Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiskozowa panna

Czemu dziecko miało bezczaszkowie i bezmózgowie

Polecane posty

Gość Złamane serce

Życzę Ci udanej i zdrowej ciąży z całego serca...

Mi zostaje już tylko wiara bo co innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madziulka78

Kochana trzymaj się.   Moja ciąża  to było zaskoczenie  bo zaszłam w ciążę  biorąc tabletki  i ze względu na swój wiek 40 lat  już raczej nie  zdecyduje się na kolejną  ciążę. Nie chce  już drugi raz  być w niepewności i strachu  czy wszystko będzie ok czy moje maleństwo nie będzie znowu miało  tej wady. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwre

wspolczuje 😞 Ja tez 1 ciaze stracilam w 8 tyg (chyba duzy wysilek fizyczny), druga to byla terminacja czyli porod mojego kochanego synka w 6 msc ciazy, swja droga bardzo sie balam tego ze podczas wizyty w wc wyleci. Ja lezalam tydzien w szpitalu bo wywolywali mi powoli zeby nic nie uszkodzic, dzieciatko bylo zywe, dopiero podczas porodu umarlo. Ja jestem na siebie bardzo zla bo w tym czasie jak sie dowiedzialam o tej wadzie bylam (dalej jestem) w jakiejs dziwnej hmm przestrzeni i czuje sie jakbby wszystko lecialo a ja siedze zamknieta z tymi myslami i wszystko sie toczy a ja stoje w miejscu, wtedy bedac w szpitalu mialam mysli niech to juz wyjdzie- jak ja moglam tak myslec, to bestialskie... Po porodzie zegnajac synka (nie widzialam glowki, bardzo sie balam i zalozyla polozna czapeczke) kilka godzin wiedzialam ze przez cala ciaze byl dla mnie najwazniejszy i zawsze tak bedzie. To straszne przezycie, straszny bol psychiczny bo fizyczny to pikus-przejdzie. Ja po wyjsciu ze szpitala bedac na kontroli dowiedzialam siie ze bliska mi osoba z rodziny jest w ciazy- kolejny cios, pozniej nastepna... pozniej na spotkaniu rodzinnym dziewczyna z noworodkiem no super, niektorzy ludzie naprawde nie wiedza co przechodzimy... tez myslalam ze juz nie dam rady myslec o dziecku,(w ciazy biegalam non stop do wc sprawdzac czy nie leci krew-obawa po poronieniu) ale to jest moja glowna mysl-chyba juz obsesja.. badania zrobione jestesmy zdrowi, chciabym zaczac sie starac a tu prosze, jak na zlosc hormony wariuja jak nigdy i juz 3 msc okresu nie mam  :C (nie, to nie ciaza.. 😞  ) Chce sie zaczac starac i mam nadzieje ze sie szybko uda, boje sie mojego swirowania.. wiemy jakie sa nasze mysli i jakie obawy, ale trzeba miec nadzieje. Czasem jestem tak zla ze inni maja dzieci a nie dbaja o siebie i o nie, i o rodzine... eh. i tez sobie mowie ze co innego miec dziecko i stracic a nie miec wogole- wiem bezlitosne, ale to tylko moje glupie mysli za ktore oczywiscie przepraszam. 

jednak my wszytskie nie porzucajmy nadzieji, sa kobiety ktore przeszly to lub inne podobne i sie udalo i maja dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam się po kilku latach przerwy od forum. Dostałam sporo maili o przypadkach podobnych do mojego. Mam nadzieję, że moja historia komuś chociaż trochę pomogła. W najgorszych momentach forum było dla mnie bardzo pomocne i dawało niewielką, ale zawsze jakąś ulgę w cierpieniu.

 

Chciałabym napisać kilka słów co się u mnie wydarzyło od ostatniego postu. Otóż po utracie drugiej ciąży z przypadkiem bezczaszkowia, nie poddałam się. Pomimo, iż badania genetyczne nic nie wykazały, znalazłam gdzieś w sobie siłę, żeby spróbować jeszcze raz. Natura jest kapryśna. Nie wiem jak to się stało, ale udało się zajść w ciążę już w pierwszym cyklu starań. Nie mogę znaleźć słów, jaki przeżywaliśmy z mężem stres, czy wszystko będzie dobrze. To były chyba najbardziej stresujące dwa miesiące mojego życia, aż do tych nieszczęsnych badań prenatalnych w 12 tc. Już w 10 tc ginekolog na zwykłym USG mnie pocieszał, że on nie widzi tym razem żadnej wady.. W tamtym momencie nie chciałam się jeszcze cieszyć. Jakimś cudem dotrwałam do tego 12tc, gdzie na badaniach nas odesłali do domu, bo okazało się, że za wcześnie przyszliśmy. Kolejny tydzień czekania w niepewności. Nie mogliśmy w to uwierzyć, jak lekarz na kolejnych badaniach nam powiedział, że na ten moment według niego dziecko jest zdrowe. Nie uwierzyliśmy również jak na kolejnym USG prenatalnym II trymestru również było wszystko ok. W 3 trymestrze powoli do nas docierało, że może tym razem szczęście się do nas uśmiechnie. Pod koniec ciąży pojawiły się komplikacje (małowodzie) i ostatnie 5 tygodni ciąży spędziłam na patologii ciąży. Jednak nie czułam wtedy już takiego stresu. Powoli docierało do mnie, że moja historia może zakończyć się szczęśliwie. Urodziłam zdrowego synka, a jak już byłam z nim w domu razem z córką i mężem, czułam się jakbym dopiero co wróciła z wojny. Tamte dwa lata mojego życia, mimo iż miały szczęśliwe zakończenie, odcisnęły na mnie piętno. Nie ma dnia, w którym bym chociaż na chwilę, nie pomyślała o moich dzieciach. Do tego doszły mi problemy zdrowotne, bóle nerwicowe. Prawdopodobnie wywołane przez te przeżycia. Próbuję jakoś sobie z tym radzić. Jestem dobrej myśli, że zostawię przeszłość za sobą i skupię, się na tym co mam.

Mam nadzieję, że moja historia kogoś pocieszyła, dała ukojenie. Wiem jak sama tego potrzebowałam. Czytając różne podobne historie, dochodzę do wniosku, że kobiety są naprawdę bardzo silne, skoro po takich przeżyciach są w stanie próbować i próbować, aż się w końcu uda i za to trzymam kciuki. Trzymajcie się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
46 minut temu, marczolinio napisał:

Witam się po kilku latach przerwy od forum. Dostałam sporo maili o przypadkach podobnych do mojego. Mam nadzieję, że moja historia komuś chociaż trochę pomogła. W najgorszych momentach forum było dla mnie bardzo pomocne i dawało niewielką, ale zawsze jakąś ulgę w cierpieniu.

 

Chciałabym napisać kilka słów co się u mnie wydarzyło od ostatniego postu. Otóż po utracie drugiej ciąży z przypadkiem bezczaszkowia, nie poddałam się. Pomimo, iż badania genetyczne nic nie wykazały, znalazłam gdzieś w sobie siłę, żeby spróbować jeszcze raz. Natura jest kapryśna. Nie wiem jak to się stało, ale udało się zajść w ciążę już w pierwszym cyklu starań. Nie mogę znaleźć słów, jaki przeżywaliśmy z mężem stres, czy wszystko będzie dobrze. To były chyba najbardziej stresujące dwa miesiące mojego życia, aż do tych nieszczęsnych badań prenatalnych w 12 tc. Już w 10 tc ginekolog na zwykłym USG mnie pocieszał, że on nie widzi tym razem żadnej wady.. W tamtym momencie nie chciałam się jeszcze cieszyć. Jakimś cudem dotrwałam do tego 12tc, gdzie na badaniach nas odesłali do domu, bo okazało się, że za wcześnie przyszliśmy. Kolejny tydzień czekania w niepewności. Nie mogliśmy w to uwierzyć, jak lekarz na kolejnych badaniach nam powiedział, że na ten moment według niego dziecko jest zdrowe. Nie uwierzyliśmy również jak na kolejnym USG prenatalnym II trymestru również było wszystko ok. W 3 trymestrze powoli do nas docierało, że może tym razem szczęście się do nas uśmiechnie. Pod koniec ciąży pojawiły się komplikacje (małowodzie) i ostatnie 5 tygodni ciąży spędziłam na patologii ciąży. Jednak nie czułam wtedy już takiego stresu. Powoli docierało do mnie, że moja historia może zakończyć się szczęśliwie. Urodziłam zdrowego synka, a jak już byłam z nim w domu razem z córką i mężem, czułam się jakbym dopiero co wróciła z wojny. Tamte dwa lata mojego życia, mimo iż miały szczęśliwe zakończenie, odcisnęły na mnie piętno. Nie ma dnia, w którym bym chociaż na chwilę, nie pomyślała o moich dzieciach. Do tego doszły mi problemy zdrowotne, bóle nerwicowe. Prawdopodobnie wywołane przez te przeżycia. Próbuję jakoś sobie z tym radzić. Jestem dobrej myśli, że zostawię przeszłość za sobą i skupię, się na tym co mam.

Mam nadzieję, że moja historia kogoś pocieszyła, dała ukojenie. Wiem jak sama tego potrzebowałam. Czytając różne podobne historie, dochodzę do wniosku, że kobiety są naprawdę bardzo silne, skoro po takich przeżyciach są w stanie próbować i próbować, aż się w końcu uda i za to trzymam kciuki. Trzymajcie się!

Bardzo się cieszę, że Wam się udało. I podziwiam za ten ogrom siły, który w sobie masz. Dużo miłości dla Was i Waszych dzieci na ziemi i aniołków w niebie ❤️ 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×