Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

sweezi

...DRUGA MIłOść Z Tą SAMA OSOBą PRZY BOKU...

Polecane posty

czuje że mój facet sie ode mnei oddala. Do niedawna wpatrzony maslanymi oczami dziś patrzy po prostu zwyczajnie...byc może po 9 miesiącach zauroczenia przyszła ta chwila prawdy...czy się kocha...czy wydawało się że sie kocha...chciałabym zrobić coś co pomogłoby mi znów zabłysnać dla niego...bym znów poczuła się wyjątkowa. Czy udałowam sie odbudować uczycia które przygasły? Przezyć swoją drugą miłośc z tym samym partnerem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilikaaaa
wiesz czo, może to za sprawą rutyny?może te uczucia przygasły i zgasną...albo rozpalą sie ponownie??POWODZONKA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikulka
a jab yłam w takiej sytuacji myślałam że już nie da rady tego odbudowac ciagle cos mi nie pasowało a on nie widział problemu...jemu było dobrze a ja cierpiałam. Z czasem samo przyszło uczucie głową muru nie przebijesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alaaaaaaaaaaaaaaaahaaa
hej:) my wlasnie po 5 latach przezywamy druga milosc.mielismy wiele kryzysow ale staramy sie je zwalczac, niby jest pwiedzenie ze po kazdych 7 mies przychodzi kryzys:)nie wiem czy tak jest... ale najwazniejsze to nie pozwolic na rutyne, u na s tak bylo, zwyczajnie, nudno itp, wiec zaczelismy to zmieniac.Znow zaczelismy w kazdym smsie do siebie pisac:kocham Cie, zwracac sie do siebie kochanie, skarbie itp.Wazne tez jest zaskakiwac sie np.zrob mu czasem jakas niespodziewana niespodzianke, cos szalonego, kup maly prezencik, zeby zaczal cie na nowo doceniac...miec ta pewnosc ze jest z najlepsza kobieta na swiecie:)robcie sobie miesiecznice tzn obchodzcie i swietujcie kazdy nast.miesiac bycia razem, przygotuj jakas kolacje z winkiem, zabierz go w niezwykle miejsce:) pomyslow duzo:)piszcie jak to u was tez inni, moze i mi ktos podsunie cos super na nasza roczniece??? ok.to zaczynaj od dzis i pisz jak tam, buziaki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaaaaaaaaa
a w jaki sposob przetrwać ten kryzys? kiedy ja wychodze z siebei i wale\\cze z sobą by zcegos nie powiedziec pomimo ze cisnie mi sie na język...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
Niczym autorka...z taka roznica tylko,ze moj po 3 latach zaczal zwyczajnie na mnie patrzec...Nuda?Rutyna? A moze fakt ze jest mnie zbyt pewny...Tak bardzo mi ufa,z jednej strony to piekne jest ale ...widze ze nie ma tego ognia... Teraz...teraz chyba zgaslo to cos...nie wiem czy sie jeszcze tli czy moze w ogole juz nie ma nic...Nie wiem czy stac z boku,czy walczyc....Czesto mysle czemu on nie potrafi czegos zrobic,jakiegos ruchu...dlaczego czeka tylko na moj krok??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tak samo ja TY
staram sie cos zmienić zeby znow sie poprawiło i usmiecham sie pomimo ze łzy mi sie cisną do oczu gdy widze jaki jest obojetny...on mowi ze sie tez stara ale kurwa czym? tylko tym ze jest? wierze ze jeszcze da sie to uratowac i ze jszcze moze cos zaiskrzyc dlatego walcze...jeszcze walcze i wbrew sobie sie usmiecham DLA NIEGO. chce by wiedział ze jestem silna i dumna on nie moze wiedziec ze swiat moj konczy sie na nim...chociaz tak naprawde nie chce tego swiata bez niego.do niedawna to on mi dawał wszystkei gwiazdy z niebia teraz przestał a ja mu je daje....tylkko ze on nei bierze...jeszcze nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
ile juz razem jestescie? I od kiedy zaczal sie taki konflikt? Powiedz prosze jak walczysz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestesmy 9 miesiecy...to pewnie nei długo ale ja od pierszych tygodni poczułam ze chciałabym z nim cale zycie spedzić....to prawda ze nei doceniałam jego miłości i tego co dla mnie robił...kochał mnie w taki sposob ze mi oczy na wierzch wychodziły a mimo tego poczułam sie tak pewnie ze stwierdziłam ze tak ma być i nigdy sie nei sknczy...ale sie skonczyło a ja szaleje z powodu tej neiswiadomosci co zrobic by to naprawic.Wtedy nei robiłam nic a on mnie kochał z całych sił a teraz...wychodze z siebie by było mu dobrze a on....nie znam go takiego i serce mi pęka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
sweezi mam tak samo:( Ja tez sie przyzwyczailam do takiego stanu ale chyba nie zauwazylam ze po drodze cos sie stalo....cos peklo,tylko co?kiedy? Widzisz teraz to Ty zabiegasz o niego a teraz wlasnie sytuacje sie odwroca bo to on bedzie sie czul tak jak Ty kiedys czyli pewny Ciebie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
proponujesz cos??? bo ja nie potrafie zyc w takiej \"roli\" osoby zabiegającej potrzebuje poczucia stabilizacji której kiedys miałam az nadto a niedoceniałam...a teraz w sercu o nia proszę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kozica_Zla
Ja w to nie wierze,nie wierze ze mozna na nowo obudzic w sobie pozar. Mozna nauczyc sie zyc ze soba i przewartosciowac sobie wszystko, ale nie wierze w to ze kiedy gasna emocje mona je nowo rozpalic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
proponujesz cos??? bo ja nie potrafie zyc w takiej \"roli\" osoby zabiegającej potrzebuje poczucia stabilizacji której kiedys miałam az nadto a niedoceniałam...a teraz w sercu o nia proszę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
Hmmm czy ja cos prponuje?dobry zart;) jakbym miala pomysl to pewnie juz dawno byloby tak jak kiedys...nie wiem jaka masz dokladnie sytuacje,o co sie rozbilo...u mnie to upor,tak silny u niego i u mnie i choc ja probowalam uginac sie,mimo ze nie czulam sie z tym dobrze,on zaczal mi wmawiac ze nie dbam o ta milosc...a teraz?teraz jest spiaczka...cisza od 2 miesiecy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NA CZYM POLEGA TA WASZA CISZA??? MOJ CHłOPAK ZAPROPONOWAł NAM PRZERWE...JA SIE NEI ZGADZAM NEI WIERZE BY ZYCIE OSOBNO COS POPRAWIłO UWAZAM ZE NAUCZYłOBY TYLKO NAS ZYC OSOBNO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
hmm... jak wyglada...byla straszna klotnia,posypaly sie slowa ktorych nie powinnam uslyszec,on uwaza ze to byla moja wina,ze to ja go sprowokowalam,ja oczywiscie widze to inaczej-i to byloby tyle U nas to juz norma,z taka roznica ze kiedys odzywalam sie po 2,3 dniach teraz potrafie zyc bez niego tygodnie a on nie chce ustapic i sie odezwac pierwszy,zawsze oczekuje tego ode mnie,a teraz ja juz nie umiem sie pierwsza odezwac...za duzo uslyszalam,nie potrafie wybaczyc... U nas to on nigdy nie chcial zadnych przerw,zawsze sie wsciekal jesli takie urzadzalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
Ciezko sie nie zgodzic...to musi bolec...ciezko kogos na sile trzymac przy sobie,jak zareagowalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz ja mam wybuchowy charakter potrafilam mu nabluzgac....teraz jestem skruszona...byc moze za pozno...narazie jestesmy razem ja uduje pogodna usmiechnieta pisze mu czasem cos milego ale do niczego go nei zmuszam bo wiem ze głową muru nei przebije a sama kochac za nas dwoch nei potrafie z resztą sie nei da...po prostu czekam staram sie być najlepsza jak potrafie...chociac chuj jasny mnie strzela ze tak brzydko sie wyraze bo to ja wczesniej byłam ksiezniczką ktora miala wszytsko. daje sobei troche czasu co prawda od miesiaca jest mi ciezko probowalam cos z niego wyciagnac ale to nic nei dalo dlatego juz tego nei robie. Powiedzial mi ze nei kocha mnie jak wczesniej...ale nadal kocha. Jest ze mna nadal ale jest zupełnie inny. W naszym zyciu jest ciezki okres on pracuje otwiera firme jest zaganiany od rana do nocy tłumacze sobie tez poczęsci ze to jest tez wynik przemeczenia...ale tak naprawde wiem ze nie potrzebuje mnie tak jak kidys ani mojego kontaktu. Sex mam teraz lepszy niz kiedykolwiek po prostu neiziemski to musze przyznac kiedys wydzwanial pisal jak opetany teraz milczy a jesli zadzwoni....to ze standardowymi pytaniai. Wczoraj napisal mi sam od siebei ze mnei kocha....ale poki co nei skacze z radosci bo slowa to nie wszytsko. Tesknie za tamtym NIM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
ojjj...ja tez mam niby wybuchowy ale nabluzgac to nie... i chyba to byl moj blad,bo on juz potem to sie w ogole nie hamowal,nic a nic! jechal na mnie z grubej rury a potem tlumaczac ze to ja go sprowokowalam:] oj tak wiem jak to boli,gdy sie mialo wszystko a teraz malo tego ze nie ma sie nic to jeszcze trzeba zabiegac aby nie stracic do konca... ale tak szczerze,od kiedy zaczelo sie psuc?potrafisz uchwycic ten moment?miesiac?dwa? Moj mi ciagle powtarza ze on juz sie ode mnie odzwyczail ale wiesz co?ja w to nie wierze,ja chyba nie chce w to wierzyc,caly czas mam nadzieje jakas chora ze on tylko tak blefuje,ze tak specjalnie zeby mnie zmusic do dzialania ale...moze to jednak prawda? Ech...to ostatnie zdanie...Ono pojawia sie u mnie gdy wstanie swit i gdy zapada zmrok...Ja tez tesknie za tamtym nim...i chyba przez ostatnie pol roku zylam tylko wspomnieniami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MISZ MASZZZ
kurcze, u mnie tak samo. On nie widzi problemu, uważa że powinnam się cieszyć tym co mam a ja cierpię. Na początku on dosłownie szalał za mną, ciągle prezenciki, ciągle głębokie słowa, patrzenie w oczy. Gdy prosiłam np "podaj mi to", z rozkoszą podawał. Autentycznie skakał przy mnie. A teraz... Teraz on siedzi i gra w grę i tylko mnie woła "zrób kawę", "przynieś mi to, tamto". Kiedyś "kocham cię" mówił kilkadziesiąt (?) razy dziennie... teraz może raz dziennie? Seks coraz rzadziej i to z jego winy. Teraz to ja się przytulam jako pierwsza. To ja szukam kontaktu. Mam wrażenie że kocham go bardziej niż on mnie, podczas gdy kiedyś byłam zdobywaną, Najcudowniejszą Księżniczką. Kiedyś uwodził mnie słowem, ba! nawet wiersze pisał i dedykował mi piosenki, teraz wyskakuje z durnymi teoriami że mężczyzni są tak skonstruowani że nie mówią o uczuciach. Co więcej.. że to kobieta powinna gotować, prać, sprzątać... Często na mnie krzyczy, podnosi głos. Łatwo się denerwuje. Mieszkamy razem a ja czasem myślę jaką dwulicową żmiją on jest. Tyle mi obiecywał.... Tak mamił - jak to powinno się traktować kobietę. I to wszystko byłoby może nawet normlane po 15 latach małżeństwa, ale my jesteśmy ze sobą dopiero.... 8 miesięcy. Najgorsze że on nie rozumie o co mi chodzi. Uważa że wmawiam sobie problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co moim zdaniem to sie zaczelo 1 wrzesnia gdy na weselu pojechałam z nim jak ze szmata wyzwałam od Chu*i i powiedzialam zeby spierdalał a tak naprawde powód był badzo ale to bardzo błachy. Wczesniej tez sie stawiałm bez powodu...moze dlatego ze było mi zbyt dobrze i brakowało mi niezdrowych uczuc. Powiedział mi ze badzo go to boli ze straciłam do neigo szacunek i nei wierzy do konca ze to sie kiedys nei potórzy....ze znow go nei zbluzgam. Wiesz co nei wiem czy to jest jefdyny powod tego zeto cos w nim pekło....po prostu nie wiem ale wiem ze to było miedzy innymi. Wiesz co postanowiłam walczyć pokazac sie od tej lepszej strony ale pogodze sie z tym ze jesli dam z siebei wsyztsko a to nei wyjdzie...ze mnei nie kochał i ze jemu i mi wydawało mu sie ze mnie kocha. Wiesz tez wiele razy robiłam cos komus na złosc po to tylko b y wyszło na moim...obiecałam sobei ze tym razem tak nei bedzie. Tym razem bede sie starac po to by nigdy sobei nie wypomniec ze nei zrobiłam wszystkiego by coś naprawić...tak bardzo mi zalezy i tak bardzo chce ze musze przez jakis czas działac wbrew sobie i walczyć z tą swoja złą strona...byc moze zaowocuje byc moze nie poki mam nadzieje i czuje ze nie wszytsko jest skreślone to to daje mi motywacje. Wiesz jestem z nim spedzamy weekend razem on lezy obok wpatrzony w telewizor a ja...odwrocona do niego płacze tak strasznie mnie boli ze jest tak blisko a momo to tak daleko. Ale płacze po cichu nei jestem w stanei zapanowac nad łzami ale nei chce zeby on to widział. Nie chce litosci ani by miał jakies poczucie obowiązku wocec mnie. Przytula mnie kocha sie ze mną czasami powie cos miłego...ale zbyt dobrze pamietam jaki był kiedys i nie potrafie zaakceptowac go takiego. trak załuje ze nei wykorzystałam tej chwili gdy był tylko dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kluska serowa
sweezie - wybacz, ale jak mnie facet wyzywal (w zlosci niby) to pomimo ze bardzo go kochalam udalo mi sie odkochac - na sile. musisz naprawde duzo z siebie dac by on ci teraz zaufal ze nie bedziesz bluzgac na niego. powodzenia. moze byc ciezko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm wiem ze przegiełam ale uwazam ze \"miłość ci wsyztsko wybaczy...\" tym bardziej ze jestem swiadoma całej sytuacji i predzej by mi jezyk odpadł niz miałabym przeklnąć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam 31 lat
Oj , obawiam sie ze nie wszystko milosc wybaczy. Kzdy ma swoje granice wytrzymalosci i moze lepiej nie sprawdzac gdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loluli
pewnie ze sa granice....ale uwazam ze azdy zasługuje na szanse...wystarczy tylko chcieć ja dać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawi mnie
ciekawe jak długo można wytrzymac w takim NAPIECIU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
sweezi wiesz...Ty mi trodzke przypominasz mojego faceta...on tez lubil mi naublizac...a potem mowil ze to moja wina bo to ja go sprowokowalam...Piszesz ze pogodzisz jesli okaze sie ze on nie kochal...wiesz ja powiem ze swojej strony,ja kochalam ale teraz...po tym wszystkim co uslyslaszalam prosto w twarz...nie wiem czy chce dalej z nim byc...moze kocham dalej ale nie wiem czy umialabym wybaczyc i zyc dalej,wiem ze w momentach klotni te jego slowa ktore utkwily mi w glowie bylyby zawsze tarcza przed kazda klotnia,sprzeczka...ja jestem zlosliwa i wiem ze takie sloa potrafialbym wytknac nawet w goracych uniesieniach...i to dzialoby sie mimo mojej woli...myslisz ze warto wracac?? pytam z mojej strony... a co do placzu...to jestem taka sama...nie chce zeby on widzial ze placze...to chyba byloby ponizenie,choc czasem widze ze on tego chce...zobaczyc moje cierpienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz ale ja mu powiedziałąm ze bardzo zaluje tych pustych bezpodstwanych słów....i sama jeatem siebie pewna ze nigdy tego nei potórze. I jestem mu w stanie to zagwarantowac...i uwazam ze jedyną rzecza jest dac szanse pokazac ze niektóre złe rzeczy wcale nei musza sie powtarzac. A ty? nie chiałabys sprobowac? miedzy nami było tyle wspaniałych rzeczy ze nie potrafie w to uwierzyc ze przez kilka cholernych błędów mogłoby to wsyztsko przekreślic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadddd ja to znam
Czy ja chcialabym sprobowac?Hmm...czasem tak czasem nie...nie wiem,ale czego?Tego czy jeszcze bede umiala go tak mocno kochac po tym wszystkim...niby to smieszne bo przeciez mnie nie zdradzil...ale ja takich rzeczy tez nie potrafie wybaczac...Nie wiem co dalej...Zobaczymy... To takie dziwne bo tutaj to ja i Ty mamy podobna sytuacje tylko jakby zamiany rol ;) Ty zachowujesz sie pod wzgledem tych przeklenstw jak moj facet;) Co planujesz?moze jakas strategia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak ja moją strategie wprowadzam juz od jakiegos czasu. Tylko ze ja jestem ta winna...przeprosiłam za wszytsko powiedziałam ze jestem pewna ze nigdy sie to nie powtórzy...a teraz walcze o jego uczucia. jestem dla niego najmilsza i najlepsza jak tylko potrafie staram sie mu wsyztsko wynagrodzić jestem taka jak kiedys kiedy sie we mnei zakochał...nei jest mi łatwo czuje sie zle z tym ze to ja zabiegam o niego to ja wyciagam reke to ja ratuje....on pare razy tez dal mi popalić widocznie zbyt łatwo przyszło mi mu wybaczyć i zylismy dalej nie wypominam mu tego potrafiłam zapomnieć...dlatego tak mocno w to wierze ze jesli sie chce naprawde mozna wiele wybaczyć. nie skrzywdzilismy sie nigdy w taki spospb by wsyztsko sie skonczyło. Dbam o nas...a on...on po porstu tylko jest...wczoraj bylismy na kolacji. Rozmawialismy o rzeczach codziennych. On jest przemeczony po 12 godzin siedzi w pracy. Jest z bogatej rodziny ale wie ze zeby cos osiagnac trzeba pracowac a on...po prostu charuje. Podziwiam go za to bo ktos kto mieszka w domu z basenem jezdzi sportowymi autami i moze miec wszystko nie robiąc nic stara sie sam do czegos dojsc. Szkoda mi troche bo jest tym wszystkim pochłonięty nie ma czasu na nic a jak jest juz po pracy to jest tak wykonczony ze patrze na niego i widze zwłoki...ale szanuje to co robi widocznie to jest jego proiorytet. Pare meisiecy temu gdy jeszcze studiował mielismy dla siebei mnostwo czasu spedzalismy kazdą wolną chwile razem...i cholernie mi tego brakuje. Ciagle pamietam jak wspaniale było do niedawna i ciezko jest mi pogodzic sie z tą rzeczywistością jaka jest teraz. Sa chwile ze mnie roznosi przez to wsyztsko dostaje szału ale tłumie te emocje w sobie...moze po prostu musze sie przyzwyczaic do tego ze to co jest teraz juz bedzie. Narazie ciagle jestm miła usmiechnieta i zakochana...mam nadzieje ze wystarczy mi sił by ciagle walczyc w taki sposob bo innego wyjscia nie widze...moze uda mi sie odzyskac to co jest teraz tak odległe narazie jeszcze w to wierze ale z dnia na dzien coraz łatwiej akceptuje fakt ze wcale nei musi mi sie to udać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×