Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czytaczytacz

HISTORIE WASZEGO ZYCIA

Polecane posty

Gość czytaczytacz

Wpisujcie najbardziej godne zainteresowania historie waszego zycia. Pod warunkiem, ze oddacie takze szczegoly, klimat-wszytsko tak, bysmy mogli poczuc to z Wami. Mile lub przerazajace. Metafizyczne lub zwyczajne. Nie nazywajcie wydarzen - typu - gdy urodzialm syna. Opiszcie..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuuuuja
Opowiem wam historię pewnego pięknego drzewka. Rośnie ono w moim własnym ogrodzie. Pewnego deszczowego dnia jesiennego spacerowałam po parku,obok biegał szczęśliwy piesek.:Pod nogami leżały kasztany,niektóre już od wilgoci popękały i wypuścily korzonek. Zabrałam takie dwa ze sobą,a następnie zasadziłam w moim ogrodzie. Tylko jeden z nich wypuścił na wiosnę, małą przestraszoną roślinkę. Otoczyłam go opieką.Dalam mu patyczek aby rósł prosto,w suche dni podlewałam. Minęło od tego dnia 10 lat.Teraz to silne i piękne drzewo kasztanowca,mierzy chyba jakieś 4 m - ale jeszcze nie kwitł.Czekam co roku na jego kwiaty. Martwię się tylko,aby kiedyś jakiś smutny człowiek go nie ściął,bo będzie rzucał cień na marchewkę. Tak sobie myślę,że przy obecnym nie dbaniu o drzewa,wycinaniu kasztanów na wielką skalę pod pretekstem ich chorob,może będzie to jedyny kasztan w moim mieście????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piękna historia. Też napiszę coś ale muszę pomyśleć co :) p.s Jak ktoś może wyciąć drzewo z Twojego własnego ogrodu? Poza tym na to trzeba mieć zezwolenie, zgodę (uzasadnienie) a za 1 ścięte drzewo nakazuje obowiązek posadzenia dwóch innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuuuuja
Jestem na rozdrożu,nie wiem czy nie będę zmuszona sprzedać i wyjechać.A kim będzienabywca - nie wiem.Jak na razie drzewko jest bezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnego dnia.....weszłam na Kafeterię....i od tego dnia przepadłam nikt nie wie co się ze mną stałó ktokolwiek widział ktokolwiek wie proszony o oddanie mnie zrozpaczonej rodzinie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tuuuuja - to przykre. Ale kasztanowce w ogródku to rzadkość. Możliwe , że nawet jeśli będziesz zmuszona sprzedać posiadłość trafisz na nabywcę, który zachwyci się drzewkiem i doceni jego obecność w swoim/Twoim ogródku. Sama na działce w tym roku wprowadzę kilka zmian. Niestety dwa drzewka owocowe zachorowały i uschły - trzeba było je ściąć. Będę też powiększać zagrodę dla świnek morskich , która nie tylko pełni funkcję spacerniaka dla gryzoni ale pełni również funkcję ozdobną :) Została zaprojektowana (studiowałam architekturę krajobrazu) w taki sposób , że wygląda wyjątkowo efektownie. To takie mini miasteczko 'w górach' dla świnek :) Skałki, rośliny, drewniany domek górki :) , a nawet hamak , z którego chętnie korzystają :P :) No ale to tylko działka i to w dodatku biedna - uboga altanka na leżak, stolik, kocyk i działkową 'zastawę stołową' :P jej użytkowość ogranicza się do sezonu maj- wrzesień. a taki mi się marzy duży ogródek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuuuuja
Czarny Nicku - to wspaniałe co piszesz - świnki morskie? A jak one tam zimują? Działka jak działka - masz na niej wszystko co potrzeba. Mam ogród przy domu,tylko co z tego jak ciągle pada i zimno a najpiękniejsza pora wiosenna i pięknie kwitną krzewy - zaraz minie. No cóż,może się ociepli - byleby nie za gorąco.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tak... też nie cierpię upałów :O Uwielbiam za to zapach jesieni :) Spacerować z psem, zbierać kasztany ;) , te liście kolorowe, zapach mokrej ziemi i drzewa od deszczu, i tak patrzeć jak błyszczą się w słońcu otulone tymi kropelkami ... Wiosna też jest piękna - forsycje, żonkile, hiacynty, krokusy, później bzy... a to wszystko takie ulotne, nietrwałe i niestety łatwo o depresję przedwiosenną ;) Marzy mi się rano wstać i wyjść sobie na taras, na kawkę i patrzeć jak świat budzi się do życia , słuchać jak ptaki śpiewają i tak sobie posiedzieć i pomyśleć. Świneczki ze mną jeżdżą. Jak widzą , że się szykuję to już stoją na dwóch łapkach i czekają albo wciskają nochale między pręty od klatki :) :) na działce nie zostawiam ich samych , oj nie! :) Jak tylko wyjeżdżam na działkę ładuję je w transporterek i jedziemy razem i razem do domu wracamy. Zimują razem ze mną w domku :) A od wiosny jak tylko trochę cieplej jest to korzystamy z pogody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historia świnki morskiej
zacznę od tego, że było ciasno i ciemno ale przytulnie i ciepło. w jednej chwili wszystko zaczęło się trząść i nagle zrobiło się strasznie zimno , twardo , nic nie widziałem - oślepiał mnie biały blask. powoli stanąłem na nóżki i coraz wyraźniej widziałem, a oślepiające światło łagodniało. obok mnie leżały jeszcze dwie małe kulki i jedna wielka puchata kula. to były moje siostry i moja mama. tak mijały dni i noce. mama uczyła nas jak wybierać najlepsze kąski , obserwowaliśmy ją i naśladowaliśmy. często bawiłem się ze siostrami i dużo spałem. wielcy ludzie przychodzili tylko na chwilę i dawali nam jeść a potem znikali lub siadali na fotelach i patrzyli w dziwny migający kwadrat kompletnie nie zwracając na nas uwagi - tak byli tym czymś zafrasowani. pewnego ranka przyszedł jeden wielki i złapał mnie oraz moje siostry. wrzucił nas do małego pudełka. bałem się. w pudełku było ciemno, a moje pazurki ślizgały się i traciłem przyczepność. nie wiem ile czasu tam spędziliśmy. ale zrobiłem się już bardzo głodny. nagle sięgnęła po mnie wielka łapa i wszyscy w trójkę zostaliśmy wrzuceni do szklanego domu. rozejrzałem się wokół ... stało tam chyba z dziesięć takich przeźroczystych domów a w każdym z nich były inne dziwolągi... w jednym siedziały takie całkiem podobne do mnie i mamy ale coś stało się z ich uszami - były strasznie długie. miały też ogonek. tak mijały kolejne dni.nie wiem ile - straciłem rachubę . nie było tu dnia ani nocy - wciąż paliło się błękitne światło, czasem tylko było bardziej stłumione i zawsze panował tu gwar i hałas, szczególnie hałaśliwe były te kolorowe dziwolągi, które zamiast futerka miały coś zupełnie innego, a ich pyszczki wydawały się być twarde i ostre. wielcy ludzie patrzyli na nas , stukali w dom i szli dalej. niektórzy zatrzymywali się na trochę dłużej. czasem wielki człowiek zabierał moich kolegów i koleżanki , nie wiem co z nimi się dalej działo, dokąd szli i dlaczego. czasem wrzucał kolejne świnki takie jak ja. nie wszyscy się lubiliśmy. nie raz dochodziło do awantur i niekiedy także obrażeń, ran. tęskniłem za mamą. wkrótce zabrano i moje siostry. zostałem sam i wielka łapa przełożyła mnie do akwarium razem z długouchym stworem, który mówił w zupełnie innym języku i nie mogliśmy się porozumieć. pewnego razu przyszli ludzie którzy zatrzymali się przy naszym akwarium na wiele dłużej niż zawsze. jeden wielkolud wyciągnął mnie i zaczął obracać i oglądać ze wszystkich stron. byłem przerażony, chciałem uciekać ale trzymał tak mocno, że nie dałem mu rady. potem znów scenariusz z pudełkiem powtórzył się ale trwało to znacznie krócej. teraz wiem , że nie było się czego bać bo po prostu zostałem kupiony. mam już prawie rok i jestem szczęśliwy. często hasam po mieszkaniu mojego człowieka, dostaję dobre jedzenie i jestem głaskany. cieszę się , że nie zostałem kupiony przez terrarystę i nie skończyłem jako pokarm dla jego węży, ani że nie trafiłem do laboratorium gdzie cierpiał bym niekończące się męki. mimo wszystko brakuje mi towarzystwa innej świni, z którą mógłbym spać i bawić się... ...może kiedyś? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuuuuja
wzruszające... tylko niektore zwierzaki trafiają dobrze... jak ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuuuuja
PEWNA HISTORIA CZEREŚNIOWA. W moim ogrodzie stoi sobie piękne czereśniowe drzewo. Jest pewnym fenomenem,bo jak mieszkamy tutaj 16 lat,tylko jeden raz nie miała wiele owoców. Szpaki łakomczuchy corocznie toczyły z nami bój o smaczne owoce. Pewnego lata, pan porozwieszał na gałęziach kolorowe szmatki,miał nadzieję,że szpaki odstraszą,ale one się tylko z tego śmiały. Mijały lata - leniwy pan nie zdjął szmatek - drzewo pooooszło w górę,a szmatki nadal ze sztucznego włókna mają się dobrze. W ciągu lata ich nie widać, ale od jesieni do póżnej wiosny fruwają na wietrze,niczym buddyjskie szmatki modlitewne. Już bym ich nie zdjęła - zaglądam czy czasami pod drzewem nie siedzi MAŁY BUDDA. A co do czereśni - mamy naturalnych sprzymierzeńców.Niedaleko zadomowiły się sroki.Zimą je podkarmiam, w ciągu owocowania drzewa pilnują nam owoców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAM DZISIAJ
H A N D R Ę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to napisz opowiadanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy mają takie puste życie
?żadnych historii? nic? ...wow:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam kilka ciekawych ale czekam wciąż na jakieś wpisy. miło było by poczytać coś ciekawego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dawno.dawno....
temu,na początku lat 70-tych,oj żyło się,żyło...., bieda aż piszczała.Każdy,kto pracował,aby wiązać koniec z końcem musiał nieżle kręcić glową . Wiadomo,że "zapomogi" kombinowało się a zakładach pracy - gdzie kto pracował. Pracowałam w PZZ - mąka,zboże,makaron itp. Mojej Teściowej przynisłam torebkę mąki.Mój synek miał chyba ok.3 lat.Babcia mówi do niego - tylko nikomu o tym nie mów,bo mamę zamkną do więzienia. Mój rezolutny już wówczs synuś głośno zaprotestował: MAMĘ ZA CO ? - MŁYNARZA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś z pól
To było jeszcze wtedy, gdy popołudnia wydmuchiwały światło ze wszystkich sił zalejwając nas nim, że aż nie mieliśmy siły się podnieść. Leżeliśmy nad rzeką onieśmieleni, baliśmy się poruszyć bojąc się, że spłoszymy ulotna magię tego miejsca i tego czasu. Chwytaliśmy to tu i teraz, wiedząc, za chwilę to będzie oddane we władanie przeszłości, a za parę tygodni uznamy to za sen. Po paru miesiącach nie będziemy się już trzymać za ręce, po latach miniemy się obojętnie na ulicy, a za pół wieku nikt nie będzie pamietał, że żyliśmy, kochaliśmy, istnieliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MOZEMORZE
boje sie, jak poprzednik ,ze JA, kiedys bede w ziemi, zgnilym cialem i nikt nie bedzie wiedzial o tym ,ze istnialam, ze zostawilam slad dobrych uczynkow na ziemi, ze wywolalam usmiech na twarzy drugiej osoby, ze kochalam ,ze ta milosc byla tak cudna, ze chcialam ,aby caly swiat wiedzial jak to jest znalezc siebie z dwoch krancow Europy... ciekawe, co stanie sie ze starym, powojennym domem w ktorym mieszkalam..moze powstanie tam nowoczesny hotel?albo przebiegnie autostrada? Mam malo czasu.TrzebA sie starac. Musze powiedziec mojej sasiadce, ze piekne kwiatki wyhodowala, a siostrze -ze jej wlosy cudnie lsnia w sloncu. Przytule sie tez do mamy-kiedy to robilam ostatni raz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta historia...
Moje życie juz nie jest juz bezstroskie jak kiedys. Dziecko spi spokojnie w drugim pokoju moj mezczyzna ktory dostarcza mi w zyciu wiele cierpienia akurat jest w pracy wiec mam chwile aby delektowac sie chwila dla siebie. Moge powspominac czasy wktorych czułam sie bezstroska i bardzo sczesliwa. Wspomnienie gdy spotykam moja dawna milosc. Na kazde spotkanie jade z bijacym sercem mimo ze juz to trwa 4 lata niemoge sie doczekac kiedy sie wkoncu zobaczymy i nacieszymi sie chwilami ktore nam podarowal los. To sa chwile przeznaczone tylko dla Nas. Nic innego nieistnieje tylko My:). nAJGORSZE BYL CZAS ROZSTAN ALE PO KILKU DNIACH ZNOWU SIE WIDZIELISMY i niemoglismy sie soba nacieszyc. To juz niewroci i tamte chwile tez nie. We wspomnieniach pozostal mi On na zawsze i nikt mi tego juz niezabierze nawet moj obecny partner.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta historia...
czuję si szczęśliwa i nic sie nie liczy tylko Ty. Delektujemy sie swą obecnościa. Rozgladam sie po pokoju widze biale sciany ,obrazek, telewizor i niezbyt gustownie urzadzone wnetrze. Nieprzeszkadza mi to gdzie jestesmy ..najwazniejsze ze razem . z Toba moglabym nawet byc w celi i spedzic w Niej reszte zycia ale tylko z Toba. Dotykasz mej twarzy ja sie do Ciebie usmiecham Ty starasz mi sie wszytko wytlumaczyc co i dlaczego ja Cie doskonale rozumie. Zbyt wiele Nas dzieli , zbyt duza przestrzen czasowa ale mimo wszystko staram sie upajac chwilami kiedy sie spotykamy. Na pozegnanie calujesz mnie w policzek i mija kilka tygodni i znowu sie widzimy Tym razem w malej kawiarence, dajesz mi prezent od siebie ot tak bez okazji. Do tej pory stoji On w mej malzenskiej sypialni. Lecz tak los musial zrobic jak Ty mi mowiles po jakims czasie poznaje mojego meza...sam mnie wepchnales w jego ramiona bo wmawiales mi ze powinnam znalezc sobie rowiesnika. Mimo wszystko zawsze dzwoniles do mnie i przezywales jako jedyny ze mna me sukcesy i porazki. Nigdy juz niechcialam sie z Toba pozniej spotkac chcialam byc lojalna wobec obecnego partnera. lecz tych lat Nam nikt nieodbierze juz.Byly minely..zwiazek nasz przestal istniec na nasze zyczenie a w szczegolnosci Twoje bo stwierdziles ze 26 lat roznicy wieku to za duzo i ze tym mi wyrzadzisz krzywde. Niestety krzywde wyrzadziles mi i sobie. niewierzyles ze ja Cie moglam szczerze pokochac miloscia bezwzgledna. Bales sie ze na stare lata bym Cie zostawila. Lecz by tak niebylo. Skrzywdziles Nas oboje. Ty wydzwaniajac pozniej jak juz mialam rodzine i liczac ze kiedys mnie ujrzysz. Nie. Nie bede juz burzyla tego co zwiazala lecz Ciebie kocham i zawsze bede kochala. Zegnaj moj mily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
IDOL Niewiele z tego co o nim wiem padło z jego ust. Miałby co opowiadać , bo był z pokolenia Polaków ,którzy przeżyli okupacje ,partyzantkę , komunę , kołchozy, początki , końce, reformy… Ale nie mówił wiele. Słuchał. Czasami wydawało się nam , że śpi. Przyjeżdżaliśmy z miasta tylko na weekend. Każdy miał tak wiele do powiedzenia. Dyskusja wrzała, ścierały się poglądy i nagle on otwierał oczy i mówił jedno zdanie, czasem tylko słowo. Zapadała cisza , a potem wybuchała salwa śmiechu. Starsi trzymali się za brzuchy, młodzi pokładali na dywanie. A czasem zaduma. Jedno zdanie , słowo i cały w świat nabierał sensu, harmonii. Czarne znów było czarne , białe…. Nigdy mi nie dawał rad w sprawach moralnych czy sercowych. Mówił :” Pomyśl. Jesteś mądra. Postąpisz jak trzeba”. Ludzie przychodzili z kłopotami. Zostawiał pracę, mył ręce, pisał podania, odwołania. Ubierał garnitur , jechał do gminy , do wójta. Ktoś potrzebował pomocy… Przychodziła wiosna, lato. Siedział na ławce przed domem. Otwierały się drzwi samochodów z miasta. Wybiegały dzieci i siadały wokoło. Czytały mu gazetę , śpiewały i mówiły wierszyki , które przywiozły ze szkoły dla swoich babć i dziadków. Albo siadał na pieńku w ogrodzie , a dzieci grabiły skoszoną kosą trawę, zerkając czy kiwnie do nich głową na znak pochwały. Całe swoje życie, zastanawiam się nad tym, jaka magia była w tym piegowatym, rudym chłopcu z przedwojennej polskiej wsi, który nie miał prawie żadnego wykształcenia, przeżył życie pracowicie i prosto , a tyle znaczył dla tak wielu ludzi. Moje życie toczy się daleko od tamtego domu, ławeczki i ogrodu. Jednak pierwsza moja myśl po każdym sukcesie jest zawsze taka sama:” Pojadę opowiem Dziadkowi” Ale nie jadę. Ławeczka jest pusta już 17 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobno każdy
musi przeżyć nieszczęśliwą miłość, gdy życie szarzeje,możemy marzyć - Z TAMTYM BYŁABYM SZCZĘŚLIWA/Y.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuuuuuja
baznadziejqcx-czekaaja..... czkam i czkajm,POMOZCIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×