Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sarabeskaaa

JAK ODZYSKAŁYŚCIE FACETA? POCHWALCIE SIĘ !!

Polecane posty

Gość Inni oni
cocinelka- dzięki kochana :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goreczka to po co to czytasz skoro Cie to denerwuje ??? tak zylam bez niego, ale teraz chce z nim zyc :O I inwestuje w siebie dla Twojej wiadomosci !! po to wlasnie te ksiazki tu kraza zeby cos ze soba zrobic i poprawic wcale nie dla niego tylko dla siebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goreczka
czytam, bo pisze prace mgr o ludziach na forum i poza fenomenem tego zjawiska, po prostu nie potrafie rozumieć, do jakiego stanu może doprowadzić się człowiek na własne życzenie. jezeli przesyłanie sbie zołzy czy tajemnicy nazywasz inwestycją w siebie, to ok, jesli pomoże ci to w twoim kolejnym związku. ale pojawiasz się tu często i mam wrażenie, że to jest już ten stan, kiedy siedzenie tutaj nie jest jakąś postzwiązkową ucieczką (które objawiają sie w rózny sposób i nie są niczym złym, gdy nie zamieniaja się w przewlekly stan) tylko już przeniesieniem uzależnienia od bycia z facetem na uzaleznienie od rozmyślania, co, dlaczego, jak, czy jednak... tracicie czas. a oni...a oni buduja sobie nowe życia. może warto wziąć z nich przykład, póki nie jest za późno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm ja jestem dopiero dwa i pol tygodnia po rozstaniu wiec jeszcze chyba nie jest ze mna tak zle ??? On sobie wlasnie nie buduje wlasnego zycia tylko tak samo sie doluje jak ja :O wiec skoro nie wiesz co piszesz to nie pisz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goreczka
"cos ze soba zrobic i poprawic wcale nie dla niego tylko dla siebie" słowo honoru, ze myślisz tu o sobie, a nie ciągle o nim? i dlaczego zakładasz, że cos musisz w sobie poprawiać? naprawdę nie wierzysz, ze znajdziesz kogoś, kto cię zaakceptuje taką, jaką jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie dla niego bo on nie wroci !!!!!!!!! wiec robie to dla samej siebie dla swojego lepszego samopoczucia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz goreczka, a jednak swiadomosc, ze ludzie schodza sie ponownie i to po jakim czasie i po jakich przezyciach i potrafia byc ze soba szczesliwi daje nadzieje i wiare na to, ze te lata spedzone z jednym czlowekiem, ktory stal sie najblizszy na swiecie nie musza isc na marne, ze nasz swiat nie musi wywraca sie do gory nogami, ze nie musimy zaczynac wszystkiego od nowa, ze mozna naprawic wszystko, ulozyc zycie z osoba ktora sie kocha i dobrze zna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goreczka
doskonale wiem co piszę, było to uogólnienie, (nie personalnie do ciebie, na co wskazaywala użyta liczba) ktore nie musi dotyczyc wszytkich, ale większości - faceci rozchodzą się i żyją na nowo, kobiety rozchodzą się i brodzą w przeszłosci. o braku wiedzy można mówić w przypadku tych, które wypisują te wierutne bzdury o końcu życia po końcu związku. (btw nawet jesli nie wiem, to mam prawo pisać co chcę, tak samo jak ty masz prawo nie odpowiedziec na drugie pytanie moje, bo odpowiedzi nie zobaczylam. dzięki za odpowiedź na pierwsze i gratuluje podejścia z założeniem, że jest ono prawdziwe - w co niestety wątpię, ale jesli się mylę, to będzie to miła pomyłka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to odpowiem Ci na drugie tez ... wiesz nie jestem swieta i potrafie zameczyc faceta a to nie jest wskazane ;) i to ze ex to wytrzymal i nie widzial w tym problemu to ja sie sama tym meczylam i robie to jak boga kocham dla siebie, dla siebie rowniez chodze do psychologa zeby podwyzszyc samoocene i zeby wlasnie uwierzyc ze ktos mnie zaakceptuje taka jaka jestem ;) bo tak jestem zakompleksiona na maxa i nie ukrywam tego :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goreczka
niuł brend, a co ze świadomością statystyk na temat związków "z odzysku"? zajmowałaś się tym kiedyś, wiesz jak to wyglaa? ja w tym temacie siedzę i chwała bogu, bo jakbym miała pogrążać się tak jak wy... i dlaczego lata z facetem, z którym sie rozstajesz i nie wracacie do siebie miały by być stracone? przecież to mega nauka, lekcja tego, czego potrzebujemy w związku. skoro sie sypnęło, to znaczy, że nie bylo to to, czego potrzebowała któraś ze stron lub obie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goreczka
no to cocinelka zwracam honor jeśli czymkolwiek cię uraziłam, bo psycholog i umiejęność nazwania swoich problemów (brak pewności siebie jak pisałaś) to klucz do sukcesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A no widzsisz jestem w tym wszystkim na tyle intelignetna zeby widziec swoje problemy :) i powiem Ci ze sama je odkrylam i sama cche z nich wyjsc ;) A kafe jest bo jest tu wyrzucam swoje zale :) za kilka miesiecy juz bede inna ;) i w to wierze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze uwierz w to, że jesteś wystarczajaco silna, by nie potrzebowac nikogo, byś sama w siebie wierzyła, jak masz dobrego prowadzącego lekarza, to ci w tym pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale w to akurat wierze :) bylam 4 lata sama zanim ten palant sie pojawil w moim zyciu :P i bylo mi z tym calkiem dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samaehh
sorki cocinelka, że się wcinam, ale mogę prosić o wysłanie tego e-boka "Tajemnice.." na maila? Jestem w podobnej sytuacji do was i może lektura tej książki mi trochę pomoże. mój facet też ode mnie odszedł, bo nie potrafilismy się dogadać w ostatnim czasie. plisss, mój e-mail iddie86@op.pl pozdrawiam Was i trzymajcie się,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to weź stopkę zmień i ludzi w błąd nie wprowadzaj;) teraz idę pobiegać, ale będę Wam tu jeszcze przeszkadzać czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ups zle Cie zrozumialam ;) W to nie wierze, musze miec kogos zeby w siebie wierzyc :( przynajmniej teraz tak mysle, ale to tez pewnie sie zmieni :) Mozesz nam przeszkadzac, bo widze ze czytasz ze zrozumieniem i nie atakujesz kogos mimo,ze wysunal argumenty ktore sa dowodem na to co pisze :) potrafisz sie rpzyzna do bledu wiec mi tu nie rpzeszkazdasz :) Milego biegania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'faceci rozchodzą się i żyją na nowo.' jak oni to robia? dlaczego? w jaki sposob? da sie tego do nich nauczyc? (btw, to mnie wcale nie pociesza...) 'niuł brend, a co ze świadomością statystyk na temat związków "z odzysku"? zajmowałaś się tym kiedyś, wiesz jak to wyglaa?' wiem tyle, co tu przeczytalam. nie znam statystyk. zajmuje sie tym od 4 dni... zrodlo mojej wiedzy to jednie kafeteria. 'skoro sie sypnęło, to znaczy, że nie bylo to to, czego potrzebowała któraś ze stron lub obie.' a czytalas jakas ksiazke w stylu 'tajemnic...'? tam sa opisane glowne problemy w zwiazkach wynikajace z roznic miedzy kobietami a mezczyznami. te roznice mozna nauczyc sie zauwazac, mozna nauczyc sie nie byc egoista w zwiazku i lepiej rozumiec druga plec. mozna polepszac relacje miedzy ludzmi dzieki wiedzy psycholgicznej. teraz musze spadac, moze jeszcze dzisiaj wpadne, pa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laliqueeee
mozna prosic o "tajemnice"? ksiazke? tuna@tlen.pl czytam forum od poczatku, mam ta sama sytuacje tylko sie nie udzielam, prosze o przslanie ksiazki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samaehh
dzięki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jeszcze odpowiem niul brend dziś. 1. zazwyczaj faceci podejmują decyzję o rozstaniu, bo faceci nie są z natury (trochę za mocne słowo) \"cierpiętnikami\" - coś nie halo w związku, więc go kończą. kobiety natomiast wolą tkwić za przeproszeniem w gównie, wierzyć w coś, co nie isnieje, byle tylko nie zostać samą, byle udowodnić, że można się zmienić lub kogoś zmienić (źle ulokowany instynkt wychowywania). facet nie czuje z natury takiej potrzeby - jest jaki jest i ma świadomość, że znajdzie kogos, kto to zaakceptuje. nie ma cisnienia na związek ani z wewnątrz (\"sam doskonale sobie radzę\" kontra kobiece \"nie mam do kogo przytulić się w nocy\") ani z zewnątrz (\"stary, nie ta, to inna, a co tam w pracy?\" kontra \"znowu jesteś sama? może za dużo wymagasz..czas wyjść za mąż\") tak są uksztaltowane mózgi facetów i kobiet, no i dodaj do tego jeszcze hormony.. chcesz się tego nauczyć? pare rad na szybko - nie użalaj się nad sobą, nie dramayzuj- nie ty pierwsza nie ostatnia jesteś w takiej sytuacji - nie dorabiaj ideologii - twój związek nie był \"jakiś inny niż wszytkie\". schemat to schemat, a każda kobieta myśli, że akurat w jej wypadku warto walczyć. - nie wyolbrzymiaj zdarzen - gdy jakis koles w autobusie pachnie jak twój były, nie wybuchaj placzem, tylko pomyśl, że to dowód na to, że nie tylko on fajnie pachniał i był jakiś wyjątkowy. - nie idealizuj - a jeśli naprawde było idealnie, to pomyśl, że idealność widzicie w takim razie inaczej i fundamentu bez tego nie będzie - skup się na sobie (praca, hobby, nauka, zabawa) a nie na tym, co on mówił, co obiecywał, co miało być, co dalej. jesteś teraz i tu. albo siedzisz na dupie, placzesz i nic z tego nie masz, albo robisz coś ze swoim życiem i masz szansę na szczęście. 2. stastystki wyglądają tak, że miażdząca większość związków z odzysku sypie się ponownie. okazuje się, że nie tęsknimy za tym, z kim byłyśmy, lecz za tym, kogo sobie wyobrażałyśmy po rozstaniu lub za kimkolwiek. nie razdimy sobie też ze strachem, że on znowu odejdzie i znowu stajemy sie albo zaborcze, albo facet ma wszytko na tacy i odchodzi lub stajemy się niewolnicami. dotyczy to kobiet słabych, o zaniżonym poczuciu wartości, niesamodzielnych. czyli zwykle tych, które o swoich problemach pisza własnie tu. 3. czytałam. w moim środowisku nazywa sie to \"czytadełkami parapsychologicznymi\". gwarantuję ci, że w dobrze dobranym, dojrzałym związku, różnice między kobietami a meżczyznami tylko podgrzewają temperaturę. tam gdzie ludzie nie moga sie dogadać, kobiety szukają winy w różnicach płci. oczywiście, taka lektura nie zaszkodzi - bedziesz wiedziala, że jak poprosisz faceta, żeby poszedł kupić ci szampon do włosów, a on wróci z płynem do higieny intymnej, to że nie zrobił tego na złośc tobie czy z głupoty, tylko po prostu tak ma. czy że jak nie pisze smsow tak często jakbys chciała, to nie znaczy, że nie kocha. mozna nabrac dystansu dzięki takim książkom, ale nie wierz im na słowo. bądź sobą i nie szukaj winy w sobie ani w róznicach płci. trafisz na kogoś, przy kim te różnice nie wadzą, i kto cię zaakceptuje taka, jaka jesteś. przepraszam, że tak długo, ale to nawet jeszcze nie wszystko..ale jak moge chociaz jednej z tych wszystkich tutaj umierających, bo facet odszedł, wybić to umieranie z głowy, to będzie mega sukces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aska22
takze poprosze o "Tajemnice..." lolitka-1985@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1. jak tak czytam, ze wg ciebie mezczyzni potrafia tak szybko przejsc do porzadku dziennego, to ogarnia mnie jeszcze wiekszy strach, ze nadzieja jest jednak matka glupich. :o 2. to tez mi nie pomaga. 3. tylko, ze nam na poczatku roznice nie wadzily, akceptowalismy siebie jeszcze dlugo potem, czyli jednak musiala byc jakas konkretna przyczyna zaburzajaca naturalne relacje miedzy nami, takie bycie soba. cos musialo byc powodem sypania sie wszystkiego... bo przeciez bylo tak pieknie, nie idealnie, ale pieknie i cudownie. w tej chwili to ja twie w takiej prozni, bo nie wiem, jak to sie potoczy. z natury jestem pesymistka i widze wszystko na czarno... tylko, ze to, ze sie odezwal w koncu, odpowiedzial, ze tez cierpi i zebym nie wmawiala sobie jaka to ja bylam zla i porozmawiamy jak przyjedziemy nie przekreslil;o wszystkiego, chociaz w tym co do niego pisalam byla jawna, rzeczywista i prawdziwa nadzieja. czy jakby on naprawde chcial sie rozstac nie napisalby mi, zebym przestawa w to wierzyc? czy moze dla niego raz podjeta decyzja powinna byc dla mnie oczywista i nie powinnam wymagac powtarzania jej? jesli za te kilka dni, jak spotkamy sie twarza w twarz, okaze sie ze to naprawde jest koniec, wtedy to, co piszesz, goreczka, bedzie dla mnie pomocne. na razie, to mnie tylko jeszcze bardziej doluje, chociaz jednoczesnie przygotowuje mnie na najgorsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niul masz nadzieje, on Ci ja dal ... A mi slowa goreczki tez nie pomagaja, a juz na pewno nie dzis kiedy po dwoch dniach w miare ok znowu zlapal mnie dol :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam nadzieje, ze on nie bedzie chcial tlumaczyc mi dlaczego musimy sie rozstac. mam nadzieje, ze to, ze sie odezwal, cos zmienia. ze to nie jest bez znaczenia. ze on nie jest przekonany... ze da sie sprawic, ze znowu w nas uwierzy... ze on tego naprawde pragnie. bycia razem, szczesliwymi. ten tydzien, to najgorsza tortura w moim zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi pomagają . to może jest boląca, ale cholernie szczera prawda. to jest grzebanie w ranie samej sobie - za jakie grzechy niby mam sie tak okaleczać ? bo mój facet nie potrafił stawić czoła jakimś przeciwnosciom ? ja mam sie zmieniac, myśleć jak z nim gadać a on np ma mnie już w dupie. jak mnie kocha to on też powinien akceptowac. a jak nie to nich mi da szansę znaleźć tego który mnie pokocha taką jaka jestem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1. nie wedlug mnie, tylko według profesjonalnych badań psychologicznych, z resztą nie trzeba byc alfą i omegą, żeby zaobserwować różnice w stanach postzwiązkowych kobiet i mężczyzn. zdarzają się wyjątki, że facet po prostu odchodząc sie pomylił i potem wraca. wyjątkami z tych wyjątków są szczęśliwe związki. a pozatym postaw się na miejscu osoby, która się zwija, bo przestała kochać. czy prośby i histerie drugiej strony rozbudziły by w niej uczucie jakiekolwiek inne poza utwiedzeniem się w przekonaniu, że odejście bylo dobrą decyzją? bo chyba nikt nie chce być z kimś, kto jest tak słaby, że wypisuje tu jakies bzdury o końcu życia czy torturach? zastanów się, masz dwie ręce, dwie nogi, zakładam, że masz też rozum i jesteś sympatyczna - jak przez gardło przechodza ci takie słowa? a jak umrze ci ktoś bliski czy zachorujesz poważnie? nie wstyd ci? to jest TYLKO związek, który się sypnął, jak miliony innych. ktoś cię skreślił, nie dlatego, bo z tobą jest coś nie tak, ale bo potrzebuje czegoś innego. a inna sprawa, że ja już to przeszłam, facet mnie zostawił, potem żałował i chciał wrócić. ja jeszcze kochałam, ale za cholerę nie chcę powrotu faceta, który \"nie był pewny\" czy inne bzdury. chwała bogu. dzis jestem w normalnym szczęsliwym związku. facet wie, że powrotów nie będzie jak coś. na zasadzie pełnej odpowiedzialności. 2. mam wrażenie, że nie oczekujecie pomocy, tylko utwierdzania was w przekonaniu, że macie racje, że on wroci, że warto spróbować, że bez niego nie da się zyć... a im szybciej uwolnicie sie od histerii, tym zdrowiej dla was. nie napiszę ci \"walcz\", bo to nie kobiety zadanie. nie napiszę ci \"czekaj\", bo to strata czasu. nie napiszę ci, że jak do siebie wrócicie, to wszystko będzie dobrze, bo po czasie euforii - tu psychologia i statystyka działa przeciw tobie - znowu się sypnie. 3. nie ma nic niesamowitego w tym, że na początku nic nie wadzi. na poczatku zawsze tak jest. ale poczatek nie trwa wiecznie, i albo sobie czlowiek z tym radzi, albo nie. u was milości bylo za malo, by sobie poradzić. a teraz tak konkretnie do ciebie niuł, mniej z psychologii jak wyżej, więcej ode mnie, tak więc subiektywnie. (nie znam szczególów tego co było, jak sie sypnęło itd, więc poprawiaj w razie czego) rozumiem, że każdy popełnia błędy, facetowi też mogło cos odwalic i zerwał. ok. ale kurde...dla mnie facet to facet - to ja mogę miec jakies wahania, ajkieś rozkminki, ale on - on ma być pewien i sie nie gubić. on jest po to, by kiedys był ojcem rodziny, ogarnial ją, byl silny. a tu mi się zwija...no sorry. z daleka od malkontentów, niepewnych dzieciaków. nie w moim zyciu. chcesz powrótu takiego wahadelka, bo kiedyś było fajnie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
samaaniaa, dzięki, ufff, aż mi ulzyło...i szacun za podejscie twoje:P ja wiem, że jak jest sie zaraz po rozstaniu, to nie przyjmuje się takich rzeczy do wiadomości. ale prawda jest taka, że im szybciej się to zaakceptuje, tym szybciej wychodzi się z tego doła i to bez mega-nadszarpniętej psychiki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×