Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sarabeskaaa

JAK ODZYSKAŁYŚCIE FACETA? POCHWALCIE SIĘ !!

Polecane posty

No widzisz goreczka i tobie to pomaga takie myslenie bo calkiem inaczej postrzegasz rozne sprawy jak ja :P Dla mnie facet to tez czlowiek i ma prawo do wahania, ma prawo do pomylek ... Ehhh ja chyba jestem za wielka idealitka ale mi z tym dobrze :) Nie wszystko jest takie proste w zyciu jak sie wydaje ;) Mozena spojrzec z roznych perspektyw na wiele rzeczy ... Ja juz nie bede przytaczac mojej skomplikowanej historii ale prawda jest taka ze moj ex jest dzieckiem :O i poki nie postanowi nim nie byc (bo on umie nim nie byc tylko ze nie cche byc dorosly :O ) to ja powrotu i tak nie chce !!!! ja bym chciala zeby on wrocil ale odpowiedzialny taki jaki byl na poczatku taki jaki byl mimo,ze dalej ode mnie w sensie fizycznym to blizej w sensie psychicznym, a takiego wahania to ja tez nie chce, ja chce zeby on wiedzial ze to ja jestem najwazniejsza, ale niestety myslenie nad tym zajmie mu kilka lat, a ja czekac nie bede, bo to strata czasu :P A jedna z niewielu rzeczy w ktore wierze to przeznaczenie i jak mamy ze soba byc to odnajdziemy sie na koncu swiata :) to tak cos optymistycznego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
laliqueeee nareszcie jakis madry glos ;) dokladnie poki sie tego nie przechodzi to fajnie dawac rady, gorzej jak znajdziesz sie w ten samej sytuacji czego ci nie zycze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oooo, to jak też jesteś po psychologii, to napewno widzisz różnicę - ty piszesz "pierwszy raz w życiu nie mam pomysłu co ze soba zrobić", a ja jako psycholog odpowiem ci "w porządku, rozumiem, to naturalne, gdy przychodza zmiany, których nie chcemy, ale trzeba zacząc sie zastanawiać, nad tym pomysłem, żeby nie tracić czasu" i najzwyczajniej w świecie, jesli nie masz powaznych zaburzeń, poddałabym cię schematycznej terapii, która by ci pomogła:) ale jak patrze na to forum, gdzie mnożą się tematy, "co zrobic, by wrócił" , "jak go odzyskać", "jak dalej żyć", a tam teksty puste rodem z harleqina, totalny brak dojrzałości, chwilami aż żenująca nieznajomośc podstawowych elementów zdrowych relacji międzyludzkich, to się rodzi we mnie złość. no co się do cholery stało z tymi kobietami, że są tak słabe!! rozumiem, mozna sobie odreagowac, napisac na forum, pare razy...ale jak patrzę na nicki, które przwijają się od dłuższego czasu i nic sie nie zmienia w ich głowach...przeciez to wszytko sa już zaburzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież pisałam, BYŁAM w takij sytuacji, no przecież niemal każdy był, to nic nadzwyczajnego! jestem w czwartym związku i najprawdopodobniej ostatnim, po pierwszym tez miałam chore jazdy (mniej niż te tutaj), wyciagnełam wnioski i następne rozstania to juz był poczatek czegoś nowego, a nie niemożność zamknięcia przeszłości, nie jestem zimna racjonalna suka, potrafię się pobeczeć, ale kurde...takie teksty jak tu to poprostu przegięcie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sa ludzie wrazliwi i mniej wrazliwi ... ja niestety do wszystkiego tak podchodze i nie potrafie sie nauczyc zeby bylo inaczej, jestem po prostu strasznie wrazliwa :O I wcale nie zastanawiam sie co zrobic,zeby wrocil bo wiem,ze nie wroci :( ja sie zastanawiam co zrobic zeby zapomniec a i tak nie potrafie zapomniec :O Chcialabym byc toba,zeby moc tak po prostu przejsc na tym do porzadku dziennego,ale nie potrafie !!!!!!! Nie umiem :( i juz nie wiem co mam ze soba robic zeby bylo inaczej :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cocinelka, mądra babka jesteś. (ale z checią bycia mną, to przesada, mam przemnóstwo innych wad:P) po pierwsze, nie skupiaj się na tym, że chciałabyś zapomnieć. w ogóle się nie skupiaj - masz natrętne mysli, tzn, on ciagle siedzi w twojej glowie? nie denerwuj sie tym, bo to pogłębia wbrew pozorom to myślenie. sama sobie tlumacz, jakbyś stała obok "no już, zrywaj się". z usmiechem. bo jak się zerwie, to juz będzie tylko lepiej. pamietaj, że to, że on siedzi ci w glowie, jest natualne, ale to, by się go z niej pozbyć, lezy całkowicie w twoich umiejetnościach. wymysl sobie prezent, że jak uda ci się w ciagu dnia nie męczyć przez niego w twoich myslach, kupujesz sobie zajebistą bluzkę. nagradzaj siebie za zdrowe myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooooo z tym prezentem to jest dobry pomysl ;) Ehhh ja wiem,ze to kiedys minie, tylko chce zeby to juz minelo, bo naprawde nie chce sie tak meczyc :O Rozum mowi,ze to nie facet dla mnie a serce nie sluga :O Ale bedzie kiedys lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie kiedyś, tylko już jest. pozbyłaś się ze swojego życia pomyłki - teraz masz czas dla siebie, wiesz dużo więcej, wiesz jakich błędów nie popełniać, na co zwracać uwagę. jestes mądrzejsza,a za jakis czas znowu się zakochasz. ja po pierwszym związku tez mialam parę dni jakies absurdalne myśli typu \"nigdy nikogo nie znajdę, nikt mnie nie kocha jak on, nigdy nie zapomnę\", teraz to mogę obśmiać. i wam radzę to samo, im szybciej, tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to wszytko wiem,ze pokocham kogos innego,ze ktos inny mnie pokocha, ale .... Poza tym on nie byl pomylka :( pomyslka bylo to,ze spotkalismy sie 3 lata za wczesnie i w takich a nie innych okolicznosciach :O I obawiam sie,ze ten nasz zwiazek w dluzszej perspektywie wplynie bardziej na niego i jego zycie a nie na mnie ;) bo ja mimo ze teraz mam ciezko wiem,ze bedzie lepiej :) a on potrafi tylko ukryc swoje uczucia i wiem,ze bedzie sie duzo dluzej z tym meczyl :O mimo tego,ze myslisz,ze facet od razu ukada sobie zycie z kims innym to w moim przypadku tak nie jest, bo niestety cierpimy oboje :O ale tak ma byc i juz :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam jędzą...
witam dziewczyny...jak wam idzie? ja mojego już nie odzyskam... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goreczka, nie znasz szczegolow, to ci je streszcze. poklocilismy sie po raz setny, na gg, on napisal, ze nie wie czy mnie kocha, ze mu zalezy, ze duzo do mnie czuje, ale musimy sie rozstac, ja zadzwonilam i to samo. na koniec on tez sie poplakal. cisza 2 dni. tylko ja mu pisalam jaka bylam zla, ze wszystko naprawimy, ze ucze sie na bledach i potrafie sie zmieniac, ze on wiele dla mnie znaczy, ze byl wszystkim, ze nie chce sie wyprowadzac, itd, itp. on napisal mi wczoraj, ze porozmawiamy jak wrocimy do wspolnego mieszkania (za okolo 5 dni). teraz: ja go chce takim, jakim jest. w tej rozmowie telefonicznej on byl pewien na 100%, nieugiecie ze to koniec, ale: 1. byl mocno wkurzony, 2. mial wlasne problemy i jeszcze ja mu sie na glowe zwalalam, 3. od dawna nie rozmawialismy o swoich uczuciach, w ogole nie rozmawialismy o swojej przyszlosci. nie zerwal, bo mu odwalilo. chce powrotu do niego, nie jest zadnym malkonentem, dzieciakiem, trudno przekonac go do zmiany zdania. i to nie bylo jakies proste 'fajnie'. po raz pierwszy w zyciu bylo mi cudownie z facetem! (ale chyba bylo mi za dobrze i musialam to zepsuc. :o )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam jędzą...
mam podobnie...ale ja sie przekonalam wczoraj ze go nie odzyskam..i mam ochote wyc... Boze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"pokłóciliśmy się po raz setny\" - jak to ma się do tego, że po \"raz pierwszy było ci cudownie z facetem?\" czy takie jest twoje wyobrażenie o normalnym związku, normalnych relacjach..? \"na gg on napisał, że nie wie, czy mnie kocha\" - dlaczego porozumiewacie się przez gg? ok, każda para wypracowuje sobie swoje wlasne metody komunikacji, szczególnie, gdy jest jakiś wyjazd czy coś..ale na gg takie rzeczy poruszać? hmn.. i znowu punkt wyjścia - \"nie wie czy kocha\". ...dziewczyny, trzymajcie się z dala od takich facetów. od rodziców usłyszałyście kiedyś, że nie wiedzą, czy was kochają..? \"uczę się na błędach i potrafię się zmieniać\" - i znowu...że niby wasze błędy, że umiejetność zmian...już pisalam, źle ulokowany instynkt wychowawczy. nie zbudujesz fundamentów na ciągłych zmianach. trwały związek to przede wszystkim akceptacja. \"był wszystkim\" - podstawowy błąd. w twoim życiu wszystkim masz byc ty. nawet jak znajdziesz sobie mega-faceta, będziesz mega-szczęsliwa, nie masz pewności, co sie może stać. musisz umiec sobie radzić bez niego, być niezalezna. zdarzają się sytuacje, gdy juz nie masz jak prosić o powrót (pomijając fakt, że samo proszenie nie jest zbyt rozsądne) \"był pewien, ale...\" - to był, czy nie był, a może on był, a ty dodałas \"ale\"..? \"miał własne problemy i ja mu się jeszcze na głowę zwalam\" - no to już brak slów...zobacz, na jakiej pozycji siebie stawiasz - facet już ma własne problemy (czyli własne życie wlaściwie), ty mu się narzucasz i na dodatek sama to nazywasz zwalaniem sie mu na głowę....dzizas.. jesli \"nie zerwał, bo mu odwaliło\" to czyli jednak co? nie kocha najpewniej. bo sam napisał, ze nie wie, a czy ty, skoro uważasz, że wiesz, że kochasz, nie uważasz, że zasługujesz na kogos, kto bęzie tak samo pewien? jesli po raz pierwszy było ci tak cudownie z facetem, to radzę znaleźć sobie nowego, żeby zobaczyć, że z następnymi okazuje się, że \"cudnie\" to kiedyś było źle używane słowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senaaaaaaaaaaa
goreczka masz gg? podaj, moze mnie wyleczysz kochana. bo widze ze sie znasz na tym z czym sobie nie radze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goreczka, dlugo bylo mi z nim cudownie, a potem zaczelismy sie klocic. rozmawialismy przez gg, bo wyjechalismy, gg dodalo mu pewnosci siebie, klotnia wyzwolila z nim zlosc, nienawisc, zal, czyli zaprzeczenia milosci, dlatego nie wiedzial, czy naprawde mnie kocha. gg jest takie suche, trudno okazac jakies emocje, uczucia na gg i tylko dlatego on potrafil to wtedy skonczyc, co za niefart ze akurat wtedy musielismy rozmawiac przez to gg! moim bledem bylo to, ze nie rozmawialam z nim o uczuciach, unikalam tego, balam sie rozmawiac o naszej przyszlosci, odsuwalam sie od niego bo balam sie stracic wlasna samodzielnosc i niezaleznosc, balam sie, ze jak mu zaufam, to bede cierpiec... i wlasnie ten strach spowodowal, ze cierpie, a jakbym mu zaufala i niczego sie nie bala, to byloby dalej pieknie! ja akceptuje jego, ale nie akceptowala siebie!!! przez cale zycie myslalam, ze ja jestem wszystkim w moim zyciu, przez to traktowalam go drugoplanowo i dlatego bylo mu zle! on byl pewien, a ja staram sie ta pewnosc usprawiedliwiac okolicznosciami, zeby dojsc do wniosku, ze teraz juz nie jest pewien. chociaz jak napisalam mu, ze cierpie, on odpisal \'ja tez i co zrobic\', tak jakby nic juz sie nie dalo zrobic... mozliwe, ze utrzymuje sie w mylnym przekonaniu, ze to sie da naprawic, no ale z drugiej strony uswiadomilam go, ze JA MAM NADZIEJE, ze bardzo licze na to, ze bedziemy razem, a on tylko zasugerowal, ze porozmawiamy, jak przyjedziemy do tego wspolnego mieszkania. CO JA MAM MYSLEC?! :( wtedy nie bylam swiadoma tego, ze on nie chce rozmawiac ze mna jak ma wlasne problemy, dopiero potem doszlam do tego, ze to jednak bylo zwalanie mu sie na glowe... jak \'nie kocha najpewniej\', to czemu napisal mi, ze cierpi? czemu plakal przez telefon? ja CHCE byc z kims kto mnie kocha i chce zeby tym kims byl wlasnie ON! jesli okaze sie, ze jednak mnie nie kocha, nawet nie chce myslec o tym, co sie ze mna stanie... na sama mysl o tym, ze on moze mnie nie kochac dzieje sie ze mna cos strasznego, tak bardzo boli mnie kazda czesc mojej psychiki, to tak, jakby mnie ktos rozrywal, gniutl od srodka, zabijal. to tak, jakbym miala zaraz umrzec sama z siebie, ale tak sie niestety nie zdarza... moze gdybym byla bezuczuciowym skurwysynem, zimna suka, to potrafilabym olac wszystko i zyc swoim zyciem, myslac tylko o wlasnych korzysciach, ale te cechy on przez ten wspolny czas we mnie zmienil! stalam sie bardziej delikatna, uczuciowa, emocjonalna i nie akceptowalam tego, wlasnie to, ze nie akceptowalam takiej siebie zgubilo mnie! teraz zostalam sama, zmieniona z bezwzglednej, nieczulej analitycznej egoistki na uczuciowy flak, emocjonalne dno, nieakceptujac samej siebie, bo wlasnie taka za wszelka cene nie chcialam byc. jesli jeszcze kiedys uda mi sie osiagnac stan totalnej niezalenosci (dluga, ciezka droga, wiele sily i samozaparcia do tego bedzie potrzeba), to juz nigdy nie zwiaze sie z zadnym mezczyzna. wole pozostac do konca bezdusznym skurwielem niz przezywac to od poczatku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aroniaaaa
utrzymywaliśmy jeszcze kontakt ale jak przyjaciele. Pewnego dnia powiedziałam, że mam dość skoro mnie nie chce nie chcę się z nim widywać i gadać - niech zapomni o mnie. Milczał i po pół roku zaczął zagadywać bardzo delikatnie. Potem romantyczne randki i zszedł na temat zaręczyn, tylko że ja już nie kocham :/ za późno Szkoda bo to była piękna miłość. Szkoda bo za dużo bólu było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sadze, ze nadawalabym sie na terapie. ze psycholog po analizie osobowosci chcialby zmienic moje uwarunkowania z dziecinstwa. chociaz nie wiem czy bym sie chciala takiej terapii poddac, bo moze lepiej jest byc uwarunkowanym na brak uczuc (jesli sie nauczylo, ze okazywanie ich jest oznaka slabosci i konczy sie cierpieniem), niezaleznosc i samowystarczalnosc. gdy nikog wiecej nie pokocham, nikt wiecej nie wyzwoli we mnie zadnych uczuc, zeby nie miec szans zostawic mnie potem samotna, zrujnowana, zagubiona ze wstretem do samej siebie, ktory wzial sie stad, ze czuje sie winna swojego nieszczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niul powiem Ci,ze ja soebie tez to wszystko tlumacze jak Ty :O Moj ex nie kocha, bo bylismy ze soba za krotko albo kocha, ale sam nie potrafi sie z tym pogodzic ... ale moj ex tez cierpi, tez placze i co ?? i nic tak musi byc i koniec :( :( wiec nie chce Cie martwic, ale to nic nie znaczy, ze on cierpi i placze :( moj tez mial lzy w oczach jak ode mnie wychodzil ostatnim razem ..... juz nie mowie ze mial sie odezwac i sie nie odezwal, bo tak mu po prostu latwiej, latwiej sie ode mnie odciac,bo mysli,e tak szybciej zapomni a nie zdaje sobie sprawy, ze tego sie nie zapomina na sile i czego by nie zrobil to jak ma do mnie uczucia to nie zapomni .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cocinelka, czytalas 'tajemnnice', prawda? tam bylo o kobietach 'niezaleznych' i mezczyznach 'wrazliwych'. ja zanim sie w nim zakochalam, mialam uczuciowosc za slabosc, a w miare czasu spedzonego z nim stawalam sie coraz bardziej kobieca i nie potrafilam tego zaakceptowac! on stawal sie przy mnie pewny siebie, jemu wyszlo na zdrowie, bo wlasnie to mu bylo potrzebne, a ja czulam, ze dzieje sie ze mna cos zlego. stracilam wiare w siebie, przestalam siebie akceptowac i wylewalam swoje frustracje na nim, a on tego nie rozumial. DLACZEGO SIEGAMY PO ODPOWIEDNIA WIEDZE, JAK JEST JUZ ZA POZNO?! 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie bylo tak,ze to on wlasnie przy mnie stal sie uczuciowy i nie potrafil sie z tym pogodzic :( bo on zawsze mial zwiazki bez uczuc, czul cos tylko do jednej dziewczyny , i po niej i przed nia bylo wiele do ktorych nie czul totalnie nic, nie zalezalo mu na nicg, a tu nagle zjawilam sie ja i z kazdym spotkaniem sie coraz bardziej zaangazowal i w koncu nadszedl dzien kiedy nie potrafil zyc beze mnie jednego dnia, a ze to byl zwiazek na odleglosc to tak musialo byc, wiec najprostszym rozwiazaniem bylo mnie zostawic i sie od tego odciac :( mimo,ze tez cierpi to tak musi byc bo tak jest latwiej :( Dlatego mysle,ze tak jak Ty moj ex tez kiedys dojdzie do tych mysli co Ty teraz ... tylko ze jemu to zajmie troche wiecej czasu i wlasnie wtedy moze bcyc juz za pozno ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak ja mam do niego dotrzec zeby on to zrozumial i zeby chcial sprobowac jeszcze raz? (zakladajac, ze mnie kocha, bo tego sie dowiem dopiero za niecaly tydzien...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny...doczytalam, co dopisałyście i cóż...mogłabym zakreślać co drugie zdanie i wykładać po kolei, co w nich jest oznaką braku logiki, histerii, pustoslowia z harlequina, bo się poszybowało za daleko z emocjami...jesteście zamkniete na argumenty, budujecie schematyczne postzwiąkowe koncepcje tego co było, co jest, co będzie, piszecie scenariusze nie mające już znaczenia, zadajecie pytania, ktorych zadawanie nie ma sensu. odniosę się do najwazniejszych rzeczy, ale to potem, dziś odpoczywam. jakbyście w wolnej chwili napisały mi, ile macie lat, to byłabym wdzięczna. do senaaaaaaaaaaa. a może najpierw wolisz pogadac tutaj? widzę, że masz pozytywne nastawienie, moze jak popisze tu z tobą, to i komus innemu pomożemy się ogarnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny...doczytalam, co dopisałyście i cóż...mogłabym zakreślać co drugie zdanie i wykładać po kolei, co w nich jest oznaką braku logiki, histerii, pustoslowia z harlequina, bo się poszybowało za daleko z emocjami...jesteście zamkniete na argumenty, budujecie schematyczne postzwiąkowe koncepcje tego co było, co jest, co będzie, piszecie scenariusze nie mające już znaczenia, zadajecie pytania, ktorych zadawanie nie ma sensu. odniosę się do najwazniejszych rzeczy, ale to potem, dziś odpoczywam. jakbyście w wolnej chwili napisały mi, ile macie lat, to byłabym wdzięczna. do senaaaaaaaaaaa. a może najpierw wolisz pogadac tutaj? widzę, że masz pozytywne nastawienie, moze jak popisze tu z tobą, to i komus innemu pomożemy się ogarnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goreczka, mam 21 lat. jego znam od prawie 3 lat, a w zwiazku jestesmy... ups, bylismy ponad 1,5 roku. prosze cie, odpowiedz na to co napisalam... chcialabym wiedziec co ty o tym sadzisz, jako psycholog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi sie wydaje goreczka ze troche za bardzo nas potepiasz :( I wydaje mi sie ze takim potepianiem nas nic nie zdzialasz bo mnie to akurat nie mobilizuje a wrecz przeciwnie :( Psycholog do ktorego chodze, nie mowi mi takich rzeczy :O Spojnie sie tylko zapytala czy bede czekac az on wroci, ja powiedzialam ze nie ... i ona mi powiedziala,ze zeby zapomniec to musi minac czas, czas, czas i tylko to mi pomoze, wiec nie wiem czy tak naprawde sie na tym znasz :O albo ja chodze do zlego psychologa ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko,ze ja po co innego poszlam do psychologa a nie po to zeby mnie z niego wyleczyl to po pierwsze, a po drugie to napewno nie pomoze skarcenie mnie, bo nie jestem osoba ktora karcenie motywuje do dzialania :O wiec to i tak dla mnie nie ma sensu :O :O :O i psycholog tez po jednej wizycie nie wyleczy z wszystkiego do tego tez jest potrzebny czas ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasami bardzo chcialabym miec psychologa z odbezpieczonym karabinem maszynowym pod reka i zywa nienawiscia skierowana w moja strone... moj stan sie pogarsza. nie jem, tylko pije. nie dbam o siebie, nie wychodze z domu, nie odstepuje od kompa, ciagle tylko czytam o czyjejs rozpaczy na innych tematach. nic mnie juz nie rusza. to ze robie przykrosc moim rodzicom tym, ze ich olewam w te swieta mnie nie rusza, to ze ojciec mowi mi, ze mu wstyd za mnie (ma na mysli to, ze sie sprowadzam na takie dno) nie rusza mnie. doslownie nic. czekam, cierpie, tesknie, doluje sie jeszcze bardziej... nawet jak przez ten tydzien otepieje troche, to po powrocie i po konfrontacji z nim bedzie ze mna jeszcze gorzej? jak przezyc spotkanie z nim, a co wiece, mieszkanie z nim po rozstaniu? gdy on nie bedzie chcial mnie wiecej? bedzie na wyciagniecie reki, ale nie bedzie chcial zebym wyciagala do niego rece... jak to przezyc? tak mi to ciazy... ja tego nie chce... jakbym mogla byc na 100% pewna, ze on nie chce abym go przekonywala, nie chce zebysmy byli razem, nie wracalabym do tego mieszkania, nie chcialabym z nim wiecej zamienic ani slowa... wolalabym umrzec niz mieszkac z nim razem, ale osobno... 😭 goreczka, co w tej sytuacji bys mi poradzila? przebywanie ze soba, mieszkanie w jednym pokoju, podczas gdy on definitywnie zakonczyl zwiazek ze swojej strony, nie chce ze mna byc, nie kocha mnie, chce zebysmy mieszkali jak przyjaciele, natomiast ja nie moglabym przezyc takiej sytuacji? albo chce mieszkac z nim i byc razem z nim, albo nie chce go widziec wiecej w moim zyciu!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny doskonale was rozumiem..... cocinelka moglabym prosic \"tajemnice...\" na meila madzia2109@interia.pl z gory dziekuje :* trzymajcie sie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senaaaaaaaaaaa
mnie facet zostawil po kilkumiesiecznych probach bycia razem (wczesniej przez rok bylo swietnie). Probowalismy wszystkiego. Pozniej zrobilismy sobie przerwe na 2 tyg (caly czas byl kontakt niestety tylko sie nie widywalismy) ta przerwa tez nic nie dala. Przedwczoraj on podjal decyzje o rozstaniu. Nie traktuje tego jakby mnie porzucil, bo on po prostu w koncu powiedzial to o czym wiedzielismy oboje. Jak sie spotkalismy (wymiana rzeczy itd) plakalismy oboje. Nie ma miedzy nami uczucia juz, ja reaguje zlym stanem na odrzucenie, nei wiem dlaczego sie ludzilam ze jeszcze ciagle bedziemy dawac sobie szanse. Fakt, te przerwy i kryzysy troche mnie na ta sytuacje przygotowaly, liczylam sie z tym ze zwiazek moze sie skonczyc. Nie jem, mam problemy ze snem, moj organizm zle reaguje. Nie chce mi sie spotykac z ludzmi, nie chce mi sie nic. Ale gdzies za tym calym bolem, mam takie poczucie ulgi ktorego jeszcze moj mozg nie chce zaakceptowac, broni sie. Rozstanie z tym czlowiekiem pozwoli mi zrobic wiele rzeczy ktorych wczesniej nie moglam bo nie chcialam go stracic (wyjechac itd) Ten bol przezywam drugi raz w zyciu, pozwalam sobie na niego. Nie wiem czy potrwa to tydzien czy rok. On chce sie przyjaznic, ja nie chce kontaktu (moze wierze ze jak go wreszcie przestane zameczac to bedzie chcial wrocic?) Najsmieszniejsze jest to ze juz dawno nie wiedzialam ze z tym czlowiekiem bedzie mi w zyciu bardzo ciezko, ze nam sie nie ulozy na dluzej. Nie wiem co teraz robic, ale pewnie to tez przetrwam. Pamietam jak 2 lata temu odczuwalam to samo tylko mocniej chyba, to mnie wiele nauczylo. Wolalabym juz tych ciezkich lekcji unikac w zyciu ale moze ta bedzie rownie cenna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×