Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość heartbroken

Bardzo mocno go kocham i ta miłość mnie zabija

Polecane posty

Gość heartbroken

Piszę swój post jeszcze właściwie jeszcze raz...napisałam go już wcześniej pod tytułem 'Bardzo mocno go kocham i nie wiem co mam robić' ale jak zobaczyłam jaki jest długi to zrozumiałam, że przecież nikomu nie będzie chciało się tego czytać...może później dla zainteresowanych przekleję tutaj jego treść ale na razie postaram się napisać w skrócie jak sytuacja wygląda. Otóż kocham już prawie od roku mężczyznę z mojej pracy. Na początku on tę miłość odwzajemniał jednak wszystko po drodze tak się skomplikowało, że chyba postanowił zacząć od początku z kimś zupełnie innym. Miłość która pojawiła się między nami była bardzo silna jednak ani ja ani on nie zrobiliśmy wystarczająco dużo żeby dać sobie szansę. Na początku ja próbowałam dać mu do zrozumienia że chcę go poznać, że mi na nim zależy jednak moja nieśmiałość a także fakt że jego przyjaciel i długoletnia koleżanka/adoratorka weszli nam wdrogę zupełnie mnie zablokował. Jego przyjaciel nie zaakceptował mnie na początku a mężczyzna o którym piszę bardzo liczy się z jego zdaniem. Jego koleżanka zaś wkroczyła do ataku i robiła wszystko żeby nie dopuścić do tego aby coś co pojawiło się między nami miało szansę na rozwój. Od paru tygodni mężczyzna którego kocham spotyka się w przerwie na papierosa ( a może i po pracy) z inną kobietą, co rozdziera moje serce na tysiąc kawałków...nie wiem co mam robić...jestem wobec tej sytuacji bezradna i chcę zrobić coś radykalnego żeby ból który sprawia że nie chce mi się żyć wreszcie minął...mężczyzna ten jest wobec mnie teraz obojętny, bywa oschły i celowo mnie unika...nie potrafię z tym żyć i pragnę o niego walczyć jednak obawiam się że odniesie to odwrotny skutek...że jeszcze bardziej go tym do siebie zniechęcę... jeżeli macie jakieś pomysły co zrobić w tej sytuacji, lub ktoś z Was był kiedyś w podobnej, proszę o porady i wsparcie. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za zainteresowanie, heartbroken

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powinnaś
Pokazać temu facetowi co stracił...zacznij być w centrum uwagi, na jakiś czas zmień swój wizerunek, a może okaże sie, że lepiej jest go zmienić na stałe...nie wiem dokładnie jak sie prezentujesz, ale jeżeli jesteś kobietą lubiącą dżinsy i szare bluzki, to tym razem ubierz o odpowiedniej długości ( zależy od pracy) spódniczkę, i do tego przykładowo koloru czerwonego bluzkę, rozpuść włosy, zrób makijaż i żyj w towarzystwie, wychodząc na papierosa nie zwracaj na niego uwagi nawet jeżeli podejdzie...opisz cosik jak wyglądasz, jaki masz styl i jak sie prezentujesz w pracy wiesz facet prawdopodobnie doceni co stracił i zacznie zabiegać o Ciebie a ty będziesz wiedziała co dalej zrobić... Sama to sprawdzałam :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrozynka
Moze ta milosc z jego strony nie byla az tak bardzo silna jak ci sie wydawalo. Faceci raczej jak naprawde im zalezy to zrobia wszystko by moc byc z ukochana. Teraz co mozesz zrobic to staraj sie byc elegancka, lekko zalotna w stosunku do innych, pokaz jemu ze on cie malo obszedl a potem od niego bedzie zalezec co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ty piszesz kobieto
miłość , która pojawiła sie miedzy nami była bardzo silna ..... to twoje słowa ..... jaka miłość ??? kiedy ona sie zrodziła ??? w przerwie na papierosa ??? przecież ty ani raz nie spotkałaś sie z nim sam na sam po pracy, nic miedzy wami nie było poza tym co sobie uroiłaś, facet nie jest zainteresowany i musisz sie z tym pogodzić, jak w ogóle można bardzo mocno kochać kogoś kogo sie właściwie wcale nie zna, ile ty masz lat kobieto ??? 15 ??? bo to jest wiek kiedy sie bardzo mocno kocha aktora z telewizji albo chłopaka z sdasiedniej klatki znanego z widzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
Miłość ta nie zrodziła się w przerwie na papierosa...jeżeli ktoś tak piszę to widać nigdy czegoś takiego nie przeżył... to co było między nami to była prawdziwa i szczera miłość, było pożądanie i zainteresowanie...jednak okoliczności zewnętrzne, moja i jego nieśmiałość wszystko zepsuły...nie kocham wyimaginowanego obrazu ale prawdziwego człowieka z krwi i kości o którym już coś wiem...to coś zaczynało się tworzyć między nami, i było to bardzo realne...nie wiem czy ktoś z Was uwierzy ale ja czuję ogromną bliskość duchową z tym człowiekiem a także to że znam go już wiele, wiele lat...nie wyobrażam sobie tego ani nie tworzę - to uczucie jest realne choć mało materialne- przyznaję...jednak nie tylko to co jest namacalne ma wartość...często bywa że właśnie materialne okoliczności i fakty są nic nie znaczącym powielaniem schematów...cóż z tego że ludzie są ze sobą w sposób namacalny skoro nie ma między nimi uczucia i bliskości...bywa że związki funkcjonują tylko w oparciu o rutynę i przywiązanie ale pomiędzy dwojgiem ludzi już nic nie ma...także uważam że to że ja czuję coś do niego nadal ma jednak wartość...jeżeli chodzi o moje ubieranie się to muszę w pracy być schludna czy tego chcę czy nie...zakładam czasem spódnicę i wysoki obcas i sądzę że nie wyglądam źle...jednak to że jemu zależało nie jest prawdą...zablokowała go inna kobieta która nie dopuściła do rozwoju naszej znajomości, kobieta ta jest na wysokim stanowisku a on bał się że straci przez nią pracę...to tak w dużym skrócie...więcej jest w poście poniżej, jeżeli komuś będzie się chciało to czytać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja zadam inne pytanie
moze jestem glupia ale skad wiesz ze cie kochal? skoro nigdy sie nie spotkaliscie sam ana sam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
Chciałam podzielić się z Wami moją zawiłą historią ponieważ czuję że jestem bliska kresu wytrzymałości...zupełnie nie wiem co mam robić i obawiam się że jeżeli wkrótce coś się nie zmieni to albo oszaleję albo zrobię coś bardzo głupiego czego będę potem bardzo żałować...Przepraszam także z góry że mój post jest taki długi ale niestety ponieważ sama historia jest też bardzo długa, już krócej napisać się nie udało. Otóż wszystko zaczęło się w kwietniu 2007 a może trochę wcześniej. W tym mniej więcej czasie zaczęło iskrzyć między mną a moim kolegą z pracy, mężczyzną bardzo przystojnym i interesującym który jak się potem okazało(czego nie wiedziałam na samym początku ma bardzo duże powodzenie u płci przeciwnej).To co pojawiło się między nami było naprawdę niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju a ja nigdy czegoś takiego nie przeżyłam...możecie wierzyć lub nie ale to była miłość która jednocześnie pojawiła się u mnie i u niego, uczucie bardzo silne któremu towarzyszyło ogromne przyciąganie seksualne...to było chyba najgorsze...najśmieszniejsze jest to że pomimo tego, że było ono obopulne i bardzo mocne, nigdy do niczego między nami nie doszło...więc ja przechodziłam po prostu katusze...gdy tylko widziałam go w pobliżu zaczynałam drżeć jak osika, nie byłam w stanie wydusić nawet słowa a już mowy nie było o złożeniu prostego, sensownego zdania... to uczucie mnie tak paraliżowało że jedyne co mogłam zrobić to dawać mu jakieś niewerbalne sygnały, które nie wiem czy do niego docierały...dopiero niedawno pojawiły się we mnie te wątpliwości bo wcześniej sądziłam, że odczytuje je wszystkie doskonale. Bardzo długo z sobą walczyłam żeby w końcu się przemóc i zrobić coś żeby ta nasza znajomość ruszyła do przodu...a on, cóż...nie robił w tym kierunku nic...jednak przyczyna tego że nic nie robił tkwi w tym jakim jest on mężczyzną...wiem że bardzo mu się podobałam, onieśmielałam go i że bardzo mnie pożądał jednak nie zrobił nic żeby tę znajomość ze mną nawiązać. Jest to bowiem mężczyzna koszmarnie nieśmiały który ma potworne zahamowania, brakuje mu wiary w siebie i choć ma naprawdę wiele do zaoferowania nie potrafi tego okazać. Ma bardzo niskie poczucie własnej wartości i przez to paradoksalnie często zachowuje się narcystycznie. Ponieważ czułam że jak ja nic nie zrobię to ta znajomość nie ruszy, postanowiłam się przemóc i jakoś ją rozpocząć. Miałam dwa plany: plan a) powiem mu wprost że chciałabym go bliżej poznać, plan b) zacznę rozmawiać o sprawach zawodowych a potem jakoś to będzie...zanim to zrobiłam minęło wiele czasu ale w końcu się przemogłam i napisałam do niego krótki liścik w którym pytałam czy nie znalazł by dla mnie chwilki czasu po pracy...on zareagował bardzo dziwnie...najpierw skonsultował się ze swoim przyjacielem z którym dzieli się wszystkim a potem wymigał się że nie może bo idzie na jakieś spotkanie...było mi przykro ale napisał że się jeszcze odezwie...na żadne spotkanie nie poszedł co było jeszcze dziwniejsze ale następnego dnia dał się jednak wyciągnąć na tą rozmowę...i wtedy zrobiłam coś czego żałuję do dziś i co nie daje mi spokoju...wybrałam plan b)!!!on był zaskoczony i rozczarowany ale nie powiedział nic tylko gadaliśmy głupoty o pracy z których nic nie wynikało...sądziłam że on się zorientuje, że mi trochę pomoże ale niestety znajomość stanęła w miejscu. Następnego tygodnia zrobiłam jednak to samo, wysłałam liścik i prosiłam o spotkanie i obiecałam sobie że wtedy już napewno zaproszę go gdzieś...i tutaj wielkie zaskoczenie...wział na to spotkanie swojego przyjaciela...podczas 5 minutowego spotkania w przerwie na papierosa on właściwie nic się nie odzywał a nawijał jego kolega...wtedy sądziłam że przyprowadził go po to by w grzeczny sposób dać mi kosza...teraz wiem że jest to procedura jaką stosują zawsze, po to by jego przyjaciel mógł zweryfikować czy kandydatka się nadaje czy nie....ja poczułam się bardzo dziwnie bo byłam przekonana że to już koniec i że on po prostu nie jest zainteresowany...jednak myliłam się - on chciał poznać mnie bliżej ale jego przyjacielowi nie wydałam się wystarczająco interesująca a poza tym na plan wkroczyła ich koleżanka (również z pracy) która często spędzała z nimi wspólnie czas. Gdy tylko się zorientowała że ja się podobam temu mężczyźnie a on podoba się mnie, że coś jest między nami- wkroczyła do ataku i zaczęła robić wszystko żeby nie dopuścić do tego aby nasza znajomość się rozwinęła. Jednak mężczyzna którego kocham odsunął ją od siebie na jakiś czas i wtedy ja mogłam zrobić wiele ale nie zrobiłam nic bo nie byłam pewna czy to jej odsunięcie jest dla mnie czy może on chciał mieć czas na to żeby to przemyśleć...w każdym razie stwierdziłam że nie wypada mi już robić nic i czekałam aż on wykona jakiś ruch...on wykonywał te ruchy bardzo nieporadnie...zdarzyło nam się rozmawiać w przerwie na fajce ale nigdy nie powiedzieliśmy nic konkretnego...nigdy nie wymieniliśmy sie telefonami, ja za każdym razem byłam podczas rozmów bardzo zdenerwowana a i on był dosyć spięty...znowu minął jakiś czas a tamta kobieta już uknuła plan...kiedy nadal między nami nic się nie działo, wyczuła dobry moment i ponownie ruszyła do ataku...i teraz robiła to o wiele bardziej skutecznie, latała za nim bez przerwy, siadała przy jego stanowisku pracy i gadała jak najęta, obsypywała go komplementami i namawiała do wspólnych spotkań, które i tak miały miejsce ponieważ wcześniej spotykali się razem z jego przyjacielem dosyć często. Ja nie wiedziałam co mam robić, próbowałam walczyć o niego na swój sposób ale nie było to za bardzo skuteczne ponieważ ona zajęła cały jego wolny czas. On nie robił nic...był bierny i pasywny ale jej nie odtrącał...teraz dopiero wiem dlaczego...jest to bowiem kobieta na stanowisku znacznie wyższym niż on, ma w tej firmie bardzo silną pozycję a on bał się po prostu że przez to że będzie niemiły może stracić pracę ...może myślał też o mnie, choć nie sądzę...ja tam pracuję bardzo krótko i moja pozycja nie jest jeszcze ugruntowana, więc takie zagrożenie również dla mnie istniało...w każdym razie ona działała tak skutecznie że w końcu udało jej się odciągnąć go ode mnie, a on spolegliwie przystawał na jej propozycje i prośby...ja na to wszystko patrzyłam ...a moje serce za każdym razem gdy widziałam ich razem było siekane na tysiące kawałków...ból jaki wtedy odczuwałam był niewyobrażalny...wtedy miałam do niego ogromny żal że nie jest w stanie jej się sprzeciwić, że nie jest na tyle silny żeby o nas walczyć ale teraz wiem, że on po prostu bał się tej kobiety...i tego co może zrobić...ja we wrześniu jeszcze raz próbowałam go do siebie przyciągnąć bo stwierdziłam że mam gdzieś tą babę, nawet jeżeli stracę przez nią pracę...jednak kiedy już wtedy wprost poprosiłam go o spotkanie - on odmówił i powiedział że nie jest zainteresowany bo ma już kogoś od paru miesięcy, wobec tego nie chce nawiązywać ŻADNYCH NOWYCH ZNAJOMOŚCI...oczywiście przeżyłam to bardzo mocno...czułam że moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków i już nigdy nie da się go skleić ...wiem że on chciał bardzo poznać mnie bliżej...nie wymyśliłam tego sobie ani nie wmówiłam...kiedy mówił mi że nie jest zainteresowany miał taką minę jakby miał wybuchnąć płaczem...oczy napłynęły mu łzami i wiem że on też to bardzo przeżył...jednak udał że jest zaskoczony że proszę go o spotkanie i tym zranił mnie jeszcze bardziej...od tego momentu odsunęłam się od niego na dobre...nie szukałam kontaktu, unikałam go i on mnie, choć już kilka dni po tym zdarzeniu on bardzo żałował swoich słów...jednak wtedy ja już go nie chciałam...jak to piszę to zdaję sobie sprawę że brzmi to wszystko jak brazylijski serial...ale tak właśnie wygląda ta cała zawikłana historia...co więcej historia wcale się nie skończyła ponieważ on prawdopodobnie na jakiś czas znowu wyrwał sie z okowów tamtej kobiety ponieważ od tygodnia widuję go na papierosie z inną koleżanką...widziałam że ona też przeszła test weryfikacyjny z przyjacielem ale chyba została zaakceptowana bo nadal się spotykają. SYtuacja dla niej jest o tyle przychylna że ona pracuje na zupełnie innym piętrze i tamta baba w ogóle nie wie że oni się spotykają...ze mną było inaczej ponieważ gdy nas nie było, ona od razu orientowała się że jesteśmy na papierosie razem...najgorsze jest jednak to, że ja kocham tego człowieka cały czas...nie mogę przestać o nim myśleć, przeżywam bardzo to jego nową znajomość i nie mogę przez to spać...myślałam że jak zobaczę go z inną kobietą to mi przejdzie ale niestety tak się nie stało...pragnę go jeszcze bardziej...jednak najbardziej bolesny jest fakt, że on zupełnie się ode mnie odwrócił...wiem że jego uczucia do mnie wygasły, przestał się mną interesować i nie wydaję mu się już nikim wyjątkowym, jest wobec mnie zupełnie obojętny a nawet oschły...czasami celowo mnie unika...NIE ZNIOSĘ DŁUŻEJ TEJ SYTUACJI!!!!czuję że jestem u kresu sił i chcę zrobić coś radykalnego żeby usunąć ten ból który czuję gdy widzę go z tą nową kobietą...NIE WIEM CO MAM ROBIĆ....chciałabym mu powiedzieć co czuję, ale wiem że to może skończyć się jeszcze gorzej ...on zapewne sądzi że ja już go nie chcę po tylu przykrych wydarzeniach i dlatego zaczął tę nową znajomość...zresztą prawdopodobnie już i tak mu na mnie nie zależy, więc się tym nie przejmuje...katusze i męczarnie jakie z tego powodu przechodzę są niewyobrażalne...celowo biorę wolne z pracy raz na jakiś czas bo wytrzymać coś takiego przez 5 dni w tygodniu to dla mnie bardzo duże zagrożenie zawału...zresztą parę lat temu miałam zawał i boję się że się to może powtórzyć...co mam zrobić? pracy nie chcę zmieniać, bo ją lubię i nie sądzę że prędko znalazłabym coś podobnego...jednak to że go codziennie widuję mnie zabija...jeszcze gdybym nie wiedziała że on się zainteresował już kimś innym to nie byłoby takie straszne, ale w tej sytuacji... Wszystkich czytelników którzy dzielnie dobręli do końca mojego posta bardzo dziękuję a także jeżeli któryś z nich był w podobnej sytuacji - proszę o poradę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idz do psychologa
masz problem ze sobą poważnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maria_pia
Za duzo harlequinow sie naczytalas w twoim zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
Może to kogoś zdziwi ale nie przeczytałam w życiu ani jednego harlequina. Nic na to jednak nie poradzę że tak właśnie kocham. jestem świadoma iż moja miłość jest nierozsądna, głupia i naiwna, ale ktoś kto czegoś takiego nie przeżył nie będzie mnie w stanie zrozumieć...odpisują mi głównie osoby które twardo stąpają po ziemi, które mają bardzo wyraźnie skonstruowany schemat tego jak to powinno wyglądać pomiędzy mężczyzną i kobietą...jednak życie nie zawsze bywa takie biało czarne... nie jestem też w stanie opisać słowami pewnych rzeczy które po prostu się czuje i nie da się o nich opowiedzieć...tylko wprawni pisarze potrafią tak operować słowem żeby opisać wrażenia, emocje i aspekty duchowe tak aby czytelnicy to zrozumieli...ja tego nie potrafię...jednak wiem że to że ja nie potrafię się z tego wyleczyć i dać sobie spokój nie wróży mi dobrze na przyszłość...jeżeli ktoś zakochał się kiedyś w kimś z pracy to może choć po części mnie zrozumie...widzi się tą osobę codziennie, przez 8 godzin, za każdym razem gdy się ją widzi wraca wszystko co się czuło wcześniej i nie można o tym zapomnieć...nie wstydzę się wcale tego że tak mocno potrafię kogoś kochać , przykro mi jednak że to tak długo trwa i że wykańcza mnie do cna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maria_pia
heartbroken----ty sie zakochalas a wlasciwie zauroczylas ale raczej nie w nim jako osobie ale w jego wyobrazeniu. Co z tego ze widzisz go codziennie w pracy. Ja tez w mojej pracy mam facetow znajomych ale to ze ktos jest dla mnie mily nie tlumacze zaraz sobie tym ze mnie kocha. Facet nie jest w tobie zakochany a ta kolezanka co przystapila do ataku to tylko twoj wymysl. Gdyby jemu na tobie zalezalo to nie byloby zadnego kolegi, zadnej kolezanki tylko konkretnie chcialby sie z toba umowic i tyle. Ale tego nie zrobil. Moze mu sie troche podobalas na poczatku ale to tyle. Nic wiecej. I naprawde nie ludz sie. Nic was nie polaczylo, on wobec ciebie nie ma zadnych zobowiazan wiec naprawde to wszystko to tylko stwor twojej wybujalej wyobrazni. I niestety taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heartbroken
Dziękuję za to iż chcieliście sie podzielić ze mną swoimi przemyśleniami. Być może macie po części rację, że nie zależało mu na mnie wystarczająco mocno. Jednak nie wiem jak mam Wam to powiedzieć żeby część z Was zrozumiała, że ten mężczyzna nie jest typowy i nie zachowuje się w typowy sposób. Jego przyjaciel jest jego powiernikiem, on mówi mu dosłownie o wszystkim. Jest od niego dużo starszy i można powiedzieć że pełni w jego życiu rolę ojca, którego nie miał. Mężczyzna który jak mówicie mnie teraz olewa (bo obecnie rzeczywiście tak jest) ma właściwie psychikę kobiety. Jest bardzo wrażliwy, delikatny i nieśmiały. Jego nieśmiałość paraliżuje go a jego próby zalotów są bardzo nieporadne. Myślę że przez to że nie miał ojca nie nauczył się nigdy tego jak powinien zachowywać się mężczyzna gdy jakaś kobieta mu się podoba. Jest bardzo przewrażliwiony na swoim punkcie i łatwo go urazić a oprócz tego ma nadopiekuńczą matkę która jeszcze nie przecięła 'pępowiny' która ich łączy. Mężczyzna ten właściwie dopiero teraz chyba zaczyna rozumieć co to znaczy być mężczyzną a nie chłopcem i jego zachowania oscylują obecnie pomiędzy jednym a drugim...Koleżanka która nim manipuluje ma nad nim psychiczną przewagę i jest kobietą bardzo silną...on jest (był) na każde jej skinienie i robił dokładnie, co ona sobie zażyczyła...może brzmi to dziwnie ale właśnie tak było...być może część z Was zastanawia się dlaczego wobec tego zakochałam się w mężczyźnie - chłopcu ...oczywiście odpowiedź jest jasna: NIE MAM ZIELONEGO POJ ĘCIA...doskonale wiem jak powinien zachować się mężczyzna - mam za sobą dwa związki i zarówno w jednym jak i w drugim to ja byłam tą zdobywaną...z mojej strony zawsze wystarczyła tylko droba zachęta a mężczyzna sam wiedział co robić dalej...ten mężczyzna tego nie wie...myślę że dopiero się uczy jak powinien postępować i znajomość z tą nową kobietą jest tego przykładem...wiem także że ponieważ jest on bardzo przystojny to do tej pory to on był zdobywany przez kobiety i nie musiał robić zupełnie nic...przyzwyczaił się do tej sytuacji...nie wiem co w nim takiego jest ale faktem jest że gdy znajdzie się on w towarzystwie kobiet dostają one na jego widok małpiego rozumu i on rzeczywiście nie musi robić nic...ten mechanizm zrozumiałam właściwie niedawno...to wszystko jednak nie ma i tak znaczenia ponieważ dla mnie i mojego uczucia to nic nie zmienia...nadal nie mogę się z niego wyleczyć a on w tej chwili chyba tylko czerpie z tego satysfakcję...mam wrażenie bowiem że on doskonale to wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maria_pia
Heartbroken---po pierwsze za bardzo go tlumaczysz: a to niedobry kolega, a to niedobra kolezanka, a on co? wlasnego zdania nie ma? I jakos nie wierze w to ze wszyscy tak bardzo sprzysiegli sie przeciw tobie ze nie dopuszczaja do waszych randek. Naprawde zdaj sobie z tego sprawe ze gdyby mu zalezalo mialby gdzies zarowno kolezanke i kolege i robilby wszystko by byc z toba. A on sie z toba nawet na randke nie umowil. Przestan go usprawiedliwiac przed calym swiatem bo prawda jest taka ze ty nie spodobalas mu sie na tyle by chciec z toba byc, a skoro jak napisales spotyka sie teraz z inna to znaczy ze do tamtej jednak zdobyl sie na odwage by z nia byc. odloz marzenia na bok i zacznij szukac kogos kto cie zechce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkika
miałam podobnie wrecz prawei tak samo ... czytam jakbym to pisała ja .. wiec nie jestes sama i nie wiem co ma z tym wspólnego terapia ale moze mozna isc ... moze trzeba moze to jakis szok... tez kocham boję się ze na to nie ma lekarstwa .. to uczucie jest i nie ma sił by znikło .... wiem ze by znikło jak bym sie z nim podzieliła ale go nie ma , tez ma laske .. koles ma inne plany i nie w głowie mu ja :) mam to samo .. jak bym związała się z nim to by mi przeszło wiem to .. dziwi mnie wiesz to chyba dar miłości (ja juz boję się o tym pisać) ale trzeba sobie poradzić z tym uczuciem ...wiele obaw rodzi sie ze znuzenia i samotnosći ale to strasznie cięzko nosić w sobie uczucie dane do kogoś czegoś ...mówią znajdz innego: nie da sie, mowią co bys zrobiła na jego miejscu : to samo.. ale przeciez tak niewiele trzeba by on zagadał prawda?? to jest okropne uczucie znam ten ból ...uczucie które nosi się chyba za dwóch i które męczy.. nie wiem radz sobie ale miej nadzieje ze moze kiedys .. wyjdzie wam ..bez tych ludzi i bedziecie szczesliwi a moze pojawi się inny to przezuc na niego swoją miłosc .. pozdrawiam a. napisz do mnie na gg mam cos podobengo mam ten sam problem to samo czuje .. to jest okropne .. bo rozsadza mnie .. brzydko mówiąc: uczucie a on nic.. daj znać na gadu 12201864 jak chcesz poznac się i pogaac moze bedzie nam lepiej ania papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość An to ta sama co lkika
ja mysle ze on specjalnie nie zwraca uwagi na kobiety bo mysli ze moze miec kazdą lub przeciwnie .. zwraca i przebiera .. mysle serio się mu spodobałaś :) ale on przywykł do tego ze jego się podrywa, i nie umiał się zabrać za ciebie jak za kobiete która ma normalne oczekiwania .. bo to ze by ktos zadwoniłi się umówil to chyba normalne i dla faceta zdna sztuka a dla takich typów .. jest to koszmar .. tez tego nie rozumie .. poznałam 2 takich facetów i nie wiem co strasznego jest we wspólnym sprdzaniu chocby wolnego czasu z kobietąco im się podoba lub się zakochują, strach ich paralizuje .. patrze i nie moge się nadziwić .. jak to mozliwe az mnie z nerwów czepie ... mysle sobie co ja mam za gust .. kogo moje serce w sumie bo nie ja .. sobie wybieram.. i teraz zrozumiałam ze to są ludzie podobni do mojego taty który jest taki dupiaty w te sprawy i przypuszczam ze był a to ze mu z tą mamą moją wyszło cos to się dziwie ale nic ..wracając do tematu .. nie wiem moze jest jakis sposób na uwolnienie się od tego .. trzeba sobie chyba uzmysłowic ze to nie ten typ !! wyobraż sobie ze inny typ jak by siępojawił t oby się zaraz za ciebie zabra i tak powinno być .. mysle ze on oczekuje tego samego od kobiety dlatego wam nie wyjdzie... i lepiej bo ja sobie codziennosci z takim ("facetem;)" )? nie wyobrazam ... chyba ze bym ciągle z Tobą o tym gadała.. pozdrawiam An

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __bliska__
aurorko skąd ty wiesz to wszystko, że sie bał narazic kobiecie na wyższym stanowisku, że chciałby, ale nie miał śmiałości, że jego kolega tstuje dla niego kobiety.....to są twoje INTERPRETACJE od niego wiesz tylko tyle, ze nie jest zainteresowany i tego należy sie trzymać fakty są nagi i nieubłagane jesli mężczyźnie zależy na kobiecie, to nic mu nie przeszkodzi...nie ma takiej możliwości, żeby od niej sie odsuwał, jesli ona jest wolna ...może czekać na sposobność, może sie czaić, ale trwałoby to krótko, o wiele krócej niż czas, o którym piszesz... jesli ta sprawa nie daje ci zyć - zmień pracę, dził, żebyście sie nie spotykali, żebys mogła zacząć myśleć o czymś innym... tak juz jest, że człowiek owładniety jakims silnym uczuciem może nie myśleć realistycznie, nie jest w stanie trafnie oszacować swoich szans, uruchamia mu sie myślenie zyczeniowe...myslę, że jestes w takim stanie...i nawet jeśli przez chwilę był tobą zainteresowany, to tylko chwilę i przelotnie.... spróbuj przyjrzeć sie tej sytuacji z daleka, z dystansu tak, jak widziałby to jakis inny twój współpracownik, złap inną, odleglejsza perspektywę, przynajmniej spróbuj, na chwilę... czasem trzeba uzyc "noża", zeby móc wrócić do normalności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablablablablablablabla
nie widzę szansy na związek; idealizujesz kogoś, kogo nie poznałaś naprawdę. Zostaw to. Nie wracaj do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×