Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Black tea

Hałaśliwi sąsiedzi - czy ten problem można rozwiązać?

Polecane posty

Gość Black tea

Spróbuję opisać wszystko w miarę dokładnie, aby nakreślić problem. Kilka miesięcy temu moja babcia zamieniła się na mieszkanie. Wszystko wydawało się okay, większe lokum, za przystępną dopłatą. Babcia zbliża się powoli do 80tki, mieszka z moją prawie 30letnią siostrą. Na początku wszystko było w porządku, do czasu aż z dwutygodniowego urlopu wrócili sąsiedzi z góry ... Od tego czasu w mieszkanie w nowym lokum stało się dla mojej siostry i babci koszmarem - tamci sąsiedzi mają dwójkę dzieci, jedno zaledwie kilkuletnie, drugie ok.12lat. Dzieci te w ciągu dnia robią wprost niemożliwy hałas, a ich rodzice w ogóle nie umieją nad nimi zapanować. Do tego kamienica ma dosyć cienkie ściany, ogólnie akustyka jest niemiłosierna i to wszystko słychać jeszcze bardziej. Moja siostra cierpi na nerwicę, więc z początku myślałam, że trochę wyolbrzymia sprawę. Wystarczyło, że przyszłam kilka razy na dłużej w gościnę, by uzmysłowić sobie, jak daleko sięga ten problem: w domu między godzinami 8 a 21 ciężko w ogóle o chwilę spokoju. Dzieciaki w kółko biegają, krzyczą bardzo głośno, kłócą się, szurają po podłodze ciężkimi przedmiotami (mają najprawdopodobniej mieszkanie wyłożone kafelkami) - na moje ucho brzmi to tak, jakby ktoś z pasją szurał w tę i z powrotem krzesłem. Hałas jest taki, że słychać ich nie tylko w całym domu mojej babci, ale i na klatce schodowej, na niższych piętrach. Rodzice są już najwidoczniej przyzwyczajeni, bo rzadko reagują na to, jak dzieci biją i kłócą się ze sobą, matka jest zdominowana przez swojego 12letniego syna (!). Dziś zauważyłam, że nawet krzyki ich ojca nie pomagają, około 21.00 była u nich taka awantura, że rozmawiając ze sobą nie słyszeliśmy swoich słów, za to słyszeliśmy dokładnie każde słowo, które krzyczał ojciec potwornych dzieciaków, mimo że jego młodsza pociecha usilnie chciała go zagłuszyć histerycznym rykiem, wspomagana przez starszego brata. Sama mieszkam w nieciekawej dzielnicy, mam patologię prawie na każdym piętrze, ale takiego czegoś jak żyję moje uszy nie słyszały. Hałasy z piętra wyżej słychać więc codziennie (moja siostra utrzymuje, że są to wielogodzinne szurania po podłodze, bieganie i kłótnie), a życie w nowym mieszkaniu stało się nie do opisania. Obserwuję coraz większą frustrację mojej siostry, która naprawdę miała problemy z nerwicą, ma dobijającą pracę i chociaż w domu chciałaby mieć odrobinę spokoju. Chodzi i śpi ze stoperami w uszach, ale przy natężeniu hałasu u sąsiadów stopery na niewiele się zdają. Moja babcia była już u tej sąsiadki i prosiła, by ta starała się panować nad dzieciakami, bo u nich to wszystko słychać. Na kulturalne zwrócenie uwagi przez starszą osobę kobieta zamknęła jej drzwi przed nosem. Piszę o tym, bo zazwyczaj takie sprawy załatwia się polubownie, ale tutaj nie ma na to szans. Proszę Was więc o pomoc - czy da się jakoś utrzeć nosa tej upiornej rodzince i zmusić ich do przestrzegania chociaż minimalnych zasad mieszkania wśród ludzi? Wiem, że między 6.00 a 22.00 nie mają prawa hałasować, problem w tym, że rodzina Adamsów działa w "dozwolonych" porach. Bardzo przydałyby mi się wypowiedzi osób zaznajomionych z prawem, jak i tych, którzy mieli podobny problem z sąsiadami. Przydadzą się każde sensowne informacje. Boję się o zdrowie psychiczne siostry i zdrowie mojej babci - sytuacja jest naprawdę dobijająca i dlatego decyduję się na zasięgnięcie Waszej opinii. Z góry dziękuję za wszelkie udzielane rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Black tea
Oczywiście miałam na myśli godziny 22.00 - 6.00, a nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×