Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Iguuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu

do dziewczyn, ktore lataly za facetami

Polecane posty

Gość Iguuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu

jaki byl ciag dalszy? czy wy przestalyscie latac? co oni wtedy na to? dalej sie nie odzywali czy chcieli wrocic? i co wy wtedy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dennya
ja nie latałam, bo nie mam skrzydeł :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jam Konfitura
mnie babcia uczyła: Konfitura nigdy nie lata za muchą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też latałam i byłam przy tym mega żałosna bleee, minelo pare pamiesiecy, sama sie zastanawiam czy wroci. pain au chocolat - a do Ciebie wrocil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sluchaj ja go podrywałam......poderwałam ze skutkiem tez bylam przy tym zalosna na sama mysl o tym az mis ie w zoladku przewraca no ale dobra bledy mlodosci🖐️ bylismy ze soba 2 lata sielanka potem mnie zostawil po 2 dniach chcial wrocic a ja oczywscie glupia idiotka przyjelam go z optwarymi ramionami..bylismy ze soba jeszcze z 1,5 misiaca ale w tym czasie duzo zrozumialam i przestalam sie plasczzyc..... urwalam z nim kontakt przecierpialam swoje i jakos zyje:classic_cool: czlowiek uczy sie na bledach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja latałam
dwa razy w życiu. Za pierwszym razem inicjatywa wyszła od niego, ja nie byłam zbyt zainteresowania. Po pewnym, niezbyt długim czasie, zmieniłam zdanie, ale jemu minęło. Na nic się zdały moje zabiegi...szkoda :( Ciągnęło się to kilka lat. Traktował mnie jak koleżankę. Gdy się widywaliśmy - iskrzyło. Nawet mocno. Wieczory przeciągały się w nieskończoność. Potem on oddzwaniał, ale po to bardziej, żeby upewnić się, czy nie oczekuję czegoś więcej. Pogodziłam się z tym, że nic z tego nie będzie, ale gdy pojawiała się okazja, by mieć go choć kilka godzin dla siebie (z reguły były to/sa przypadkowe spotkania), korzystałam z niej. On też. Spędzamy wtedy ze sobą długie godziny. Potem nic. Nigdy nie doszło pomiędzy nami do zbliżenia. Nigdy nie przekroczyliśmy granicy przytulenia, pocałunku, niewinnych pieszczot. To moje wielkie, niespełnione, bolesne zauroczenie. On zresztą kiedyś powiedział, że nigdy nie będziemy razem. Nie jestem chyba w jego typie, ale coś jest na rzeczy. Jakaś dziwna fascynacja, sympatia. Takie przyciąganie i odpychanie. Nigdy do końca nie pogodzę się, że tak to wygląda. Nie podejrzewałam siebie o zdolność do tak silnych emocji. Za drugim też "latałam", ale tylko chwilę. To już nie było takie silne zauroczenie. Nie da się tego porównać z tym pierwszym. Gdy odpuściłam sobie, widząc, że jestem dla niego tylko przyjaciółką, on zaczął "latać" za mną. I robi to od wielu lat. Mówi, że to już uzależnienie, że nikt inny poza mną nie wchodzi w grę. Ja to rozumiem, bo to samo przeżyłam z pierwszym. Jestem z tym drugim. Czuły, kochany, oddany; ale nie mogę uwolnić się od tamtego. Życie jest dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×