Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kwiatuszekk20

WREDNA TESCIOWA???

Polecane posty

hej :) pisze, bo jestem ciekawa czy ktos z Was ma podobny problem. Mieszkam z chlopakiem juz pol roku, jego rodzice maja dom na wsi, ale jego mama ze wzgledu na to, ze jest chyba niezwykle przywiazana do swojego byleg mieszkania, bardzo czesto przyjezdza na pare dni i wszystkich ustawia.Nie wspominajac o beznadziejnych docinkach i tym, że dwa kubki w zlewie to syf! Ja najchetniej wrocilabym do mieszkania moich rodzicow, ale moj facet twierdzi, ze w zwiazku powinno sie byc ze soba na dobre i na zle, i ze mam nie zwracac na nia uwagi.. Wytrzymalybyscie? Lub wytrzymujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALe z wa matołki
ja tak nie mam i raczej tak nie bede mieć bo sobie na to nie pozwole. Ty poprostu nie możesz jej jakoś zwrócić uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic odkrywczego nie napisałaś, a jak chcesz poczytać jak mają inni lub inne, to takie topiki już są , tylko trzeba się lepiej rozglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kwiatuszku Po pierwsze. Mieszkasz w jej mieszkaniu. Ma prawo przyjezdzac tam kiedy chce i przestawiać co chce. Chyba, że płacicie jej za wynajem wtedy to inna para kaloszy. Godząc się na taki układ wiedziałaś czego sie mozesz spodziewać. Dla niej jestes obcą kobietą, która mieszka w JEJ mieszkaniu i to TY powinnaś się dostaosowac a nie ona do Ciebie. Bo niby z jakiej racji ma sie Ciebie pytać czy może przyjechac do WŁASNEGO domu... Po drugie. Nie jestem wredną teściową. ;) Sama jestem synową ale mam trochę oleju w głowie i w zyciu nie mogłabym przyjąć tak roszczeniowej postawy jak TY. To, że żyję z jej synem nie znaczy, że Ona jest mi cokolwiek winna i ma mi iść na rękę... Gdybym zyła w jej mieszkaniu to siłą rzeczy byłabym na jej łasce! Ja od samego początku odmówiłam mieszkania a mieszkniu teściów... tzn nie z nimi ale mieli drugie mieszkanie i proponowali nam bysmy tam zamieszkali... Nie zgodziałam się. Była awantura ale w końcu stanęło na moim. I teraz mam świety spokój. Tu gdzie mieszkam czuję się w 100% u siebie i nikt mi nie będzie mówił, że mam kubki pozmywac bo mam syf. Teściowa wie, że musi się zapowiedziec jak chce nas odwiedzić. I tak powinno byc. Sama sobie pościeliłaś, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terenia_soja
kwiatuszek napisała wyraźnie o "byłym mieszkaniu" "byłe" to byłe a nie obecne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No BYŁE bo się teściowie wyprowadzili na wieś a mieszkanie zostawili synowi. Pytanie czy przepisali na niego i lokum jest już JEGO wyłączną własnością czy... tylko udostepnili im do mieszkania? Tak czy siak mieszkanie jest bardziej teściowej niż autorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
co złego to nie ja--> ja się z Toba absolutnie nie zgadzam...ja mieszkam w mieszkaniu które należy do mojej matki i które moja mama udostępniła mi do mieszkania (nie płace jej za wynajem) i dla moich rodziców jest oczywiste, ze jeśli dali mi mieszkanie do dyspozycji to jest to na ten czas mój dom i nie przychodzi im do głowy żeby przyjeżdżać bez zapowiedzi czy mi coś przestawiać czy komentować porządek. jak przyjeżdżają to zachowują się jak goście, a mnie i mojego chłopaka (który mieszka ze mną) traktują jak gospodarzy. mama jak chce zapalić, to się nas obojga pyta czy może. i to jest moim zdaniem odpowiednie podejście do sprawy, a to co wyprawia teściowa autorki to moim zdaniem przesada. autorko nie zmienisz tego jakim człowiekiem jest teściowa, ja bym natychmiast forsowała zmianę miejsca zamieszkania (choćby na coś wynajmowanego) bo tam gdzie się mieszka dobrze jest się czuć że jest się u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terenia_soja
ja rozumiem, że jak jest "byłe", to darowali je synowi w drodze czynności prawnej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy kobity to się zabieracie do wszystkiego od tzw "doopy strony" Święty spokój jest na tyle cenny że jest wart umycia dwóch kubków :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki dziewczyny , za słowa zrozumienia. Faktycznie najodpowiedniejszym wyjsciem z sytuacji będzie poszukanie innego mieszkania.. Nie dziwcie mi się, pól roku bylo spokoju a nagle wszystko mi sie wywraca do góry nogami: ktos uklada, pierze moja bielizne. Ja mam 23 lata, mój chłopak 29 - chyba sama powinna wiedzieć, że potrzebujemy troche prywatności. Nie moze byc tak,ze raz mowi zebysmy urzadzali mieszkanie jak nam sie podoba, a potem ma pretensje ze zmienilismy jakis drobiazg...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wyznaję zasadę, że najważniejsza jest rozmowa. Możesz sobie furczeć pod nosem ile chcesz, możesz żalić się na forum - jednak słowa przy teściowej nie piśniesz. Też tak miałam, "znosiłam" wtrącanki, teksty itd. Potem szłam do siostry, do Mamy i żaliłam się a to a tamto. Facetowi się żaliłam. Ze sobą gadałam, jaka ta teściowa zła i niedobra. Poszłam po rozum do głowy i po prostu postanowiłam z nią... porozmawiać. Ona nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że coś mi przeszkadza. Przecież jej rady przyjmowałam z uśmiechem na twarzy, uznała, że będzie mi radzić dalej. Jej też z tym było ciężko, bo czuła, że nam "mamusiuje". Pogadałyśmy jak kobieta z kobietą i od tego czasu mam najwspanialszą teściową pod słońcem. Mama mojego faceta zawsze była wspaniała, tylko ja tego nie chciałam widzieć, bo mi coś przeszkadzało. Wystarczy pogadać w 4 oczy, a nie wywlekać brudy obcym. W taki sposób problemu nie rozwiążesz. Wyprowadzka z mieszkania na wynajem to według mnie postradanie zmysłów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
może i postradanie, ale facet wyraźnie daje autorce znaki ze ma być jak jest...i co z tym zrobisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
** ** ** ** ** *** *** *** *** Ale widzisz są LUDZIE i LUDZIE. I jedni uszanuja prywatnosc dzieci a inni będą uwazali, że mają prawo ingerowac i się panoszyć bo mieszkanie jest ich. Najskuteczniejszym i chyba jednym sposobem ucięcia głowy żmiji jest znalezienie innego mieszkania. SWOJEGO. Wtedy ani Ci co sznują prywatnosc ani Ci co jej nie respektują nie będą mogli i nie będą mieli prawa zachowywac się jak u siebie i robić scen o przemalowanie ścian czy zmiany kafelek w łazience. Jak jesteś na czyjejś łasce to trzeba tanczyć jak sie nam zagra. Niestety.... Jedni maja to szczęście, że "łaskawca" jest w porządku człowiekem (jak Twoja mama) a inni muszą przełknąć gorzką pigułkę, którą w tym przypadku jest teściowa autorki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to w końcu jest to teściowa
czy dopiero nią zostanie? czy ten chłopak, to twój mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój facet też problemu nie widział. Dlaczego? Bo problemu nie było, proste. Sorry, ale można poczytać topik teściowe i gama problemów jest szeroka. Od zwykłych porad do naprawdę ostrego wcinania się. Niczego jednak nie da się rozwiązać bez rozmowy. Może kwiatuszek robi dobrą minę do złej gry, teściowa nie jasnowidz - myśli, że jest ok. Może po usłyszeniu, że jednak trzeba coś zmienić - to zmieni? Mamy takie predyspozycje do robienia problemów chyba we krwi. Tak jak pisze Józin, dla świętego spokoju warto umyć te dwa kubki. Wojny nie robić. Najlepiej usiąść przy kawie, wyjaśnić sobie. Ja bez mojej teściowej sobie życia nie wyobrażam, często biorę z niej przykład. Jak sobie pomyślę, jakie miałam kiedyś problemy... śmiać mi się chce. Z samej siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
je ze swoim chłopakiem jestem 1,5 roku i nie mam jeszcze na tyle dobrego z nia kontaktu żeby wyskoczyć z rozmowa jeśli facet nie stoi po mojej stronie...mi wydaje się że to chłopak autorki powinien zając się tą sprawą, albo choć poprzeć autorkę...a nie że ona zacznie rozmowę na ten temat z teściową a on wyjedzie z tekstem "ależ kochanie co ty mówisz", bo uważa że jego mama ma święte prawo do takich zachowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
"z nią" czyli z potencjalną teściową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ucięcie niezdrowej sytuacji, ale po co od razu wyprowadzka? Przecież wystarczy pogadać, wyjaśnić sobie. Podejść do tego jak zdrowy na umyśle człowiek a nie jak furiat. Trzeba pamiętać o tym, że ta "wredna teściowa" to matka naszego faceta. Z matką faceta się nie wojuje. Te uwagi to na własnym doświadczeniu, oczywiście mówię o takich błahych sprawach a nie naprawdę dziwnych teściowych (bo takie też są). Jak przeszkadzała mi teściowa, to automatycznie kłociliśmy się z moim facetem. A my nigdy się nie kłócimy. On chodził jakiś zgaszony, przybity. Jego mama przyjeżdżała i ja furczyłam bo nie chcę do niej jechać, a jedź sam i tak dalej. Było mu przykro, po prostu. Po zmianie mojego nastawienia w chłopa życie wstąpiło, jest szczęśliwy że się dogadujemy. (Gadam więcej z jego mamą niż on) Szanuję ją i podziwiam, bo zdjęłam klapki z oczu i zobaczyłam, jaka to równa babka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy bierzecie pod uwagę że niezależnie od prawa do mieszkania (moje, twoje, rodziców, wynajęte itd) są takie mamy-teściowe które swoje 5 gr zawsze będą wtrącać? już sie tu naczytałam o tym że potrafią przeszpery po szafach robić :D o dzięki ci panie że moja jest normalna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzi o to, ze on potrafi to olac - nie zwracac uwagi. Mamy swoj pokoj, do ktorego ona nie wchodzi (jak jestesmy w domu oczywiscie), zamyka go i niczym sie nie przejmuje a ja nie potrafie przybrac takiej postawy, czuje dyskomfort psychiczny. Obydwoje pracujemy, ja wstaje o 6 rano i wracam do domu o 21, w weekendy mam szkole. Wiem, że to nie problem umyć "te dwa kubki" ale brak czasu nie pozwala, aby wszystko było w idealnym porzadku i na swoim miejscu... Mieszkanie jest do mieszkania, jakbym byla bezrobotna tez z łatwością mogłabyś sie przyczepiąc do innych, ze nie utrzymują idealnego porządku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są takie teściowe i takie. Jednak czasami jest tak, że myślimy o nich w najgorszych kategoriach a wcale takie nie są. Może jestem nawiedzona, ale będę bronić tych zwyczajnych, normalnych kobiet które chcą dobrze. Radzą, niech sobie radzą. Można olać, można się z tym zgodzić, można wejść w dyskusję. Kwiatuszek nie powiedział, że prosi o prywatność - teściowa sama się nie zorientowała. Do pokoju nie wchodzi, więc to dobry znak. Raczej dogadać się można, ale nie z ludźmi z forum tylko z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrym znakiem jest to, ze do mnie nigdy bezposrednio nic nie powie, dlatego przykrych rzeczy musze sie dowiadywac od sasiadek. Z calym szacunkiem ill_ super, ze dogadalas sie z tesciowa, ale ja czuje ze z moja po prostu sie nie dogadam. I wcale nie jestem niechetna do rozmow. Wczoraj probowalam z nia rozmawiac, odpowiadala jakby chciala a nie mogla, wiec sobie darowalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ill_ Kochana, są teściowe i teściowe. Np. z moją mogłabym gadać do końca świata. Język wystrzępić i ochrypnać od tłumaczeń. Jak grochem o ścianę. Jak śmiełam jej kiedyś DELIKATNIE zwrócic uwagę, że to GDZIE wyjedziemy na wakacje to wyłacznie NASZA decyzja to sie rozłaczyła i zadzwoniła do mojego męża z PŁACZEM, że ja ją traktuję jak szmatę... Chcielismy za granice a teściowa zaplanowała sobie, że pojedziemy nad polskie morze i ona pojedzie z nimi, żeby nam dziecka pilnować... oczywiście nikt jej nie proponował i nie zapraszał... sama sie zaprosiła w nasze plany i wakacje... Wszytko co robilismy nie po jej mysli wymuszała płaczem... Oczywiście za moimi plecami... dzwoniła i buntowała męża. Np. syn ryczy bo chce batonika... ona dobra babcia daje mu jeden za drugim mimo moich uwag, próśb i tłumaczeń, żeby nie dawała bo za 15 minut będzie jadł obiad... Więc ta gulgocze do wnuczka: "Widzisz, babcia Cię kocha i babcia by Ci wszytko dała... Nie płacz to mama nie chce Ci dac "niam niam"... to mama jest bee a nie babcia" I jak sie odwracałam to podtykała mu wafelki... W końcu sie wkurzyłam, podeszłam i zabrałam wszytkie batoniki ze stołu i schowałam do szafki. Zadzwnił telefon i wyszłam do drugiego pookoju. a teściowa do mojego męża: "Daj mu tego batonika, skoro dzieciak chce... Ona sie nie dowie... Nie bądz wyrodnym ojcem dla dzieciaka... wystarczy, że ma już taka matkę bez serca"... I żeby Cię teraz zdziwić to ja z moją teściową żyje bardzooo, bardzooo dobrze. Nie jesteśmy przyjaciółkami ale dobrze sie dogadujemy... Jak to sie stało? Mój mąż zamiast chodzić smutny i przygaszony wziął sprawy w swoje ręce i raz na zawsze wyjasnił swojej matce (skoro mnie nie chciała słuchac), gdzie jest jej miejsce w naszym życiu... Od tamtej pory (jakiś 2 lat) jest kobieta "do rany przyłóż"... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też czułam, że z moją się nie dogadam. Walczyłam 3 lata, furczyłam i obrażałam się o byle co. Wszystko mi nie pasowało, facet mnie wkurzał bo się ewakuował z tematu. Z teściową wychodziłam dobrze na zdjęciach, nasze rozmowy były sztuczne i dziwne. Ona widziała że "coś do niej czuję" i odpowiadała tym samym. Proces dochodzenia do zgody też nie był, ot tak, od razu. Dużo czasu minęło, zanim pogodziłam się z sytuacją i fochy poszły. Przeszkadzało mi wszystko: głównie problem braku pomocy z jej strony, finansowej oczywiście. Bolało, że jemu coś przywozi a mnie nie. A ona po prostu nie wiedziała, co. Aj, tyle tego było, wtrącanie się w moim mniemaniu, dawanie rad. Decydowała, czy mamy mieć dzieci i kiedy. Tak myślałam, że decydowała - dzisiaj inaczej to odbieram, inaczej na to patrzę. Spróbować się dogadać zawsze warto, szczególnie jeśli wiążesz z tym facetem swoją przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najwyraźniej nikt tu nie rozumie że nie zawsze "wystarczy usiąść i porozmawiać". Ja ze swoja użerałam się kilka lat, o mniejsze i większe sprawy. Tysiąc razy słyszałam że jakby co, to żebym mówiła wprost o wszystkim, że ona się przecież nie obrazi itd. W praktyce okazywało się że to bzdura. Albo traktowała moje uwagi i prośby jako focha i ucinała je hasłem typu "oj przestań" i dalej robiła swoje, albo się obrażała i robiła scenę histerii że ją tak podle traktujemy i ona się czuje u nas jak wróg. Takie dziwne że nie lubimy na każdym kroku słyszeć że mamy syf, że brzydko urządzone mieszkanie, że odżywiamy się śmieciami, że nie lubimy przeszper po szafach, porządków w lodówce i szafach z ciuchami (potrafiła wyrzucać nasze "stare" rzeczy) itd. Mogłabym całą listę ułożyć, a to i tak najlżejsze przypadki. A co do 2 brudnych szklanek w zlewie - nie przesadzacie przypadkiem? Po pierwsze do syfu to jeszcze daleko, a po drugie chyba każdy ma prawo w swoim domu rządzić się jak uważa. Bez względu na to czyje prawnie jest to mieszkanie. ja rozumiem że skoro teściowej, to np. nie powinni robić remontu bez jej wiedzy i zgody, ale te szklanki.. Może jeszcze mają pytać czy wolno im pierdzieć pod kołdrą, albo czy mają prc firanki przed jej wizytą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×