Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość noooo boje się

I chciałabym i boje się

Polecane posty

Gość noooo boje się
przeciez wiem ze kiedys odejdzie ale nie rozumiem jak mozna kompletnie stracic z dzieckiem kontakt...o to mi chodziło a nie ze ma byc moim słuzącym to ma byc wsparcie w oby dwie strony przez całe zycie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takim wsparciem powinien być mąż. Jeśli będziesz tego oczekiwała od dziecka, to jak ono będzie mogło zostawić matkę swoą i ojca swego i połączyć się z 2 połową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze będzie musiało wybierać między matką a kochana osobą. Wiesz jakie tego mogą być skutki? Pomyśl sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
przeciez nie odwróce sie kompletnie od swojego dziecka i powiem jestes dorosła/y rób co chcesz zyj jak chcesz mnie to g... obchodzi i zeby potem nie było, ze ci nie daje zyc .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wirtualnie - nie widziałem postów. Teraz ty rozwiń mysl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie tak. Poza tym to wcale nie jest takie złe tzn. wyrabianie w dziecku poczucia, że ma liczyć na siebie, że jest kowalem swego losu. Ktoś kiedyś pięknie powiedział, że rodzice są winni dziecku tylko miłość. Nie pieniądze i zabezpieczenie przyszłosci, bo to jest zadanie dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wirtualnie - a najlepiej napisz na gg bo znów nie widze postów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do rhyme skutki wybierania między matką a żoną/mężem? Nadmierne przywiązanie do rodziciela (maminsynek), nie umiejętność tworzenie związku partnerskiego i brania odpowiedzialności (postawa dziecka i roszczeniowa), wyrzuty sumienia (że nie może się poświęcić matce), uzależnienie (chyba nie muszę tłumaczyć) itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
dla mnie to bez sensu....łatwiej sie czegos dorabiac gdy masz cos od rodziców ( mieszkanie, dom albo niewielka kwote pieniedzy czy opieke nad swoimi dziecmi) inaczej stoisz w miejscu tzn mozesz sie czegos dorobic ale po co jesli własnie nie dla potomstwa ? nie mam na mysli poczucia winy, mamisynków bo to skrajności...Twój punkt widzenia dla mnie jest strasznie dziwny.....własnie z tego biora sie wszystkie tragedie, ze rodziców nigdy nic nie obchodzi, rób sobie co chcesz....jasne ze dzieci muszą sie nauczyc samodzielności ale do cholery od tego jest rodzina by trzymac sie razem w trudnych chwilach... jezeli takie dziecko sobie odchodzi i zyje a nagle rodzicom cos sie dzieje, jakas choroba czy cos to według Twojego myslenia dziecko powinno powiedziec a g... mnie to obchodzi tak jak was kiedys nic nie obchodziło i nie powinno sie tym zajmowac bo ma własne zycie i problemy....a przypominam ze w prawie istnieje nawet takie cos jak obowiazek alimentacyjny dzieci wobec rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
zresztą znam wiele przypadków ze to własnie na rodziców mozna było liczyc i miec od nich wpsarcie a mąz/zona sie odwrócili i odeszli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, czytaj ze zrozumieniem. Rodzice i dzieci winni są sobie wzajemnie MIŁOŚĆ. "G... mnie to obchodzi" to chyba nie jest postawa miłości? Poza tym upierasz się, żeby mieć dziecko bez męża. A może spróbujesz to jeszcze przemyśleć. O wiele łatwiej jest mieć wsparcie, o którym wspominałaś (psychiczne, fizyczne i finansowe) mając męża. Przydaje się dla nas i dla dobrego wychowywania dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
nie upieram sie tylko chyba mam jakąs depresje i widze wszystko w czarnych barwach....w tym takze to ze nie bede męzatka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym zauważ, że to właśnie postawy roszczeniowe dzieci i wyrzuty sumienia rodziców, których nie stać na zachcianki dzieci przyczyniają się do tego, że ludzie zaczynają żyć obok siebie, w pretensjach i świecie rzeczy. Rodzice dawno zapomnieli już dla kogo zaharowują się na śmierć (z przyzwyczajenia tylko twierdzą, że dla dzieci, a tak naprawdę dla siebie i kasy, kasy, kasy), dzieci nie mają ich w domu i obok w chwilach prób, są kupowane za kieszonkowe, nowe gry, ciuchy. Język miłości i porozumienia zastępowany jest wymianą handlową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to tym się zajmij, a nie tworzeniem teorii i snuciem wizji. Zobacz czego Ci trzeba i tym się kieruj. Nie wydumaną i pogmatwaną konstrukcją, którą uprzesz się nazywać prawdą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że potrzebujesz faceta, takiego prawdziwego. Zamiast okłamywać się i całą energię pakować w zaprzeczanie temu lepiej zadbaj o nastawienie psychiczne (polecam psychologa i m szybciej tym lepiej) i patrz z nadzieją w przyszłość. Łatwiej się będize żyło i przyjemniej. Słowo;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
problem polega na tym, ze ja nie mam juz nadziei a na psychologa mnie nie stac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piękne rzeczy tu piszecie...:) autorko,posłuchaj tych rad i pamiętaj że jesteś młoda masz dopiero 25 lat,całe życie przed tobą...wszystko się ułoży i jeszcze będziesz się z tego śmiać...zapomnisz jakie to było ciężkie bo będziesz szczęśliwym człowiekiem:Djeżeli sama sobie z tym nie radzisz to idż do kogoś,kto pomoże profes... ps.niektórzy muszą zacząć od nowa dużo póżniej...trzeba tylko uwierzyć że marzenia się spełnią:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
kazdy mówi, ze wszystko sie ułozy bo tak najprosciej powiedziec a nie kazdemu sie układa mimo tej nadzieji i marzen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"kady mówi, ze wszystko sie ułozy bo tak najprosciej powiedziec a nie każdemu sie układa mimo tej nadzieji i marzen..." Zgadza się. Niestety, żeby cokolwiek się zmieniło MUSISZ TO ZROBIć TY, SAMA WłOżYć WYSIłEK. Tak NIC się nie ułoży . Niestety:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz dopiero 25 lat!!!zobaczysz że będzie tak jak chciałaś tylko musisz w to uwierzyć...znajdż dobrego ale na kase,w szpitalach też przyjmują dobrzy psychologowie,poszperaj w necie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
wkładam w to wysiłek i za kazdym razem gdy cos mi sie uda zaraz to trace..... np udało mi sie odłozyc troszke pieniedzy.....ale niestety mój ojciec miał zawał, operacje , potem bardzo małe chorobowe przez pół roku ( bo pracodawca płacił mu wiecej ale na umowie miał mało i teraz dostaje chorobowe od tej małej kwoty) wiec sie troszke dokładałam do zycia ale teraz poszedł na rente i do tego nie moze isc do pracy i ma az 450 zł :( przeciez sie za to zyc nie da !!! pracuje mama, pracuje ja i jakos to ciągniemy ale moje oszczedności juz sie konczą i przed sobą widze czarna dziure i nie wiem co dalej...a studia skonczyc musze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wirtualnie...dokładnie tak jak piszesz... autorko...w tej chwili musisz zrobic pierwszy krok,to od ciebie zależy przede wszystkim i od tego pana na górze,kimkolwiek by nie był...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spójrz na to inaczej. Dobrze, że odłożyłaś - przydało się, gdybyś tego nie zrobiła, byłoby gorzej. Więcej nie napiszę, bo nie wiem co. Mogę Cię tylko podziwiać:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cierpienie uszlachetnia a każdemu z nas przytrafiają sie takie ciężkie czasy...a wiadomo że jak sie wali to się wali... choroba jednego z rodziców ❤️ to już konkretne cierpienie... ale takie jest właśnie życie pełne łez i radości.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
ciesze sie z tego ale dosyc mam docinek kolezanek, ze co ja robie z pieniędzmi....no tak one własciwie bez obowiązków typu rodzina czy dzieci...no ja niby tez ale pracuje na siebie sama odkąd zdałam mature ( a i wczesniej w wakacje pracowałam) i poprostu dokładam sie do zycia a one czesto nawet dostaja kase na studia.....no jakbym ja tak miała to tez juz bym spora sukme miała chciałam zmienic prace.....ale nie moge teraz ryzykowac , tu mam 1000 zł netto, blisko prace, nie trace czas na dojazdy ani kasy na to a to duzy plus....gdzie bym nie szukała dają na poczatek tyle samo co tu mam albo mniej i najczesciej umowa zlecenia, na zastepstwo albo na czas okreslony a tu mam na czas nieokreslony. Nie moge teraz ryzykowac bo jak cos nie wyjdzie to ja nie bede miała za co opłacic czesnego nie mówiac juz o innych rzeczach wiec ryzykowac moge po studiach.... tak przynajmniej mi sie wydaje... nie chodze po knajpach ( zdarzy mi sie raz na 2 miesiące gdzies wyjsc) bo po co mam na to tracic kase jak jest mi ona na zycie potrzebna a znajomi maja mnie za odludka:( nigdzie nie wyjezdzam bo mnie nie stac... no to se pomarudziłam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
jednego....nad moja mama tez wisi choroba....co pół roku kontrola na raka piersi....nie ma go ale cos sie dzieje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooo boje się
moje zycie jest pełne łez....mogłoby chociaz czasem byc z radosciami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×