Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mamaaaaa

czy mozna przestac kochac swoje dziecko?

Polecane posty

Gość meiko
Mysle ze to dziecko jest bardzo zagubione, samotne i czuje sie nierozumiane. Przydalby sie ktos komu mogloby zaufac i z kim mogloby powaznie porozmawiac o swoich problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na litość boską, jedensatoletnie dziecko nie jest i absolutnie nie powinno być partnerem! Jest dzieckiem! Za przyjaciół i partnerów ma rówieśników. Właśnie przez to są problemy - że dziecko jest w rodzinie samicą alfa, jak już tu trafnie ujęto, i to ono kształtuje życie rodziny, zamist żeby rodzina kształtowała osobowość dziecka. :O Kompletne poparanie pojęć i priorytetów. :O Dobra, idę spać. Dobranoc wszystkim idealistom. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meiko
Z tego co rozumiem to dziecko nie ma przyjaciol. Jej matka powinna byc jej przyjaciolka, z ktora moglaby rozmawiac na wszystkie tematy, ktorej moglaby sie wyzalic. Wtedy dziecko nie byloby takie wredne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież autorka pisała, że okazywala jej uczucie na kazdym kroku, odrabia z dzieckiem lekcje, mała zawsze miała to, czego zapragnęła, itp. itd. Jest tym zmęczona, bo wrzuca tę czułość w studnię bez dna. Przeczytaj jeszcze raz posty od początku. Co do braku przyjaciół, to nic dziwnego, skoro dziecko jest podłe i aroganckie. Jaki jest sens na siłę dorabiać przyjaciół komuś takiemu? Przecież to zakłamanie. Sygnał powinien być jasny - ludzi podłych i aroganckich nikt nie lubi. Na odrzucenie starannie sobie zapracowała. Maiko, dorabiasz so tej sytuacji taką teorię, z jaką Ci wygodniej, chociaż ona tu wcale nie pasuje. Powiem tak - ja też nie byłam lubiana w podstawówce, bo przesadnie zadzierałam nosa, ponadto dramatycznie brakowało mi taktu, z czego wiele zostało mi do tej pory, ale teraz w wielu sytuacjach gryzę się jednak w jęzor i trzymam niewyparzoną gębę na wodzy. Nie zawsze, bo w końcu nie wszyscy muszą mnie lubić - ale tego musiałam nauczyć się sama. Jakby mi wszyscy nadskakiwali, to nie doszłabym do tego NIGDY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaaaa
witam wszystkich,poczytalam co mi napisalyscie i wiecie co...zmotoryzowana mnie naprawde rozumie,chcialam sie zaprzyjaznic z corka-nie wyszlo,a co do mojego malzenstwa...naprawde jest szczesliwe,mocno sie kochamy i mozemy na sobie polegac spedzamy kazda chwile razem tylko corka niestety nie chce bo zawsze jej nie pasuje,nawet w wesolym miasteczku potrafi siedzic nadmuchana jak balon

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
Niektore dzieci po prostu nie daja sie lubic i co by rodzice nie robili, po prostu rodzą się z wrednym charakterem. Znam osobiscie takiego dzieciaka... Jeszcze nie umiała mówic a patrzyła z łóżeczka jak mała morderczyni... W wieku 3 lat podchodziła od tyłu i kopała swoją babcie po kostkach, tak sobie, bo po prostu jest wredna. W wieku 6 lat wyzywała swojego tate stwierdzajac ze "jest głupi i śmierdzi" choć nic jej nie zrobił. Pewnie by użyła brzydszych słów jak by znała. Od urodzenia wszystko robi na złość, na opak i nienawidzi ludzi. Metody wychowawcze rodziców, babci i cioć które się nią zachwycają i dostaje wszystko co zechce to inna sprawa - tylko pogorszyli sprawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moja corka plula nas jak jeszcze nawet chodzic nie umiala ale ja tak ja kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja rada jest taka - pozwolić dziecku ponosić konsekwencje jego zachowania. Wymagać dla siebie szacunku i wprost informować, że coś Ci się nie podoba i jakie są Twoje odczucia. Postawić siebie i męża wyżej w hierarchii priorytetów. Młoda ma w nosie, czy pójdziecie z nią do parku? To idźcie gdzieś, gdzie Wy macie ochotę spędzić czas. Ona wybrała pójście do wesołego miasteczka, a potem siedzi nadęta? Poinformować, że nie masz ochoty tak spędzać czasu i następnym razem po prostu nie pójdziecie. Nawali w szkole, bo ma w nosie? Trudno, niech sama lata za nauczycielami i kombinuje - nikogo do kształcenia się zmusić nie można. Jeśli młoda chce być traktowana dorośle, to musi wraz z prawami poznać odpowiedzialność za to, co robi. W domu ma mieć postawione konkretne i konsekwentnie egzekwowane granice - to Twój i męża dom w końcu. Nie widzę powodu, żebyś miała np. znosić przy obiedzie nieprzyjemne odzywki - kto nie umie się zachować przy stole, powinien jeść w kuchni. I tak dalej. Pierwszym zyskiem będzie Twoje lepsze samopoczucie - przestaniesz tłamsić w sobie odczucia i narażać się na nieprzyjemne sytuacje. Drugim - budowa pewnego systemu zasad, który z jednej strony stanowi zdrowe ograniczenie, a z drugiej oparcie, coś pewnego i który zmusi dziecko do przyjmowania większej odpowiedzialności za każdym razem, gdy będzie chciało zrobić krok ku dorosłości, żądając większych praw. To musi być nierozłączne. Młoda musi zrozumieć, że jeśli jej wyborem jest \"wszystko mi jedno\", to nikt nie będzie wokół niej skakał, starając się jej dogodzić niejako wbrew jej woli. Wybierze \"wszystko jedno\" - niech tak ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki zmotoryzowana,nawet nie wiesz jak mi pomoglas. Dzis znow uwaga ze czegos do szkoly zapomniala,codziennie zapomina albo nie odrabia zadan,to co wiemy to przypilnujemy a co nie wiemy to nie zrobione...ale juz ja to tez mam gdzies,tylko moj moz mowi ze tak nie moze byc bo mu wstyd,to niech sie martwi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Proszę bardzo. :) 11-letnie dziecko jest w stanie samo pamiętać, co ma do zrobienia - no chyba, że nie musi, bo ktoś to robił do tej pory za nie. ;) W żadnym wypadku w sytuacji problemów córki nie narzucaj i podpowiadaj swoich rozwiązań - możesz co najwyżej zapytać ją, co postanowiła zrobić i jak się zorganizować, żeby nie zapominać. Odpowiedzialność musi ciążyć na niej i musi czuć, że Ty nawet skrawka tej odpowiedzialności nie bierzesz na siebie. Musi sama wymyśleć rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze narzucalam jej rozwiazania bo ona zawsze mowila zle robilam masz racje. dzis dostala w szkole kare za ciagly brak zadan i 3 dni z rzedu musi stac na przerwach w koncie. do tego jeszcze ma chodzic na zaj.dodatkowe po lekcjach gdzie dzieci zad.domowe odrabiaja. ciesze sie ze szkola tez widzi ten problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I super, że szkoła działa, masz w niej sprzymierzeńca. Gdyby córka narzekała na te kary, nic nie mów, nie komentuj, tylko słuchaj. Żadnego brania na siebie tego ciężaru. Właściwe do tego rodzaju rozmów są wypowiedzi typu \"rozumiem\", \"uhm\" oraz potwierdzające, że zrozumiałaś odczucia córki - \"rozumiem, że było Ci przykro tak stać w kącie\", jeśli narzeka na tę karę, albo \"to musi być męczące zostawać dłużej po lekcjach\". Jeśli będzie chciała o tym mówić, pokaż, że ją rozumiesz, ale niczego za nią nie załatwiaj, nie moralizuj, nie podpowiadaj - sama jest w stanie wyciągać wnioski (jak nie za pierwszym razem, to na pewno za którymś kolejnym). Na pytanie \"Co mam z tym zrobić?\" właściwą odpowidzią jest \"Hm, no właśnie, jaki masz plan?\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli masz ochotę na inspirującą lekturę, to poleciłabym Ci to: http://www.sciaga.pl/tekst/61481-62-thomas_gordon_wychowanie_bez_porazek Można się zgadać albo nie z pewnymi tezami tej książi i prezentowanym tam modelem wychowania, ale sama technika rozmawiania i postawienie na samodzielność i odpowiedzialność dziecka są naprawdę warte uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki zmotoryzowana....mysle ze w szkole sie za nia wezma,ona chodzi do katolickiej szkoly tam sa ostre zasady typu spodniczka za kolana i bluzka pod krawatem zapieta na ostatni guzik.Specjalnie ja do tej szkoly zapisalam mysle ze pomoze to cos. Wiesz....wczoraj fatalnie sie czulam a dzis juz lepiej,duzo lepiej...dzieki!!!!!Jutro wybieram sie na zakupy z corka,tzn powiem ze ide jak bedzie chciala to sie uciesze jak nie to trudno,pojde sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mamyyy
Wszystko będzie dobrze, tylko nie przestań wymagać od dziecka szacunku i kultury. Wierzę w ciebie i trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zaczelam sie z mezem juz klocic o bzdury....nas to przerasta.....widze ze oboje juz nie mamy sily...ratujcie co robic????wstyd tak powiedziec ale to dziecko z mojej wielkiej radosci przerodzilo sie w...hmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zabralam dzis corke na zakupy,i co?nudzila sie,czekalam ..moze na czyms oko zawiesi i w koncu przestalam na nia zwracac uwage,kupilam latalam miedzy wieszakami w swoim zywiole a ona chodzila za mna .....znudzona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiszonakapusta
witaj! prosiłaś o radę... strasznie trudno coś napisać jak wie sie tak niewiele :-( musiałabym z Tobą porozmawiać, wypytać itd... Jestem przekonana, że kochasz swoją córkę, bo przecież jesteś jej MAMĄ, dałaś jej życie, przez cały czas "utrzymujesz" to jej zycie, karmisz, ubierasz... ale nie masz wpływu na to, jaka jest Twoja córka, na jej charakter. Musisz zaakceptowac to, jaka jest i kochać ją i stać przy niej murem bez względu na to co robi. Odpuść sobie to, że musisz być najlepszą matką, że musisz chcieć ją przytulac i całować. Nie musisz. Co więcej nie rób tego jeśli nie czujesz, że naprawdę tego chcesz; dzieci strasznie duzo rozumieją i wyczuwają najmniejszy fałsz i ona byc może sie buntuje przeciw temu, przeciw Tobie, widzi jak sama ze soba walczysz. Może ją to drażni i podświadomie Cię odpycha, lekceważy. Pamiętaj też, że Twoją córka jest nastolatką i przeżywa bardzo trudny okres, nie wypytuj jej o wszystko, nie spowiadaj ze wszystkiego, powiedz po prostu :"Jak nie chcesz to nie mów, ale pamiętaj, że zawsze ze wszystkim możesz do mnie przyjść" i nie oceniaj jej, nie mów, że cos źle robi itd. Bardzo ciężko mi napisać wszystko to, o czym myslę, bo musiałabym pisać całą noc... a najważniejsza jest rozmowa, myslę, że powinnaś pójść do psychologa, spokojnie porozmawiać o tym, jeśli nie wierzysz w pomoc psychologa to przynajmniej potraktuj to jako rozmowę "oczyszczającą", jesli wyrzucisz z siebie wątpliwości i złe emocje przy obcym człowieku, byc może będzie Ci lżej, a może cos sobie uświadomisz, zrozumiesz, może spojrzysz na to z innego punktu widzenia. Jesli potrzebujesz mojej rady, to napisz konkretnie w czym mam Ci pomóc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiszonakapusta.....DZIEKUJE!!!!!!!ja nie wiem w czym masz mi pomoc,u psychologa mam wizyte dopiero za miesiac a wmoim domu jest z dnia na dzien gorzej....tak naprawde to chyba chodzi mi o przyszlosc dziecka i o to ze drazni mnie juz teraz nawet tym ze jest obok mnie,ze do mnie mowi,nie mowiac juz o przytulaniu!!!stalam sie zla matka,nie chce tak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeraża mnie to co mówisz. NIGDY nie przestaniesz jej kochać, to co się dzieje teraz jest wynikiem jakichś Waszych problemów, pomógłby pewnie psycholog lub nawet psychiatra. Nie męcz się i nie pozostawaj z tym sama. Jeśli 11-letnie dziecko tak się zachowuje to też potrzebuje pomocy. Nie zastanawiaj się czy ją kochasz czy nie tylko zwróć sie o pomoc. Kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poniekąd rozumiem, nie próbuj sama sobie z tym radzić, tzn. zadręczać się, jak juz napisałam wcześniej, pomocny na pewno będzie psycholog, dla Was obu. A na co dzień pamiętaj, że to dziecko, ona ma prawo być dzieckiem, w tym wieku dużo w główce sie dzieje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za duzo jej dalam,nie tylko materialnie ale i ...hmmm....zawszejej podpowiadalam pomagalam wymuszalam rozmowy,i wiesz....dzid kazalam jej zadzwonic do taty bo bylysmy na miescie i wsluchalam sie w rozmowe.....ona nie potrafi sklecic zdania,nie potrafi powiedziec co chce,ona nie ma nic nigdy do powiedzenia!!!!boze....przeraza mnie to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uoupupupupu
bjdbusdbjd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiszonakapusta
jejku tyle się napisałam i wszystko mi się skasowało :-( Chcę, żebys zrozumiała, że Twoja Córka jest odrębną istotą i Ty nie masz wpływu na to, jaka ona jest. Ona ma prawo do humorów, ale CO NAJWAŻNIEJSZE Ty równiez masz swoje prawa! i córka powinna to zobaczyc i poczuć. Nie traktujcie jej jak pępka świata, musisz dac jej do zrozumienia, że mimo, że jesteście jej rodzicami to równiez i Wy macie swój świat i swoje życie, macie prawo być szczęśliwi. Nie wiem jak to napisać żebyś mnie dobrze zrozumiała... hmm daj jej do zrozumienia, że TY tez się liczysz, nie kajaj się przed nią, nie nie lituj nad swoim losem pokarz jej swoją pewnośc siebie i to, że jestes nie tylko matka zatroskaną o swoje dziecko, ale tez to, że jestes swiadmoą siebie kobietą i zamiast skupiac sie na swojej córce skup się na sobie. Zrób coś dla siebie, wyjedź gdzies sama, albo z mężem nawet na weekend, idź do fryzjera, zapisz się na basen, fitness, umów się na zakupy/kawę z koleżanką cokolwiek, co lubisz;niech córka zobaczy, że masz też swoje zycie i jej fochy nie sa centralnym akcentem w Twoim życiu, może wtedy zrozumie, że świat nie kręci się wokół niej, że jej humory nikogo nie obchodzą, nie chce iść do parku? powiedz: "OK, nie chcesz to nie idź Twój wybór" i idx i baw sie świetnie!A ona niech robi co chce, może z czasem zobaczy, że jej sie ten upór nie opłaca, jak zobaczy Cię z mężem szczęśliwą, uśmiechniętą. Nie daj sobie wmówić, że dobra matka to ta co trzęsie się nad swoim dzieckiem i żyje tylko jego zyciem, nie zapominaj, że i Ty jestes odrębnym człowiekiem, jestes kobietą, która ma prawo do szczęścia. To zrozumiałe, że martwisz sie o przyszłość córki, ale nie okazuj jej swojej słabości i tego, że może panicznie sie boisz. Powtarzaj jej, że jest dla Was najważniejsza, ale nie oczekuj nic w zamian, z czasem ona zrozumie, pewnie nawet teraz tak jest, że pomimo swojego zacięcia, córka pewnie nie raz ma ochote CIę ucałowac, przeprosić, ale wydaje jej się, że się wtedy ośmieszy, bo uważa, że wyrobiła sobie swój obraz dziewczyny niedostepnej, naburmuszonej i nastawionej na sprzeciw i uważa że jakikolwiek inny gest będzie ja ośmieszać, że nie będziue się zgadzac z jej wyrobionym wizerunkiem...kurcze..mam nadzieję, że mnie rozumiesz... tak cięzko to wszystko napisać, co chciałoby się powiedziec :-( Powtarzaj jej spokojnie ale stanowczo (jakby to Ciebie nie dotyczyło, z pewną obojętnością), że jej złe zachowanie Was zasmuca, ale nie pozwolisz, aby jej złe zachowanie wpływało na atmosfere w domu i nie pozwalaj jej, aby Cię raniła, musisz postawic konkretne warunki, powiedziec wprost to i to mi sie nie podoba i musisz byc KONSEKWENTNA, bo to jest klucz do wszystkiego, do takich zbuntowanych też :-) Głowa do góry! odnajdź siłę w sobie, odszukaj w sobie pewność siebie, swoja kobiecość, dbaj o pogodę ducha i nie pozwalaj aby humory innych ludzi, córki, wpływały na Twoje samopoczucie, rozłóż nad sobą parasol, nie daj się sprowokować, a może wtedy córka zrozumie, że nie może Tobą manipulowac ani obnosić się ze swoimi fochami, bo to najnormalniej w świecie na Ciebie nie działa, ale musisz być wiarygodna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×