Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sarabeskaaa

JAK ODZYSKAŁYŚCIE FACETA? POCHWALCIE SIĘ !!

Polecane posty

Gość senaaaaaaaaaaa
potrafisz kochana, potrafisz....jestes silniejsza niz myslisz, moge Ci to obiecac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senaaaaaaaaaaa
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie byłam z nim długo, nie były to lata,porostu byliśmy ale czułam ze to jest to -nadmieniam ze 22 lata minęły daaawno, a doświadczenie z mężczyznami mam, coby krytyki sobie zaoszczędziła...zostawił mnie bo...nie umie, bo sie boi, bo woli w chwili obecnej sam - oczywiście zapomniał ze mówiąc to łamie mi serce, niszczy marzenia, ale co tam..odszedł, nie widziałam go, nie słyszałam, czas leciał,po czasie uzmysłowiłam sobie ze płacze juz tylko raz w tygodniu, później ze raz w miesiącu aż przestałam...zaczęłam życie układać sobie na nowo, bez niego,nie rzucałam sie w nowe znajomości bo nie jestem tego typu osoba, oczywiście nie krytykuje sposobu klin klinem bo może na kogos to działa ale w każdym razie nie na mnie, żyłam poprostu,tak jakby go nie było i nigdy nie miała go zobaczyć....minęło 7 miesięcy, gdy dostałam maila,nie wiedziałam co o tym myśleć, szczerze mówiąc nawet nie otworzyłam go przez dwa dni pomimo ze z ciekawości dostawałam konwulsji, przeczytałam byl to najbardziej idiotyczny mail, na zasadzie cześć co słychać i bla bla bla bla.....faceci to tchórze i nie umieją zagajic, po tygodniu odpisałam, po tygodniu odpisał i tak zaczęliśmy korespondować, nie bylo slow kocham jak u poprzedniczki mojej bo on nie byl zaangażowany az tak uczuciowo byłam dla niego wyjątkową osoba ale nie na tyle by sie zaangażować - miłość nie wchodziła tu w grę..a i mi ten czas zrobił dobrze moje uczucia,wariowanie jaku kotki gdy ma ruje zniknęło i spotkaliśmy sie w tym samym miejscu swej drogi ja z rezerwa i ocucona on gotowy do dam nie wiedział czego :P...i od tamtego czasu tak wyszło dziwnie mimo ze niespodziewanie bo do pierwszego spotkania doszło po 5 miesiącach od czasu 1 maila!! jesteśmy juz razem 3 lata :D!!!!Cuda istnieją trzeba tylko je dostrzec i w nie wierzyc...nie odzyskujcie ich niech oni odzyskają Was...skupcie sie na tu i teraz, na sobie na własnym życiu.Powodzenia CO MA BYĆ TO BĘDZIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 27 On-24, broniłam sie przed ta znajomoscia,az w koncu sie zaangażowałam i bęc - zakochałam sie, i w tym samym momencie, jemu \\\"zaangażowanie przeszło\\\",a ze mieszkał 600 km ode mnie, łatwiej mu było, bo cos tam praca mgr, tu matka tu zajety, w koncu dostałam od niego listy ze głupio mu ze sie boi ale ze narazie nie chce, a wogole to wli byc sam ze chce poimprezowac nie chce zadnych obciazen ze woli byc sam...pojechałam po wyjasnienia, ->jak mnie zobaczył zwiał!!!Jego koledzy pekali ze smiechu a ten uciekał, co za debil...olałam go, no co za idiota pomyslalam piperzone dziecko...dzis ja mam 31 lat a moj małżonek 28 :P Dalej mu wypominam jak to zwiewal az sie za nim kurzyło...nadmieniam, ze nie zrobiłam nic! Dałam se siana jak to sie mowi, upynal rok...sam sie odezwał...bo jesli ci facet pisany to czy bedzie czekac czy bawic sie na całego to wroci, twoje błaganie nic nie wskora jedynie pokazesz ze nie masz klasy,jak nie ten to inny,poza tym dla wtajemnicznocyh mam rade co działa, ja sprawic zeby mu glos odebralo :D....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co to za
sposób???:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jako ze koniec związku był dla mnie dramatem - typ nadwrażliwca, postanowiłam skonczyc ze wszystkim co sie wiaze z nim, pamietam poszłam do fryzjera a ze jestem blondynka przefarbowałam sie na ciemno, ścięłam włosy zapisalam na siłownie,wybieliłam zęby,założyłam szkła,a wszytko po to by poczuć sie cudownie dla siebie totalna metamorfoza -...nie muszę chyba mówić ze ja mnie zobaczył,szczeka mu opadła,FACECI TO WZROKOWCY i nie wierzcie w inne bzdury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem juz sama, co o tym myslec. moze wy mi cos wyjasnicie. no wiec, mamy mieszkac razem jeszcze przez ten miesiac, potem wyprowadzic sie, kazdy w swja strone. nie moglam zniesc jego obojetnosci, rozryczalam sie nie na zarty, on zaczal mnie pocieszac (w koncu), mowil, ze wcale nie jestem mu obojetna, ze ukrywa to, ze jest mu zle (dobrze to ukrywal, bo codzienne czynnosci az nader go absorbowaly), a jak sie go spytalam, co do mnie czuje, to powiedzial, ze nie wie. dla mnie i dla siebie zrezygnowal z tej sztucznej obojetnosci, na rzecz bliskosci fizycznej, ktora ma sie skonczyc z dniem wyprowadzki. potem mowil, ze nie wie, czy to jest porzadku, zeby po rozstaniu sie do siebie przytulac, chodzic do lozka, itd... powiedzial jeszcze, ze mnie nie kocha, ale moja bliskosc daje mu poczucie bezpieczenstwa, ciepla, jest mu milo i dobrze. powiedzial jeszcze, ze jak sie wyprowadzimy, pewnie bedzie bardzo za mna tesknic. na moje pytanie, czy jesli oboje bysmy chcieli, moglibysmy sie potem spotykac, odpowiedzial, ze tak - moglibysmy. gdy zaczelismy zachowywac sie tak, jak przed tym rozstaniem, moja rozpacz minela, zostala mi tylko ogolna depresja. wydaje mi sie, ze dopoki on ma mnie na codzien, pod reka, nie potrafi oszacowac, jak wazna jestem dla niego. gubi sie w zeznaniach, mowi sprzeczne rzeczy, jak powyzej napisalam. zalezy mu na mnie i jednoczesnie nie zalezy. a dla mnie zakazany owoc tez smakuje lepiej, bo jakos bardzoej go chyba teraz kocham niz przed tym calym rozstaniem. kocham go, jest mi bardzo dobrze przy nim, ale nie wiem, czy to nie jest takie poczucie komfortu psychicznego i bliskosci fizycznej jednoczesnie. to jest chore. jak mialam go niemalze na zawolanie, nie zalezalo mi na nim tak, a jak on pokazuje, ze mu na mnie nie zalezy, odwala mi totalnie na jego punkcie. czy ze mna jest cos nie tak? czy z nim? czy moze z nami razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niul mysle,ze to jest przedluzanie sobie cierpienia z Twojej strony :( Skoro on podjal decyzje to nie wiem czemu sie jej nie trzyma :O on sie Toba teraz bawi :O Jak ja pojechalam do mojego ex po tym jak ze mna zerwal to nie tylko przytulal, nawet sie nie pocalowalismy :O sorry ale Twoje jest nieodpowiedzialny i do tego wykorzystuje Cie na koniec :O :O gosiaczek ja sie nie narzucam ;) to raczej on pierwszy pisze, ja tylko ostatnio napisalam ztczenia noworoczne pierwsza :) ale prawda jest taka ze czasami mu odstawiam histerie jak on napisze :( dlatego wole jednak zeby nie pisal, bo wtedy mi lepiej ;) a on tez nie widzi mojego cierpienia przy okazji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wykorzystuje, bo sama tego chcialam. jeszcze mu tlumaczylam, dlaczego tak bedzie lepiej. i rzeczywiscie lepiej mi teraz, moglam sie nim w koncu nacieszyc po tym rozstaniu. wychodze z zalozenia, ze jesli jemu z tym dobrze i mi tez z tym dobrze, to czemu silic sie na wymuszony dystans i sztuczna obojetnosc? tak sie zastanawiam, czy ja go na pewno kocham? bo jak nie moge go miec, jestem pewna, ze go kocham, a jak juz go mam i sie naciesze, a emocje opadna, to wtedy sama nie wiem. tak mi przy nim dobrze, cudownie, bezpiecznie, kocham jego zapach, kocham go glaskac, calowac, byc blisko niego, ale nie wiem, czy kocham jego samego... ja to mam zawile problemy... sama nie wiem, co czuje, a dziwie sie jemu. nie wiem, co mam o ty wszystkim myslec. generalnie nie jest mi zle w tej sytuacji, w ktorej nawzajem siebie wykorzystujemy (czy jesli wzajemne, to jest jeszcze wykorzystywaniem?). generalnie, teraz, jak on spi, a ja siedze w ciszy, sama przy kompie, nie jest mi ani zle ani dobrze. jest mi dziwnie. co chwile jest mi inaczej. nie wiem, co mi jest. mam moze jakies zaburzenia emocjonalne albo osobowosci...? bo juz nie wiem co/kogo mam o co obwiniac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja wiem,ze Tobie jest z tym dobrze, bo wiem ze mi tez by bylo na twoim miejscu dobrze, tylko pamietaj, ze to co jest teraz skonczy sie za miesiac i wtedy bedzie jeszcze wieksza rozpacz,ze trzeba sie rozstac a bylo tak cudownie ... Mowie to z wlasnego doswiadczenia :( bo tez stwierdzilam,ze spedze z ex ostatni super weekend a przed jego wyjazdem mu powiem,ze to koniec, zreszta wtedy oboje mielismy swiadomosc,ze to bedzie koniec :( i tez nie silismy sie na czulosci itd to bylo tak jak bylo zawsze,tylko z mysla,ze to ostatni raz, ale nie rozmawialismy o tym tylko sie cieszylismy soba na maxa :( a teraz jest zal, jeszcze wiekszy, ze przezicez znowu bylo tak cudownie to czemu musielismy sie rozstac :( i sto pytan i sto mysli itd :O Przemysl to naprawde, choc wiem,ze teraz nie zmienisz zdania, ale zebys potem nie myslala jak ja ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alllalllaalllom
Niuł a może mu pokaz przez ten miesiąc, że jestes najlepszą dla niego kobietą na świcie :) Nie mówie o podlizywaniu się ale byciu pewną siebie, na luzie a przy tym być miłą i mieć fajne poczucie humoru. Wiem, że może byc Ci ciężko osiągnąć to z myślą, że za miesiąc się rozstaniecie ale moze to jest wyjście z sytuacji.. Wiem, ze to inna rada niz te do tej pory (olać, nie odzywać się) ale masz szansę mu pokazać, że jesteś wyjątkowa i będzie żałował jeśli Cię straci. :) Konieczna jest tylko pewność siebie, luz, fajne poczucie humoru ale i przy tym bycie miłym i otwartym, postaraj się być jego kumpelą. Może to przyniesie jakiś skutek ;) I absolutnie daruj sobie jakieś poważne rozmowy o was, płacze,histerie, żale, doły itp itd Pozdrawiam Ps. bezsenna jesteś??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniula79
Miała kiedyś faceta - palanta. Trudno mi było od niego odejść, bo sie w nim zakochałam, co nie było równoznaczne z tym, że stałam się ślepa. Zdradzała mnie, olewał, obrażała a ja wszystko wybaczałam, bo... K O C H A ł A M. Kiedyś, po kolejnej kłótni, poniżeniu i nadwyrężeniu zaufania, rzuciłam si.ę na niego z pazurami. Ogólnie to mu porządnie wpier...łam - miał rozwalony łuk brwiowy, siniaki i małe, urocze ranki po moich szpilkach. Powiedział, że przysiągł sobie, że jeżeli jakaś kobieta doprowadzi go do stanu, że będzie ją chciał uderzyć, zostawi ją. No i tak zrobił. Przeżywałam to, dzwoniłam, smsowałam, przepraszałam - NIC. Zero reakcji. Wkońcu pogodziłam się z tym, że nie będziemy razem. Ale kiedy przestałam się odzywać, on przypominał mi w jakiś drobny sposób o swoim istnieniu, np. odwiedzał mnie na krótko (sam chyba nie wiedział po co) - no a ja się wtedy na nowo nakręcałam i cała bajka od nowa. Wkońcu poznałam nowego, fajnego faceta i pech chciał, że poszliśmy na dyskotekę , gdzie spotkaliśmy W - mina mu tak zrzedła, że myślałam, że się popłacze. Zaczął do mnie wypisywać (co niby go tak bardzo u mnie denerwowało), próbować sie umawiać, cudował, szantażował, prosił, podchodził...a dostał tylko szlaga od P :) Głupek chciał mnie przetrzymać, bo myślał, że na pewno do niego wrócę, był przekonany, że trzyma rękę na pulsie a tu dupa blada ;) No a le w kwintesencji całej historii to faceta tak jakbym odzyskała, nierawdaż? To znaczy odzyskałabym gdybym chciała odzyskać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cocinelka, ale nasz wspolny czas, to nie jest kilka dni, to jest codziennosc, dni i noce przez caly miesiac. nie potrafilam zniesc 2ch dni w jego obecnosci, gdy oboje probowalismy byc obojetni. chyba lepiej odciagnac sobie to cierpienie dopiero na wyprowadzke niz juz teraz fundowac sobie traume... a przez ostatnie 2 miesiace on juz myslal o tym, ze prawdopodobnie bedziemy musieli sie rozstac za jakis czas, juz uczucia do mnie w nim slably. czyli teraz zyjemy prawie tak samo, jak przez ost okolo 2 miesiace z ta roznica, ze jestesmy swiadomi tego, ze to sie konczy. dobrze nam ze soba, ale to nie wystarczy... w pewnym sensie rozumiem dlaczego musimy sie rozstac. tak bedzie chyba dla nas lepiej. alllalllaalllom, zaczynam dochodzic po woli do siebie (zeby po wyprowadzce znowu wpasc w dola), wiec moze bycie kumpela bedzie mozliwe, chociaz nie oczekuje zadnych skutkow. zale juz mu zrobilam, powazne pytania o nas tez juz byly, histerii bylo juz za duzo i placzu tez, wiec to odpada. :p jestem bezsenna. czasami potrafie lezec godzinami oczekujac na sen i nic z tego nie wuchodzi. a czemu? :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja odzyskiwalam z 50 razy. Tego samego. Glupia bylam. On podobno dalej mnie kocha (jeszcze niedawno kochal). Ja ... kocham chyba dalej. On traktowal mnie jak szmate. Jak po 50 razie powiedzialam ze jesliw ciagu 2 tygodni sie nie pogodzimy, to koniec, Bo wlasnie wyjezdzalam na wakacje. Rok wczesniej w wakacje jak wyjechalam, to mnie zdradzil z moja kolezanka. I w ogole z kazda laska jaka mu wpadla w rece. Nie chcialam tego wiecej przezywac. Postanowilam, ze albo teraz albo nigdy. I wybralam NIGDY. Ze NIGDY do niego nie wroce. Potem byly jakies maile z jego strony, smsy, zawsze to ja to zapoczatkowywalam, ale to on w koncu mowil jak to mu pieknie ze mna bylo i takie tam szmery bajery.. Zawsze po takich textach chcial wrocic. Nie wiem czy tym razem chcial, ale skoro 1,5 roku wracal do mnie jak do prywatnej dziwki, to pewnie i teraz by wrocil. Tylko ze ja juz powiedzialam dosc.Odpisalam w ten sposob, ze zanim minela mu zlosc, ja mialam innego. Zeby zapomniec. Zeby on nie wrocil. Minelo 7 miesiecy. BYlismy razem 3 lata i ... i mam lzy w oczach jak to pisze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniula79
Do niuł brend: mój Boże jak mi Ciebie żal dziewczyno. To najgorsze co może być: zaplanować datę rozstania, dać sobie jakiś określony czas na związek...to męczarnia jakich mało. Ale skoro on proponuje takie rozwiązania to znaczy, że sam boi się bądź w ogóle nie chce się rozstawać. Rozstanie, jak sex, musi być spontaniczne - wtedy chyba boli najmniej. Osobiście nie wierzę w jakieś utrzymywanie kontaktów po rozstaniu, sex, czy chociażby same koleżeństwo - to tylko przedłuża cierpienie, nie pozwala zapomnieć. Jeśli chcesz szybko dojść do siebie, musicie rozstać sie nagle i ze skutkiem natychmiastowym, urwać najlepiej ze sobą na jakiś czas kontakt - wiem to z autopsji :( Na przyjaźń przyjdzie czas kiedy poczujesz, że on jest Ci już całkiem obojętny, nie wcześniej ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajahha
no ejze goreczka-czekam na ochrzan:) a moze juz nie masz siły:)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tzn, my sie juz rozstalismy, a zaplanowane mamy date wyprowadzki, bo chcac nie chcac musimy jeszcze miesiac mieszkac w jednym pokoju i spac w jednym lozku. oficjalnie nie jestesmy juz razem, a nieoficjalnie zyjemy tak, jak przed rozstaniem. jedyne, czego moglabym zalowac, to te 2 tygodnie rozpaczy, ktore podarowal mi na swieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak tak siebie czytam, to smiac mi sie chce. no ale taka prawda... tylko nie wyobrazam sobie tej wyprowadzki jeszcze. albo raczej - boje sie jej. chociaz mam caly miesiac na oswojenie sie z ta mysla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senaaaaaaaaaaa
niul brend zwariowalas? dziewczyno, NATYCHMIAST do innego mieszkania, do rodzicow, do kumpeli a jak sie nie da to jego na materac i na ziemie!!!!!!! Moze skoro nie jestescie razem to do tego wspolnego lozka zaprosicie np. jego jakas nowa kochanke? w koncu oficjalnie juz moze!!!! szanuj swoje zdrowie psychiczne! Nie wierze ze sie chcesz platac w taki shit.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsilna85
alla jestem kur*a mac nie moge spac dziewczyny to jest jakies chore.czytam to co tu piszemy potem ide spac snia mi sie jakies glupoty polaczone z NIM wiec naprawde jest niewesoło. alla uwazam ze powinnysmy sie poznac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakos tak smutno dzis...
waleriana pomaga na sen w takich przypadkach. oczywiscie w duzo za duzych dawkach:) otepia mysli troche:) nie chce mi sie czytac co tam u Ciebie poszlo kiepsko, wiec zapytam tylko - przegrana juz ta sprawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniula79
Niuł brend to chory układ! Dostaniesz dziewczyno do głowy. Idź do noclegowni ale nie mieszkaj z nim! A zastanawiałaś sie w ogóle czy Ty przypadkiem nie świadomie z nim mieszkasz, bo nie potrafisz odejść? Tak mi to wygląda. Wolisz się katować w taki sposób ale być z nim niż wziąć dupę w troki i wynieść się - bo na pewno jest jakaś możliwość wyprowadzki. Albo jego wywal po prostu!!! Ja przechodziłam już różne dziwne rzeczy w moim związku i też pojawiła się kiedyś opcja rozstania ale za jakiś czas...Po 2 dniach zapominaliśmy o wszystkim, bo tak się po prostu nie da! Przecież kiedy człowiek kocha i w pewnym momencie odchodzi to wcale nie jest równoznaczne z tym, że odchodzą też uczucia i wymazuje tą drugą osobę z życia. Jak można być ze sobą w związku, rozstać się ale być dalej ze sobą i udawać, że się nie kocha podczas gdy się kocha????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senaaaaaaaaaaa
Ja mialam taka sytuacje z bylym facetem kilka lat temu, mieszkalismy w mieszkaniu studenckim i zanim sie wyprowadzil minal miesiac. Myslalam ze zwariuje i po tym wszystkim dochodzilam do siebie pol roku. Tak nie mozna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allalalom
bezsilna pomyliłam Twój nick. Nie bezsenna a bezsilna :P podaj do siebie jakis namiar, możesz na mojego maila, którego podałam wcześniej. :) Do "zobaczenia" :) Niuł trzymaj się Mała! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zalezy mu na mnie stuprocentowo. mieszkam z nim i to jest oczywiste. objawia sie to we wszystkim. w koncu jestem uswiadomiona. niezalezy mu na mnie nieskonczenie i to jest nieodwracalne. nie moge nic na to poradzic, nie moge nic z tym zrobic. nic nic nie daje. to nieodwracalny koniec. jestem bezsilna wobec jego niezalezenia mu na mnie. moge robic wszystko, byc dla niego aniolem strozem i dobra samarytanka, ale to niczego nie zmienia. nie zalezy mu na mnie w 100%. w ogole. dopiero to do mnie dociera. jestem mu zbedna, a wrecz balastem. zycie to bol. pasmo cierpienia. nie zalezy mu na mnie, nie interesuje sie mna, denerwuje go, wolalby zeby juz mnie nie bylo obok... a ludzilam sie, ze potrafie to w nim odwrocic. a jemu naprawde na mnie nie zalezy... moge robic wszystko, ale w nim i tak pozostal tylko szacunek do mnie. zwykly. taki, jaki ma sie do osoby, ktora nic dla kogos nie znaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsilna85
oj alla. dawno mnie nie bylo tu:/ wpadasz tu jeszcze? jesli tak to podaj maila czy cos to napisze!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×