Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość po prostu pytam

Czy Wasi eks widują się z dziećmi???

Polecane posty

Gość droga nie widuje
medalik, to chyba dziala w obie strony;) ja nie zmienie zdania, ze dobry rodzic powinien zajmowac sie swoim dzieckiem, niezaleznie od przyznanch praw. nie wiem jaka jest byla partnerka meza "nie widuje", ale niezaleznie od tego, zaden ojciec nie powinien odrzucac swojego dziecka jesli matka chce mu je dac... a jak matka jest niewydolna, to powienien, tak jak w twoim przypadku, sam sie tymi dziecmi zajac... zrozumcie ludzie, ze dzieci to nie kukulcze jajka, ktore mozna tak sobie kazdemu podrzucac... mnie wychowywali dziadkowie, bo moja matka tez wolala sie bawic, zasadniczo nie wiem, czy nie wolalabym zycia z ojcem i macocha, choc skoro ona kazala mu zerwac ze mna kontakty to trzeba mnie bylo od razu na smietnik po urodzeniu wyrzucic:O przepraszam was bardzo, w zasadzie nie powinnam sie tu wypowiadac, bo mam meza i wspolnie, bez czyjejkolwiek pomocy wychowujemy nasze dzieci, ale jak wspominam dziecinstwo, jak spotykalam facetow podobnych do mojego ojca, albo nawet nie pamietalam jak on wyglada, nie wiedzialam co sie z nim dzieje, a on mial mnie w serdecznym powazaniu... poprostu nie zycze takich przezyc zadnemu dziecku, a to co pisza tu niektore macochy jest straszne, bo nie robia na zlosc tej wrednej exzonce tylko dzieciom, ktore nie maja kontaktu z tata i nie wiedza dlaczego:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość medalik71
do przedmówczyni;). Teraz jasne jest czemu piszesz to co piszesz.Opierasz sie na tym co sama przeżyłaś.Hm..nie zazdroszczę doświadczeń. Każda jednak sytuacja jednak inna jest - a wszystko można wyrazić w sposób nie raniący nikogo. Po co wywoływać burzę miedzy osobami tutaj piszącymi? A ja...czekam na ciąg dalszy dyskusji...ciekawe kto i co jeszcze napisze. Pozdrawiam wszystkich samotnych rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moim zdaniem wystarcza jeden kretyn (-ka), bałwan (-ka), idiota (-tka) by wszystko była jedną wielką niesnaską i zgrzytem. Bo i matki czasami odgrywają się na ojcu za pomocą dzieci albo gloryfikując własne, poniżają i obrażają dzieci drugiej kobiety, a także są macochy które zachowują się jak egoistyczne pazery, próbujące odciąć swoją własność od „niechlubnej” przeszłości. Ale też czasami to facet jest dupkiem i zamiast próbować niwelować wzajemne urazy to je wzbudza, potęguje... Wystarczy że jedna osoba nie umie się dostosować do sytuacji a już cały układ jest koszmarem dla wszystkich! I tu przyczynek do dyskusji (obrzućcie mnie błotem) u mnie nie umie się dostosować matka dzieci. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nepenthes--nie jestes sama w tej niedoli, u mnie jest podobnie.Choc trzeba przyznac ze skala ataków zmalała, moze podziałał na nia czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie apogeum wkrótce nadejdzie... chyba (obym ją źle oceniła – wtedy przyjdę tu odszczekać). Zbliża się nasz ślub, a to mała mieścina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprzedniczka*
nie zauwazylam, zebym kogos zwyzywala. po prostu jak czytam, ze jakis tatus(wzdlednie mamusia) nie widuje sie z dzieckiem dla wlasnej wygody, albo ma dosyc bo ex jest nie do wytrzymania, to jest to dla mnie chore:( wiecie, fakt, jakby mnie facet zostawil dla innej to nie sadze zebym nalezala do najsympatyczniejszych i na sile cos mu ulatwiala, ale jakby mu zalezalo, moglby sie z dziecmi widywac. ktos, kto nie przezyl w dziecinstwie tego co ja, nie czekal na jakikolwiek znak zycia, telefon itp. nie zrozumie tego co ja przeszlam:( ciagle sie obwinialam, ze moze to ja w dziecinstwie cos nie tak robilam, moze za czesto chcialam, zeby cos mi kupowal:O miedzy 9 a 14 rokiem zycia ja dla ojca nie istnialam, zobaczyl mnie jak mialam 14 lat i paszport musialam wyrobic, pozniej juz sama probowalam pchac sie do ich rodziny:( ale zawsze bylam dzieckiem drugiej kategorii... w zasadzie mialam 2 ojczymow, jeden chcial mnie kiedys zrzucic ze schodow, drugi wyzywal od matolow, a moim prawdziwym ojcem byl dziadek, ktory zmarl jak mialam 13 lat:( wiecie, ja sie tu nie uskarzam na ciezki los, chce jedynie, zeby pewne osoby uswiadomily sobie, ze to dzieci najbardziej na tym wszystkim cierpia. ja mialam przez to wszystko okropnie zwichrowane zycie, zero stabilnosci. teraz probuje naprawiac cudze bledy, ale i tak jest ciezko, kiedy ojciec nie pamieta o urodzinach, nie zaprasza na swieta... nie spieszy sie zobaczyc wnuki... zasadniczo to moi rodzice juz nie zyja, jestem sierota. drodzy rodzice, ktorych byli partnerzy nie widuja sie z dzieckiem, dziecko postrzega swiat inaczej niz wy, wielu rzeczy nie rozumie, ale nie zostawiajcie ich bez wyjasnienia, bo cala wine wezma na siebie. nie trzeba od razu obwiniac drugiej strony, ale dziecko musi wiedziec co sie stalo, ze nagle rodzic ma go dosyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja wam napiszę
Niestety, mój ex nalezy do osób, u których widzenie syna jest na ostatnim miejscu, po pracy, spotkaniach z kolegami i basenie dwa razy w tygodniu (oburzenie - przeciez mam prawo do jakiś rozrywek!) Kiedy go dłużej nie ma, mój syn zapomina i nie pyta o nic. Natomiast po każdej wizycie pyta mnie na drugi dzień, kiedy przyjdzie tata i dlaczego go nie poproszę, aby przychodził częściej. Co mam mu odpowiadać? Że tata ma go gdzieś? Czasami mam ochotę całkowicie zakazać tych odwiedzin, bo po nich jest jeszcze gorzej. Wiem, że dla chłopca kontak z ojcem jest ważny, ale zastanawiam się czy takie sporadyczne wizyty mają jakikolwiek sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprzedniczka*
zapewniam cie, ze maja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widuje
do :droga nie widuje piszesz: "no przykro mi, ale od zajmowania sie dziecmi sa rodzice, a nie babcie, ciocie czy kolezanki. biorac faceta "z przeszloscia" musisz liczyc sie z konsekwencjami takimi jak zajmowanie sie jego dziecmi... c'est la vie..." mnie się zawsze wydawało, że rodziców jest dwoje, DWOJE - MATKA I OJCIEC nie bardzo rozumeim, dlaczego wychowanie obcych dzieci miałoby przypaść w udziale mi, skoro nawet babcie są zwolnione z tego "przykrego" balastu? przeciez ja jestem tylko żoną ojca, nawet nie koleżanką :p poza tym, biorąc sobie faceta z "przeszłością" na MĘŻA, ślubowałam mu "wierność i miłość" a nie , że się będę jego dziecmi zajmować :D sama sobie przeczysz, moja droga a pisząc, że dzieci mają rodziców chyba najlepiej popierasz moje słowa, bo to rodziców obowiązek, więc dziękuję ci za poparcie, że matka zamiast oddawać dzieci koleżance czy podrzucać je babci, powinna się nimi poproastu zajmować w końcu to była jej decyzja, pna chciała dzieci, mnie przy tym nawet nie było nie za dużo ode mnie wymagasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widuje
i jeszcze jedno: gdzie ty do cholery wyczytałaś, że ja utrudniam jakiekolwiek kontakty z dziecmi? ludzie, czemu wy nie czytacie??!! pisałam juz kilka razy, że dzieci zawsze były mile widziane i ojciec był na każde skinienie, ja sama kupowałam dla nich prezenty, zajmowałam się nimi (bo nie oszukujmy się, w ostatniej chwili były do nas częśto dzieci przywożone, musieliśmy rezygnować z własnych planów, on szedł do pracy, to kto myślisz z tymi dizećmi zostawał??) dziwie się, że kredyt za złe zachowanie matki dzieci spada ZAWSZE na macochę przypuszczam, że nawet jakbym z nimi siedziała, płaciła matce na zabawę to uznałabyś, że tak własnei być powinno.. przykre to, bo widzę, że wszystkich stawiasz pod jedna kreską ze względu na swoje doświadczenia ale powiem ci jedno - facet jest ojcem i to ON powinien dbać o kontakty z dziećmi, nie jego matka, nei jego żona ani nie sąsiadka.. i to czy się z dziećmi widue czy ma je w dupuie jak twój ojciec ciebie, świadczy TYLKO I WYŁĄCZNIE O NIM, nie o jego żonie ani o nikim innym, bo to jest jego śmierdzący obowiązek... niestety, jak facet idzie na łatwiznę i zapomina o dzieciach bo mu tak wygodniej , to baty dostają się jego żonie, bo on przecież taki dobry, a ona zła, pewnie mu zabrania.. zastanów się kobieto, na dobrego ojca nikt nie powinien mieć wpływu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obowiązek
jest ojca i matki zgadzam sie w 100% z "nie widuje" dlaczego cały świat ma płacić za to, że ojciec ma swoje dzieci w dupie (albo matka) ? ludzie się pobierają i rozchodzą i dzieci rodzą się w różnych związkach, ale jeśli nie można oczekiwać odpowiedzialności za te dzieci od ich własnych rodziców to od kogo? od ich małżonków? przecież to są zupełnie obcy ludzie.... dlaczego nie potraficie doceniać, że jeśli te dzieci są mile widziane i traktowane to dobrze świadczy o tych małżonkach, bo to dla wszytskich jest trudne zadanie ale jak ojciec sam ma daleko w poważaniu własne dzieci, to czego oczekujecie od tej żony? że go za rękę będzie prowadzać do jego dzieci i na siłę mu się kazac spotykać? nie żartujcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej co ją ojciec porzucił
do :"droga nie widuje" po pierwsze, zmień sobie nicka bo sie mylisz z "nie widuje" a poza tym nie piszesz tylko do niej, więc jest bez sensu po zdrugie, piszesz: "a, zaznaczam, ze to moje osobiste zdanie, porzuconego dziecka ktorego tatus mieszkal pare ulic dalej i przez 5 lat nie czul potrzeby kontaktowania sie, bo mu zonka i matka tych lepszych dzieci zabraniala..." a skąd wiesz, czy twój tatulek w ogóle chciał się z tobą widywać? najlepiej jak ktos napisał, zrzucić odpowiedzialność na tę "żonkę" a mnie się wydaje, że skoro mieszkał 5 ulic dalej to większych przeszkód nie miał, i jakby bardzo chciał to i za jej placami by się z tobą widywał (znam takie przypadki z własnego życia) poprostu łatwiej wirzyć, że tatus jest dobry i mnie kocha, tylko ma złą żonę, która mu nie pozwala... cos jak mit, że jak facet odchodzi do innej, to tez JEJ wina, bo go siłą odciąga od rodziny i zabiera dzieciom ojca.. jacy biedni ci mężczyźni, jak oni nigdy nie mają nigdy nic do powiedzenia..:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nooo… tu jest dużo racji. Jak ojciec chce to się z dziećmi spotykać będzie i można mu to tylko utrudniać ale nie da się uniemożliwić. To tak jak z mitem że jakaś inna go żonie porwała, związała i uniemożliwiła się z nią pogodzić. Ciekawe dlaczego kobiety uważają mężczyzn za bezwolne kukły bez własnych myśli i woli…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprzedniczka*
drogie najmadrzejsze, chcialam zauwazyc ze nicka zmienilam i tylko utwierdzacie mnie w tym, ze cos z wami jest nie tak... taki super tatus, ale z tamtymi dziecmi widywal sie nie bedzie, bo zona imprezuje... obowiazek nalezy do obojga rodzicow, ale zeby ex sie za dobrze nie bawila to niech sama sie dziecmi zajmuje... wiesz nie widuje, moim zdaniem jestes infantylna egoistka, ktora uwaza sie za pepek swiata... nie wiem od kiedy ktos chodzi na imprezy w ciagu dnia, chyba ze twoj maz pracuje po nocach... nie chcecie utrzymywac jego ex??? jest zla matka??? odbierzcie jej dzieci i niech ona wam placi i wreszcie ruszy tylek do pracy... ale jasne, po co sobie komplikowac sielanke... oczywiscie ty masz prawo do spokojnego zycia... a babcie niech sie ciesza... twoj mezus na wlasne zyczenie niszczy zycie swoim dzieciom drugiej kategorii... i to one pozniej przez cale zycie beda myslaly, co zrobily nie tak... same potwierdzacie, ze wasi faceci sa ojcami do dupy... wasze slowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja wam napiszę
Oczywiście, ludzie są różni i różne są sytuacje. Gdyby facet chciał, to spotykałby się ze swoimi dziecmi bez względu na to czy ktoś im pozwala czy nie. Myśle, że dla wielu to wygodne wytłumaczenie przed samym sobą. Nie oszukujmy się jednak, że takie kobiety są. Kidyś bardzo aktywny był topik o drugich żonach i one pisały wprost, że nie pozwalają swoim facetom widywac się z dziećmi z pierwszego małżeństwa albo/i kazały przepisać cały majątek na siebie, aby tamte "bachory" nic nie dostały. I na pewno trafiają się również drugie żony, które są lepszymi matkami niż te biologiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprzyjemny
Nieco sie spoznilem z odpowiedza(daty)ale dopiero teraz znalazlem te strony.Wczesniej niejaka 3listna koniczynka pisala w odpowiedzi ex zonie pouczajac ja.Wyglada na to ze rozwalilas komus rodzine i swiat i szukasz akceptacji pod plaszczykiem ogolnej poprawnosci.Wypowiedz Makareny jest rzeczowa i szczera widac ze kobieta swoje przeszla ale zachowala godnoac i dume.A w odppowiedzi...Jego next to k...a a dzieci to bekarty zeby nie bylo niedopowiedzen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiklinianka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiklinianka
Ex przychodzi raz w tygodniu,na trzy godziny.Nie przychodzi jednak z pobudek emocjonalnych,tak po prostu nakazał sąd.Straszne to i bolesne,bo wiem,że niedługo w ogóle przestanie przychodzić ,a synowi trudno będzie zrozumiec dlaczego znowu zniknął z jego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I next
Jestem drugą Drugą żoną już prawie 5 lat. Przez ten czas przeżyłam wiele. Z początku byłam okropnie zazdrosna o przeszłość męża. Pomimo ,że on szczerze nienawidził swojej ex , a właściwi NIE ,raczej ona mu była kompltnie obojętna , nie chciał jej znać. Córkę za to kochał i o to byłam zazdrosna. Pewnie przyczyniłam się do tego że ma z nią marny kontakt .Nie zabraniałam mu spotkań , ale chciałam być na każdym. Ona z pocżątku się do mnie lepiła , nie obwiniała mnie , wiedziała ,że ze związku ich rodziców i tak nic by nie było. Szukała we mnie przyjacółki . Tu ja zawiodłam , byłam zimna i zdystansowana. ZŁA targało mną , mimo ,że nikt mi nie dawał ku temu powodów. Z ex nie było problemów On i tak by tam nie poszedł,nie musiałam zabraniać. Moja złość tak mnie pochłonęła ,że przestałam patrzeć racjonalnie. On mało widywał córkę mieszkamy daleko od siebie. więc przyjeżdżała raz na miesiąc może rzadziej. Urodziła się Nasza Córeczka. Moja cudowna :) Nie umiałam się nią cieszyć miałam obsesję na punkcie tamtej. Zaczęły się problemy.Przestaliśmy rozmawiać razem , przestaliśmy się kochać ...cośumierało .Kazałam mu się wynieść z domu. Zapłakał. Miałam to gdzieś , myślałam niech cierpi jak ja . Powiedział że nas nigdy nie zostawi. Byłam okrutna nie do życia. W końcu po pół roku się wyprowadził. POCZUŁAM BÓL I PUSTKĘ. Moja córcia pytała gdzie tatuś ,miała roczek. Serce mi pękało .Tęskniłam kochałam go. Byłam zła na siebie. Znalazł sobie przyjaciółkę doradczynię pocieszycielkę w pracy.Był jej szefem. Zaprzeczał że mnie zdradza. Do dziś zaprzecza ,ona chciała ale ..... nie wiem jak to było. Nie chcę już wiedzieć. Zaczęliśmy rozmawiać jak nigdy dotąd ,chociaż nie raz w nocy wyłam z bólu. Staliśmy się przyjacółmi , po jakimś czasie zaczęliśmy się kochać. Powiedział żę wróci ,tylko jeszcze nie teraz. Wykupiłam wczasy dla mnie i dla córci . Chciał koniecznie pojechać i zapłacić do biura podróży. OK. Trzy tygodnie pózniej przyjechał spakowany i powiedział że jedzie z nami.Kupił sobie też te same wczasy. Dziękowałam Bogu. Od tej pory się nie rozstajemy. Pracujemy razem. Rozmawiamy całe wieczory. Niedawno urodził nam się synek. Moja złość i nienawiść soro mnie kosztowała. Nie warto było. Teraz on się spotyka z córką kiedy chce.Nie mam z nią kontaktu ani dobrego ani złego. Nie umiem mimo wszystko. ALe nie wtrącam się. Z barku czasu kontakty są rzadkie a ona ma prawie 16 lat już . Skupiam sięna swojej rodzinie. Nie ingeruję w tamtą. Nie chcę wiedzieć. NIech on robi jak uważa. Jestem szczęśliwa czuję się kochana i to mi starcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja123456789
Inext , dzieuję Ci za ten wpis. Jestem też I next. Mamy razem dziecko, moj m zabiera na każdy weekend do nas swoejgo syna. Ostatnio zaczęłam się wkurzać na to - nam się przestaje układać - on mnie terroryzuej pscyhicznie - i chyba cała swoją złosc na neigo przelewam na jego syna. Mam wrażenie, ze go fawryzujew stosunku do naszego dziecka, poza tym ma w poważaniu zasady, które sa ustalone w ciągu tygodnia. Drażni mnie to. Na począktu byłam dobrze nastawiona do ejgo dziecka, ale teraz tez mnei wkurza sytuacja, ze on zabiera syna, bo jego "żona" pewnie pójdzie na sylwestra. Ale to kłopot też jeśli chodiz o nasze relacje. Ale Wasz wpisy pomogły mi, żeby zastanowić się i żeby nie skrzywdzić tamtego chłopca, niekoniecznie celowo...pOzdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz cos ci powiem
jak tak dluzej potrwa kompletnie zrazi ci do swojego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli ktos zakłada nowa
rodzine to nie powinien pozwolic na to zeby dziecko z poprzedniego zwiazku niszczyło zasady panujace w waszym domu. Tak uwazam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz cos ci powiem
tak ale takie dzieci chca byc w centrum uwagi a tata pozwlaniem na wszystko chce sie zrechabilitowac . moj maz nie ma kontaktu z corka i mysle ze tak jest dla nas lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszystkich
facet powinien zostawic zone i byc z toba i uregulowac stosunki z dziecmi i wszystkie inne zobowiazania albo bedzie tak sciemnial bo mu wygodnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Nie czytalam wszystkich wpisow,byc moze byla juz o ty mowa,ale mam pytanie.Czy kontakty z dzieckiem po rozwodzie zaleza od wieku dziecka??chodzi mi o to czy,byly maz moze zabrac dziecko na weekend??(coreczka ma 15 miesiecy).Nie mieszkamy z ojcem dziecka razem juz od 3 miesiecy.Czasem wpadnie do malej na godzinke,ona wie ze tata przyszedl,ale go ignoruje,jak ja bierze na rece to placze.Chce zeby ich kontakty byly czestsze,ale narazie nie chce zeby on zabieral ja na tak dlugo,mysle ze jest za wczesnie.Sprawa w sadzie przed nami,i stad moje pytanie.Czy ex bedzie mogl zabirac mala na weekendy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bedzie mógł a dlaczego nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze dlatego,ze corka go nie zna:)nie chce nawet do niego podejsc!!! Moze lepiej najpierw popracowac nad kontaktem z corka,a nie na zlosc mamie zabierac placzace dziecko ze soba?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze dlatego,ze corka go nie zna:)nie chce nawet do niego podejsc!!! Moze lepiej najpierw popracowac nad kontaktem z corka,a nie na zlosc mamie zabierac placzace dziecko ze soba?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majdawi
Tak, mój mąż widuje się z dziećmi, ze mną[choć nic nas nie łączy] - nie robimy problemów... Jego kontakty z dziećmi są wspaniałe- jego nowa zona okazała sie super dziewczyną! Nam nie wyszło, im pewnie wyjdzie, są szczęśliwi [5 lat wspólnego życia] Czasami mi żal, że nam nie ułożyło się, ale patrząc na nich - wspaniałe małżeństwo . O obowiązkach też nie zapominają, ja jestem sama, nie znalazłam towarzysza - ale do mojego Ex czuję wdzięczność - nie zapomniał o swoich obowiązkach... Co mogę dodać - Wisia, jesteś wspaniałą mamą dla moich dzieci - Wisiu, lubię Cię!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam synka z poprzedniego małżeństwa- teraz mam nowe małżeństwo i doszła jaeszcze córa- z moim mężem na poczatku były piekielne problemy- mąż leczyl się psychiatrycznie- na szczęście czas robi swoje- były mąż ma narzeczoną- zabiera małego co 2 tygodnie na weekend- owa narzeczoną znam ( inaczej nie oddałabym dziecka samemu ojcowi ze wględu na jego stare numery) jest bardzo sympatyczną osóbką- a przede wszystkim odpowiedzialną- u nas nie ma problemów z "byłą zoną" ani "macochą" szanujemy się i lubimy - nie jesteśmy o siebie zazdrosne - i taka sytuacja jest najlepsza- zwłaszcza dla dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×