Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiskozowa panna

Czemu dziecko miało bezczaszkowie i bezmózgowie

Polecane posty

Gość M.X
Powiem Wam, że gdy jeżdziłam po szpitalach w celu potwierdzenia diagnozy wszyscy lekarze mówili tak samo, że juz za późno, że gdybym wczesniej się dowiedziała, że dziecko chore, to mogłabym usunąć, a tak, to muszę te kilka tygodni poczekać na rozwiązanie.. I nawet nie dali sobie powiedzieć, że ja i tak nie byłabym tym zainteresowana.. że donosiłabym do końca... Donosiłam, w 41 tygodniu urodziłam, ale dopiero teraz podczas ostatniej wizyty u lekarza usłyszałam "szanuje pani decyzję".. byłam w szoku.. zawsze lekarza patrzyli jakby z pogardą i jakby chcieli powiedziec "i po co ci to było, przecież dziecko umarło, trzeba było usunąć, a może już teraz byście mieli zdrowego dzieciaczka".. ta pani ginekolog była jedynym lekarzem, który chyba rozumiał o co mi chodziło. Jedna mama napisała o kwasie foliowym,że nie brała,bo po nim wymiotowała i ma zdrowe dzieci.. Pani ginekolog powiedziała,że miała jakiś czas teemu dwa przypadki, dwie kobiety w podobnym czasie były w ciąży, ich mężowie to byli bracia. jednej dziecko miało bezczaszkowie, a drugiej jakies inne nieuleczalne wady.. Dokonały terminacji.. Jednak, gdyby nie to,że ich mężowie to bracia,to nie ustaliliby przyczyny chorób dzieci.. otóż ci panowie mieli firmę, która montowała anteny na dachach... I jak widzicie, w tym przypadku nikt nie może wmówić, że te kobiety zrobiły cos nie tak, to mężowie byli napromieniowani!! Gdy do tego doszli jeden zrobił sibie wolne na kilka miesięcy, oczyścił organizm, postarali się i mają teraz zdrowego dzidziusia... Także nigdy nie wiadomo co szkodzi,a co nie.. I trzeba pamiętać, że każdy jest inny.. Jednym może szkodzic to,a innym tamto.. Załamana1 - Postaraj się nie smucić :) synek jest teraz najważniejszy. Mikołajek patrzy z nieba i na pewno też się smuci, że nie jesteś usmiechnięta. Pamiętaj, już Ci się udało, masz dobre wyniki, dziecko zdrowe! wiadomo, że będzie strach,aż do samego porodu, ale bądź dobrej myśli :) Pamiętaj, wiele kobiet chciałoby być teraz na Twoim miejscu! Trzymajcie się ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elia82
Witam dziewczyny, większość z Was żałuje decyzji o terminacji i pisze, że teraz postąpiłybyście inaczej i donosiłybyście wasze Dzieci. A ja czuję się jak jakiś potwór bo pomimo faktu że śmierć Wiktora (mojego synka) była najgorszym doświadczeniem w moim życiu, nie mam poczucia że terminacja była błędem. I nie chcę się tłumaczyć, ale strasznie ciężkim przeżyciem było dla mnie utracenie synka w 15 tygodniu, a jak pomyślałam o tym że za chwilę zacznie mi rosnąć brzuszek, synek zacznie się poruszać... Nie chciałam przeżywać później jeszcze bardziej rozstania z dzieckiem. Przypuszczam że w odpowiedzi dostanę ostre komentarze, ale zastanawiam się czy naprawdę tylko ja uważam że nie postąpiłam jak jakaś wyrodna matka... Od półtora miesiąca chodzę do psychologa (właśnie w związku z Wiktorem) i muszę Wam powiedzieć że to baaardzo baaardzo mi pomaga. Przede wszystkim już nie boję się mówić na głos że ja już jestem mamą. Teraz jak już pisałam wcześniej znowu jestem w ciąży (ale to dopiero 5 tydzień) i ciągle się boję że poronię. Co chwilę idę do łazienki i sprawdzam czy nie mam jakiegoś plamienia. Na dodatek wciąż się modlę żeby tym razem dziecko było zdrowe... Ta ciąża jest zupełnie inna. Nie potrafię się nią tak bardzo cieszyć... Oczywiście jestem szczęśliwa, ale ciągłe obawy mnie dobijają. Do tego wciąż się martwię, że przez moje nerwy (staram się ciągle uspokajać) zaszkodzę dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
Elia82- to nie jest forum na którym kogoś potępiamy, czy osądzamy, tutaj mamy wylewać swoje żale i myśli a reszta z nas ma tylko pomoc je przyjąć. Każda z nas przeszła wielką traumę, z którą ledwo da się żyć... Ja też ciągle biorę pod uwagę pójście o psychologa ale nie wiem czy on jest w stanie mi pomóc jakoś nie wierzę w pomoc ludzi którzy nie przeszli przez to samo... Gratuluje ciąży to będzie dla ciebie najpiękniejszy a zarazem najgorszy okres, ja jestem teraz w 28 tc i na początku był wielki strach a teraz jest czas zadumy... Mikołajka straciłam w 16 tc a teraz noszę w brzuszku drugiego synka, co więcej straciłam go 24 lutego a teraz termin porodu mam na 23 luty i też dla mnie mam dwoje dzieci, ale ciężko jest odpowiadać na pytania ludzi a ile lat ma starszy syn????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elia82
PT a który to u Ciebie tydzień ciąży? Bo ja idę do lekarza w przyszłym tygodniu (to będzie 6,5 tygodnia) i myślę że też jeszcze może nie usłyszę bicia serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama :):):)
Kochane Mamy :) bardzo Wam dziękuję za wszystkie słowa otuchy i modlitwy. Wiecie najlepiej, że w tak trudnych momentach życia najlepiej być razem. mama 111, pięknie napisałaś :) i mam nadzieje, że w narodzinach Hani znajdę choć chwilkę szczęścia a może CUD. Dziękuję Ci za wiarę i nadzieję :) aramiatka, na pewno ucałuję od cioci Hanię w piętkę :)zarezerwowana jest dla Ciebie :) Załmana 1, nie możesz teraz być smutna, pod Twoim sercem jest mały Człowieczek, który na pewno chce żeby jego mamusia była szczęśliwa. Twój Mikołaj czuwa nad Wami i wie, że zawsze go będziecie kochać. Kiedyś wszyscy się spotkacie :) Ja zawsze mam w głowie słowa modlitwy, którą dostałam w dniu diagnozy, "Czy jest rozpacz, która nie mogłaby stać się modlitwą? Jezu, przemień każdą moją skargę w modlitwę do Ojca. Choćbym szedł przez ciemną dolinę, zła się nie uleknę, bo Ty jesteś ze mną." Jestem z Tobą :) W poniedziałek ma stawić się na klinice w celu indukcji porodu. Boję się tylko o moją Hanię, nie chcę wiele, tylko tych parę chwil z nią. Boję się powrotu o domu. I cały czas modlę się o CUD. Z całego serca Was pozdrawiam :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
No i się wzruszyłam... Mama w poniedziałek będę sercem przy Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama moje modlitwy są przy Tobie i Twojej córci. Obiecuję modlitwy za całą Twoją wspaniałą rodzinę. Przesyłam głaski dla maleństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M.X
Mama - ;) wszystkie czekamy na Twój wpis! Oby modlitwy pomogły w tych trudnych a zarazem pięknych chwilach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
Mama cały dzień nostalgicznie myślałam o Was. Ale bez smutku i żalu, jednak z wielką empatią i spokojem. Myślę że dziś doświadczyłaś bliskości Boga, najbardziej jak się to da. Jesteś świętą matką. jesteś wzorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Higidsa
Ja w 24 tyg dowiedziałam się, że dziecko, jedno z bliźniąt ma poważną wadę genetyczną i umrze, tak się stało w 28 tyg, Drugie dziecko urodziło się zdrowe. Dobrze się odżywiałam, brałam kwas foliowy, badan genetycznych nie robiłam, więc nie wiem dlaczego tak się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia Olusiaaa ...:)))
dziewczyny przeczytałam ponad połowę,powiem wam, że was podziwiam , jesteście cholernie twarde i silne... Ja mam zdrowego synka,chociaż w ciązy wyszedł rozszczep,zbyt duży płód jak na wiek(cukrzyca ciążowa) i myślałam że z gabinetu usg przewiozą mnie do wariatkowa...Wszystko okazało się błędnymi przypuszczeniami lekarza, ale po części czułam ten strach,niemoc i poczucie winy,pytania dlaczego ja,czego nie dopilnowałam...uryczałam się jak bóbr czytając was. To naprawdę cholerne szczęście,wygrana losu mieć zdrowe dziecko... Dajecie radę, jesteście cudowne. I każda prędzje czy później doczeka się pięknego,zdrowego dziecka,jestem tego pewna.W przyszłości dziecko wynagrodzi wasze cierpienie za poprzednie Aniołki,które odeszły. ''Nigdy nie umiera ten,kto żyje w pamięci innych''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia Olusiaaa ...:)))
dodaję temat do ulubionych. czekam na wieści od Mamy. Motywujecie mnie cholernie swoją postawą i determinacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamusiu Olusiaaaa - tak jakbym swoje słowa czytała - dokładnie to samo było ze mną, strach, ból i pytania dlaczego??? Straszenie było ogromne, ale podobnie jak w Twoim przypadku wszystko wszystko jest jest w porządku. U mnie to jeszcze wiek wchodził w rachubę, jako obciążenie, a ten opis USG gdzie jest opis uszkodzonego mózgu i nerek.... Też dodałam do ulubionych i podczytuję dziewczyny. To dobrze móc czytać wypowiedzi tylu wspaniałych kobiet. Wszystko co najlepsze jest ciągle przed nimi, bo takie kobiety muszą być szczęśliwe - czego im gorąco życzę. Tak na marginesie mój najmłodszy tez ma na imię Aleksander.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusiaa Olusiaaaa...:)))))
tak naprawdę człowiek uczy się odpowiedzialności i wrażliwości jak ma dziecko,ja miałam swoje poglądy na pewne tematy,ale po urodzeniu małego zresztą w męczarniach zmieniłam zdanie na pewne tematy. A kobiety z tegfo tematu sa cholernie silnymi babkami. I napewno prędzej czy później doczekaJĄ zdrowych pociech. Każde cierpienie pręzdzej czy później zostanie wynagrodzone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pixxelka
I ja się do Was dołączam - dodałam temat do ulubionych i będę śledzić. Przeczytałam wszystkie posty jednym tchem! Nie wiem skąd w Was kobietki tyle siły - podziw i jeszcze raz podziw i również od Was czerpię siłę. Jestem mamą małego Kubusia - w pełni zdrowego dzieciaczka, ale wcale nie uważam że to taka zwykła rzecz. Dla mnie zdrowe dziecko to CUD i każdego dnia dziękuję za to opatrzności. Bardzo bałam się całą ciążę, pierwsza skończyła się źle, poroniłam w bardzo wczesnym tygodniu, ale nie śmiem tego porównywać do tego co Wy przeszłyście, przechodzicie... Druga ciąża - to szczęśliwa ciąża i tak samo będzie u Was :) Gdyby taka wada wyszła na USG w przypadku mojego dziecka, nie mam pojęcia jakbym postąpiła, dlatego nikogo nie oceniam, bo w każdym przypadku potrzeba dużo siły. Czekam na wieści od Was, przekazuję Wam moje dobre fluidy *****************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
W sumie, teraz, to oddała bym życie żeby moje dziecko urodziło się zdrowe. Wcześniej tak jak i Wy, miałam swoje twarde poglądy, sądziłam że co innego liczy się w życiu, byłam strasznie zadufana w sobie. Myślałam że nic mnie nie złamie, nic mną nie zachwieje. Uważałam się za twardzielkę która ze wszystkim sobie świetnie radzi. Myślałam że jestem panią swojego życia. Że wszystko mogę. Że mnie nic złego strasznego, niesprawiedliwego nie może spotkać. A wszystko się zmieniło po tym pamiętnym pierwszym USG w 21 tyg ciąży - kiedy to usłyszałam że dziecko nie ma struktur mózgowych... Wyszłam z tego USG już inna i raziło mnie całe otoczenie, ludzie idący ulicą, jadące samochody, nieświadomi tragedii jaką przeżywam przechodnie, uśmiechnięci, robiący zakupy. Oni zostali w starym świecie. Ja już żyłam w innej rzeczywistości. Ale powiem Wam że dzieki temu co przeszłam, pomimo że czasem doskwiera mi duchowy ból, stałam się lepszym człowiekiem. Wrażliwszym. A nasze dzieci to filary człowieczeństwa i miłości w tych dziwnych czasach. Dobrze że trafiły się nam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Załamana - jesli mogę to wyrażę swoja opinię. O życiu Twojego dziecka zadecydowała ta śmiertelna wada. Nie Ty. Mogło przydarzyć się każdemu , trafiło na Ciebie. Choroba nie jest niczyją winą, tak jak brak chorób nie jest niczyją zasługa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
Hej dziewczyny Ja też ciągle myślę o "Mamie" mam nadzieję że sobie poradzi a nawet jestem pewna.... Dziękuje wszystkim za te słowa które dla nas są bardzo ważne bo szczere... Margo ja nie zadaję już sobie pytania" Dlaczego ja? "Bo równie dobrze mogłabym zapytać "Dlaczego nie ja?" Każda z nas oberwała obuchem w łeb bo inaczej nie idzie tego nazwać , ja tak jak armiatka byłam twarda szłam przez życie śmiejąc się zawsze twierdziłam że nic złego mi się zdarzyć nie może, aż tu nagle taka wiadomość i tak jak pozostałe dziewczyny żyję już w innym świecie w moim własnym z moimi myślami, i tak już do końca będzie.... Mnie po prostu nurtuje jedna myśl czy mogłam postąpić inaczej, czy miałam prawo odebrać mu te parę miesięcy w moim brzuszku?????? Czy będę potrafiła z tym żyć , wiem że to ta cholerna wada skazała go już od momentu poczęcia ale złe myśli chodzą po głowie i nie da się ich wygonić tak po prostu.... Jestem teraz w 29 tc za jakiś czas czekają mnie chrzciny jak mam iść do księdza co powiedzieć przy spowiedzi czy wogóle iść? Armiatka wcześniej w twoim poście był wpis że pisałaś z jakimś księdzem może dasz mi jakiś namiar na niego bo boję się że w mojej miejscowości trafię na jakiegoś konowała który pogrąży mnie jeszcze bardziej. Będę wdzięczna:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
Załamana odezwij się do mnie na pocztę armiatka@o2.pl nie chcę upubliczniać czyjegoś prywatnego meila na forum. Adres do Księdza wyślę drogą meilową ok? Ja też myślę o mamie... Pewnie już szykuje się na wypis do domku, jeśli do rozwiązania doszło w poniedziałek. Załamana - nie mogłaś postąpić inaczej. I gdyby czas się cofną, stanęła byś przed ponownym wyborem z emocjami i wiedzą jakie miałaś wtedy, dokonała byś takiego samego wyboru. Ja z pewnością tak samo. I nie ma co się oszukiwać, czy byśmy wybrały poród naturalny o czasie. Bo byśmy nie wybrały. Co więcej znaczna większość kobiet tak postępuje - bo wydaje się że w ten sposób krócej jako matki będziemy cierpieć, że nam się mniej oberwie po psychice. Nie chcę się tłumaczyć, bynajmniej, ale to była moja pierwsza ciąża, naprawdę nie sądziłam że podczas porodu i po nim tak się wszystko potoczy, że widok mojego chorego, zdeformowanego dziecka jednak mnie rozczuli, że ogarnie mnie fala miłości i ogromnego żalu, że oto właśnie skończył się nam wspólny czas... Myślałam że po porodzie odczuje ulgę, że się ten koszmar skończył, myślałam że odzyskam równowagę, że będę mogła żyć tak rozkosznie i fajnie jak wcześniej. A tak naprawdę mój koszmar zaczął się właśnie od porodu. Bo głosu serca nie da się oszukać i ogłuszyć. Czasem miewam wyrzuty sumienia, że nie do końca czuje się winna, bo winni są wszyscy odpowiedzialni za tą sytuacje, lekarze, pielęgniarki, moja mama, rodzice męża... Wszyscy którzy odczuwając podobnie jak ja zgodzili się na wcześniejsze rozwiązanie. Boli mnie to, że decyzja była wspólna, ale podpisy na papierze ja wykonałam i ja teraz duchowo ponoszę konsekwencję. Musiałam przez to wszystko przejść by dojrzeć. Teraz dopiero rozumiem co oznacza być CZŁOWIEKIEM, mieć GODNOŚĆ osoby ludzkiej od chwili poczęcia do chwili naturalnej śmierci. Po diagnozie moje dziecko przestałam postrzegać jako przede wszystkim dziecko - człowieka - moją córeczkę. Od raz przyjęłam taktykę lekarza - wadliwy płód, wada letalna płodu, płód i tak umrze... W skrajnej rozpaczy miałam nawet poczucie że to coś we mnie, to pasożyt który wysysa mnie psychicznie i fizycznie. A przecież to było moje ukochane dziecko... Jak mogłam tak myśleć... jak mogłam tak ześwirować i stracić kontrolę nad własnym człowieczeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pixxelka
"Po diagnozie moje dziecko przestałam postrzegać jako przede wszystkim dziecko - człowieka - moją córeczkę. Od raz przyjęłam taktykę lekarza - wadliwy płód, wada letalna płodu, płód i tak umrze... W skrajnej rozpaczy miałam nawet poczucie że to coś we mnie, to pasożyt który wysysa mnie psychicznie i fizycznie. A przecież to było moje ukochane dziecko... Jak mogłam tak myśleć... jak mogłam tak ześwirować i stracić kontrolę nad własnym człowieczeństwem". Każdy by tak pomyślał, tyle że nikt by się do tego nie przyznał, choć ja tak. Bardzo jestem ciekawa co z "Mamą", na pewno jeszcze dochodzi do siebie, zanim tu napisze to minie jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
Armiatko jutro się odezwę na pewno na maila, a co do Twoich słów to ciężko przyznać ale masz 100% racji tak było i ten brak człowieczeństwa najbardziej boli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M.X
Ja nawet jakbym mogła mieć wybór, to u mnie było już za późno, z czego się cieszę, bo nawet jakbym dowiedziała się na samym początku ciąży, że moje dziecko będzie śmiertelnie chore, to i tak nie zdecydowałabym się usunąć.. Nie jestem za aborcją.. W necie krążyła taka historia przeciwko aborcji. Opowiesć jak przyszła kobieta do lekarza z prosbą o usunięcie ciązy, mówiła ,że ma już jedno dziecko, że z drugim sobie nie poradzi, jedno jej w zupełności wystarczy.. Lekarz się zgodził na "zabicie dziecka" powiedział, dobrze, proszę przyprowadzić swoje dziecko.. Kobieta wystarszona mówi-jak to przyprowadzić dziecko, przeciez ono jest w moim brzuchu, na co doktor mówi, ale przecież pani chce mieć tylko jedno dziecko, więc co za różnica, które zabijemy? ............ Wiem, mogłam, którąś z Was urazić.. Ale nie miałam tego na celu.. Nie potępiam kobiet za ich decyzje.. Każda decyduje o swoim życiu.. Każda ma swoje sumienie. Ale tez inaczej wygląda sytuacja, gdy jest zagrożenie życia matki.. Ja dostałam kilka dni, które mogłam spędzić z synkiem, to była dla mnie forma nagrody za to całe cierpienie.. mam nadzieję, że Mama także będzie mogła nacieszyć się Hanią, zanim nadejdzie ten najgorszy czas.. Jeśli chodzi o poród Mamy, to jesli w poniedziałek nie nastąpiła naturalna akcja, w co wątpię, to może kilka dni uplynąć zanim "coś da" poród wywoływany.. Wiem to po sobie.. Poród wywoływany przez prawie tydzień, z małą przerwą. Dzieciaczki takie chore nie chcą wychodzić na ten świat, dobrze im w brzuszku mamy.. Mam nadzieję, że Mama trzyma się dzielnie razem z rodzinką.. na pewno jak nadejdzie odpowiedni czas,to odezwie się do nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elia82
Wczoraj byłam u lekarza. To dopiero 5,5 tygodnia, ale już widziałam bijące serduszko :) :) :) Jestem bardzo szczęśliwa :) Następne badanie w ostatnim tygodniu grudnia, a później w połowie stycznia USG prenatalne I trymestru. I tym jestem przerażona. Boję się też bo wiem że dzidzia właśnie teraz wkracza w najważniejszy etap rozwoju i jeśli coś miałoby być nie tak to zadecyduje o tym najbliższy miesiąc. Muszę być dobrej myśli. Pozdrawiam wszystkie Mamy. Trzymam mocno ściśnięte piąstki za Hanię i jej rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukrecja***
Dziewczyny, bardzo Was podziwiam, te, które przechodzą/przeszły taką tragedię. Podziwiam Was tez za to, ze decydujecie się na kolejne dzieci. Mnie zjadłyby strach. Gdy w pierwszej ciąży na początku zachorowałam na ospę (a myślałam ze to różyczka), poczułam tak paniczny lęk, jakiego nigdy wcześniej nie odczuwałam, tak potwornie bałam sie o to dziecko, tak było mi go żal. Zdałam sobie wtedy sprawe, ze jesli cos mu sie stanie, jezeli ta ciaza nie przetrwa (to byl 5 tydzien), to nigdy juz w ciaze nie zajde. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Dlatego jestem pełna podziwu dla Was i mocno trzymam kciuki, będzie dobrze, bo nic 2 razy się nie zdarza. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Armiatka - to jest Twoje ukochane dziecko, jest aniołkiem który będzie Ci zawsze towarzyszył by "po tamtej stronie" się z Tobą spotkać. Choroba dziecka skutkująca jego śmiercią jest ogromną traumą, nie pojętą, której matka stawia czoła samotnie, bo to jest jej dziecko, w jej ciele, pod jej sercem...Towarzyszący matce bliscy są jeszcze bardziej przerażeni bo boją się utraty dwóch osób - maleństwa i jego mamy.... Mama nie myśli o sobie, myśli o maleństwie - bliscy myślą o nich obojgu. Z jakiego powodu masz mieć wyrzuty sumienia? Z powodu choroby - jeśli choroba naszych dzieci zależałaby od nas to wszystkie rodziłyby się zdrowe. Terminowanie ciąży tak ciężko zdeformowanego dziecka to bardzo trudna decyzja matki chcącej oszczędzić dziecku dalszych cierpień w łonie i po urodzeniu. Przejmują na siebie to wszystko o czym piszesz, ten ból, tą rozpacz te wątpliwości bo obawiają się ujrzeć pełne cierpienia oczy umierającego w bólu maleństwa donoszonego z układem nerwowym i cierpiącego nieprawdopodobny ból....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margo> Armiatki dziecko nie umarlo! Prosze Cie,nastepnym razem zanim sie wypowiesz przeczytaj caly watek.Wiem,ze chcialas dobrze ale wyszlo troche nie za bardzo...:( armiatka Moja córka miała mieć bezmózgowie, potwierdzone z Centrum Matki Polki w Łodzi przez znanego lekarza... A urodziła się z mózgiem i żyje i jest bardzo fajnym dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wafelku z kremem - dziękuję za uwagę. Kargodny błąd w nickach wynikł z tego, że pisałam do załamanej i armiatki, część postu mi znikneło i poprawiając został mi nick armiatki a treść do załamanej. Armiatka - bardzo serdecznie Cię przepraszam za tę pomyłkę , to było do załamanej. Czytam Wasz watek, ponieważ moja znajoma przeąywa razem z córką tragedię utraty maleństwa w 34 tygodniu ciązy. Mama dziecka miała wzorcową ciążę badania wszystkie ok. Położenie główkowe. Dziecko obróciło się w 33 tygodniu na pośladkowe, a w 34 stwierdzono brak akcji serca. Dziecko urodziło się martwe, z rozszczepem kręgosłupa i podwójnym rozszczepem podniebienia, z wodogłowiem. Sytuacja z mamą jest bardzo poważna, jej stan wymaga hospitalizacji na oddziale psychiatrii. W wyniku badań postawiono diagnozę, ze prawdopodobnym powodem śmierci dziecka było przerwanie rdzenia kręgowego na odcinku rozszczepu, najprawdopodobniej w wyniku obrotu wewnątrzmacicznego płodu. U niej nie rozpoznano tak poważnych wad istniejących faktycznie, u Ciebie Armiatko rozpoznano poważną wadę której nie było. To co Was łączy to fakt nieznania prawdy o stanie zdrowia Waszych maleństw. Moja znajoma drążąc temat z lekarzami uzyskała informacje, że wcześniejsze zakończenie ciąży mogłoby uratować maleństwo. Po skończonym 30 tygodniu powinno było być zrobione cięcie, założona zastawka w celu odbarczenia wodogłowia, później rozszczepy zoperowane.... Czytając Twoje wypowiedzi i rozmawiając ze znajomą, pomyślałam że być może Twoje dziecko żyje właśnie dlatego, że rozwiązano wcześniej ciążę? Może poród siłami natury uszkodził bardziej rdzeń, a może to uszkodzenie pogłębiało się jeszcze w Twoim w łonie? To są dywagacje na które nie znajdziemy odpowiedzi, ale życie pisze takie scenariusze, że potrafimy wyciągać wnioski i dla siebie. Także takie, które pozwolą zobaczyć siebie i swoje decyzje w innym świetle.... Armiatko duuuużo zdrowia dla Ciebie i maleństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margo,ja sie wlasnie zastanawiam czytajac ten watek czy ciaze kobiet z dziecmi z ubytkiem czaszki nie sa rozwiazywane cesarskim cieciem? Z tego co czytam,wnioskuje,ze owe matki musialy urodzic powaznie chore dziecko silami natury?Ale ja sie pytam jak mozna dopusc aby kobieta rodzila naturalnie dziecko,ktore ma otwarta czaszke?Przeciez to nie pozostawia juz zadnych szans dla takiego maluszka...Moze,gdyby wlasnie tak jak piszesz,rozwiazac ciaze wczesniej i za pomoca cc,dzieciaczki moglyby dluzej cieszyc sie tym swiatem-vide blog o Faith... To jak,skazac je na starcie na smierc?Nie probowac ratowac?A w ogole to na milosc Boska jak to dziecko przeciska sie przez kanal rodny jak nie ma gornrnej pokrywy czaszki?... Ja nie wiem,moze cos zle zrozumialam ale musialam napisac bo mnie to nie przestaje nurtowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×