Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość powedzcie moi drodzy

Jakich przedmiotów nie lubiliście w szkole?Powspominajmy

Polecane posty

Gość powedzcie moi drodzy

Ja nie znosiłam matematyki. Potrafiłam 3 razy jedną klasówkę poprawiać i zawsze pała:D Dobrze że miałam wyrozumiałych nauczycieli to zdawałam z klasy do klasy:) Śmiesznie to wyglądało na świadectwie- piątki i czwórki od góry do dołu- a matmy 2:) W liceum nie znosiłam w-f. Zawsze mieliśmy albo siłownię(klitkę w piwnicy szkolnej) albo siatkówkę lub koszykówkę. Nauczyciele bez żadnej inwencji twórczej, dawali piłkę i grajcie sobie. Do tego dochodziło to ,że po wf mieliśmy jakieś lekcje i się szło zmęczonym, ociekającym potem...:( Ale najlepsze było to , że moje LO było w pobliżu parku i nauczyciel kazał do tego parku biegać. Ludzie sobie chodzą na spacerek, z pieskiem a tu pędzi tabun nastolatków z LO na 600 metrów na ocenę:o Miałam jeszcze nauczyciela zboka. Na każdej lekcji było obserwowanie uczennic od góry do dołu, ocena na podstawie wyglądu, głupie przytyki- to polonista:D A co u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kornelciaa
historii matematykę natomiast kochałam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fizyka!!!!!!!!!!Moza dlatego ,ze moja nauczycielka byla stara panna i wyzywala sie na uczniach.....Dobrze ,ze to bylo dawno temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
historii i fizyki, do dzis nie wiem czego bardziej nie lubilam :/ na szczescie juz z nimi nie mam kontaktu :D moe w przyszlym zuciu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie znosilam histori
matme w podstawowce uwielbialam w lo juz mniej ale to za sprawka nudnej nauczycielki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powedzcie moi drodzy
nie, drugi koniec Polski:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powedzcie moi drodzy
też nie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale debilizm
matma, rachunkowosc to byla moja zmora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powedzcie moi drodzy
pamiętam, że w podstawówce nigdy nie rozumiałam o czym jest mowa na fizyce.Do tej pory dla mnie jakieś siły kinetyczne czy oporniki to czarna magia:D A i tak miałam dobre oceny, jechałam na ściągach i dobrej pamięci. Zadań uczyłam się na pamięć:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powedzcie moi drodzy
historia, ujdzie wkuć na blachę i już. Co prawda wiele zależy od nauczycieli. Zwykle historycy to nudni panowie w średnim wieku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzis sie nie zaczernie
No coz... MATEMATYKA!!!! nie zdalam 2 razy w liceum, ale to raczej z ,,dobrej woli,, mojej nauczycielki ,ktora codziennie mnie gnebila, wyzywajac przy calej klasie, bylam takim kozlem ofiarnym :( najgorsze jest to, jak po szpitalu wrocilam ,pokazalam jej wypis, to zaczela ,,syczec, ,ze sama sobie podrobilam i ze ona tego nie uwzgledni, 1 dnia wziela mnie wiec do tablicy-oczywiscie dostalam 1 ... z innych przedmiotow bylam ok, nawet konkursy wygrywalam,ale to nic nie bylo dla niej ,ani razu nie opuscilam zajec, inni olewali, moje kolezanki zeby zdac / byly o wiele glupsze z maty niz ja/ braly amfe by zaliczyc, ja bylam temu przeciwna i stalo jak sie stalo... No i nastepny koszmar- stary facet, byl juz na emeryturze, uczyl niemieckiego ,to byl najwiekszy koszmar obok matmy, ona-stara panna matematyczka, on-zagorzaly przeciwnik ludzi z centralnej polskim on sam -slazak, zakochany w niemczech i wszystkim co niemieckie, tez mi ublizal co lekcje, mowil ,ze to ja bylam jedna z osob uczestniczacych w satanistycznym mordzie w rudzie slaskiej , bo nosilam glany( z numerem stopy 42 ciezko bylo cokolwiek znalezc na m nie/, ZAWSZE przekrecal swiadomie moje nazwisko ku uciesze klasy, ponizal mnie...nie bylam typem podlizywacza wiec mialam PRZEGRANE. rodzicom nic nie mowilam, bo sie balam ich ranic, jak sie musialam czuc idac dzien w dzien do szkoly. tylko ja wiedzialam. i to sie niby dzialo w prestizowym liceum mojego miasta:/ Dlatego po dzis dzien jak sobie przypomne te 2 przedmioty to ciarki przechodza mi po plecach, bylo to typowe psychiczne znecanie sie, mobbing ale w szkole. Potem przenioslam sie do liceum wieczorowego, az chcialo m isie tam chodzic, rozny przekroj ludzi, ale nikt mnie nie dreczyl, czulam sie dobrze, zaczelam nawet potem lubiec matematyke:) Dzis studiuje na UJ, obecnie jestem na wymianie za granica i nie sprawdzi sie przepowednia mojego nauczyciela niemieckiego ,ze bede szorowac kible na dworcu... Przepraszam ze sie rozpislaam ,ale nikomu o tym nie mowilam, jakos tak to wyszlo ze mnie :) dzieki ze dotrwaliscie do konca mojej historii:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejaheja
powedzcie moi drodzy - chodziłes do 2lo w stg ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powedzcie moi drodzy
no to miałaś :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powedzcie moi drodzy
nie:) uczyłam się w dużym mieście na Podlasiu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość architekt
wf nie lubiłem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj sporo tego. Matematyka- nienawiść to za małe słowo. Tablica, kartkówki, sprawdziany, poprawianie jednego sprawdzianu 6x= koszmar. Miałam kupę szczęścia, bo trafiałam na wyrozumiałych nauczycieli i dzięki temu przechodziłam z klasy do klasy, ale stres ogromny, nieprzespane noce, nerwica, płacz. Teraz tylko wspomnienia i niechęć pozostały. Fizyka- jeszcze gorsza od matmy. Matematykę jeszcze byłam w stanie zrozumieć, bo musiałam jakoś zakuć i chociaż zdać za 10 podejściem, ale fizyki nigdy nie zrozumiałam. Okazało się to dla mnie niewykonalne. Ale trafiłam na zwariowanych, zbzikowanych i śmiesznych fizyków i zawsze 4-5 na koniec.:) W-F- coś strasznego. Przerzuty, skakanie przez kobyłę (czy jak to się nazywało?), siatkówka, koszykówka. Zawsze byłam wysportowana, lubiłam jeździć na rowerze, pływać, biegać, ćwiczyć, ale na samą myśl o siatkówce nie mogłam w nocy zasnąć. Pamiętam olbrzymią kompromitację, uciekanie z tej lekcji, niechęć nauczycieli i jakimś cudem 5 na koniec. Chemia- interesująca teoria, ale obliczenia (matematyka) i jedynki- jedna za drugą. Niemiecki- pupilka nauczycieli, ich zdaniem najlepsza uczennica, ale tylko dlatego, że mam dobrą pamięć (wkuwałam, zapamiętywałam i zapominałam). Nienawidzę tego języka. Dla odmiany: polski, historia, biologia, WOS, geografia- moje koniki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie cierpiałam matematyki ...matko jak mi się dobrze na matmie spało ...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzis sie nie zaczernie--> ja gdybym miała nauczycieli którzy by mnie nie szanowali lub gnębili i poniżali to najpierw poszłabym do dyrektorki a potem jeśli to by nie przyniosło skutku to tak bym tym nauczycielom życie utruciła że by im się odechciało mnie poniżać...ja jestem bardzo grzeczna i miła ...póki ktoś mi nie nabruździ ...a co do moich nauczycieli: miałam jeszcze plastyka pedofila...siedziałam w pierwszej ławce i strasznie czułam się niezręcznie i się wkurzałam jak mówił mi jaka to ja nie jestem cudowna,idealna,że gdyby był o 30 lat młodszy to by sięze mną umówił ...;/ robiło mi is niedobrze ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość llllllllllpoaoaooa
wf znecala sie nade mna suk...a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×