Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sally Brown

czym się kierować rozsądkiem, czy uczuciem?????

Polecane posty

Poznałam faceta, dobrze mi się z nim rozmawiało, podobał mi się, wszystko było ok. Jest ode mnie starszy, dojrzały, doświadczony itp. itd.Myślę mógłby być dla mnie przewodnikiem w życiu, kimś, na kim mogłabym się oprzeć, a tego właśnie szukałam w facecie. I wszystko było na dobrej drodze do bycia razem, kiedy pojawił się drugi facet. W moim wieku (23), czyli młody, niedoświadczony, nigdy wcześniej nie był w związku, nie mieszkał sam itp. itd. W moim poprzednim facecie bardzo przeszkadzała mi niedojrzałość i brak życiowego doświadczenia i nie chciałam znowu się pakować w taki związek. Ale ten drugi niesamowicie mnie pociągał. Można z nim prowadzić długie, interesujące dyskusje i niezwykle pociąga mnie fizycznie. Z tym pierwszym miałam poczucie, że coś jest nie tak, że to trochę wbrew sobie robię. A z drugim czułam się, jakby był w moim życiu od zawsze. Zastanawiałam się bardzo, którego wybrać. W końcu postanowiłam zaryzykować i kierować się uczuciem. On mówi, że mnie kocha, ja też się chyba zakochałam. Ale wcale nie jest tak pięknie, jak bym się spodziewała. Wyszły znaczne różnice światopoglądowe, których być może nie będzie się dało pogodzić. Pojawiły się kłopoty w łóżku (ale to ma mniejsze znaczenie, da się z tym coś zrobić). A ponieważ bardzo mi na nim zależy, ten konflikt światopoglądowy bardzo odbija się na moich emocjach. gdyby mi tak nie zależało, może umiałabym jakoś sensownie to rozwiązać, a tak się tylko miotam. Nie wiem już sama, czy dobrze wybrałam, zaczyna mi brakować tego pierwszego. Wiem, że byłoby rozsądniej go wybrać. Już mu oczywiście powiedziałam, że nie będziemy się więcej spotykać, ale chyba zaczynam tego żałować. Już nic nie wiem, doradźcie coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saf
jak wybierzesz rozsadek, to za jakis czas zabraknie ci uczucia, jak uczucie, to stwierdzisz, ze zyjesz z wariatem. najlepiej po 100% tego i tamtego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no najlepiej by było znaleźć faceta, który by miał wszystko, ale jakoś jeszcze takiego nie spotkałam. myślę, że mogłabym pokochać tego, którego podpowiada mi rozsądek. nie zakochałabym się w nim od razu, ale z czasem pokochałabym go. ten, do którego ciągnęło mnie uczucie, wydawał mi się też nie najgorszą z punktu widzenia rozsądku opcją, ale właśnie się zaczynam nad tym zastanawiać. nie wiem, czy kiedy chemia zniknie po jakimś czasie nie będzie mi brakować tych \"rozsądnych\" aspektów. powiedzcie mi, czym Wy się kierujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CHYBA NIE SADZISZ ...
że my podejmiemy za ciebie ta decyzję i to w dodatku na podstawie tych kilku zdan, które napisalaś :) Przeciez to twoje zycie i twoja sprawa Może w podjęciu decyzji pomoze tobie ta bajka :) Osiołkowi w żłoby dano... - Aleksander Fredro Osiołkowi w żłoby dano, W jeden owies, w drugi siano. Uchem strzyże, głową kręci, I to pachnie, i to nęci. Od któregoż teraz zacznie, Aby sobie podjeść smacznie? Trudny wybór, trudna zgoda - Chwyci siano, owsa szkoda, Chwyci owies, żal mu siana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** ** *** ***
ja uważam że wszystko zależy od tego na czym polegają różnice światopoglądowe...czy to temat który wpływa na życie pary (jak posiadanie dzieci, ślub, wyznawana religia, podstawowe zasady moralne, wizja związku) czy temat odległy (jak np woja w czeczeni, kara śmierci i inne polityczno społeczne)...jeśli to pierwsze to olałabym uczucie i szukała szczęścia dalej (ale sercem a nie tylko rozsądkiem)...jeśli to drugie to bym olała tą różnice i nauczyła się szanować zdanie partnera a jego szanować moje. stanowczo nie bagatelizowała bym problemów natury erotycznej...sex jest odbiciem emocji...jesli z nim coś nie tak to znaczy że i w relacji jest coś nie tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deprecha_malinowa
heh kiedys mialam podobny dylemat, Bezpieczeństwo albo Szaleństwo. Miotałam się, nie wiedziałam co wybrać, żyłam w rozdarciu. W końcu Szaleństwo mnie opuściło, zostało mi bezpieczeństwo i cieszę się że ktoś wreszcie przerwał tą matnię, bo sama nie potrafiłabym się zdecydować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kłopot w tym, że te różnice dotyczą bardzo ważnej dla mnie kwestii. chodzi o wiarę. on jest niewierzący, ale to mi nie przeszkadza. przeszkadza mi natomiast jego dość lekceważący i prześmiewczy stosunek do osób wierzących, do których należę. nie umiemy się tu porozumieć, bo używamy innych kategorii do opisu wiary. nie wiem, czy to się da przełamać. a tak bardzo mi na nim zależy. i obawiam się, że nikt za mnie nie zdecyduje. a problemy z seksem chyba nie wynikają z naszej relacji tylko z tego, ze on nigdy wcześniej się z nikim nie kochał, dlatego mówię, że da się coś z tym zrobić.też uważam, że w seks jest odbiciem relacji, ale na razie poczekam na rozwój wypadków w tej kwestii ;-) o ile w ogóle będę z nim dalej, bo już sama nie wiem, echh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja cos dodam
Fajne polaczenie on - choc niewierzacy to do niedawna prawiczek, a Ty piszesz jaka to kwestia wiary dla Ciebie wazna, a z drugiej strony o tym jaki wazny jest seks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frk-0999
Rozsądną oceną uczuć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
--> To ja coś dodam - heh, mój kłopot polega m.in. na tym, że on bardzo stereotypowo postrzega ludzi wierzących - podobnie jak Ty: wiara=brak seksu. a nie na tym to musi polegać. chciałabym, żeby ktoś, z kim jestem chciał zrozumieć na czym polega moja wiara. -->frk-0999 - to chyba najsensowniejsze, tylko jak to zrobić w praktyce??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja cos dodam
Tak sie sklada, ze nie ja stereotypowo postrzegam wiare... tylko wiekszosc osob wybiera sobie z wiary i religii to co im pasuje. Nie pasuje mi, ze kosciol mowi, ze seks przed slubem jest grzechem to znajduje swoje wlasne wytlumaczenie na to,ze nie ma racje. To samo z antykoncepcja i tak dalej. Tak sie sklada, ze jestem osoba wierzaca rowniez i strasznie mnie drazni takie wybieranie z wiary tylko tego co nam pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ...To ja cos dodam
Masz racje, niby się wierzy, ale i tak robimy zupelnie coś innego jak nakazuje nam wiara, idziemy do spowiedzi i dalej grzeszymy ... To mnie śmieszy, bo albo jestem osoba wierzaca, albo nie, trzeba sie zadeklarować... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teraz ludzie ...
deklaruja, że są wierzacy, ale moim zdaniem sa to deklaracje bez jakiegokolwiek pokrycia ... Zreszta co się dziwić. Często gęsto bywa tak, że religia w szkołach jest prowadaona fatalnie, nie zacheca dzieci i mlodzież do wiary ... Sami hierarchowie kościoła, zyja w luksusie i uwazają, że im się to należy, księża robią co chcą, liczy się dla nich tylko mamoma ... mówia o ubóstwie, a jak zyja widzimy, jakimi jeżdża brykami ... szkoda słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja widze że
coraz mniej ludzi chodzi do kościoła, równiez wśród moich znajomych. Sa inne czasy, człowiek jak patrząc na to zakłamanie w KK zadaje sobie pytanie ... Boże jestes i nie grzmisz ?????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zauważcie, moi mili, że napisałam o wierze, a nie o byciu członkiem wspólnoty kościelnej (takiej czy innej religii), a to nie to samo. Żeby robić to, na co mam ochotę nie potrzebuję powoływać się na wiarę i religię. Ale żeby robić to, co właściwe nie potrzebuję wskazówek, zakazów i nakazów kościoła. W liście do Rzymian(o ile dobrze pamiętam) święty Paweł pisał, że grzechem jest to, co robi się wbrew własnemu przekonaniu. Nie chodzę do spowiedzi, ale i staram się nie grzeszyć, tylko robić to, co zgodne z powołaniem, które wyznaczył mi Bóg. ale kościół nie przybliża mnie do jego poznania już od dawna. Ja praktykuję swoją wiarę w życiu codziennym, a nie chodząc do kościoła co tydzień i myśląc tam o niebieskich migdałach. Właśnie grzeszenie i spowiadanie się z tego i znowu grzeszenie - to stereotypowy wizerunek osoby wierzącej, katolika. a ze mną jest zupełnie inaczej i chciałabym, żeby mój facet to zrozumiał. ciekawe, czy komuś z Was się uda to zrozumieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja cos dodam
Czyli jak rozumiem nie przyjmujesz tez Najswietszego Sakramentu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zwykle nie. przyjęłam, kiedy np. zostawałam matką chrzestną - wtedy też wyspowiadałam się i zrobiłam wszystko zgodnie z obrządkiem, bo szanuję rytuały obowiązujące w kościele i dostosowuję się do nich, kiedy chcę np. w tym kościele przyjąć sakrament. ale zwykle nie jest mi to potrzebne. a co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja cos dodam
A nic...tak probuje zrozumiec Twoj sposob myslenia. Bo dla osoby wierzacej przyjecie Ciala Chrystusa to najwazniejsza rzecz wedlug mnie...i z tego co wiem to wedlug Kosciola. Przynajmniej wierzacej jesli chodzi o religie katolicka, nie mowie o buddystach, muzulmanach i innych religiach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"oto moj sekret, jest bardzo prosty: najwaznijsze jest niewidoczne dla oczu. Prawdziwie widzi sie tylko serecem.\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podczas ostatniej wieczerzy wg. tradycji Chrystus przemienił chleb w swoje ciało i dlatego teraz spożywamy komunię (też w postaci wypieku). ale to przecież tylko symbol zjednoczenia z Chrystusem, najważniejsze jest samo zjednoczenie z Nim, a nie spożywanie - myślisz, że nie można tego osiągnąć w inny sposób? bo ja uważam, że można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dal76 - dobre maksymy to i ja znam, tylko co z nich wynika w praktyce?? czy to, co się czuje, zawsze jest właściwe i zaprowadzi nas w dobrą stronę??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja cos dodam
U mnie w rodzinie z kolei jest osoba, ktora za to uwaza, ze nalezy wybaczac kazdemu jak Pan Bog przykazal ale jednak robi od tego wyjatki, bo np. ktos kto jest jak to ona okresla "robakiem" nie jest czlowiekiem i ona nie ma obowiazku mu wybaczac...i jest nadal w pelni przekonana, ze robi to co Bog przykazal. Troche na podobnej tej samej zasadzie Ty dochodzisz do wniosku, ze Komunia nie jest wazna bo przeciez to tylko symbol, a nie najwazniejszy Sakrament wedlug religi, ktora uwazasz jednak za swoja. Moim zdaniem wszystkie takie "wariacje" na temat wiary i religii jak to juz nie jest tak naprawde wiara w to co naucza nasz kosciol katolicki...to wybieranie tego co uwazamy za stosowne. Nie zaprzeczam, ze jest to wiara w cos...ale na podobnej zasadzie scientologowie tez sa wierzacy. Kwestia tego w co sie wierzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja cos dodam
No ale mysle, ze mozemy zostawic ten temat bo on tak naprawde nie ma zwiazku z tym topkiem :) W temacie powiem,ze moim osobistym zdaniem nalezy kierowac sie uczuciem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fehu
Ja też byłam w takiej sytuacji!!! Praktycznie w identycznej!!! Wybrałam uczucie, niestety źle się to skończyło, cierpiałam, ale 1000000000000 razy bardziej wolę to cierpienie, niż związek z rozsądku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jeżeli wtedy bym wybrała rozsądek, to już byłabym wrakiem człowieka, znienawidziłabym partnera i siebie!!!! Teraz może jestem sama i trochę smutna, ale na pewno jeszcze kogoś fajnego spotkam, z kim wspólnie będę dojrzewała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja coś dodam --> heh, a jednak stereotypy. zauważ, że nigdy nie napisałam, że uważam religię katolicką za swoją, to Ty to sobie dopisałeś do mojego słowa \"wierzę\". masz prawo do swoich poglądów, ale uważnie wsłuchuj się w poglądy rozmówcy, żebyś coś mógł o nim powiedzieć. ale faktycznie, to już daleko odbiega od tematu zasadniczego. Fehu --> chciałabym mieć taką pewność, jak Ty, co do słuszności wyboru. ja myślę, że mogłabym pokochać tego faceta, którego podpowiada mi rozsądek, choć nie byłoby to szaleństwo zakochania na początku. i może byłyby to lepsze podstawy do budowania partnerstwa niż chemia, nie wiem. Nie wiem, co zostałoby z każdego z tych potencjalnych związków po jakimś czasie. A uczucie choć silne, to jednak nie zastąpi mi wszystkiego. Kiedy się do niego przytulam, czuję się cudownie, błogo, ale nie wiem, jak byśmy wychowywali nasze dzieci, skoro tak różnimy się w widzeniu świata. Boję się strasznie, że źle wybiorę (wybrałam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo jestem ciekawa jak wybralas? Czytalam w pewnej ksiazce opinie, ze kobieta powinna uciekac od mezczyzny, do ktorego od pierwszej chwili poczuje szalona namietnosc, odbierajaca zdolnosc racjonalnego myslenia. Moge sie pod tym podpisac! Milosc miloscia, ale trzeba zadac sobie pytanie, na czym najbardziej nam w zyciu zalezy. Jakie cele chcemy osiagnac. Jestem zdania, ze nawet najwieksze uczucie sie wypali, gdy dwoje kochajacych sie ludzi ma inne priorytety zyciowe, niezgodnosc celow itp Utkwilo mi takie powiedzenie w pamieci. Kochac to patrzec w tym samym kierunku. Jestem za miloscia ale z odpowiednia doza zdrowego rozsadku. Jestes bardzo mloda i moze nie wiesz jeszcze dokladnie czego od zycia chcesz, ale przemysl sobie dokladnie. Wiadomo, od bledow sie nie ustrzezesz, ale mozesz sie starac. Zycze powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze dodam, ze takie szalenstwo stasznie mi zycie zagmatwalo i gdyby ta doza rozsadku.... Coz mlodosc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×