Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zadaję pytanie

Małżeństwo - krew, pot i łzy????

Polecane posty

Gość Dosia123
a przyznacie, ze prać, sprzątać i gotować trzeba było zarówno wcześniej jak i po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Dosia, no właśnie! Przeciez przed slubem też musieli sprzątać, zmywać prać i nie było problemu. Moje koleżanki były szczęśliwe. Po ślubie nagle czar prysł. Może mówią tak dlatego, zeby mnie pocieszyć, bo ja jestem samotna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
Zadaję pytanie być może dlatego twoja kumpelka trzyma cię na lekki dystans. to oczywiście tylko przypuszczenie. ale, dziś wiem, że jest w tym sporo prawdy- sama przeszłam, przez irracjonalny "strach" o męża w niedługi czas po ślubie. wcześniej sama go zachęcałam do żartowania z moimi koleżankami, na imprezach wypychałam go, by zatańczył z tą, która samotnie siedziała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektórzy już tak mają, że sam ślub jest dla nich jakąś magiczną granicą za którą jednak wszystko będzie "inaczej". A jak ma wyglądać to "inaczej", to tego nawet sami nie wiedzą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
coś w tym jest co piszesz. wiele osób jest zadowolonych ze swoich małżeństw, ale tak dla "fasonu" uważają, że trzeba ponarzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
to " narzekanie " po ślubie i takie swoiste deprecjonowanie wartości małżeństwa (ale tylko przez tych, którzy już są po ślubie) to chyba taka polska tradycja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka w dwie kreseczki
Kazdemu zdarza sie ponarzekac na partnera, ale wcale nie musi to oznaczac ze jest sie nieszczesliwym. Mi tez zdarzy sie ponarzekac na mego meza i na tesciowa, ale w gruncie rzeczy jestem bardzo szczesliwa i zakochana i nigdy nie zamienilabym sie z zadna singielka. Takie ponarzekaniu w pracy, szkole czy innym miejscu ktory nie jest domem sluzy by sobie oczyscic krew, odreagowac moze po malej klotni i tyle. spytaj sie czy ktoras z twych kolezanek chcialaby sie z toba zamienic i byc singielka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A swoją drogą, niektórzy już tak mają z tym narzekaniem i zniechęcaniem. też mam koleżankę która najpierw mnie zniechęcała do ślubu, a potem do samej ciąży i teraz do macierzyństwa. Nie mam pojęcia jaki ma w tym cel, jaką motywację. Słuchając jej, można odnieść wrażenei że ma naprawdę beznadziejne życie - fatalny mąż, kiepskie mieszkanie, praca do bani, ciąża to był koszmar, a dziecko owszem bardzo kocha, ale męczarnia z nim straszna, ogólnie dramat na dramacie. To ja się pytam czemu nic nie zmieni? czemu brnie w to coraz dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
Biedroneczka w dwie kropeczki ja też czasami ponarzekam na męża. ostatnio więcej niż zwykle. i też uważam,że to oczyszcza! ale wieczną malkontentką nie jestem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
Biedroneczka w dwie kreseczki Sorki za te kropeczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka w dwie kreseczki
Wiadomo, ze co za duzo to nie zdrowo. Ja nie narzekam tez non stop no ale zdarzaja sie sytuacje ze czlowiek ma troche dosc. Ale to tez przez to wole "uzewnetrznic" sie gdzies indziej niz w domu bo wiem ze to tylko chwilowe. Dlatego wole ponarzekac przed kolezankami, oczyszczam sobie wtedy krew, czasem dostane nawet jakas fajna rade a do domu wracam radosna bo jednak wiem ze kocham mojego mezusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Biedroneczko, ja wcale nie twierdzę, ze mam lepiej niż one i one powinny mi zazdrościć. Wręcz przeciwnie, uważam, że powinny być ogromnie szczęśliwe. I zdawało mi się, że są, ale ciągle narzekają. I zastanawia mnie, co powoduje to niezadowolenie. A tego obrzydzania innym też nie rozumiem. Może to jest postawa typu "po co ona ma miec lepiej (tak samo) niż ja?" Niektóre osoby może lubią, jak sie im czegoś zazdrości. Lubią mieć wokół siebie "gorsze" kolezanki, którym nie wiedzie się w życiu tak jak im, bo wtedy to ich podbudowuje. Mój ostatni związek rozpadł sie, bo brat mojego wybranka uważa, ze popełnił błąd wiążąc sie z pewną kobietą i cały czas mu odradzał i obrzydzał związek ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka w dwie kreseczki
nie ma zadnego problemu za kreseczki/kropeczki:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
Zadaję pytanie sądzę, że poza wyjątkami o których tu nie warto pisać, instytucja małżeństwa nieźle się trzyma. ja sama jestem ze swojego związku zadowolona. i nie chciałabym mojego męża zmieniać na żadnego innego (ale jemu tego nie powiem-odrobina "niepewności" dobrze robi w moim małżeństwie). myślę więc, że reakcje twoich koleżanek to po części -"trzymanie fasonu" -przerost oczekiwań w stosunku do instytucji małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka w dwie kreseczki
zadaje pytanie ---ja nigdzie nie napisalam ze ty sie uwazasz za lepsza niz inne. Chodzilo mi o cos zupelnie innego. Normalne jest ze po ilus tam latach malzenstwa czy zycia razem pojawiaja sie jakies zgrzyty, codzienne problemy ecc. Tylko, ze zamiast rozwiazywac je w domu duzo dziewczyn przenosi je w miejsce pracy bo nie chce skrzywdzic meza/partnera, nie chce dodatkowych klotni ecc.. poza tym uzewnetrznienie tego w tzw trzecim miejscu oczyszcza, pozwala nabrac dystansu do sprawy i taka zona/dziewczyna wraca do domu niejako "oczyszczona".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
obrzydzanie innym czegoś tam to też taka polska przypadłość. i chyba masz rację "Zadaję pytanie", że to zazdrość powoduje takimi czynami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka w dwie kreseczki
Oczywiscie co innego jak takie sytuacje zdarzaja sie sporadycznie co innego jak non stop. Byc moze niektore z twoich kolezanek co tak narzekaja rzeczywiscie nie radza sobie bo jak to napisala Dosia "przerost oczekiwan co do rzeczywistosci".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
cha, cha! ileż ja się nasłuchałam "strasznych" rzeczy o ciąży!!! że okropnie przytyję, że zbrzydnę, że sam poród to koszmar!! a było zupełnie inaczej. tylko dlaczego nie spotkałam nikogo kto by mnie uspokoił czy zachęcił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam kilka takich kobiet
co wyszly za maz tylko po tu zeby nie byc pannami, o swoich narzeczonych mowily zle i dodoawaly ze nie chcą samotnie zyc, myslicie ze takie cos moze sie udac? jedna juz bierze rozowd ale jest adowolona bo bedzie rozowdką a nie panną, dodam ze to sa dziewczyny wyksztalcone z duzego miasta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
czyli, że co? status rozwódki jest lepszy niż panny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Ja podejrzewam, że niektóre z moich znajomych mogły wyjść za mąż właśnie żeby uniknąć "staropanieństwa". A miłość do narzeczonego to był tylko taki teatrzyk dla znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam kilka takich kobiet
tak mysli wiele osob i dązą do malzenstwa byle tylko kogos miec, a ze zdają sobie sprawe ze nie mają powodzenia i nie są ciekawymi osobami i nie zdobedą mezczyzny z marzen biorą sie za pierwszego ktory wykarze jakas ochote to są dziewczyny z dobrymi zawodami (lekarka. prawniczka) wiec nie chodzi o kwestie materialne, acha i są malo atrakcyjne wiec tak to smutnie wyglada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Dosia, w społeczeństwie pokutuje przekonanie, ze wartość kobiety wyznacza to, czy ktoś ją chce za żonę. Jeśli nikt jej nie chce, znaczy jest bezwartościowa. Dlatego rozwódka jest lepsza niz stara panna, bo juz ktoś ją chciał. Często zacofane matki zmuszają do małżeństwa swoje córki właśnie z tych samych powodów. Dla mnie to jest chore! Ja wolę być singielką (lub starą panną, nazwijcie to jak chcecie) i czuć, że wszystko jeszcze przede mną. Moge przeżyć gorący romans z przystojnym nieznajomym, moge miec przygodę na jedną noc. Jako mężatka nie mogłabym tego mieć. Przeżyłabym już wszystko, co było do przeżycia. A tak, każdy dzień może przynieść coś nowego, fascynującego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Nie wiem, co znaczy "nieatrakcyjna". Ja jestem sama, ale jestem cholernie atrakcyjna. Na pewno atrakcyjniejsza, niż wiele szczęśliwych mężatek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam kilka takich kobiet
chodzilo mi o to ze to ze są malo atrakcyjne powoduje ze nie mają wielkiego wziecia , jeszcze dodac do tego nieciekawe charakterki i takie osoby naprawde mają trudnosc w znalezieniu partnera i dobrze o tym wiedzą wiec jak znajdą chetnego to ostro pracują zeby cos z tego było jednej sie pytalam a co jak za jakis czas czas spotka milosc zycia na co ona: to się rozwiodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie że w każdym małżeństwie coś czasem zgrzyta, to jak najbardziej normalne!! Normalne też że czasem wypuszczamy z siebie parę i ponarzekamy komuś bliskiemu. Ale co innego jest ciągle narzekać i ciągle być niezadowolonym, to już coś nie tak albo z małżeństwem albo z narzekającym. Z ciążą, to powiem Wam, że owszem jest to czasem trudny stan - mnie się tak akurat trafiło, ale w porównaniu z tym strasznym i obrzydliwym opisem który słyszałam od znajomych to jest miodzio ;) A po tych rozmowach naprawdę miałam wyobrażenie koszmarne. Zupełnie niepotrzebnie!! Spodziewałam sie że będą mnie straszyć różne ciotki i tak było - co jedna to gorszy poród miała i każdą najbardziej na świecie bolało itd, ale nie spodziewałam się takiego zniechęcania ze strony dobrej koleżanki :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam kilka takich kobiet
wiec jesli sama sie uwazasz za atrakcjna to masz nadzieje ze spotkasz kogos wyjatkowego , moze one taksie nie czuły wziely tego ktory byl i teraz narzekają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
o rany ! wydawało mi, że czasy "starych panien" minęły... że teraz są dziewczyny, które wolą być same (co nie oznacza samotne).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awril
jestem mezatka z ponad dwudziestoletnim stazem-i chociaz roznie bywało,to jestem szczesliwa,ze jestesmy razem,kochamy sie i szanujemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×