Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kolorowa jak diabli

nie rozumiem calego tego wrzucania na sloiczki

Polecane posty

Gość Mama_Zosi
Ja też mam większe przekonanie do słoiczków niż jedzenia z bazaru, przynajmniej jeśli chodzi o układ trawienny półrocznego dziecka. I dlatego moje karmiłam Gerberami. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Antośka
A ja się nie przejmuję opiniami, że dziecku tylko domowe jedzonko. Mój Antoś od samego początku chowany jest na gerberze i nie mam żadnych problemów z tym , że czegoś nie chce zjeść, czy że ma jakieś uczulenie albo inne przypadłości żywieniowe. Mam zdrowe dziecko i to jest najważniejsze. Jak mam czas to mu gotuję, a jak nie to otwieram menu smakosza i też jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość labbia
mamo Antosia, ja myślę, że chyba nikt tutaj nie chce atakować mam, które podają swoim dzieciom słoiki (mam przynajmniej taką nadzieję). Przeciez to oczywiste, że jeżeli dziecko jest zdrowe i nie wymaga specjalnej diety, to nie ma nic złego w tym, żeby podawać mu jedzenie ze słoika. Ja sama sięgam po gerbera, gdy nie mam koncepcji, czy najzwyczajniej nie chce mi się gotować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alula_tita
Ja nie mogę powiedzieć złego słowa na gerbera, bo wiele razy mi ratował skórę, jak córka nie chciała jeść. Bez przesady z tym domowym jedzeniem. Co to za problem, że dziecko zje obiadek ze słoiczka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pettina
A ja gotuję synkowi sama i nie widzę w tym żadnego problemu. Oczywiście zdarzyło mi się dawać mu słoiczek gerbera parę razy, jak gdzieś byliśmy u znajomych. Lubię gotować i sprawia mi to przyjemność, ale wcale nie potępiam mam, które dają dziecku obiad ze słoiczka (większość dzieci moich koleżanek żywi się gerberem i dobrze się miewa).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irlunia
A ja podaję swojemu dziecku Gerbera, nie dlatego, że to wygodne (wygodniej byłoby mi dac zupę, którą gotuję dla reszty rodziny), w zastępstwie domowego obiadu (nie potrzebuję zastępstwa, i tak codziennie robię obiad), dlatego, że nie mam czasu (jak widac mam, skoro i tak gotuję), ani ze względów finansowych (słoiczki wychodzą drożej niż domowe jedzenie), tylko dlatego że uważam, że to zdrowiej. Przynajmniej na początku rozszerzania diety. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namutka
Irlunia, to ciekawy punkt widzenia - jakoś nigdy nie myślałam, ze to zdrowiej, kiedy dawałam synkowi słoiczek gerbera, raczej że wygodniej po prostu. Ale jak się na tym zastanowić, to w tym co napisałaś jest sporo racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wolę sloiczki
Ja daję słoiczki głównie dlatego, że gotując samemu musiałabym dawać małemu ciągle to samo mięsko, a dania w słoiczkach są różnorodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się przychylam chyba jednak do opinii że słoiczki sa zdrowsze. Wychodząc z założenie,że wszystko wokoło jest syficzne ( żarcie, powietrze i woda ), a wiec i te z bazaru i pewnie te w słoiczkach też, to..... jednak pozostaje jeszcze inna sprawa: prawidłowy bilans składników :) Na studiach wiele razy robiłam bilans paszowy dla zwierząt i mogę powiedzieć, że to jest cholernie skomplikowana sprawa. Trzeba brać pod uwagę wiek, cieżar, stan zdrowia, stan biologiczny, uwarunkowania w jakich dana istota żyje itd. Dobrze zbilansować jedzenie pod względem makrobiotycznym to nie jest prosta rzecz i nie uwierzę, że każda kura domowa ( czyli na przykład ja sama ) potrafi to zrobic w garnku :) I to jest argument za słoiczkami. Tam akurat jacyś mądrzejsi od nas dobierają skład tak, żeby odpowiadał zapotrzebowaniem dziecka w danym okresie rozwoju. A czy ze zdrowszych warzywek..... he he, no można sie łudzić, czemu nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie uwazam zeby to bylo zdrowe, ani smaczne ale czasem tez daje szczególnie na poczatku dawalam a teraz to sporadycznie jak musze wyjsc na caly dzien i nie zdaze ugotować... Ja tam jestem sceptyczna i jak sama czegos nie przygotuje to nie wierze w to ze to jest dobre. Nie wiem w jakich warunkach to produkuja i co tam im wpada do tego jedzenia i chyba nie chce wiedziec... dowód na to ze nie ma kontroli w takich zaklądach to szklo w deserkach i szczatki owadów w nutramigenie... Jak wkladam do garnka to wiem co i wiem ze garnek byl wczesniej umyty bo sama go umylam! Ale to nie o to chodzi zeby nie dawac wogóle bo to zle itd. chodzi mi raczej o to ze zdecydowanie nie jest to zdrowe i lepsze niz świeże warzywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irlunia
MaMani, a skąd bierzesz warzywa na zupki? Masz własną produkcję, albo ktoś z Twojej rodziny ma? Jeśli tak, to rzeczywiscie wiesz co wkładasz. Jeśli nie, to absolutnie nie masz pojęcia. Ja nie mam własnych upraw i nie zaryzykuję bazarkowej marchewki. Co do wpadek firm, to masz rację, zdarzają się każdej z nich. Cóż, do słoiczka też trzeba zajrzeć. Mimo wszystko zawartośc takiej zupki jest z całą pewnością zdrowsza niż bazarkowe warzywka, które rolnik może sprzedawać nawet spod autostrady, bo niby kto mu zabroni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Warzywa biore od mojej babci z ogrodu. Doskonale wiem ze nie sa niczym kropione itd. Mięso mam równiez od babci- kurczaki które jedza kukurydze i pszenice :D:D Doskonale wiem co wkladam do garnka. Takich osób jak moja babcia jest wiele. Sprzedaja warzywa na bazarku bo i ona swoje sprzedaje. A jaką masz pewnosc ze ta marchewka ktorą dodają Ci do sloiczków nie jest z pod autostrady? To ze oni powiedzą ze jest przebadana fantastyczna i jedyna w swoim rodzaju wcale nie musi oznaczac ze taka jest... Niestety ale nie ma nad tym kontroli bo gdyby byla to nie bylo by szkla w sloiczkach i zanieczyszczen w mleku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość male pytanie
Mamanileko a a mleko modyfikowane dajesz? i uwazasz ze jest ono lepsze niz sloiczki? ze jest tam mniej tego calego syfu?? to jest dopiero syf!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorunika
mi się na szczęście żaden przykry wypadek ze słoiczkiem nie zdarzył, a przebrnęłam już przez różne firmy. jakoś najbardziej chyba ufam gerberowi - moje wszystkie przyjaciółki gerbera własnie dawały swoim dzieciom i jakoś nigdy nie miały przykrych niespodzianek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie przez wieki bez bilansów i słoiczków się obywali i byli zdrowi ;) Świat idzie do przodu, a słoiczki powstały głownie po to by czas zaoszczędzić, bo samo gotowanie to nie wszystko, trzeba te składniki kupić i przywieźć do domu. Jak dla kogoś to upierdliwe to słoiczki będą dobrym rozwiązaniem. Ja z tym problemu nie mam, bo robię zakupy dwa razy w tygodniu w sklepie ze zdrową żywnością. Dla całej rodziny, nie muszę specjalnie jechać po warzywa, owoce i mięso dla małego. Ale wiem że nie jest to wersja dla każdego, zwłaszcza w Polsce. Poza tym nie każdemu musi się chcieć ;) Co do urozmaicania - ja jakoś potrafię bez słoiczków :) Mały w tygodniu dostaje na obiad przynajmniej 2 rodzaje mięs, po kilka rodzajów zarówno owoców jak i warzyw oraz 4 rodzaje kasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zastanawiam sie tylko
nad jednym: dlaczego moja przyjaciółka ze szkolnej ławy, dr gastroenterologii, pediatra 2 stopnia zwolniła niańkę, która podawała jej 3letniej córce zupki ze słoiczka, bo nie chciało jej się zrobić małej świeżego jedzenia? Skoro te słoiczki takie zdrowe. Ona chyba powinna wiedzieć, że te słoiczki to samo zdrowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, akurat wśród lekarzy zdania na temat słoiczków też są podzielone :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zastanawiam sie tylko
Ta lekarka po prostu od lat leczy Wasze dzieci w szpitalu po tych słoiczkach. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chciałam tylko zaznaczyć, ze ludzie również przez wieki, a nawet tysiąclecia obywali się apap\'u, etopiryny od Goździkowej i hepatinu :) I jakoś przeżyliśmy, skoro nas tyle jest. Nie w tym rzecz. Technika idzie na przód, również postęp w technologii żywności ( nie zawsze hymmmm chyba dobry ten postęp, to trzeba przyzanć ) Ale ja tu tylko w odniesieniu do tego bilansowania sie wypowiadam. Pewnie ze nasze prapra babcie pewnie miały marne pojęcie o poprawnym skorelowaniu zawartości wapnia i fosforu w gotowanej zupce, a jednak wychowały się kolejne pokolenia :) tak, tak. Bo ludzie, to gatunek, który umie się przystosowywać i ma wielką wolę przetrwania :) Za dawnych lat ludzie padali na wszelkie zarazy, cierpieli na szkorbut i inne choroby niejednokrotnie wywołane niewłaściwym żywieniem. Nam z kolei przyszło chorować z okazji zatrucia żywności. I co poradzić? Takie czasy! Co nie zmienia faktu, że w garnku bez specjalistycznej wiedzy nie ma szans ugotować dokładnie tego, czego potrzebuje dziecko. Pytanie tylko można postawić, czy to takie ważne? Ale tu się już sprzeczać nie będę, bo chba sama do końca nie jestem w stanie przekonać siebie :) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne ze mleko modyfikowane to syf... wczesniej czy poźniej i tak mala bedzie musiala jesc wszystko to co oferują nam sklepy spozywcze, dlatego daje jej raz zwykle zupki a czasem sloiczki... Co do lekarzy to zdania sa podzielone bo np moja lekarka twierdzi ze sloiczki to taka moda- troche reklamy i mozna osiągnąć wszystko. To tak jak z \"goździkową\" wczesniej nie bylo gożdzikowej a leki przeciwbólowe tez byly. Pamiętacie tabletke na ból glowy z krzyżykiem? Pozdrawiam :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trujecie te swoje bachory
od najmłodszych lat a potem mamy spasione nastolatki, z celulitem w wieku 12 lat i gębą 10 lat starszą niż wskazuje metryka...Róbcie tak dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele z naszych praprababć źle karmiło dzieci bo bida była, na porządku dziennym było np. odzywanie się głownie ziemniakami, bo nie było nic innego. Nie jest szczególnie trudno wykorzystać osiągnięcia nauki w dziedzinie żywienia nie podając słoiczków, jest cała masa przykładowych jadłospisów dla dzieci, przygotowanych przez pediatrów i dietetyków. Ważne by jedzenie było urozmaicone. Podstawową zaletą słoiczków jednak jest wygoda. Przy czym nie utożsamiam wygody z wygodnictwem. Jest dla mnie oczywiste że matki mogą mieć powody dla których nie będą gotować i nie oczekuję od nikogo że musi sie z tego tłumaczyć. Uprzedzając ewentualne ataki, zaznaczam że wyrażam tylko swoje zdanie :) Ja słoiczków nie daję bo nie muszę i nie chcę. Tak jak Kolorowa nie rozumiem jak można komuś robić z tego powodu głupie uwagi. W końcu w słoiczkach jest jedzenie, nie błoto i nie trucizna ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dobrze to ujęłaś Eugleno. A jeszcze się odniosę do wypowiedzi wcześniejszej pomarańczki. Nie od słoiczków niektóre dzieci wyglądają.... tak jak wyglądają, żeby nie użyć niemiłych zwrotów. Tylko tego minionego lata widziałam kilkanaście razy na ulicy dziecko w spacerówce, w wieku niewiele powyżej roczku, które w jednym ręku miału butlę z mlekiem, a w drugim paczkę chipsów. Dziewczyny, słowo honoru, widziałam to na własne oczy. Jeden dzieciak miał chyba tylko dwie górne jedynki i jadł takosy..... Zresztą, osobiście znam ludzi, którzy rocznemu dziecku podawali coca-colę i pasztety z puszki. Raczej nie wątpię, jak te dzieci będą wyglądały za 15 lat. Ale nie zrzucajmy całego zła tego świata na słoiczki. Co do wygody. Pewnie, ze nie ma co się zapierać jak żaba błota. Pewnie, ze są wygodne. Ja od narodzin córki przejechałam kilkadziesiąt tysięcy mil, także podróżowałam kilka razy samolotami i słoiczki były moim wybawieniem zawsze na czas podróży. Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby gdzieś tam, hen daleko od domu dziecko mi zgłodniało, żarcie w jakimś bidonie/termosie/manierce się skończyło i klops. Nie kupię słoiczka, bo dziecko nie zje, albo ponieważ mam takie przekonania, ze to trutka. Zresztą, Mamani słusznie zauważyła, że każdemu dziecku przyjdzie w końcu żyć w naszym swiecie. Kiedys będzie jadło zupy z bazarowej marchewki a nawet ( ło la Boga! ) hamburgera z fastfooda. Kiedyś więc musi do syfu przywyknąć. :) Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moje dziecko samo zdecydowało co dla niego dobre i wybrało jedzonko ze słoiczków. A możliwość wyboru miało, bo na początku rozszerzania diety starałam się samodzielnie przygotowywać mu posiłki. No chyba, że kucharka ze mnie podła, taka możliwość tez istnieje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babaluga
Ja pracuję na pół etatu i nie mam czasu gotować codziennie, więc dla mnie słoiczki to zbawienie. Moje dziecko nie choruje, wygląda dobrze, nie ma żadnych alergii, więc nie rozumiem w czym problem, że zje jakieś danie gerbera, a nie moją zupę? Tym bardziej że ja nie mam babci z ogródkiem i kupuję warzywa na bazarze przy ulicy i nie mam bladego pojęcia skąd pochodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeżyka
Ja tak samo jak poprzedniczka. Daję dziecku słoiczki Gerbera. Wyrzutów z tego powodu zadnych nie mam - wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że robię dla niego najlepiej jak potrafię. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×