalił w piecu, on poszedł, ale za chwilę wrócił wkurzony i powiedział że nie rozpali dopóki z pieca nie znikną pampersy (dziecka tej panny teścia) sama wiem że ciężko rozpalić bo próbowałam, (jak mój synek był mały to teść kazał wynosić pampersy na dwór, ale przecież tej przybłędzie można wszystko). Teść się wkurzył i powiedział że mamy w takim razie z ciepłej wody nie korzystać. Następnego dnia mój mąż siedział na komputerze u swojego brata w pokoju. Teść przyszedł na górę i zapytał czy znowu on ma w piecu rozpalać, to mój mąż na to spokojnie że jak nie ma pampersów to on może rozpalić, teść powiedział "już nie bądź taki mądry" i się zaczęło. Teść zaczął wyganiać męża z pokoju mąż nie chciał wyjść doszło do szarpaniny, prawie się pobili aż mój mąż wyszedł z pokoju, teść na złość odłączył nam internet zamknął na klucz pokój brata mojego męża i powiedział że nie chce nas w tym domu widzieć że mamy się wynosić. Mój mąż był taki roztrzęsiony że chwile po tym przytulił mnie pocałował synka i wyszedł z domu i już nie wrócił... Został znaleziony w lesie :( Teraz wiem że mój mąż chciał mieć po prostu ojca, stracił mamę więc potrzebował tego cholernego ojca, ale dla niego była ważniejsza jakaś obca baba i dlatego nigdy mu tego nie wybaczę. Do tego jeszcze za pogrzeb musiałam pożyczyć od moich rodziców, bo teść powiedział, że to że on jest jego ojcem to nie znaczy że za wszystko musi płacić chociaż wiedział że zostałam z synem bez grosza. Teraz z byłym teściem nie utrzymuję kontaktu. Możliwe że spotkamy się w sądzie, bo mój mąż 2 lata przed śmiercią wziął kredyt i kupił samochód i na współwłaściciela wziął swojego ojca żeby płacić mniejsze składki. I teraz mój były teść chociaż nic się nie dołożył do samochodu to chce mi ten samochód zabrać, ja oczywiście tego tak nie zostawię, bo nie po to z mężem przez 2 lata sobie dużo odmawialiśmy przez ten kredyt żeby ta hiena cmentarna teraz na tym skorzystała. Na koniec dodam że z bratem męża mam w miarę normalny kontakt. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Pozdrawiam. (Teściowi oczywiście to wygarnęłam, ale on swojej winy ani tej przybłędy nie widzi i próbował to na mnie zwalić)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże co za koszmar. Przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Bardzo Ci współczuję i wiem co czujesz, po stracie ukochanej osoby. Masz racje, walcz to co Twoje i się nie poddawaj. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało. Powiedz mi, czy z czasem będzie lepiej, czy gorzej? Ja już siły nie mam, czasem bym chciała tam być z mężem, ale wiem że synek musi mieć mamę, jak taty już nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona wdowa
Czy będzie lepiej nie wiem, bo sama jeszcze do końca się z tym nie pogodziłam. Od śmierci mojego męża minęło ponad 9 miesięcy, mam wrażenie jakby to się wydarzyło niedawno. Dalej tak samo boli. Jedyne co się u mnie zmieniło to, że już nie mam głupich myśli żeby sobie coś zrobić, bo przecież mam dla kogo żyć i nie byłabym w stanie zrobić to mojemu synkowi. Mamy siebie nawzajem i jakoś razem te trudne chwile przejdziemy. Ty też masz dla kogo żyć, ja wiem, że najprościej by było pójść do męża, ale dlaczego później mają nasze dzieci przez nasz egoizm cierpieć. I tak nacierpią się w życiu przez brak taty, więc niech chociaż mają nas. Mój mąż zostawił mi notatkę w telefonie, przepraszał mnie za to co zrobił i prosił żebym troszczyła się o naszego synka i wychowała go na porządnego człowieka. Na początku byłam na niego wściekła, że nas zostawił, ale później starałam się go jakoś zrozumieć i mu wybaczyłam. Na pewno spełnię jego ostatnią prośbę. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Tak, mamy dla kogo żyć. Mi mąż żadnego listu nie zostawił, cały czas się zastanawiam, dlaczego to zrobil, bo przecież był, a już go nie ma. Mam myśli, że może ja coś źle zrobiłam, że jak wyszedł z domu mogłam go zatrzymać, sama już nie wiem. Zawsze mówił, że kocha, że nie da nas skrzywdzić, a sam nas skrzywdził. Nie umiem właśnie tego zrozumieć, że osoba która tak kocha zostawia wszystko w jednej chwili, zwłaszcza dzieci..ad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Najgorsze jest jeszcze, gdy widzę jakieś dzieci z mamą i tatą, wtedy trudno jest mi powstrzymać płacz. Że moje dziecko już taty nie ma i nie powie tego słowa. Przykre to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona wdowa
Mi też zawsze chce się płakać jak widzę taką pełną, szczęśliwą rodzinę. Jeszcze akurat dzisiaj mój mąż by kończył 26 lat :( Rozmawiałam z psychologiem i dużo czytałam na temat samobójców i podobno oni w chwili gdy to robią po prostu nie myślą o konsekwencjach, że zostawiają rodzinę itd. tylko że podejmują właściwą decyzję, że bez nich innym będzie lepiej i że nie mają innego wyjścia. Dużo osób się wypowiada które próbowały popełnić samobójstwo, ale zostały odratowane. Nasi mężowie musieli mieć depresje, dusili wszystko w sobie, nie pokazywali że coś jest nie tak. Nic nie mogłyśmy zrobić. Nasi znajomi byli w szoku jak się o tym dowiedzieli, bo jeszcze pare dni przed tą tragedią mój mąż grał z kolegami w piłkę, normalnie się zachowywał, śmiał się. To jest najgorsze co może być tak dusić wszystko w sobie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Tak samo jak ja, jest to bardzo przykre, jak widzę szczęśliwą rodzine w komplecie. Właśnie te chwile zawsze będą najgorsze, urodziny, święta, rocznice. Ja również właśnie zaczełam czytać o samobójcach, bo nie mogę tego zrozumieć, jak można samemu odebrać sobie życie, w tak młodym wieku, zostawić rodzine, dzieci. I chyba faktycznie się nie myśli o innych, jak się to robi. Czy Tobie mówią inni swoje mądrości np., że jesteś młoda i życie sobie jeszcze ułożysz? Mam nadzieje, że nie przeszkadza Ci, że mówię na Ty, a nie Pani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona wdowa
Nie, nie przeszkadza mi. Tak, wszyscy wokół tak właśnie mówią, aż się słuchać nie chce. Bardzo kochałam męża i to właśnie z nim planowałam swoje całe życie i nie wyobrażam sobie żeby ktoś inny mógł zająć jego miejsce. Ktoś kto nie przeżył tego co my to nie ma pojęcia co czujemy, więc nie powinien się wypowiadać na ten temat, bo gadanie że jesteśmy młode i sobie jeszcze życie z kimś ułożymy, wcale nie pomaga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćwdowa
Mnie też to denerwuje, gdy tak mi mówią, bo nie dawno straciłam męża, to jeszcze to gadanie głupie, jakby wszystko wiedzieli lepiej. To jest racja, kto tego nie przeżył i został sam z dziećmi, ten nie wie co to znaczy i jaki to jest ból. Czy sama znalazłaś męża,gdy to zrobił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×