Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kubełek_smalcu

o oświeceniu i samoświadomości

Polecane posty

Gość kubełek_smalcu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubełek_smalcu
czy nie uważacie że cierpienie jest znakiem braku kontaktu z prawdą. Że dane jest nam po to, abyśmy otworzyli oczy na prawdę, byśmy mogli zrozumieć, że gdzieś jest jakiś fałsz, tak samo jak ból fizyczny mówi o jakiejś niewydolności, o chorobie. Cierpienie wskazuje na istnienie fałszu. Wyzwala się w kolizji z rzeczywistością. Co sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubełek_smalcu
kiedy fałsz towarszyszący ci w życiu zderzy si ę w rzeczywistoscica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubełek dużo racji
w tym co piszesz, co się stało konkretnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Razowy chleb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Razowy chleb
Ucieczka od cierpienia, pogrążanie w fałszu jest ucieczką od rzeczywistości, ucieczką od prawdy. Ból pojawia się w zetknięciu z prawdą, z rzeczywistością. Pojawia się, gdy zetknięcie z rzeczywistościa obala to, w co dotychczas wierzyliśmy, co do tej pory było naszą prawdą. Ale cierpimy też, gdy tracimy coś, co było prawdziwe, coś, czego zetkniecie z rzeczywistością nie zmieniło, ale nam zabrało. Cierpimy, kiedy czegoś nie możemy mieć, niezależnie od tego, czy jest to prawdziwe, czy fałszywe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cierpienie istnieje ale sztuka
jest zeby go nie przezywac. Nie znikna choroby, smierc, tylko jedyne co mozna zmienic to nasz sposob przezywania swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cierpienie jest ucieczką od prawdy... a prawda jest szczęściem... więć cierpienie jest ucieczką od szczęścia... w rzeczywistości na przykładzie lasu... błądzimy...gubimy się i próbujemy odnaleźć drogę...kiedy jej nie znajdujemy to cierpimy...a kiedy znajdujemy to jesteśmy szczęśliwi...a tym samym osiągamy prawdę i nie myślimy o cierpieniu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brawo, kubełek! Tak dokładnie jest, tylko człowiek sobie tego nie uswiadamia. A faktycznie to takie proste - zafałszowuje się świat, przewżnie nieświadomie, biorąc nasze życzenia za rzeczywistośc. I w zderzeniu z tą rzeczywistoscią, co oczywiście prędzej czy później nastąpic musi, cierpimy. Proste? Jak drut!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze trzeba sobie jakoś próbować z tym, nad czym nie da się zapanować Jak byłam nastolatka byłam katoliczką, ale w końcu z tego wyszłam - zabawne ale momentem przełomowym była lektura Biblii. Czytałąm dużo lepiej napisanych książek, przynajmniej ich autorzy zasługiwali na większy szacunek. Parę miesięcy mało co nie wdepnęłamm w buddyzm, ale jakoś się udało w końcu dojrzeć, że różnice nie są wystarczająco fundamentalne - zawsze jest się w koncu pożywką różnych lęków. Te wszystkie systemy w któryms momencie sa proste jak budowa cepa. System, który sugeruje, że ma odpowiedź na wszystkie pytania to zawsze pułapka. Najwspanialsza jest ta metoda wypowiadania się na tak duzym stopniu ogólności, że wszystko co się chce mozna pod to podłożyć. Na przykład to, co tu zacytowałeś, drogi Kubku Smalcu. Czy inne takie bon moty: kochaj bliźniego swego jak siebie samego - krótkie, a jakie płodne komentarze za tym idą:) Zawsze można sobie racjonalizować cierpienie - zresztą to konieczne, inaczej bysmy nie wytrzymali na tym najlepszym z mozliwych światów - czy to będą hasła o tym, że cierpienie to brak kontaktu z prawdą czy co tam, trzeba sobie z tym cierpieniem jakoś poradzić. Był taki terapeuta, który zaproponował metodę o nazwie logoterapia, leczenie sensem z grubsza. Kiedy przychodzili cierpiący ludzie, on starał się pomóc im znaleźć sens tego cierpienia - i pomagało. Prawdziwe pytanie - jakie cierpienie zagnało Cię w te rejony? I polecam Stefana Themersona, Euklides był osłem. Nie dlatego, żeby było mądrzejsze - po prostu autor ma tą uczciwość, żeby zastanowić się nad tym, gdzie są granice jego wiedzy - co jest początkiem myślenia, dialogu z ludźmi - i dlatego jego doświadczenie może nam, innym w takiej sytuacji stać się bliskie, być jakimś ciepłym podaniem ręki. Oświecenie jest nieludzkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×