Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zadaję pytanie

Małżeństwo - krew, pot i łzy????

Polecane posty

Gość zadaję pytanie

Wszystkie moje zamężne koleżanki mówią mi, że ja jako singielka nie mam im czego zazdrościć, bo w małżeństwie wcale nie jest tak wspaniale, fajnie i różowo. Nie rozumiem, dlaczego tak jest. Przecież one same tak bardzo parły do małżeństwa i jeszcze niedawno wydawały się szczęśliwe. Przecież, jeśli ludzie się kochają, to powinni cieszyć się tym, ze są razem. Czy wy też uważacie, że małżeństwo to droga przez mękę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocna łapka
zależy z kim ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dla mnie to nie jest droga przez mękę.12 lat razem i nie zamieniłabym tego czasu na nic ,za żadne skarby świata.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małżeństwo to więzienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie podzielam zdania. Owszem był u nas etap burzliwego "docierania się", ale właściwie tuz przed ślubem, kiedy zdążyliśmy razem trochę pomieszkać - wspólne mieszkanie polecam każdej parze, nie ma lepszego testu!!! Jesteśmy po ślubie 4 lata z kawałkiem i jest nam z tym rewelacyjnie, w zasadzie to mam wrażenie że jest coraz lepiej. Ale wspomniałaś o tym "parciu" na małżeństwo - ja nigdy takiego parcia nie miałam. Często przy takim parciu ludzie się decydują nie tyle na życie z tym konkretnym partnerem, co na sam ślub, a potem dopiero przychodzi refleksja czy partner jest dla nas "odpowiedni".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Więc jak myślicie, dlaczego one tak mówią? Dodam, że wydawało mi się, że są zakochane i wyszły za mężczyzn swojego życia. A teraz sprawiają wrażenie rozczarowanych. Dlaczego??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mojego małżeństwa nie zamieniłabym tego czasu za nic...myślę że to bardzo dużo zależy jakiego ma się męża...ja mojego nigdy bym nie zamieniła na innego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Do Sarkastycznej cyniczki - te dziewczyny mieszkały ze swoimi obecnymi mężami przed ślubem i wcale się nie skarżyły. A parły do małżeństwa, bo były zakochane i chciały mieć swoich mężczyzn w pewnym sensie "dla siebie, na własność". Chciały mieć pewność, ze już zawsze bedą razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alez pieknie
przeciez na cos narzekac musza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocna łapka
Osoby niedojrzałe miewają często "bajkowe" wyobrażenia o tym, że po ślubie będą żyłi długo i szczęśliwie. - że wszystko już będize tylko pięknie, a miłość zwycięża wszystko Do tego dochodzi naiwne myślenie, że "on się zmieni po ślubie". (Owszem, zmienia się, tak jak i zmienia się kobieta...) I już masz odpowiedź, skąd skwaszone miny niektórych mężatek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Małużeństwo jest dla lamusów i tyle, kazdy kto chce godnie zyc nie żeni się taka jest rules.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może twoim koleżankom teraz się nie podoba małżeństwo bo same do niego dążyły,a ich mężowie zgodzili się ''tak dla świętego spokoju''...moim zdaniem chęć małżeństwa powinna wyjść od faceta bo wtedy wiadomo że chce być tylko i wyłącznie z daną kobietą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Zastanawiam się, dlaczego te "bajkowe" wyobrażenia o małżeństwie upadają po zawarciu małżeństwa. Przecież kiedy mieszkali ze sobą przed ślubem, robili to samo i tak samo. Po slubie nie mają żadnych nowych obowiązków, żadnych nowych obciażeń. Dalczego "bajlowe" wyobrażenia miałyby lec w gruzach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno powiedzieć, dlaczego akurat one narzekają. Może popytaj na czym naprawdę polega problem, o co się kłócą, co im najbardziej w małżeństwie przeszkadza. Może część problemów wynika z tego co napisałaś: "dla siebie, na własność". Nie po to się z kimś jest żeby go "posiadać", kierować nim itd. Dużo kobiet np. ma wyobrażenie takie, że po ślubie nagle coś się zmieni i z powodu samej obrączki ich partner zerwie wszystkie kontakty z kolegami, przestanie oglądać ulubione filmy, zacznie siedzieć non-stop w domu, ubierać tak jak żona wyznaczy itd. Faceci też mają często dziwne wyobrażenie małżeństwa. A pewności że będą zawsze razem, nie da żaden papierek i żadna obrączka. My nadal się realizujemy, spotykamy z różnymi ludźmi, nadal się adorujemy, dbamy o świeżość związku, ale też nie oplatamy tej drugiej osoby jak bluszcz. Wspieramy się w różnych działaniach, pasjach, nasze życie nie kręci sie wokół domowego obiadu i ciepłych kapci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocna łapka
czyżby? Od narzeczonego, narzeczonej oczekuje się mniej niż od małżonka/ki.. + poczucie stabilizacji, kóre niekórych zwalnia ze starania się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha - i jeszcze jedno, co często zauważam u różnych par. Niektórym osobom wydaje się że jak pojawia sie problem, to należy go "rozwiązać" poprzez walkę (jedna strona wygrywa), albo w ostateczności udawać że problemu nie ma. Mało par pracuje nad związkiem, nad rozwiązywaniem problemów. Nie szukają głębiej, nie dociekają, nie szukają lepszego wyjścia, tylko upraszczają schemat - jest problem -> awantura/kłótnia/narzekanie na partnera -> rozżalenie, rozczarowanie (i nic się nie zmienia, nic nie ewoluuje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Sarkastyczna cyniczko, coś w tym musi być, co piszesz. Moja mama, kobieta dość starej daty, stwierdziła ostatnio, że nie powinnam wyciągac już moich koleżanek na ploty przy piwie, bo one teraz są mężatkami i muszą spędzać czas ze swoimi mężami. Ja zapytałam " czy w małżeństwom wpisane jest odcięcie się od swoich znajomych", i stwierdzam, że przeciez przed ślubem meiszkali razem i moje kolezanki nie były tak uwiązane. Moja mama wtedy stwierdziła, że po slubie mają większy obowiązek spędzać czas ze swoimi mężami. Nie rozumiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
zadaję pytanie A jak długo te koleżanki są po ślubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Jesli chodzi o rozwiązywanie problemów, we wszystkich tych związkach oni przed slubem dość mocno się kłócili. Ja nawet odradzałam w takiej sytuacji zawieranie małżeństwa, ale moje koleżanki nie słuchały i bardzo szybko stanęły na ślubnym koiercu. Teraz są niezadowolone. Ostatnio znajoma powiedziała, że w stałym związku już nie chce się dbać o siebie (o swój wygląd). To wygląda tak, jakby była już tak zniechęcona i w takiej depresji, że nic jej się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Kilka miesięcy, nie dłużej. Ale mieszkali ze sobą kilka miesięcy przed ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
w kwestii czasu, który należy spędzać z mężem- to niezupełnie tak jak przedstawiła twoja mama. siłą rzeczy małżonkowie spędzają go sporo razem, ale ... nie można "obejść" się tylko mężem, bo szybko wzajemne relacje spowszednieją. trzeba dawać sobie "odpocząć" od siebie od czasu do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ano właśnie. Grunt to czuć się dobrze spędzając czas we dwoje, ale też spędzając go ze znajomymi i razem i osobno. Tzw. smycz nie jest najlepszym elementem małżeństwa, zwłaszcza że nie mówimy tu o pijackich imprezach z panienkami/facetami i ekscesach, tylko o "normalnych" spotkaniach. Jeszcze dochodzi niby trywialna sprawa - rola faceta/kobiety w domu. Wiele kobiet decyduje się na przejęcie wszystkich obowiązków, bo one zrobią to lepiej, szybciej, bo tak wypada itd. Po czym zaczynają z czasem mieć żal do partnera że nic nie robi, że ona się umęczy, napracuje, a on nie doceni, nie pomoże, nie wyręczy. A on do żony że zamiast znaleźć czas na seks, ona znowu zrzędzi że się napracowała, albo ze w kuchni kran cieknie, albo że jest zmęczona i nie ma ochoty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
Cyniczko, ale w tym wypadku to nie wchodzi w grę, bo przeciez mieszkali ze sobą i równiez trzebabyło posprzątać, wyprać, zmyć naczynia. Dlaczego po slubie zaczynają narzekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
powiem jak to było u mnie. część moich koleżanek wyszła za mąż wcześniej niż ja. po pewnym czasie zaczęły mnie rzadziej zapraszać do siebie, rzadziej dzwonić. nie kapowałam w czym rzecz. dopiero jedna sporo starsza kumpela powiedziała mi, że zamężne kumpelki nie chcą zbyt ścisłych kontaktów z singielkami. czują się z ich strony zagrożone. o ironio!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
o rany! chodziło mi o to, że czuły się zagrożone przez niezamężne koleżanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka w dwie kreseczki
Dlatgo tak wazne jest by osoby ktore sie ze soba wiaza byly to osoby ktore sie naprawde kochaja i chca zawrzec slub z milosci a nie dlatego, ze wypada. Jezeli zawieraja slub w pelnej swiadomosci, ze oni tego chca, to rzeczywiscie maja szanse by ich malzenstwo bylo udane i przynosilo im radosc. Jezeli dbaja o siebie, pielegnuja ich uczucie, pomagaja, szanuja to wtedy ich malzenstwo bedzie kwitlo i bedzie zrodlem szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
dodam, gwoli ścisłości, że nigdy mi nie przyszłoby do głowy, by coś "tego" z którymkolwiek mężem swojej koleżanki. u dwóch z nich byłam nawet świadkiem na ślubach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadaję pytanie
To już chyba wiem, dlaczego jedna z moich kumpeli nie chce mnie poznać ze swoim mężem i nie zaprasza mnie do siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dosia123
ale, przyznam również, że przedmałżeńskie związki moich koleżanek były bardziej luzackie. po ślubie zaczynały się bardziej starać, by było wciąż lepiej i lepiej. drażniło je to, co w nieformalnym związku jakoś uchodziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może na początku miały "motywację" w postaci ślubu na horyzoncie? Chciały się dobrze prezentować przed narzeczonym? Poza tym kilka miesięcy to wbrew pozorom wcale nie tak długi czas, a zmęczenie czynnościami pracochłonnymi i powtarzalnymi przychodzi z czasem. My mieszkaliśmy ze sobą przez rok przed ślubem. Pamiętam że na początku wszystko się samo jakby "regulowało", aż przyszedł moment kiedy należało obgadać co kiedy i jak trzeba zrobić, kto bierze na siebie które obowiązki itp. Nic się samo nie naprawi, a narzekanie tylko kwasi atmosferę w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×